Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 03/12/19 we wszystkich miejscach

  1. Witajcie! Chcielibyśmy zaprosić was na największe wydarzenie tego lata w polskim fandomie My Little Pony, jakim będzie konwent Kucykon 2019, który odbędzie się w Warszawie. Kucykon będzie imprezą, która nawiązywać będzie do tradycji największych i najbardziej pamiętnych polskich konwentów jak My Little Konwent, Pony Congress, Vistulian i Middle Equestrian Convention, które niestety należą już do przeszłości, a które pozostawiły w 2016 roku popyt na tego typu imprezy. Stąd decyzja o organizacji nowej imprezy tego kalibru. Jednak Kucykon nie będzie totalnym powieleniem formuły wyżej wymienionych konwentów. Oprócz części szkolnej przewidzieliśmy mnóstwo atrakcji na świeżym powietrzu takich jak LARP, gry miejskie, gry sportowe czy ognisko, choć oczywiście nie zabraknie turnieju w trotmanię, karaoke, klasycznych gier fandomowych, prelekcji itd. Więcej informacji wkrótce. 12-14 lipca 2019 Bednarska Szkoła Podstawowa ul. Raszyńska 22, Warszawa REJESTRACJA (potrwa do lipca) REJESTRACJA DODATKOWA (atrakcje, stoiska, wolontariusze) REGULAMIN CENA WEJŚCIÓWKI: 30 PLN
    3 points
  2. To ....a nawet nie jestem pewien z jakiego to czasu i okresu. Plusy +Możecie mnie potępiać, ale Fallout 4 nie jest, aż tak złą grą jak się wydaje. +Wreszcie przybyła mi wena do rysunków i pisania. Minusy -Ten biały syf zaczął znowu spadać z nieba, poleżał co prawda tylko jeden dzień, ale nadal..... -Jak się okazuję, każdego może złapać niemoc im bardziej jest to niespodziewane tym bardziej jest to straszniejsze . W dużym skrócie potrzebuję zabiegu wycięcia kamieni z pęcherza moczowego.
    2 points
  3. TVN Uwaga! znowu robi dramę. Tym razem poszło o biednych, niewinnych, troszeczkę niegrzecznych chłopców, którzy dostali "Z.W.W." od policji. I BARDZO dobrze, że dostali. Skoro gówniak wyzywa nauczycieli, przeklina, wyzywa dyrektora "na solówę", rzuca petardami na lekcji, a do tego wyzywa policjantów od "psów", to zasłużył na coś takiego. Bo czy skoro te huncwoty ignorują grono pedagogiczne, a nawet policję, to czy zadziała cokolwiek innego? Nie... Poza tym to dobra lekcja: "Najdroższa Księżniczko Celestio, dziś nauczyłem się, że za obrażanie można dostać w pysk... PS. Podeślij trochę lodu, bo mi oko spuchło". Z.W.W. = PS. Napisała to osoba, która ukończyła pedagogikę wczesnoszkolną i NIE popiera kar fizycznych, ale na litość świętej Czcibory... Są jakieś granice
    2 points
  4. Na wstępie chcę nadmienić, że zawsze interesowałem się różnymi teoriami spiskowymi i niektóre nawet podzielam, ale patrząc na to jakie zidiocenie ostatnio zapanowało w internecie, myślę że z wieloma teoriami spiskowymi należy wręcz walczyć. Jedną z nich jest tzw. Wielka Lechia, czyli wiara w to, że przed Mieszkiem I, w Polsce / Wielkiej Lechii było od kilku do kilkudziesięciu poprzednich królów, a sam kraj sięgał (w zależności od wersji) nawet od Indii aż po Francję. Ślady po tym imperium miał ukryć Watykan, tak więc wyznawcy tej teorii nie czują się zobowiązani przedstawiać jakichkolwiek dowodów. Oznacza to też to, że można wymyślić właściwie wszystko i jedynym ograniczeniem jest własne wyobraźnia. Jednakże czasami też zdarzają się z ich strony pewne argumenty i właśnie celem tego tematu będzie ich omówienie. Argument # 1: Kroniki: Faktem jest istnienie pewnych kronik historycznych, które opisują dzieje Lechii, ale wynika to z tego że historia w ów czas dopiero zaczynała być spisywana i ciężko było odróżnić rzeczywiste wydarzenia od różnych bajań ludowych. Ponadto trudno jest mi uwierzyć w to że kronika spisana chociażby w XI w., byłaby naoczną