-
Zawartość
1079 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Ohmowe Ciastko
-
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)
temat napisał nowy post w Sesje z Pinkie Pie
-Dobrze. Jak dla mnie brzmi w porządku - odpowiedział Thermal. Skoro osoba wiele od niego mądrzejsza tak powiedziała... z pewnością Yellow nie mówił często nie przemyślawszy swych słów. -
Z cyklu dzieła niedokończone [Tragedy][Comedy][Seria][Z]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Daj wyobraźni czytelnika coś do roboty- 7 odpowiedzi
-
- uciekaj
- niewiadomo
- (i 2 więcej)
-
Z cyklu dzieła niedokończone [Tragedy][Comedy][Seria][Z]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Czytelnik przybył, by powiedzieć ci co myśli o twojej twórczości. Mechy. Na Teutatesa, tylko dla tych Gundamów zacząłem to czytać. I właśnie najchętniej przeczytałbym Ducha w Maszynie. Może styl jeszcze nie jest godny Martina albo innego Tolkiena, ale za jakiś czas... kto wie, do czego doprowadziłaby praktyka? A jeśli opowiadanie nie spadłoby poziomem, to miałbyś jednego, wiernego czytelnika. Ba, jeśli byś potrzebował, to stanąłbym na pierwszej linii podczas wojny z błędami pod sztandarem oddziału korektorów. Lub pilnowałbym pola bitwy, sprawdzając czy wszystko idzie w dobrą stronę. Ale nie tylko to przeczytałem ( wszystko ). Więc teraz przejdę do Pokoju. Słabo oceniam to opowiadanie. Nie wyobrażam sobie Megatrona słuchającego openingu MLP. To całkowicie nie pasuje. Ponadto te treści w nawiasach - psuły rytm czytania. Pojawiło się w nim także coś, co nie spodobało mi się w GiM - obrazki. Wolałbym opisywanie. Każdy autor opisuje. Tylko raz widziałem w książce obrazki tego, co się dzieje - ale nie wszystkiego. Najfajniejsze rzeczy zostały dla wyobraźni. Ucz się od profesjonalistów. Królewski Strażnik Było wiele lepiej, niż sądzisz. Według mnie fajnie zarysowałeś postać, styl z pewnością by się poprawił, fabula zapowiadała się ciekawie... nic, tylko kontynuować. Najpierw usiąść, pomyśleć, a później kontynuować. Polowanie na króla to dla mnie coś nowego ( choć ostatnimi czasy sporo fanficów pomijam ), ale czuć czystym ponyfikacją uniwersum. W opowiadaniu bez nazwy... czuję, że lepiej by się ono czuło w normalnym, ludzkim świecie. No i Twórca. Nie dziwię się, że zajęło miejsce na podium. Dobrze napisane, niebagatelny temat dla takich jak ty. Rzekłem.- 7 odpowiedzi
-
- uciekaj
- niewiadomo
- (i 2 więcej)
-
Ja bym zostawił postaci takie, jakie są. Tak złożona gra potrzebuje MG. Ever jest według mnie tym najodpowiedniejszym. Jeśli chce, to wolałbym, by to on kontynuował. Miałem napisać trochę dłużej, ale muszę coś zrobić, a tak zapomnę.
