Dzisiaj przypomniało mi się jak potężny może być umysł ludzki i siła snu.
W ostatnim czasie kiepsko u mnie z czasem wolnym. Praca w nadgodzinach, potem odsypianie i obowiązki przez co nie mam praktycznie w ogóle czasu na przyjemności. Ostatnio jednak wróciła mi ochota na praktykowanie Świadomego Snu ( będę tutaj używał ogólnie znanego skrótu- LD) i pomyślałem, że może warto spróbować i wrócić do starej formy ( jeszcze rok temu się w to dużo bawiłem i miałem nawet niezłe wyniki). ^^ Więc mimo braku wolnego czasu mógłbym chociaż wykorzystywać ten, jak śpię. Do rzeczy.
Zacząłem przedwczoraj, moja ulubiona technika MILD, lekko połączony z WILD'em i oczywiście w ciągu dnia testy rzeczywistości+ "LD Force" przed spaniem ( nie będę tłumaczył terminów, w razie jak ktoś nie zna zapraszam na google. Polecam forum psajko) ^^. Z założenia podejrzewałem, że zanim cokolwiek się pojawi minie minimum tydzień. Nigdy bym się nie spodziewał LD tego samego dnia. A jednak.
Sen zaczął się nieświadomie, byłem w Warszawie w okolicy Galerii Mokotowskiej idąc po prostu chodnikiem. Pomyślałem momentalnie- "a zrobię test rzeczywistości, może to sen". I wtedy zorientowałem się, że przecież nie mieszkam w Warszawie już od prawie roku a pogoda była wyjątkowo ładna i letnia jak na obecną porę roku. Od razu pierwsza moja reakcja była: "O bosz, jestem w śnie", "Tylko spokojnie, to tylko sen", "Firstu, nie ekscytuj się". Niestety dużo ludzi robi ten błąd, że jak odkrywają, że są w śnie po prostu za bardzo się emocjonują i od razu budzą. Ja tym razem nie popełniłem tego błędu i po chwili sen udało się wyklarować i wszystko ładnie się prezentowało. Od razu zacząłem być mega zadowolony. Byłem w swoim kochanym mieście, pogoda była śliczna i zachęcająca do życia, w okolicy było dużo ludzi zajętych codziennymi czynnościami. Może to dziwne ale najpierw... poszedłem do swojego starego miejsca pracy- biurowiec nieopodal Domaniewskiej. Wszedłem do środka, przywitała mnie portierka, potem spotkałem jeszcze kilka rozmawiających ludzi w garniturach ( niestety- bez znajomych twarzy). I tak sobie zwiedzałem i wspominałem jak kiedyś codziennie tutaj przychodziłem i robiłem interesy. Potem wyszedłem z postanowieniem, że po prostu pójdę sobie odpocząć i cieszyć się pogodą. Usiadłem na ławce nieopodal mojego starego miejsca pracy i po prostu korzystałem z wypoczynku i wspominałem przeszły rok.
Nagle pomyślałem, że skoro już odkryłem, że to nie prawdziwy świat, a pewnie zaraz i tak będę musiał się obudzić do pracy postaram się przywołać pewną osobę, której bardzo mi brakuje. Po prostu, żeby znowu ją zobaczyć chociażby we śnie. Zacząłem wtedy bardzo to przeżywać, serce zabiło mi mocniej kiedy przypomniałem sobie ile mam możliwości i mogę zrobić to o czym marzę- spotkać ją.
Wtedy... zżarła mnie ekscytacja i sen się urwał po czym się wybudziłem.
Z jednej strony jestem mega zadowolony i przez najbliższą godzinę po wstaniu miałem mindfucka co ja właśnie dokonałem. Z drugiej jednak lekkie rozczarowanie i niedosyt.
Ale nie do tego zmierzam, aby po prostu opowiedzieć historyjkę mojego snu. Chodzi o to, że chce pokazać jaki sen potrafi być potężny. Mimo świadomości, że w nim byłem, znajdowało się w nim wielu ludzi, którzy działali swoją wolą, w żaden sposób ich nie kontrolowałem. To nie wszystko- dodatkowo odczuwałem wszystko tak jak w prawdziwym świecie. Odgłos jadących obok samochodów, podmuch wiatru, ciepło ogrzewającego słońca jak siedziałem na ławce. Wiedziałem, że mam nad tym wszystkim kontrolę i mogę ułożyć świat po swojemu, ale nie chciałem. Było idealnie jak było. Nie miałem zamiaru używać swojej mocy, żeby psuć coś, co teoretycznie i tak sam stworzyłem i co żyło własnym życiem. Dodam jeszcze, że mimo, że miałem rok przerwy od praktykowania LD ten sen dzisiejszy był najbardziej realny ze wszystkich do tej pory, mimo tego, że był bardzo krótki... ale w sumie co się dziwić jak rok temu używałem tych metod tylko po to aby przenosić się do Equestrii, która z realnością nie ma nic wspólnego. To tyle. Zapraszam do pytań i dyskusji ( opcjonalnie).
PS Nie, nic nie piłem/brałem przed snem.