Skocz do zawartości

Dolar84

Administrator Wspierający
  • Zawartość

    3975
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    110

Wszystko napisane przez Dolar84

  1. Spidi, jak zawsze czytałem Twój artykuł, ale tym razem w polemikę raczej nie wejdę. Nie chodzi nawet o to, że zgadzam się z Twoim podejściem do tego co jest kanonem a co nie, gdyż tak zdecydowanie nie jest. Jednak wyraźnie zaznaczyłeś, iż jest to w 100% Twoja subiektywna opinia, więc uznałem, że nie ma sensu przedstawianie własnej, a następnie przerzucanie się kolejnymi argumentami, ponieważ i tak szanse na wzajemne przekonanie się do swoich racji są minimalne, jeżeli nie nieistniejące. Ale przeczytałem z zainteresowaniem - to fakt. "Czy Pinkie Pie choruje na mioklonie?" - Z kolei to jest hiperanaliza z rodzaju tych, po których lekturze pukam się znacząco w czoło. Nie wiem co przyświecało Triste, kiedy pisał ten artykuł i szczerze mówiąc nie wiem czy chcę wiedzieć. No chyba, że umknął mi jakiś fakt, i osoby chorujące na padaczkę potrafią przewidywać przyszłość, tak jak robiła to Pinkie. Jeżeli by tak było, to temat byłby jak najbardziej sensowny, a skoro tak nie jest... Nie przesadzajmy, z tym wyciągnaniem wniosków, ok? Nie zapominając o fakcie, że sam jego tytuł jest błędny - mioklonie czyli nagłe zrywy mięśniowe mogą, ale wcale nie muszą mieć nic wspólnego z padaczką, Dlatego pytanie o chorowanie na mioklonie, a potem zakładanie że chodzi tu o wypadek występowania tego zaburzenia u osób chorych na padaczkę jest krzywdzący dla tych, którzy mają do czynienia z mioklonią, a epilepsja ominęła ich szerokim łukiem. Należało wyjaśnić czym jest mioklonia i wyraźnie zaznaczyć, iż nie jest ona równoznaczna z epilepsją. Jeżeli tego się nie zrobi, to jest to już poważny błąd.
  2. Po rocznej kadencji stwierdzam, iż dział wymaga przeglądu i inwentaryzacji. W związku z tym ostrzegam, iż w najbliższym czasie mogą pojawić się pewne niezgodności na liście fanfików, kiedy będę wszystko sprawdzał i poprawiał ewentualne błędy. Ponownemu sprawdzeniu zostaną poddane również WSZYSTKIE opowiadania. Jeżeli więc ktoś był sprytny i przemycił którąś z zabronionych treść (gore/clop) do działu ogólnego, to radzę usunąć ją co prędzej. Niewykluczone, iż część tekstów zostanie przeniesiona do archiwum, jednak zawsze będę kontaktował się z autorami, przy wystąpieniu takiej sytuacji. W związku z tym muszę również uprzedzić, iż przez najbliższy czas mogę być nieco... zirytowany. Było nie było, mam do sprawdzenia około 800 opowiadań. Życzę miłego dnia.
  3. Dolar84

    (zabawa) Zostań Chorążym

    Chyba Was po...gięło. Jak ja nie znoszę takich zabaw...
  4. Przeczytane. Ubawiłem się. Setnie. Krótkie, miłe a przyjemne (no może oprócz pewnego momentu z mruczeniem o lubrykancie). Idealna rozrywka na kwadransik, przy której nie da się nie uśmiechnać. Dla mnie bomba.
  5. Dawno nie słyszałem czegoś tak... nierozsądnego. Pewnie, że można napisać coś przy pomocy czystego rzemieślnictwa, ale nie będzie w tym "tego czegoś", tej magii. Tutaj Soczek ma całkowitą rację. Bez talentu nie stworzysz arcydzieła - koniec, kropka.
