-
Zawartość
1435 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Matalos
-
Wszystko jest takie Kawaii!! No... jestem co prawda na 13 odcinku, ale wciąga ^^
-
Wkraczasz dalej, w głębię puszczy. Las staje się coraz gęściejszy, drzewa wyższe i nieco mroczniejsze. Nawet we śnie nie możesz znaleźć odrobiny spokoju. Nagle, gdzieś w głębi lasu słyszysz ciche wołanie. - Darkness! Darkness! Darkness wracaj do domu! - głos, jaki już dawno zapomniałeś... głos z twojego dzieciństwa.
-
Multi westchnęła głośno. Spojrzała na ciebie, ale uległa. Zeszła z jednorożca i otrzepała się po kopytkach. Kucyk odetchnął z ulgą, spojrzał na ciebie i powiedział: - Sombra chce... - zaczął, gdy nagle jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Biała oczu zmieniły kolor na czarny, sam kuc stanął sztywno i zamarał. Z jego nozdrzy wydobywała się maleńka stróżka czarnego dymu. Multi szturchnęła go lekko. - Hej! Co jest? - spytała. Kucyk nic nie odpowiedział.
-
Kuc zaśmiał się tylko i podszedł d konsoli. - Dobrze ci idzie - mruknął. - Kilka nieodłączonych systemów... ale jest w porządku.Ja tu powyłączam kilka systemów a ty... ty rób dalej to co masz robić - dodał i zajął się konsolą sterującą.
-
(lol XD) - Dobra... A jak się nazywa ten major? - pyta kucyk.
-
Moje Małe ŁAAA: Przyjaźń Jest Orkowa [NZ][Crossover][Comedy][Violence]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Orkowie są najwienksi i najsilniejsi! Poza szefem Uttershy. To je kuc, tego nie zaciukasz. A rozdział świetny. -
Noktowizor nie działa. Jest zepsuty, za każdym razem gdy tylko go uruchamiasz nie widzisz nic więcej poza ciemnością. Jesteś tutaj uwięziony...
-
Jesteś zamknięty. W małym, ciemnym pomieszczeniu. Nie widzisz nic, czerń otacza ciebie z każdej strony. Radio nie działa, słyszysz w słuchawkach tylko delikatny szum. Poza tym, panuje zupełna cisza.
-
- Hmmm... Ty musisz być nowy - mówi srebrno-szary jednorożec w kostiumie inżyniera. - Jak się nazywasz?
-
Odchodzisz w głąb lasu, wewnątz twojego snu. Oddaliasz się od koszmarka na tyle daleko, aby wreszcie nastała upragnina cisza. Znajdujesz kolejną polankę, wydaje sie być cicha i spokojna. Choć poprzednia też taka się wydawała. Możesz iść dalej, w głąb lasu, aby jeszcze bardziej oddalić się od Koszmarka. Albo zostać tutauj i wreszcie zażyc upragnionego spokoju.
-
- Nie... nie nie nie - zaprzecza szybko kucyk. - Wypuścił moją siostrę... Zostali tylko moi rodzice. On nie jest taki... On ma inny plan. - kiwa szaleńczo głową. - Niech ona mnie pusci, a powiem ci jaki - rozgląda się na lewo i prawo, dalej przytulany przez Multi.
-
- Ja.. ja już mówię. Po prostu chciałem... uratować kogoś. Sombra obiecał mi, że wypuści moją rodzinę, jesli uda mi się pochwycić tych zdolnych do opierania się jego mocy. A potem jak usłyszałem, że szukacie księgi - zaczyna mówić coraz szybciej, w miare jak kopyto Multi jeździ po jego boku i szyi - to pomyslałem, że może być warta cos więcej. To wszystko, ja naprawdę, nie mam złych intencji przeciwko wam!
-
Cisza. Nikt nie odpowiada.
-
- Żebyś opuścił tą krainę. Nie ma tu miejsca dla ciebie, wracaj na Ziemię - mowi głos.
