Skocz do zawartości

Ohmowe Ciastko

Brony
  • Zawartość

    1079
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ohmowe Ciastko

  1. W ciągu jednego uderzenia serca mój róg się rozjarzył. Magią złapałem miecz szybciej, niż pomyślałem. To był odruch. Wyuczony do perfekcji odruch. Kate. Kate miała takie kopytka. Normalnie wyjąłbym miecz i spowodowałbym niezły impas, ale jednak przed tym zdążyłem pomyśleć. Zgasiłem róg, rezygnując z użycia magii. Nie szamotałem się, prócz próby odwrócenia głowy nie ruszyłem się. Jeśli to Kate, to zaraz zacznie się rozmowa. Jeśli nie, to zaraz będzie ciekawie.
  2. A żeś dowalił, aruś. Poszukaj na necie MLP Fighting is Magic. Może uda ci się znaleźć.
  3. Nie wiedziałem, co robić dalej. Żaden z moich zmysłów nie był dla mnie przydatny. Niczego nie usłyszałem; niczego nie usłyszałem. Nawet niczego nietypowego nie poczułem, no, może prócz perfum tej przepięknej klaczy. Jedyne co czułem to głód, ale to dało się wytrzymać. Nie raz mój pierwszy mistrz wykorzystywał głód jako narzędzie. Z doświadczenia wiedziałem, że głód do pewnego momentu będzie rósł, aż sam zniknie, powracając dopiero, gdy będę siedział za stołem. Nie mogłem wrócić ot tak. Zacząłem wzrokiem szukać jakiejś bezpiecznej przystani, w której nie będę ciągle narażony na niekomfortowe, choć niewiele robiące mi, jedi z doświadczeniem w walce ( a także w obrywaniu w jej trakcie ), poszturchiwania. Nightmare, przemyślałem sobie trochę dlaczego mojej postaci nic się nie udaje. I nic. Po prostu widocznie jestem debilem. Ale niedawno ( a tak po prawdzie dzisiaj . Dlatego też teraz to piszę . ) przeczytałem na temat bycia MG "Graj Fabułą " ( nie, żebym chciał być MG. Po prostu w MANEZette polecili ją do nauki pisania ficów ), że jeśli gracze nie robią, tego co powinni, to MG dla ożywienia fabuły powinien zrobić coś, co zmusi ich do tego, np. Usłyszałeś czyjś galop. Po chwili z tłumu wybiegł zdyszany ogier. Nie wiadomym była jego karnacja - taki czerwony zrobił się z wysiłku. Cały czas wzrokiem szukał czegoś w tłumie. I znalazł. Ciebie. Z ulgą na twarzy zwolnił i, jednocześnie łapiąc oddech, podszedł do ciebie. Dostrzegłeś, że jednak był fioletowy. -Panie, miałem ci to przekazać - wręczył ci zaklejoną kopertę bez żadnego nadawcy oraz adresata. Była trochę ośliniona, ale tylko trochę. - Nadawca prosił o dyskrecję. Zapłacone miałem z góry. I zadowolony odszedł powłóczystym krokiem, zostawiając cię z kopertą. "Skoro czytasz tą wiadomość, to mój posłaniec cię znalazł. Nie próbuj nawet go gonić. Niczego ci nie powie. Ale i tak wątpię, byś go dogonił. Moi agenci przekazali mi, czego próbowałeś się dowiedzieć w karczmie. Wiedz, że każdy w niej jest w mojej kieszeni. Nic by ci nie powiedzieli. Ale wiem, że jesteś swój chłop. I możesz być dla mnie przydatny. Sekciarze ostatni raz zebrali się w starym magazynie w dzielnicy portowej równy tydzień temu godzinę przed Porą Wilków. Jeśli zdążysz na tą porę, to powinieneś tam znaleźć człowieka, który tradycyjnie będzie zbierał kurz po Obrządku. Będzie to tylko ich nowicjusz, ale ja też tylko tylko tyle wiem. Mam nadzieję, że się na tobie nie zawiodę" Właśnie o taki kop fabularny cię proszę. Nie nitkę, która ostrożnie używana wyprowadzi mnie z labiryntu. Ja proszę o gruby, konopny sznur. LOL, więcej napisałem w prośbie niż samego postu . Offtopu ciąg dalszy - z pewnością wątpiłaś, że tutaj jeszcze coś napiszę, czyż nie?
  4. Thermal z rzednącą miną słuchał słów Shadow i Green Spark'a. W najlepszym przypadku mamy równe siły. Ale wyszkoleniem przegrywamy. A do tego oni mają środki i sprzęt ciężki. Jeśli mamy być pewni zwycięstwa musimy zniszczyć koszary. Wraz z kucami w nim będącymi. Zawartość żołądka podeszła mu pod gardło. Zabić kuce.... Nie, podmieńcami w nim będącymi. Z tymi potworami w środku. Śmierć za śmierć. Spoważniał. Ale jak? Szturmem ich nie weźmiemy. Wpadniemy w okrążenie. I będziemy mogli tylko uciec. Więc co? Można też zburzył ładunkami wybuchowymi. Ale zrzut może nie podziałać. Ale co jakby podłożyć je od spodu? -Shadow, a czy pod koszarami idą jakieś tunele? - zapytał się klaczy, ignorując plan z pociągiem. To miało większą szansę realizacji w przypadku, gdy pod koszarami są jakieś tunele, a najlepiej, gdyby znajdowała się jakaś jaskinia, nawet pod grubą warstwą kamienia. Tak, to byłby uśmiech losu dla tej walki. To byłby nawet znak, że przeznaczenie pragnie ich zwycięstwa. Sama natura.
  5. Ohmowe Ciastko

