Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hoffner

  1. [White Wolf] [Ahri Fox] - Podpalić możemy zawsze a lepiej nie wyprzedzać ewentualnego ataku... Lepiej napiszmy. Poczekamy sobie trochę. Nic nam nie ucieknie tylko musimy posiedzieć na tyłkach aż odpiszą lub wydadzą rozkaz do sabotażu... chyba że siostry rozegrają to inaczej. Nie ma ryzyka chyba. Nie? - powiedział pewnie Wolf. - Czy nie ma można by się kłócić... Zawsze pójdzie coś nie tak... - krakała Fox biorąc temat odrobinę szerzej niż Wolf co myśli że bez akcji nie będzie reakcji. Na jego działanie na pewno nie ale co z integracją z zewnątrz?
  2. [White Wolf] [Ahri Fox] - Chyba trzeba by było... Jak się za nich Celestia weźmie nie będzie zmiłuj się i to skończy zanim dobrze się rozkręci... - wyraził swą aprobatę Wolf. - Tak będzie lepiej dla wszystkich chyba - dodał uzasadnienie wszystkim znane. - Nie wiedział... Wiedziałam bym gdyby posiadał takie dane... Oni biorą i robią. Nie interesuje ich skąd... Mnie się nie da oszukać w tej kwestii - stwierdziła pewnym głosem klacz spoglądając na Rasona. - Co robimy dalej? [Anastazja] Przeszła koło klubu i wcale jej się nie podobało że byli tam strażnicy... Musiała zawiadomić Lust Tale czym prędzej.
  3. [Ahri Fox] - Wiedza ma swoją cenę jeśli chcesz wiedzieć... - mruknęła przeciągając się po umyciu. - Produkują dużą ilość rzeczy z różną wielkością wystających rur... Zwą to sobie armatami... Nie wiem jak to ma działać... Robią też coś co nazywają czołgami... Jeszcze dziwniejsza machina. Nie wiem jak się ma to poruszać ale też posiada taką rurę nie wiadomo zupełnie po co... Potrzebują dużą ilość materiałów... Zwłaszcza metali. Pracują długo... Bardzo długo na 3 zmiany śpiesząc się jak można. Niewolniczo można rzec... Pcha ich tylko idea do działania a mają ochotę zrobić tego więcej - powiedziała jakby to było dla niej zupełnie abstrakcyjne.
  4. [Anastazja [Czarny, zielonooki] Spacerowała sobie krawędzią dachu jak to każdy zwyczajny kot na którego raczej nikt nie zwróci nigdy większej uwagi bo nie ma takiej potrzeby. Usiadła sobie na skraju wysokiego budynku zalizując sobie ucho łapką nastawiając swoje rady na szerokie ulice Canterlot obserwując z góry co się dzieję dookoła. Zaskoczyła ją gwardia pod klubem... ale i tak nic nie mogła z tym zrobić. [Ahri Fox] Zmyła z siebie wszystko... łącznie z tym że uspokoiła swój umysł zimną wodą że poczuła chłód głęboko w sobie... Po prysznicu wysuszyła się stając od tak sobie w płomieniach. Rozprowadziła energię przez całe ciało dawkując tym odpowiednio temperaturę. Wyszła do pokoju. Okna były zasłonięte... Wolf znał zasady jak z nią postępować by raczej jej nie urazić lecz z nią nigdy nie było nic wiadomo. Usiadła w fotelu a Wolf otworzył drzwi wpuszczając Rasona bez słowa do środka. [Mieszkanie Lust Tale] Było umeblowane jak dom normalnego kucyka może było trochę bardziej posprzątane ale nikt nie powinien zwrócić na to większej uwagi... W kuchni spleśniały jabłka wypełniając tym zapachem całe mieszkanie, pułki były prawie puste trochę naczyń nic więcej. W przed pokoju na stole stało 12 czystych szklanek z której esencja miłości już dawno zdążyła się ulotnić i nie pozostało po sobie żadnego śladu... Okna były zasłonięte grubym czarnym materiałem.