-
Księżniczka cofnęła się o kilak kroków, z przerażniem spoglądając to na ciebie, to na "Koszmarka". Nogi zaczęły jej się trzaść, a magie kumulująca w rogu rozpraszać. Tymczasem istota zbliżała się do księżniczki spokojnym, dystyngowanym krokiem, chichoczac lekko swoim nienaturalnym głosem. Wreszcie księżniczka nie wytrzymała i zniknęła w oślepiającym błysku magii. Usłyszałeś jeszcze jak krzyczy: - Wiedziałam, że tak to się skonczy! I zostałes sam z zaskoczonym Koszmarkiem na polanie. Macki jej oklapły, usiadła i zaczeła śmiać się głosno.
-
Podchodzisz do konsoi i zaczynasz unieruchamiać poszczegolne systemy uzbrojenia. Robisz t w kolejności losoej licząc że nie wykryj twojej ingerencji. Poczatkowo robisz to bez większych problemów, ale... - Co ty tu robisz? - slyszysz głos za swoimi plcami. pozostało jeszcze kilka baterii p.lot.
-
- Wracaj szybko - słyszysz jeszcze jak Twiliht szepcze do ciebie. Zbiegasz na kilka metrów w głąb jaskini, mając nadzieję że zaraz zobaczysz niebieskie furto Matalosa. Jednak nagle jaskinią wstrząsa kolejny raz i kilkanaście głazów zawalają ci przejście na nizsze poziomy. Odwracasz się i zaczynasz uciekać, bo widzisz jak sklepienie zaczyna spadać na twoją głowę. Widzisz śwaitło tunelu, gdy nagle... Pojedyńczy głaz zaczyna spadac prosto a twoją głowę. Masz tylko chwilę na reakcję i chcąc uniknąć zmiażdżenia zamachujesz się skrzydłami i przyspieszasz. Jednak to może nie wystarczyć... Jesteś za cięzki, musisz cos wyrzucić. Miecz... Sztylety... Ty wybierasz co.
-
Darknes... Imię ładne, choć niepowabne istota zachichotała lekko, najpewniej skojarzyła sobie cos śmiesznego. Więc, Darknesie drogi, czy zechcesz usunąć się z mojej drogi? Tymczasem Luna, która bohatersko ukryła się za twoimi plecami, stoi w bojowej pozie, mierząc rogiem w waszą dwójke. Nic nie mówi, tylko spogląda na was z mieszaniną niepewności i zdenerwowania.
-
Multi zaczyna delikatnie gładzić pyszczek kuca, szepcząc mu coś do ucha. Ten zaczerwienił się, i spojrzał na ciebie błagalnie. - Jest w domu naprzeciwko... w salonie. Nic mu nie jest, po prostu śpi. Proszę... - kieruje oczy to na ciebie, to na Multi. - Mogę już iść? wróciłem Niklasiu
-
zapisy I Turniej Magicznych Pojedynków - Zapisy
Matalos odpisał na temat w I Turniej Magicznych Pojedynków
- Hmmm... Spam... Spam... Spam... Spam... Rachunek... Ogłoszenie? Mag podrapał się i zaczął czytać. - Taaa... Kto zechce... - mruczał. - Możliwość otrzymania nagrody... W Canterlot, sali magicznych pojedynków? Lecimy! Chwycił swój wierny ekspres do kawy, ciasto kawowe na drogę, pogłaskał psa po mackach i wyszedł, wysadzając za sobą drzwi. Nabrał powietrza w pierś. - Uwielbiam zapach uwolnionej magii o poranku - mrukną, następnie magicznym miotaczem ognia odpalił cygaro i puścić Wielką Armadę z dymu. Przywołał swój wierny latający pieniek i wiosłując miotaczem ruszył do Canterlot. *** Drzwi do sali otworzyły się z hukiem. Mag spojrzał na zgromadzoną kolejkę i tylko się uśmiechnął. Następnie zaklęciem teleportacji przemieścił je w bardziej adekwatne miejsce, to