Skocz do zawartości

Zodiak

Brony
  • Zawartość

    645
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Zodiak

  1. Nie, z Jaskiniami pod Gorgoną nie ma to wiele wspólnego. A ten "diabol" to był prukacz... a może purkacz? Nie pamiętam dokładnie. Już z diabołem powinna się raczej kojarzyć przygoda Jaskra i Geralta w Dolinie Kwiatów.
  2. Ja pierdzielę, ile tu kurzu... No, więc tak... Z niniejszym rozdziałem, Wiedźma przekracza próg ponad 300 stron. Mniej więcej tyle ma Krew Elfów, więc ja mam swoje małe święto. A w Wasze ręce oddaję nowy rozdział. Zapraszam. "O ranach, których ni magia, ni czas nie wyleczy"
  3. Naprawdę zajebiście to wygląda, a nawet nie jest pomalowane. Już sobie wyobrażam, jak to będzie wyglądało na samym końcu Super robota, tak trzymać. [Ale podziel się szczegółami na temat samej pracy dla tych, którzy chcieliby zacząć.]
  4. Nie znam się kompletnie na pepakurze, ale miło jest pooglądać sobie efekty takiej pracy. Jak choćby twój hełm na konwencie. Fajnie to wszystko tutaj przygotowałeś i ogarnąłeś podstawy. Jak ktoś będzie chciał zacząć, to go wyślesz na dobrą drogę W każdym razie, profesjonalnie ten poradnik wygląda. Życzę powodzenia.
  5. Cóż... Wszystkiego najlepszego dla Chromii! Tak, dzisiaj Wiedźma obchodzi swoje pierwsze urodziny. Niestety, nie mam dla Was IX rozdziału, wciąż się pisze. A co mam? Rzucę wam trochę ciekawostek (tak, jakby kogoś one obchodziły i były rzeczywiście ciekawe): - Podczas pisania pierwszego rozdziału, przerwałem pracę, bo nie mogłem wymyślić imienia dla naszej zebry. - Chromia ma imienniczkę. Jest to żeński Autobot występujący w pierwszej generacji Transformers. - Au Revoir jest wzorowana na dwójce najemników z sagi wiedźmińskiej. Dowódców Wolnej Kompanii Kondotierów: Adama 'Adieu' Pangratta oraz Julii 'Słodkiej Trzpiotki' Abatemarco. [Chociaż tego domyślił się zapewne każdy, kto czytał sagę] - Guarrier, miecz Au, po polsku nazywa się "Wojownik". - Tytuł Au - "Słowiczka" jest nawiązaniem do Słodkiej Trzpiotki, ale również do Velvet Remedy z Fallout: Equestria, której Cutie Mark przedstawiał właśnie słowika. - Wiedźma, na którą, jak dotąd, składa się osiem rozdziałów, ma 277 stron. Dla porównania: osiem rozdziałów Fallout: Equestria plus wstęp i prolog ma... 97 stron. Cóż... To chyba byłoby na tyle. I tak zapewne w niczym was nie zaskoczyłem, ale nic więcej nie mogę zrobić. A chciałbym jakoś uczcić rocznicę. Chciałbym też podziękować przede wszystkim Wam, za to, że czytacie moją pracę i wyrażacie swoje opinie. Dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna. Jest jednak kilku panów, którzy dostaną wyróżnienie: Ares Prime, bez którego ten fanfik nigdy by nie powstał. Dziękuję Ci, stary. Sandro de Vega, za zrobienie mi coverarta. Niby nic ważnego, a cieszy i dobrze wygląda. Piterq, za zrobienie świetnych tematycznych artów. Czekam na kolejne! aTOM, przede wszystkim za rozbudowane komentarze oraz podjęcie się tłumaczenia Wiedźmy na angielski i pomoc w promocji crossoveru z wiedźminem za granicą. Jesteś wielki! Gandzia, Sind Judge Zandi, Chief i SzymonL, za korektę i prereading. Podziwiam Was chłopaki za waszą mękę z moimi błędami. Pozdrawiam Was, kochani czytelnicy. Pozdrawiam moją mamę, tatę, siostrę, babcię, dziadka, psa i kota! Va Faill!
