Skocz do zawartości

Dolar84

Administrator Wspierający
  • Zawartość

    3975
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    110

Wszystko napisane przez Dolar84

  1. Myślę, że nie ma czego tu przerabiać, ale fajnie jakbyś w przyszłości rozważył czasem taką opcję przy pisaniu. Takie urozmaicenie raz na jakiś czas naprawdę może pomóc. Nawet jeżeli uznałby jej istnienie za herezję to przecież i tak nic by z tym nie zrobił, a to z dwóch powodów (jak to sobie wyobrażam). Po pierwsze - nie byłby w stanie, bo ona przecież mogła zawiązać go w supeł i przetrzeć nim podłogę jakby doszło do wymiany ciosów. I to nie robiąc mu przy tym zbytniej krzywdy. A że nic w kreacji postaci nie wskazuje na to by był idiotą, to po jej pokazie na pewno by sam nie zaatakował. Po drugie - nawet gdyby uznał że nie ma uprawnień bo jej istnienie jest herezją (i wiedząc, że nie jest w stanie jej pokonać) to i tak powinien zażądać by poszła z nim do jego bezpośredniego przełożonego. Scarlet mogłaby nawet posłuchać, bo biorąc pod uwagę fakt jaką jest szychą, sprawa szybko zostałaby wyjaśniona a Golden mógłby wtedy uzyskać część wyjaśnień od przełożonego a część od niej - i już masz urozmaicenie dodatkowe. Daje to też świetną możliwość rozbudowania więzi między nimi, kiedy ta mogłaby z pewną dozą nieobraźliwej kpiny, ot takim niewinnym humorystycznym docinkiem pochwalić go za czujność i dobrą służbę. A możliwości rozwiązania tej sytuacji na pewno jest o wiele więcej. To tylko umacnia to co pisałem wcześniej, gdzie przy hipotetycznym przeniesieniu sytuacji na grunt zawodowy i wplątaniu przełożonych sprawa wyjaśniłaby się szybko, prosto i dając możliwości na rozbicie tych nieszczęsnych quasi-monologów.
  2. Nie do końca zrozumiałeś to co chciałem powiedzieć, ale i ja też nie do końca precyzyjnie to określiłem. Zgadzam się, że pozytywne postacie mają swoje miejsce w cięższych klimatach i zwykle nawet bardzo dobrze się w niego wpasowują i dobrze mu robią. Problemy są dwa. Postacie dobre tak, ale już nie "cukierkowe". A takie właśnie wrażenie wywarł na mnie Golden Wing. Był zbyt wrażliwy, zbyt serialowy, nijak nie pasował do mroczniejszego świata, który starałeś się kreować. Do tego zresztą jeszcze wrócę poniżej. Drugim zaś problemem jest to, iż tej mrocznej atmosfery się nie czuje. I jest to głównie wina braku sugestywnych opisów. Wytworzenie tego typu klimatu dialogami, lub jak w tym przypadku praktycznie monologami jest niesamowicie trudne no i nie wyszło. Nawet scena pierwszej walki i późniejszej kaźni nie wywierały takiego wrażenia jak powinny. Były zdecydowanie za lekkie. I nie, nie chodzi o to, że trzeba się wdawać w szczegółowy opis mordów, ale bardziej o otoczkę. Powtarzam - brakuje opisów. Akurat serialowy Shining nie jest najlepszym przykładem, bo kreowany jest nie na kogo wrażliwego, ale na totalną piz.... pam pa ram. Pomijam już fakt, że jego jedyną zdolnością bojową jest rzut Kredensem. Co do Golden Winga to chodzi o ogólne wrażenie. Owszem, rzucił się na pomoc z gołymi kopytami i to jest plus, ale nadal ogólne wrażenia jest takie, iż zwyczajnie jest za miękki. Też brakuje mu pewnej... bezwzględności, twardości którą w żołnierzach można zobaczyć. Jednak jeżeli jak wspomniałeś jest to początkujący czy nawet kadet, to w tym momencie kreacja nabiera całkiem nowego i o wiele bardziej pozytywnego obrazu. U takiego szczypiora te cechy, które opisałem mogły się jeszcze zwyczajnie nie wykształcić. Tak więc jakieś zdanie choćby sugerujące, iż to dopiero początek jego kariery mogłoby bardzo kreacji postaci pomóc. Nope, błędu poznawczego tu nie ma. Inkwizycja miała swoje za uszami i te przypadki nie były wcale rzadkie, ani przesadnie tępione. Ale to materiał na ewentualną rozmowę w innym miejscu. Nadal więc uważam, że Scarlet jest zbyt łagodna jak na postać o jej randze i zadaniach. Dopuszczam jednak możliwość, iż odnoszę takie wrażenie z powodu jej dalszego zachowania. Mimo wszystko twardo stoję a stanowisku, iż nawet surowości jest trochę brakuje. Co zaś do jej wyczynów bojowych to doszedłem do takich wniosków jakie sam tu wymieniłeś - jest badassem tłukącym amatorów i tyle w temacie. Byli zwyczajnie bez szans. Wspomniałem już wcześniej, że dla mnie nie były to dialogi a monologi praktycznie. A jak mógłbyś to zmienić lub nawet nie tyle zmienić co urozmaicić? Załóżmy sytuację, że Scarlet zaczyna nawijkę historyczno-mitologiczną i urywasz ją