Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 08/30/14 we wszystkich miejscach

  1. Obrazek był Trollem ;3 Dolar jego mać. :3 Tak krótko można opisać moje zaskoczenie, gdy dziś o godzinie 1:00 w nocy, Wielki Nominał dał mi motywację, ale także i zadanie: Stwórz Human in Equestria! Do it albo urwę ci cojones! Co my tu mamy? Coś co lubię - czyli Human in Equestria w zupełnie innym stylu. Człowiek trafia do Equestrii? Jest~ Wpada do Evefree? - Nieeeee... Przywołuje go Twilight? - Nieeee... Czy nagle każda dostaje potężnego zauroczenia tajemniczym osobnikiem - Nieeeee... Czy jest coś, co czyni go wyjątkowym? - O tak... Bo co się dzieje z człowiekiem, który wpada do Equestrii jako właśnie homo sapiens, a budzi się jako... coś zupełnie innego i dziwnego dla kucyków? Czy go powieszą? Nie, mój drogi przyjacielu P. jego nie powieszą ;3 Otóż w tym wypadku mój pomysł jest na tyle prosty, ale i inny od tych wszystkich Human - Bo tu dziać się będą rzeczy dość niezwykłe. Nie będzie supermocy i pstrykania palcami niszczenia połowy Equestrii. - nieee to już nudne. Oto historia kogoś, kto nie jest pokrzywdzonym przez los Brony, a jednak życie będzie mu rzucało kłody pod nogi. Miłego czytania państwu życzę, a ja spieprzam i fik piszę! https://docs.google.com/document/d/1EuIL44VudBvriXyEvWOBsMbrBo1sYLQPxw9hH1xZVFc/edit - Prolog https://docs.google.com/document/d/17Av-LfxbTxj85q3DHt_jLwULWPOE3Hz38oCcH6AjGIU/edit - Rozdział I - Sprawdzony, zamordowany i jest. Za interpunkcję i korektę osądzam Chief'a i GoForGold'a oraz NOWO powołanego Althariasa.
    2 points
  2. Co do Polskiego dubbingu to nie mam zastrzeżeń. Bardzo okej wyszedł i nikt mi nie wmówi, że nie. Bo jak co niektóre dialogi należy przetłumaczyć, by brzmiały równie dobrze po polsku ? Wyobraźcie ,,Shake your tail'' jako ,,Trzęś ogonem!''. ,,Ogon w ruch'' fajnie brzmi. Po polsku również wszyscy chcą by się rymowało, a z angielskiego nie jest tak łatwo przetłumaczyć by brzmiało identycznie, lub perfekcyjnie. Brzmiało by to normalnie jakby mistrz Yoda śpiewał piosenkę. ,,Kręć ogonem, ponieważ jesteśmy tutaj by mieć imprezę dziś wieczór'' Polski dubbing słów nie przekręca nigdy. Tylko gdy taka potrzeba jest.
    2 points
  3. Przykro mi, że ci rozczarowałem, Dolar. Niestety moje opowiadanie opiera się o tzw. "Rule of Cool" - jeśli coś jest "fajne", nie musi być logiczne. Pewnie podeszłeś do tego nazbyt poważnie. Dobrze jednak wiedzieć, że nie każdemu się to podoba. Inaczej dopadła by mnie mania wielkości xD Jako że to jest na podstawie gry wideo (a raczej serii gier) w których główny bohater / bohaterowie przez okres wojny zmieniają się z rekrutów w bohaterów, cóż... I jeszcze jedno: opowiadanie mieści się w okresie pomiędzy sezonami serialu, więc żadna z głównych bohaterek raczej nie miała zginąć ;p A na nowe biurko ode mnie nie licz. Samo znalazło się w ryzykownej strefie gdy się za to zabrałeś. Sorki ^ ^"
    1 point
  4. Wbrew pozorom 10'000 to dosyć dużo. Też na początku bałem się, że nie starczy, okazało się iż jest jednak aż nadto. No chyba że planujesz epicką epopeję z intrygą, tajemnicą, romansem oraz tysiącem słoni.
    1 point
  5. Oto i mój "Miażdżyciel" [Violence] Nieznany wróg o niemal boskiej mocy nieomal niszczy ogromne królestwo. Zapraszam do lektury.