  6. Chciałem zrobić epicką bitwę na rymy z dziwkami, laserami i nutellą, ale ten liryczny kaleka nie potrafi rymować.
  7. Uwaga: niniejszy komentarz zawiera spoilery - chcąc ich uniknąć, nie czytaj go. No więc tak... Zacznijmy może od świata przedstawionego, który bardzo mi się podoba, a który wyszedł ci świetnie. Ach, ta postapokaliptyczna Euestria... Wszyscy ją lubimy. Cholera wie dlaczego. Cholera wie, dlaczego ten cukierkowy świat, gdzie miłość i przyjaźń wygrywają nad złem, my kochamy przeobrażać w pełen skurwysyństwa obraz nędzy i rozpaczy. No, to akurat nieważne. Sam lubię klimaty post-apo. A tutaj jest to świetnie zrobione. Czuć tą ciężką atmosferę, to zepsucie. Fajnie przedstawiasz kolejne części miasta i postacie takie jak chociażby gruby gryf-paser. To naprawdę daje masę klimatu. Ja cały czas mam wrażenie, ze tam nie ma słońca, tak jak w FO: E. Klimat tak ciężki, że powinni go wykorzystywać na zawodach strongmenów. Duży plus za oddanie czegoś takiego. To, co mi się nie podoba i lekko psuje ten klimat, są zbyt oczywiste i bezpośrednie nawiązania. "Jeden z Dziesięciu"? "Fallout: Equestria"? Mogły być, jak najbardziej. Ale jakoś ukryte, jak easter-eggi. Trochę mi to przypomina burzenie czwartej ściany. To zostawmy Pinkie : P No i tekst z prologu: "Jakoś się zmieściłem". Hm... Wydaje się znajomy. Skąd ja go znam? Hm... No i dalej. Widzę tu ogromną inspirację FO: E, jak choćby plakaty propagandowe z Pinkie czy Departamenty. Nie chcę Cię posądzać o plagiatowanie. Zauważam tylko źródło natchnienia. I ta długo, jak jest dobrze i nieprzesadnie zrobione - jest ok. W zasadzie to ciekawa jest historia świata przedstawionego (ta jak w większości tego typu ficach). Fabuła ja na razie jest mętna i niewiele z niej można wywnioskować. Tak jak ktoś tu wspomniał: niekiedy wieje sztampą i jest kilka stereotypowych motywów. Niestety... tego się nie da uniknąć. Przykre, prawda? Chciałbym jeszcze wymieniać zalety fanfika, ale niestety zostały one przygwożdżone przez wadę. Głównego bohatera. I tak, możecie mnie nazwać praworządnym, nudnym, pantoflarzem, bucem, miękką fujarą itd. Nie dbam o to. Ale nie mogę zdzierżyć "protagonisty". Poznajemy go jako typowego do bólu zawodowca bez uczuć, co zabije bez mrugnięcia okiem tuziny wrogów. Niby nic takiego, przeważnie tacy się później otwierają. do tego dochodzi wątek małej klaczki (motyw też już użyty, ale co zrobić, prawda?). No i to jest prolog. ale im dalej w las, tym więcej drzew. W pierwszym rozdziale dostaje robotę wraz ze swoją... uczennicą. Trochę się przypomina Leon Zawodowiec. Tutaj tez jest stereotyp twardziela, który nigdy się nie uśmiecha i który ma pogardę dla życia. (Do innych postaci jeszcze dotrę). No i drugi rozdział... Tak jak do tej pory nie miałem o nim wyrobionego zdanie, tak tutaj go znienawidziłem. Na pewno się domyślasz dlaczego. Najbardziej mnie w sumie kuło, że to PROTAGONISTA - koleś, któremu ja powinienem