po jednym zdaniu, kończąc wielokropkiem. I w tym momencie ładujesz opis tego o czym mówiła unikając przełądowania rozmowami, zyskując szansę na dodatkowe światotworzenie, no i by podkreślić, iż jest to opis tego co mówi uzupełniasz to jednym czy dwoma zdaniami-ozdobnikami w stylu "Golden Wing bez reszty zasłuchał się w nieznanej mu wcześniej części historii Equestrii" itp. Wrzucam tylko fragment wypowiedzi o tym że za dużo mu zdradziła, ale odnoszę się do wszystkiego. Nie kupuję Twojego tłumaczenia. Owszem teoretycznie jest ono racjonalne i sensowne, ale brak mu przełożenia na realia. Scarlet może być samotna jak to pijawy, mogła nabrać sympatii do Golden Winga za jego czyny (i to uzasadnionej), ale mimo wszystko takie otwarcie się na pierwszym spotkaniu z zasady nie występuję w naturze. No a już na pewno ze strony wysokiego rangą oficera (tak wiem, Inkwizycja to inny łańcuch dowodzenia, ale zasada ta sama) w stosunku do jakiegoś żołnierza świeżo po szkole. Wypada to po prostu sztucznie i nienaturalnie. Co zaś do tego, że zostawiała go z pewną wiedzą i niby nie mogła ryzykować? Ależ mogła! Nawet więcej - nie usiała wcale ryzykować i absolutnie nie musiała go przy tym zabijać co byłoby tragicznie sprzeczne z kreacją postaci. Wystarczyło, że jako wyższy rangą kuc kazałaby mu trzymać gębę na kłódkę (naturalnie mogła i pewnie wyraziłaby się znacznie uprzejmiej), a jeżeli by nie posłuchał bo nigdy nie słyszał o jej formacji (postępując notabene słusznie) to wystarczyło by poszła z nim do kogoś wyżej w hierarchii dowodzenia zorientowanego w sprawie i wtedy on młodemu kazałaby trzymać gębę a kłódkę (zapewne mniej uprzejmie niż ja tu piszę). Dla złagodzenia niekorzystnego wrażenia Scarlet mogła powiedzieć Goldenowi, że pochwala jego zachowanie i może przy kolejnym spotkaniu powie mu coś więcej. Stosując takie lub podobne rozwiązanie sytuacji uniknąłbyś sztuczności a dodatkowo za darmo rozbudował postacie i nakreślił pierwsze nitki wiodące do ich późniejszego związku. Też wrzucam tylko część akapitu, bo i wypowiedź będzie po tym wyjaśnieniu krótka (i nijak nie wpływa na wcześniejszą ocenę opowiadania) i w sumie kończąca temat tej kwestii o ile nie zostanę sprowokowany do kontynuacji (mam nadzieję, że nie). Potępiam Twoje podejście w czambuł.
  3. Przeczytane. Przyznam, że po lekturze mam mieszane uczucia. Do tekstu podchodziłem dosyć sceptycznie, ponieważ chociaż Lyokoheroes niejednokrotnie pokazał, iż w sztuce tworzenia fanfików "serialowych" sprawdza się doskonale, to cięższe tematy zdają się mu za bardzo nie leżeć. Choć może inaczej - nie tyle nie leżą, ile przychodzą mniej naturalnie. Do pewnego stopnia te obawy się sprawdziły, chociaż nie było wcale źle. No ale dosyć ogólników przejdźmy do rzeczy, Beware the spoilers! Bohaterowie są napisani poprawnie zarówno Golden Wing jak i Scarlet Sword. Dlaczego nie oceniam ich na dobrze? Wynika to nie tyle ze sposobu konstrukcji bohaterów a raczej ich prowadzania przez tekst. Podczas czytania nie dało się odczuć, że GW jest gwardzistą. Zwyczajnie sprawiał wrażenie za miękkiego do tej roli. Wydawał się niewyszkolony, niepewny siebie i ogólnie bardziej pasował do obrazu romantycznego nastolatka niż żołnierza, który musiał przejść na pewno do pewnego stopnia rygorystyczne szkolenie. Mimo to czytało się go na tyle przyjemnie, iż ta wada nieco się rozmywała. Co do SS to do jej wyczynów bojowych nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Te pojawiają się w odniesieniu do jej zawodu i podejścia. Po pierwsze - w życiu bym nie powiedział, że jest inkwizytorą, a co dopiero kimś o wysokiej randze w tej formacji. Brak w niej rysy bezwzględności, którą powinno być widać w takiej postaci. Nie należy mylić tego z okrucieństwem, gdyż pomimo powszechnego utożsamiania inkwizycji z tą cechą, nie jest to do końca prawda. Albo inaczej - nie występowało tak powszechnie jak się uważa. Mimo to nie nie pasuje mi do tej formacji. Teraz przejdźmy do jej podejścia, które mi się zupełnie nie podobało. Spotyka jakiegoś łebka, ratuje mu skórę, po czym składa pełne wyjaśnienia kim jest, skąd się wzięła i w ogóle wampiry istnieją ach i och, po czym następuje wielka lekcja historyczno-mitologiczna, która jest kontynuowana na kolejnych spotkaniach. Za dużo, za szybko. Za wiele naraz. Gdyby to zostało trochę rozciągnięte, może część zrobiona w opisach a nie w długich monologach to wypadłoby to przystępniej