  5. [424][Lust Tale [Dark Rose]] [Romanti Heart] [White Tail] Wróciłam do swojego mieszkania które nie było puste tak jak się spodziewałam. Była tam Romantic Heart z White Tail na łóżku w jej pokoju gdzie ta pierwsza gładziła tą drugą delikatnie po policzku... Od razu rzuciło mi się że z młodą jest coś nie tak. Nie wyczuwałam jej obecności mimo że jej płuca pracowały i nadal żyła. - Co się stało? - spytałam powoli by nie oceniać nagle sytuacji dając szansę by mogła się wytłumaczyć. - Śmieć nas zdradził i sobie uciekł co ciekawe w postaci człowieka... Ona histeryzowała z tego powodu więc zrobiłam co trzeba. Za parę minut jak się jej wszystko uporządkuje to się ocknie i będzie normalna... Będzie więcej pożytku z niej niż dotychczas - powiedziała tym swym monotonnym głosem jakby nic to nie znaczyło a może właśnie tak było? Jej los nie obchodził mnie w jakiś szczególny sposób. Pokiwałam głową przyjmując to do wiadomości i poszłam sobie odpocząć do siebie myśląc nad tym co mam dalej zrobić z Yellow by dostać się do Goldinga... Mam czas do jutrzejszego popołudnia by coś wymyślić... [Ahri Fox] Klacz wreszcie wyszła od tego ogiera chwilę przed ósmą. Sam poszedł się umyć pod prysznicem... Jej nawet tego nie zaproponował nie mówiąc już o nawet o śniadaniu. Była oburzona takim zachowaniem więc najprościej mówiąc fochnęła się na niego nieziemsko lecz nic to jej nie dało... Skutki seksu bez zobowiązań. Każdy po wszystkim idzie w swoją drogę więc kogo mogła winić prócz siebie? Miała mimo wszystko to co potrzebowała. Produkcja szła u nich pełną parą. Szykowali się do wojny i tamten doskonale o tym wiedział. Składali rozmaitą broń... Była ona dla niej dziwna... Doszła do kwatery Wolfa zapukała i wepchnęła się bez słowa do środka szukając łazienki jak tylko jej otworzył drzwi. Widział jej stan i w tym momencie wolał się nie odzywać. Może i był nieśmiertelny ale ból czuł nadal mocno co każdy. Teraz wolał jej nie zapiać jak będzie gotowa sama powie jak się umyje w międzyczasie pewnie Rason wpadnie...
  6. [424] [Lust Tale [Dark Rose]] Skończyłam wypełniać dokumenty i mogłam iść by je wysłać. Przykleiłam znaczek na kopercie zaadresowałam ją i mogłam się wynosić z tego miejsca... Wyszłam tylnym wyjściem od strony ciemnej uliczki widząc że nikogo nie ma zmieniłam się w Dark Rose i wrzuciłam list do pobliskiej skrzynki... Szłam sobie spokojnie przez Canterlot do siebie... [Ahri Fox] Jak tylko udało się jej wyjść udała się do Mieszkania Wolfa... [Celestia] - Mów więc skoro to tak ważne - przemówiła spokojnie swym melodyjnym głosem zdolnym uspokoić większość Istot patrząc na gwardzistę który tak gwałtownie wpadł do sali tronowej... Widząc jego minę miała złe przeczucia. Wolała jednak nie martwić się na zapas i dowiedzieć o co tak naprawdę chodzi.Może nie było tak źle?
  7. [Ahri Fox] Stało się tak jak myślała... Wzięła ostatniego najlepiej wyglądającego osobnika z grupy i trafiła na brygadzistę... Miała szczęścia bo był piątek oznaczało to mniej więcej tyle co cotygodniowy rytuał świętujący nadejście soboty i koniec pracy który nie mógł obyć się bez jednego kufla i następnego dobrego piwa... a jak się dosiądzie do ciebie klacz od tak sobie i zacznie z tobą rozmawiać to nie wyrzucisz jej bo to byłoby niekulturalne... Alkohol mąci zmysły i zakrzywia przestrzeń wokół każdego. Stał się bardzo łatwym celem dla niej. Żartował na różne schodząc na coraz bardziej potrzebne jej tematy.... Pijacki flirt nie był szczytem jej marzeń ale czego się nie robi by nie otrzymać tego co w danej chwili jest potrzebne? Niedługo potem stało się... w jego mieszkaniu bez większych oporów... Nie był doskonały ale nie narzekała. Nie miała potrzeby mówić że jest samolubny a jego ruchy nieskoordynowane ale nie mogła się temu dziwić... Skutki uboczne całego wcześniejszego zajścia ale koniec końców otrzymała to co chciała. Obudziły ją promienie światła nad ranem...
