Skocz do zawartości

Ylthin

Brony
  • Zawartość

    810
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    9

Wszystko napisane przez Ylthin

  1. Ylthin

    Thor: Ragnarok

    Hela akurat mi się bardzo podobała. Jej charakter, pochodzenie (rozegrane zresztą trochę... wybaczcie anglicyzm, ale nie mogę znaleźć dobrego odpowiednika dla cheap - tanio? tandetnie? - na zasadzie "ha-ha, Thorze, myślałeś, że to ty byłeś pierworodnym, ale TO BYŁAM JA, DI... eee, HELA! TO ZAWSZE BYŁAM JA, THORZE! Byłam szkieletem w ojcowskiej szafie i wielką tajemnicą wymazaną z historii, ha-ha!"), plan czy motywacja nie są oryginalne, ale sposób, w jaki jej postać jest odgrywana trafił do mnie na tyle mocno, żeby wybaczyć (czy wręcz zignorować) niedostatki fabularne. Blanchett bawi się zbyt dobrze, jej gra aktorska jest zbyt pewna siebie i rozbuchana, żebym mogła narzekać. Jest strasznie kreskówkowa i stereotypowo zła, brakuje jej tylko wąsa do złowieszczenia podkręcania... ale to do mnie przemawia, włazi gdzieś do mózgu i wciska wielki guzik z napisem "dziecinna frajda". Jakbym znowu widziała pewną mniej znaną rolę Ray'a Parka, tylko jako kobietę i w dobrym, wysokobudżetowym filmie z obsadą, która gra postacie, a nie mokry sen stolarza.
  2. Ylthin