dla potencjalnego czytelnika. W ten sposób można się zmęczyć podczas lektury, gdyż tempo akcji jest zwyczajnie za szybkie. Jeżeli chodzi o samą fabułę to jest w porządku. Poruszono motyw religijny, co nie jest częste w fanfikach i zrobiono to dobrze. Wspomniano o hierarchii, o budowlach sakralnych, o inkwizycji. Stanowiło to dobre tło dla fabuły a jednocześnie jeden z jej ważnych, choć nie zanadto wyeksponowanych fundamentów. Aprobuję. To o czym pisałem wcześniej, czyli wynurzenia (bo trudno mi to określić inaczej) SS o ile przy niej uznałem za wadę, to biorąc je na ruszt osobno, stanowią przykład bardzo przyjemnego światotworzenia. Jak a objętość tekstu dowiadujemy się bardzo dużo o jego historii, uwarunkowaniach społecznych. a nawet mimochodem wspomniano o toczonych w przeszłości bojach. Dodając do tego wszystko to co wiemy o rozciągniętej na mniej więcej rok teraźniejszości dostajemy solidny obraz świata, w którym łatwo można się odnaleźć i czytać o nim z zainteresowaniem. Bardzo dobra robota. Na koniec wspomnę o jeszcze jednej rzeczy - na początku mamy charakterystykę występujących w opowiadaniu antagonistów podano też nieco ich cech. Znając poglądy (a przynajmniej ich część) autora nie powiem by mnie zdziwiły, natomiast niesmakiem napełniło mnie potężne generalizowanie. Wychodziło no to, że każdy kto podąża za takimi hasłami to degenerat, gwałciciel i ogólnie wszystko co najgorsze. Teraz tak - dopuszczam możliwość, iż widzę tu coś czego nie ma i jeżeli taka generalizacja nie była celowym zabiegiem to nie mam żadnych zastrzeżeń, bo poglądów autora nie mam zamiaru się (tak, wiem to rzadkość) czepiać. Każdy pisze jak chce, choć nie od rzeczy byłoby wskazanie, że nie każdy kto nie postępuje za linią postępowania uznawaną za właściwą jest od razu bezwzględnym potworem. Jeżeli jednak był to zabieg celowy, to muszę stwierdzić, iż tego typu podejście potępiam w czambuł. Mam więc szczerą nadzieję że się mylę. Podsumowując - opowiadanie nie jest złe i pomimo pewnych wad można je przeczytać z przyjemnością. Ze względu na nieco ostrzejsze sceny zalecałbym je raczej starszym czytelnikom, ale nie ma w nim nic co wymuszałoby umieszczenie go w MLN. Nie wiem czy do niego jeszcze wrócę, ale spędzonego z tym fanfikiem czasu na pewno nie uznam za stracony.
  4. Od poprzedniego odgórnie organizowanego konkursu minął niemal rok. Pora znowu dać Wam jakiś temat do wykazania się. Myślałem czy nie wymyślać czegoś nowego, ale uznałem, że sięgnę do sprawdzonego wzoru. Raz jeszcze macie okazję pisać o minionach, które mają przybywać do swego pana. Naturalnie niekoniecznie złego i okrutnego :D. Jako że pierwsza edycja tego konkursu miała rekordową liczbę prac, to i tym razem mam nadzieję, że wiele osób skusi się na uczestnictwo. Przejdźmy zatem do nudnego regulaminu: 1. Limit słów: minimalnie 1500, maksymalnie 10 000. Słowa liczone są za pomocą licznika w google docs. 2. Termin oddawania prac - 26.05.2019 23:59:59 3. Temat przewodni: "Come my minions, raise for your master!" 4. Tagi - zakazane są [Clop] i [Gore]. Pozostałe dowolne w liczbie i rodzaju. Przypominam również iż w czasie dodawania prac konkursowych nie trzeba dodawać tagów obowiązkowych - je należy dodać, kiedy będziecie publikować opowiadanie normalnie w dziale. WAŻNE! Przypominam również iż co najmniej jeden tag musi się znaleźć przy pracy - jeżeli nie będzie żadnego, uznam to za błędne otagowanie i zdyskwalifikuję bez litości 5. Opowiadanie musi być w klimacie MLP 6. Każdy uczestnik może tylko jedno opowiadanie. 7. Po oddaniu pracy nie można dokonywać w niej żadnych zmian, dlatego proszę o wyłączenie opcji komentowania/edycji w google docs, na czas trwania konkursu. Jednocześnie przypominam, że prace mogą być publikowane w dziale po zakończeniu terminu oddawania prac, ale jeszcze przed pojawieniem się wyników. Później oczywiście też (bo już mnie pytanie o to drażni :D). 8. Prace które przekroczą limit słów, zostaną nadesłane po terminie, będą zawierać treści clop/gore, zostaną poddane korekcie przez osoby trzecie, lub zostaną nieprawidłowo otagowane, ulegają natychmiastowej i nieodwołalnej dyskwalifikacji. 9. Przystępując do konkursu uczestnicy akceptują powyższe warunki. Sędzia - Dolar84 Wiecie już chyba wszystko. Pamiętajcie, by zwracać uwagę zarówno na treść jak i na formę opowiadnia, bo jak zwykle będę za błędy ganiał Życzę Wam powodzenia i liczę na wiele przesłanych prac.