  6. Pytanie niby proste, ale jak na nie odpowiedzieć w dobry sposób? Ot, zagwozdka... Zasadniczo dlatego, że zawsze lubiłem czytać i tak jakoś mi zostało do teraz. Tyle jeżeli chodzi o książki. Natomiast jeżeli chodzi o fanfiki, to naturalnie powyższy powód byłby wystarczający sam w sobie, ale nie jest jedynym. Otóż moim prywatnym hobby jest wyszukiwanie perełek, czy też talentów wśród piszących opowiadania. Żeby było zabawniej nie mam w tym (wyjątkowo) żadnych ukrytych powodów - ot działam tak dla czystej przyjemności. Poza tym jak już kogoś takiego wyłapię, to wiem gdzie mogę w razie czego udać się po więcej cieszącego oko tekstu.
  7. Przeczytałem. Długo zbierałam się do tego opowiadania - zawsze coś stało mi na drodze. W końcu jednak postanowiłem z wieczora rzucić okiem przynajmniej na początek. Muszę powiedzieć, że nawet nie wiem kiedy zleciała cała noc, a tekst został w całości przeczytany. Było warto. Naprawdę było warto. Wykreowałeś tutaj coś wspaniałego. Powiedziałbym wręcz pięknego, gdyby nie fakt, że sama tematyka opowiadania wyklucza użycie tego słowa. Przejdźmy może do wypunktowania najważniejszych plusów. Klimat - wspaniały obraz świata po pokojowej apokalipsie. Nie ma zniszczeń, wszystko jest na swoim miejscu i tylko czeka na zebranie przez ocalałych. Problem w tym, że grozi to nieuchronnym spotkaniem z "najeźdźcą" i przybranie (niekoniecznie dobrowolnie) odmiennej formy bytowania. Sposób w jaki cały ten obraz został przedstawiony, gwarantuje, że niesamowicie trudno jest się oderwać od tekstu. Fabuła - Miejscami prosta i nieco przewidywalna, a od czasu do czasu wykonująca niesamowity zwrot i zostawiająca czytelnika ze szczęką na podłodze. W szczegóły nie wejdę, żeby uniknąć spoilerów, ale muszę powiedzieć, że kilka rzeczy naprawdę mnie zaskoczyło. Bohaterowie - No tutaj jest wprost idealnie. Wspaniałe kreacje ludzi i kucyków, każda z wyraźnie zarysowanym charakterem, dzięki czemu nadspodziewanie łatwo dajemy się wciągnąć w wir toczących się wokół takowej postaci wydarzeń. Najlepsza postać? Wybór może być tylko jeden - . Styl - Świetny. Po prostu świetny. Powaga opowiadania przerywana jest dosyć często humorystycznymi wtrąceniami, które nie tylko nie rażą, ale wprost idealnie wpasowują się w ogólny klimat opowieści. Przyznaję, że w kilku miejscach wprost zarykiwałem się śmiechem. A otwieranie kolejnych częście wojskowymi Prawami Murphyego to zabieg na poziomie mistrzowskim. Naturalnie oddaję głos na Epic i bezwzględnie polecam każdemu potencjalnemu czytelnikowi.
  8. Temat zostaje zamknięty i zarchiwizowany na prośbę autora.
  9. Serdeczne gratulacje z okazji pojawienia się Brohoofa w CD-Action. Brawo!
  10. Dolar84

    Alicornikacja Twilight

    Zabierzcie jej te skrzydła i wzrost, za to oddajcie jej nurozy, które miała jako bibliotekarka... W tej chwili za cenę alikornizacji zrobili z Twilight praktycznie postać tła. A to nie jest dobre.