    1 point
  6. Tak, zgadłaś. Tak, to zamierzam rozwinąć w kolejnych rozdziałach. To mogłabym dopracować. Dobrze ze zwracasz uwagę. Też fakt. Podobieństwo może być za wyraźne, ale szczerze mówiąc przy Wise jakoś nie zwróciłam uwagi. Tak… Teraz zauważam że ten fragment był niepotrzebny. Muszę poprawić. Ubogo wyszło. Jak ktoś skrytykuje, łatwiej zauważyć te błędy... Sprecyzuję. Chodziło o duszności. Tu głupio zignorowałam korektorów i pre-readerów. Teraz naprawdę widzę to wszystko jaśniej. O tym i ja nie pomyślałam. Tu chodziło o naparstki, też do sprecyzowania. Podsumowując: Dzięki za krytykę - naprawdę, takie komentarze motywują do działania. Popoprawiam te miejsca gdzie wyraźnie zaznaczyłaś błędy. Jeszcze raz dziękuję.
    1 point
  7. SPOILERY. Przeczytałam… i mam mocno mieszane uczucia. Nie wiem, ile masz lat, ale coś czuję, że nie jesteś jeszcze pełnoletnia. Zgadłam? Dobra, przejdźmy do samego tekstu. Hmm… Pomysł. No, pomysł jest całkiem niezły – Discord doszedł do władzy, kraj się chwieje, generalnie jest źle, a w tym wszystkim funkcjonuje sobie Ostatnie Królestwo, czyli po prostu miasteczko, w którym umiejscowiona jest akcja. O sytuacji politycznej wiemy bardzo mało, ale to dopiero pierwszy rozdział, wszystko jeszcze może się zdarzyć… i niech się zdarzy, bo szerszego opisu świata zewnętrznego mocno brakuje. W ogóle nie mogłam się w tym odnaleźć. Stosunki między mieszkańcami są jakieś… dziwne. Z opisu wynika, że w miasteczku mieszkają same dzieci, ale czytając opowiadanie nie miałam takiego wrażenia. Początkowo miałam nawet skojarzenia z taką młodzieżową serią „GONE” M. Granta – tam też osoby powyżej któregoś tam roku życia po prostu znikały, a pozostawione same sobie dzieci musiały odnaleźć się w nieprzyjaznej rzeczywistości. Tworzyły się gangi, potem doszło do regularnej walki… Nieważne. W każdym razie tam dzieciaki przez długi czas zachowywały się jak dzieciaki, a tutaj mamy maluczkich dorosłych. Wydaje mi się to wyjątkowo dziwaczne. Bohaterami fika są latorośle postaci znanych z serialu – Rainbow Dash, Twilight, Fluttershy, Zecory… Z jednej strony fajne, ale z drugiej – nie podoba mi się, że dzieci są tak podobne do swoich rodziców. Jak córka Sparkle, to musi być aspołeczna i uwielbiać biblioteki. Jak córka Flutter, to musi się jąkać, mówić bez grama pewności w głosie i zajmować się czymś powiązanym z medycyną (serio, przy tej scenie z wizytą u „psychologa” palnęłam się dłonią w czoło – taki z tej młodej był psycholog, jak z koziej dupy trąba. Z tej dwójki to ona była osobą, której bardziej przydałaby się wizyta u specjalisty). Jak córka Zecory, to zielarka i miejscowa pani doktor. No błagam. Ani grama oryginalności. Podoba mi się natomiast, że klacze nie są piękne i wspaniałe – główna bohaterka została opisana jako brzydka, koścista, o nieproporcjonalnej twarzy, zaś „pani psycholog” choruje na łamliwość kości. Cudo! Bardzo, bardzo dobry pomysł. To mnie rozśmieszyło: Zaczęłam się śmiać jak głupia, kiedy wyobraziłam sobie rozmowę dwójki anonimowych dzieciaków na ulicy: – I co, znowu ci w domu świrują, że cię wyślą do specjalisty? – Stary, żebyś wiedział. Już mi umówili wizytę u Klaczy O Kościach Ze Szkła, Mięśniach Z Pajęczyny I Skórze Z Papieru. Czasami warsztat trochę kuleje. Wiem, że opowiadanie było już przez ciebie poprawiane pod okiem korektorów i pre-readerów, więc nie chcę czynić ci wyrzutów, ale są miejsca, kiedy opisy są stanowczo zbyt skąpe i akcja toczy się za szybko. Ubogo, nie