Skocz do zawartości

Riddle

Brony
  • Zawartość

    512
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Riddle

  1. Riddle

    [Zabawa] Skojarzenia!

    For the Greater Good.
  2. - Blazing Rose. A z kopytem jest okej, dzięki... - popatrzyła się chwilę na jasnopomarańczową klacz - Peach. I to ty mnie stamtąd wyniosłeś? - Delikatnie się uśmiechnęła kącikiem ust, przenosząc spojrzenie ponownie na Hawka. - Szybko latasz, jak na pegaza z górą żelastwa na sobie. A tak właściwie, to o co tu chodzi z tymi pancerzami?
  3. Zaczynało jej się kręcić w głowie. Poczuła się słabo, więc drugim, zdrowym kopytkiem podparła się o ziemię. Usłyszała czyjś głos, więc postanowiła znaleźć jego źródło. Stał przed nią ogier w pancerzu, z odsłoniętą głową. Rozejrzała się, stwierdzając, że jest w miarę bezpieczna. Jako-tako ją to uspokoiło. - Nie - powiedziała krótko, dalej obserwując teren. Nieco w oddali zauważyła kilka ciał insektów i nie tylko, spoczywających na wieki w bezruchu. Dalej. Dość spora grupka kucyków, które zajmowały się niedobitkami, lub po prostu zmieniały pozycję. Pędzący w jej kierunku kuc, zakuty w blachę od kopyt do głów. Chwilę zajęła jej realizacja, że może się to w jakiś sposób źle skończyć, ale prawdę mówiąc niewiele może zrobić, by temu zapobiec. Chociaż, jak na razie wciąż jest prawie cała. Cześć Peach! Cóż za wspaniały dzień na pogawędkę! - po ujrzeniu Blossom i usłyszeniu przywitania wyobraziła sobie w myślach te słowa, jednak wciąż milczała. Nie ma pojęcia, jak ona na to zareaguje, a znalezienie bandaża w tym stanie może być kiepskim pomysłem. Na ból, który odczuła po zdezynfekowaniu rany, zareagowała jedynie skrzywieniem i cichym jęknięciem. - Rose. Blazing Rose. - Odpowiedziała dość cichym tonem, cały czas patrząc na jej "wybawczynię". - Tak właściwie, to kto mnie tu przytaszczył? - powiedziała, tym razem śmielej. Nieco już się jej rozjaśniało w głowie. Gdy została zabandażowana, postanowiła spróbować podnieść się z ziemi. Gdy to zrobiła, ponownie poczuła zawroty głowy, na chwilę tracąc równowagę. Podparła się więc lewym przednim kopytem, przez co ponownie poczuła w tym miejscu ból. Mimo wszystko utrzymała się na trzech nogach, a zabandażowaną kończynę uniosła w górę, rzucając przy tym pod nosem przekleństwami.
  4. Owady. Wszędzie owady. Wszędzie ich szczęki i odór. Nieważne jak bardzo inni próbowali jej wmówić, ze to tylko mały pajączek, albo niegroźny chrząszcz; i tak widok takowego na ścianie, lub gorzej, na swoim ciele, przyprawiał ją o dreszcze. Można się więc domyśleć, że armia mrówek z każdą wielkości dorosłego psa spowodowała u niej kompletny atak paniki. Strzelała do nich, lecz nawet nie zawracała sobie głowy by porządnie przymierzyć; zamiast tego po prostu prowadziła ogień w ich ogólnym kierunku, przez co tylko te mrówki, które znalazły się najbliżej niej, miały szansę na dostanie kulki. Akurat odwróciła się o kąt półpełny, by oddać pośpieszny strzał w kierunku insekta któremu udało się podejść ją od tyłu, gdy broń wydała jedynie ciche kliknięcia - bez strzału. Gdy zorientowała się, o co chodzi, było już zbyt późno. Mrówce udało się uszkodzić lewe kopyto, które było w tym momencie najbardziej wysunięte do przodu. Natychmiastowo je cofnęła, sycząc z bólu. Aż nagle usłyszała świst przecinanego powietrza. W ułamku sekundy coś ją złapało i wzniosło ponad ziemię. Jeszcze bardziej spanikowana, machała w powietrzu kopytami, wydając z siebie stosunkowo głośny krzyk. Zamilkła dopiero wtedy, gdy usłyszała głos pegaza. Następnie zaczęła powoli się orientować co do swojej sytuacji. Po krótkiej chwili lotu odstawiono ją na ziemię. Siedziała w jednej pozycji, kurczowo przyciskając zranione kopytko do klatki piersiowej, powoli brudząc swoją sierść na czerwono. Oddychała bardzo szybko i stosunkowo głęboko.
  5. Riddle