  5. Brak tagów. Jeżeli używasz w nazwie tematu tagu [Seria] to w temacie przy każdym fanfiku muszą znaleźć się odpowiednie tagi. Podkreślam - w poście, nie w google docs. Czas na poprawę - 2 dni.
  6. Powracam do serii z kolejnym ukończonym fanfikiem. Tym razem inspiracją była piosenka "Hey, Brother..." nieżyjącego już pana Avicii. (Tak, każde opowiadanie z serii będzie miało tytuł wiersza lub piosneki. Lub kawałek jej tekstu.) Więcej szczegółów zamieściłem w opisie w pierwszym poście. Jak zawsze dziękuję korektorom za ich mrówczą pracę. I nie zabicie mnie... Zapraszam do lektury, mam nadzieję, że będzie się dobrze bawić i rzucicie jakieś komentarze "Hey, Brother"
  7. Po dłuższej przerwie spowodowanej czynnikami ważnymi a także zwykłym lenistwem otrzymujecie kolejny rozdział Przygód. Rozdział 8 - Napis na ścianie (hańby)
  8. Przeczytane. Od dawna zbierałem się, żeby przeczytać jakieś opowiadanie w klimatach "Pikniku na skraju drogi" no i padło akurat na to. Beware the spoilers! Zacznę od tego, iż nie było to opowiadanie jakiego się spodziewałem. Dlaczego? Otóż, słysząc o stalkerach z miejsca mam wyobrażenia łażenia po odległych, niebezpiecznych miejscach, ciągłego narażania życia w poszukiwaniu niepewnej zdobyczy. I co? Nie dostałem z tego zupełnie nic. Niestety póki co opowiadanie nijak nie jest przygodowe, brakuje mu tego specyficznego klimatu, opisów miejsc i takich akcji o jakich pisałem powyżej. Na razie mamy tutaj postapokaliptyczny fanfik akcji - i jeżeli oceniać go pod tym względem to jest to solidny, dobrze napisany tekst, który czyta się z prawdziwą przyjemnością. Na szczęście autor zapewnił mnie, iże elementy przygodowe też się pojawią w znacznej ilości, więc na nie czekam, och jak czekam. Przejdźmy teraz do klimatu. Tak, narzekałem wcześniej, że go nie ma, ale tyczyło się to jedynie aspektu przygodowego. Poza tym można bez problemu wczuć się w postapokaliptyczny świat, który przedstawia nam autor. Atmosfera zagrożenia i pewnej beznadziei, ukrywana za rubasznym, nieco sztucznym humorem, wódką oraz odgrywaniem twardzieli przez większość bohaterów. Na dodatek nieco opisów przyrody, które dają nam wgląd w obraz świata przedstawionego. Fabuła - na razie mimo sporej ilości tekstu za wiele nie wiemy. Formuje się główna oś wydarzeń, skupiona wokół tytułowego "Spełniacza Życzeń". Osobiście obstawiam, iż będzie to siedzący na radioaktywnym tronie Discord spełniający życzenia w sposób wypaczony. Od razu napiszę też o tempie akcji - rzadko to mówię, ale wydaje mi się dosyć powolne. Żebyśmy się dobrze zrozumieli - dłużyzn nie uświadczyłem, czytało się przyjemnie, ale za bardzo się do przodu nie posunęliśmy. No i czas na bohaterów. Zacznę od wszystkich poza tą główną. Jest bardzo dobrze. Zachowując się normalnie, jak na standardy postapokalipsy oczywiście, i realnie. Mamy cały przekrój charakterów, od dobrych, przez dziwnych, steranych życiem aż po prawdziwych gnojów (żeby nie nazwać ich ostrzej). Tutaj jest bardzo dobrze. A teraz czas na Fluttershy. Od początku fanfika autor jej nie oszczędza. Wyleciała w powietrze, jest chora, dziwna i ogólnie życie zdaje się ją kopać ze wszystkich stron. A mimo to jakoś się trzyma. Nie sposób nie poczuć do niej sympatii. I ten trend by się utrzymał, gdyby nie wydarzenia z rozdziału piątego. Potrafię wiele zrozumieć. Naprawdę. Ale to co się tam odwaliło to już jest gruba przesada. Bohaterka po tym jak została brutalnie zgwałcona nie dosyć że powstrzymuje egzekucję gwałciciela to jeszcze mu pomaga, marnując na to nic niewarte ścierwo kosztowne środki medyczne? Serio? Istnieje pewna granica, za którą litość staje się niebezpieczną dla danej osoby i jej otoczenia głupotą. I tu jest tego koronny przykład - darowanie życia gwałcicielowi, który może teraz polować na inne ofiary. Powinna sama rozbić mu butelką z equestriańskim koktajlem mołotowa na twarzy i patrzeć jak skwierczy i zwija się w agonii. Takim śmieciom się nie przebacza. Takie śmieci się pali. Podsumowując - w tym momencie życzę jej już tylko jak najszybszej śmierci, zanim przez swoje do cna idiotyczne zachowanie stanie się jeszcze większym zagrożeniem dla wszystkich wokół. Czekam na kolejne rozdziały, szczególnie te przygodowe. Zobaczymy jak się dalsza akcja rozwinie, bo fanfik jest zdecydowanie wart tego, by się z nim zapoznać. We are amused.