sądzisz? Krzyk, wyjrzała, podeszła. Może jakieś jej przemyślenia by się przydały, chociażby lakoniczne: „Na ogrom głupoty mojego brata, kto tak wyje”? Gnanie na złamanie karku jest dobre na stadionie, a nie podczas pisania opowiadania. Jeżeli nieznajoma była chora na zapalenie płuc, to Rica nie powinna zostawić jej pod opieką Wise. Takie osoby się hospitalizuje, zapalenie płuc to ciężka choroba zagrażająca bezpośrednio życiu, na dodatek zaraźliwa. Ale te objawy pasowały tak naprawdę równie dobrze do grypy (no, może poza tą flegmą). Nie jestem lekarzem, ale nie słyszałam, by osoby chore „wiły się w agonii” albo miały jakieś napady… Chyba że miałaś na myśli duszności albo dreszcze. W każdym razie: Podsumujmy: pacjentka rzuca się na łóżku, prawdopodobnie nie może złapać tchu, a ta WLEWA JEJ W GARDŁO jakąś ciecz. Przecież to prosta droga do morderstwa! W przypadku osoby, która może się zadławić, należy przeczekać atak, dbając o to, by nie zrobiła sobie krzywdy… a nie wmuszać w nią płynne lekarstwo. Pod koniec rozdziału Wise doszła do tego, że głupio postąpiła, zostawiając chorą klacz samą w domu, ale już nie pomyślała, że równie głupie było zostawienie tej klaczy samej w OBCYM domu. A co, gdyby się obudziła? Przecież byłaby przerażona, nie wiedząc, gdzie jest i jeszcze bardziej by jej się pogorszyło. Wypiła PIĘĆ. SZKLANEK. BIMBRU? Takiego alkoholu, co miewa nawet 70% mocy? Szklanek, czyli naczyń o pojemności od 200 ml wzwyż? Chyba że te „szklanki” to jednostki takie jak w przypadku picia whisky, czyli naparstek na dnie. Na razie to chyba wszystko. Generalnie idea mi się podoba, o bohaterach nie można za dużo powiedzieć, samej akcji też jest dopiero zalążek… No nic. Pożyjemy, zobaczymy. Na tę chwilę w skali ocen szkolnych opowiadanie zasługuje na dobry na szynach. Pozdrawiam, Madeleine
    1 point
  8. Poszłam do piwnicy, widzę: łopata, to sobie myślę: wezmę na górę, może coś odkopię. Uznałam, że „Sceny z życia kuców” do tej aktywności nadają się idealnie. Przeczytałam i ubawiłam się setnie. Piękna, lekka, obyczajowa komedyjka. Doskonała na poprawę humoru, napisana wyśmienitym stylem wywołującym systematyczne ataki radosnego kwiku, no i główni bohaterowie, para zawadiaków i huncwotów, którzy są po prostu absolutnie, niezaprzeczalnie uroczy. Uwielbiam Latającą Mendę Prismata oraz Dżentelmena Kiedy Sytuacja Wymaga Crimsona. Słodcy są i mają mnóstwo chłopięcego czaru. Dostrzegłam zamysł, by nasi nicponie po kolei spotykali na swej drodze różnych mieszkańców miasteczka. Gdyby powstało więcej scen, na sto procent Prism i Crimson natknęliby się na liczne zastępy backgroundów (bez AJ, ją już zaliczyli… bez skojarzeń). W sumie szkoda, że nie ma kontynuacji, bo to naprawdę dobra komedia. Najbardziej podobały mi się sceny z Rainbow (bo pijacka burda, ja i moje rynsztokowe poczucie humoru ), Fluttershy i Twi. Kac-morderca, fenomenalny żartowniś Discord oraz Tyle wspaniałości w tak małej objętości ^^. Jedynie scenka u Rare niespecjalnie przypadła mi do gustu. Odniosłam wrażenie, że autorzy na siłę wepchnęli Crimsonowi tę wymówkę o kamieniach, żeby tylko zaliczyć (ach, znowu to niefortunne słowo…) wszystkie Mane 6. Niby nie ma w tym nic złego, takie wszak było założenie fika, ale dało się to zrobić jakoś lepiej. Zdecydowanie wolę taki „normalny” humor niż te wszystkie naszpikowane drętwymi żartami i przesycone losowością fiki z tagiem [random]. Pozdrawiam, Madeleine
    1 point