    [Zabawa] Niszczymy z Derpy

    Potrzebujesz lasera petawatów-ile-ziarenek-piasku-stąd-do-Brytanii i jakiegoś systemu celowniczego. Ustawiasz na Mars i po problemie. Chcę zniszczyć internety.
  6. Ohmowe Ciastko

    [Zabawa] Niszczymy z Derpy

    Schakuj cały serwer i go usuń. Chcę zniszczyć Nokię 3310.
  7. Ciastko spokojnym ruchem podniósł rękę. Pocisk uderzył go centralnie w dłoń. Po chwili trzymał w niej zamrożoną w czasie energię. -Prosta sztuczka magów takich jak ja. Stworzenie bariery, szczelnej nawet na wpływ czasu. Ale mało uczciwa, choć przydatna do łapania co ciekawszych potworów. Pstryknął palcami. A przynajmniej spróbował to zrobić, bo stworzył tylko głuchy odgłos. Chcąc zachować twarz spróbował jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Z każdą próbą stawał się coraz bardziej rozeźlony. Zaczął już machać ręką przy każdej próbie, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, że przeciwnik biegnie na niego z zamiarem uczynienia go jednym, a chyba jedynym, składnikiem szaszłyka. W końcu mu się udało. Uśmiechnięty spróbował jeszcze raz. Ponownie się udało. Pewny tego, że przypomniał sobie tą prozaiczną czynność pstryknął jeszcze raz. Kulka zniknęła. Ot, była i zniknęła. Pociągnął za drzewce halabardy Sakitty. Nie wiadomo było, jak to zrobił. W jednym momencie stał tam, jakby celowo czekając na cios, uprzyjemniając sobie czas próbami pstryknięcia palcami, a nagle był za Sakittą i przeszkadzał mu w ataku. Spod stóp maga wystrzeliły krótkie płomienie, które wzniosły go w powietrze. Nadal w dłoni silnie ściskał drzewce halabardy przeciwnika. -Kolejna sztuczka. Sprawia, że tak jakby walka z magami jej nie znającymi staje się niepotrzebna. Jak na razie odkryliśmy ją w jednym wymiarze, który od razu zamknęliśmy na obce ingerennnnn - zwymiotował. Nagle. Niespodziewanie. Zwymiotował ostatnie kilka posiłków. Sądził, że już dawno je wydalił. Ciastko, co ty do cholery robisz. Robię się zielony. Czujniki? Wszystko teoretycznie w porządku. Wszystko. I właśnie tylko dlatego czuję, że zaraz znowu rzygnę. Diagnoza? Zatrucie. I tak wisieli pod sufitem, z magiem zbyt zajętym wymiotami i zbroją, która zajęła się poszukiwaniem w jego krwi trucizny o takim działaniu. I jedynie setki czujników pilnowało, by ta nieuwaga ich nie zabiła. Miała skupić ich uwagę w momencie, w którym przeciwnik uzna, że czas ich zaatakować. If you know, what i mean.
  8. Ohmowe Ciastko

