Skocz do zawartości

Multisesja: Pakt


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

Gość Nie sądzę

Demonica zawsze chętna do zabawy uśmechnęła się szeroko - Lacie, obydwie dobrze wiemy, że nie powinnyśmy wchodzić na przyjęcie powstałe z nikąd... więc nie czekajmy - rzekła i weszła z Lacie do środka, udając, że w jednej chwili straciła cały rozsądek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Usiądźcie tam, gdzie miejsce publiczności! - rzekł rozradowany klaun. Po chwili na arenie odbyły się kolejne makabryczne widowiska, zawierające w sobie między innymi gimnastyczki które swój numer skończyły efektownym powieszeniem się na stryczku z kilku metrów, ujarzmiacza dzikich zwierząt którego rozerwał na strzępy tygrys i walczących dzieci, które również zrobiły z siebie krwawą masę. Przedstawienie dobiegło końca, a na środek wyszedł mężczyzna ubrany w garnitur, z cylindrem na głowie i maską na twarzy. Ukłonił się i został hojnie obdarzony oklaskami żywych trupów.

 

- Wydawało się, ale realne nie było. A teraz chodź - rozkazał i pociągnął Jess za rękę w przeciwną stronę  korytarza. Portrety na ścianie odwracały ku nim swój wzrok. W pewnym momencie przed Sydem i Jess rozbłysło światło i znowu pojawiła się przed nimi "matka" Jess dierżąca  w dłoni dziwny sztylet ogarnięty dymem.

 

Drzwi zamknęły się za Alois i Lacie.

- Gdzie panie mają maski? - zapytał jeden z mężczyzn. Na twarzy miał fioletową maskę byka ze skręconymi rogami, pokrytą w całości brokatem. Jego ubiór, równie błyszczący i jaskrawy bardzo przyciągał wzrok.

- Pomożemy wybrać, wszak mamy ich jeszcze niezwykle dużo! - zachichotała kobieta w złotej sukni z odkrytymi ramionami. Pociągnęła za rękę Alois, oddzielając ją od Lacie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie mogę powiedzieć, że to było najlepsze co w życiu widziałam - odpowiedziała. Była blada jak ściana, ale wstała i wyszła za Jonathanem.

- Chwila, drodzy państwo! - krzyknął mężczyzna w garniturze. - Jak skomentujecie wspaniałe przedstawienie Cyrku Nokturn? Liczymy na pozytywne opinie! - Po tym zdaniu wszystkie trupy, jak jeden mąż odwróciły się w kierunku Elizabeth i Jonathana wbijając w nich wzrok... W każdym razie te przypadki, które miały jeszcze oczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elizabeth posłusznie zaczęła odsuwać się w stronę wyjścia. Kilka trupów wodziło oczami za nią, inne wciąż wpatrywały się w żniwiarza.

- To bardzo przykra opinia... Ale proszę sobie tylko wyobrazić, że będziecie mogli ulepszyć przedstawienia Nokturnu! Czy to nie wspaniałe? - zapytał mężczyzna. Zombie zaczęły wstawać z miejsc i zmierzać ku Jonathanowi, wyciągając ku niemu patykowate, gnijące ręce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jonathan spojrzał na trupy. - Evil made me do it... Evil made cry... - zaśpiewał pod nosem i nakreślił kosą półokrąg z ognia który oddzielił go i Elizabeth od zombie. - Zbliżcie się a dowiecie się co staje się z kimś kto łamie zasady śmierci. - powiedział i uśmiechnął się w paskudny sposób. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna w garniturze uśmiechnął się szeroko i niezwykle radośnie.

- HA! Zbyt dużo w tobie pewności siebie, żniwiarzu. Zbyt dużo! Musisz pożałować, aby więcej nie popełnić błędu. Raz już dzisiaj twoja kontrahentka umarła. Czy jej organizm wytrzyma dwa zgony w ciągu zaledwie kilku godzin? - zapytał. Trupy nie zatrzymywały się przed kręgiem, ale bez wahania przechodziły przez niego jakby był tylko iluzją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Mówiłeś, że już nie będzie problemem!-krzyknęła do Syda. Później zauważyła dziwny sztylet w ręce postaci.
-Czym jesteś i czego chcesz i czym jesteś?-zapytała Jess

Edytowano przez Wiecznie uśmiechnięta
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nie sądzę

Alois się zatrzymała - Z chęcią, ale nie bez niej - to mówiąc zawróciła i przyszła spowrotem ciągnąc Lacie za rękę - Jesteśmy siostrami niczym bliźniaczki, proszę wierzyć. Nie można nas rozdzielić - uśmiechnęła się na swoje możliwości serdecznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Bo tak myślałem - odparł Syd, z niepokojem patrząc na sztylet w dłoni kobiety.

- Ty nie potrafiłaś, ja to zrobie raz, a na zawsze! - warknęła. Skoczyła w kierunku anioła, próbując ugodzić go ostrzem, a ten powstrzymał jej dłoń. Był zaskoczony jej siłą. Spojrzał w oczy dziwnej kobiety, a wtedy ta wyjęła drugi nóż zza pleców i wbiła go ponownie w pierś Syda, niemal w tym samym miejscu co poprzednio.

Powinien wyjąć broń z rany i niewzruszony kontynuować wysiłki związane z destrukcją "matki", a jednak...

A jednak upadł na kolana. Od rany zaczęły promieniować dziwne, czarne linie przebijające przez ubranie. Oczy Syda rozbłysły, a z pleców wystrzeliły falujące wiązki światła, które powoli opadały teraz na ziemię. Spojrzał na kobietę, później na Jess. Wyciągnął ku dziewczynie rękę i otworzył usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Upadł na podłogę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Syd!-krzyknęła klękając przy nim

-Syd! Co ci jest? Syd!-krzyczała mocno trzymając go za rękę. Nie obchodziło ją teraz nic. Ani kobieta ze sztyletem, ani nic wokoło. Liczył się teraz tylko on.

Edytowano przez Wiecznie uśmiechnięta
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jessy wstała i popatrzyła się na kobietę z nienawiścią.
-Co ty zrobiłaś?! I co myślisz? I na co ty liczysz? Że ja z tobą pójdę?!-krzyknęła i zaczęła szarpać się z "matką". Czuła do niej teraz niewyobrażalną nienawiść, miałą ochotę ją zabić, choćby gołymi rękami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie!-krzyknęła Jess i podbiegła do Syda zasłaniając go dla kobiety
-Zostaw go!-krzyknęła, co zabrzmiało dość groźnie, chociaż patrząc na to logicznie: Zwykła śmiertelniczka nie miała szans z... tym czymś. I Jess dobrze o tym wiedziała

Edytowano przez Wiecznie uśmiechnięta
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Bo chcę widzieć jego śmierć. Chcę patrzeć na martwe ciało i wypić krew. Chcę pozbyć się Świetlistego po raz pierwszy w moim życiu i mieć z tego ogromną radość. Czemu chcesz go ratować? - Powtórzyła pytanie, tym razem bardziej agresywnie. Odepchnęła Jess i podeszła do rannego. Podniosła za włosy głowę Syda i odchyliła ją do tyłu. Do krtani przyłożyła drugi sztylet.

- Odpowiadaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...