  9. Rozdział czytałam z miną pt. „Co tu się, do ciężkiej cholery, dzieje?!” To było piękne, Niklas. Absolutnie, niezaprzeczalnie piękne. Przede wszystkim dłuższy rozdział (yay, w końcu nie sms!), a poza tym… Uwielbiam, kiedy tak mieszasz. Kto jak kto, ale ty potrafisz trzymać czytelnika w napięciu. Zwrot akcji goni zwrot akcji, nigdy nie wiadomo, komu wierzyć, kto spiskuje, kto jest ofiarą, kto jest katem… W jednej części tyle zaskoczeń! Pochłonęłam te dziesięć stroniczek w kilka chwil i teraz przeklinam, bo chcę więcej. Jak mogłeś przerwać w TAKIM MOMENCIE? Grey Dust ma coraz większe kłopoty ze swoim ludkiem. Ten też nie wie już, komu ufać, a kogo się strzec. Ja nie wiem razem z nim i każda scena jest nową niespodzianką. Domyślam się, że nasz ulubiony rebeliant wyjdzie z kolejnych tarapatów cało… albo pojawi się jeszcze inny zwrot akcji :3. No i na koniec księżniczki, mroczne siły i równie mroczny sztylet. CUDO. Parsknęłam śmiechem :3. Post szanownego Marquise’a Fancypantsa di Coroni przypomniał mi, że miałam wrócić jeszcze na chwilę do Dusta. W przeciwieństwie do mego poprzednika ubóstwiam tę postać – z rozdziału na rozdział podoba mi się coraz bardziej. Jego poglądy i heroiczna walka o wolność, emocjonalność i żywiołowość, charyzma oraz głębokie przekonanie o równości i braterstwie – kocham go za to, że jest taki konsekwentny w tym, co robi i głosi. Wierzy w coś i po prostu to realizuje. Ma zasady. To, czy jego stosunek do rzeczywistości komuś odpowiada czy nie, schodzi na dalszy plan – na uznanie zasługuje sam sposób, w jaki podchodzi do problemów i swych współtowarzyszy. A że okazał się zabawką w kopytach potężniejszych od niego… U Niklasa wszystko jest możliwe . Podsumowując: bardzo adekwatny tytuł. Ponadto stwierdzam niniejszym, że Niklasa rozdziały dłuższe są lepsze niż Niklasa rozdziały krótsze, bo więcej się dzieje i od razu mamy większy galimatias. Mam nadzieję, że następne części będą równie nieprzewidywalne, ale o to chyba nie muszę się martwić. Cieszę się, że u ciebie nic nie jest oczywiste. Chcę więcej. Pozdrawiam, Madeleine EDIT. Zapomniałam dopisać, którego kucyka tła chciałabym ujrzeć w kolejnych częściach. Cóż, skoro waść Marquise optuje za Wiadomo-Kim, to ja chciałbym ujrzeć jego wierną towarzyszkę, Fleur Dis Lee.
    1 point
  10. @Talar a jak dla mnie dół spoko ale wąsa to zgól, bo wyglądasz z tym jak gwałciciel. x.x
    1 point
  11. Postanowiłem również wziąć udział. Trzeba w końcu coś napisać i pokazać to światu, prawda?
    1 point
  12. Em... od kiedy Pinkie ma róg? albo jest rozmiarów Discorda? lub ma białą sierść? To Celestia you know? N: Talar. Czyli pieniądz. Ale z tego co pamiętam to jemu przy tworzeniu nicku chodziło o coś innego. A: Hitman. Jak ja lubiłem tą gre no i to chyba z tej najnowszej części avek. S: Ktoś narysowany w stylu ojca chszestnego. Chyba ten Lanister z podpisu niżej. U: Człowiek piszący nieczęsto za to jeśli już napisze to rozpisujący się wielce. Chyba napisał najdłuższy post na forum..... .-.
    1 point
  13. Co wy macie do tych shortowych spoilerów? Wyszły tylko 4, trochę mnie martwi że wychodzą tak szybko i każdy następny jest dłuższy od poprzedniego, ale to sprawia że strasznie mam ochotę to obejrzeć, a to ledwo 12min filmu widzieliśmy. Pozostało ok. 65min o których nic nie wiemy, więc nie jest aż tak źle. No i nie wyszedł prawdziwy trailer zdradzający całą fabułę, więc nie czytając opisu nie mamy pojęcia o co będzie chodziło, tylko tyle że odbędzie się bitwa zespołów muzycznych.
