Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 01/29/21 we wszystkich miejscach

  1. Witam wszystkich chce wam przedstawić moje kolejne dzieło. A właściwie to poprawione opowiadania, które uczestniczyły w konkursie gradobicia edycji szóstej. Oczywiście nie było by to możliwe bez dwóch wspaniałych osób @Magda250 oraz @Kinro , którzy mieli odwagę zmierzyć się z błędami ortograficznymi itp. i uczynić opowiadania możliwymi do czytania. Dziękuję wam serdecznie. Zwracam się także do was wszystkich, którzy mieli okazję wcześniej czytać te opowiadania. Chciałbym poznać opinię na temat dokonanych przeze mnie zmian. ( Czy wyszły dziełu na dobre, a może wręcz przeciwnie? ) Oczywiście chętnie też poznam opinię każdego kto zechce się nią z zemną podzielić.... Życzę wszystkim miłej lektury. Demony Przeszłości: Przebudzenie
    1 point
  2. Witam kolejny raz z nowym opowiadaniem, które jest niejako kontynuacją poprzednich, lecz także osobną częścią. Dłużej nie zwlekając życzę wam miłego czytania. Mroczna dusza Autor: Darkbloodpony Korekta i pre-riding: @Cinram @Nataniel Avenetrus Glorius @Altius Volantis Opis: Canterlot stolica Equestrii władana niepodzielnie przez jedyną prawowitą, królową. To tam Whine Star udał się osobiście złożyć raport z wykonanej wcześniej misji. Tymczasem władczyni postanawia wyeliminować ostatnie zagrożenie dla jej planów... LINK Od Autora: W tym miejscu chcę serdecznie podziękować wszystkim osobom zajmującym się korektą opowiadania w szczególności zaś wyróżnić @Cinram, który poświęcił najwięcej swojego cennego czasu na doprowadzenie moich wypocin do porządku dziennego. Dzięki za wszystko pogromco pre jeźdźców
    1 point
  3. Pamiętnik poplamiony whisky [Oneshot] [Sad] [Alternate Universe] Źródło obrazka Kartka z pamiętnika pewnego ogiera. Opowiadanie dzieje się w tym samym świecie co Fizzle.
    1 point
  4. Jeeeeeeeeeejuśku! Ale komentarze się pojawiły! Jeśli wczoraj, czytając komentarz kolegi @Sun , który machnął przy (czy raczej pod...) Kiedy Cadance kicha, Celestia łapie katar, to tu aż brak mi słów, aby wyrazić to jak mi miło! No po prostu policzki mi płoną Jakkolwiek Sun napisał już swoją opinię w listopadzie jak widzę (omg, jak to jest, że wciąż nie obserwuję swoich własnych tematów, czas to wreszcie zmienić), tak mam nadzieję, że nie obrazi się z powodu tego, że dopiero teraz się odzywam. Pozwolę sobie odnieść się do obu nowych opinii w jednym, treściwym mam nadzieję komentarzu. Tak więc i kolega @Hoffman znajdzie coś dla siebie Zatem do rzeczy: Ach, "Somnambulizm"... jak ja lubię to opowiadanie. Jaką ja miałem frajdę, autentyczną frajdę, pisząc "Somnambulizm". Nie tylko była to praca od samego początku w każdym aspekcie przemyślana (co mi się nawet dziś zdarza cokolwiek nieczęsto), ale też od początku do końca (na)pisana najlepiej, jak tylko potrafiłem. I, wyjątkowo nieskromnie mówiąc, wszystko mi się udało, wszystko w niej pyknęło, a efekt jest taki, że jedna z ocen to 10/10. Tak, "Somnambulizm" to jest to ! Do dziś pamiętam konkurs (Pod Gradobiciem Fików Edycja 6), do dziś uważam, że jest to chyba najlepsza moja praca. Oczywiście na Gradobicie machnąłem jeszcze kilka rzeczy, ale są przy tym niewarte splunięcia. W ogóle to chyba (głowy nie dam, ale... mógłbym) pierwszy "duży", pierwszy "poważny" konkurs, w