kibicować. Do tego dochodzi narracja pierwszoosobowa (która wychodzi Ci świetnie, w mojej opinii). Znienawidziłem kolesia, który porywa bezbronną i niejako niewinna klacz, torturuje ją poniekąd dla własnej zabawy i zabija. Do tego z pierwszoosobowa narracją. "Jak Ci się nie podoba, to nie czytaj. Fanfik ma tag "grimdark"". Poczuwam się jednak do tego, by empatia i emocjonalne angażowanie się w to, co czytam były moją zaletą. Dlaczego klacz była niewinna? Była pośrednikiem. A "bohater" chciał znać dane jej zleceniodawcy. To tak jakby obwiniać i mścić się na szeregowcu za to, ze walczy na wojnie. Przepraszam, że tak się rozpisuję i męczę tego kucoperza. Potem chce podejść przyjaźnie do Saaphire i co? Bije ją po twarzy. Ja rozumiem, że to zimny typ i profesjonalista, ale to właśnie jest błąd. Przemoc fizyczna nie jest dobrą formą przesłuchania. Jest barbarzyńska i wynika nie z profesjonalizmu, a z chęci zadawania bólu. Sadystycznej przyjemności. Tak, wychodzę na obrońcę praw człowieka, zielonego itd. Dodam teraz, że gdyby to był pełnokrwisty antagonista, przyklasnąłbym. Świetnie się nadaje do tej roli. Z wyżej wymienionych powodów ja nie kibicuję Grinderowi. Wręcz przeciwnie, życzę mu źle. A to jest protagonista. W innym przypadku szkoda by mi się go zrobiło podczas jego snu w rozdziale 3. Ale ja myślałem raczej "Och, jak mi, kurwa, przykro". Naprawdę przepraszam, że aż tak się na tym skupiłem. Jeżeli taki był twój zamiar, żeby wzbudzić we mnie takie emocje: gratuluję. Świetnie ci wyszło. Jeśli jednak pisałeś to z myślą, że Grinder ma wzbudzać sympatię... cóż. No i jego wesołe stadko. Glimmer - klaczka z prologu. Czternastolatka wychowana przez i na zabójcę. Wzbudza u mnie pozytywne uczucia, jest zabawna i da się ją lubić. Pokazuje charakterek i cięty język. Ma serce i emocje, da się ją złamać. Co jest plusem i daje jej wiarygodności. Neema - czyli typowy pijak-specjalista. Co tu dużo mówić: sympatyczna postać. Lubię zebry : P Silverheart - doskonały przykład, czego wymagam od głównego bohatera, a jego towarzyszy. Nie powiem, żebym pałał do niej sympatią. Jest ekscentryczna, widać, że jest wypaczona ja cały ten świat. Jest socjopatyczna, ale tortury z rozdziału drugiego nie wpajają we mnie takiej niechęci do niej. Na razie dam jej czas, póki co mam mieszane uczucia. Wydaje się jednak ciekawym charakterem, wartym dalszej obserwacji. Rozpisałem się, więc z góry przepraszam za drobne literówki oraz błędy. I wybacz, że aż tak się skupiłem na głównym bohaterze, ale taki już jestem. Niepoprawny Idealista. A Ciebie pozdrawiam, Zodiak.
  8. Tak tylko chciałem oznajmić, że oddaję do Waszej dyspozycji kolejny rozdział. Miłego czytania. Pozdrawiam, Zodiak.
  9. A więc przyjrzyj się odcinkowi "Sezon na jabłka" lub jak kto woli "Applebuckin season". To miałem na myśli, mówiąc o anatomii Equestrian. Szach mat, atei... Znaczy, Cahan Cóż... Sam sagę przeczytałem 3 razy, więc... WATCH OUT!