  11. Przeczytane. To bolało. Naprawdę bolało. Zacznijmy od stworzenia super-duper-hiper-mega-ultra OP postaci głównego bohatera. Najkrócej podsumować mogę to pytaniem: "Ale że jak?" ewentualnie "Że co?". Kreacja leży, kwiczy i umiera w agonii. Niemal zero jakiegokolwiek tła dla postaci, absolutnie niewiarygodne zachowania i umiejętności, no i ogólny "mnie-to-walizm" w odniesieniu do wszystkiego co go nie obchodzi lub przynajmniej nie bardzo mu pasuje. A można było tak fajnie wykreować postać - niech już sobie będzie OP jak musi, ale niech ma jakieś sensowne podstawy. W tej chwili ich śladów nie odnaleziono. Fabuła - leci do przodu bez ładu i składu, niemal nic nie jest wyjaśnione. Może Cię to zdziwi, ale odpowiedzi na pytania: Co? Jak? Dlaczego? Po co? i tak dalej są ważną częścią opowiadań. Bardzo ważną. Fundamentalną wręcz powiedziałbym. Podpowiem - bez tego nie mamy do czynienia z fabułą, ale ze zlepkiem lepiej lub gorzej połączonych słów, które imitują opowiadanie. Podsumowując - sporo rzeczy do poprawy, żeby to się nadało do nazwania opowiadaniem. Do poziomu dobrego brakuje mu jakiś milion lat świetlnych. Co do podejścia do krytyki - jest naganne. Dlaczego, to bardzo ładnie wyjaśniła Ylthin kilka postów wyżej. Piszesz, że nie musimy tego czytać bo piszesz dla siebie i kilku ludzi którym się podoba. I że nie możemy Ci tego zabronić. A tu się akurat mylisz, bo teoretycznie taka możliwość istnieje, jeżeli stwierdzę, iż tekst prezentuje sobą poziom niedpuszczalnie niski. Korzystam z tego bardzo rzadko i nie cieszy mnie użycie akurat tej sankcji, jednak jeżeli nie zobaczę zmiany nastawienia i poprawy jakości, to będę musiał zastanowić się nad jej zastosowaniem. Życzę miłego dnia.
  12. Przeczytałem pierwszy rozdział i muszę napisać komentarz. Po prostu muszę. Słowem wstępu: To była tortura. Jedna wielka tortura zarówno dla oczu jak i dla mózgu. Po pierwsze - Błędy, błędy, błędy, błędy i jeszcze raz błędy. No i błędy. Na pierwszych trzech stronach zostawiłem 30 komentarzy dotyczących literówek, kwestii technicznych i stylistycznych. Potem się poddałem nie mając już na to siły. A zaznaczam, że nie jestem korektorem. Po drugie - absolutna i całkowita naiwność połączona z lecącą z prędkością światła fabułą, która ledwo co trzyma się kupy. Jakieś pożary, zaklęcia wzmacniające charyzmę i inne wynalazki... nie wspomnę już o scenie z gliniarzami, którą czytałem pięciokrotnie, bo po prostu nie wierzyłem w to co widzę - jak można napisać coś tak słabego? Jaki był sens tej sceny? On naprawdę bolała w mózg. Straszliwie. Po trzecie - Czy wspominałem o błędach? Podsumowując - nie wiem czy sięgnę po kolejne rozdziały, bo to co tu widziałem zdecydowanie mnie zniechęciło do dalszego czytania. Może jednak się zmuszę... Wrażenia po pierwszym rozdziale? Jakby to ująć... Teenager to drugi fanfik wśród tych których czytałem który otrzymuje ode mnie dosyć jednoznaczną rekomendację: Zdecydowanie odradzam! (Zaznaczam, iż jest to opinia po pierwszym rozdziale, która może ulec zmianie, jeżeli zwalczę niechęć i podejmę dalszą lekturę, oczekując poprawy poziomu. Raczej się nie zawiodę - naprawdę trudno byłoby napisać coś gorszego.) PS: Masz tam mnósto komentarzy z zaznaczonymi błedami, a niektóre z nich datują się jeszcze na listopad czy grudzień. Dlaczego w ogóle ich nie poprawiłeś? To wygląda tak, jakbyś miał w głębokim poważaniu to, że czytelnikom takie pomyłki znacząco utrudniają lekturę.
  13. Nie widziałem wcześniej głosów na Epic oprócz Waszych dwóch. Liczę głosy jedynie w tym temacie - z tego co mówił Pillster pozostałe zostały oddane kiedy jeszcze głosowanie na opowiadanie nieukończone było nieważne. I one pozostają nieważne.
  14. Ja tylko żartowałem... serio ktoś tak argumentował? Bat na zad i do książek a nie w sieci siedzieć! Moja wiara w ludzkość uległa (ponownie) poważnemu zachwianiu...