    1 point
  14. A ja myślałam, że ktoś sobie ze mnie robi jaja O_O Naprawdę, słów mi braknie, że fanfik Verusia nosi tytuł My Little Sunshine i to jeszcze znajduje się na tym forum O_O Jeszcze bardziej dziwi mnie nazwa Aktu I - Ignacias Czyżby me modły zostały wysłuchane? OBY! Ekhem, maestro musica... Muszę przyznać się tu szczerze, że jest to jedenaste podejście do tego tytułu i wszystkie były nieudane, a sama w trzech brałam udział. Mówiąc krótko: ten fanfik to żywa legenda i klątwa naszego "beznadziejnego do cna pisarza." Po pierwsze primo: Bohater jest... wyjątkowo dziwny jak na historię Vercia w Equestrii. Ciekawy zamysł, wykonanie jednak wychodzi zaskakująco nietypowo, ale jak już się dowiedziałam: plan takowy był, by zrobić to szybko, chaotycznie i w konwencji: Uciekamy, by szybko skończyć. Widać, że nasz "Anon" vel Soul Taker to tak naprawdę sam autor, co nie chciał się po prostu przedstawić na samym początku. Kocie mordki, typowy cięty język i cholera, muszę to przyznać: On ucieka przed Słoneczkiem, nie ją loffcia - Cud! Moja best princess? Jakby ją określić... pomieszana fandomowa kreacja. Zabawna i wychodzi na to, że wykorzystała biednego człowieczka do zabawy. Ciekawi mnie następny rozdział i ta poważna rozmowa. Czy będzie poważna? Oby, bo robienie z niej idiotki jak nikt nie patrzy nie boli, ale powagę zachowajmy dla laików :3 Doszukiwałam się do trzeciej w nocy czy była już ta iskra. To tajemnicze ZING, ale zakład przegrałam - nie ma. Pan bohater i pani księżniczka zabawili się w inny sposób: robiąc sobie jaja samych siebie, a laicy pozostali niepoinformowani. No, chyba, że nasz sławetny lokaj Reginald wiedział wszystko. Widzę tu plejadę gwiazd: Doktor Health Sting tylko zmienił imię, ale nawet mu pasuje. Chant Singer - znów wesoły, przyjacielski porucznik(Ciekawe czy on też będzie nocnym lowelasem) Veruś... jeżeli to jest to, co myślę to masz u mnie propsy - Wałek dostał enchant do +8 jak pozostawisz tę historię jak pozostałe: w odmętach zapomnienia. Czyli mogę się spodziewać małej genezy Soul Taker'a w Equestrii. Oby, oby... tylko to zabija jeden maleńki motyw z Cadance, ale znając Vera i ona dostanie swoją rolę, bo musi. No, dobrze lecimy dalej. Po drugie primo: The Style Cóż, lepiej niż to co zwykle. Ten RPG'owy styl był już nudny i nieprzewidywalny. Opisywanie Canterlot pozostawiłeś, ale w sumie na początku liczyła się wielka ucieczka, więc wierzę, że jeszcze nas uraczysz specyficznymi kondygnacjami(chyba dobrze napisałam) samego pałacu. Nie wierzę, że nasz bohater będzie zbierał jabłka w Ponyville. Po trzecie primo: tytuł aktu I... Jak bardzo tego chcę, tak jeszcze bardziej się boję. Ignacias zapowiedziane było jeszcze w PB, a i tak tego nie zrobiłeś. Wiadomo: tam grasuje OC straszliwe. No i musiałbyś pogadać z naszym wspólnym towarzyszem. Tak czy siak liczę na rozterkę, problem tak zwanego wysiedlenia i do jasnej cholery: NIECH TU BĘDZIE Z PANDORĄ ROMANTYCZNIE(Mh... kurde, Spoiler...) Od Jen tyle i kochanie - wracam w poniedziałek! ;3
    1 point
  15. Uwaga: niniejszy komentarz zawiera spoilery - chcąc ich uniknąć, nie czytaj go. No więc tak... Zacznijmy może od świata przedstawionego, który bardzo mi się podoba, a który wyszedł ci świetnie. Ach, ta postapokaliptyczna Euestria... Wszyscy ją lubimy. Cholera wie dlaczego. Cholera wie, dlaczego ten cukierkowy świat, gdzie miłość i przyjaźń wygrywają nad złem, my kochamy przeobrażać w pełen skurwysyństwa obraz nędzy i rozpaczy. No, to akurat nieważne. Sam lubię klimaty post-apo. A tutaj jest to świetnie zrobione. Czuć tą ciężką atmosferę, to zepsucie. Fajnie przedstawiasz kolejne części miasta i postacie takie jak chociażby gruby gryf-paser. To naprawdę daje masę klimatu. Ja cały czas mam wrażenie, ze tam nie ma słońca, tak jak w FO: E. Klimat tak ciężki, że powinni go wykorzystywać na zawodach strongmenów. Duży plus za oddanie czegoś takiego. To, co mi się nie podoba i lekko psuje ten klimat, są zbyt oczywiste i bezpośrednie nawiązania. "Jeden z Dziesięciu"? "Fallout: Equestria"? Mogły być, jak najbardziej. Ale jakoś ukryte, jak easter-eggi. Trochę mi to przypomina burzenie czwartej ściany. To zostawmy Pinkie : P No i tekst z prologu: "Jakoś się