relacją wydarzeń z przed 966 r. Pierwszą taką kroniką była kronika Galla Anonima (XI w.). Może nie jest to dobry przykład w temacie, gdyż ta kronika jest w większości wiarygodna i nic nie mówi o Lechii, ale pojawia się tam książę Popiel, który miał rządzić przed Mieszkiem I, do czasu aż zjadły go myszy. Tym niestety Gall Anonim otworzył furtkę do dopisywania do kronik oczywistych bzdur. Fantastyczności Popiela chyba nie muszę tłumaczyć. Co prawda ktoś taki mógł istnieć (zdaniem historyków), ale nie był żadnym księciem, tylko przywódcą jednego z pra-polskich plemion. I raczej nie miał na imię Popiel / Pompiel, gdyż pompiel to taka prześmiewcza nazwa na kogoś z naroślą na twarzy. I też nie został zjedzony przez myszy, a jedynie wygoniony przez rozgoryczony tłum jego dawniejszych poddanych. No ale wiadomo, że jeśli nie ma pisma i legendy są przekazywane ustnie, to z każdym powtórzeniem stają się coraz bardziej baśniowe. Drugą taką kroniką była ta od Wincentego Kadłubka (XI - XII w.). Tam oprócz legend główne skrzypce grała wyobraźnie autora, no i być może nawet biblia. Poskutkowało to wymyśleniem wielu kolejnych królów oraz rzeczy wprost nie z tej ziemi. Legenda o Popielu jeszcze urosła, gdyż od teraz myszy które go rzekomo zjadły miały być opętane przez dusze ludzi których otruł. Dodano też np. legendę o królu Kraku, który to dosłownie zabił Smoka Wawelskiego. Celem tego wszystkiego miało być upiększenie historii Polski i dodanie otuchy młodemu narodowi. Kolejnymi takimi kronikami miałyby być Kronika Wielkopolska (koniec XII w.) oraz Kronika Dzierzwy (najprawdopodobniej XIV w. chociaż niektóre źródła podają XII w.). Tam jest jeszcze więcej królów, oraz po raz pierwszy pojawia się mowa o Wielkiej Lechii. Są też legendy o np. Lechu, Czechu i Rusie, a nawet wizje przyszłości. Generalnie ciężko jest mi powiedzieć czemu to miało służyć, ale widać, że im dalej od chrztu, tym więcej powstawało rzekomo dowodów na dzieje przed nim. Na koniec kronika Prokosza. W kronice tej pojawia się data X w., jednakże jest datowana na XVII w., no i jest w niej użyty język z XVII w., o czym można przeczytać np tutaj. Tam historia Lechii jest już rozciągnięta na co najmniej 4 tysiące lat. Tę rzekomą kronikę odnalazł ówczesny historyk Joachim Lelewel, a następnie odkrył, że jest to owoc żartów z poprzednich kronik i, że została ona spisana przez znanego fałszerza - Przybysława Dyjamentowskiego. Dzisiaj nazwalibyśmy to trollingiem. Nie powstrzymuje to fanów Lechii, którzy wierzą w autentyczność kroniki Prokosza, a także w to, że jest ona z X w. (co i tak byłoby już po chrzcie). Joachima nazywają Niemcem, wypominając jego pruskie pochodzenie, wszak wiadomo, że jak Niemiec, to musi być nazista. Nie pomaga nawet to, że dzięki Lelewela, w ogóle wiadomo, że taka kronika istniała. Ogólnie w internecie jest wiele wydalin krytykujących Lelewela, choć oczywiście żadne z nich nie pochodzi od historyków. Na przykład Poszczególni wyznawcy Lechii prześcigają się na liczbę umlautów w rzekomo prawdziwym imieniu Lelewela, albo piszą, że "Dyjamentowski nie był autorem kronik Prokosza, bo miał wtedy 10 lat", a parę linijek piszą, że "miał 16 lat" (nawet nie potrafią konsekwentnie kłamać). Aczkolwiek o fanach Lechii (zwanych zazwyczaj Turbo Słowianami) planuję napisać szerzej później. Puki co wystarczy mi jedno proste pytanie: jeśli Lechia była, to czemu nie pozostawiła żadnych kronik z okresu przed chrztem? Zaznaczam że tego typu rzeczy jak rzekome niszczenie lechickich ksiąg przez inkwizycję lub nawet samo rzekome słowiańskie pismo, są bzdurami łatwymi do obalenia i wrócę do tego później. Na razie tyle z mojej strony...