    [Gra] Starcie Tytanów

    Lekko drgnęła, gdy go jej uszu dotarło stuknięcie, oraz czyjś głos. Mrugnęła kilka razy, pochylając głowę, po czym rozejrzała się. Kilka sekund stała w miejscu, usiłując sobie przypomnieć ostatnią sytuację. Wycieczka po zamku z dość niecodziennym przewodnikiem. Następnie powiązała z nią jego wypowiedź, w końcu rozumiejąc, o co chodzi. Spojrzała na niego. - Najmocniej przepraszam. Proszę kontynuować. - Odwróciła się w jego stronę, czekając na odpowiedź.
  6. (Za wcześniejszą zgodą MG.) Imię - Blazing Rose Wiek - 22 Rasa - Jednorożec Płeć - Klacz Znaczek i jego znaczenie - Złota moneta. Określa jej ogólny talent do handlu i targowania się. Charakter - W niektórych sytuacjach potrafi być bardzo nieprzewidywalna co do swoich poczynań. Ma bardzo luźne, a nawet i niepoważne podejście do życia. Często nie myśli o przyszłości, żyjąc z przekonaniem, że “jakoś to będzie”. Nieco zboczona, dość często sypie dwuznacznymi wypowiedziami i niestosownymi żartami. Dużo może zrobić dla zarobku, wliczając kradzieże. Wygląd - Średniej długości grzywa w kolorze ognistej czerwieni, zawsze delikatnie rozczochrana. Ogon jest już nieco dłuższy, jednak wygląda podobnie, co grzywa. Jest szczupła, oraz przeciętnego wzrostu. Sierść jest jednolita, w kolorze pomarańczowym. Natomiast jej oczy są koloru żółtego. Historia - Od stosunkowo młodego wieku przejmowała od matki zainteresowanie handlem. Z początku nic wielkiego. Ot, oglądanie pracy jej rodzicielki. Z czasem pozwalano jej na więcej; niekiedy nawet i na chwilowe prowadzenie sklepu na czas nieobecności rodzica. Znaczek otrzymała wtedy, gdy udało jej się po raz pierwszy wytargować sobie znacznie bardziej korzystną cenę za artykuł. Od tego momentu wiedziała, że prawdopodobnie właśnie tym będzie się zajmować. I nawet chciała to robić. Lecz krótko po tym wpadła w nieodpowiednie towarzystwo; a jak to bywa, rodzice zauważyli to stanowczo zbyt późno. Codziennie miała styczność z rozmowami na dość różne tematy, a niekiedy też z nakłanianiem do rzeczy niekoniecznie dobrych. Właśnie w tym okresie pierwszy raz spróbowała coś ukraść. Spodobało jej się, więc robiła to dalej. Czasami nawet nie zatrzymywała ani nie usiłowała sprzedać skradzionego przedmiotu, uważając świadomość sukcesu za wystarczającą nagrodę. Niekiedy też jej się to nie udało, a wtedy przez długi okres czasu zastanawiała się, co mogło pójść źle. Przez to jej twarz była dość dobrze znana osobom pilnującym porządku. Umiejętności - Dzikie Pustkowia - Dzikie Pustkowia wyzwalają najdziwniejsze i najbardziej nietypowe elementy postapokaliptycznej Equestrii. Nie dla kuców o słabych nerwach lub zbyt poważnym podejściu do życia. Co lubi - Żarty, wprowadzanie innych w zakłopotanie, dokonywanie kradzieży, zysk materialny, pochwały. A czego nie lubi - Osób bez poczucia humoru, gdy ktoś zwraca jej uwagę na to, co robi źle, słuchania naukowej gadki, bezczynności, konieczności zachowywania powagi Preferowana rola w drużynie i cechy z nią związane - Wsparcie. Infiltracja, zbieranie informacji, ciche usuwanie wrogów, straż przednia, czy też wykradanie określonych rzeczy, albo chociaż tak prosta czynność, jak otworzenie zamka. Specjalizacje - Otwieranie Zamków, Skradanie, Handel Preferowany styl walki - Pośredni. Stanowczo woli ustawiać zasadzki i pułapki, lub ewentualnie atakować z ukrycia. Lecz gdy już dojdzie do bezpośredniego starcia, to preferuje albo uciec, albo skorzystać z otoczenia. Szczególnie nie przepada za walką w zwarciu. Weapon of Choice - Any type of pistol.