-
pojedynek [Pojedynek] [C] PiekielneCiastko vs Sakitta
temat napisał nowy post w Archiwum magicznych pojedynków
-Nie przechwalaj się tak. U nas na ten przykład ręczne wyrzutnie zdegenerowanej materii są za słabe, by używać ich do walki. Czub prostej broni przeciwnika zataczał drobne kółka. Po Sakittcie było widać gotowość do reakcji. Byleby jak najdłużej utrzymać ten łamacz mieczy za plecami. Był w całkiem dobrej sytuacji. Znał się na tej broni, za plecami miał swoistą tarczę. Sakitta może i miał więcej możliwości ruchu, ale to on mógł przełamać blok przeciwnika - nie na odwrót. Zakładając, że obaj umieją do granic możliwości wykorzystać swe normalne ciała, był na lepszej pozycji. Prawda, mógł zrobić coś głupiego - ale myśląc tak, z pewnością coś takiego by uczynił. Wolał myśleć, że fortuna póki co stoi po jego stronie. Jak za jakiś czas przejdzie na stronę przeciwnika... no cóż, nadal miał lepszą broń i drugą broń. Nie mógłby zaatakować pierwszy? Ale poprzednio to on zaatakował pierwszy. Czyli co? Inicjatywa ma być po stronie tego, dla którego został utworzony ten świat? Nie tego, co go uczynił? Dobra. Szybko zlustrował swoją sytuację. On stał z szablą przed sobą, z lewą ręką schowaną za plecami, z wyraźnie napiętymi w oczekiwaniu mięśniami. Więcej uwagi skupił na Sakittcie. Ten stał lekko pochylony, na ugiętych nogach. Czubem rapiera, skierowanego pod lekkim kątem w dół, zataczał kółka. Lewą dłoń miał otwartą. Na co czekasz? Dobra, czego bym oczekiwał w takiej sytuacji? Ataku. Ale jakiego? Pewnie jakiegoś atakującego. Dobra, z tym ułożeniem swojego rapiera mógłby spróbować mi zbić broń w razie ataku. Wiedział już, na co postawi. Przełożył przez kciuk przez paluch i bez żadnego zamachu uderzył w skierowany w dół rapier Sakitty. Gdy już go zaskoczy uderzeniem, odbije broń i chwilę później zada kolejne uderzenie bez zamachu, tym razem w korpus. Jak zdoła, zakończy walkę tym jednym uderzeniem. A jeśli Sakitta zdoła przetrwać to uderzenie, to lewak schowany za plecami czekał tylko, by umazać się w krwi przeciwnika.- 118 odpowiedzi
-
- casual
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
pojedynek [Pojedynek] [C] Jan Pieczarek vs Jonah
temat napisał nowy post w Archiwum magicznych pojedynków
Ale nie dogoni go zbyt szybko. Przynajmniej tak uważał, widząc uciekającego oponenta. Biegł dalej. Unikał, co było do unikania. Łapał się tego, co mógł złapać. Przeskakiwał to, co lepiej było przeskoczyć. Obaj radzili sobie równie dobrze w tym środowisku. Tylko gdy Jonah był ograniczony przez możliwości swego ciała, ograniczeniem Jana był rozmiar jego ciała. Aż ujrzał gęstwinę owoców tak gęstą, że nawet Jonah miał problemy przejść tam nie dotykając niczego. Jan wiedział, że głupotą byłoby myślenie, że mu ta sztuka także się powiedzie. Wystawił rękę w górę, ustawił najszerszą wiązkę i wystrzelił. Laser, połączony w jedno z ramieniem zbroi, wytworzył wiązkę wysokoenergetycznego światła. Włączył poczwórne spowolnienie i odskoczył. Stało się... wszystko. Wybuchy, błyski, śmród oraz wichura. Wszystko to zakołysało drzewem, gdy owoce na linii lasera wybuchły czy co tam one robiły. Mając do użytku tą drogę nie omieszkał skrócić dzielącego ich dystansu. Tym razem w pionie.- 45 odpowiedzi
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
pojedynek [Pojedynek] [C] Jan Pieczarek vs Jonah
temat napisał nowy post w Archiwum magicznych pojedynków