którym brałem udział. I wspominam go ciepło. A z "Somnambulizmu" jestem dumny nawet dziś. No, ale, ale... miałem się odnieść do komentarzy, więc już nie przedłużam... O ile dobrze kojarzę, limitem słów było 1500 (albo coś koło tego), więc cóż, jest jak jest... I dobrze, dziś nie wyobrażam sobie napisania tak dobrego fika o długości 10x dłuższej. Regres, panowie, regres... Ale się staram powrócić z czymś, co może nie będzie takie 10/10, ale z czego znów będę, cóż, po prostu zadowolony. Zdradzę, że (skoro-piszę-to-zdanie-to-już-nie) w tajemnicy piszę akurat fik, który ma już 66 stron (OMG, tyle już napisałem? Ja?). I znów się staram, aby był super-duper. Ale tyle tam dialogów, że... meh BRW - o, dziś działają normalnie cytaty, choć wczoraj mi się zbuntowały i musiałem "kopiujwklejować" tekst. Niezbadane są wyroki Lunałki... Po co ja to czytałem, zniszczyłeś moją niewinność i moje dzieciństwo! ;0 A tak serio - wierzcie mi, nawet bym o czymś takim nie pomyślał. Takie coś nigdy się nie zdarzy. U mnie. Ale niektórzy to mają... pomysły . Krótki pojedynek z hydrą to konsekwencja limitu słów. I masz w 100% rację, właściwie to co się tyczy jej... ja nie do końca pamiętam filmy EG, ale z tego, co kojarzę, M S wzięła się wg mnie jak gdyby... znikąd. Ot, pojawiła się, podczas "transformacji" ludzkiej Twilight. I, uwaga - daję głowę (którą chyba zaraz stracę ), że w filmie (to jest "Friendship Games") ani razu nie padło nawet jej imię. Nawet jeśli się mylę, i jednak padło, to przez to byłem zaskoczony, gdy w Legendzie Everfree Twilight po prostu mówi "It's Midnight Sparkle!", czy coś podobnie raz i drugi. Zupełnie jak gdyby wszyscy wokół doskonale je (imię) znali... oprócz mnie. I tu pozwolę sobie odnieść się do komentarza @Hoffman (chyba będę tak "mieszał", sorry, ale tak mi wygodniej) Hah! Ciekawe, czy to raczej JA kogokolwiek zaskoczę, gdy powiem, że ja też musiałem sobie przypomnieć... jej imię, bo, jak już napisałem powyżej, doskonale ją kojarzyłem, ale imię nijak mi we łbie nie siedziało, dlatego, że we Friendship Games nie pada ani razu A ja to, że takim razie muszę odtrąbić sukces, bo chciałem napisać kilka pierwszych fragmentów właśnie tak, aby sprawiały wrażenie, że to właśnie z nią ma czytelnik do czynienia. Zdradzę, że myślałem od początku, że to będzie krótkie i raczej... bo ja wiem? Błahe? Limit słów robił swoje (wbrew pozorom miałem jeszcze wiele do napisania), a przede wszystkim wszelkie starcia to nie moja bajka. Wzorowałem się na głównej przeciwniczce mane 6 z Crisis: Equestria. Pomyślałem sobie, że gdyby to była ona, to starcie z hydrą (gdyby do takiego doszło) ona z pewnością miałaby za formalność czy wręcz za niewarty jej wysiłku, krótki epizod. Więc byłaby brawurowa i bezczelna, a może nawet zirytowana tym, że ktoś tak potężny, jak ona, musi się pojedynkować z byle hydrą. I całość skończyłaby się 1 zaklę... ZARA! Naaah! Gdzie tam! Mówiąc szczerze, chociaż sobie śmiechłem. Ach, dziękuję, dziękuję... "Otwiera szampana" Cholera, ja też! Mnie również, nawet jeśli ograniczają się przez limit słów do prostego moździerza i przygotowaniu ampułki.... Nah, od początku miało wszystko miało mieć formę taką, jaką przyjęło. Jeśli o Tożsamość Bourna to, kto to właściwie jest, to powiedzmy, że przez cały czas starałem się tylko