  8. [Arhi Fox] - Komu jest potrzebne temu jest... - powiedziała pewna swego... Kto odmówi takiej ofercie? Ciepłu jej ciała i wdzięku który posiadała niezaprzeczalnie... Raczej nikła była na to szansa żeby tak się właśnie stało... - Nawzajem... - mruknęła idąc powoli by wybrać cel i przystąpić do planu działania który był niezwykle schematyczny jak zawsze... Alkohol otumania zmysły... A jak ogier obudzi się rano przy ładnej klaczy w jednym łóżku czy będzie na to narzekał? Wielokrotnie to się stało nigdy nie spotkała się z jakimś tam oburzenie... Gorzej gdy on się zapomniał i spóźnił do pracy ale czy to była jej wina? Nie do końca... To on za dużo sobie pozwolił a przez to zapomniał o swych obowiązkach...
  9. [Arhi Fox] [White Wolf] Klacz zmieniła swój wygląd... Jej pancerzyk przykryła jasnoszara sierść... Grzywa stała się kruczoczarna a oczy przybrały standardowy niebieski kolor... Całość zamykała się w zupełnie normalnym delikatnym ale silnym ciele kuca ziemnego. Nic nadzwyczajnego czy ekstrawaganckiego jak to miała jej podstawowa kucza forma pt "Fox". Niektórzy stwierdziliby że wygląda nawet lepiej niż wcześniej. Bardziej klaczo... Niewinnie... - Komu drogę temu kopa... - mruknęła. - Do rana - pożegnała się z Wolfem i wyszła za Rasonem.
  10. [Ahri Fox] [White Wolf] - Nie będę tam wchodziła nawet nie mam po co... Wystarczy mi jeden pracownik w moich kopytkach - mruknęła przyciszonym głosem. - Jak najszybciej chce mieć to za sobą. Dobrze mi pójdzie to na rano będę wiedziała wystarczająco dużo by móc postanowić więcej z wami... - uśmiechnęła się chciwie. - Smacznego - rzucił Wolf wiedział co się szykuje doskonale... Sam to przeżył i nie mógł powiedzieć że to nie było miłe... Może jedna część gdy obudził się w nocy... Ale sama świadomość że ktoś inny wie o tobie więcej niż ty sam była niekomfortowa. Pocieszała go tylko myśl że i tak ma dobrą koleżankę mimo że tak nie typową...
  11. [Ahri Fox] [White Wolf] - Arhi dowiesz się czegoś więcej na ten temat? Tak jak zawsze... - spojrzał na nią a ona się nieco skrzywiła. - Bo my jesteśmy dobre w jednej czynności... - powiedziała sarkastycznie miała tego dość jeśli robiła to pod przymusem... - Jeśli chcesz tam wchodzić proszę bardzo. - Wzruszył ramionami a ona skrzywiła się jeszcze bardziej... - Zaprowadzisz mnie pod fabrykę z resztą sobie poradzę... - Wskazała na Rasona. - Najlepiej by wychodzili z roboty. Ułatwi mi to zadanie z szukaniem ich...
  12. [Ahri Fox] [White Wolf] - Nie powiedziałam że tego nie zrobię - rzuciła swym oskarżycielskim tonem. - I nie mów co mogę a czego nie... - fochnęła się na jednorożca. Myślała że go sobie podporządkuje jednak wyszło na to że jest kompletnie do niczego... - We dwóch będzie ciężko to zrobić niezauważanie... W trójkę już brzmi to lepiej... Po za tym pomyślmy może najpierw czego musimy się pozbyć na dobry początek... - powiedział rzeczowo. - O co chodzi z tą fabryką... i jakie widzisz możliwości jej podpalenia na przykład... czy lepiej pozbyć się dywizji pancernej...