To drzewo... chyba to ono pochłonęło pierścienie. Zniszczyło i pochłonęło. Wskazywała na to różnorodność jego owoców. Lecz nie było żadnego, jakiego poszukiwał. Na próbę sprawdził kilka. Tylko tym kilku pozwolił siebie dotknąć. I tak objęto go płomieniami, po zbroi popłynęły pioruny, niektóre wybuchały miriadami banieczek, a niektóre były zgniłe. Większej ilości wolał nie ryzykować. Szansa na to, że odnajdzie ten dobry była zbyt mała. Gra nie była warta świeczki. Wolał spasować, niż przegrać. Czując na piersi obijające się w ciasnocie główne wiertło żałował, że nie będzie miał okazji go wykorzystać. Spodziewał się, że gdy taka się nadarzy, nawet nie zdąży o nim pomyśleć. Jak wiele postawił na tą klątwę. Na to, do czego doprowadzi go ból i wizja śmierci w męczarniach. A teraz się skończyło. Wyskoczył, unikając bijącego na prawo i lewo bicza. I właśnie to go prawie zgubiło. Wylądował tam, gdzie oczekiwał go Jonah. Został złapany przez pole grawitacyjne. Słabe pole grawitacyjne. Lecz wciąż wystarczająco silne, by go na chwilę unieruchomić. Podwoił przyspieszenie. Teraz poruszał się z prędkością ciężko idącego starca. A przynajmniej tak było dla widzów. Bo w swoim czasie on wlókł się, kroczek za kroczkiem. I choć jeden to było mało, to wraz z każdym jednym siła grawitacji malała. Wydostał się i od razu zmniejszył siłę. Nie wiedział, ile wytrzyma manipulator czasem. Wolał nie tracić nanobotów na jego naprawę. Choć miał ich dużo, wolał je zachować. Na wszelki wypadek. I dalej skupiony na unikaniu wszystkiego, skracał dystans między nimi. Ale co gdy już dogoni Jonaha? Co wtedy zrobi?- 45 odpowiedzi
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Ponieważ słoneczko pięknie świeciło i grzało
-
pojedynek [Pojedynek] [C] Jan Pieczarek vs Jonah
temat napisał nowy post w Archiwum magicznych pojedynków
W tym, co obaj zrobili, Jan na wszystkie sposoby ustępował Jonahowi. Jego czyny były mniej efektowne, mniej stworzył, nie użył żadnej magii do tego. Ale pamiętając słowa przeciwnika wiedział, że to on zrobi coś lepszego. W momencie gdy Jonah rzucił metalowym owocem, masa leżącego dookoła złomu wystrzeliła w kierunku Jana. Złomu, który stworzył Jonah, niszcząc jego zbroję. Nanoboty podziałały tak, jak chciał - przeanalizowały resztki zbroi i swoją inteligencją zbiorczą tworząc jak najlepszą konstrukcję, wykorzystującą wszystko, co nadawało się do użycia. Od razu gdy jakiś kawałek dolatywał, zostawał łapany przez cienkie macki utworzone przez nanoboty, rozkładany na elementy składowe i wchłaniany. I tak było z wszystkim. Szybkość tego etapu ukazał fakt, iż Jan zdążył jeszcze wykonać unik, mając na grzbiecie prawie idealną zbroję. Straciła trochę na wytrzymałości, ale w zamian zyskała na sile ognia. Lekkim uchyleniem się uniknął prowizorycznego pocisku. Co prawda mógłby próbować go wchłonąć dla wzmocnienia zbroi, jednak jak już się przekonał, to nie był dobry pomysł nawet kiedy myślał, że oczyszczał moc. Teraz to byłoby głupotą. -Poświęciłeś taką moc by tylko móc dalej walczyć - powiedział, uśmiechając się pod hełmem, z wzrokiem skierowanym dokładnie na Jonaha. I zaczął biec dokładnie na niego. Tym razem dało się go zauważyć - zbroja nie działała już tak silnie, jak wcześniej. Jednak jej źródło zasilania było nadal całe - mógł używać tego dwukrotnego przyspieszenia ciągle. Zauważył, że może sterować przyspieszeniem. Wcześniej tego nie mógł. Robiło się ciekawie. Pilnując wszystkiego co się działo dookoła, dobiegł do drzewa i wyskoczył. Jego mięśnie, choć nie wspomagane żadną magią, wciąż były godne maga wzmocnień. I choć nie doskoczył do samego czubka, jak mógłby zrobić na początku pojedynku, po kilku modyfikacjach, to jednak sięgnął rękoma jednej z grubszych gałęzi i w ciągu chwili wskoczył na nią. Po czym powtórzył to wszystko, kierując się ku Jonahowi. Ciekawiło go jakiej to magii on zaraz użyje, by go pokonać. Mogłoby się wydawać, że zachowywał się jak kretyn. Tylko taki biegnie do przeciwnika, który może mu odebrać wszystko w ciągu chwili. Ale bariera Skąpstwa przełamana raz, zagarnęła cały wybuch dla siebie. Skąpiec jak trzeba, zmienia to co dostanie w to co chce. A Skąpstwo, w ostatniej chwili, przelał na zbroję. Skąpiec dba o siebie. Czyli był odporny na jedną z mocy Jonaha, a drugą ten zniszczył sam. Mag nie mogący używać mocy przeciwko magowi, który nie ma jak użyć mocy bezpośrednio na oponencie. A przynajmniej sądził, że w takiej sytuacji jest Jonah. Jak było naprawdę to tylko on wiedział.- 45 odpowiedzi