  7. Wolnym krokiem, na arenę wszedł wysoki na około 1,80 m mężczyzna rasy kaukaskiej. Ubrany był w jasnobrązowy skórzany płaszcz sięgający za kolana, najwyraźniej nieco już znoszony. Oprócz kilku ciemnobrązowych guzików, służących do zapięcia płaszcza, oraz dwóch kieszeni, nie był on w żaden sposób ozdobiony. Przez jego prawe ramię przewieszony był wąski, skórzany pasek, u którego dolnej części przyczepiona była mała książka z gwiazdą na okładce. W większej części zasłonięte przez płaszcz, lecz w dalszym ciągu widoczne, były szerokie spodnie z czarnego, matowego materiału, także pozbawione kieszeni czy ozdób. Do części paska przebiegającej przez klatkę piersiową uczepił na tę okazję trzy małe zwoje pergaminu, w tym jeden zamknięty przez woskową pieczęć, a resztę zwyczajnie zwiniętą. Buty nie zwracały szczególnej uwagi. Wysokie, czarne, lekko połyskujące. Szyję zakrywał czarny kołnierz bluzy z lekko połyskującym metalowym zamkiem błyskawicznym, którą w tym momencie nosił pod płaszczem. Twarz miał widocznie młodą, lecz poważną, oraz niby lekko zamyśloną. Brązowe oczy zza kwadratowych okularów szybko zmieniały kierunki, lustrując każdy cal areny. Włosy miał proste, średniej długości, w kolorze ciemnego brązu. Lecz najciekawsze dla jego przeciwnika z pewnością będzie unoszące się za nim złote pióro, lekko emanujące wątłą aurą. Przystanął na środku areny. Następnie lekko uniósł do góry swą prawą rękę, do której po chwili przylewitowało ów złote pióro. Chwycił je w taki sposób, w jaki łapie się za przyrząd do pisania. I rzeczywiście. Zaczął wykonywać przed sobą ruchy, wyglądające jak pisanie, a każde pociągnięcie pióra zostawiało czerwony, świecący ślad, zawieszony w powietrzu przed pisarzem. Pismo jego było dziwne, nie przypominało bowiem żadnego ziemskiego alfabetu. Po minucie pisania znajdowała się przed nim niewielka ściana tekstu. Dosłownie. Ostatnim ruchem naniósł kropkę po ostatnim wyrazie, a całość zbiła się w jasną kulkę niewielkich rozmiarów. Kulka unosiła się w bezruchu, po czym powoli zaczęła się zniżać, aż nie wniknęła w udeptany grunt areny. W tym momencie podłoże zapłonęło na chwilę jasnym blaskiem. Gdy światło zgasło, przed pisarzem unosiła się spora księga, otwarta na pierwszej stronie. Korzystając z magii, przekartkował ją. A każda ze stron była pusta. Zgodnie z planem. Pochwycił księgę jedną ręką, a drugą dalej trzymał pióro, i napisał w księdze jedno zdanie. Gdy postawił kropkę kończącą ów zdanie, za pisarzem wyrosło z ziemi kamienne siedzisko, mniej-więcej wielkości fotela. Usiadł na nim. Skała jest twarda, ale przynajmniej nie musi stać.
  8. Riddle