puszczać oko do czytelnika. Starlight nie mogła wiedzieć, bo... w ogóle nie znała Twilight Sparkle. Czy też raczej to JA nie znałem jej. Doskonale wiem, że już na początku napisałem o "zameczku Twilight", co jasno wskazuje na czas po pokonaniu Discorda, czyli 5 sezon. Sezon w którym pojawia się Starlight Glimmer. Tyle że ja napisałem "Somnambulizm" po obejrzeniu tylko 4 sezonów. W ogóle nie wiedziałem, że ktoś taki istnieje. A Starlight na dobre zamieszkała w zamku dopiero w sezonie... 6. (no dobra, gwoli ścisłości w ostatnim odcinku sezonu 5 i to samej końcówce...). A?! I co teraz? Mam cię! BUHAHAHAHHAHA! A tak serio - Obaj macie poniekąd rację. Rzeczywiście, po prostu założyłem, że skoro "ludzka" Twilight "ma w sobie demona", to ta "kucykowa" też może. I kiedyś musi dać o sobie znać. I w pewnym momencie się "aktywował". Dlaczego nikt nie wiedział o lunatykowaniu Twilight? Odnoszę wrażenie, że wszystkim czytelnikom umknęła pewna kwestia. Otóż, Midnight w ogóle nie mieszka w zamku, lecz w Canterlocie, w "wieży Moondancer". Jest to bardzo dalekowzroczna postać, przewidziała, że musi zmienić miejsce swoich małych eksperymentów. Napisałem, że w przeszłości, przez jakiś czas, tylko włóczyła się nocami po zamku. Nic złego wtedy nie robiła. Ot, "szperała po książkach". Nawet gdyby Spike ją zobaczył, to co z tego? Twilight czytająca jakieś książki w środku nocy? No niemożliwe! Całość nie trwała długo, M S szybko zobaczyła zdjęcie Moondancer, poznała jej adres i od tego czasu każdej nocy przebywa u niej. Jedyne co mogło zaniepokoić smoka to raczej brak Twilight w zamku. Tyle że M S każdej nocy powracała do sypialni Twilight (i zawsze używa teleportacji, nikt jej nie może zobaczyć np. na ulicach Canterlotu), więc Spike zawsze rano budził Twilight. A sam w nocy przez cały czas mocno spał, jak to smok Więc i się nie budził "na przeszpiegi". W ten sposób po prostu nikt nie mógł jej zobaczyć. Oczywiście pozostaje sama Twilight. W końcu musi być równie inteligentna, co M S, nie?. I zauważyła u siebie pewne objawy, o czym nie omieszkałem chyba napisać. Ale nie chcąc nikogo "obawiać" tłumaczyła sobie, że jej stan to tylko jakieś, nie wiem, choróbsko czy co tam (w końcu kto, lunatykując, rano zawsze budzi się swoim łóżku? No to na pewno nie lunatykuje, nie? ). Błuuuhhhuuuuhuhuhuhu. Ale napisałem wyjaśnienie. Długie jak sam fanfik No dobra, może nie, ale myślę, że to wreszcie choć jako tako usprawiedliwi kwestię pt. "no ale jak to, włóczyła się po nocy i nikt jej nie widział, przecież ktoś musiał) No... to dotarłem/dotarliśmy do końca. Jestem absolutnie wniebowzięty tak pochlebnymi opiniami. Szczególnie tą (pozwolę sobie po prostu skopiować)" "Przyznam też, że sprawia wrażenie klasyka z 2013, takiego ikonicznego tekstu, który jest dobrze znany i mile wspominany. WOW, pomimo pozornie "zwykłej" pochwały, jestem nią wręcz ZASZCZYCONY. Nikt mi nie napisał niczego milszego, jeśli o moje opowiadania chodzi. Serdecznie dziękuję Wam obu i zapewniam, że pomimo tego, że prawie pojawiam się już na forum czystym przypadkiem i raz na 2-3 miesiące, oraz tego, że (po ostatnich porażkach...) nie piszę już prac na konkursy, nie powiedziałem ostatniego słowa w kwestii fanfików. Jeszcze jakimiś Was uraczę... Tymczasem życzę Wam samych udanych prac i pozdrawiam!