  10. @Cahan. Dobrze, skoro już pokonałem góry lenistwa i przepłynąłem przez ocean braku motywacji, mogę odpowiedzieć i się rozpisać. Zacznę może od podziękowania za tak konstruktywny komentarz, zawierający i pochwały i wytknięcia. Większość komentarzy tutaj zawiera więcej niż jedno zdanie, co mnie cieszy. No i wszystkie komentarze są pozytywne. Zacznijmy od początku, a więc jak powiedziałaś, przerabianie scen z książki. Tak, przyznaję się, że zrobiłem to z premedytacją. Chciałem wkręcić takie sceny, bądź używałem ich, gdy nie miałem pomysłu na swoje własne. Przypominam, że inspiracją dla Wiedźmy był Fallout: Equestria, więc nie muszę mówić, o co chodzi. Rzecz w tym, że nie wydawało mi się, aby taki zabieg był źle odebrany, raczej chodziło mi o takie... Zwłaszcza jeśli chodzi o rozdział IV. Co do początku, to tak, jak mówiłem: inspiracja, wzorzec. A trzeci z wymienionych fragmentów... Oj, ty szczwana bestio! Nie podejrzewałem, ze ktoś się połapie, o co chodzi. Ten fragment był krótki i w zasadzie mało ważny w książce. A ty i tak go wyłapałaś! Gąsiorek krasnoludzkiej gorzałki dla Ciebie. (No chyba, ze woli Pani wino, tedy czerwone Est Est nie będzie problemem). W przyszłości nie planuję takich zabiegów jak rozdział IV, ale nie obiecuję, że znane z sagi teksty się nie pojawią. Podobnie jak w grach komputerowych, niektóre teksty aż wołały, że są wyjęte z sagi. Choćby "wynoś się morderco do innych morderców". Czyli takie kolejne... Równocześnie cieszę się, że moja autorska (lwia) część się podoba. Dalej. Błędy w pierwszych częściach i brak komentarzy. Wówczas miałem dość małą ekipę, Gandzię o korektę poprosiłem dopiero przy III rozdziale. A powód? Wydawało mi się, że jestem takim małym, nic nieznaczącym bronym i nie chciałem pytać nikogo, bo myślałem, że tylko będę komuś głowę zawracał. Zwłaszcza kogoś bardziej... Kogoś, kto w moich oczach był "znany". Fakt z życia osobistego: jestem introwertykiem i kontakt z innymi przychodzi mi z trudem. Ale to już poza tematem. Przy braku znajomości anatomii koni... to mnie masz. Nie znam się zbytnio na tym. Zawsze zwracam tez uwagę, że mówimy tu o kolorowych konikach z bajki dla najmłodszych, które popadły w barbarzyństwo i teraz mordują się wzajemnie ku uciesze gawie... czytelnika. Anatomia kucyków, którym pozwala ona mówić jest... przynajmniej wydawała mi się tematem otwartym. Ja po prostu nie wiem, jakich zamienników części ciała użyć. Tak jak wspominasz: staw pęcinowy zamiast kostki. Rad byłbym, gdybyś mnie pouczyła. (Bo wujkowi google i temu co mówi nie zawsze można ufać.). Sprawa osłów i mułów jest, tak jak mówisz, kwestią gustu. I wynika to też z braku jakichś zamienników. Krów czy innego inwentarza nie chciałem użyć, bo w Equestrii to podrasy niewolników (joke). Osły wpadły mi na myśl, a zaraz po nich muły. Są w Equestrii inne stworzenia, oczywiście, ale dla nich tez przygotowałem ich własne przeznaczenie. Wymienić tu mogę chociażby bat ponies (żeby nie drażnić tych, co mają alergię na klimatycznie brzmiące polskie tłumaczenia nazw) i gryfy. To tak jak z kaczką śmierci. Z tym nie ma sensu walczyć. Tak po prostu jest. Pierwsze rozdziały napisałem we wrześniu, więc trochę wody upłynęło, a mi przybyło rozumu, więc grą się już tak nie inspiruję. Nie aż tak bardzo, choć muszę powiedzieć, że jak tak teraz gram to dużo inspiracji można wynieść. Co my tu mamy dalej? Walka. Miło, że się podoba. Zawsze się o ten element martwię. Ghul,ghul, upiór, upiór... Tak jak rzekłaś, inspiracja grą. Ale im dalej w las, tym postaram się, zęby było bardziej różnorodnie. Ha! Ja tych powtórzeń nigdy za błąd nie uznawałem. Dlatego je robiłem. Podobały mi się, tak... charakteryzowały styl Sapkowskiego. Lepiej zaciśnij zęby, bo one się jeszcze... powtórzą. BUAHAHAHA! He... he, he. Zabawne. A bałem się, że Au dostanie opinie "nijakiej". W sumie to sztampowy wzór postaci prostego wojaka z zasadami. A tu proszę, taka... niespodzianka. Choć każdy lubi inne postacie, prawda? Ktoś kiedyś mi może zarzucić tutaj sztampę. Kto inny z kolei stwierdza, ze Chromia jest świetna. Ona z założenia ma być kimś cichym i niezbyt gadatliwym. W zasadzie ją powinien definiować cel jej wyprawy: zemsta. Twoim zdaniem opowiadanie jeszcze nie zasługuje na [epic], jeszcze nie. A ja szanuje Twoje zdanie. Ważniejsi są dla mnie czytelnicy Choć szkoda, bo jest już całkiem blisko Za błędy w poście i fanfku przepraszam. I cierpliwości, bo to nie pierwsze i na pewno nie ostatnie. Nic nie jest doskonałe. Dziękuję i pozdrawiam. P.S. Wybatoż mnie, jeśli się mylę, ale czy to nie Ty zarzucałaś Fo: E, że kucyki tam wymiotują?