  9. Nadrobione No i co ja mam o tym napisać? Beware the spoilers! Przede wszystkim zacznę od światotworzenia - z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej, a już startowało z dobrego poziomu. Im więcej informacji o mitologii, polityce, dawnych wojnach czy strukturze społecznej fanfikowej Equestrii tym na pysku wykwitał mi szerszy uśmiech. Naprawdę świetnie się bawiłem przy takich smaczkach jak choćby nazwy dni tygodnia. Jest super, chcę więcej natychmiast! Fabuła jest spójna i interesująca. Cały czas trzyma się głównej osi, ale pojawia się sporo krótszych bądź dłuższych wątków, które ją uzupełniają. Jednocześnie odniosę się do tempa akcji, które jest bardzo zadowalające. Cały czas mamy wrażenie, że coś się dzieje, ale jednocześnie nic za szybko. Takie rzeczy świetnie się czyta. Opisy i dialogi są na typowym dla Cahan, wysokim poziomie. Na uwagę zasługuje praktyczny brak troll-wstawek. Nawet, jeżeli pojawi się coś co je przypomina to nie narusza spójności opowiadania, co było zmorą Cienia Nocy. Bohaterowie. Jeżeli chodzi o wszystkie postacie oprócz głównej bohaterki, to nie mam nic do zarzucenia, mogę jedynie chwalić. Widać różne charaktery, od nadmiernie radosnych po ponuraków, ale wszyscy są pełnokrwiści. Praktycznie nie trafiają się płaskie postacie, nawet jeżeli pojawiają się jedynie na moment. Zupełnie inną kwestią jest główna bohaterka, która jest postacią zdecydowanie antypatyczną. Nie chodzi tu o jakąś szczególną wredotę, złośliwość czy sarkazm, bo tych elementów było zaskakująco mało, ale raczej o ogólne wrażenie osoby nastawionej fatalistycznie. Ot, taki jeżozwierz bez kolców. Jej się praktycznie nie da lubić. Dlatego stwierdzam, że póki co zmierzenie się z self-insertem zupełnie nie wyszło, bo kopia znacząco odbiega od oryginału. Podsumowując - przeczytałem z przyjemnością i czekam na więcej. I jeszcze więcej. Szczególnie jestem ciekaw reakcji bohaterki (której nie lubię), gdy minie jej naćpanie miłością. Oby tak dalej.
  10. Jako jedna z osób, które nadal lubią Past Sins w przeciwieństwie do pewnej bandy heretyków (pozdrawiam @Cahan) to na pewno rzucę okiem. Moje "czepianie" tyczyło się wyłącznie kwestii technicznych. Jeżeli zaś chodzi o to jak autor zdecydował się przedstawić postacie... cóż, moje podejście do tego co się bierze z kanonu jest wyjątkowo liberalne, więc tego typu kwestie mają dla mnie marginalne znaczenie Serial to serial (czy tam film) a fiki a fiki.
  11. Przeczytane Beware the spoilers! Do opowiadanie podchodziłem dosyć sceptycznie, ponieważ już kilkukrotnie naciąłem się na tego typu tworach. Ale tym razem z przyjemnością stwierdzam, iż wszystko zostało stworzone w porządku. Fabułą była.... typowa dla randomu, wstawki narratorskie nie irytowały, antagonista był niezły, tempo akcji zrównoważone i tylko miejscami przyspieszało, a bohaterki zostały przedstawione bardzo dobrze. To w sumie najjaśniejszy punkt tego opowiadanie - dobre oddanie Mane 6. Mnie opowiadanie akurat nie zdołało rozbawić, ale to wyłącznie kwestia gustu. No i warto docenić pracę włożoną w napisanie Bobo. A rapera z końcówki należy odstrzelić Dobra robota.
  12. Przeczytane. Spodziewałem się czegoś dobrego. Nie zawiodłem się. Beware the spoilers! Opowiadanie na dobrą sprawę można było spokojnie podzielić i zrobić z niego dwa oneshoty. Każdy rozdział mógłby spokojnie dać sobie radę sam, ale po namyśle stwierdzam, że połączone sprawdzają się dużo lepiej. Cóż więc tu mamy? Ano świetną główną bohaterkę, czyli Wicedyrektor "Siekierę" Lunę, która wzbudza strach i przerażenie wśród uczniów postawioną w sytuacji, gdzie muszą się ujawnić jej przyjaźniejsze cechy. No i ujawniają się w bardzo dobry sposób. Chodzi mi o to, że stając się bardziej ludzką nie traci ani krzty ze swego autorytetu. Trudno to osiągnąć, jeszcze trudniej opisać, a tutaj udało się świetnie. I to w obu przypadkach. Całą scenę w centrum handlowym czytało się błyskawicznie - bardzo lekkie pióro - po czym nastąpiło wyjątkowo płynne przejście do części drugiej którą można w skrócie określić jako "Zaskocz Ceśkę na milion sposobów". Rozdział drugi czytało się równie szybko i płynnie, fabuła była przyjemna, akcja prowadzona równo, a zachowania poszczególnych bohaterek bardzo przyjazne dla czytelnika. W sumie brakowało mi tylko rozwinięcia wątku potencjalnej randki z ochroniarzem :D. Forma praktycznie idealna, nie miałem się do czego przyczepić. Podsumowując - bardzo przyjemny Slice of Life z elementami komediowymi (tu pierwszeństwo należy się siostrzanym docinkom), fanfik idealny do popołudniowego dzbanka herbaty. Świetna robota. We are amused.