    1 point
  5. Fizzle [Oneshot] [Sad] [Alternate Universe] Autor: Zena92 Moja interpretacja postaci Tempest. Akcja dzieje się w alternatywnym świecie, gdzie zostaje w Equestrii i nie przyłącza się do Storm Kinga.
    1 point
  6. Untitled_file.wav [Oneshot] [dark] [sad] Zena92 Mieszkaniec Appleloosy- Rotten Apple kupuje na pchlim targu starą skrzynię...
    1 point
  7. Wierzycie w to, że nic się nie dzieje przypadkiem? Albo inaczej, bardziej dosadnie, jeśli można tak to nazwać - że to, co robimy, nie bardzo od nas zależy? Że już każdy nasz ruch jest "zapisany w gwiazdach" i każde nasze działanie jest pozornie niezależne, bo kieruje nami, no nie wiem... los? Ja nie. Absolutnie nie. A jednak ostatnio, aby udowodnić mamie, żeby nie grała "w lotka", bo to to tylko strata pieniędzy i po prostu nigdy nie wygra, polazłem do sklepu, kupiłem najtańszy kupon na loterię (czy jak to się tam zwie), której choćby nazwy nawet nie znałem (i już nie pamiętam) za 2 złote i... wygrałem. "Tak po prostu" trafiłem 7/10 liczb. I zgarnąłem... 32 zł. (za wygraną 3-go stopnia) Gdybym tylko nie był skąpiradłem (albo wierzył w los...?), to bym wybrał zakład za 2 dychy (to jest z maksymalną stawką czy czymś tam) i wówczas bym zgarnął o wiele (WIELE) więcej. Meh.... Jeśli teraz się zastanawiacie dlaczego to napisałem w tym temacie, to cóż... tak się składa, że chcąc wleźć na fonie w inną zakładkę, łapa mi się "omsknęła" i trafiłem paluchem w tę nazwaną MLPPolska No więc patrzę, co tam, panie, w opowiadaniach, a tam komentarz do mojego fika. Do tego takiego, który także dostał 7/10 w konkursie. No ślepy los jak znalazł! Może sprzedam nerkę i zainwestuję hajs w akcje CD-Projektu? A może po prostu odpowiem na jakże łaskawy komentarz kolegi @Sun Także... ten, tego: Przede wszystkim bardzo dziękuję za to, że poświęciłeś swój czas! To... w sumie zaskakujące, no i bardzo przyjemne, że po takim czasie w sumie jakikolwiek fanfik potrafi jeszcze przyciągnąć uwagę. Serdecznie się cieszę, że dałeś wyraz swojemu zadowoleniu w powyższym, jakże pozytywnym komentarzu. Na szczęście tym razem mogę jakoś się do niego odnieść bardzo szybko. Tak więc jeśli chodzi o formę (zacznę od tyłu, że się tak wyrażę...), to już mi zwrócono uwagę na przejścia pomiędzy sekcjami, jestem świadom braku płynności pomiędzy nimi i zawsze mam gdzieś w głowie właśnie ten fanfik, gdy piszę nowy i zastanawiam się, "czy to wygląda naturalnie" . Liczy