  13. [Ahri Fox] [White Wolf] - Nie wiesz o co chodzi więc nawet nie wtrącaj się w dyskusje - warknęła przez zęby zła. - Nie oceniaj mnie nie wiedząc wszystkiego w moim uznaniu myślałam że to wszystko - tłumaczyła wolniej. - Nic o nas nie wiecie. Kuce patrzą tylko przez swoje ego. Taka prawda każdy to robi... My mamy odrobinę inaczej... Ja w głowie noszę tyle was że nie pomieściłbyś w swojej. Nie wiesz jak to jest tak żyć po mojemu z tym przekleństwami... - Przerwała biorąc oddech. - A mojej Matki nawet nie tykaj słowem bo język ci odgryzę. Obiecuje ci to... - Odwróciła się spoglądając w stronę drugiego ogiera. - Wolf co ty w ogóle chcesz ode mnie. Wiesz że mam ograniczone możliwości. Nie myśl za wiele bo jestem tu całkowicie sama i nie zrobię nie wiadomo jakich cudów jak na Manehattanie byłam wstanie - zwróciła się do niego na poważnie. Jak przekonać changelinga? Wjechać mu porządnie na ambicje... Reszta sama wyjdzie Wolf o tym wiedział. Życie roju jest nudne... bo ile można jeść? W końcu poznał ją dość dobrze...
  14. [Ahri Fox] [White Wolf] Spojrzał na Rasona po czym znów na Ahri co w tej chwili buzowała nienawiścią kopyto jej się trzęsło z nerwów... Nie przyszła tu by ją obrażać. Czegoś od niej wymagać... Była wolna i niezależna. Miała ochotę wyjść ale ktoś właśnie pojechał trochę ostro po jej honorze... Jej kopyto spadło gwałtownie z trzaskiem na podłogę... Zacisnęła zęby po czym zaraz z znikąd pojawiła się przed nieznanym jej ogierem. Nie słychać było jej kroku... Z sekundy na sekundy pojawiła się gdzie indziej. To robiła najlepiej. Przemieszczała się przesunięciem fazowym parę metrów unikając cudzych spojrzeń i tylko w zasięgu swojego wzroku... Bez dźwięku, bez wizji... Słychać było jęk Wolfa w pomieszczeniu co chwilę wcześniej dostał w brzuch by siedział cicho... Nie trzeba było ukrywać że to jej sprawka... - Powtórz to... - poprosiła go na spokojnie mierząc wzrokiem... [Fire Wing] - To wszystko... - powiedziała wręczając parę arkuszy papieru potrzebnych maszynie by latać po niebie... - Powodzenia - pożegnała się i odleciała.
  15. [424][Lust Tale] Weszłam powoli do klubu zamykając z trzaskiem drzwi za sobą na klucz jednocześnie rozświetlając swój róg by wkręcić korki... Po ciemku tu siedzieć nie będzie przecież... To było poniżej jej poziomu. Jak tylko załączyła napięcie odezwał się głośno ze świstem wyciąg klimatyzacji. Czuła w nozdrzach to zastałe powietrze... Nikt tu od dłuższego czasu nie wietrzył. Okna nie były otwarte... Zeszła powolnym krokiem do swojego gabinetu. Wszystko w nim było na miejscu jak to zostawiła... Zajrzała na biurko gdzie była kartka tego mieszańca. Przejrzała ją szybko i zaraz wyrzuciła do kosza... Trafiła bez problemu przez pół pokoju... Nic z tymi informacjami nie zamierzała robić. Do Tegoż zamku i tak się nie dostanie a uczyć się staroequestriańskiego nie zamierzała na zapas by okazało się że niepotrzebnie to robiło bo nic tam nie ma... Jej drogi przycisk do papieru z changelingiem nadal leżał i doskonale spełniał swoją rolę. Wyjęła dokumenty i siadając w fotelu zaczęła wypełniać formularz... Nie zamierzała dawać zarabiać Equestrii na niej jak ona tego nie robi... [White Wolf] [Ahri Fox] - Ja jestem leniwy... Zresztą trzeba siebie szanować i swój czas... - Usiadł sobie w fotelu. - Ahri... Wisisz mi przysługę za akcje w porcie i to co stało się wcześniej... - urwał nie chcąc streszczać tego co się działo. Klacz zmrużyła gwałtownie brwi. - Myślałam że jesteśmy kwita... - mrugnęła patrząc na niego krzywo. Nie lubiła być wykorzystywana. - Wzięłaś więcej niż powinnaś i jeszcze musiałem cię kryć. Nie jesteśmy kwita... - kontrował.