  13. Pod tym względem to oczywiście racja, ale jednak dalej mnie to gryzie
  14. Nie mam na myśli czytania tylko fanfików, ale czytanie ogólne. Wszystko się nadaje, więc i książki przygotowujące do testu Polecić to nie polecę - za łatwo by było. Możesz napisać post tutaj - https://mlppolska.pl/topic/6823-spis-prereaderów-korektorów-i-lektorów/ lub wejść na discorda na Klub Konesera Polskiego Fanfika i tam szukać ofiary. I wszyscy są w fandomie, więc nie ma się co wstydzić pytać
  15. Przeczytane. Beware the spoilers! Doskonała lektura! Co prawda na razie dostaliśmy jedynie prolog i dwa rozdziały, ale dowiedzieliśmy się z nich całkiem sporo. Przystąpmy zatem do analizy niektórych aspektów. Światotworzenie - wspaniałe! Tu na pierwszy plan wybija się oczywiście prolog, gdzie autor streścił nam kilkadziesiąt lat nowego Kryształowego Cesarstwa. Naturalnie wzbudzając tym samym jedynie apetyt na więcej. W dalszej części fanfika nie było go już tak dużo, ale wystarczająco by sycić stale wzrastającą ciekawość. Bardzo podoba mi się pomysł pokazania starszych bohaterów - to takie życiowe. Celujący. Opisy - płynne, wciągające, odpowiednio plastyczne. Czytało się je z prawdziwą przyjemnością, a na dodatek pozostawały w idealnej proporcji do dialogów. Celujący. Bohaterowie i interakcje - kolejny z najjaśniejszych punktów fanfika. Chociaż po dwóch rozdziałach trudno o jakieś definitywne opinie, to póki co jest doskonale. W postaciach kanonicznych nadal widać ich charaktery, ale subtelnie zmienione przez upływające lata. Motyw powszechniejszej alikornizacji uznaję za wyborny. Naturalnie nie wszyscy dostali równą ilość czasu ekranowego, ale liczę, że niektóre z tych rzeczy ulegną zmianie. Na przykład chętnie dowiedziałbym się więcej o potomstwie Kredens i Shininga (Wyborna kreacja! Wyborna, powiadam!) albo o małżeństwie Pinkie Pie i Discorda (pyszy pomysł!). Naturalnie jednak największa ciekawość tyczy się tytułowej bohaterki, ale akurat o jej obecność jestem jakoś spokojny. Bardzo mocnymi punktami o których muszę wspomnieć były rada Księżniczek oraz (co oczywiste) Tempest Shadow (zdecydowanie odmawiam używania tego... czegoś co udaje jej imię) w roli prawie-Robocolta. Celujący. Fabuła - i znowu mogę wyłącznie chwalić. Pomysł ciekawy, obudowa bezbłędna, tempo akcji prawidłowe. Nic dodać, nic ująć. Celujący. Podsumowując - póki co jest wspaniale a epica nie przyznaję tylko dlatego, że jest jeszcze mało tekstu. Ale o ile nic się nie zmieni w kwestii poziomu to jego przyznanie w przyszłości jest pewne. We are amused.
  16. Przeczytane W życiu bym się nie spodziewał, że jeszcze kiedyś trafię na coś takiego. Serio, serio. Beware the spoilers! Po lekturze tupię jadem i pluję nogami - to najlepiej określa mój stan. Ujmując rzecz skrótowo - mamy tu skondensowane dosłownie wszystkie złe rzeczy jaki kiedykolwiek pojawiły się w nieclopowych self-insertowych fanfikach HiE. Wszystkie! Gimbo-Celestia, gimbo-Luna, wszystkie kuce/dzieewczyny na zabój zakochane w głównym bohaterze, maksymalne rozemocjonowanie głównego bohatera, przezwiska które w założeniu miały być pieszczotliwe a są tragiczne, totalnie przesłodzony styl, którego nie da się czytać, niemal zerową fabułę, nieistniejące charaktery bohaterów, a to wszystko okraszone fatalną formą. Naprawdę myślałem, że tego typu opowiadania przeminęły wraz z fandomem łupanym, ale niestety się pomyliłem i jeden okaz się uchował. Na pewno nie wrócę po kolejną dawkę tekstu, bo jego lektura była zwyczajną torturą. Nie ma tu absolutnie nic, co mógłbym pochwalić. Tragedia. We are not amused. Bezwzględnie odradzam!
