Skocz do zawartości

Serox Vonxatian

Brony
  • Zawartość

    1519
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Serox Vonxatian

  1. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Arf ruszył do tych podziemi po strój oraz poszedł szukać jakiejś torby, by móc mieć przy sobie zwykły strój, którego używał na co dzień. Gdy był gotowy ruszył w szatach do mistrzyni.
  2. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Arf odetchnął i wyszedł z medytacji. Przez chwilę siedział na łóżku i rozmyślał. Będzie musiał poszukać nowego ubrania. Chciał włączyć swój komunikator, ale widział że nie zadziała. Udał się zatem po Akademii do magazynów w poszukiwaniu jakiś strojów, które nie byłyby czarno-sithiańskie.
  3. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Mieliśmy lecieć na Mandalor, ponieważ tam są dwaj Jedi, którym pomagam i zbierali armię bounty hunterów, ale skoro są na nich zlecenia, to pewnie są pojmani. Spróbuje się z nimi skontaktować później.
  4. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Na razie jestem z mistrzynią na Korriban w akademii, ale pewnie za niedługo będziemy wylatywać, a gdzie ty się znajdujesz i zabawiasz? Ciekawe jak opisują moją twarz, noszę przez cały czas noszę maskę. Senat chce zabić użytkowników mocy, bo się ich boją, a przynajmniej Jedi, bo obwiniają ich za wojny. pewnie po tym genocide pójdzie dalej i na ciebie też coś się znajdzie.
  5. Tobie też dziękuję, ponieważ nie rozczarowałem się na tej walce. Od początku celowałem na pojedynek z tobą i dla mnie to starcie jest ważniejsze i bardziej oczekiwane niż finał. Wedle tychże wyjaśnień, to gdybym nie był taką *turlu, turlu* leniwą bułą i bym spisał wreszcie choćby jedno z czterech moich OW, to by postacie były jaśniejsze. Na przykład to, że trzej bracia są trzema strażnikami-siłami głównego ciała i Cienisty Mag jest zwyczajnie ostatnim z jego obrońców, lecz pilnują go przed światem i bla, bla, bla. Najlepsze jest to, że tej formy używam tak rzadko, że muszę się przyznać nie pamiętam jak on miał tam na imię, bo jako jedyny ma imię. Jak ktoś tam by chciał, to jak po turnieju mogę opisać komuś aspekty braci, ich bronie i wady. Wiedziałem, że skądś kojarzę to dziadostwo To była wspaniała walka i oboje dysponując potęgą i niezwykła siłą prawie rozwaliliśmy arenę w drobny mak. Nasza walka jest na miarę walki, którą oczekiwałem po starciu Adviliona z Alberichem, jednak o zupełnie odwrotnej aurze emocjonalnej. Oni walczyli z podziwem i szacunkiem, nie niszcząc a blokując swoje zaklęcia, no a u nas to nawalanie się głowicami atomowymi po twarzach. Niezależnie od wyniku głosowania, dziękuję jeszcze raz za walkę, życzę powodzenia w następnych walkach i niech wygrany nie osiądzie na laurach i wygra ten turniej.
  6. Serox Vonxatian