  11. Wszystkim pięknie dziękuję za głosy na tag [epic].Nie spodziewałem się, że tak szybko będę miał już połowę. Dziękuję. A w międzyczasie oczekiwania na rozdział zaproszę was do dyskusji? Jaka jest wasza ulubiona postać i dlaczego?
  12. Dziękuję za dobre słowo, dużo to dla mnie znaczy. Jak na razie chyba nie możecie głosować na [EPIC], bo nie ukończyłem opowiadania. Ale cieszę się, że ludzie chcą głosować. A w najnowszym rozdziale błędów nie uświadczycie. A jak tak, to możecie dać mi w pysk. Kiedy rozdział wyjdzie? Najpewniej w czwartek. Pozdrawiam.
  13. Czarnowłosa zaśmiała się cicho, lecz dziwnie. Krasnolud milczał. - Poszerz swoje horyzonty i wiedzę geograficzną o tereny na południe od Cintry właśnie. Zbiera się tam na burzę, na prawdziwą nawałnice mieczy!
  14. Kiedy wspomniałeś o niechęci do zabijania, Sophia parsknęła dziwnie. Wtedy otrzymała podejrzane spojrzenie od krasnoluda. - Na pohybel skurwysyństwu! - wzniósł toast Zippos. Wypiliście. Rozmowa trwała dalej o przysłowiowej dupie Maryni. Zjedliście swoje porcja kiełbasy z kapustą (a niechętnie przyznałeś, ze była prawie warta swojej ceny).Rozmowa przy wódce trwała dalej, alkohol nieco z łagodził obyczaje i rozwiązał języki. Stopił lody. - Słyszeliście, panowie, co się dzieje na południu? - spytała Sophia.
  15. Tancerka w mig spostrzegła, że nie jesteś wniebowzięty. I chyba ceniła sobie swoją pracę, bo w mig z zacięta miną zwiększyła swe starania. Zaczęła tańczyć naprawdę blisko i naprawdę podniecająco. W końcu zaczęła cię głaskać po głowie i policzkach. - Co się dzieje, skarbie? Jesteś taki spięty... Nie podoba ci się taniec? - wymruczała ci do ucha.
  16. - Po drodze może się uda coś zmajstrować. Wierzaj mi, że wszędy można znaleźć jakąś robotę. Nawet w najgorszej norze. Ha, najbardziej za serce chwyta mnie polowanie na lokalnych bandytów. Nie dość, ze płacą, to te miernoty, co ich trza zabić często gęsto mają jakieś fajne fanty. Krasnolud upił wódkę ze swojego kubka (piliście wódę z kubków) i chrząknął znacząco. - Trochę to żerowanie na trupach, ale co mnie oceniać - wymamrotał. - Sam człek też święty nie jest. Raz podróżowałem z takim jednym Rivskim kupcem. Co za palant, co za łajdak chędożony! Przymus wziął górę nad ochotą. Musiałem gwoli interesów mu towarzyszyć. A skaranie z nim było... Co rusz rzucał jakiś wielce, ha, ha, śmieszny żart o naszych... krasnoludzkich znaczy, babach. Tak mnie tymi żarcikami rozbawił, ze aż go po plecach z uznaniem za humor poklepałem. Nadziakiem!
  17. Kroganin zaprowadził cię do jednego z siedzisk przed sceną, na której tańczyła smukła asari o wspaniałym mrocznym granatowym kolorze. Usiadłeś, zahipnotyzowany jej tańcem. Agrash pogrzebał w swoim omni-kluczu, a twój zajarzył się lekko. Na twoje konto wpłynęło trochę kredytów. Kroganin uśmiechnął się i dał tancerce napiwek. - Witaj wśród Czarnych Księżyców. Ciemna asari uśmiechnęła się w sposób, który przyprawił cię o dreszcze. Zeszła niżej i zaczęła prężnie tańczyć, prawie pod twoim nosem. Reakcja była bardzo szybka. Temperatura ci skoczyła, a krew powoli napływała w niższe partie ciała.