    Kill la Kill

    Tak BTW, szkoda, że Shujinowski przestał tłumaczyć. Był szybki i dobry. A teraz muszę siedzieć i mieć włączony drugi chrome z translatorem do co trudniejszych słówek.
  9. Dobrze.... ale nie mam drutów. Ani włóczki. Ani umiejętności w ich używaniu. Ani weny. Ani chęci. Ani niczego. Poproszę o ciastko.
  10. Ja w ogóle nie gram Yi, Critplanckiem, Jax'em itp, ale ja się nie liczę, mam dopiero 18 lvl. Wolę Khaza i Nasusa.
  11. /Guardian, racja. Ale sądzę, że gdyby to było do stołu, to byłoby OK. \
  12. -A tylko mi się waż! - dobył się głos z hełmu Ciastka. - Eduardo, kto ci pozwolił się odzywać - odezwał się mag, jednocześnie odpowiednią myślą chowając przyłbicę. Spojrzał się trochę zażenowany zachowaniem SI na przeciwnika. - Wybacz, ale te sztuczne inteligencje w zbrojach są bardzo samowolne - Poczuł na karku karcące spojrzenia z widowni. Odezwał się do widzów. - No co? On też ma pomoc w swojej zbroi? Przecież nie pozwalam jej niczym kierować. Sam wszystko kontroluję. Widzom to chyba wystarczyło. Spojrzał się na przeciwnika. Sakitta szedł na niego, trzymając w dłoni halabardę. Co robimy? To co zwykle - coś śmiesznego. Przygotuj jakieś promienie, które się nie za bardzo lubią. Nie wierzyłem, że dane opisujące cię jako idiotę są prawdziwe. Szkoda, że IBM tak źle o mnie myśli. A tak swoją drogą wyczuwasz go z widowni? Tak, przyjął cielesną formę androida. I dobrze. Prześlij mu, że przy ataku ma zrobić im fajny slow-motion z spokojną muzyką. -Wiesz, w pewnym filmie z mojego ulubionego świata jest powiedziane, by nie krzyżować promieni - powiedział uśmiechnięty, gdy z pleców wyrastały dwa ramiona z soczewkami na końcach. - Sprawdźmy, ile prawdy było w tych słowach. IBM z wyraźnym zainteresowaniem oglądał potyczki Ciastka z przeciwnikiem. Interesował go rodzaj magii, z jakiego korzystał on. I dlaczego Ciastko aż tak nieudolnie walczył, biorąc za cel coś, co nie ma żadnej wartości. Ale także miał zamiar dotrzymać umowy którą magowie sobie złożyli, więc w żaden sposób nie ingerował w pojedynek. Aż do momentu, gdy zbroja, nazwana przez Ciastko Eduardem, przesłała mu priorytetowe polecenie od kierowcy. ”Pan każe zrobić spokojną i spowolnioną wizualizację następnego ataku", co by to nie miało znaczyć. Po podejściu zbroi do Ciastka wiedział, że przez jakiś czas będzie się powstrzymywał przed zbędną kulturą w stosunku do tego kretyna. Z pewnością da jego danym wysoki priorytek. Idiota. Ale polecenie miał zamiar spełnić. Widział, co się święciło, a jego wizualizacje wskazywały, że powstały efekt dla sporej grupy ludzi z pewnością będzie komiczny. Otoczył całą arenę barierą. Wiedział ,że Ciastko nie pomyślał o tym, co zaraz może się stać. Może i na początku myślał, ale teraz z pewnością skupił się na pokonaniu przeciwnika i, o ironio, zdobyciu jak największej przychylności widowni. Ale nie na zapewnieniu im bezpieczeństwa. Stało się. Promienie wystrzeliły. Kilkadziesiąt magii światła i tyle samo ciemności. I do tego połączenie ich. Heh, on naprawdę kocha dla widowni łamać zasady. Włączył muzykę i stworzył drugą barierę, tylko odrobinę większą od pierwszej, i wypełnił ją przestrzenią z zmniejszonym wektorem czasu [ 4 wymiarowa budowa świata ]. Dzięki temu uzyskał efekt czterokrotnego spowolnienia obrazu widocznego. Uszczelnił jeszcze bariery tak, by nie przepuściły potencjalnych dźwięków wybuchu i mógł popatrzeć na efekty. W końcu promienie zderzyły się tuż przed przeciwnikiem Ciastka. Początkowo powstała czarna kula, która po chwili wzrostu zaczęła zapadać się w sobie. Po chwili widział ją już tylko z użyciem wielkiego przybliżenia. Zmalała do mikroskopijnych rozmiarów. Ale ten stan trwał tylko chwilę. Zaraz po zniknięciu promieni energia gwałtownie eksplodowała oślepiającym światłem. Widział kontury tarczy pochłaniającej energię stworzonej zapewne przez Eduarda. Wątpił, by wytrzymała. Podtrzymanie czegoś takiego wymagało wielkich zdolności obliczeniowych albo biokomputera. Zaskoczyło go, że tarcza przemieniała energię aż tak długo. Ale i tak część jego procesów mówiła mu, że z obecną prędkością zużycia mocy i przetwarzania polecenia zadanego wcześniej powstały czar będzie działał góra kilka minut. W końcu bariera zbroi pękła, a ona sama zaczęła robić kółeczka w powietrzu. Pękła. Bariera pękła. Ciastko był zbyt zdumiony tym faktem, by zdążyć samemu stworzyć kolejną przed uderzeniem fali energii. Zdołał stworzyć odpowiednią dopiero w czasie lotu. Używając silników ustabilizował lot, zatrzymał się w powietrzu i wylądował. To wszystko powinno już być widoczne z części widowni - błysk był jeden, a pozostały czas oślepiające były tumany kurzu, jakie podniosła energia wybuchu. Dlatego też zrobił to w identyczny sposób jak Iron Man z nadzieją na dodatkowe punkty. Kurz opadał. Zaczął się przyglądać co stało się z przeciwnikiem. Może i ma mocną tę zbroję, ale to też nie było słabe. Ciastko, moje zapasy energii zostały wyczerpane. Łap. Przesłał mu sporą część swojej mocy. Ile jeszcze ci jej zostało? Wystarczająco wiele. Martwił się. Nie przemyślał tego ruchu i dzięki niemu stracił sporo mocy. Pocieszające było to, że rakiety nadal były w ziemi.
  13. Ohmowe Ciastko

