Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 12/29/19 we wszystkich miejscach

  1. Koleżanki i koledzy! Zbliża się koniec roku, a w Sylwestra czy Nowy Rok - jak sądzę - niewiele osób zechce coś poczytać, mogąc w zamian poimprezować. Dzielę się więc z Wami jednym z kilku opowiadanek, które napisałem relatywnie niedawno, a które nie ma osobnego tematu jeszcze zanim sylwestrowy alkohol odbierze Wam trzeźwość i chęć może nie na na cokolwiek, ale na pewno na czytanie. Być może ktoś z Was np. przed snem zechce rzucić okiem na ten temat i opis, a może nawet przeczytać to coś, co zamieszczę w linku poniżej A co właściwie? Ano, napisaną piorunem i bez specjalnego pomysłu historyjkę "Strachobaję" (czyli pracę na ogłoszony jakoś tak przed Halloween konkurs, z którym najwyraźniej coś się stało; coś czego nie potrafią wytłumaczyć nawet najstarsi górale, bo temat szybko gdzieś zniknął... albo ja jestem po prostu ślepy ). Tak czy inaczej: oto przed Państwem Pinkie i jej "wesoła" , krótka historia, życzę przyjemnej lektury! https://docs.google.com/document/d/1oAXLxZo6q8xnw6tBaYHRCogyleXaTFef6llCmX3JbYs/edit?usp=sharing
    1 point
  2. Witam ponownie, jak zwykle dzięki za poświęcony czas, a także wspomnienie o tym co było nie tak, co się nie sprawdziło, a co akurat wyszło. Napomknę tylko, że nie mam pojęcia, czy wysłałeś jeszcze jakieś uwagi czy spostrzeżenia na szybko na Discordzie, bo napotkałem na problemy techniczne i komunikator przestał działać, aplikacja narobiła dymów z systemem, w przeglądarce też mi wyskakują błędy. Będę dzisiaj jeszcze próbować. A przechodząc do rzeczy, przypomniałem sobie, że miałem wieku temu uprzedzić Cię (gdyż wspominałeś, że jeszcze wrócisz do serii), że po akcji z Bazyliszkiem z następnych opowiadań będzie wynikać tyle, że, mówiąc kolokwialnie, jeden z drugim sobie babę znajdzie, w międzyczasie się trochę poróżnią, a na święta spotkają w Dodge City. No i tyle. Domyślałem się, że te teksty wydadzą się Tobie mało zachęcające, czy w ogóle nijakie z uwagi na tematykę właśnie. De facto, po "Ołowianym Gleipnirze" są dwa remaki starych opowiadań konkursowych z 2013, oba zaraz po 5 lat będą miały. W jednym z tych konkursów tag [Romans] był obowiązkowy, więc dlatego fanfik z 2013 był jaki był i dlatego tak wygląda po przepisaniu w 2015. A gdy powstawał "Ołowiany..." nadal byłem w takim nastroju, że jako twórca myślałem sobie, że jeszcze poeksperymentuję z gatunkami i napiszę coś, co jak onegdaj opisałem będzie: A dalej jest opowiadanie ze świątecznego konkursu z 2013, od którego seria tak naprawdę się wzięła. Przypominam, że seria nie powstawała od początku, tylko dziwnie od środka. Po prostu sobie wymyśliłem, że "a teraz będę pisać cykl, bo dlaczego nie". Masa rzeczy była wprowadzana w biegu, choć przy wstępnych planach, a późniejsze chronologicznie opowiadania istniały przed wcześniejszymi. Stąd to opowiadanie świąteczne strasznie odstaje i w sumie nie wiem, czy faktycznie jego też nie napiszę jeszcze raz, to będzie jeszcze więcej wersji. Wiele lat później, ale przynajmniej będzie więcej "nowej" zawartości. Zawsze było tak, że pisząc tę serię chciałem próbować nowych rzeczy, również gatunku, którego zresztą sam nie preferuję i którego raczej już nie popełnię, a przynajmniej nie na tyle, by nadać od razu tag. Po prostu taką miałem wówczas koncepcję, popisałem sobie, już wtedy było przy okazji trochę cringe'u, ale sporo funu, więc wspominam to całkiem w porządku. Zwrócę tylko uwagę, że "ostatni boss" był wspomniany przed zakończeniem, choć nie z imienia. Wtedy jak bodajże dzieciarnia podbiła do Gleipnira, żeby on naprostował paru starszych kolesi, no to właśnie chodziło o niego No to chyba tyle. Jeszcze raz dziękuję za komentarz. PS: Co do paru najnowszych opowiadań, przez nadprodukcję i to, że w trakcie realizacji pomysłów przyszły mi do głowy dodatkowe pomysły, możliwe, że przed kolejnymi publikacjami wrócę do nich i co nieco zmodyfikuję i poprawię. Zatem gdybyś jeszcze zechciał powrócić do serii, a te teksty na tym etapie chyba wnoszą do fabuły najwięcej, to nie ma pośpiechu Jak to się mówi, "to będzie jeszcze patchowane".