się, że nie narzekałeś na sztuczność dialogów (kiedy i gdzie ja je zrobię tak, abym był z nich zadowolony...?) A teraz krótko o samej treści... Pozwolę sobie na cytaciki, bo tak mi łatwiej: ... ... Albo i nie, pomimo tego, że daję "cytuj"... nic się nie dzieje, cóż, po prostu skopiuję i wkleję tekst, wyjedzie na to samo (tylko żebym nie wyłapał za to kopa od moderacji ): Dzięki za pochwały warstwy emocjonalnej, choć wbrew pozorom dzieje się tu całkiem dużo "pomiędzy ujęciami", to Celestia i jej emocje miały grać pierwsze skrzypce. Kolejne dzieło, którego nie znam. Dodaję sobie natychmiast na listę do przeczytania (o ile to opowiadanie/fanfik?), choć wezmę się za nie nieprędko. Czytam teraz coś innego, na fimfiction, bo tego tu nie ma. (Maledictum Insania 3: Rebellion Years, czyli ostatnią część tamtejszego uniwersum jakby ktoś chciał znać nazwę...). Przyszła pora na podsumowanko. Dzięki ponownie za przeczytanie, za komentarz... i za chęci. W ogóle to widziałem też (nie mylić z "przeczytałem") komentarze w moim innym opowiadaniu o nazwie "Somnambulizm". Co to się dzieje, co to się dzieje? Czuję się niczym jakaś gwiazda! Za odpowiedzi zabiorę się jednak jutro, czas pomiędzy 22:00/23:00, a 00:00/1:00 zwykłem ostatnio przeznaczać na czytanie opowiadania, o którym wspomniałem. A więc to chyba tyle, każdy kto chce się zapoznać z tym opowiadaniem, niech choćby pobierznie rzuci okiem na komentarze (o ile nie boi się potencjalnych spoilerów) i sam podejmie decyzję. Ja uważam, że jest to opowiadanie, jeśli nawet nie "godne polecenia" (no ale nie będę polecał WŁASNYCH fików... ), to na pewno takie, przy którym "upociłem" się najbardziej. I niech to służy za rekomendację. Czytajcie, komentujcie, albo nie czytajcie i nie komentujcie. Ja tymczasem zmykam... puścić "totka"
    1 point
  8. 1.W kampanii wrześniowej udział brali kosynierzy. 2.W drugiej połowie lat 40. ,w ZSRR miliony okaleczonych weteranów sowieckich kończyło na ulicy ,z powodu braku pracy umożliwiającej przetrwanie. Od 1948 r. zaczęto ich wyłapywać ,boć według wierchuszki sowieckiej ,,nie należeli do idealnego obrazu komunistycznego kraju''. W 1953 roku ,na sowieckich ulicach już nie można było spotkać kalek. Złapani kalecy byli wywożeni do łagrów ,albo rozstrzeliwani ,jest to jedno z większych nieznanych ludobójstw. 3.O ironii losu ,Słowianie ,tak jak Persowie i Hindusi (pochodzący z najwyższych kast) są potomkami Ariów.