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)
temat napisał nowy post w Sesje z Pinkie Pie
Thermal usłyszał pytanie Yellowa. Zmierzył ogiera wzrokiem, całkowicie zamyślony. Bezpieczniej będzie jeśli dołączą do bitwy. Magowie będą już trochę zmęczeni, będzie im łatwiej. Ale tak więcej czarów rzucą w kuce. Będzie miał okazję poniszczyć. Wolał jednak, by Yellow wybrał - to on był tym mądrzejszym. -Marny ze mnie taktyk - zauważył. - Sam pojawiłbym się na początku. Jednak wolę zrobić jak ty uważasz. -
Polemizował bym z faktem " anime idealne na każdej płaszczyźnie " - są serie lepsze w niektórych dziedzinach. Ale i tak jest to diabelnie wysoki poziom. Jeśli ktoś lubi magię, walki itp, to będzie się czuł jak w domu. Nawet fascynaci wampirów znajdą coś dla siebie. Oraz wielkich potworów z wieloma mackami. Anime dla wszystkich.
-
Właśnie ją omawiam :( Stan z poprzedniego posta bez zmian.
-
pojedynek [Pojedynek] [C] PiekielneCiastko vs Sakitta
temat napisał nowy post w Archiwum magicznych pojedynków
-Ubliżasz mi, mówiąc takie rzeczy - powiedział urażony Ciastko. - Skoro twoją chęcią jest walka na broń białą, to dlaczego miałbym wybrać jakiś karabin? Jeśli już, to tylko w kawale - uśmiechnął się. - Ale mnie takie żarty nie śmieszą - klasnął, zmieniając wyraz twarzy na mniej poważny , choć wciąż uśmiechnięty, po czym założył kapcie wskazane przez Sakittę. Gdy już obuł to jakże poważne obuwie, wystawił do góry rękę. -Skoro przeniosłeś mnie do miejsca ważnego dla siebie, ukazującego twą historię, to także powiem coś od siebie - Pod nim pojawiła się duża, okrągła, pozioma runa, która zaczęła się wznosić. Wraz z wznoszeniem, strój Ciastka, wcześniej proste ubranie nie ograniczające ruchu, zaczęło zmieniać się. Wcześniej odziany w workowate spodnie i nie mniejszą koszulę. Teraz miał założone trochę mniej workowate spodnie, długą koszulę z rzędem drobniutkich guziczków, szczęśliwie już zapiętych, z rozchylonym stojącym kołnierzem. W wyciągniętej dłoni miał nietypową, trochę bardziej zakrzywioną od normalnej szablę. Niezdobiona, z czarną rękojeścią i czernionym kabłąkiem. -W moim świecie, tym, z którego pochodzę, ta broń zwie się szablą husarską. Właśnie ona przez długie dziesięciolecia budziła trwogę na polach bitew. Właśnie za kilka dni chcę tam wrócić, by świętować razem z rodakami - spojrzał w dół i westchnął. - Niestety, ale ich strój nie-bojowy niestety jest zbyt niewygodny, bym go odział. To jest tylko modyfikacja jego części. I z lewą ręką skrytą za plecami, skierował się do Sakitty, licząc na sporą dawkę uczciwej szermierki. A tutaj nie miał co się wstydzić - jako tradycjonalista, gdy mógł, używał typu broni rozpowszechnionych w tym świecie, przez co fechtunek poznał i to całkiem dobrze.- 118 odpowiedzi
-
- casual
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Ever, z tego co pamiętał, miał jakieś problemy. Popieram przedmówcę. To nie jest maraton. W większości nad pojedynczymi postami myśli się długo. Jeśli jest chętny prowadzić tą sesję, to popieram go. Jednak nie jestem przeciwko innemu mistrzowi. Ale uważam, że Ever powinien zostać konsultantem. By jego pomysł choć częściowo żył tak, jakby tego chciał. Z kartami to najlepiej jak zostaną postaci, z którymi zaczynaliśmy. Najwyżej zrobi się nabór na brakujące miejsca.