    [RPG] Pod Gryfim Pazurem

    Kelner stał przez cały pojedynek patrząc ze zgrozą na swoją arenę. Minęło trochę czasu zanim zorientował się o obecności gościa. Zwrócił się trochę mechanicznie do lady i szmatką przetarł maskę, która pokryła się dziwnym szronem. Następnie nalał do wysokiej szklanki Coli, dodał lód i cytrynę i zaniósł do stolika. - Proszę uprzejmie, czy mogę zaproponować panu nasz specjał "Czarującą Mgiełkę"? Mogę ją panu przygotować na słodko lub kwaśno. - przemówił swoim szeptowym głosem Cień.
  7. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Dobrze, to twoja decyzja, jednak też chciałbym ją omówić bezpośrednio, może jak będą spokojniejsze czasy, to jakoś dojdziemy do zgody i kto wie, może nawet dasz się przekonać, zwłaszcza, że nie chciałem ciebie zmuszać do zostania jednym z nas. Mam jeszcze pytanie, czy znasz osobę o imieniu Yahvi? Ostatnio jak się okazuję otaczam się niewłaściwymi osobami i zastanawiam się, czy ma jakieś powiązania z tobą - odrzekł spokojnie, po czym dodał. - Jak sobie właściwie radzisz? Zostało nas wszystkich tak niewiele.
  8. (Nie wszystkie dusze są w mieczu. W sumie są, ale nie tylko twoja Lanca jest wszędzie i nigdzie ) Cios nie zadziałał, młot się rozprysł jakimś cudem i dusza, którą poświęcił do przyzwania i utrzymania broni w tym świecie ulotniła się i ruszyła do latarni, kanciarz skakał wokół niego jakby nie mógł się zdecydować gdzie być w danym momencie. To wszystko ładowało go nienawiścią, która była jego paliwem, miał gdzieś, że ostrze przeciwnika też od tego rośnie w siłę. Mogło i niszczyć światy, ale nie mogło zniszczyć czegoś czego nie było w całości w tym wymiarze. Im bardziej gniewny był Wojownik, tym większa jego część przechodziła do sfery tych demonów. Całość mocy tego pancerza w takich chwilach polegał na oszukaniu zasad wymiarów. Pancerz był widoczny i namacalny na tej arenie, ale w rzeczywistości nie dało się go zniszczyć do pewnej warstwy, ponieważ atakowano coś w rodzaju iluzji i by przebić tę wściekłe warstwy trzeba by atakować zbroję w tym oryginalnym świecie lub był inny sposób na pozbycie się jej. Jedno można zdradzić jej największa zaleta i właściwość jest jej piętą achillesową. Dlatego ataki Zegara ryły pancerz, lecz nie przechodziły przez niego, mimo to te szramy trochę utrudniały późniejszy transport energii, choć z takim czasem, to nie będzie z tego korzystał. Szkoda, że na żadnej z walk nie zagości trzeci z braci. Nie będzie miał czasu lub sytuacji do tego, ani teraz, ani w ewentualnym finale. Aby pokonać przeciwnika, którego nie ma nigdzie, trzeba zaatakować wszędzie. Przyłożył dłoń do piersi, nie zważając na trafienia, w tym momencie, to i tak on sam sobie zada poważniejsze obrażenia niż tylko paręset rys. Następnie użył kolejnej duszy potępionych, zamkniętych w krysztale, tym samym co na masce Seroxa, lecz teraz spoczywający w miejscu gdzie powinna być trzustka. Nikt nigdy nie atakuje trzustki, dlatego to dobra kryjówka. Dzięki rozszczepieniu tej duszy powstała energia, dzięki której mógł wydobyć z siebie jak z portalu kolejną kopię swojego ostrza. Coś jak ostrze wiecznego wojownika, lecz w tym nie było zaklętego smoka. Całą swoją uwagę skierował na podtrzymanie stałości broni, by nie stało się to samo co poprzednio i dzięki kolejnym rozszczepieniom i ofiarom nawet zniszczenie jej powodowało tylko i wyłącznie paradoks przestrzenny, którego efektem jest pozostawienie ostrza i anihilacja duszy z historii. Wysunął ostrze do połowy i wepchnął je w siebie ponownie do rękojeści. On, podłoże, nawet bariera ochronna, to wszystko pokryło się ostrzami. Niezależnie od tego jak magiczne, czy nie było, bez portali i zaklęć. Zwyczajnie ostrza wyszły ze wszystkiego. Czas zranić wszystko co w powietrzu. Przekręcił rękojeść i ukląkł pod wpływem tego. Każde ostrze oderwało się i ruszyło przed siebie w swoich kierunkach, by następnie zderzyć się w jednym punkcie, stopić w coś przypominające rtęć w kolorze purpury i runąć na samego Cararefa. Otoczyło go to szczelnie i pozostawiło w formie takiego kokonu stali.