    1 point
  5. Po długiej przerwie w pisaniu, postanowiłem wrócić do jednego z wykreowanych uniwersów. Padło na Exanimę, ze względu na to, że fik dalej w mojej głowie miał spory potencjał, nie wykorzystany i czekający na spisanie. Zasiadłem więc do klawiatury i zacząłem powoli pisać kolejne zdania, wersy, akapity i strony, by po około dwóch miesiącach mieć gotowe dzieło, które to dzisiaj tutaj pragnę wam zaprezentować. Incydent w teatrze Exanima wiele lat temu zmienił życie tysięcy ludzi i kucyków. W mgnieniu oka ich świat runął i stanęli przed nieznanym: niebezpiecznymi demonami uwolnionymi w wyniku tego wydarzenia. Dzisiaj, nauczyliśmy się żyć w tymi potworami, wiemy jak z nimi walczyć, jak się przed nimi bronić. Ale czy na pewno? Czy incydent ten sprowadził na ten świat tylko te prawdziwe zjawy? Czy nie zbudził innych demonów, drzemiących gdzieś głęboko? Byś może dwójka głównych bohaterów, Alex i Bright będą znali odpowiedź na to pytanie? Poznajcie historię z życia dwójki agentów chroniącym mieszkańców przed nieznanym. To oni są głównymi bohaterami w tym opowiadaniu, zapraszam do poznania ich historii, o tym jak zmieniło się ich życie: Exanima: Awoken Demons Polecana muzyka: Z tego miejsca pragnę podziękować Hoffmanowi oraz Foleyowi, za pomoc, oraz ogrom pracy jaki wykonali przy okazji pre-readingu i korekty opowiadania. Wiele razy widziałem jak po nocy dłubali przy tekście poprawiając pewne niedoróbki, dzielili się swoimi sugestiami i przemyśleniami. Jeszcze raz, dzięki Panowie
    1 point
  6. Starlight powoli weszła do pomieszczenia. Rozejrzała się po zgromadzonych, dostrzegając na środku stojącą swoją asystentkę. – A więc to tutaj jesteś… – Zrobiła groźną minę, ale zaraz się rozpogodziła i zapytała – Zgadli? Młoda klacz pokręciła przecząco głowa i wskazała na Youkaia. – Nawet pan Youkai nie daje sobie rady… ale – Przeniosła wzrok na Cheerfula – Cheerfulek się nam przebudził i zaczął bardziej przykładać się do odpowiadania, więc uważam, że warto było. Przyglądała się chwilkę Cheerfulowi, po czym podbiegła do Starlight i patrząc na swoją nauczycielkę, zapytała cicho. – A powiedz mi, co jest na tym obrazku? Starlight zachichotała i poczochrała swoją uczennicę kopytkiem po czarnej grzywie. – Jeszcze nie słoneczko, ale może niedługo któryś z nich trafi, to się dowiesz, a teraz proszę, dołóż ten fragment. Podała jej magicznie kolejny fragment układanki, który został przez młoda klacz umieszczony we właściwym miejscu na tablicy.
    1 point
  7. Dla wszystkich graczy Splatoona, którzy od dawna nie logowali się do gry. Rozpoczął się nowy Splatfest. Do wyboru mamy stronę Rycerzy lub Czarodziei. Czas wrócić do gry i nabijać punkty na meczach. Może uda się jakąś fajną nagrodę zdobyć.
    1 point
  8. Super... tylko pewnie to nic nie da przy wersji na Switcha którą to mam zamiar w weekend przetestować. Zresztą mi to nie potrzebne Ale dobrze wiedzieć... dzięki.
    1 point
  9. 1 point
  10. Pewnego pięknego dnia na Oceanie Spokojnym pojawia się bajkowa, sielska wyspa, znana jako Equestria. Wyspa, otoczona barierą, nieprzepuszczającą ludzi... I ciągle się rozszerzającą. W tym świecie człowiek ma wybór - umrzeć czy przejść ponifikację, pozostawiając za sobą wszystko. Niektórzy jednak mają inne plany... Mam nadzieję, że nic nie zawaliłem z tagami. Fic TCB, czyli w świecie podobnym do tego z "Biur adaptacyjnych: pracy wspólnej". Prolog - Hamartia Rozdział I - Nowy, lepszy świat Rozdział II - Więc zrzucam płaszcz Konrada... Rozdział III - Radośnie płynie czas Rozdział IV - Kolory sztandarów Rozdział V - Bądź odważny gdy rozum zawodzi Rozdział VI - Ludzkości różnorodnej (...) jeden kształt Rozdział VII - Pierwsza zasada strategii Rozdział VIII - Dzień gniewu Rozdział IX - Apokalipsa według pana Tarasowa Rozdział X - Rozmowy ze zdrajcą Rozdział XI - Ryba psuje się od głowy Rozdział XII - Nowy Brutus Rozdział XIII - Zaprawdę, Bóg nie miłuje najeźdźców Rozdział XIV - Wszystkie dzieci Ziemi Epilog - Koniec dzieciństwa
    1 point