-
Pewnie kilka osób przestało udzielać się na forum ( co najmniej jedna osoba w Lucidzie ), więc najlepiej zrobić restart.
-
Na tej stronie ( 28 ) się jeszcze nie wypowiadałem, więc czas to zmienić. Moje pierwsze podejście do tego typu książek : Kapuściński - Nie ogarniam tego świata. Cienka czerwona linia.
-
Przeczytałem... łap plusa. Świetne tłumaczenie - gdybym miał zgadywać, to bym przegrał. A do tego wybrałeś fajny list.
-
pojedynek [Pojedynek] [C] PiekielneCiastko vs Sakitta
temat napisał nowy post w Archiwum magicznych pojedynków
Gdy Ciastko oglądał pojedynek w Piekle, analizując po kolei wszystko, uśmiechnął się widząc wyskakującego przeciwnika. -Ech, chyba pomylił mu się sport walki. Z boksu zrobił wolną amerykankę - powiedział Koe'dag, jego kolega po fachu, siedzący obok. Słaby w rozmowach. -To ja tego nie powiedziałem, a ty to zrobiłeś? - zapytał się Ciastko, wiedząc że on myśli o nim podobnie. Niczym wytrawny bokser Sakitta pokonał dzielącą ich odległość. I na tym jego wytrawność się skończyła. Sakitta uderzył całkowicie obok niego. Tylko przez odruch lekko się uchylił. W tym momencie jego przeciwnik podskoczył lekko. Gdyby nie doświadczenie, to wytrąciłby go tym z rytmu. Ale akurat Ciastko walczył tak często, szczególnie w rozmaitych karczemnych burdach. Tam nie raz z zaskoczeniem zauważało się w dłoniach przeciwnika tulipana lub inny "kwiatek". Uchylił się jeszcze bardziej i sam uderzył, lekko pod kątem do pionu. Jego plan był prosty - wykorzystać grawitację do własnych celów, w tym przypadku do jak największego uszkodzenia Sakitty. I tak jak zmienią świat ich ciała zostaną zregenerowane. Mógł mu nabić jakiegoś siniaka.- 118 odpowiedzi
-
- casual
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
pojedynek [Pojedynek] [C] Jan Pieczarek vs Jonah
temat napisał nowy post w Archiwum magicznych pojedynków
-A więc co teraz zrobisz? - zapytał się Jan spokojnym tonem. A nie powinien - wyglądał jak siedem nieszczęść. W zbroi wyglądającej jakby jakiś rycerz pociął ją mieczem. - Uderz mnie ostatni raz. Przypieczętuj swoje zwycięstwo. Odebrałeś mi wszystkie moce. A nawet użyję innego słowa - ukradłeś mi wszystkie moce - zrobił krótką przerwę, zaczął chodzić po śmietniku, jaki pozostawił Jonah obdzierając go z elementów zbroi, po czym zaczął ponownie, wciąż w ruchu. - Walczyłem z bardzo wielką ilością ludzi. Wielu było potężniejszych ode mnie. Walcząc z takimi szukałem ich słabych stron i wybierałem to, z czym nie mogli sobie radzić. Walczyłem także z takimi, którzy zabierali mi zdolność używania magii. Na szczęście miałem już w dłoniach broń, którą ich posiadałem. Kilka razy spotkałem także osoby znające teleportację lub telekinezę. Takich po prostu pokonywałem uczciwą walką. Lecz żaden nie miał takich pierścieni jak ty. Żaden nie przestawał być materialny jak ty. Żaden nie zdołałby pokonać laseru magią, a ty to uczyniłeś. Do tego potrzeba technologii, jednak ją zwykle łatwo pokonać magią. Lecz żaden nie odebrał mi wszystkiego, choć im to by się bardzo przydało. A ty to uczyniłeś, z pewnością mogąc ciągnąc pojedynek do momentu, w którym pierścienie wyssą ze mnie życie. Wtedy też zobaczyłbym ile jesteś wart. Więc czy jesteś dumny z wybrania najmniej honorowego sposobu walki? - zapytał się, kopiąc jedną z większych kupek śmieci. Jej elementy rozleciały się po sporym obszarze. Jan stanął z rękoma niczym ukrzyżowany. - Wal czym chcesz. Masz w rękawie jeszcze jakiś atak? Walka nie potrwa długo. Wal, może wytrzymam pierwszy. Wtedy użyjesz innego!- 45 odpowiedzi
