Czyli teraz moja kolej? Tak naprawdę nie wiedziałam jak mam to zrobić. Wyrwałam się z propozycją zostania Architektem, ale czy na pewno temu podołam? To wszystko jest takie dziwne.
Scarlet!
Trzeba się uspokoić. Jasne, że dam radę. Dokonywałam rzeczy, o których inni nawet nie śnili. Zresztą wszyscy na mnie polegali. Jeżeli nasze badania miały pójść na przód to muszę dać z siebie wszystko. Spróbowałam wyobrazić sobie plan szpitala. Zaraz po tym spróbowałam przesunąć….
Nie! Muszę to robić bardziej dyskretnie. Jeżeli zrobię to zbyt pochopnie i wprowadzę zbyt duże zmiany, to podświadomość może się na nas rzucić. Nikt chyba nie chce gwardii pacjentów na karku.
Cóż… Jesteśmy we śnie, więc nie może być to takie trudne. W końcu wystarczy tylko wyobraźnia i silna wola, prawda?
Z optymistycznym nastawieniem stanęła prosto wpatrując się przed siebie. Zaczęłam zamieniać drzwi miejscami(oczywiście razem z tym, co znajdowało się za nimi). Przez kilka minut manewrowałam drzwiami przypatrując się każdym pojawiającym się przede mną. Wreszcie po chwili zmagań ujrzałam przed sobą drzwi z symbolem pracowni rentgenowskiej. Niestety przyciągnęło to też uwagę inych pacjentów siedzących w pobliżu. Na szczęście było to tylko chwilowe zwrócenie na siebie uwagi. Popatrzyli się na mnie przez chwilę i wrócili do swoich zajęć. Niektórzy nadal spoglądali na nas podejrzliwie.
- Umm...Gotowe... Tak sądzę. - spojrzałam na naszego przywódcę.