    [RPG] Pod Gryfim Pazurem

    - Do zobaczenia. Oby. - Podniósł napój, upijając nieco. Smak był dość niecodzienny, ale jednocześnie dziwnie znajomy. Zupełnie tak, jakby już coś takiego wcześniej pił. Spokojnie dopił trunek, po stosunkowo krótkim czasie odstawiając szklankę na stół. Następnie podszedł do lady, uśmiechając się na widok kolorowego kucyka, po czym położył na nim srebrną monetę - okoliczną walutę. - Za pojedynczą "Czarującą Mgiełkę". Odwrócił się za siebie i skierował w stronę drzwi. Następnie wyszedł, oraz pomaszerował w szybkim tempie ku arenie.
  9. Riddle

    [RPG] Pod Gryfim Pazurem

    - Słodką. Byle bez przesady - popatrzył jeszcze chwilę na Cienia, po czym wrócił do wertowania księgi. - Ale z pewnością zajrzę tutaj po tej rundzie walk. Stanął jeszcze na uboczu, oczekując na zamówienie. Wszak zapłacić można pod koniec. Odłożył księgę na swoje miejsce, po czym skupił się na mieszku, zaczynając w nim grzebać i po kolei wyciągając monety. Drachma, pięć funtów szterlingów, garść orenów temerskich, oraz... kapsel? Nieco przerdzewiały, jednak wciąż możliwe było odczytanie napisu "Nuka-Cola" na górnej jego części. Tak właściwie dlaczego w dalszym ciągu trzymam go z monetami? Sam już nie wiem. W końcu znalazł to, czego szukał. Kilka srebrnych monet, podobnych do tych, jakie widział w tutejszych okolicach. Zabrał tylko jedną, a wszystkie pozostałe monety które wyciągnął, oraz kapsel, ponownie wsypał do mieszka. Razem z portfelem włożył go ponownie go kieszeni, oraz w dalszym ciągu oczekiwał tak zachwalanego napoju.
  10. Riddle

    [RPG] Pod Gryfim Pazurem

    - Mhm, prawdę mówiąc, to poprosiłbym o... - nagle jednak urwał wypowiedź, jakby sobie o czymś przypominając. Odstawił księgę na ziemię, po czym uniósł prawą rękę, lewą odchylając lekko rękaw swojego płaszcza, aby móc spojrzeć na znajdujący się pod spodem zegarek. A spoglądał na niego z lekkim niedowierzaniem w oczach. Za dużo czasu spędza na robieniu nieistotnych rzeczy. Przy najbliższej okazji powinien sobie zakupić jakiś podręczny notes, albo coś w tym stylu. - Niech już będzie. Poproszę tę "Czarującą Mgiełkę". Ile zapłacę? - pochylił się, by podnieść księgę, po czym sięgnął do jednej z kieszeni płaszcza, wyciągając średniego rozmiaru mieszek, oraz prosty, skórzany portfel. - Aha, jeszcze jedno; jaką walutę przyjmujecie? Nie ma czasu na przyjemności. Szybko wypije, po czym od razu pędzi do areny. Może akurat trafi na właściwą, w innym wypadku może będzie jakiś rozkład, albo ktoś, kogo można się zapytać. Jakie ja w ogóle mam przy sobie zaklęcia? Otworzył księgę na początku, bardzo szybko ją kartkując, przy czym czekał także na realizację zamówienia.
  11. Riddle