  9. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Ty też żyjesz. To dobrze - odpowiedział. - Mam dla ciebie propozycję współpracy. Chcę razem z tobą i pewnie mistrzynią odtworzyć Zakon na normalnych zasadach i bez tych postępów. Zainteresowana?
  10. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Arf natomiast zaraz po przebudzeniu zaczął medytować, by połączyć się z Asai jeśli mu się uda.
  11. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    Arf gdy tylko wszedł do akademii ściągnął maskę. Był tutaj raz, zaraz po przebudzeniu, więc nie miał dużo czasu na zwiedzanie. Napił się i coś małego przekąsił w jadalni. Gdy jego mistrzyni wydała mu polecenia, lekko się uśmiechnął i powiedział: - Dobrze mamo, nie będę medytował po północy. Następnie udał się do swojej komnaty i jak mu kazała mam..., znaczy mistrzyni poszedł spać. Był zmęczony, więc potrzebował tego.
  12. Wojownik sądził, że będzie walczył z innym rycerzem, który tylko schował się w ciemności. A on był tylko nędznym, tchórzliwym i przeklętym magiem! Kimś kto nie ma jaj, by zmierzyć się na miecze. Jego nie zabije, nie. On będzie cierpieć za te oszustwo wobec niego i wszelkich zasad honorowej walki, gdy z nim skończy, śmierć będzie dla niego uwolnieniem. Przeklęty będzie ten, który przegra, a mimo wszystko wyjdzie z areny. Nienawiść i furia rosła w tej krótkiej chwili, gdy Zegar rozcinał powietrze. Momentalnie, gdy tylko pierwszy z portali się otworzył, odskoczył w bok i przetoczył się przez ramię, zrobił to, jakby się spodziewał ataku z tej strony, lecz mimo to ostrza zarysowały jego nagolenniki, nie zniszczyły, nie rostopiły, lecz zwyczajnie zarysowały. Czarę gniewu wypełniły kolejne falę wściekłości, gdy otworzyło się więcej portali. Od razu, gdy powietrze się rozeszło, wstręt do wszelkich magicznych sztuczek sprawił, że te otwory zostały odepchnięte. Jeśli tak chce się bawić to tą zabawą się udławi. Wstał i wydał się siebie pomruk, głęboki, przeciągły i grobowy. Zaczął zasysać znienawidzoną materię. Istniejące przejścia znikały, a Nowe nie otwierały się wystarczająco szybko, by wysunąć ostrza. Zbroja zaczęła lśnić na mroczny purpurowy kolor. Trochę też dymiła, ponieważ zbroja ściągała magię, lecz nie na stałe, cały czas ją po trochu odrzucała. Nie miał zamiaru stać w jednym miejscu. Ruszył biegiem, pozostawiając za sobą dymny szlak. W biegu zmienił swój miecz na wielki młot dwuręczny i przelał w niego całą tę moc. Obuch zabłysł i wtedy padł cios. Uderzył w ziemię, już i tak mocno zniszczoną. Siła powinna się rozejść na wszystkie strony, lecz to było kierowane furią. Podłoże pod Zegarmistrzem stało się istnym wulkanem, który rozerwał swoją pokrywę i wylewał z siebie roztopiony kamień, rozgrzany tak przez wściekłość. Nie zatrzymał się. Ta stalowa machina zagłady, symbol agresji wojennej, gnał przed siebie ku oponentom. Nadchodzi rzeź.
  13. Bestia nie miała zamiaru dać możliwość ukończenia zaklęcia przeciwnikowi, ruszyła skokami, lecz w pewnym momencie zatrzymała się i spojrzała na swoją klatkę, po której od czasu zetknięcia z kryształami przechodziły wyładowania. Malutka skaza, zadrapanie znajdowało się na jednym z run pilnujących Wojownika i to wystarczyło. Metal zaczął się giąć i w pewnym momencie pręty rozerwały się i uwolniła się jedna ręka z taką siłą, że stojącego nieopodal kryształowego wojaka cisnęła na koniec areny. Momentalnie chwyciła za inne sztaby, by uwolnić drugą rękę, lecz miała z tym problem, ponieważ smoliste ręce Monstrum przy akompaniamencie panicznych krzyków i dzikich jęków. Walczył sam ze sobą o to, by nie uwolnić Rycerza i było to wyrównane, ale wtedy kryształy wybuchły, urywając