\ - Czego ty chcesz? - rzuciła z wyrzutem. - Nadal z ciebie jest ognista klacz... - rzucił w jej stronę. po czym powiedział w stronę Rasona. - To dosłownie nie w przenośni chociaż działa to w obie strony. Klacz straciła gwałtownym błysku swój kamuflaż stając przed nim jako changeling. Okna były zasłonięte... Spojrzała na niego srogo nie wiedząc co powiedzieć. - Miałeś o tym zapomnieć - rzuciła. - Ty też nie miałaś czegoś robić... Spełnij swoje zobowiązanie... Pokaż że nie jesteś fałszywa tak do końca - targował... [Fire Wing] - Przejmuję stery. Ok? - spytała czy bardziej rozkazała. Nieważne... Chwyciła drążek sprawdzając najpierw jak reagują stery... Działały bez zarzutu. Porwana swoją ekscytacją zatoczyła z wolna łuk wokół starego zamku królewskich sióstr. Była zafascynowana i oczarowana tą maszyną ale wszystko co dobre szybko się kończy. Przymierzyła się raz do wylądowania i zrobiła to naprawdę gładko. Otarła czoło mówiąc. - Start zawsze dobrowolny... Lądowanie przymusowe... - mruknęła. - Doskonała maszyna. Dawno taką nie latałam.
  16. [Arhi Fox] [White Wolf] - Ligi można błyskawicznie zmieniać... - mruknęła od tak. - Skoro jesteś gdzieś wysoko... Tym lepiej. Większa satysfakcja - odgryzła się trącając go zawadiacko bokiem od tak bo mogła... Wyzwanie dla changelinga to normalka. Zawsze lubiły je podejmować by ich życia stało się mniej monotonne. Gdy weszli do pokoju Wolfa on zamknął drzwi na klucz i automatycznie podstawił krzesło pod klamkę od tak. Wydawało się że taki ma nawyk. - Spalimy Warszawę tyle tu drewnianego budownictwa... - rzucił od tak wchodząc głębiej do pomieszczenia...
  17. [Ahri Fox] [White Wolf] - To mnie naucz... To nie boli... a znam naprawdę błyskawiczny sposób i dość przyjemny - powiedziała mrużąc przy tym sugestywnie oczy. - Nawet o tym nie myśl... i o takich sprawach nie tu... Mam pomysła... Szybko i raczej bez większych ofiar... Zapraszam do mnie... - mruknął pod nosem. Wstają gwałtownie od stołu.
  18. [Ahri Fox] [White Wolf] - Odetnijmy głowę i będzie dobrze... - rzuciła bez namysłu jakby to miało rozwiązać wszystkie problemy... Najprościej było zabić odpowiednie osoby... Reszta się rozejdzie. Wolf zmierzył wzrokiem i zaczął tłumaczyć dlaczego ten plan jest niemożliwy do wykonania. - Gdyby to było takie proste to byśmy tu nie siedzieli... Nie wolno nam bo wszystko pójdzie na konto Equestrii i będzie gorzej... - rzucił od tak a Fox patrzyła na niego ze zdziwieniem... [Fire Wing] Klacz ostrożnie zajrzała do gondoli silników oglądając i sprawdzając dość dokładnie ich zawartość... Potem spojrzała na rysunki i zbadała stan poszycia i całej konstrukcji nośnej... Ostatnie zostały jej instrumenty pokładowe. Usiadła w fotelu i spojrzała na wszystkie wskaźniki... Niby wszystko się zgadało... Był to naprawdę duży samolot w porównaniu z tym co zwykle widziała i miała najzwyczajniej świecie mówiąc tremę przed lotem czymś takim.