jest poczekalnia najbliższego szpitala. Podzwaniając srebrnymi dzwonkami na czarnych butach od Dżordża Armaturego podszedł do klaczy siedzącej za ladą. Wyczarował kawał kauczukowca i zaczął żuć. Puścił do zaskoczonej klaczy oczko. - Cześć śliczna - zaczął. Poprawił swoją czarną brodę, sięgającą już 1 mm i oparł się łokciami o ladę. - Podobno macie tu konkurs... Turniej dokładnie. Chcę się zapisać - wyprostował się, wypiął pierś i z dumą zaczął dyktować. - Ja, Ambroży Coufee, Kawowy Mag pierwszego i jedynego stopnia, chcę wziąść udział w zbiorowej masa... znaczy się, w turnieju magicznym, gdzie walczyć będą... No... Ci... - Magowie? - spytała niepewnie klacz. - No tak! Magowie! - zakrzyknął Ambroży i ukłonił się dworsko. - No. Po prostu mnie tam zapisz... Albo wiesz co? - spytał się, nawet nie dając klaczy zareagować. - Ja sam się wpiszę. Sięgnął ręką do wnętrza białej torby, wyrzucił z niej ekspres do kawy, klucze do Atlantydy, starą kanapkę, grupę demonów z innego rozdziału, aż wreszcie zakrzyknął triumfalnie. - Acha! Jest! - i wyciągnął kawałek sznurka. Napluł na niego, wyprostował i rzucił na ladę. Po chwili, na oczach zdumionej recepcjonistki sznurek ożył i spokojnym, wężowym ruchem wślizgnął się na listę uczestników. Tam ułożył się w wyraźny podpis i zastygł. - To z kim mam się bić? - spytał uśmiechnięty Ambroży, poprawiając wiszących mu na szyi szalik z mysiego futerka. *** No to zapisuję się. Czekam z niecierpliwością na rozpoczęcie. (Co ja ćpałem, jak ja to pisałem? ) -
Moje Małe ŁAAA: Przyjaźń Jest Orkowa [NZ][Crossover][Comedy][Violence]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Pisz chopaku... To je dopre jak bitka z smurfami... Nawet lepsze! -
Za dużo Alicornów... Zdecydowanie za dużo. - Jest tylko jeden JA! - krzyknąłem. - I na pewno nie jestem alicornem. Przechwyciłem spektra. Nic trudnego dla kogoś, kto zajmuje się tym od dłuższego czasu. Są potężne, to prawda... Ale teraz są moje. - Changelingi zazwyczaj korzystają z miłości! Nie jesteś głodna przypadkiem? - spojrzałem na trybuny. Nikogo. Wszyscy pouciekali, a we mnie nie ma miłości. Więc... ktoś chyba jest głodny. Wtem tuz obok mnie uderzył meteoryt. ZNOWU. Skierowałem przechwycone spektrum w spadające meteory, wystrzeliwując tylko kilka wiązek w ziemię pod moją przeciwniczką.
- 22 odpowiedzi
-
- epic
- sala magicznych pojednków
- (i 2 więcej)
-
To jest chyba 10... nie piąty.
- 8 odpowiedzi
-
- Turniej
- Sala magicznych pojedynków
- (i 3 więcej)
-
Słit focia. Lustereczko, ciuszki i telefon w ręce. Brakuje dzióbka, ale oj tam. A tak na serio... Hmmm... jak dodasz plecak i wypełnisz brakujące elementy... To chwała Imperatorowi, przybyli Kosmiczni Marines. Lub mam źle sklejony model.
-
Wreszcie jesteście na zewnątrz. Światło delikatnie ciebie oślepiło, twoje oczy nie były przyzwyczajone do jasnego światła słonecznego. Zasłoniłeś wzrok skrzydłem i popatrzyłeś na wychodzące klacze. Są wszystkie, prowadzi je Twilight. Wtem ziemia się zaczyna trząść a do twoich uszu dociera niski, dudniący ryk, dobiegający prosto z jaskini.