    Thor: Ragnarok

    Byłam na filmie z drugą połową (co może nieco zaburzać ocenę - bawiłam się z Wilkiem świetnie nawet na tak syfiastym filmie, jak Batman v Superman i nie załamałam kompletnie przy oglądaniu Szybkich i Wściekłych 6-7) pod koniec października. Wrażenia? Z drugiego "Thora" mam przebłyski pojedynczych scen, więc trochę raziła mnie zmiana w charakterze głównego bohatera - ze sztywnego buca w bardziej... śmieszkującego, chwilami wręcz luzackiego buca. Z jednej strony taki Thor jest faktycznie zabawniejszy i przyjemniejszy do oglądania (pierwsza scena filmu wywołała trochę uśmiechów), z drugiej... troszkę to zgrzytnęło, nie ukrywam, zwłaszcza że w dalszych scenach śmieszki-heheszki odrobinkę stonowano. Dalej: wielki plot-twist z końca dwójki troszkę tu nie wypalił. Na co jeszcze mogę ponarzekać... A, że wątek krwawych rządów Heli i ukrywających się Asgardczyków trochę blednie przy Thorze bijącym się na arenie i kombinującym z metodą ucieczki. Znowu: wizualny projekt i charakter Heli są świetne, a Cate Blanchett ma aż za dużo frajdy ze swoją rolą, ale po seansie człowiek pamięta raczej koloseum, niż Heimdalla z Rivii biegającego po planie "Opowieści z Narnii". Nie przemówił też do mnie "nadzorca" areny (zapomniałam imienia postaci) - związane z nim żarty nie były złe, postać była nawet przyjemnie napisana i zagrana, ale był chyba zbyt... oderwany od rzeczywistości, zbyt wyluzowany i ekscentryczny, żeby trafić w moje gusta. Sporo osób narzeka na nadmiar humoru, inni bronią to specyficznym stylem reżysera, który chętnie przełamuje patos gagami i żarcikami. Poza pierwszą sceną (gdzie boli bardziej dysonans między sztywnym bucem a dowcipnym bucem, niż sam humor) nie miałam większych problemów - nawet w mocno krytykowanej końcówce ten... nie ukrywajmy, trochę nie na miejscu żart Korga specjalnie mnie nie bolał. W najlepszym smaku toto nie było, ale pasowało do konwencji i stylu całego filmu. Trafiło się zresztą kilka scen poważniejszych których nie zestawiano z dowcipami i w których patos wybrzmiał tak, jak powinien. Postacie są bardzo dobre. Mignęło mi tu i ówdzie trochę krytyki pod adresem Toma Hiddlestona, że niby grał trochę na siłę, byle odwalić robotę, dostać kasę i zwiać z planu, jednak wspominając wcześniejsze marvelowskie filmy z tym aktorem (oraz po obejrzeniu całkiem przyjemnego "Crimson Peak" od Guillermo del Toro) doszłam do wniosku, że człowiek ma po prostu taki styl gry, lekko znudzony i zamyślony równocześnie, przez co siłą rzeczy jest nieco przyćmiewany przez bardziej ekspresyjnych kolegów. Jak wcześniej wspomniałam, Cate Blanchett jest świetną antagonistką, Chris Hemsworth to znakomity Thor (chociaż żal mi tych włosów, ach, tych długich, długich włosów), a Walkiria powinna się pojawić w większej liczbie filmów, najlepiej równie charakterna i ostra, co w "Ragnaroku". Sam reżyser również okazał się być wcale dobrym aktorem, i chociaż Korg w nadmiarze szybko stanie się upierdliwym memem, tak jako okazjonalne źródło humoru sprawdza się znakomicie. Jak sól w kuchni (i dla zdrowia). Karl Urban to Karl Urban, po "Dreddzie" (w którym grał tytułową postać całym ciałem i połową twarzy, nie zdejmując hełmu przez cały film) mam wobec człowieka niesamowity szacunek. Kolory. Dużo kolorów. Świetna estetyka, dobre kostiumy, kilka znakomitych projektów. Muzyka... "Immigrant Song". Wiadomo. Poza tym jestem skłonna przychylić się nieco do opinii znajomego, który narzekał na zbyt małe ilości syntezatorów. Czy "Ragnarok" to "Thor: Guardians of the Galaxy"? Nie do końca. Obydwa filmy (z zastrzeżeniem, że nie widziałam "Vol. 2") uderzają w podobne, kolorowo-kiczowate nuty, zachowują jednak swoją własną tożsamość, nie są prostą kalką. Czy można było rozegrać całą sprawę jeszcze odważniej, bardziej kiczowato, odjechanie i dziwnie? Na pewno. Czy Marvel pozwoliłby na więcej szaleństwa? To już kwestia sporna - jednak tak jak podobał mi się "Ant Man" i "GotG", tak też polubiłam "Ragnarok" jako przyjemną odskocznię od bardziej typowych i poważnych "Avengersów" i "Civil War". Siłą wszelkich kinowych (komiksowych, growych) uniwersów jest różnorodność, tworzenie filmów-odskoczni i indywidualny styl różnych reżyserów/scenarzystów, mnogość spojrzeń na superbohaterską markę. Ważny jest jednak umiar i balans - nie każdy film musi być "Guardiansami" i "Ragnarokiem", tak samo jak nie można produkować wyłącznie poważno-mrocznych do granic absurdu filmideł (co nie uzasadnia włażenia reżyserowi do studia w ostatniej chwili, robionych na szybko dokrętek i babrania w spójnej stylistycznie wizji, bo ludziom nie podobała się estetyka poprzednich dzieł od zupełnie innych ludzi, DC i WB, ogarnijcie się). Czy warto Ragnarok obejrzeć? Warto. Czy jest darem z niebios? Nie. To po prostu dobry blockbuster z własną tożsamością.
  3. Ktoś (konkretnie Macter) w felietonie się brzydko walnął, a korekta przeoczyła. W opisywanym kontekście powinno być "artystą 3D".
  4. 3198 słów

    jest 1.30 w nocy

    niech ktoś przyniesie łom, żeby wyciągnąć mi głowę z własnej rzyci

    1. Cahan

      Cahan

      *przynosi łom*

      Ale głowa w rzyci... Joga czy kamasutra :derp2:?

    2. Ylthin

      Ylthin

      Samozachwyt i niezdolność do racjonalnej oceny, czy ten wielki blok ekspozycji fabularnej jest a) zdatny do czytania, b) wnosi coś do tekstu.

  5. Przeczytane. Zostawiłam ci parę czepialsko-biologicznych uwag, skasowałam jedną zbędną spację i dorzuciłam jeden przecinek. Pokasowałabym też entery między akapitami, bo taki rozstrzelony tekst nie wygląda specjalnie estetycznie, i podbiłabym rozmiar fontu (fonta?) z 11 do 12 (TNR jest dość... chudą czcionką). Treść... Czy warto przeczytać? Może nie tyle warto, co... można. Całość jest na tyle krótka i sprawnie napisana, że można poświęcić tych pięć minut w przerwie od większych historii - ot, złapać kubek herbatki z rumem, zapuścić w tle szanty i zanurzyć się na krótką chwilę w morskich opowieściach...
  6. Ylthin

    Jak zacząć na forum?