  19. [424][Lust Tale] Zamieniłam się w którymś zaułku w Lust tak by mnie nikt nie widział i po wyczarowaniu sobie zapasu kluczy do kluby poszłam sobie go otworzyć... Musiałam wyjąć z niego dokumenty by pity sobie wypełnić... Może zrobię to nawet w środku? Będę miała to szybciej z głowy... [Ahri Fox] [White Wolf] - Powodzenia... - Uśmiechnęła się szelmowsko... - Możesz szukać... Charakter to najmniejszy problem... Być w wielu miejscach jednocześnie. Ot problem. Moją koleżankę mógłbyś znać w 4 postaciach i nawet byś się nie zorientował... A ciebie kojarzę i skojarzyć nie mogę... Naprawdę... - stuknęła zła kopytkiem o blat - ale mniejsza o to... - Ta kłótnia nie ma sensu... - mruknął Wolf cały czas słuchając tego... - Ty go nie zaczepiaj... - Wskazał na klacz. - A ty na nią uważaj... - Rzucił ostrzegawczo chyba kończąc tą dyskusje nierozstrzygniętą... - Co robimy... Bo szykuje się na wojnę... [Fire Wing] - Kawał samolotu... - Zagwizdała z uznaniem widząc maszynę na ziemi. - Nie mogę się doczekać by zobaczyć go z bliska i się nim przelecieć... - powiedziała rozentuzjazmowanym głosem. Była pełna uznania tego co zobaczyła. Miała tylko małe ale jak to będzie wyglądać w środku...
  20. [Ahri Fox] - Jeszcze zobaczymy... - rzuciła krótkie wyzwanie które na pewno będzie chciała potwierdzić później lub po wszystkim. - Wiesz tyle co inni czyli tyle co nic... Może i lepiej? Bał byś się cienia gdybyś wiedział wszystko i wyprowadzając cię przy okazji z błędnego przekonania. Z robakami mamy naprawdę nie wiele wspólnego... Tyle co nic... Z wami mamy po części jedną cechę wspólną... Co do lubienia nas. Nawet nie wiesz która modelka to jedna z nas ale mam brzydkie podejrzenie że kogoś masz... Byłeś może kiedyś w gazecie? - rzuciła krótkie pytanie. [Fire Wing] - Sama nie mam ochoty siedzieć w biurze... a ta sytuacja daje mi możliwość wyrwania się z Claudsdale. Tak rzadko w Equestrii rejestruje się samoloty... a jeszcze rzadziej widać je na niebie... - zwierzyła się widać że była miłośniczką tych maszyn.
  21. [Fire Wing] - Zerknę sobie na plany... Opukam na zewnątrz w środku... Zajrzę do silników... Zobaczę wykonanie. To chyba nie będzie problemem... - powiedziała na spokojnie że jeżeli wszystko jest jak mówi czyli najlepszym porządku to sobie jeszcze dziś polecą nowym samolotem... [Arhi Fox] - Botox twarzy sobie załatw i ciemne okulary... Wtedy może ci się uda... - zażartowała sobie. - Gdybyś nie był kim wyjątkowy to by cię nie było... O nim wiem wszystko o tobie... Chyba nic chociaż nie jestem taka pewna. Mam dziwne wrażenie którego nie jestem na razie powiązać z twoją osobą... Zresztą nie ważne i tak się dowiem... Skoro tak wszystko wiesz to pewnie wiesz lub domyślasz się na czym polega nasza jak wy to nazywacie... Ah tak magia i co z nią można zrobi czego wasza nie dokona...