    [Gra] Starcie Tytanów

    Nie jest zimno, póki sama tego nie zechcę? Jedyne nasuwające się wytłumaczenie to magia. Ale dlaczego miałaby chcieć, aby było zimno? Możliwe, że wcześniej myślała o chłodzie, albo to po prostu jej mimowolne wyobrażenia zamczyska Pana Cienia spowodowały taki efekt. Ciężko stwierdzić, biorąc pod uwagę jej wieczne oderwanie od ziemi. A w tym wypadku oznacza to, że kiedy pomyśli, albo zechce, by wokół panowała wyższa temperatura, to tak się stanie. Skupiła się. Przez krótki moment jej myśli skierowane zostały na ogólne pojęcie ciepła. Usiłowała wyobrazić sobie to uczucie. I chyba naprawdę zrobiło się jej jakoś cieplej. Albo to ona uwierzyła w słowa nadwornego maga, przez co jedynie jej się zdaje, że tak jest. Tak czy siak, z pewnością mogła stwierdzić, iż temperatura otoczenia była raczej neutralna Przeszła przez próg uchylonych drzwi do wnętrza sali, rozglądając się. Pełno typowo barokowego przepychu, umiejętnie utrzymanego w stylu i kolorystyce znacznie uboższej reszty zamczyska. Cała sala, oraz wszystkie te rzeźby na swój sposób budziły lekki niepokój, lecz w tym samym czasie cieszyły oko fantazyjnymi kształtami i starannymi zdobieniami. Momentami wyobrażała sobie te rzeźby jako żywe, dodając także stosowną scenę, która mogłaby wywołać utrwalony w kamieniu wyraz twarzy i pozycję ciała. Innym razem zastanawiała się, jak sala wyglądałaby rozświetlona sporą ilością świateł, lub nawet rozmyślała nad okolicznościami, w jakich by z tej sali skorzystano. Stała w bezruchu i zamyśleniu, nie zwracając uwagi na otoczenie. Gdyby nie kolorystyka, to łatwo można by ją pomylić z jednym z tutejszych posągów.
  12. Riddle

    [Gra] Starcie Tytanów

    Spoglądała na maga swym zwykłym spojrzeniem, przysłuchując się temu, co ma jej do powiedzenia. Na wypowiedzenie jej imienia skinęła głową w geście przytaknięcia, bez widocznego wzruszenia patrząc w jego niebieskie oczy. Nadworny mag? Z rodu Nexus? Czyli kolejna ważna osobistość do zapamiętania. Tylko dlaczego zachowywał się w stosunku do niej w ten sposób? Mimo wszystko miała co do tego złe przeczucia, a jego spojrzenie powoli sprawiało, ze czuła się nieco nieswojo. Podążyła za nim korytarzem, wlepiając wzrok w nieokreślony punkt w przestrzeni przed nią. - Sala bankietowa? Zapewne jest to warte zobaczenia - powiedziała, na chwilę przekierowując wzrok na ściany wokół. Raczej niewiele się różniły od tego, co już udało jej się zobaczyć, więc ponownie wróciła do spoglądania przed siebie. Spodziewała się innego zachowania z jego strony. To bowiem było co najmniej dziwne; schlebianie, oraz wycieczki po zamku. I jeszcze to spojrzenie... zazwyczaj to ona wpatruje się w kucyki, jeśli wejdzie w stan zamyślenia. Z drugiej strony, chętnie zobaczyłaby owy gabinet oraz bibliotekę, a miał ją tam w jakimś momencie zaprowadzić. Szła dalej, rozmyślając. Od tematu Tristana postanowiła odejść, a zaczęła wyobrażać sobie wszystkie pomieszczenia, jakie mogły się znaleźć w tym zamku. Starała się też ignorować chłód, chociaż widoczne było już lekkie dygotanie jej ciała.
  13. Aur'ocy shath'r'i tskan sha Tau'va. Unity comes to all things, in time..