    Masz na myśli ten jeden raz, gdy jako opiekun dostałeś po gluteusie maximusie za promowanie jakiegoś pro-lajfowego eventu, a administracja jasno dała do zrozumienia, że polityczna agitka w którąkolwiek stronę nie ma miejsca w działach kucykowych, zwłaszcza ze strony ekipy? No strasznie uciskamy katolicyzm, okropna politpoprawność się szerzy, wow. Przerażające. Dla OP: nie wiem w sumie, co to za pytanie. Idziesz, gdzie chcesz, przyglądasz się, patrzysz na opisy działów i tematów, znajdujesz coś interesującego dla siebie i piszesz tam posta. A potem kolejnych pięć. Jakoś to się zaczyna kręcić.
  7. 1300 słów i trzy strony łącznie. Niecałe dziewięćset na jednym posiedzeniu.

    Gdybym tylko miała takie tempo częściej, niż raz na pięć miesięcy, to byłabym już ze dwa-trzy rozdziały do przodu w jednym lub po półtorej w dwóch fikach...

  8. 67355d2306.png

     

    *wstaw obrazek kucającego świerszcza w dresie*

    "cyka blyat riot nerf vodka"

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [8 więcej]
    2. Zodiak

      Zodiak

      Rozwiń swoją, jakże rzetelną, opinię.

    3. Cahan

      Cahan

      A czy broniak nie może być pisarzem?

    4. Talar

      Talar

      Przejmujecie się "opinią" jakiegoś frajera z internetu. Ludzie, luz. Nikt nie powiedział, że że tylko ja mam racje, a już na pewno ja tak nie twierdzę.

  9. Nie zdam anatomii, ale mam okładkę dla fanfika-zombie.

     

    WnLxYo6.png

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [3 więcej]
    2. Ylthin

      Ylthin

      Osteologia, nie anatomia topograficzna. I biologia, nie weta. Also, nie chcę podpadać pod gore, a niektórych mięsko na widoku może razić.

    3. WilczeK

      WilczeK

      Chciałbym wiedzieć o czym mówisz. XD 

    4. Ylthin

      Ylthin

      Kości, a nie przekrój przez ciało.

  10. Nowe Two Best Sisters Play, wooo! [content warning: przemoc i krew]

     

  11. @up - teoretycznie żaby mogą spadać z nieba. Nie rozmawiamy o teorii i ogólnikach (od tego jest Stowarzyszenie Żyjących Piszących i serwer discordowy KKPF), rozmawiamy o konkretnym tekście, który jakościowo wypada tak słabo, że aktywuje mi się zmodyfikowany czujnik prawa Poego. Nie chcę tu bić autora i wyżywać się nad niewyrobionym nowincjuszem, ale... na serio, nie jestem w stanie rozróżnić, czy ten tekst napisał ktoś z zerową wprawą, czy internetowy troll. W tym pierwszym przypadku patrzę na literacki odpowiednik moich rysunków z przedszkola: nie były złe w obraźliwy, głupi czy odrażający sposób, były po prostu złe. Nieudolne. Typowe dziecięce gryzmoły. Co nie znaczy, że nie można z nich przejść do... no, starszych gryzmołów, które nie wypalają ci już oczu i wykazują jakieś tam wątłe zrozumienie, jak działają podstawy rysunku: perspektywa, światło, kształt, przestrzeń, kompozycja... To samo jest z pisaniem, choćby i końskich opowiadań na zapomnianym przez Boga, Admina i ludzi forum. Są pewne podstawowe zasady i reguły, których trzeba się nauczyć. Trybiki i mechanizmy brzęczące w tle całej historii, linijki kodu kompilowane w działający program Opko.exe. Pisała o nich Cahan w jednym zinie, pisał Alberich w drugim zinie (starczy przejrzeć archiwalne numery Brohoof i Equestria Times w stosownym dziale), w sieci wisi sporo poradników "jak pisać opowiadania", sporo można też (o dziwo) wyciągnąć z lekcji polskiego (od poprawnej polszczyzny po mętną wiedzę o tym, jak działa metafora) czy świadomego obcowania z kulturą (filmy, książki, komiksy, teatr, gry, cokolwiek, byle aktywnie myśleć "do czego jest ta scena? Co mi to mówi o bohaterze? Jak to się ma do fabuły?"). A potem? Potem zostaje grzanie tyłkiem fotela, smętne gapienie się w ekran i mamrotanie pod nosem: "murwa kadź, nie umiem, nie mam pomysłów, marność nad marnościami i wszystko głupota bez sensu"... erm, znaczy pisanie, pisanie, pisanie, aż w końcu któryś neuron zaiskrzy i zacznie coś wychodzić. Może nawet dobrze.
  12. Przepraszam, że się wtrącę i zaofftopuję, ale: Amerykanie odróżniają hard i soft cider. Obydwa robi się z jabłek (konkretnie z soku jabłkowego), ale tylko hard cider zawiera alkohol... i dwutlenek węgla (nie zawsze - ale tak jak kwadraty i prostokąty, nie każdy hard cider jest gazowany, ale gazowany cydr będzie zawsze hard, z alkoholem). Serialowy cydr pieni się dość wyraźnie, prawie jak piwo. Reakcje kucyków na trunek też są dość... entuzjastyczne. Nie twierdzę, że to ostateczny dowód na alkohol w Equestrii, ale to też nie działa w przeciwną stronę i nie zaprzecza istnieniu trunków dla dorosłych. A, i gdy Spike zasypia w misie z ponczem, jedna z bohaterek żartuje, że napój jest spiked. Tłumacząc dosłownie - doprawiony alkoholem. Twórcy serialu pozwalają sobie dość często na takie żarciki i sugestie, nie wszystko jest tu skierowane w 100% dla dzieci.
  13. Wyłączyć repki/licznik postów w offtopie i łechtać ludzkie ego "aczikami" czy nagrodami za aktywność w działach kucykowych. Co prawda dla mnie (jako człowieka o wygasającym zainteresowaniu serialem i kanonem) są one całkowicie obojętne, zbędne i równie dobrze mogłyby całkiem wylecieć, ale jeśli chcemy je utrzymać - premiujmy aktywność w ich ramach.
  14. Ylthin