zmieściłem". Hm... Wydaje się znajomy. Skąd ja go znam? Hm... No i dalej. Widzę tu ogromną inspirację FO: E, jak choćby plakaty propagandowe z Pinkie czy Departamenty. Nie chcę Cię posądzać o plagiatowanie. Zauważam tylko źródło natchnienia. I ta długo, jak jest dobrze i nieprzesadnie zrobione - jest ok. W zasadzie to ciekawa jest historia świata przedstawionego (ta jak w większości tego typu ficach). Fabuła ja na razie jest mętna i niewiele z niej można wywnioskować. Tak jak ktoś tu wspomniał: niekiedy wieje sztampą i jest kilka stereotypowych motywów. Niestety... tego się nie da uniknąć. Przykre, prawda? Chciałbym jeszcze wymieniać zalety fanfika, ale niestety zostały one przygwożdżone przez wadę. Głównego bohatera. I tak, możecie mnie nazwać praworządnym, nudnym, pantoflarzem, bucem, miękką fujarą itd. Nie dbam o to. Ale nie mogę zdzierżyć "protagonisty". Poznajemy go jako typowego do bólu zawodowca bez uczuć, co zabije bez mrugnięcia okiem tuziny wrogów. Niby nic takiego, przeważnie tacy się później otwierają. do tego dochodzi wątek małej klaczki (motyw też już użyty, ale co zrobić, prawda?). No i to jest prolog. ale im dalej w las, tym więcej drzew. W pierwszym rozdziale dostaje robotę wraz ze swoją... uczennicą. Trochę się przypomina Leon Zawodowiec. Tutaj tez jest stereotyp twardziela, który nigdy się nie uśmiecha i który ma pogardę dla życia. (Do innych postaci jeszcze dotrę). No i drugi rozdział... Tak jak do tej pory nie miałem o nim wyrobionego zdanie, tak tutaj go znienawidziłem. Na pewno się domyślasz dlaczego. Najbardziej mnie w sumie kuło, że to PROTAGONISTA - koleś, któremu ja powinienem kibicować. Do tego dochodzi narracja pierwszoosobowa (która wychodzi Ci świetnie, w mojej opinii). Znienawidziłem kolesia, który porywa bezbronną i niejako niewinna klacz, torturuje ją poniekąd dla własnej zabawy i zabija. Do tego z pierwszoosobowa narracją. "Jak Ci się nie podoba, to nie czytaj. Fanfik ma tag "grimdark"". Poczuwam się jednak do tego, by empatia i emocjonalne angażowanie się w to, co czytam były moją zaletą. Dlaczego klacz była niewinna? Była pośrednikiem. A "bohater" chciał znać dane jej zleceniodawcy. To tak jakby obwiniać i mścić się na szeregowcu za to, ze walczy na wojnie. Przepraszam, że tak się rozpisuję i męczę tego kucoperza. Potem chce podejść przyjaźnie do Saaphire i co? Bije ją po twarzy. Ja rozumiem, że to zimny typ i profesjonalista, ale to właśnie jest błąd. Przemoc fizyczna nie jest dobrą formą przesłuchania. Jest barbarzyńska i wynika nie z profesjonalizmu, a z chęci zadawania bólu. Sadystycznej przyjemności. Tak, wychodzę na obrońcę praw człowieka, zielonego itd. Dodam teraz, że gdyby to był pełnokrwisty antagonista, przyklasnąłbym. Świetnie się nadaje do tej roli. Z wyżej wymienionych powodów ja nie kibicuję Grinderowi. Wręcz przeciwnie, życzę mu źle. A to jest protagonista. W innym przypadku szkoda by mi się go zrobiło podczas jego snu w rozdziale 3. Ale ja myślałem raczej "Och, jak mi, kurwa, przykro". Naprawdę przepraszam, że aż tak się na tym skupiłem. Jeżeli taki był twój zamiar, żeby wzbudzić we mnie takie emocje: gratuluję. Świetnie ci wyszło. Jeśli jednak pisałeś to z myślą, że Grinder ma wzbudzać sympatię... cóż. No i jego wesołe stadko. Glimmer - klaczka z prologu. Czternastolatka wychowana przez i na zabójcę. Wzbudza u mnie pozytywne uczucia, jest zabawna i da się ją lubić. Pokazuje charakterek i cięty język. Ma serce i emocje, da się ją złamać. Co jest plusem i daje jej wiarygodności. Neema - czyli typowy pijak-specjalista. Co tu dużo mówić: sympatyczna postać. Lubię zebry : P Silverheart - doskonały przykład, czego wymagam od głównego bohatera, a jego towarzyszy. Nie powiem, żebym pałał do niej sympatią. Jest ekscentryczna, widać, że jest wypaczona ja cały ten świat. Jest socjopatyczna, ale tortury z rozdziału drugiego nie wpajają we mnie takiej niechęci do niej. Na razie dam jej czas, póki co mam mieszane uczucia. Wydaje się jednak ciekawym charakterem, wartym dalszej obserwacji. Rozpisałem się, więc z góry przepraszam za drobne literówki oraz błędy. I wybacz, że aż tak się skupiłem na głównym bohaterze, ale taki już jestem. Niepoprawny Idealista. A Ciebie pozdrawiam, Zodiak.