  11. Oryginalna „Exanima” jest opowiadaniem z września roku 2015, a więc ma już swoje lata. Pamiętam swój pierwszy kontakt z udostępnioną wówczas treścią oraz wszelkie swoje zastrzeżenia, po nieciekawe kreacje postaci, poprzez mierzące ku pewnej grotesce natężenie wulgaryzmów, na pewnym niedosycie kończąc. Jednocześnie otrzymaliśmy wartką akcję oraz interesujący, tajemniczy świat pełen niebezpieczeństw, co ostatecznie sprawiło, że treścią się zainteresowałem, została ona w głowie, czekałem na ciąg dalszy, gdyż mimo wszelkich problemów jakie miałem a fanfikiem, coś nakazywało mi przypuszczać, że autor coś przed nami schował, czymś nas jeszcze zaskoczy, po prostu, warto to śledzić z uwagą i dawać kolejne szanse. Niestety, ciągu dalszego się nie doczekałem. Nietrudno odgadnąć, że kiedy pojawił się kontrolowany przeciek o powrocie Bestera do wcześniej rozpoczętego fanfika, przyjąłem to z niemałym entuzjazmem. Kiedy zaś okazało się, że sprawa dotyczy „Exanimy”, autentycznie się ucieszyłem i wyczekiwałem nowego tekstu na skraju krzesełka. Dzisiaj wiemy już, że rzecz od początku dotyczyła obszernego prequela do „Exanimy”. Natychmiast w mojej głowie pojawiły się pytania – o czym to będzie? Czy poznamy świat sprzed incydentu? Czy wybędziemy poza strefę? Czy dowiemy się jak wyglądało życie bohaterów zanim znaleźli się tam, gdzie się znaleźli? Skłamałbym, gdybym powiedział, że prequel absolutnie nie odpowiada na żadne z tych pytań. Jednocześnie nieprawdą by było stwierdzenie, że jego tematyka oraz konstrukcja ani trochę mnie nie zaskoczyła. Czyli na różnych polach „Exanima: Awoken Demons” odnosi sukcesy i do przedstawionego w roku 2015 świata wnosi bardzo wiele. Wszelkie elementy, których mógłbym się spodziewać, a których zabrakło nie budują wrażenia ich faktycznego braku, ale służą utrzymaniu tajemnicze otoczki która zachęca do czytania. Przyjrzyjmy się bliżej najnowszemu opowiadaniu Bestera, prequelowi do „Exanimy” Ostrzegam jednak przed rozmaitymi rzeczami, wypowiedziami zdradzającymi elementy fabuły oraz kluczowe wydarzenia! Rekomenduje się uprzednie zapoznanie z fanfikiem! Fabuła, świat przedstawiony Jeżeli wydaje się Wam, że „Awoken Demons” skoncentruje się na incydencie w teatrze Exanima, który to incydent uczynił świat takim, jakim go poznajemy na łamach fanfika, muszę Was rozczarować. Akcja niniejszego opowiadania rozgrywa się już w strefie, jakiś czas po incydencie, skupiając się na pracy i życiu bohaterów, tym samym przybliżając nam jak sprawy wyglądały zanim nastąpiła akcja głównej opowieści, „Exanimy”. Myślę, że decyzja ta w ostatecznym rozrachunku okazała się słuszna i dała wymierne efekty, gdyż nie tylko geneza oraz przebieg incydentu nadal pozostają tajemnicą, co dodaje atmosfery i zachęca do śledzenia, poznawania historii, ale umieszczenie akcji w strefie, kiedy kształtowały się relacje między agentami a pozostałymi organizacjami oraz społeczeństwem, dało to szansę na obszerniejsze zbudowanie tego świata, którą to szansę autor doskonale wykorzystał. Nie są to stricte początki w jednostce, kiedy poznajemy postacie, te mają już pewien bagaż doświadczenia, na tyle, że można z czystym sercem nazwać ich profesjonalistami. Chociaż opowiadanie przypomina raczej zbiór scen oraz wątków, gdzie spoiwem są osoby głównych postacie (Aleksandra Kellsa oraz Bright Spark), to jednak wczytując się dokładniej zauważamy, że jest pewien główny motyw, w postaci pytania dokąd ten świat zmierza, co sprawia, że nasi bohaterowie nadal walczą oraz życie Bright Spark, a także jej relacje z Aleksandrem. Bright Spark poznajemy jako doświadczoną, ale również na swój sposób uszczypliwą oraz specyficzną klacz, która znalazła się w jednostce za sprawą tragicznego wydarzenia, które jednocześnie odcisnęło na niej piętno, ale które w jakimś sensie zbudowało ją taką, jaką widzimy ją w opowiadaniu. Waśnie to uznałbym za ten główny, "najgłówniejszy" wątek, naokoło którego krążą i do którego nawiązują wszystkie pozostałe, pomimo faktu, że to Aleksander jest głównym bohaterem. Wiele rozterek oraz wątpliwości, również pana Kellsa, odnosi się do niej i jej życiorysu, natomiast zwieńczenie opowiadania jest jednocześnie zamknięciem jej właśnie wątku. Pozostałe wątki koncentrują się głównie na akcji oraz trudach dnia codziennego, trudach agenta parającego się zwalczaniem demonów i zapewnianiu bezpieczeństwa obywateli strefy. Warto wspomnieć, że sceny akcji są umiejętnie przeplatane retrospekcjami, wizjami, tudzież sytuacjami, z których możemy wyciągnąć co nieco