    Teoria [10% mózgu]

    Tak odnośnie nieodczuwania bólu - są ludzie, którzy z różnych przyczyn rodzą się bez takiej umiejętności... i bardzo szybko stają się kalekami lub umierają. Ból to sygnał o zagrożeniu, mechanizm potrzebny do przetrwania - nie gryź własnego języka, nie dotykaj ostrych przedmiotów, cofnij dłoń od ognia. Lęk przed bólem ratuje nas przed śmiercią lub okaleczeniem, to zjawisko równie stare, co samo życie - nawet pozornie proste organizmy (takie pantofelki chociażby) mają całkiem spore możliwości wyczuwania i reagowania na niekorzystne bodźce. Chroniczny czy patologiczny ból nie jest w żadnym razie przyjemny, ale całkowite odcięcie jego odczuwania ma jeszcze gorsze skutki - dużo lepszym rozwiązaniem (choć wciąż niepozbawionym wad) są w takiej sytuacji środki przeciwbólowe o czasowym działaniu. Osobiście wolę zresztą co miesiąc katować wątrobę paracetamolem i faszerować kieszenie BigPharmy papierkami z księciem Mieszkiem, niż umrzeć przez zakażenie rany po otwartym złamaniu lub innym cudzie. PS. Pamięć krótkotrwała jest, jak sama nazwa wskazuje... no, krótkotrwała. Powinno ci zależeć na pamięci długotrwałej, która przechowuje informacje na dłużej, przez co głupi Milfin z drugiego roku biologii może ci dać ochrzan (bo coś tam jeszcze pamięta z różnych zajęć). Also, polecam techniki pamięciowe (tworzenie skojarzeń chociażby). To brzmi głupio, ale potrafi uratować zad.
  15. Ylthin

    Teoria [10% mózgu]

    Czy możemy raz na zawsze spalić tego cholernego pseudonaukowego wampira i rozrzucić jego prochy nad Atlantykiem, żeby przestał straszyć? Nie. To cholerna bujda. Wielokrotnie obalona, pseudonaukowa bujda na popsutych resorach. Możemy zamknąć temat i iść zająć się czymś sensownym. Na przykład uważaniem na lekcjach biologii w szkole. Albo (na nieco wyższym poziomie) neurobiologią.
  16. Nawet lootboksy z OW są... hem, wątpliwe - bo duble, bo płacenie za elementy kosmetyczne, bo element losowy... Gry F2P mogą sobie zażyczyć kilka ojro za skórki i inne bajery, bo to gry F2P, które nie utrzymują się z subskrypcji, sprzedaży pudełek czy DLC. Pełnoprawne, duże gry Triple-A nie mają prawa odstawiać takich rzeczy na dużą skalę - zwłaszcza, że i tak doją konsumentów pre-orderami, DLC i edycjami Deluxe.
  17. Tagi ci zjadło, to teraz Dolar zje ciebie. Popraw.
  18. Z głupia frant zapytam: czy cenzura będzie konieczna? Nie kwestionuję przenoszenia do MLN, ale czy Dolcze naprawdę wam urwie głowę, jeśli nie przytniecie fika?
  19. Summon @Decaded Czy są jakieś przeciwskazania? Nie wiem, ograniczenia silnika, błędy w kodzie, cokolwiek?
  20. Pochowałam za stodołą kota. Czyjegoś. Nie wiem, czyjego. Widziałam go wcześniej może raz, gdy dobierał się do miski naszych.