    Yo~

    A żeś trafiła z momentem. Radzę uważać i przestrzegać regulaminu. Obecnie robią nagonkę. Ale łap , skoroś już pełnoletnia. Za to chyba warna nie dają .
  14. -Może i jestem w znacznym stopniu ograniczony do "mojego rodzaju" magii, ale z pewnością pomogę ci, jak będę mógł. Jednak wciąż była szansa dla jego planu z początku zebrania.
  15. Thermal uśmiechnął się życzliwie do Maskeda. -Jeśli wojna się skończy, a księżniczki wrócą tam, gdzie ich miejsce, czyli na tron - zaakcentował to zdanie, które specjalnie rozciągnął do tej prawie absurdalnie długiej formy. -, to wątpię, żeby cokolwiek ci zrobiły - Zastanawiał się przez chwilę, czy na pewno może powiedzieć to, co chciał. - Cholera - powiedział ciut bardziej emocjonalnie. -, obiecuję ci, że jeśli nadal będą miały do ciebie jakieś zastrzeżenia, to będę twoim najżarliwszym obrońcą. Chciał przyjaźni w całej grupie. Nawet jeśli nie pasowały mu poglądy Maskeda, to nawet jego uczestnictwo w walkach z najeźdźcami w przypadku odzyskania księżniczek dla Equestrii będzie znaczyło, że pomógł mu w wykonaniu tego celu. A wtedy z pewnością zrobiłby to, nawet gdyby nie złożył tej obietnicy. Chyba jedynie nie zrobiłby tego, gdyby dowiedział się, że z zimną krwią mordował innych. Ale wątpił, by taki kuc chciał pomóc w przywróceniu poprzedniej władzy. Wszystkim złym obecna sytuacja z pewnością musiała być lepsza.
  16. Ohmowe Ciastko