  15. Z tymi zgięciami w nieodpowiednich miejscach masz rację - to drażni A to, że ludzie piszą parzystokopytne... nie wiem, czy mają problemy z liczeniem, czy może uważają, iż posiadanie czterech kopyt robi z kucyka stworzenie parzystokopytne... no nie wiem... Miejmy nadzieję, że po tym artykule pójdą po rozum do głowy
  16. Przeczytaj post numer 27. Też tego nie rozumiałem, no ale skoro prosił...
  17. Zgada się - każdemu się takie błędy zdarzają. I po to właśnie są korektorzy, żeby je wyłapywać i poprawiać. Zauważ, że moje zastrzeżenia kieruję nie do autorów tekstów, a właśnie do tych odpowiedzialnych za ich poprawność korektorów.
  18. Mają być konkrety? Proszę oto kilka puushy z jednego artykułu (a i tak pomijałem błędy składu z cyklu rozjechane słowa): 1. http://puu.sh/6J85l.png 2. http://puu.sh/6J8bq.png 3. http://puu.sh/6J8bq.png 4. http://puu.sh/6J8jL.png 5. http://puu.sh/6J8pn.png 6. http://puu.sh/6J8qW.png Nie jestem pewny czy wytropiłem wszystkie w tym artykule, no ale nie jestem korektorem i jakieś mogły mi umknąć. No i naturalnie nawet nie brałem się za interpunkcję - zdecydowanie nie moja specjalność. Z tego co pamiętam dalej sytuacja wygląda podobnie.
  19. Opowiadanie przywrócone do działu ogólnego na prośbę autora. Prywatna prośba opiekuna działu: Trujcie mu, żeby pisał dalej.
  20. A opowiadanie tym razem wędruje już do MLN. Taki urok Baldura
  21. Zauważ, iż w większości komentarzy (nie tylko od członków MANEzette) pojawia się zarówno odniesienie do treści tekstów jak i załamawywanie rąk nad ilością potknięć technicznych. Niestety ilość tych drugich wpływa na odbiór tego pierwszego - przynajmniej ja tak mam. Dlatego właśnie irytowało mnie to, ponieważ zarówno wywiad jak i skomentowane artykuły czytało się fajnie, ale mogło być o niebo lepiej - stąd niedosyt i lamenty Zgadzam się, że nasze pisma nie są ogólnoświatowymi gigantami, ale jednak im staranniej jest wykonana tym przyjemniej się to czyta. No i satysfakcja o wiele większa
  22. Zacznę od krótkiego opisu wybranych artykułów. Wywiad Salomnelli - czysta przyjemność. Wygląda na przeprowadzony bardzo profesjonalnie, no i jest po prostu ciekawy. Brawo! Recenzje opowiadań - wybrane zostały opowiadanie krótkie za to ciekawe i zabawne. Poziom recenzji wysoki, ale też patrząc na ich autorów nie spodziewałem się innego. Artykuł Triste Cordisa o kupowaniu gadżetów - czytałem to z uśmiechem i serdecznie się ubawiłem przejściem do końcowej konkluzji z którą zresztą całkowicie się zgadzam. Nie wymyślać dziwnych manewrów a kupować jak macie chęć . Jako dodatkowy argument podam, że jeżeli zdarzy się wam akurat być w pełnej gali (lub czymś podobnym) i na pytanie ekspedientki czy zapakować Blind Baga (lub cokolwiek innego) jako prezent z kamienną miną odpowiecie coś w stylu "Nie, dziękuję - bawię się na miejscu" to wyraz zszokowanego zdziwienia na jej twarzy do końca Waszego życia może być jednym z cenniejszych wspomnieć. Artykuł SPIDIego - standardowo przystąpiłem do korekty szukając miejsc, gdzie będę mógł się nie zgodzić z autorem, co dałoby możliwość przeprowadzenia comiesięcznej dyskusji... a tu ZONK! (Dla niezorientowanych - takie samobieżne zagrożenie dla myszy, wiewiórek i mięs wszelakich zapakowane w poręczny worek). Pewnie, na siłę mógłbym się uczepić czegoś, w każdym podanym