     

    Zaczęłam płakać dopiero przy zasypywaniu dołu.

    Tyle z "prawie-weterynarza" i "przyszłego biologa". Nie umiem pochować głupiego kota i nie rozryczeć się na kolejną godzinę.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [1 więcej]
    2. Ylthin

      Ylthin

      Jako weterynarz musiałabym usypiać zwierzęta lub asystować przy uboju w rzeźniach. Jako biolog będę musiała zabijać np. szczury laboratoryjne. W żadnej z tych sytuacji nie ma miejsca na płacz czy żal.

    3. Lemi

      Lemi

      To byłaby pewnie kwestia przyzwyczajenia. Nie ma co się od razu poddawać (chociaż sam nie wierzę w swoje słowa :rainderp:)

    4. KougatKnave3

      KougatKnave3

      zazwyczaj czytam statusy ale tutaj się wypowiem.

      Ubje w rzeźniach to naprawdę przykre i tutaj nie wiem co powiedzieć ale co do reszty to już tak. Usypianie zwierząt to raczej nie jet na kara dla zwierzaka, wiem gdyż miałem psa 14 letniego którego przedłużaliśmy życie bo mama się z nim zżyła strasznie. Nie było już innej możliwości więc pogadałem z weterynarzem na temat uśpienia. Prawda ledwo się trzymałem gdyż też z tym psem mam parę wspomnień, ten lekarz też kochał strasznie tego psa. Po tym wszystkim mama wyniosła małego pieska i poszła do samochodu. Ja zostałem by na chwile zamienić z nim słówko.'

      "Ciekawi mnie jedno. Mówicie wszystkim iż kochacie nadwyraz ziwerzęta ale nigdy nie płaczecie przy nich" zapytałem. Ten spojrzał na mnie z uśmiechem i odpowiedział.

      "Punia była już zmęczona tą walką, a sama walka szła ku przegranej więc odciąganie nieuniknionego sprawia jej więcej cierpienia. Jako weterynarz mogę płakać nad usypianymi zwierzętami ale nie robię tego... ponieważ wiem iż ratuje ich od powolnej śmierci w męczarniach"

      Płakać można tylko powiedz sobie, co da się jeszcze zrobić? Tak samo jest w przypadku biologi, te zwierzęta nie idą na bezmyślny ubój tylko w tą stronę dzięki której np psy czy ludzie mogą dostać lek na chorobę która może kiedyś zlikwidować ludzkość. Mimo iż prawda zwierzaki cierpią i ja nie lubie wykorzystywania tak zwierząt to wiem iż to jest potrzebne.

  21. Przez *patrzy na kalendarz i temat* jakieś dwa miesiące nie napisałam choćby połowy rozdziału jakiegokolwiek fika.

    Zaczynam żałować, że w ogóle porwałam się na Wilcze Serce, że w ogóle zaczęłam pisać jakiegokolwiek fika - bo wypadałoby coś skończyć, prawda? Dobrnąć do zakończenia, a nie po milfinowemu zrobić dramę i skasować, zanim cokolwiek się zacznie dziać w tej namiastce fabuły...

    Próbowałam odblokować sobie trybiki przez pisanie scen "na zaś" - nic z tego. Pisanie innego fika na boku - wyszło mi, że musiałabym wykosztować się na parę książek i zrobić research, żeby napisać coś faktycznie ciekawego i nietypowego. Konkurs o wakacjach czarnych charakterów - pomysł zupełnie nie wypalił i ostatecznie nic nie wysłałam. Jakieś luźne one-shoty - a dajcie mi pomysł, bo mój mózg jest bardziej sterylny od gazy jałowej. Dalsze wskrzeszanie starych pomysłów - nie będę wam serwować kotletów z liceum, na miłość boską.