  17. Przeczytane Beware the spoilers! O fanfiku usłyszałem nieco od autora zanim się pojawił, czekałem więc na jego pojawienie się z pewnym zainteresowaniem. I co znalazłem? Póki co niewiele, bo i objętość niewielka. Ale ciężki i nieco mroczny klimat zaczyna się powoli formować, co bardzo dobrze wróży na przyszłość. Jeżeli chodzi o świat, bohaterów i tak dalej, to póki co nie ma za bardzo czego sensownie oceniać. Mam nadzieję, iż kolejne pojawiające się rozdziały ujawnią nam wiele interesujących informacji. Jeżeli chodzi o formę, to polecałbym znalezienie korektora, żeby wygładzić pewne pojawiające się nierówności. Na szczęście nie ma ich za wiele, a jakichś rażących błędów nie stwierdziłem. Podsumowując, mamy tu początek czegoś, co może być naprawdę interesującą historią. Czekam na więcej
  18. Rzeczywiście, nie zauważyłem bo był niecnie ukryty w opisie - my bad
  19. Przeczytane Beware the spoilers! Zapowiada się ciekawie, nie powiem. Zebry, przepowiednie, koniec świata oraz inne łakocie i witaminy. Jestem zaintrygowany. Opowiadanie było bardzo krótkie, ale jego treść - balansująca w jednym punkcie na granicy tego co dopuszczalne w dziale ogólnym - jest zwyczajnie interesująca i intrygująca. Będę czekał na więcej, bo tu możemy mieć początek czegoś naprawdę dobrego. Jestem ciekaw czy dostaniemy więcej szamańskich rytuałów, bo chętnie bym o nich w tych fanfikach poczytał. Opisy są dobre i łatwo przyswajalne, a bohaterowie... cóż, na razie mam za mało informacji by wyrobić sobie o nich jakąś zdecydowaną opinię, ale na razie wszystko idzie ku dobremu. Forma wymaga pewnego wygładzenia, chociaż jest bez porównania lepiej w porównaniu z tym co było kiedyś. Największym zarzutem jest kilka błędów, oraz zbyt liberalne podejście do używania wielkich liter. Zdecydowanie zalecam znalezienie korektora. Podsumowując - jestem zaintrygowany i z przyjemnością przeczytam więcej Kronik Azumi, kiedy się pojawią.
  20. Przeczytane Przylazłem tu spodziewając się wysokiej jakości. I się nie zawiodłem. Beware the spoilers! Typowe zlecenie dla najemnika. Bez ukrytych intryg, rządowych kombinacji, zakulisowych rozgrywek. Po prostu proza życia. Świetny pomysł i takież wykonanie. Dodatkowo zwracanie uwagi na ekonomię, bilans zysków i strat i tak dalej. Innymi słowy wszystko jest na swoim miejscu. I co nawet ważniejsze - wyraźnie (po raz kolejny) pokazuje, iż główny bohater ma w głowie coś więcej niż żyłkę do trzymania uszu i nie cierpi na zatrucie testosteronem. Dostaliśmy więc wybór zlecenia (przezabawny) zdobycie informacji (typowe) i samo wykonanie. To ostatnie jest szybkie, dynamiczne i czyta się doskonale. Zwrot akcji ze zdradzieckim barmanem byłby nieco zaskakujący, gdyby nie tytuł, ale i tak wszystko wypadło dobrze. Forma jak zwykle bez zarzutu. Czytało się doskonale, pewnie jeszcze tu wrócę. Świetna robota.
  21. Przeczytane Mam tu do czynienia z fenomenem, który występuje niezmiernie rzadko - pomimo bardzo słabej formy świetnie bawiłem się podczas lektury. Beware the spoilers! Opowiadanie jest lekkie, króciutkie i przyjemne - tak mogę je najszybciej scharakteryzować. Nieczęsto trafiam na tekst, gdzie co kilka zdań parskałbym serdecznym śmiechem, a tutaj tak właśnie było. Zarówno opisy ewentualnych katastrof, jak i zwykłe prowadzenie akcji pozwalały się świetnie bawić podczas lektury. A już końcówka i idea pił tarczowych rozbroiła mnie zupełnie. Jeżeli chodzi o treść to piątka z plusem. Forma natomiast leży i błaga o dobicie. Brak wcięć, poharatana stylistyka, zbity tekst - to wszystko strasznie utrudnia czytanie. Dlatego bezwzględnie zalecam złapanie korektora, który wypaliłby to co złe świętym ogniem. Jeżeli fanfik zostanie wyszlifowany pod względem formy to będzie prawdziwą perełką i z dziką przyjemnością jeszcze do niego wrócę by po raz kolejny serdecznie się śmiać. (Prawie) świetna robota! I żeby to było jasne - czekam na więcej opowiadań.
  22. Przeczytane No cóż... widać wyraźnie, iż to początek pisarskiej przygody, ale od razu powiem, że wcale nie jest tak źle Jak dla mnie to póki co wyrabiasz sobie styl. W niektórych miejscach pewne sformułowania wypadały nieco sztucznie, w innych napisałeś za mało, w jeszcze innych aż za dużo. Nie ma się co przejmować, to wszystko się wygładzi w miarę jak będziesz więcej pisał. No i polecam też sporo czytać - to bardzo pomaga, kiedy sam łapiesz się za pióro. Co do samego opowiadania to na razie zbyt wiele nie wiemy, chociaż jakaś intryga już się zawiązuje, no i dostaliśmy nieco informacji o przeszłości głównej bohaterki. Akcja póki co rozwija się w rozsądnym tempie - ani nie ma dłużyzn, ani nie pędzi do przodu z szybkością rakiety. Jeżeli uda się utrzymać ten trend to będzie dobre osiągnięcie. Dobór tematu... jest ambitny. Postaram się śledzić dalsze losy opowiadania, ponieważ jestem ciekaw jak się za niego zabierzesz już na poważnie. Forma - no tutaj potrzebne są poprawki, szczególnie w stylistyce. Najlepiej znaleźć sobie korektora lub prereadera, który pomoże w doszlifowaniu fanfika. Co mi się jednak podoba i co chwalę to praktyczny brak błędów ortograficznych. Wielu początkujących nie zwraca uwagi na ten aspekt i później tekstu nie da się czytać - tutaj z tym problemu nie było. Świetna robota. Powodzenia w dalszym pisaniu.