    1 point
  16. SPOILERY. Żałuję, ach, jak strasznie żałuję, że zajrzałam do tego tematu dopiero teraz! Poulsen, to jest świetne. Fantastyczne. Dawno tak dobrze mi się nie czytało fika. Doskonały styl, bogate i pełne opisy, fenomenalni bohaterowie… O tym konieczne wypada napisać szerzej, bo aż się o to proszą. Przewróciłeś do góry nogami wizję fandomu dotyczącą Vinyl i Octavii. U ciebie Octi jest tą, co beka, bałagani, czyta komiksy o superbohaterach (!), kruszy chrupkami serowymi na łóżku (!!!), niezdrowo się odżywia, a do tego jest, nie przebierając w słowach, po prostu wredną suczą. Bardzo, bardzo podoba mi się jej kreacja. Absolutnie genialne. Takie zachowanie do tego stopnia nie pasuje do tej zrównoważonej, spokojnej, kulturalnej Octavii, którą stworzył fandom, że jestem… nie, nie w szoku. W niebie! To, co z nią zrobiłeś, jest wspaniałe. Nikt wcześniej na to nie wpadł, a to takie proste. Wszyscy podążyli utartym szlakiem, nie zastanawiając się nawet, czy z tej postaci nie dałoby się wycisnąć czegoś więcej. Tu się okazuje, że można, oj, można – kocham twoją złośliwą, wyrachowaną, antyspołeczną Octavię. Najlepsza Octi, jaką spotkałam w fanfikach. Z drugiej strony, nie przeginaj z tą zamianą charakterów naszych ulubionych equestriańskich muzyków. W pierwszym rozdziale napisane zostało na przykład, że Vinyl odebrała gruntowne wykształcenie muzyczne, zaś Octi w dużej mierze jest samoukiem… Okej, w porządku, ale zważ na to, że miksowania muzyki klubowej jednak prościej nauczyć się od podstaw w domowym zaciszu, niż grania na tak trudnym instrumencie jak wiolonczela (w ogóle instrumenty smyczkowe są skomplikowane w obsłudze). Drugi rozdział to przede wszystkim doskonała scena z ogniskiem. Niby nic się nie dzieje, ale naprawdę fajnie się to czyta. Dużo alkoholu, trochę muzyki, jakieś ploty (w sensie plotki, a nie... to drugie ), ktoś patrzy smętnie w ogień, ktoś inny rucha się w leśnym gąszczu – typowa małomiasteczkowa atmosfera i typowe małomiasteczkowe problemy. Świetne, świetne. Każdy następny rozdział przeczytam z przyjemnością, bo widać, że z przyjemnością piszesz. Choćbym miała czekać i pół roku – nie ma sprawy . Dla tego stylu, dla tych postaci – warto. I tak na zakończenie: Perfekcyjne podsumowanie jej w tym fanfiku . Pozdrawiam, Madeleine PS Eat shit and die .
    1 point
  17. Dodam jeszcze, że pokazywanie w shortach jak to Sunset Shimmer się naprawdę zmieniła i zakolegowała z głownymi bohaterkami jest irracjonalne i zakrawa o spoiler. Ba, to jest spoilerem. Coś takiego powinno być smaczkiem, zaskoczeniem. Bo co nas ma zaskoczyć teraz? Nagłe pojawienie się Octavii na scenie z gitarą elektryczną zamiast wiolonczeli, która rozniesie konkurencję na kawałki? Bo już tylko coś takich rozmiarów może uratować nieprzewidywalność RR.