    Weź tu się rozwijaj twórczo i inne takie pierdoły, jak od iluś lat siedzisz na dupie i nic nie robisz, a jak zaczynasz - szybko się wypalasz, zniechęcasz i najlepiej walnęłabyś to do kosza... ale już poszło w świat i weź się wytłumacz, czemu kasujesz, kiedy ludzie nie widzą powodów.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [2 więcej]
    2. Ylthin

      Ylthin

      Szkoda, że moja depresja nie działa na zasadzie "a, jebać to, idę robić".

    3. Poranny Kapitan Scyfer

      Poranny Kapitan Scyfer

      A metoda "przynajmniej sto słów na dzień, choćby się waliło i paliło?" Mi pomogło. Trochę.

    4. Ylthin

      Ylthin

      Mi nie pomoże, bo zakłada, że jesteś w stanie usiąść i coś napisać. Kiedy wpadnę w taki dół, to choćbym siedziała trzy godziny nad edytorem - nie napiszę ci choćby słowa.

  22. Brzmi jak wirusy. Przeskanuj kompa czymś porządnym.
  23. "Yyy, skończyły mi się argumenty, więc odpyskuję starą dobrą wymówką, że hurr-magyja wszystko załatwia xd" Znaczek, który się zmienia? OK, nie oglądałam serialu poza 3. sezon, ale brzmi to trochę... szemranie. Jakby autor usiłował stuningować i tak już podkręconego do absurdu OC. W dodatku awans na "dowódcę" w wieku 20 lat, rok po zaciągu? Nie znam się na wojskowości, ale armia Equestrii musiała być naprawdę orżnięta z kadry oficerskiej, żeby takiego gołowąsa mianować dowódcą... zwłaszcza za jakieś rzekome zasługi i wymyślne strategie, które zresztą nie zostają zupełnie opisane, bo jeszcze się okaże, że autor wyciągnął go z... nosa. A, i ten jego wyewoluowany niebieski prztyczek na znaczku byłby niewidoczny bez lupy. Kumple z woja prędzej by się śmiali, że mu coś na tyłku wylazło. Oglądam taki fajny serial animowany: My Hero Academia. Jest tam postać, której mocą jest elektryczność - ot, chłopak może porazić swoje otoczenie prądem. Wada? Przy dłuższym niż kilka-kilkanaście sekund użytkowaniu "przepina" mu mózg, zmieniając na kolejnych kilka minut w śliniącego się idiotę. IMO dużo lepsze rozwiązanie, niż lekkie "auku" i przypalenie futra przy próbie lotu z wyciągniętą, za przeproszeniem, z tyłka prędkością. Tak dla odniesienia - najwyższa odnotowana w naturze prędkość lotu to, o ile dobrze pamiętam, około 300 km/h u pikującego (a nie lecącego poziomo!) sokoła wędrownego, zwierzęcia o ciele ściśle przystosowanym do lotu. Magia magią, kreskówka dla dzieci kreskówką dla dzieci - ale warto takie detale brać pod uwagę... I weź mi ktoś wyjaśnij: czemu każdy pegaz musi przebijać osiągami RD i całe Wonderbolts razem wzięte? Nie twierdzę, że nagle każde pegazie OC musi być nielotem (mi się akurat trafiły na potrzeby fików), ale czy musi od razu być super-hiper-atletą? To się robi w cholerę nudne po pierwszych dwóch postaciach, a śmieszy już od samego początku.
  24. Fik. F-i-k. Patrzymy na tablicę i powtarzamy. Fan-FIK, od biedy fan-FIC (od "fan fiction"). Wkręcił. F i W nie są aż tak blisko na klawiaturze. Autor ostatnio logował się we wrześniu 2016 i nie dawał na forum znaku życia od czasu ostatniej aktualizacji - na profilu ma podany numer GG i namiary Skype, więc można od biedy męczyć w tym kierunku... ale coś mi mówi, że opowiadanie porzucono.
  25. Internetowy zwyczaj mówi, że double-posting jest OK, jeśli między jednym a drugim postem mija co najmniej jedna doba, a Dolcze (opiekun działu) też nie bije za wrzucanie linka do nowych rozdziałów w poście pod postem (bo z komentarzami u nas różnie - takie autorskie życie). W wolnej chwili może przejrzę poprawiony rozdział I i nowy rozdział II, a co mi szkodzi.
×
×
  • Utwórz nowe...