  23. Przeczytane Skoro na forum jest sequel "Wygnania" to wypadało go też przeczytać. Beware the spoilers! Dwójka ex-bandytek otwiera herbaciarnię. Co może pójść nie tak? Całe mnóstwo rzeczy, więc potencjał na randomową komedyjkę był tu olbrzymi. Jednak nie taki był zamysł autora, który postanowił zaserwować czytelnikom klasyczny SoL z mocnym akcentem serialowym. To praktycznie mógłby być fragment filmu EqG. I to bardzo dobry. Nie dosyć, że samo zakładanie herbaciarni było opisane ciekawie i sensownie - odnoszę się tu do szkolnej inicjatywy i starań o dodatkowe fundusze etc. - to jeszcze niejako mimochodem pojawiła się cala masa postaci z serialu. A to Zecora wybiera herbaty, a to ktoś narzeka na bazgroły profesora Sombry. Jednak zrobienie z Discorda (szkoda że nie D. Iskorda) woźnego uważam za obrazę dla tej postaci No i starcie z nieustępliwą inspektorką na sam koniec doskonale zwieńczyło wcześniejsze przygody Sunset i Sonaty. W sumie niewiele więcej mogę napisać o tym opowiadaniu - jest zwyczajnie fajne (xD). Czyta się szybko i przyjemnie, chociaż warto uprzedzić, że po kilku stronach lektury ogarnia człowieka nagła chęć by napić się herbaty - najlepiej mieć więc pod ręką gotowy dzbanek. Co do jakości tłumaczenia to jest bardzo wysoka - Lyokoheroes zaczyna mnie już do takiej solidnie przyzwyczajać. Prawie wszystko przełożone jest z sensem i pomysłem, więc fanfika czyta się równie gładko w obu językach. W sumie znalazłem tylko dwie rzeczy do których muszę się przyczepić - obie znajdują się poniżej, gdyż w tekście nie można było dawać sugestii czy komentarzy. Ale nie są to jakieś horrendalne błędy, więc po raz kolejny mogę napisać - świetna robota, oby tak dalej. Znalezione przyczepki (dwie translatorskie i jedno powtórzenie): "Więc co wasza dwójka proponuje?" - zbyt dosłowne tłumaczenie. Powinno być "Więc co proponujecie?" "Wszystko jest w naszym biznesplanie. Jest naprawdę świetny, wszystko to zasługa Sunset" - powtórzenie "Awaria!" - Nie pasuje w tym kontekście, powinno być raczej coś w stylu "Pilne!" lub (nawet lepiej) "Kryzys!" PS: Przy publikowaniu tłumaczeń prosiłbym o zamieszczanie również linku do oryginału - nie dosyć, że jest to uprzejmość względem autora, to jeszcze ułatwia znalezienie fika na fimficiton.
  24. Przeczytane Dawno nie miałem przyjemności z niczyim tłumaczeniem, uznałem więc, że to dobra rzecz na początek. Beware the spoilers! Tekst zaczyna się z hukiem. Całkiem dosłownie. A tak poważniej, to fanfik na dobrą sprawę składa się z dwóch scen - jednej z Celestią i drugiej z Sonatą, gdzie elementem łączącym jest bekonowłosa klacz.... znaczy w tym wypadku dziewoja. Przyznam, że podoba mi się kreacja Sunset przedstawiona w tym fanfiku - jest bardzo serialowa. No i po swoim własnym nawróceniu na jasną stronę mocy wykazuje iście neoficki zapał do czynienia dobra. To był akurat niebezpieczny moment, bo w takich wypadkach łatwo jest w kreacji postaci przesadzić - tu jednak zrobione zostało to niemalże idealnie. Również rozmowa Sunset z Sonatą jet zrobiona z prawdziwym kunsztem. W sumie w tekście mamy opis ogólnej sytuacji, szybkie przedstawienie bohaterek i dwie ciekawe interakcje. Wszystko zwieńczone aż za słodkim zakończeniem. Idealny fanfik serialowy. Jeżeli chodzi o jakość tłumaczenia, to poza jedną rzeczą (o niej na końcu) to nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń - wszystko zostało zrobione jak należy. Oczywiście jak zwykle znalazłem miejsca, gdzie przekładałbym inaczej, ale tak zareagowałby każdy z naszych fandomowych tłumaczy Jeżeli chodzi o jakość tekstu to świetna robota. A teraz do wspomnianej jednej rzeczy - chodzi o tytuł. Od razu wspomnę iż dowiedziałem się, że został on zaakceptowany przez autora i szczerze mówiąc nie potrafię tego zrozumieć. Jak dla mnie jest on zwyczajnie błędny - Ceśka je nie wygnała tylko wydaliła ze szkoły. Dlatego poprawnie byłoby przełożyć ten tytuł na "Wydalenie" czy coś w tym stylu. Pomijając jednak tę kwestię to jest prima sort. Oby tak dalej.
×
×
  • Utwórz nowe...