  14. Riddle

    [Gra] Starcie Tytanów

    Nieprzenikniona ciemność, okrywająca swą tajemniczą kurtyną większą część wnętrza zamku nie pozwoliła doktorce przyjrzeć się wystrojowi korytarza, chociaż i tak nie sądziła, aby był on jakiś szczególny. Co jakiś czas na ścianie umocowana została świeca, próbująca swym nikłym, wątłym światełkiem pokonać wszechobecny mrok. Bezsensowna walka. Świeczka może się palić nawet i tysiąc lat, ale w końcu zgaśnie, pozostawiając jedynie ciemności. Tak samo zniknie wreszcie płomyk oporu przeciwko Sombrze, który ponownie zasiądzie na tronie. Bowiem mrok jest wieczny, czym ani świeca, ani słońce, ani nawet chaos nie mogą się poszczycić. Ta odwieczna walka światła z mrokiem zawsze miała się na korzyść tego drugiego; blask sam z siebie się nie utrzyma, a gdzie jego brak, tam zaraz pojawia się czarna kotara. Taka jest kolej rzeczy. Wraz z garstką innych kucy, skuszonych obietnicami Pradawnego Mroku, znaleźli się u kresu ich wędrówki. Nie mogła pojąć, dlaczego odprawę robią akurat w tej sali. Nie różni się ona praktycznie niczym od korytarza, z którego przed chwilą wyszli, nie licząc szerokości i długości ścian. Wygoda? Jakieś specjalne znaczenie? W tym momencie zauważyła kuce, które był już w sali, przy czym jej szczególną uwagę przykuły trzy z nich. Pierwszy z nich to kucoperz, najwyraźniej jakiś wyższy rangą. Od zawsze była ciekawa, jak są zbudowane ich skrzydła, oraz na czym polegają pozostałe różnice, które niekoniecznie muszą być widoczne na pierwszy rzut oka; chociaż ktoś wyższy rangą nie da sobie od tak grzebać przy, a nawet i "w", ciele. Dziwnie się w ich kierunku uśmiechnął, ale przestał, po ujrzeniu wzroku kolejnej ważniejszej persony u Króla. Powoli mogła się domyśleć panującej tutaj hierarchii. I teraz zaczyna się. Nie miała zdania na temat innych, ale ona przyszła tutaj po wiedzę i zapłatę, a nie słuchanie kazań na temat jak ciężko będzie u jednego z największych wrogów Królestwa, a może nawet i Equestrii. Jak na razie nic jej nie dotyczyło, toteż nie przykładała dalszej uwagi do słów Dolores, uważając to za zbyteczne. Nawet nie patrzyła się w jej kierunku, spoglądając po towarzyszach, a myślami ulatując ku innym wymiarom. Skupiła się ponownie dopiero wtedy, gdy usłyszała nowy głos. Spoglądając na jego źródło ujrzała wysoką, smukłą postać jednorożca, o oczach emanujących fioletową aurę. Najwyraźniej jej posługa polegała na rzeczach związanych z magią, lub czymś innym w tym stylu. Sama Cobalt nie miała większego pojęcia na temat magii, woląc pewniejszy świat logiki i nauki. W końcu, ów postać się odezwała. To ogier? Głos nie pozostawiał jej żadnych wątpliwości, chociaż mag dalej wyglądał dla niej zniewieściale. To chyba właśnie z nim mieli się udać, osądzając chociażby na podstawie tego, iż mówił do pozostałej grupy. Więc stała dalej w miejscu, czekając. Tylko jej było tutaj tak chłodno?
