Tak. Cygnus żali się. W końcu, bo tym razem chyba powinienem, by nie dostać przysłowiowego p***dolca.
Czemu piszę? Cóż. Życie mi doskwiera, ale nie tak jak zwykle. Wyróżnia się jeden element doskwierający - banda górnośląska. Wszystko jednak po kolei.
Górny Śląsk. Kocham tę krainę, jestem jej fanem, i kto wie - może zwiążę z nią swą przyszłość. Kocham też jej ludzi, którzy są jakby krwią dla tego ciała. I gwarę. Coś, co nadaje Górnemu Śląskowi wielką dawkę oryginalności i wyróżnia spośród innych krain w Polsce. Chyba jeszcze tylko Kaszubi są tacy odmienni. Dlatego też właśnie, oprócz faktu posiadania najwiękzej liczby znajomych i przyjaciół, możliwość obcowania z fandomem śląskim, co pewnie czytelnik wywnioskował, jest przyjemnością. Tambylcy byli zawsze mile widziani, pośród nich czuło się tą nutkę górnośląską. To także mój pierwszy fandom, na chwilę przed stworzeniem naszego, zgorzeleckiego.
Ktoś może powiedzieć: "Cygnus! Ale nie offtopuj, bo w sumie masz tu się żalić, a nie udowadniać jak bardzo kochasz Górny Śląsk!". Cierpliwość jest cnotą. Ktoś tu stracił cnotę.
Pewnego dnia, zacząłem dostawać wiadomości na FB. Anoteuss i Wiciu zaczęli do mnie pisać, śmiać się ze mnie. Obraziłem się swoim zwyczajem, miałem prawo. Niech czytelnikowi się nie wydaje, że rzucam fochami na lewo i prawo - najchętniej bym tego nie robił wcale. Tyle że oni po prostu przegięli pałę.
Tak czy inaczej rzecz działa się na jednym z meetów śląskich. Po okresie nie odzywania się do śmieszków, w Cybermachinie, po gościnnym występie Syskola na moim koncie, wyszła wspaniała inicjatywa od Wicia, żeby przestać się wkurzać na siebie, przeprosił. Sam z siebie w dodatku! Wbrew pozorom to wiele dla mnie znaczy, bowiem istnieje większa szansa że były to przeprosiny szczere i nie wymuszone pobudkami interesu.
Było ok. Potem zabawa się rozkręcała, było fajnie. Poszliśmy z Wiciem na Tekeny i inne bijatyki. Wracamy.
Całe towarzystwo - Syskol, Matyas, Resset, Anoteuss siedzieli wokół stołu i dusili śmiech. Czemu?
1. Komórka rozebrana na części pierwsze, w niej bateria od myszki bezkabelkowej.
2. Portfel wybchany banknotami z Eurobussinesu ("żebyś już zawsze był bogaty" ~Sys), drobniaki wywalone na stół, karta bankomatowa w jednym miejscu, dowód w drugim, legitka studencka w trzecim.
3. Myszka bez baterii wymazana z góry dezodorantem w sztyfcie.
4. Klucze rozłożone na czynniki pierwsze.
5. Laptop popisany wyznaniami typu "lubię w dupę" (ołówek Resseta), do tego wymaziany częściowo sztyftem.
6. Plecak z rzeczami wywrócony na drugą stronę - tzw. kebab.
7. Karta i legitka popisane ołówkiem.
Powiedziałem im, że mają to przywrócić do stanu pierwotnego, co skwitowali gromkim śmiechem, po czym z nerwów poszedłem na spacer wokół Cybermachiny. Mija 5-10 minut. Wracam - moi koledzy wszyscy na grach. Myślę sobie "pewnie posprzątali". A gdzie tam.
Co więc zrobiłem? Poszedłem do barmana, poprosiłem o ręczniki papierowe. Sam zacząłem wszystko porządkować. Podszedł do mnie Syskol, posortował pieniądze w Eurobiznesie. Podszedł Matyas, znalazł mi wtyczkę do myszki i dyngs od kluczy. W trakcie pakowania się, usłyszałem grupkę moich oprawców tłoczącą się za mną. Pomyślałem że przyszli mnie przeprosić. A skądże.
"To... yyy... to cześć Cygnus!" - powiedział wesoło Syskol, po czym on i cała reszta ulotnili się pośpiesznie z Cyber. W dodatku tak bardzo, że aż MAtyas postanwił w trakcie sprawdzić czy ich gonię. Nic z tych rzeczy.
Poszedłem na przystanek, potem do busa, a potem do Wrocławia. Piszę to, bo ciężko mi jest trzymać to dla siebie. Ciężko mi jest myśleć o tym co mi zrobili i zachowywać się normalnie. Bo to co zrobili było wyjątkowo szczeniackie, słabe i głupie. Uprzedziłem się przez to wydarzenie i nie potrafię już zaufać tym ludziom.
Chciałbym o tym nie myśleć. Ale nie mogę przestać. Zrobiły mi to osoby, którym ufałem. Czuję się jak frajer co dał się wydymać. Ech.