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
pojedynek [Pojedynek] [C] Jan Pieczarek vs Jonah
temat napisał nowy post w Archiwum magicznych pojedynków
EMP. Impuls elektromagnetyczny. Broń, którą posiadała każda rozwinięta cywilizacja najwyżej dwieście lat po wynalezieniu pierwszej rzeczy działającej na elektryczność; najwyżej sto lat od powstania komputera. Przynajmniej taka była teoria, którą mógłby stworzyć na podstawie swoich doświadczeń. Ta zbroja powstała w czasach, kiedy broń niszczono pociskami z wielkim ładunkiem elektrycznym. Potrzeba było naprawdę SILNEGO impulsu, by uszkodzić ją takim czymś. Ale i taki można było stworzyć. Dlatego też stworzono kolejne zabezpieczenie. Wymagające odpowiednich warunków, ale w swoich czasach praktycznie uniwersalne. Uziemienie. Cały impuls spłynął po zewnętrznej warstwie do neutralnej ziemi, przez podłoże. Chwilę później, jak ostatni elektron został zneutralizowany w ziemi, otaczające ich kolumny wybuchły. Lecz nic nie było dla niego groźne. Rozmaite pola go zasilały. Kwasy spływały po obojętnej chemicznie powłoce zewnętrznej. Ciepło i chłód wzajemnie się neutralizowały. A na kulki nawet nie zwracał uwagi. Gdy przeciwnik prawił swą inkantację, Jan zaczął przebudowywać swą broń, pobieżnie tylko go słuchając. Sięgnął do martwego świata. Miejsca, w którym to, co miał na grzbiecie, było niewiele bardziej złożone od maczugi. Gdy się tam pojawił, zdziwił się widząc wielkie budowle, wyglądające jakby przed chwilą zniknęli ich mieszkańcy. Dopiero rozmowa z robotem, na którym czas nie odcisnął swego piętna, wyjaśniła mu, że ludzie tam powybijali się na sposoby, których on - bądź nie bądź znawca sposobów niszczenia - nie znał. Wydając mu i jego podobnym odpowiednie polecenia, stworzył sobie miejsce, w którym mógł odpocząć. Kazał tam znieść jak najwięcej rzeczy, które nie były bronią - po zniszczeniu niewielkiego budynku za pomocą małego pistoletu bał się brać coś większego. Bał się tej potęgi, której nie mógł intuicyjnie kontrolować. Wyciągnął stamtąd dwie rzeczy: fiolkę z grafitową "cieczą" i coś podobne do wskaźnika laserowego. Ale to było coś innego, niż wyglądało. Ciecz była złożona z super-inteligentnych nanobotów, zaprogramowanych na hybrydyzację, a wskaźnik tworzył nie fotony, a nadfotony ( a przynajmniej tak przetłumaczył ich nazwę ) - cząstki zdolne przenosić energię jak ich liczne rodzeństwo, jednak ograniczone wiele mniej. Odległości, które światło pokonywało przez lata, one były zdolne pokonać w mrugnięciu okiem. Przyłożył wskaźnik do swej broni i polał to wszystko nanobotami. Po chwili wskaźnik zniknął, a emiter w laserze stał się do niego odrobinę podobniejszy - węższy, bardziej połyskliwy. Prywatnie Jan sądził, że broń stała się odrobinę elegantsza. Czym Jonah pokonał jego laser? Z obecnymi danymi nie był pewny - szacował swoje szanse na jakieś 80%. A jego teoria brzmiała tak: "na strumień podziałało kilka silnych pól magnetycznych, silnie ukierunkowanych, które zdołały