    Kill la Kill

    To Kill la Kill będzie miało 25 odcinków?
  17. Już miał zamiar w niewybrednych słowach, które zapewne przekreśliły by jego szansę na współpracę z nim, pokazać Maskedowi jak się ten myli. Ale na szczęście MT odezwał się wcześniej, gdy on jeszcze układał wypowiedź, która nie tylko będzie szczerze z serca, czyli organu, którego Maskedowi chyba poskąpiono. I te słowa były jak miód na jego uszy. MT użył argumentów, o których nawet by on nie pomyślał. Za bardzo skupił się na Equestrii, by pomyśleć o rodzinie. Oczywiście podniósł kopyto.
  18. -Księżniczki to jedna z składowych Equestrii. Są z nią nierozerwalne - Westchnął ciężko. - Czy w w ogóle mnie słuchaliście? Albo.... - Co ja najlepszego robię? Zaraz znowu będzie z tego wielka zwada. Machnął kopytem. Sam to zaczął, więc powinien szybko to zakończyć. Póki jeszcze jest tu jakikolwiek spokój. Uśmiechnął się przymilnie. - Zaraz się o to pozabijamy. Mam do was tylko jedną prośbę: jak zacznie się cała akcja, to nie szukajcie Nightmare Moon. Zostawcie ją mnie. Zajmijcie się miastem, ale nie szukajcie jej. Dajcie mi czas, bym znalazł wraz tymi, którzy pójdą ze mną, odpowiedni czar i ją odczarować.
  19. Thermal cały się zaczerwienił z oburzenia. -Czy ja powiedziałem, że mamy nie walczyć? Że mamy w imię przyjaźni oddać się tym potworom? Nie! Widać, jak szanujesz tych, którzy mają choć odrobinę odmienne zdanie. Jakbyś próbował mnie zrozumieć to wiedziałbyś, że także chcę walczyć. Ale nie pozwolę ci zabić księżniczki Luny. Nie pozwolę - powtórzył. - Bo księżniczki są fundamentem Equestrii. Póki to, co macie zamiar podnieść to będzie Equestria, to waszym obowiązkiem jest pomóc księżniczkom. Ale widzę, że ty nie masz na to najmniejszej chęci. I nie będę ci kazał tego zrobić. Więc proszę: nie szukaj jej. Jeśli NMM cię znajdzie, to rób co chcesz. Ale jeśli nie, to pozwól mi i innym, którzy chcą przywrócenia PRAWDZIWEJ Equestrii znaleźć sposób. A jeśli ją zabijesz, to zastanów się nad nazwą dla państwa, jakie chcesz założyć. Bo Equestria bez księżniczek nie jest Equestrią! Powiedział podwyższonym tonem, po czym usiadł, by odetchnąć. Tym razem kulturalne mówienie było jeszcze cięższe. Bo teraz jeszcze silniej czuł, jakby rzucał grochem o ścianę. Dopiero po chwili zwrócił uwagę, że zanotował jakieś słowa Ruby w swoim kierunku. -Chyba już wiesz - powiedział, mając nadzieję, że także przysłuchiwała się jego słowom.
  20. Thermal westchnął ciężko. Chciał być wspólnikiem wszystkich, a to, co miał zamiar powiedzieć stworzy jeszcze jeden podział. -Nie wierzę w to, co mówisz! - krzyknął do Maskeda. - My możemy tylko dywagować co było. Ale wiem, w co ja wierzę. A wierzę, że Nightmare Moon to owoc skażonego ziarna, zasianego na duszy księżniczki Luny przez Discorda bądź kuce, które sądziły, że będzie lepszą księżniczką. I to księżniczka Luna jest prawdziwa. Ale odsuńmy te rozmyślania na bok. Niczego one nam nie dadzą. Spójrzmy raczej na możliwości. A mamy dwie : możemy spróbować zgładzić NMM lub odczarować Lunę. Ale kto nam dał władzę decydowania o losach Equestrii? Dobrze, powiedziałeś, że ten książe został wybrany. Ale nie sądzę, że to były wybory ogólne. A takie w stanie wojennym są prawomocne tylko w czasie wojny. Sądzę, że naszym obowiązkiem jest postarać