Fanfik powstał już dawno temu, w sumie nie pamiętam kiedy dokładnie. Ale tak jak i wtedy, tak moja opinia jest taka sama. Widać, że to poprawiona i wygładzona wersja. pod względem czysto rzemieślniczym nie można Biuru reformacyjnemu niczego zarzucić. Jednak opowiadanie cierpi na... brak tego czegoś. Dostaliśmy lekką i poprawną komedyjkę, jednak brakuje jej dobrej puenty i jakiegoś walnięcia. Bo ta z Cozy Glow wydaje mi się słaba - jakoś strasznie nie przemaglowali Tempest w tym urzędzie, ba jak na mój gust, to wszystko przebiegało całkiem spoko. Może gdyby pokazano zmagania w Urzędzie Miasta odnośnie imienia, to miałoby to więcej sensu.
Przyznaję, że irytuje mnie nazywanie Tempest jej starym imieniem (jest długie i głupie). Jeśli chodzi o żarty, to większość po prostu była - najlepsze było pole ryżowe oraz niektóre docinki i teksty Trixie. Sądzę, że dużo lepiej oceniłabym ten tekst, gdyby był częścią jakiegoś wielorozdziałowca. Jako pojedynczy twór jest poprawną komedią, o której zapomni się tydzień później. Choć podoba mi się sam pomysł biura reformacyjnego (i brzmi jak coś, co mogłoby istnieć w Kruchości Obsydianu :P). W ogóle ten fik przypomina mi mocno serię Czterogodzinki.