na temat przeszłości Aleksandra. Dowiadujemy się wówczas, że, podobnie zresztą jak Bright Spark, jest to postać tragiczna, które swego czasu straciła swoje dotychczasowe życie, bliskie osoby, bezlitosny los siłą umieścił go w jednostce, zmusił do walki. W tym sensie są to postacie bardzo sobie bliskie, postacie którym chce się kibicować oraz których losy śledzi się z zainteresowaniem oraz pewną obawą o ich przyszłość. To znaczy, Alex pojawia się w oryginalnej „Exanimie” toteż co do jego osoby można było być spokojnym, natomiast wielokrotnie martwiłem się czy Bright Spark przetrwa. Fabuła jest dużo bogatsza niż się wydaje, również za sprawą tego jak urządzony i przedstawiony został nam ten świat. W porównaniu do oryginału to niesamowity skok w jakości oraz złożoności. W „Exanimie” wszystko wydawało się uproszczone na rzecz scen akcji i sensacji. Tutaj jest zgoła inaczej, a co najważniejsze – warstwa akcji, warstwa sensacyjna nie została ani trochę naruszona kosztem opisów, czy budowania świata! Stanowi to bardzo mocny aspekt historii Dowiadujemy się o nastrojach panujących wśród obywateli oraz ich nastawieniu co do agentów, które to nastawienie dalekie jest od przychylnego. Na co reaguje Alex. I co służy budowaniu również jego charakterystyki. Mamy też akurat tyle informacji, by wiedzieć jak wygląda tam władza, jakie jeszcze występują organizacje (mamy regularne siły policji oraz sektę, która organizuje akcje dywersyjne oraz ataki terrorystyczne wymierzone w agentów). Mało tego, mamy pojęcie o świecie poza strefą i że istnieje między nimi możliwe połączenie, które daje nadzieje takim postaciom jak chociażby Bright Spark, a co ma niebagatelne znaczenie w kontekście całej jej historii. Jakby tego było mało, również w kwestii dostępnych środków oraz przeciwników, autor nie próżnował – poza standardowymi rodzajami broni palnej i sprzętu, otrzymujemy urządzenia rodem z pełnokrwistego Science-Fiction, w postaci Holo oraz sztucznej inteligencji Airi, która asystuje naszym bohaterom w trakcie służby i nadzoruje komunikację. Niemalże wszystko przed demonami chronione jest za pomocą run, również te runy służą do dezintegracji wyżej wspomnianych. Są zatem wykorzystywane w walce tak jak konwencjonalna broń i amunicja. Również demony dzielą się na różne klasy, w opowiadaniu zmierzymy się z kilkoma ich rodzajami. Generalnie rzecz biorąc, z czystym sercem mogę określić tę fabułę mianem absorbującej oraz wielowarstwowej. Poszczególne jej elementy są przemyślane i umieszczone w takich momentach, że nie wszystko jest jasne od razu, część trzeba ułożyć sobie samemu jak układankę, dowiadujemy się tego co najważniejsze o bohaterach, o ich przeszłości, ale pierwsze skrzypce gra obecne życie w strefie oraz codzienne problemy jej mieszkańców. Jest to napisane ciekawie, przystępnie, w taki sposób, że lektura zatrzymuje czytelnika przy sobie, zaś to, co przeczyta, zostaje w głowie na długo. Jakkolwiek to zabrzmi, bo przecież życie w strefie lekkie nie jest, treść jest barwna i ciekawa, wciągnąć potrafi, a niekiedy nawet zaskoczyć Ogółem pozostaję pod wrażeniem jak znakomity postęp dokonał się w dziedzinie kreacji świata oraz prowadzenia fabuły, na zasadzie kilku idących równolegle wątków z tym jednym, najważniejszym na czele. Postacie oraz przeprowadzenie ich przez fabułę Chciałoby się rzec – nareszcie! Znów, w porównaniu do oryginalnej „Exanimy”, nastąpił znaczący postęp, kto wie, czy kreacje te ostatecznie nie wyprzedzają tych, którymi możemy się cieszyć w „Save Me”. Zaczynając od głównego bohatera, wypada on o wiele, wiele lepiej. Jak oryginalnie było troszkę 2edgy4me, tak tutaj kreacja poszła raczej w kierunku zdrowego rozsądku i chociaż jest on impulsywny, momentami wulgarny i dosadny, to jednak wypada zdecydowanie sympatyczniej, również dzięki temu, że dostajemy migawkę jak wyglądało jego życie przed incydentem (wprowadzenie oraz retrospekcja gdy oddawał się fotografowaniu) oraz jak się miał zanim trafił do jednostki (jego życie z Monnicą), mamy także rozmaite analogie między jego życiorysem, a życiorysem Bright Spark. Bright Spark jest drugą najważniejszą postacią w fanfiku, jest to klacz jednorożca. Z Aleksandrem uzupełnia się ona znakomicie podczas służby, ale stanowią dla siebie