    1 point
  9. Ciekawe, czy kogoś zaskoczę, gdy powiem, że nie musiałem wyszukiwać czym jest somnambulizm, ale potrzebowałem sobie szybko przypomnieć kim/ czym była Midnight Sparkle W każdym razie, jestem bardzo zadowolony z lektury, wręcz powiem, że nie mogę wyjść z podziwu, jak wszystko w tym fanfiku się udało, przy oszczędności słów oraz silnym skoncentrowaniu historyjki na realizację określonego typu klimatu. Jaki to typ, zapytacie? Przede wszystkim, od początku do końca, jest całkiem mrocznie – nie jest to może najcięższa historia, z jaką miałem do czynienia, ale mrok rzeczywiście daje się odczuć, a ponadto ma on fantastyczny wydźwięk, co autor dosyć dobrze podkreślił opisami. Mam na myśli nie tylko ogólną kompozycję, ale zastosowane słownictwo. Po pierwsze, mimo oszczędności, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że opowiadaniu niczego nie brakuje, że każdy jeden element został dokładnie przemyślany i znalazł się w tekście w określonym celu, zaś sam tekst jest kompletny, dzięki czemu śledzi się go z satysfakcją. Po drugie, cieszą wzmianki o almanachu, alchemii, przyrządach alchemicznych, tudzież składnikach niezbędnych do wykonania mikstury, natomiast odkrywanie „przepisu” na sukces, a także całej, tak to ujmę, mitologii związanej ze zranieniem duszy/ osłabieniem magii przyjaźni oraz przejęciem kontroli, dopełniło fantastycznej otoczki, dodając jeszcze więcej tajemniczości. Przewinęły się nawet elementy przygodowe! Wszakże mamy krótką retrospekcję, w której protagonistka staje oko w oczy z Hydrą, z której potrzebuje pobrać jeden ze składników. Opis starcia oszczędny, ale przemyślany, dynamiczny, a zarazem lekki i przyjemny w odbiorze, rozruszał nieco do tej pory raczej spokojne, stonowane opowiadanie, wzbogacił je. Tempo akcji bez zarzutu – stopniowo zostajemy wprowadzeni w atmosferę oraz realia tejże dosyć krótkiej opowieści, odpowiednio szybko odnajdujemy ciało, odkrywamy też kto to taki (no, może nie z imienia i nazwiska, ale mamy pojęcie, co ta postać tam robiła i dlaczego została zabita) oraz co jeszcze jest do zrobienia, jednocześnie krok po kroku zbliżając się do wyjawienia celu tychże zagadkowych działań. Podoba mi się to, że protagonistka jest opanowana, sprawia wrażenie, jakby postępowała z iście chirurgiczną precyzją, na każdym kroku. Zastanawia się, analizuje, dostrzega to, że pewnych składników nie może od tak po prostu zdobyć, dochodzi do tego, jak osiągnąć cel bez wzbudzania podejrzeń. Właściwie, dotyczy to tylko wątku pozyskania krwi oraz zbrukania nią duszy, nad którą protagonistka chce przejąć władzę, ale i tak siedzi to w głowie. Opowiadanie wieńczy deczko niepokojące zakończenie, które niby nie pozostawia wątpliwości, a jednak do pewnego stopnia pozostaje otwarte. Znakomita sprawa Chciałbym również się odnieść do kwestii tego, czy autor próbował ukryć przed nami tożsamość głównej bohaterki, czy też nie. Szczerze mówiąc, nie odniosłem wrażenia, jakoby dołożone zostały w tym celu jakieś szczególne starania, prędzej byłem gotów pomyśleć, że autor po prostu zdecydował się nie wymieniać bohaterki z imienia, ale stworzyć pewne poszlaki, byśmy mogli się domyślać, zgadywać, kto to może być. W tym sensie chyba została podjęta próba wodzenia czytelnika za nos. No i nawet udana, gdyż przynajmniej przez pewien czas w moim gronie podejrzanych na pewno nie znajdowała się... No, by nie spoilerować, TA osoba. Według mnie pierwsza wskazówka znajduje się w poniższym fragmencie: No, ale tak czy owak, kawałek klimatycznej, wciągającej historii, która cieszy swoim skoncentrowaniem, oszczędną, ale przemyślaną od A do Z formą, nie brakuje interesującego konceptu, a także sprawnej, barwnej realizacji, dzięki czemu fanfik czyta się wartko, a kończy z satysfakcją, tj. z poczuciem, że odkryło się tajemnicę, a także ze zdrową ciekawością, co mogłoby się wydarzyć dalej. Przyznam też, że sprawia wrażenie klasyka z 2013, takiego ikonicznego tekstu, który jest dobrze znany i mile wspominany Warto przeczytać, bo to naprawdę dobry tekst, godny polecenia
    1 point