  15. Imię/imiona: Cobalt Whisper Pseudonim: Rasa: Jednorożec Strona: Rex Umbrae, Sombra Płeć: Klacz Miejsce urodzenia: Manehattan Miejsce zamieszkania: Brak stałego Specjalizacja: Medycyna Wygląd: Przeciętnego wzrostu klacz jednorożca błękitnej maści z długą grzywą i ogonem w jednolitym kolorze granatu. Nie są ułożone w żaden konkretny wzór czy fryz; oba zawsze czesze całkowicie prosto, przy czym grzywę w taki sposób, aby częściowo opadała jej na oczy, a ogon przycina kilka centymetrów nad ziemią. Oczy ma koloru srebrzystoszarego. Prócz tego, z wyższej części czoła przez grzywę przebija się róg. Jej znaczek to dymiąca probówka. Charakter: Niechętnie garnąca się do rozmowy flegmatyczka. Potrafi przez cały dzień chodzić z tym samym, obojętnym wyrazem twarzy i sennymi oczami, rozmyślając nad wszystkim i niczym. Pomimo pozornej ociężałości potrafi w szybkim tempie myśleć i wykonywać działania, nawet pod presją. Praktycznie niemożliwa do zdenerwowania. Często, gdy prowadzi dialog z kimś, którego wypowiedzi trwają dłuższy czas, po prostu odrywa się od świata i krąży we własnych myślach, co może stanowić źródło irytacji dla osób lejących potok słów. Pomimo pozornej niechęci do mówienia, na temat związany z jakąkolwiek znaną jej dziedziną nauki potrafi wygłosić niemal wykład, lecz nawet przy zwyczajnej rozmowie ma tendencję do używania elokwentnego języka i naukowych określeń. Zawsze stara się ze wszystkich sił ocalić rannego, choć ona sama nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Przybija ją śmierć pacjentów. Krótka biografia: Cobalt urodziła się w Manehattanie; jej ojcem był Cube, pracujący jako lekarz w tej istnej metropolii, a matką - Viridian Chord, która spędzała większość czasu w domu. Praktycznie od wczesnego dzieciństwa przejęła od ojca chęć do wykonywania jego zawodu, toteż w tym kierunku uczyła się na późniejszym etapie kształcenia. Ale coś było nie tak. Z jakiegoś powodu bardzo ciągnęło ją do eksperymentowania, znajdywania odpowiedzi nie przez teorię i snucie hipotez, lecz praktykę. Na początku wydawało się to nieszkodliwe, lecz z czasem testy stawały się coraz to poważniejsze i śmielsze. Aż do tego jednego dnia. Prawie udało jej się zabić kucyka przez użycie na nim jej ostatniego eksperymentu, gdyż nie udało się jej jeszcze ustalić dawki. Mimo wszystko udało jej się wznowić naukę, tym razem bez żadnych przykrych zdarzeń, a nawet uzyskać licencję i tytuł lekarza, którym także nie nacieszyła się długo, ze względu na ciekawską naturę i ponowne problemy. Z tego powodu wyruszyła w podróż po Equestrii, a nawet krain sąsiadujących, wędrując po nich i użyczając leczenia za niższą kwotę i bez potrzeby czekania. Bano się jej, jej nienaturalnego wyrazu twarzy oraz metod, ale niejednokrotnie wynajdywała skuteczny sposób leczenia, jakiego nawet profesjonalni lekarze nie potrafili wymyślić. Leczenie się u niej było nieraz bolesne, ale mniej kosztowne. Wystarczyła odrobina szczęścia, aby jej eksperyment okazał się znakomity lekarstwem. Albo odrobina nieszczęścia, by wywołał nowy rodzaj nowotworu. Nabierała w ten sposób umiejętności praktycznych, znacznie zmniejszając przypadki śmierci z jej kopyt. Aż w końcu natrafiła na wieści o Wojnie na Północy, oraz o tym, iż obie strony poszukują