nawzajem cenne oparcie również po godzinach. Jej kreacja wypada sympatycznie i barwnie tym bardziej, że dowiadujemy się o niej nieco więcej – odkrywamy, że jest matką, że jej córeczka trwa w stanie śpiączki i jak długo znajduje się na obszarze strefy, tak długo niczego nie wiadomo. Widać wówczas jak przeżywa jej los jako matka, ale także pojawia się dylemat, gdyż na tym etapie historii, w ramach programu relokacji, tylko Clear Spark może opuścić strefę. Dałoby to jej szanse na wybudzenie się ze śpiączki, ale za cenę rozdzielenia jej od matki. Motyw ten wydał mnie się interesujący i dosyć przejmujący. Nieco później odkrywamy co stoi za tym stanem rzeczy. Atak demona, w którym Bright zaryzykowała wszystko, chroniąc córkę oraz dając sobie szansę na przeżycie, ale tracąc męża. Jest to rozszerzenie jej historii, nadanie podstaw również dla jej obecności w jednostce i służby jako agentka. I w tym sensie, kradnie ona troszkę show Alexowi Spośród tej dwójki, czytelnik dużo bardziej nawiązuje więź właśnie z nią i to jej zaczyna głośniej kibicować. Jest to po prostu postać silniejsza. Pod koniec tekstu, kiedy następuje zwrot akcji i atak terrorystyczny wymierzony w agentów, Bright zostaje ranna i trafia na łóżko szpitalne tuż obok córeczki. Dosyć symboliczne. Ale jest to również ten moment, w którym Alex udowadnia nam że jest lojalnym przyjacielem oraz kompetentnym agentem. Jego kreacja bardzo, bardzo zyskuje. Wydawałoby się, że w całym tym ferworze zaniedbaniu ulegnie jego ludzkie oblicze, z czasem zatracone zostaną jakiekolwiek współczujące odruchy. A, gdzie tam! Tak jak nieco wcześniej, kiedy parze agentów przyszło zlikwidować demona nazwanego „Cieniem”, nakręcone zostały w nich pewne wątpliwości, pobudzona została ich wrażliwsza na cierpienie, a rzekomo uśpiona przez ich profesję, część duszy i emocje, tak tutaj widać jak na dłoni, że Alex przejmuje się losem nie tylko partnerki, ale również pozostałych agentów, a co nie odbija się w żaden sposób na jego determinacji, by wziąć odwet, zakończyć działalność sekty. Nie jest to zatem robot, który przeklina i strzela – jest on po prostu człowiekiem. Pamiętam, że przy oryginalnej „Exanimie” miałem kłopot ze zidentyfikowaniem jakichś postaci dalszoplanowych. Tutaj jest... Troszkę podobnie, ale wciąż, znacznie lepiej. To znaczy, zostały tutaj naszkicowane charaktery, postacie takie jak Lopsang, Lars, nawet te wspomniane, takie jak Amanda chociażby, one biorą udział w akcji, wchodzą w interakcje z głównym duetem, jednak mam wrażenie, że nie mają zbyt wiele okazji do pełnego rozwinięcia swojego potencjału. Na pewno ponad resztę wybija się Lars oraz Lopsang, moment w którym para agentek zostaje zabita, chociaż nie poznaliśmy ich lepiej, łapie czytelnika kiedy ten ma opuszczoną gardę i było to dla mnie zaskoczenie. Po prostu, wypadła im zła karta, stało się to nagle, co zresztą dobrze ukazuje jak ryzykowna jest to fucha. W sumie, nie wiem czy zakwalifikować Airi jako pełnoprawną postać, ale muszę przyznać, że również zapadła mi w pamięć - sztuczna inteligencja o aksamitnym głosie, dobry asystent dla każdej pary agentów Generalnie jestem bardzo zadowolony z kierunku jaki został obrany przez autora. Postacie (w sumie, to łącznie z kucykami, ale więcej na ten temat później) wypadają ludzko, reagują na różne rzeczy dosyć realistycznie, mają swoje szczególne cechy oraz historię, co znacząco uatrakcyjnia śledzenie ich losów. Atmosfera oraz proporcje Opowiadanie wypada dosyć sensacyjnie, chociaż napatoczy się całkiem sporo elementów obyczajówki, tu i ówdzie. Kombinacja ta została wykonana bardzo starannie i kompetentnie, toteż ani razu nie będziemy mieli wrażenia, że akcja zostaje zaniedbana na rzecz życiowych rzeczy które „nikogo nie interesują”, ani odwrotnie – dużo akcji, dużo emocji, ale zero historii stojącej za postaciami, zero motywacji dla ich czynów. Wydaje się, że każdy element wzięty z życia głównych bohaterów ma znaczenie dla tej konkretnej historii, gdyż w jakimś stopniu wpłynęło to na to kim są teraz oraz działają na zasadzie pewnych analogii, czy też różne postacie odnoszą się do tychże zdarzeń. Na przykład, Bright Spark wspomina o fotografowaniu, co było pasją Aleksandra, ma u siebie nawet jedno z jego zdjęć. W treści zawartych