Wszystko to stawało się trochę irytujące. Atakujące nas kuce uderzały kopytami coraz szybciej i mocniej, ale to wydawało się to być tylko zwykłą dywersją. Taki ból był niczym. Wytrzymywałam o wiele więcej. Ich celem było zastraszenie nas. Ból jest jedną z form strachu. Najsłabszą, ale najbardziej skuteczną. Jeżeli chciało się zachować zdrowy rozum i ciało, ten ból wystarczy zignorować. Wszystko zależy od siły woli.
Ech.... KONIEC! Scarlet, przestań! Nie jesteś workiem treningowym.
Szybko sięgnęłam do pochwy. Mocno trzymając sztylet wycelowałam w ścięgna atakującego mnie kuca. Obracając się podcięłam mu ścięgna nad kopytami. Upadł, co dało mi sposobność do zadania ostatecznego ciosu. Zamachnęłam się nożem z celem wbicia go w oko. Kiedy miałam to zrobić... Zdrętwiałam.
Scarlet! Szybko. Musisz to zrobić. To tylko sen. Zrób to.
Pokonując psychiczne bariery błyskawiczie machnęłam sztyletem wbijając go w oko przeciwnika. Ten syknął z bólu, a sztylet pokryła szkarłatna krew.
Spojrzałam na drugiego kuca szybko unikając jego uderzenia.
Zaraz po tym zza napastnika wydobyło się jasne światło.
Co..? Czy to...?
Światło Starlighta zaczęło mnie oślepiać, kiedy sztylet mimowolnie zaczął wwysuwać się z uścisku. Wokół upadającego na ziemię sztyletu utworzyła się czarna niczym noc tarcza, która odbiła oślepiające światło prosto w oczy przeciwnika.
Co... Co to było? Jak to możliwe?!
Zdziwiona patrzyłam na upadający powoli sztylet. Usmiechnęłam się.
Wiedziałam, że to ty się tu znajdziesz.
Uśmiechnęłam się w duchu. Sztylet ten był najwspanialszą z moich broni. Nigdy go nie opuściłam, ani na chwilę. Ratował mnie z najgorszych opresji. Nawet najwspanialszy miecz świata nie mógłby mi zastąpić tego sztyletu. Dlatego zawsze mam go przy sobie. Pewnie dlatego znalazł się on we śnie. Żadna inna broń nie przydałaby mi się bardziej. Jest to też broń zdobyta w strasznych okolicznościach... Ale nadal najbardziej niesamowita.
Złapałam upadający na ziemię sztylet w pyszczek i rzuciłam się w stronę kuca. Znalazłam sposób. Wślizgnęłam się pod niego i korzystając z mojej broni rozcięłam mu brzuch.
Szybko wstałam i poczułam w ustach nieprzyjemny, metaliczny smak. Smak krwi. Na dodatek cała byłam nią pokryta. Poczułam, jak moje serce szybko bije.
Czy.. Ja naprawdę to zrobiłam? Zabiłam kucyka?... Cała zasapana... próbowałam uspokoić umysł. To tylko sen.
Może i sen, ale wrażenie wciąż takie samo. Muszę o tym zapomnieć. Ale teraz trzeba uciekać.
Ogarniając myśli, pobiegłam za dowódcą w stronę drzwi.