się pomóc księżniczce Lunie. Ba! Sam tytuł wskazuje, że pragnie on kontynuować tradycję! A więc i władzę księżniczek! Dlatego też mówię, że naszym obowiązkiem jest odczarować księżniczki i pozwolić WSZYSTKIM kucom wybrać, a nie grupie. Miał nadzieję, że nie obraził nikogo. Nie wątpił, że za poglądy Masked i Grim nie będą do niego pałać przyjaźnią, ale nie miał zamiaru nikogo obrażać. I nikogo swoją wypowiedzią nie obraził, choć chciał krzyknąć im, że są zapatrzonymi w swoją nienawiść do księżniczek głupcami.
  21. Thermal z wyraźnym zaciekawieniem słuchał, jak inni beztrosko szafują życiami kucy. Żadne z nich nie zainteresowało się stratami w sensie płaczów rodzin za zmarłymi braćmi czy matkami. Nie myśleli w takich kategoriach. A Grim w szczególności. Ale kuc prawdziwie próbował ugodzić go w serce chęcią zabicia Luny w formie Nightmare Moon. Jednorożec od razu wiedział co będzie robił podczas tego powstania. Ale Ruby go ubiegła. Zaczęła dyskusję z kucem, której on nie chciał przerywać. Nie tak go wychowano. A wraz z czasem stawał się coraz pewniejszy w swoich zamierzeniach. Ale musiał także pokazać kolosalną dziurę w rozumowaniu kuca. -Grimie - odezwał się na tyle głośno, by kuc go usłyszał. - Wątpię, by ktoś chciał walczyć za powstanie, które zabiło księżniczkę. Sam wątpię, czy chciałbym ci pomagać po tym, jak wykonasz swój plan - poinformował go. - Ale jeśli zdołamy jej pomóc, to zachowamy ciągłość władzy w Equestrii - Miał nadzieję, że kuc usłyszy w tych słowach kuc przeczyta, że nie zgadza się na jakiegoś kuca jako króla. Dawna Equestria to była kraina księżniczek, a taka była ich celem. - I wiele kuców z pewnością myśli tak, jak ja - Rozejrzał się dookoła i odezwał się tak, że każdy go usłyszał. - Kto po wykonaniu swojego udziału w rozpoczęciu powstania uda się ze mną do archiwów, by znaleźć sposób na przywrócenie Księżniczki do normalności? Może tego nie dożyłaś, ale wykonam misję, za którą oddałaś życie.
  22. Ciastko czuł, jak słabnie. Spoliczkowałby się, gdyby istniała taka możliwość. Ale nie mógł - jego członki drętwiały. Tak samo jak jego umysł. Nie umiał skupić się dość, by cokolwiek pomyśleć. Cały wiotczał. W hełmie rozbrzmiała muzyka. Serce Ciastka zapłonęło uczuciem żądzy walki. Senność mogła tylko zrobić odwrót. Ciastko aż kipiał energią. I glukozą. Fairy Tail soundrack 3. Utwór 29. Doskonale wiedziałeś, co zrobić. Pochwalił mag swój struj. Czy jesteś bardziej rozwinięty niż minutę temu? Parafraza słów Simona z Lagan-hen. Tak, jestem. No to pokażmy mu do czego jest zdolna SI i mężna dusza. -Wyspałem się przed pojedynkiem - powiedział powoli, a Eduardo zaczynał bieleć. - Jeszcze przez kilka godzin mogę powalczyć. A teraz będzie się działo! Z pleców zbroi błysnęły promienie świetlne o dokładnej mierze metra. Mag szybkim górnej, wciąż białej, lecz teraz jakby większej, kończyny wyrwał się uścisku przeciwnika i odepchnął go od siebie silnym kopnięciem. -Nie miło, że we mnie nie wierzysz - Wystawił do przodu dłoń, nad którą wisiała bańka wypełniona czarną mgłą. - A tych nawet nie oczekuj. I od razu mówię, że nie znam tej magii - Nie będzie mu przecież zabierał indywidualizmu. Nie byłoby to fair gdyby widzowie sądzili, że on tylko dla zabawy używa magii innej niż Sakitta. Chciał punktów