  22. [White Wolf] [Ahri Fox] - Brawo! - Zaklaskała delikatnie swoimi kopytkami... - Wreszcie być może wyszła prawda z twoich ust... - Odwzajemniła jego krzywy uśmiech że ona wie że on jej nie ufa ani trochę. Wiedziała że nie wiele może zrobić w tym kierunku a prawdy i tak dowie się najpewniej od Wolfa więc jej to była rybka jeśli chodzi o źródło choć wolała by szczegółowo przebadać go niż jego... - Co do paru rzeczy się pomyliłeś bo nie do końca chodzi o danego osobnika... Zresztą to trochę bardziej skomplikowane niż możesz sobie wyobrazić. Gwarantuje ci to co wiesz to tylko pryszcz... - Zaczęła swojemu kopytku nadawać ostatnie szlify... - W czym się tak w ogóle specjalizujesz... - spytała dość otwarcie... - Że on jest od rozwałki to wiem... [Fire Wing] - Powiedzmy że ci wierze... - powiedziała niepewnie lecąc u boku klaczy jak skrzydłowy po jej lewej stronie... [Celestia] Telegram od Celestii do Króla Przemysława Furmana... Ja widzę STOP Ja słyszę STOP Uprzejmie proszę o zabetonowanie luf STOP Przysłanie wyciętych zamków dział do Canterlot pocztą w paczkach STOP Mam nadzieję że to był tylko przypadek i drobne nieporozumienie... STOP Reszte możecie sobie zostawić jako makiety STOP
  23. [Arhi Fox] [White Wolf]//telefon Klacz czuła że coś jest nie tak ale nie zareagowała w ogóle... Jak ktoś kłamie cały czas to umie stwierdzić po zachowaniu czy samej mowie że kto inny próbuje zrobić dokładnie to samo... Kłamca kłamce pozna. Zaakceptowała jednak ten stan wpisując sobie w rejestr że ta prawda może się w niedługim czasie zmienić. Zresztą czy imię ma tutaj znaczenie? To jeden z mniej istotnych faktów świadczących tylko o tym kim jesteśmy i czasami o naszej historii która w tym momencie mogła być dosyć znacząca. - No to się dogadaliśmy... - powiedział ciesząc się że to wyjdzie... Lubił z nią współpracować. - Z kim wolisz żyć za ścianą? Z nami czy nimi i dlaczego? - spytala podchwytliwie
  24. [Ahri Fox] - A nuż się pomyliłam... Każdemu to się zdarza. Prawda? - Uśmiechnęła się. - Wy nie widzicie problemu... Jakże typowe u was dopóki się wam tego nie wyjaśni z innego punktu odniesienia... Samo ich istnienie w ten sposób to problem i tworzące się kolejne... A jakby ich nie było nie lepiej by się żyło? Ciągle nam przeszkadzają w tym współistnieniu po cichu... Kontrole, wzmożona czujność, zamachy... Nic dobrego... - Stuknęła kopytkiem o kopytko... Po czym jedno wyciągnęła w kierunku ogiera. - Jakaż ja nieuprzejma - powiedziała przejmując się. - Nie przedstawiłam się... Jestem Arhi [wym. Ari] Fox... - Głos miała dosyć entuzjastyczny.
  25. [424][Lust Tale [Dark Rose]] - To wy sobie dalej pogadajcie na osobności... - Spojrzałam na obydwoje... Pasowali do siebie ale czy mnie to coś obchodzi? Oczywiście że nie... Chociaż może odrobinę bo są mi potrzebni... Są częścią mojego planu dotyczących ich samych... - Niektórych rzeczy słyszeć czy widzieć nie muszę... Więc wybaczcie ale ja już sobie pójdę... - Zwróciłam się w stronę drzwi. [White Wolf] [Ahri Fox] Uśmiechnęła się drapieżnie i jednocześnie tak tajemniczo jak to jest chyba wstanie zrobić tylko prawdziwy changeling. - Ty też czerwonooki? - uniosła brew miała obmyślony sposób jak się w razie czego pozbyć raz a dobrze nieśmiertelnego... W dalszym rozrachunku to nie było takie trudne jakby się niektórym wydawało... - Zanim tu weszłam dobrze do miasta już mnie pożerali wzrokiem podczas kontroli dwaj... Śmierć głodowa w takim miejscu... Dobry żart... - przerwała na moment. - Lepiej zapobiegać nic leczyć zarazę... Nieprawdaż? A oni są problemem w moich sprawach... Tak w teorii... [Fire Wing] - Po prostu dokładnie obejrzę konstrukcje zwłaszcza nośną by mieć pewność że się nie rozleci - powiedziała uśmiechając się że będzie musiała tylko podjąć dodatkowe środki bezpieczeństwa zanim dobrze wsiądzie do tej maszyny... - Chętnie poznam całą ekipę... - dopowiedziała z entuzjazmem że pozna dziś więcej kucyków... Lubiła zawierać nowe znajomości.
×
×
  • Utwórz nowe...