  10. Musze przyznać, że lektura Somnambulizmu była niezwykle przyjemnym doświadczeniem. Nie dziwią mnie też oceny jakie ten fik dostał w konkursie, bo to naprawdę dobre dzieło (które oczywiście mogłoby być dobre 10 razy dłuższe). Zacznę od tego, ze podoba mi się sam koncept somnambulizmu u Twilight. To by w sumie mogło pasować do tej postaci. Niestety musze się jednak częściowo zgodzić z Arkane, że ten problem Twilight powinien być Spike'owi znany. po pierwsze, mieszkają razem od dawna, a po drugie, rodzice Twilight raczej zgłosiliby ten problem Celestii, kiedy posyłali córkę do szkoły. Aczkolwiek istnieje logiczne wyjaśnienie dla takiego rozwiązania w fiku i wcale nie brzmi ono: limit słów. Możliwe, że Midnight Sparkle narodziła się względnie niedawno (być może w chwili pojawienia się Midnight w świecie ludzi), lub tez względnie niedawno się ,,obudziła" (co w sumie na jedno wychodzi). To by też mogło wyjaśniać dlaczego nikt nie wie o somnambulizmie Twilight (nawet sama Twilight). Podobał mi się również koncept samej Midnight, która kieruje lunatykującą Twilight, prowadząc do jej ostatecznego ,,końca". Kojarzy się trochę z NMM, a też tak nie do końca. Bo Midnight to nie jest demon zrodzony z negatywnych uczuć, tylko coś chyba trochę innego. Bardziej zło, które czai się w każdym z nas. Tak czy inaczej, bardzo dobry pomysł i świetnie wbudowany w postać. Dobrze też wyszło ,,ukrywanie" tożsamości głównej postaci. Znaczy, teoretycznie szybko się można domyślić, że chodzi o Twilight, a raczej kogoś, kto siedzi w Twilight, ale człowiek zdaje sobie z tego sprawę dopiero pod koniec fika, kiedy wszystkie klocki wskakują na swoje miejsce. Bardzo fajnie to wyszło. Poza tym, mamy tu całkiem spory kawał fabuły i klimatu, zbudowany w niewielkiej objętości. Z początku dowiadujemy się dość sporo o samej alchemii (i tym jak może działać), oraz o samej Twilight. O tym, że prawie nie ma przyjaciół, że nie całkiem wie, jakie skarby trzyma w bibliotec i o tym, jak zbrukać jej duszę. I tu w sumie jest też pierwszy i chyba najważniejszy hint, że to Twilight. Widzimy też kto zginął, by uzyskać niezbędny składnik i dlaczego. A wszystko to podane bardzo logicznie i rozsądnie, z odrobiną szaleństwa u głównej bohaterki. Dalej mamy walkę z hydrą. Krótką i treściwą, obfitującą w niewiele przemyśleń i opisów. Ale pod tym kryje się bardzo interesująca informacja na temat głównego bohatera. Otóż jest on potężny i nie boi się skorzystać ze swej potęgi. Nie boi się też tryumfować i zabierać trofeum, w postaci głowy hydry. W trzecim fragmencie wreszcie dwszystko staje się oczywiste (o ile nikt się nie domyślił). Przebiegły plan zostaje sfinalizowany. Mamy moment sporządzenia eliksiru, oraz pełen napięcia moment tryumfu zła. Bardzo fajnie opisna, z odpowiednią dynamiką. Bez rozbuchanych przemówień i tryumfów, które by w tym fiku się, moim zdaniem, nie sprawdziły. Jeden akapit, w którym mamy też wypicie elisiru i opisanie jego efektów. Potem zdradza się Midnight już definitywnie i mamy scenę jak Midnight wchodzi do lóżka Twilight, gotowa ją ostatecznie posiąść No i finał. Krótkie i treściwe przedstawienie końca niczego niespodziewającej się księżniczki. Jak dla mnie, majstersztyk. Wspaniałe zakończenie bardzo dobrej historii. Mamy tu świetny i bardzo dobrze zrealizowany pomysł, który dodatkowo broni się formą na wysokim poziomie. Nie zauważyłem żadnych błędów czy literówek. Przecinki tez wydają się być we właściwych miejscach. Całość zaś wygląda bardzo estetycznie, z odpowiednimi odstępami między akapitami. Podsumowując, Somnambulizm to bardzo fajny i świetnie napisany fik, którego jedyna wadą jest zbyt mała objętość. O ile to w ogóle można uznać za wadę, bo w tej formie fik się dalej świetnie broni. Oczywiście sam motyw można by świetnie rozpisać na 40-60 stron, gdzie znalazłoby się miejsce na przemyślenia, knucie, dylematy, przebłyski świadomości Twilight o problemie, błędy Midnight i spore światotworzenie. Ale jak mówiłem, w tej 4 stronnicowej formie fik spisuje się świetnie i jest jak najbardziej kompletny. Zdecydowanie polecam jak ktoś szuka czegoś krótkiego, gdzie klimat upchany jest w każdym akapicie.