zostało kilka całkiem smutnawych, na swój sposób poruszających, bo brzmiących zupełnie ludzko, problemów. Chociażby scena w której Aleksander, za namową piegowatej Bright Spark, czyta bajkę jej córce, czy też później, kiedy odwiedza je obie, to potrafi chwycić. Niemałe wrażenie zrobiła na mnie również scena późniejsza, kiedy oboje odwiedzają cmentarz, gdzie spoczywają bliskie dla nich osoby i które to osoby straciły życie z powodu demona. Są to te właśnie analogie między ich życiorysami. Nie brakuje również momentów, w którym postacie, tak jak i my, zastanawiają się, dlaczego i po co dalej w to brniemy, kto nas zastąpi, kto nas zapamięta, co nas czeka. Zdecydowanie nadało to głębi nie tylko całej historii, ale również postaciom. Sensacji nie brakuje, toteż niejeden raz będziemy mieli okazje uświadczyć strzelaniny, pościgi, zasadzki oraz narastające napięcie. Muszę przyznać, że wiele rzeczy wypadło iście „hollywoodzko”, na czele ze sceną poprzedzającą akcję wymierzoną w pewnego demona – Tura. Mam na myśli odliczanie do rozpoczęcia akcji, bohater puszcza w radiu wybrany motyw, komentuje sobie różne rzeczy między wierszami, sprawia wrażenie cynika. Jak z filmu. Nie jest to jedyna taka scena - nieco przerysowana brawura, czy lekkomyślność udzielają się jeszcze niejeden raz, na przykład kiedy Lars decyduje się w widowiskowy sposób pozbyć się „Elektryka”, czy też Aleksander, który w przypływie furii o mały włos nie pozbawia życia kluczowego świadka kluczem francuskim. W sumie, wszystko to dawało mi do zrozumienia jakbym oglądał film. I w sumie tak wypada to opowiadanie – jak tekstowa wersja pełnometrażowego filmu sensacyjnego z drugim dnem. I było to satysfakcjonujące doświadczenie na które warto było poświęcić nieco czasu Słówko o proporcjach, gdyż jest to świat, w którym ludzie i kucyki egzystują obok siebie po prostu od zawsze i nie ma tutaj żadnego obszernego lore ani kontrowersji. Tak jak w „Save Me”, tak tutaj, tak po prostu już jest. No, wspomniane przez moment zostaje coś takiego, że fajnie by było zmienić się w kucyka, bo kucyki funkcjonują lepiej niż ludzie i aż tak się nie żrą. Przyznam, że to troszkę zmąciło mi atmosferę, zabrzmiało naiwnie i strasznie nie pasowało do tego właśnie świata; gdzie kucyki i ludzie żyją obok siebie od zawsze, nikt się w nikogo nie zamienia i Biura Adaptacyjne de facto nie istnieją. W każdym razie, o ile w „Save Me” nie było to aż tak widoczne, gdyż Midnight miała mnóstwo czasu antenowego, w „Awoken Demons” wyraźnie odnosi się wrażenie, jakby autor był gotów do napisania czegoś w stu procentach ludzkiego, bez kucyków. Zastany świat jest, pomimo elementów Sci-Fi, demonów, pełen problemów typowo ludzkich, nawet kucyki się przed tym nie ustrzegły, gdyż nasza Bright Spark mierzy się z przeciwieństwami, odreagowuje trudne momenty szukając ukojenia w alkoholu (swoją drogą, niezły łeb mają, że nie pospadali z krzesełek jak pewien wojownik MMA ;P), gdyby nie wspomnienie o magii oraz wskazaniu, że jest to klacz jednorożca, w życiu nie pomyślałbym, że jest to kucyk. W gruncie rzeczy, można to rozpatrywać jako plus i jako minus. Minus, gdyż osoby spodziewające się lepszego balansu między tymi rasami, również a materii atmosfery oraz stylizacji, mogą poczuć się nieswojo, może wręcz zniechęcone. Ale z drugiej strony, i tutaj na plus, poprzez nadanie całości ludzkiego, jednorodnego wydźwięku, znikają wszelkie problemy jakie mogą wynikać z połączenia ludzi i kucyków. W trakcie czytania nawet się nie zastanawiamy jak się to zaczynało, jak wyglądało kiedyś, po prostu przyjmujemy to i całość w żadnym niemalże momencie nie ściera się wewnętrznie, nic nie zgrzyta. I w tym sensie należy to rozpatrywać za plus. W sumie, chyba tylko Besterowi udało się i udaje się nadal tworzyć historie z kucykami i ludźmi w taki sposób, że granica między tymi dwoma jest starannie zatarta, toteż śledzenie fabuły przebiega bez żadnych zgrzytów, gdyż nawet się nie zastanawiamy skąd się wzięły te rasy w jednym świecie, po prostu tak jest i czytamy nie przejmując się niczym. Są to po prostu postacie egzystujące w jednym świecie, kropka. Dobra robota. Ale generalnie, nie mam żadnych znaczących zarzutów co do atmosfery w opowiadaniu. Jest bardzo wyraźnie zarysowana, odczuwalna przez