Skocz do zawartości

Multisesja: Pakt


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

- Jess... Chodź ze mną na chwilę - powiedział spokojnie. Objął Jess ramieniem i wprowadził do pokoju obok.

- Nasz morderca czerpie z zabójstw przyjemność. Oznacza to, że na pewno odważy się zaatakować jeszcze raz. Albo więcej razy. Traktuje to jako zabawę. Pomyśl ilu ludzi możesz uratować. Poza tym... Sądzisz, że dałbym Cię zabić? - zapytał, patrząc prosto w oczy Jess.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Świetnie. A teraz pamiętaj, żeby nic podejrzanego nie mówić. Zaraz zdejmę iluzję dźwiękową, więc ewentualny napastnik będzie wszystko słyszał - powiedział. - Masz się na mnie zdenerwować i najlepiej wykrzyczeć wszystko co o mnie sądzisz, a potem uciec. Tak? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ty mi grozisz? Ty mi grozisz?! Nie będziesz mi rozkazywac! Traktujesz mnie jak jakis przedmiot! Jak ja moglam z tobą zawrzec pakt?! Nie dam sobą tak pomiatac! Nie jestem juz dzieckiem i nie bedziesz mi grozil śmieciu!-wydarla sie Jessy po czym pobiegła przed siebie. Nie lubila sie kłócić, ale miala nadzieje ze calkiem wiarygodnie to wyszlo.

Edytowano przez Wiecznie uśmiechnięta
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wracaj tu, idiotko - warknął Syd i pobiegł za nią. Po dobrych dziesięciu minutach udawania, że zgubił Jess, nałożył iluzję i pojawił się dokładnie przed nią. Nie drgnął nawet przy zderzeniu.

 

Tymczasem Jonathan i Elizabeth byli w dziwnym, bardzo dziwnym korytarzu. Po podłodze pełzła gęsta warstwa mgły, a ściany zaczęły się rozmazywać, aż po kilku minutach zniknęły zupełnie, pozostawiając ich pośród ciemności ogrodu posiadłości Perceval. Jakim cudem znaleźli się tam bez wychodzenia z posiadłości? Tego nawet żniwiarz nie potrafił wytłumaczyć.

- Jonathan?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Im dalej szedł, tym bardziej wejście się oddalało, aż zostało przesłonięte mgłą, a oni znaleźli się w lesie. Elizabeth kurczowo trzymała się ramienia Jonathana. Wciąż mogli widzieć posiadłość, ale nie mogli do niej dojść. Tymczasem burza zaczęła przybierać na sile.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elizabeth milczała przez dłuższą chwilę, poważnie zastanawiając się nad odpowiedzią.

- To wyglądało, jakbyś ty mnie zabijał. Bardzo realne. Bałam się, więc nie myślałam zbyt racjonalnie. Jedyna osoba która była po mojej stronie, chciała mnie zabić. Naprawdę bardzo się bałam. Bo wiesz... Jesteś dla mnie jedynym... no, powiedzmy przyjacielem - chociaż wiem, że ty tak pewnie nie uważasz... Nie chciałam na początku w to wierzyć, ale... ale... - zamilkła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokiwała głową z niepewnością.

Zarośla tymczasem robiły się coraz gęstsze, a deszcz spływał strugami na ziemię, czynic z podłoża mokrą, błotnistą breję. Szło się coraz trudniej. W dodatku i Jon i Elizabeth czuli się obserwowani przez kogoś wyjątkowo natrętnego. W pewnym momencie Jonathan poczuł szarpnięcie za nogę. Wokół jego kostki zawinęło się kolczaste pnącze wyrastające z ziemi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna pokiwała głową. Tymczasem wyszli z lasu i znaleźli się przed olbrzymim, podziurawionym namotem cyrkowym w czerwono-białe, pionowe pasy.

Przed namiotem stała równie zniszczona budka z białą, odłażącą od desek farbą. Obok stała postać.

Postać po zbliżeniu wyglądała o wiele gorzej, niż z daleka. Był to klaun. Gruby klaun ubrany w jaskrawy kombinezon w kratę i podziurawione buty. Jego twarz przywodziła na myśl podobieństwo do budki z odłażącą farbą. Była jak stary, zniszczony pergamin - skóra pomarszczona i rozwarstwiająca się, pomalowana białą farbą. Nosa na szczęście nie było widać przez okrągły kawałek gąbki, a oczy... niebieskie, złośliwe oczy podkreślone na wpół zmytymi cieniami. Krótko mówiąc - wyglądał jak ktoś, kto spędził miesiąc sześć stóp pod ziemią, a potem ktoś inny wpadł na pomysł, żeby go odświeżyć.

- Witam drogich państwa! Witam serdecznie w cyrku "Nokturn"! Bilety już niestety nie ulgowe, chyba że śliczna panienka - tu wcisnął kościste palce w policzki Elizabeth - ma mniej latek niż wygląda! Proszę, masz tu balonika! - wręczył balony i Jonathanowi i Elizabeth, razem z potarganymi biletami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...