przykładzie, ale nie o to tu chodzi . Ograniczę się więc do komentarzy na temat kilku podanych przykładów (na podobieństwo Lindsa). Ale przed przejściem jeszcze wyrażę zachwyt nad pierwszym obrazkiem w artykule i miłą dla oka reklamą Iron Moon. A że była jak mówisz niezamierzona, to tylko dodaje jej smaczku. - Rozpolitykowanie - szczerze mówiąc nie widzę w tym nic złego jak długo zachowana jest odpowiednia kultura. Temat to przecież ciekawy i umożliwiający naprawdę długą dyskusję. Jednak jeżeli mamy do czynienia z taką formą o jakiej SPIDI wspomina to faktycznie, lepiej żeby nieco... przykręcić temu śrubę. Tak o dwa miliony obrotów... - OP Alicorn - nie lubię. Naprawdę nie lubię, chociaż Księżniczka OverPoweria ma swój niezaprzeczalny urok. Jednak, jeżeli autor danego opowiadania stworzy taką postać i zrobi to nie tylko dobrze, ale również odpowiednio dla prowadzonej fabuły, to dlaczego nie? Efekt może być naprawdę ciekawy. Hmm... właśnie zorientowałem się, iż tutaj nie mogę umieścić jednego z moich ulubionych argumentów o zachowaniu umiaru, bo temat rozważań zdecydowanie go wyklucza. No cóż... bywa i tak - Polski dubbing - tutaj jedynie krótko odniosę się do wypowiedzi o tłumaczach. Zostało napisane, że przy takiej ilość pojawienie się błędów jest czymś co może się zdarzyć. Fakt - może, ale nie powinno. W końcu za to im płacą, żeby wykonali dobrą robotę. Jednak w sumie ostatnio pojawiły się znaki, które mogą wskazywać na pewną poprawę w tej kwestii. Zapraszanie na meety polskich VA, może uświadomić szefom stacji (a przez to tłumaczom), że grupa odbiorców jest nieco szersza i starsza, niż wskazywałyby na to pozory, a to z kolei może wpłynąć na podwyższenie poziomu tłumaczenia. A może nawet (choć to raczej słaba nadzieja) na większą ilość nawiązań i gier słownych w naszej wersji językowej. Cóż - poczekamy, zobaczymy. Artykuł Cahan - tekst mi się podobał, chociaż bardzo podobne zagadnienia zdażyło mi się już widzieć w innych artykułach czy przemyśleniach. W tym wypadku liczę to jednak na plus, gdyż przypominania o takich rzeczach nigdy dosyć. Mimo to swoim zwyczajem do kilku zagadnień dorzucę swoje przemyślenia. - Błedy rzeczowe, czyli o niewiedzy autora - Dla ścisłości - konie potrafią wymiotować, tylko robią to rzadko i jedynie w ciężkich stanach chorobowych. Jeżeli do wymiotów dochodzi (gdzie treść wyrzucana jest zarówno przez jamę ustną jak i nozdrza), to należy prosić Wielkich Przedwiecznych, żeby pod ręką znalazł się dobry weterynarz, gdyż inaczej prawdopodobieństwo zejścia jest wyjątkowo wysokie. A teraz co to oznacza dla serialu? Należy przypomnieć sobie, iż już w odcinku 4 pierwszego sezonu mamy sugestię wymiotującej Pinkie Pie po spożyciu babeczek a'la AJ, ergo rzecz jest kanoniczna. W sumię z jednej strony to niezbyt dobrze, a z drugiej pamiętajmy, że jednak kolorowo-pastelowo-magiczno-latająco-gadające kucyki nie są czymś, co można spotkać w realnym świecie, prawda? Dlatego pewne odstępstwa od normy są dopuszczalne i zwrot treści żołądkowej za coś takiego bym uznał. A jeżeli chodzi o fikcyjną genetykę dlaczego nie? W końcu to fikcja - no chyba że pokażesz mi krzyżówkę genetyczną standardowych istniejących realnie kucyków w wyniku której urodzi się pegaz lub jednorożec. Jakoś nie pamiętam, żeby akurat takie motywy były na genetyce