błotnisty twór. Oczywiście od razu zaczął się składać na nowo, lecz to wystarczyło. Szponiasta dłoń, która uprzednio należała do normalnego Seroxa, uszkodziła już metal. I wtedy zapanowała ciemność, w której rozchodził się dźwięk rozrywanego metalu. I wtedy ciemność została naruszona. Jeśli ktokolwiek mógłby przejrzeć ten mrok dostrzegłby, że Wojownik zerwał szczątki maski, ukazując trupią czachę z błękitnymi ognikami w oczodołach. Wbił swoje szpony w klatkę piersiową i szarpnął na boki, otwierając portal, do czegoś co wyglądało jak poruszający się kosmos. Pędzące gwiazdy zmierzały w stronę otworu i znikały na krawędziach. I to był ten moment, gdy po raz drugi na tym turnieju drugi z braci przejął kontrolę i jego pierwszą czynnością było pozbycie się całej magii brata. Teraz można wytłumaczyć, że robił to od dłuższego czasu, albowiem ten śluz to nic innego jak skoncentrowana magia Złodzieja, to był jego cień, który był wypychany na zewnątrz, lecz dzięki ostatkom świadomości dawały kontrole i trzymał się ciała. Teraz nie było już tej świadomości. Lecz nie znaczy, że żadnej nie było. Wojownik nie jest całkiem bezmyślny, jest szalony to fakt, lecz jego myśli są bitwą. Wybitny strateg, taktyk i fechmistrz robił to co stwierdzał za odpowiednie, by zadać ciosy. I magia nie była mu do tego potrzebna. Słup fioletowego światła wystrzelił w stronę nieba i tak jak poprzednio przypominał odwrócony wir, szeroki na dole i zwężający się wraz z wysokością. To był wir antymagiczny, ostateczne wypchnięcie magii, zaklęć i energii magicznej z tego terenu. Maź zaczęła się odrywać i była porywana przez podmuchy, odsłaniając trupa. Szkielet był humanoidalny, jednak nie taki jak każdy by sądził. Kruchy, chudy, łatwy do zniszczenia, nie to nie był taki szkielet. Ten twór był pokryty kośćmi jak mięśniami, miał grube, twarde ręce i nogi. Jeden z żołnierzy oponenta stał w tym wirze i zwyczajnie, gdy magia go opuściła, to rozpadł się na te kryształy, a magiczne poleciały w górę, w nicość na końcu. Z tego portalu na piersi zaczęła wychodzić rękojeść. Ciemność, która była przywołana dzięki magii w pobliżu wiru też była zasysana i wydalana z tej areny. Światło zarastało kości i tworzyła szkarłatny pancerz z dreaetański pancerz, stworzony przez demony Dreaet w wymiarze, gdzie nienawiść do magii, to życie. Całkowicie pochłaniał magię, która go dotknęła, lecz nie w siebie, lecz zmieniała ją w energie przechodzącą po płytach jak wyładowania i tę energię był w stanie zmienić ją w ten sam czar użyty już na nim kiedykolwiek, by zabijać magów ich własną bronią i wywołać falę euforii twórców, których głosy i maniakalne, demoniczne umysły zostały zaklęte w tej dzikiej stali. Gdy miecz, który jest zrobiony z tej samej stali, lecz i dusz potępionych bohaterów, dzięki którym za poświęcenie jednej takiej duszy miecz mógł zniszczyć kompletnie inny przedmiot, już w całości znajdował się w tym wymiarze, wir zniknął, gdyż nie było już żadnej magii w pobliżu do zniszczenia i ciemność znikła pod wpływem woli jego twórcy. I tak stanęli naprzeciw siebie, z mieczami w dłoni i w swoich zbrojach, patrząc na siebie wzajemnie. Cararef Vonxatian, czyli Cienisty Wojownik ruszył naprzód i gdy stąpał po pozostałościach znaków, ściągał je z ziemi jakby chodził po świeżo malowanych pasach drogowym, rozgniótł też pod nogami maskę, którą wcześniej rzucił na ziemię. W pewnym czasie przystanął, uniósł nogę i uderzył w ziemie. Siła uderzenie również przebiegła po arenie i pokruszyła ją, a resztki poprzedniej warstwy podrzucił do góry, czyniąc z niej swoisty deszcz skał i kamieni. Szedł w stronę swojego wroga, z którym to teraz toczył dopiero pojedynek.
  14. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Wskrzesiłem ją, jej wola jest częściowo zależna ode mnie. Mogę spróbować się skontaktować mocą - odpowiedział.
  15. Serox Vonxatian