od sędziów dla siebie, ale na siłę ich nie będzie odbierał. - Ale moje ostrza pocięły je na pojedyncze cząsteczki. Sakitta sam pomógł mu tym, że chciał go uśpić. Z pewnością nie wiedział, że jak zwykle Ciastko zacznie się zastanawiać na tysiąc i jeszcze tysiąc tematów. A myśl, że może wykorzystać magię boskich ostrzy do pokonania tych macek była jedną z nich. A ich wielką zaletą było to, że mogły mieć dowolny rozmiar. -A teraz walczmy dalej - powiedział, unosząc rękę. Gdy zaczął poruszać nią w ramieniu jęknął cicho. Spojrzał się w dół. Ostrze nadal sterczało z jego ciała. - Cholera - powiedział cicho i wyciągnął broń, co jeszcze wzmocniło broń. - Sztylet? Tylko na tyle mnie oceniasz? Ja bym dla pewności wbił w ciebie cały miecz. To nie fajne, że przeciwnik cię nie docenia. Oddaję! - krzyknął, jednocześnie rzucając bronią w Sakittę. Wraz z sztyletem poleciało kilka czerwonych, niczym stworzonych z ognia ostrzy. Początkowo od razu chciał rzucić tymi ostrzami, ale po ujrzeniu sztyletu musiał dobudować kilka rzeczy w swoim planie. Po pierwsze skarcił Eduarda, że pominął tak ważną rzecz. Po drugie potrzebował czasu, by zaawansowana aparatura medyczna, jaką mógł być Eduardo, naprawił takie uszkodzenie. A tylko takie słowa wpadły mu do głowy.
  23. Cichy, lecz potężny głos wyrwał Thermala z rozmyślań. Ogólnie wiedział już jaką broń zrobi dla Rebona. Słuchał Shadow spokojnie. Popierał obie części jej wypowiedzi. I liczył, że wszyscy uważają go za tego, który stara się łączyć, a nie dzielić. A co do drugiej i kolejnych wypowiedzi miał kilka uwag. -Maskedzie, Atlantisie - Miał nadzieję, że nie pomylił imion tych, którzy się odezwali. - Chciałbym wam przypomnieć, że okupanci to potwory bez uczuć. Wasze plany nie zakładają tego, że nie będą mieli oporów przed brutalną pacyfikacją powstania. A wybuch takiego na pewno sprawi, że ich główne dowództwo będzie uważne. Już teraz są z pewnością skupieni na szukaniu przejawów rebelii. Osobiście uważam, że jeśli chcemy mieć jakieś szanse, to musimy najpierw z zaskoczenia zniszczyć ich główne dowództwo, nie pokazując udziału większej ilości kucy, a potem bardzo szybko uciec. Dopiero gdy wyślą za nami swoje siły rewolucja będzie miała rację bytu.
  24. Ohmowe Ciastko

    IS: Infinite Stratos

    Mam do tej serii mieszane uczucia. Z jednej strony jest śmieszne i ładne, ale z drugiej tępe jak but i do bólu schematyczne. Ale ostatecznie jest na plusie. Wszak nie da się na okrągło lecieć na Kafce itp.. Coś do odstresowania też jest potrzebne. Ale dopiero, gdy założysz, że Ichika jest totalnym ułomem.
  25. Tural szczerze nie znał odpowiedzi na propozycję barona. Pieniędzy ani ziem nie potrzebował - brat tak rozwinął rodzinny majątek, że teraz nie musiał się martwić o pieniądze. A już od dłuższego czasu był proszony o przejście na emeryturę i zostanie w rodzinnych włościach. Brakowało mu tylko jednego - przygody. Ale tą mógł mieć zapewnioną przez misję zleconą przed Danadisa. Właśnie, misja. Przez chwilę o niej zapomniał. A teraz wracała niczym ta dziwna rzutka plemion południa. Nie wykluczał możliwości, że ten posłaniec mógł zostać zabity przez popleczników nekromanty. To zależało od wagi informacji, jaką wiózł. -A jakie wieści ten posłaniec miał przywieźć?
×
×
  • Utwórz nowe...