Witam ponownie, jak zwykle dzięki za poświęcony czas, a także wspomnienie o tym co było nie tak, co się nie sprawdziło, a co akurat wyszło.
Napomknę tylko, że nie mam pojęcia, czy wysłałeś jeszcze jakieś uwagi czy spostrzeżenia na szybko na Discordzie, bo napotkałem na problemy techniczne i komunikator przestał działać, aplikacja narobiła dymów z systemem, w przeglądarce też mi wyskakują błędy. Będę dzisiaj jeszcze próbować.
A przechodząc do rzeczy, przypomniałem sobie, że miałem wieku temu uprzedzić Cię (gdyż wspominałeś, że jeszcze wrócisz do serii), że po akcji z Bazyliszkiem z następnych opowiadań będzie wynikać tyle, że, mówiąc kolokwialnie, jeden z drugim sobie babę znajdzie, w międzyczasie się trochę poróżnią, a na święta spotkają w Dodge City. No i tyle. Domyślałem się, że te teksty wydadzą się Tobie mało zachęcające, czy w ogóle nijakie z uwagi na tematykę właśnie.
De facto, po "Ołowianym Gleipnirze" są dwa remaki starych opowiadań konkursowych z 2013, oba zaraz po 5 lat będą miały. W jednym z tych konkursów tag [Romans] był obowiązkowy, więc dlatego fanfik z 2013 był jaki był i dlatego tak wygląda po przepisaniu w 2015. A gdy powstawał "Ołowiany..." nadal byłem w takim nastroju, że jako twórca myślałem sobie, że jeszcze poeksperymentuję z gatunkami i napiszę coś, co jak onegdaj opisałem będzie:
A dalej jest opowiadanie ze świątecznego konkursu z 2013, od którego seria tak naprawdę się wzięła. Przypominam, że seria nie powstawała od początku, tylko dziwnie od środka. Po prostu sobie wymyśliłem, że "a teraz będę pisać cykl, bo dlaczego nie". Masa rzeczy była wprowadzana w biegu, choć przy wstępnych planach, a późniejsze chronologicznie opowiadania istniały przed wcześniejszymi. Stąd to opowiadanie świąteczne strasznie odstaje i w sumie nie wiem, czy faktycznie jego też nie napiszę jeszcze raz, to będzie jeszcze więcej wersji. Wiele lat później, ale przynajmniej będzie więcej "nowej" zawartości.
Zawsze było tak, że pisząc tę serię chciałem próbować nowych rzeczy, również gatunku, którego zresztą sam nie preferuję i którego raczej już nie popełnię, a przynajmniej nie na tyle, by nadać od razu tag. Po prostu taką miałem wówczas koncepcję, popisałem sobie, już wtedy było przy okazji trochę cringe'u, ale sporo funu, więc wspominam to całkiem w porządku.
Zwrócę tylko uwagę, że "ostatni boss" był wspomniany przed zakończeniem, choć nie z imienia. Wtedy jak bodajże dzieciarnia podbiła do Gleipnira, żeby on naprostował paru starszych kolesi, no to właśnie chodziło o niego
No to chyba tyle. Jeszcze raz dziękuję za komentarz.
PS: Co do paru najnowszych opowiadań, przez nadprodukcję i to, że w trakcie realizacji pomysłów przyszły mi do głowy dodatkowe pomysły, możliwe, że przed kolejnymi publikacjami wrócę do nich i co nieco zmodyfikuję i poprawię. Zatem gdybyś jeszcze zechciał powrócić do serii, a te teksty na tym etapie chyba wnoszą do fabuły najwięcej, to nie ma pośpiechu Jak to się mówi, "to będzie jeszcze patchowane".