    1 point
  3. Jak miło jest mieć bratanicę
    1 point
  4. No i witamy się ponownie, tym razem po przeczytaniu "Ołowianego Gleipnira". Trochę była to zmiana spora, bo znacząco dłuższe opowiadanie niż ostatnim razem. Cóż mogę powiedzieć? Warsztatowo moim zdaniem jest jak najbardziej bardzo dobre opowiadanie, acz nigdy ekspertem od gramatyki i poprawności wszelakiej nie byłem. Fabuła trzyma się kupy i mimo, że generalnie szczęka mi drżała od głupot popełnianych przez bohaterów (szczególnie w pierwszej części). Głupoty te były zrozumiane z perspektywy tych postaci, po prostu dla mnie się to ciężko czytało. Faktem jest też, że nie jestem wielkim fanem konkretnie tego gatunku. Natomiast samo opowiadanie ma ręce i nogi i konsekwentnie ciągnie od "nie mam dziewczyny" do "jest dziewczyna która mi się podoba" do "typowe wyzwania" , i tak dalej i tak dalej. Można by wysnuć zarzut, że rozwój tego romansu jest mocno schematyczny. Szczerze, w tym sensie to trochę prawda i rzeczywiście cały "Ołowiany..." jest dosyć przewidywalny. Natomiast nie wydaję mi się to był "ten" problem który sprawił, że ostatecznie po przeczytaniu Ołowianego nic specjalnie nie poczułem. To nie jest tak, że zawsze opowiadanie potrzebuje "villaina". W Slice of Life wręcz czasem trudno by tego oczekiwać. Można określać to różnymi kategoriami: "villain", "antagonista", "rywal", "wróg", "nemesis", "oponent", "przeszkoda". Ta ostatnia kategoria jest specyficzna bo tyczy się ona właśnie sytuacji gdy wrogiem jest coś co nie jest żywe, nie ma motywacji, jest to zjawisko przyrody czy po prostu coś co prostu istnieje. Moją krytyką jest fakt, że znacząca liczba nazwanych postaci w opowiadaniu, które przeszkadzały w rozwoju tego romansu (jak zazdrosne głupie koleżanki) wydawały się być bardziej przeszkodami, po prostu były puste zawartościowo i niemalże świeże, prosto zrzucone z taśmy z chińskiej fabryki. Jest to połączone z faktem, że to powoli dobijające do 100 stron opowiadanie kończy się kulminacją w postaci walki z osobą wcześniej nigdy nie wspomnianą w "Ołowianym...". Czuje się jakby zmarnowany potencjał. Dodam jeszcze, że generalnie bardzo podobały mi się sceny w laboratoriach i generalnie tam gdzie wchodził żargon "magiczny", moim zdaniem bardzo ładne światotworzenie i po prostu dobra robota. Ciężko mi też powiedzieć jasno, że opowiadanie mnie nudziło, ponieważ generalnie ten gatunek nie jest specjalnie moim preferowanym. Nie lubię się powtarzać, ale po raz kolejny mi na myśl przychodzi zwrot "dobra, rzemieślnicza robota", który ma konotacje zarówno pozytywne jak i negatywne, zależnie jak na to patrzeć. Faktem jest też, że Kresy są dla mnie dosyć istotną serią w tym sensie, że jest to gatunek, który średnio lubię - sprawdzam więc, czy opowiadania w takich klimatach mogę lubić. Póki co seria raz trafia, raz nie - póki co wydaję mi się, że jeszcze pewnie coś z niej przeczytam by się przekonać. Pozdrawiam
    1 point
  5. Te dziwne kuce co niektórzy nazywali G5 lub G4.5 zostały anulowane. Filmiki znikały z oficjalnych kont Hasbro na YT, FB i Instagramie. https://www.equestriadaily.com/2019/12/pony-life-videos-removed-from-mlp.html
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...