poruszane... Co do warczenia na "parzystokopytne" i "obojczyki" to zgadzam się całkowicie. - Opisy - tutaj w zasadzie zgadzam się z większością tego co zostało napisane, ale zwróciłbym uwagę na jedną rzecz, czyli na pojawienie się jakiejś postaci i poskąpienie nam jej opisu. To może być całkiem ciekawy zabieg literacki, takie ujawninanie jedynie część niezbędnych szczegółów, a czekanie z innymi do kolejnych rozdziałów opowiadania. Naturalnie musi być to zrobione dobrze - w sumie mógłbym powiedzieć, iż Shortskirtsandexplosions potrafi dokonać takiego zabiegu. - Wojna - tu z kolei po przeczytaniu, tylko fakt posiadania uszu uchronił mnie przed uśmiechaniem się dookoła głowy. Bardzo mi się podoba to podejście, gdzie wojna toczona jest nie przez pojedyńcze, wyżynające wszystko i zawsze przeżywające kucyki, a przez zorganizowane oddziały, które w wyniku swoich działań nieodmiennie ponoszą straty (wyjątek czynię jedynie dla opowiadań z serii Fallout: Equestria). "One-Pony-Army" to w mojej opinii jeden z najbardziej irytujących motywów i jego użycie powinno być stosownie dozowane. Również wspomnienie o ranach i okaleczeniach zasługuje na plus - łatwo o tym zapomnieć podczas pisania (o ile dobrze pamiętam to sam popełniłem ten grzech - hańba mi!). Z plusów wymienię jeszcze recenzję książki wybraną przez Fudi'ego - nienaganny gust czytelniczy i bardzo ładna recenzja, oraz opis Trylogii Alien (i jednej abominacji) w wykonaniu Triste - to się naprawdę dobrze czytało. Aż mam ochotę obejrzeć ją powtórnie. No i dobrze. Teraz przejście do mniej przyjemnej części posta. Skład - tym razem stoi zdecydowanie poniżej poziomu do jakiego przyzwyczaił nas Brohoof. Liczę, że jest to jedynie przejściowy kłopot, i brak kadrowania niektórych obrazków, nieco kopnięte marginesy i tym podobne "smaczki" w kolejnym numerze zostaną szczęśliwie zapomniane. Korekta - Korektorzy zasłużyli na rózgi. Naprawdę. Od błędów jest wręcz gęsto - mamy ortograficzne, znajdą się gramatyczne, interpunkcja pewnie też (ale tu wolę nie osądzać), żeby nie wspomnieć o naprawdę dużej ilości literówek. Najgorsze jest to, iż to skutecznie odbiera przyjemność płynącą z lektury. Innymi słowy - bat na zad i zmusić ich do większego przykładania się do roboty. Tym bardziej, że podobno jest ich szóstka. That's all folks!
  23. Nic mi nie wiadomo o jakimś rozwinięciu. A szkoda, bo potencjał niewątpliwie jest. trzeba śledzić i mieć nadzieję.
  24. Przed Wami kolejne tłumaczenie. Tym razem mamy do czynienia z krótkim opowiadaniem o Vinyl i Octavii, które przyciąga wzrok już samym tytułem. Nie powiedziałbym, że jest to dzieło wybitne i ponadczasowe, ale Psp7master zdołał zapewnić nam naprawdę przyjemną i interesującą lekturę. Warto poświęcić te kilka minut. Do Robot Ponies Dream of Electric Cellos? Tłumaczenie Opis autora: Vinyl Scratch ma tajemnicę. Wszystkie kucyki je mają. Niektóre są ważne, a inne wręcz pozbawione znaczenia. Niektóre mroczne, a inne wzbudzające jedynie śmiech. Jej tajemnica dotyczy tego kim jest i całkiem ironicznie ma związek z jej oczami - tymi samymi w których zakochała się Octavia Philharmonica. Ale teraz, w Heart's Warming Eve, Vinyl jest gotowa się ujawnić. Jak zawsze liczę, że Wam się spodoba i uraczycie mnie sporą dawką komentarzy. Do następnego tłumaczenia!
×
×
  • Utwórz nowe...