    Pokonaj Timberwolfa

    (Timberwolf rozszarpie wszystkie dekoracje, jeśli nic nie zrobicie. Można użyć dekoracji tak by uszkodzić, zablokować drogę Timberwolfom i ich nie uszkodzić, lub poświęcić kilka, by uratować resztę. Jeśli mamy nocne niebo z księżycem, to nikt nie zauważy straty kilku gwiazd. Teraz rozumiesz? Zrujnować, to nie to samo co wykorzystać Uch... Uszatko :3 )
  16. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - To pewny sposób nauczania. Tak pisało w tablicach i zwojach, które miałem czytać i widzisz, jako jedyny teraz spośród nich żyję. Co do Asai, bo tak się ta Mroczna Jedi nazywa, to zwyczajnie zabrakło mi na to czasu. A z Jedi jest problem, bo dla nich korzystamy z zakazanych ścieżek. Kiedyś nie było Sithów, tylko Jedi korzystali "innych technik Mocy". Co śmieszniejsze naszego kodeksy się przeplatają i powstały w oparciu o drugą stronę. Co masz na myśli, że teraz będzie problem z tą propozycją dla Asai? Widziałaś coś z nią?
  17. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Tak. Moc w tym świecie i czasie jest bardzo słaba. Wygląd zajął miejsce użyteczności. Zawiść zastąpiła determinację i podziw, intryga zastąpiła szacunek, paranoja pożarła chęć wspólnego budowania nowego gruntu dla przyszłych Sithów. I teraz przyszło im zapłacić za to. Wszystko co mam od Treviego, to ten złom, który zostawiliśmy, miecz podwójny, który pewnie też za niedługo szlak trafi i holokron, który nie ma pewnie żadnej wiedzy na przekazanie. Dlatego go zostawiłem i dołączyłem do walczących Jedi. Chciał zabić wszystkich Sithów i zostawić tylko mnie i siebie samego. Jest jedyną osobą tych czasów, która znała się na alchemii i innych starych tajnikach. Tylko dlatego nie zaatakowałem go przy pierwszej odpowiedniej okazji po usłyszeniu jego planu. Wygląda na to, że bardzo go wkurzyłem, gdy nazwałem go głupce po jego śmierci, więc wszedł w klona i próbował mnie zabić. W życiu tak szybko kogoś nie uśmierciłem - opowiadał, idąc obok mistrzyni przez pustynie. - Jednak widzę spory potencjał w tej Mrocznej Jedi. Nauczyła mnie walczyć mieczem dwustronnym, uratowała mnie z pułapki na Hoth, zabiła Dartha, który mnie znalazł po wyjściu. Ma Sithiański charakter. Wskrzesiłem ją, ponieważ podejrzewałem, że zostanę sam, jednak nie chciałem mieć uczennicy. Chciałem odtworzyć Akademię mając dwóch mistrzów. Walki mieczem i magii. Ciekawe gdzie ona teraz jest i czy mój rytuał nie poszedł na marne.
  18. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Jak to dobrze, że mój mistrz z tych czasów jest duchem, który nie połączył się z Mocą i pewnie szuka na mnie zemsty Chętnie wsadzę mu tyłek cały ten statek. Ale wygląda na to, że musimy iść pieszo do akademii, a potem znaleźć kolejny statek - powiedział, wychodząc z myśliwca i pomógł wyjść swojej mistrzyni. Wskazał kierunek do akademii i ruszył tam.
  19. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Co ciebie tak rozbawiło? - Spytał wchodząc do kabiny, gdy tylko usłyszał jej śmiech.
  20. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Dziwne, nie rozumiem czemu teraz przestał działać. Może ktoś tu jakimś cudem był? - Powiedział i wyszedł na zewnątrz, najpierw obszedł pojazd, sprawdzając, czy się nie zapadł, albo nie został jakoś uszkodzony widocznie, a potem otworzył klapę silnika i szukał jakiś znaków, że ktoś coś wyrwał lub odkręcił.
  21. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Opuszczona jest idealnym miejscem do zebrania odpowiednich przedmiotów na naszą wyprawę - odpowiedział Arf wysyłając informacje do Tuk'aty że nie chcą przeszkadzać i udał się w stronę myśliwca.
  22. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Trzeba do tego znaleźć pewnego mojego przyjaciela Jedi, który powinien być na Mandalorze i kupować dla nas armię do walki z Republiką. Mam to z niego, w coś przywalił głową i tak dostało się to do jego krwiobiegu. Więc powinniśmy polecieć właśnie tam. Mam akurat myśliwiec na dwie osoby, który nas tam zabierze bez problemów - odpowiedział i nieopodal wyjścia już doszedł w miarę do siebie i mógł normalnie chodzić.
  23. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    - Nazwy nie znam - odpowiedział i spojrzał jej w oczy. - Ale mistrzyni Jedi, z którą to odkryliśmy wybadała, że to jakiś półsyntetyk, który pod wpływem Mocy i wprowadzony do organizmu zaczyna proces takiego szybkiego zarastana ran. To coś podobnego do Bacty pod tym względem leczniczym. Najciekawsze jest to, ze kryształ jest czynnikiem leczącym, ale i efektem końcowym. Tylko mała część tego kryształu jest zużywana do leczenia, reszta zwyczajnie odpada i można tego użyć ponownie.
  24. Serox Vonxatian

