Prawda...Zmiana otoczenia zrobiła na mnie niemałe wrażenie. Co się stało? Jak to w ogóle możliwe? Wszystko to stawało się coraz bardziej zawiłe. Scarlet ogarnij się! Pamiętaj. "Największą hańbą dla pegaza jest zostać opętanym przez własny cień." Hmm...Myślę, że powinniśmy daść pokierować sobą podświadomości. Jeżeli już na początku będziemy się stawiać to bardzo szybko stracimy jakąkolwiek kontrolę tym światem. Jeżeli w ogóle jakąś mamy... Podeszłam do naszego szefa.
-Umm...Starlight myślę, że powinniśmy wejść. - szeptałam do dowódcy - Według mnie opieranie się podświadomości na tak wczesnym etapie badań może nieść ze sobą przykre konsekwencje. - uśmiechnęłam się leciutko.
****
Wszyscy razem siedzieliśmy przy stole, gdy nieprzyjemna sekretarka badała nas przeszywającym wzrokiem. Swoją drogą dość dziwne jest zapraszanie pacjentów na badania grupami. Nawet w Gwardii Królewskiej każdego brano oddzielnie pomimo tego, że większość żołnierzy była dość odporna na choroby i rzadko wykrywano u nas coś gorszego niż lekkie przeziębienie. A tu? Czy to przez to, że opóźniamy kolejkę? Nie… To poważny szpital. Nawet w takim przypadku powinno badać się każdego indywidualnie. Ale co ja tam wiem? Jestem żołnierzem. Spojrzałam na Starlight’a. Zauważyłam niepewność malującą się na jego twarzy. Jeżeli on nie wiedział co się dzieje, to kto miał to wiedzieć? Mam nadzieję, że nie siedzimy tu bez powodu. Jeżeli tak to co się stanie? Tylko tracimy czas. No tak, jasne. Nie ma to jak wypełniać misji na oślep nie wiedząc nawet co jest naszym celem. To wszystko zaczynało mnie irytować. Nie wiadomo czemu nagle cały świat zwolnił. Albo mój umysł zaczął działać szybciej. Dopiero teraz na pierwszy plan dostały się moje przemyślenia na temat drużyny. Heh… „Drużyny”. Grupa kucyków tutaj zebrana nie stanowiła drużyny. To jak różni od siebie jesteśmy. Czy tutaj w ogóle możliwa jest współpraca? Nasz przywódca, który prawdopodobnie sam nie wie co robić, Straw, który cały czas siedzi z głową w chmurach i klacz, której chyba wcale nie obchodzi ta misja. W końcu żyje dla siebie, co? A Yoake? Nie wiem jeszcze o nim zbyt wiele, więc nie mam prawa go teraz oceniać, nawet jeżeli to tylko moje prywatne przemyślenia. Ale sprawia wrażenie, jakby w ogóle nie wiedział co się dzieje. Jakby szedł na oślep…
Mamy już dowódcę to prawda, ale czy na pewno da sobie radę? Myślę, że to ja powinnam nim być. Ale jeżeli to Pani Nocy go wybrała to mam nadzieję, że miała rację…że Starlight wykorzysta wszelkie możliwości, aby być jak najlepszym przywódcą. Ech... Teraz nie czas na to. Musimy zająć się szukaniem Elementu Harmonii.
Jeżeli czegoś nie zrobię to będziemy się błąkać w tym śnie do końca życia. Jeżeli w tym śnie to możliwe.
No tak. Improwizacja, a także umiejętność przystosowania się do panujących warunków. To tego zawsze mi brakowało. To był zawsze według ciebie mój największy minus, prawda Kapitanie? Byłeś jedną z niewielu osób, którym mogłam powiedzieć o wszystkim co ciąży mi na sercu. Byłeś osobą, dla której starałam się być jak najlepsza. Przeżyję! Wyjdę stąd cała, by jeszcze raz przed tobą zasalutować.
- Jeżeli można wiedzieć… Czy w szpitalu znajdują się aktualnie jacyś ważniejsi pacjenci? – zapytałam nieśmiało pielęgniarkę.
Muszę szybko coś wymyślić. Dlaczego o to pytam? Jeżeli zaraz nie wymyślę jakiegoś sensownego powodu to będzie źle… Improwizacja! Tej umiejętności zawsze mi brakowało. Czas to zmienić.
- Z tego co słyszałam jedna z przyjaciółek mojego Kapitana trafiła do szpitala. – spojrzałam błagalnym wzrokiem na pielęgniarkę – Z braku czasu nie może jej odwiedzić, a więc poprosił mnie, abym sprawdziła jak się czuje… Jeżeli ją znajdę. – To się nie uda. To się nie może udać. Scarlet… Chyba tym razem trochę przesadziłaś. Ale trzeba pójść krok na przód. Nie mam zamiaru krążyć po tym szpitalu jak głupia. Po grzbiecie przeszła mi gęsia skórka. Czułam na sobie wzrok wszystkich członków drużyny. Także pielęgniarka obdarowała mnie dziwnym spojrzeniem. Jeżeli przesadziłam i podświadomość zareaguje gwałtownie to zaatakuje tylko mnie. Chociaż… Nie… Nie namieszaliśmy jeszcze tak dużo, aby podświadomość nas podejrzewała… Tak właściwie nic jeszcze nie zmieniliśmy. Spojrzałam na resztę kucyków.
Wszystko zależy od tego jak zareaguje pielęgniarka. Jakby co zawsze mogę ją zneutralizować. Co z tego, że przyciągnie to uwagę podświadomości? Nie dam się pojmać żywcem. Cóż… Miałam nadzieję, że będzie to ostatecznością. Mam nadzieję, że w ogóle nie zajdzie tak potrzeba.