    1 point
  11. Fanfik bedący fragmentem pamiętnika... nie kojarzę specjalnie tego pomysłu. To w sumie dobrze. Ja tam lubię czasem spojrzeć na nowe pomysły. Ten, choć krótki, przypadł mi do gustu. Napisany bardzo przyjemnie, błędów nie widzę, tekst całkiem ładnie skomponowany. W zasadzie polecam. Krótki, szybko się czyta i co nieco po sobie pozostawia. No i Tempest to fajny, niewyeksploatowany temat.
    1 point
  12. Ekhm... Alternate Universe? Patologię można wpisać do każdego uniwersum, ale trzeba to zrobić z rozsądkiem. Wiem, że nienawidzisz wrzucania chociażby jednego pijanego kuca do MLP, ale moim zdaniem przesadzasz. Swego czasu czepiałeś się pijanego kucyka w moim temacie, i wiem, że uparłeś się przy swoim - "bo nie pasuje do Equestrii". Pasuje, ale trzeba to umiejętnie wkomponować. Niestety, ale w tym opowiadaniu nie wyszło. Patologia? Spoko, nie mam nic przeciwko, ale nie w takich ilościach. Jest jej zbyt dużo, a co za tym idzie całość jest sztuczna, mało wiarygodna i wręcz kiczowata. Po prostu "za dużo tego złego". No dobra, Temtest miała przekichane, ale z tą fabryką to już przesadziłeś i to grubo. Może to i dziwne, ale jako osoba niepełnosprawna czuję niesmak, tak jakby w zakładach pracy chronionej pracowały tylko "warzywa". O wiele lepiej wyglądałoby to gdyby świat wokół był normalny. Taki kontrast byłby bardziej wiarygodny niż brud, smród i ubóstwo na każdym kroku. Źle mi się to czytało, ale nie ze względu na stronę techniczną, a treść.
    1 point
  13. Przepraszam, że się wtrącę i zaofftopuję, ale: Amerykanie odróżniają hard i soft cider. Obydwa robi się z jabłek (konkretnie z soku jabłkowego), ale tylko hard cider zawiera alkohol... i dwutlenek węgla (nie zawsze - ale tak jak kwadraty i prostokąty, nie każdy hard cider jest gazowany, ale gazowany cydr będzie zawsze hard, z alkoholem). Serialowy cydr pieni się dość wyraźnie, prawie jak piwo. Reakcje kucyków na trunek też są dość... entuzjastyczne. Nie twierdzę, że to ostateczny dowód na alkohol w Equestrii, ale to też nie działa w przeciwną stronę i nie zaprzecza istnieniu trunków dla dorosłych. A, i gdy Spike zasypia w misie z ponczem, jedna z bohaterek żartuje, że napój jest spiked. Tłumacząc dosłownie - doprawiony alkoholem. Twórcy serialu pozwalają sobie dość często na takie żarciki i sugestie, nie wszystko jest tu skierowane w 100% dla dzieci.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...