  18. - No, mój młody quariański przyjacielu... Jesteśmy na miejscu. Witaj w "Nowej Norze Chory"! Mało ambitna nazwa, no ale... Stanęliście przed wejściem do miejsca, skąd słychać było mocną klubowa muzykę. Neon nad wejściem przedstawiał dwie asari leżące w dość dziwnej i - mogłeś się założyć - niewygodnej pozycji. Przed drzwiami stał bramkarz - jak każdy inny w galaktyce, kroganin w czarnym gajerze. Śmiertelnie poważny z przerażającą mordą. - Witam, panowie - zaczął, gdy podeszliście. - Kredyty mają? Agrash mruknął coś niezrozumiałego, co było chyba potwierdzeniem. - Zatem zapraszam. - Gestem zaprosił was do środka. W środku... Klub stanowił okrągłe, wysokie pomieszczenie pośrodku którego stał owalny bar, na którym prawie nagie asari i ludzkie kobiety w obcisłych, lateksowych kostiumach tańczyły w dziwny... hipnotyzujący sposób. Pod ścianami było kilka małych scen, otoczonych przez fotele i stoliki. Na scenach, tak jak na barze, tańczyły asari i ludzkie kobiety.
  19. - Teraz pójdziemy do niższych okręgów, gdzie sam bywałem jako młodzik. Tak... A należało pamiętać, że krogański "młodzik" ma więcej lat niż miałby ojciec ojca twojego ojca. W tym momencie przez myśl przeszło ci, ile Agrash może mieć lat? Kilka setek? Może nawet ponad pół milenium. Kto wie. Cytadela była pełna różnych dziwaków, nie wyróżnialiście się z tłumu. Agrash stąpał ciężko, często obijał się o kogoś, kto uciekał przed kroganinem. Droga do niższych okręgów zajęła wam pół godziny. Wtedy poczułeś się lepiej. Było tu ciemniej, puściej i przytulniej. Było więcej tajemniczych typków, którzy przyćmiewali cię pod względem wyróżniania się z tłumu. - Ach - odetchnął kroganin. - Od razu lepiej. Nienawidzę tego tłumu na górze.
  20. Przybiliście do doków Cytadeli. Wszyscy najemnicy na pokładzie planowali wyjście, każdy już wiedział gdzie pójdzie. I tak cześć miała iść do miejsca zwanego "Czyściec", inni wspominali coś o jakiejś chorej norze. Podczas gdy pani kapitan, dwóch jej oficerów i ty spotkaliście się przy śluzie. Z mostku dobiegała teraz szybka i głośna muzyka klubowa, a fotel pilota zaraz miał się rozlecieć. - Dobra - oznajmiła Paraxia. - Ja i Mordok pójdziemy szukać naszego celu, podczas, gdy Agrash przechrzci Trace'a. Spodziewam się, że jakiś czas tu będziemy musieli spędzić. Więc i jakiś pancerz ci znajdziemy.
  21. Za zaszczyt uznaję możliwość pre-readowania tego fika. Powiem tyle... Nie lubię Pinkie Pie, ale to krótkie opowiadanie potrafiło mnie rozbawić. Może nie do łez, ale i tak bardzo polecam. Zalatuję tu trochę Kojotem ze Strusia Pędziwiatra. Pamięta to ktoś jeszcze? Z wyjątkiem gimbów, oczywiście. Mamy tu podobny schemat, tyle, ze wzbogacony o Pinkie Pie. No i jej przemyślenia... Celestio i luno miejcie nasze umysły w swojej opiece!
  22. Drzemiąc przy buczeniu silników znalazłeś - przynajmniej chwilowe - ukojenie. Sen zawsze działał na ciebie jak złoty środek. Odprężał umysł i ciało. Czas mijał szybko, było ci wygodnie. Było ciepło i przytulnie. Jednak czujności nie straciłeś: wyczułeś, usłyszałeś i zobaczyłeś nadchodzącego Mordoka. - Pobudka - rzekł chłodno. - Prawie dolatujemy. Paraxia kazała ci się stawić na mostek. Ta turianka ma talent, tyle ci powiem. Wiesz do czego? Do przeglądania innych. Wystarczy, że spojrzy na kogoś i już wie, czy coś z niego będzie. A wygląda na to, ze w tobie coś zobaczyła.
×
×
  • Utwórz nowe...