całą lekturę, współgrająca z tempem akcji oraz stylem autora wprost perfekcyjnie. Co może wydać się zaskakujące, gdyż ze stylem autora miałem nieco kłopotów, o czym krótko poniżej. Styl oraz to z czym walczyłem... ...na etapie pre-readingu ofkoz . Narracja pierwszoosobowa spełnia swoje zadanie, pozwala na utożsamienie się z bohaterem (a poprzez lepszą kreację oraz bardziej przemyślany dobór słownictwa wypada on o niebo lepiej niż w oryginalnej „Exanimie”), obserwowanie wydarzeń z jego perspektywy również absorbuje. Tutaj nie mam uwag, opisy są bardzo solidnie wykonane, chociaż stosunkowo często natykałem się na powtórzenia czy też zdecydowanie zbyt długie zdania, które w mojej ocenie powinny zostać podzielone. Niemniej przy dialogach było najwięcej problemów. Poważnie, jak opisy były przystępne i napisane solidnie, tak przy dialogach nagminnie miałem problemy z brakiem jakiejkolwiek narracji, niekiedy nie mogłem od razu zorientować się kto co mówi. A tam gdzie już jest jakaś narracja, nie ma tego wiele i przesiąknięte jest powtórzeniami, mnóstwo „odparł/ odparła”, „spytał/ spytała”, bardzo wiele jest też „rechotania” ale akurat ono nie występuje na tyle gęsto by zakwalifikować to jako regularne powtórzenie. Generalnie powiedziałbym, że dialogi to jest ta część opowiadania, która została najmniej dopieszczona i która potraktowana została po macoszemu. Nie zrozumcie mnie źle, kwestie mówione brzmią ok, przekazują informacje, pytania, spostrzeżenia, lecz to braki w narracji, powtórzenia oraz niekiedy formatowanie, to tam zabrakło play testów. Ostatecznie efekt był taki, że to po prostu sterczało spod opisów oraz scen akcji, chociaż nie mogę powiedzieć, że jakoś szczególnie przeszkadzało. Da się przeboleć, ale naprawdę, narracji w dialogach brakowało wiele. Starałem się na to zwracać uwagę. Autor swym stylem starał się utrzymywać przede wszystkim klimat sensacji oraz akcji, co udało się bez większych zarzutów, jedynie te dialogi, ich zapis, sposób prowadzonej między kwestiami mówionymi narracji, to mi zgrzytało i to dosyć wyraźnie. Ale poza tym nie mam większych zastrzeżeń. Po prostu przy kolejnym projekcie polecałbym zwrócić uwagę na pisanie dialogów oraz narrację Podsumowując, „Exanima: Awoken Demons” jest bardzo ciekawym, wciągającym kawałkiem historii, dosyć bogatej w wątki historii, która stanowi nie tylko godny prequel dla oryginału, ale radzi sobie świetnie, znakomicie również po prostu jako samodzielny fanfik. Mamy kilka złożonych, barwnych postaci, które zapadają w pamięć i których dalsze losy chętnie bym poznał, budowa świata przechodzi wszelkie oczekiwania gdyż udało zawrzeć się mnóstwo elementów, które doskonale ze sobą współgrają i budują oryginalny, zostający w głowie wizerunek. Co cieszy, nie uświadczyłem tutaj żadnych ograniczeń, więc możliwości rozwoju tej historii, poszerzania świata pozostają imponujące. Ogółem poleciłbym ten fanfik, chociaż nie wydaje mi się aby był on dobry dla każdego. Osoby nie będące dostatecznie otwarte na kucyki oraz ludzi w jednym świecie zapewne uciekną z krzykiem, a niekiedy bijąca a opowiadania powaga oraz melancholia mogą zniechęcić, ale myślę, że ogólnie warto. Jest to troszkę jak film sensacyjny ze swoim drugim dnem oraz satysfakcjonującym, otwartym zakończeniem, zwieńczonym bardzo trafnym cytatem, który w jakimś sensie służy za najkrótszą z możliwych merytorycznych interpretacji przedstawionej historii. A może to ta fabuła została zmyślnie zbudowana wokół tego cytatu? Możliwe Tak czy inaczej, opowiadanie oceniam bardzo pozytywnie, podobała mi się akcja, podobały mi się kreacje postaci, klimat oraz świat, można rzecz, że wszystko co irytowało mnie w oryginale i co stwarzało niedosyt, tutaj jest nie tylko poprawione, ale wyniesione na zupełnie nowy poziom jakości. No, minus te dialogi i takie tam, ale nie jest to nic co mogłoby spowodować, że miałbym ochotę zamknąć kartę przeglądarki. Poza tym, w obecnej formie, po pewnych poprawkach, już jest lepiej, chociaż nie idealnie. Ale wierzę, że z czasem autor po prostu da radę i na tym polu. Rzućcie okiem, jest to historia stosunkowo długa (jak na Oneshot), ale warta czasu oraz uwagi. Bester nie zawiódł! Pozdrawiam serdecznie!
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...