    Pokonaj Timberwolfa

    Dobrze, ewidentnie nikt się nie zgłosi więcej, więc może trzeba będzie to ogłosić jakoś. Mimo wszystko bezkonkurencyjnie wygrywa Uszatka! Otrzymujesz kolejny punkt! Został ci już tylko jeden! Wyniki! Kolejne niebezpieczeństwo! AJ pomagała naszej kochanej PinkiePie przy urządzaniu przyjęcia, gdy nagle usłyszeli skrobanie gdzieś z tyłu. Jakimś cudem w jednym z pokoików pojawiły się TimberWolfy i wyszły w stronę klaczy. Jakim cudem one się tutaj pojawiły? Teraz to nieważne, zastanowimy się jak już się z nimi rozprawimy. Trzeba niedopuścić do zrujnowania przygotowań i dekoracji. Do wykorzystania mamy Siłę AJ, skoczność Pinkie, stoły, krzesełka, dekoracje (Kto jakie chce, ale bez przesady tematyka imprezy Pinkie) oraz wszystko inne co Pinkie mogłaby użyć na przyjęciu. To DUŻE pole to zabawy. Wilków jest za to też sporo, ponieważ aż 9!
  25. Serox Vonxatian

    [Gra] Star Wars: Powrót

    To było trochę za dużo dla ciała Arfa. Potężna Moc wokół niego i potem eksplozja Mocy jego mistrzyni sprawiła, że z nosa zaczęła lecieć mu krew, a on sam osunął się nieprzytomny na ziemię. Stracił przytomność jednak na kilka minut, gdyż sama moc go przywróciła do trzeźwości. Był cały obolały, ale sięgnął do torby po kryształ z Syda, rozkruszył na proch nad swoim bukłakiem i leżąc jeszcze wypił. Wziął kilka głębokich oddechów i zaczął używać na sobie swojej mocy. Ręka zarosła kryształami i ten chłód przetrzymał, zagryzając trochę mocniej zęby, a po chwili działo się, to co powinno. Zabrał resztki kryształu do torby i wstał powoli.
×
×
  • Utwórz nowe...