Innymi słowy możemy wywalić słowniki do kosza, zlikwidować uczelnie i pisać jak nam się żywnie podoba. Po co poprawność językowa, na co interpunkcja, ortografia, gramatyka czy zapis dialogowy - piszmy, jak chcemy.
Istnieją pewne normy, według których można osądzać jakieś dzieło. Siłą rzeczy nie są stuprocentowo obiektywne i bezstronne, bo człowiek (ani grupa ludzi) nigdy nie będzie pozbawiony indywidualnych preferencji czy skłonności, nie zawsze są też słuszne, bezbłędne i równe wobec każdego człowieka - a jednak przyjmujemy je i egzekwujemy, ponieważ pozwalają funkcjonować społeczeństwu. Dotyczy to chociażby kryteriów określających poprawność językową. Ortografia, gramatyka i interpunkcja nie są ustalane, żeby gnębić dzieciaki w szkole - służą temu, żeby twoja wypowiedź była zrozumiała, miała jasną formę i przekaz. Słowa mają taki, a nie inny zapis, żeby odróżnić je od siebie. Gramatyka ma takie, a nie inne reguły, żeby jasno określić: kto, kiedy, gdzie, dlaczego. Jeden przecinek potrafi czasami zmienić treść zdania. Poprawność twojej wypowiedzi wpływa również na odbiór twojej osoby przez innych. Pisząc niechlujnie, z błędami nie sprawiasz najlepszego wrażenia.
To samo dotyczy się treści tekstu. Owszem, normy i reguły zmieniają się z czasem - ale pewne zasady ciągle istnieją, zwłaszcza na publicznych forach. Chociażby kwestia taktu czy poszanowania intymności, smaku, zrozumienia dla innych. Na przykład: nie rusza mnie widok zwierzęcych ciał w prosektorium czy towarzyszący im specyficzny zapach, ale znajdą się ludzie, którzy na samą myśl zaczną wymiotować. Co to oznacza? Ano to, że gdybym miała opisywać ze szczegółami swoje zajęcia z anatomii musiałabym a) oznaczyć to jako treści mogące obrzydzić osoby wrażliwsze, b) nie wrzucać tego "na żywca", bez spoilera czy linku bez miniaturki, c) dobrać do tego odpowiedni dział. Nie bez przyczyny forum ma osobne kategorie na fiki z wyższą dawką przemocy (niekoniecznie epatujące gore, po prostu wykraczające ponad umowne granice) i pornografię/erotykę - bo nie są to treści, które każdy przyjmie tak samo.
Osobną kwestią jest tzw. warsztat pisarski - twoja zdolność do tworzenia fabuły, prowadzenia postaci, pisania dialogów i opisów. Tu też istnieje bias, różni użytkownicy mają różne preferencje i inaczej postrzegają pewne kwestie. Są też pewne zasady i reguły, które często wyłapujemy podświadomie. Spójność treści chociażby. Przestrzeganie wewnętrznej logiki, ciąg przyczynowo-skutkowy, akcja i reakcja. Sens tekstu. Możesz napisać randomową komedyjkę, z której ludzie będą się śmiać - ale nie polega to na wrzuceniu do fika wszystkiego, co ci przyjdzie do głowy. Absurd też ma swoje konwencje i zasady. Dobry [Random] pisze się równie ciężko, co poważny fik o podobnej objętości.
I tak na sam koniec:
Chryste Panie na wrotkach, trzymajcie mnie, bo zaraz wezmę i zrobię coś bardzo niefajnego.
Widziałam co prawda tylko kawałki twojego "czegoś dobrego" i "niezrobionego na odwal", ale jeśli ty to uważasz za coś godnego pokazania na publicznym forum... Brawo. Po prostu brawo. Nie wiem, jakim cudem, ale zdołałeś wleźć na moją ujemną samoocenę tak mocno, że odbiła w drugą stronę i zaryła w Księżyc. Tak jak zazwyczaj jestem pierwszą osobą, żeby jechać po swoich tekstach jako "miernych", "nijakich", "bez polotu" i "pisanych na siłę", tak w porównaniu z tym, co zobaczyłam moje najgorsze sceny są nieporównywalnie lepsze. Jeśli twoja twórczość jest "dobra", to dla mojej brakuje skali.
Zresztą nie po to ślęczę nad Docsem, marnuję papier na notatki i zawracam głowę pre-readerowi, żeby potem jakiś użyszkodnik wrzucił, za przeproszeniem, tonę łajna i usiadł na niej z głupawym uśmieszkiem twierdząc, że to szczere złoto. Nie dam z siebie robić idiotki, która tyra jak głupia bez powodu, skoro można zrobić coś na od... wal i wciskać ludziom kit, że to cacy i dopracowane. Nawet jeśli chodzi o głupie fanfiki z tęczowymi konikami.
Idę zrobić sobie mleko z miodem, bo inaczej chyba nie zasnę.