członków. Postanowiła więc zaryzykować służbę u Mrocznego Pana, aby zyskać dobra materialne, oraz materiał na eksperymenty pod postacią żołnierzy drugiej strony. Tej swobody w testach z pewnością by nie miała w szeregach Imperium. Wyposażenie: (w momencie dołączenia) Odpowiednio zabezpieczony podstawowy sprzęt chirurgiczny ze stali nierdzewnej, kilka szklano-metalowych strzykawek z różnymi substancjami, bandaże, ręczna piła amputacyjna ze stali nierdzewnej, dwie puste kolby stożkowe oraz notatki na temat jej eksperymentów i inwencji. A wszystko noszone w prostych, brązowych jukach. Kolejna dobra karta. Oczywiście akceptuję. ~ Advilion Poprawiono opis wyglądu. ~Kubuś
  16. Jeśli będzie ci zależało, to się dostaniesz.
  17. My body is ready ( ͠° ͟ل͜ ͡°) Not true. ST się znudziło, bo praktycznie przyjmowaliśmy kogo popadnie, no i nikt się tym nie zajmował. Chyba na placach jednej ręki policzyć można graczy, których ST obchodziło i obchodzi w ciągu dalszym. I jakimś trafem, większość to drużyna Sombry. Może zaostrzmy zasady rekrutacji. Mniej ludzi przyjdzie, ale zwiększy to prawdopodobieństwo, że ci, którzy jednak zdecydowali się przebrnąć przez tą rekrutację, zostaną.
  18. Serox, ty to masz wyczucie, Odpis dokładnie w momencie, w którym wyświetlam ten temat. Daruj sobie, Rexa już u nas nie ma. A uczucie obserwowania? O ile nie ograniczy się to do "przypadkowego" ujrzenia pewnej sceny. Ale to, o ile jakimś cudem wystąpi, to tylko na PW, a tutaj to pominą. Sorka, tylko z tym mnie się to kojarzy, ale to już mój dziwny sposób myślenia i niecodzienna kreatywność. No i pierwsza w nocy.
  19. Kiedyś współprowadziłem serwer Role Play do Minecraft. Wiesz, tworzenie postaci, budowanie lokacji, pisanie klimatu i tła, te sprawy. Całkowicie na czysto, MC używając dla skinów i możliwości budowy. Odechciało mi się po dłuższym czasie. Tak w sumie, to nam wszystkim coś zrobi, nie tylko Ad'owi. No bo wchodzisz do poddziału, a tu przez noc snują herezje i teorie spiskowe. I jak tu nie zawezwać Ordo Hereticus
  20. Wszak forumowy MG. Lepsze to niż jakaś amatorszczyzna na serwerze RP do Minecraft ;-; I patrząc na Seroxa, byłoby też nieporównywalnie mroczniejsze. Me likes it.
  21. Jak dla mnie, jeśli jest temat na propozycje to nie ma zbytnio sensu się tutaj wyżalać/(nadaj temu sposobowi wypowiedzi własną nazwę). Albo to zostawiamy, albo bierzemy defibrylator i podnosimy przejechanego przez czołg. Ciekawi mnie jeno wypowiedź tchibo Cavy w tej sprawie. Advilionie, przezacny avatar z Cadance. Cadence*. Nigdy nie wiem jak się to pisze.
  22. There's one problem here, m'lord. A mianowicie: czas Cavy (bez obrazy dla Avatarki). No i z tego, co mi wiadomo, to nie można tak sobie tego zacząć. Z drugiej strony, nikomu nie zawadzi słuchanie się graczy, bo i niektóre pomysły są dobre i ułatwiają pracę (wiem troszkę o tym). Tylko bez niepotrzebnych ostrych słów; tak nigdzie nie zajdziemy. Jest tutaj temat na propozycje?
  23. Byłem optymistą dostatecznie długo. Nie wykreślam ST całkowicie, lecz w tej chwili nie jest kolorowo.
×
×
  • Utwórz nowe...