rozedrzeć wiązkę na kilka osobnych wiązek". Jego teorię popierała sygnatura energetyczna, którą zarejestrował przy wykrzywieniu wiązki. A przynajmniej taką wersję popierała zbroja. Stworzył swoją broń z taką myślą " skoro wcześniej pole zdążyło odkształcić wiązkę, tym razem muszę jej na to nie pozwolić ". A uczynił to zmniejszając czas, w jaki energia pokonywała dystans między nim a Jonahem, miliardy razy. Tym razem pole magnetyczne otaczające Jonaha miało nie mieć czasu niczego zdziałać. Łączenie się broni z przedmiotem skończyło się razem z słowami Jonaha. Jan patrzył jak Jonaha otaczają zaciskające się niczym liny słowa, aż w końcu schowały pod sobą chłopaczka. A gdy opadły i rozpłynęły się w powietrzu, jego przeciwnik miał na sobie iście epicką zbroję, na której powierzchni tańczyły wyładowania. Jan przycelował, ale Jonah zaczął mówić. A on nie zwykł przerywać mówiącemu. Dlatego też opuścił broń i patrzył się na niego, trochę z góry, ale ciężko było patrzeć się inaczej na niższą osobę. Aż błysnęło. Odruchowo przekręcił się trochę i schował głowę. Na szczęście uziemienie zadziałało samo. Może gdyby to był tylko impuls EMP, zdziałałby coś jego zbroi. Ale tym razem energia chciała osiągnąć pełnię swoich możliwości niszczycielskich. A przez to osiągnęła nic. Stworzyła wybuch, na który nawet nie zwrócił uwagi. Tylko drobna ilość popłynęła przez zbroję do ziemi. A gdy się ściemniało po ostatnim ataku, Jonah zaatakował po raz kolejny. Prostymi atakami, piorunowymi pociskami. Więc najzwyczajniej w świecie włączył przyspieszenie, skoczył w bok i póki przeciwnik kierował w jego kierunku dłoń, wycelował i wystrzelił w pierścień. Nie obchodziło go, że przeciwnik odział się w piorun - ten laser teraz był zdolny przebić czarną dziurę. Wpaść, przebić i uciec jej przyciąganiu. Jeśli ten nie trzymał w rękawie czegoś silnego, to właśnie zaczął wygrywać na punkty. A jak już jesteśmy przy rękawach - bark zaczynał go nieznośnie swędzieć. Gdyby nie był w ferworze walki, musiałby skupić się na ignorowaniu tego. Ale na szczęście skupił się na pojedynku i taka prozaiczna rzecz nie była zdolna przejąć jego uwagi.- 45 odpowiedzi
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Błąd, to jest *liczy na palcach* jakieś 8 książek. Całe szczęście, że są popularne - zbankrutowałbym, gdybym musiał je kupić dla siebie, a tak wypożyczyłem z biblioteki. Taka sprawa - patrzyłem na twój profil. Jakby co czytasz to na własną odpowiedzialność.
-
500 stron w dwa dni? Ja z swojej strony polecam Pieśń Lodu i Ognia, chociaż ta książka jest tak świetna, że jej polecać nie trzeba. Zdrady, intrygi, kalectwa, morderstwa, kazirodztwo - to jest początek. Później robi się tylko lepiej Ta książka ma 600 stron drobnym drukiem, a jak zacząłem czytać, to oderwałem się dopiero, gdy skończyłem. Dobrze, że zabrałem się za nią w sobotę rano.
-
Wniknijmy w lola bardziej - Czyli o wszystkim i o niczym
temat napisał nowy post w League of Legends
Spostrzeżenie - Malfajt w tym trybie to istny demon mid-game. Ulti co 24 sekundy, czyli można wbijać nim w każdy teamfight. Albo w 1 vs. 1 - jeśli przeciwnik nie jest nafeedowany, to nie ma szans. W prędzej, niż się kończy, E co chwila, a nie ucieknie, bo Q raz na nie całe 2 sekundy. Pasywka pokazuje swą siłę.