    1 point
  18. A ja osądzam ciebie za apostrofy tam, gdzie ich być nie powinno Poza tym, Dolar sam przyznaje, że jeśli chodzi o sprawdzanie interpunkcji, to to on jakimś ekspertem nie jest Więc jego to bardziej osądzaj za prereading. A co ja mogę powiedzieć... Krótko, póki co. Mamy pewien zarys tego, co się dzieje, acz trochę dziwaczna wydaje mi się narracja. Tak trochę tutaj skaczesz i raz jest z punktu widzenia Celestyny, raz naszego człeka, raz misz-masz. Ja tam jednak preferuję trzymać się jednego punktu, a zmianę stosownie zaznaczyć. No i zobaczymy, co wymyślisz dalej. Z pewnością będzie to lepsze coś niż typowy fic Human in Equestria
    1 point
  19. Zabrałem się ostatnio za sportretowanie całej trójki antagonistek z nadchodzącego Rainbow Rock. Zrobiłem już póki co full digital Adagio Dazzle i szkic Aria Blaze Całość zostanie opublikowana jako jeden duży collage. Tymczasem: Adagio Dazzle Aria Blaze - pomalowany szkic Sonata Dusk - w drodze
    1 point
  20. Na razie jestem po lekturze prologu i będę dla większego porządku komentował jeden rozdział - jednym postem. No, chyba, że potem te rozdziały zrobią się jakieś super krótkie. Na początek pochwalę Twoją sygnaturę. Ziewająca Luna jest spoko. A teraz będzie trochę krytyczniej... Cały prolog jest na chwile obecną boleśnie stereotypowy. Jeśli taki był zamysł, to olej tę recenzję i przyznaj ocenę 10/10, bo wstrzeliłeś się doskonale. Jeśli jednak nie.... to musimy pogadać Zacznę od bohatera. Absolutnie mi się nie spodobał. Rozumiem, że w trudnym świecie trzeba być trudnym bohaterem, ale tutaj mamy do czynienia z całkowicie typowym, stereotypowym gościem. Taki złodziejo-morderco-tajny agent, pewne były żołnierz Zabija dla przyjemności, kradnie bez wysiłku i stresu, a równocześnie ma potężne pokłady wrażliwości i dobrego serca. W sumie to ideał, bo i da w mordę, i do serca przytuli. Aby było jeszcze bardziej komandosko, koleś jest naprawdę dobry w tym co robi i potrafi uśmiercać innych zabijaków jednym pchnięciem noża/ruchem. Tutaj od razu poruszę temat sceny walki: bardzo się rozwinąłeś od ostatnich czasów, ale nadal ta walka jest nieco prosta i płaska, takie rachu-ciachu i do piachu. Ale widzę, ze skoro jest progres, to jutro będzie dobrze. Z drugiej strony to mi Dolar narzeka, że jestem niepotrzebnie wylewny w opisach i dokładnie określam sekwencję ruchów w zwarciu. Wracając do bohatera, na chwilę obecny nie ma on głębi. Jest szary i na żywca wyjęty z gry komputerowej. A może dodać mu coś innego, np. rysę na tym stalowym charakterze? Idźmy dalej. Scena u pasera. Tak, wiem... niepisane zasady, tajne znaki, paser, co jest zły, a my jesteśmy od niego uczciwsi... ale w sumie po co Grinder się kłócił o tego niewolnika? Co go to obchodzi? On tam przyszedł tylko w interesie, co sam podkreślił. Jak coś mu się nie podoba, to ma pecha. W środowisku natychmiast poszłaby fama, ze nie należy z nim się układać, bo grozi paserom bez powodu. Obiliby mu mordę w zaułku albo wręcz zabili. Kontakt w knajpie - albo super tajny agent, albo pijaczyna. Też to znamy. Rozprawka z jednorożcem - to też już było. Nasz bohater staje naprzeciwko lepiej uzbrojonego frajera i pokazuje mu, że brutalność jest zarezerwowana tylko dla takich twardzieli jak on. No i motyw z klaczką. To oko daje nadzieję na pewną oryginalność, bo z reguły to bywa ranna noga. Jednak motyw z obroną, początkową niechęcią w przygarnięciu, a ostatecznie adopcji tez był. I to ile razy! No nie wiem. Mam nadzieję, że to, co było, to tylko grzechy prologów, czyli prolog zdecydowanie różni się od właściwej akcji i odstaje. Na chwilę obecną mnie za bardzo to nie zachęciło, bo mamy typowe pół-postapo, typowego bohatera-twardziela-zabijakę (najemnika?), adopcję i typową scenę u pasera. A szkoda, bo bardzo rozwijasz się pod kątem opisów. Przemyślenia wewnętrzne są super, troszkę brakuje krajobrazów, ale wiem, że to nudna robota. Bardzo mnie zaciekawiło użycie broni II wojennej, szczególnie to MP 40. Liczę, że ten mały detal jest wierzchołkiem góry lodowej czegoś dobrego. I to to MP 40 mnie zachęciło do przeczytania pierwszego rozdziału. Podsumowując: Twój warsztat dynamicznie się rozwija jest dobry, ale merytorycznie tekst na razie jest sztampowy. Ale przeczytam część pierwszą i zobaczę...
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...