Przyszedłem, bo mogę. W życiu obejrzałem z 6/7 anime (jednego nie dokończyłem, więc nie pojawi się ono w spisie).
6. Hellsing - piszę tu o pierwszej wersji tegoż anime. Seria opowiada o losach organizacji Hellsing, zajmującą się likwidowaniem wampirów. Animacja meh, fabuła to totalny gniot, tylko muzyka trzyma niezły poziom. Lepiej nie oglądać.
5. Neon Genesis Evangelion - dość kontrowersyjna seria. Jedni ją uwielbiają, inni na nią złorzeczą. Animacja jest niezła, oprawa dźwiękowa też. Fabuła kręci się wokół walki z Aniołami, tajemniczymi istotami próbującymi zniszczyć ludzkość, za pomocą bio-mechów Evangelionów. Główny bohater jest znienawidzony przez większość oglądających. Jest bardziej seria psychologiczna, niż mecha. Nie dla wszystkich.
4. Attack on Titan - posiada świetną animację i muzykę, jednak fabularnie jest dla mnie meh. Opowiada o świecie zaatakowanym przez Tytanów... Co będę pisać, każdy to już pewnie oglądał.
3. Fate/Zero - seria opowiadająca o Wojnie Świętego Graala, który według legendy może spełnić jedno życzenie zwyciężcy. W walce bierze siedmiu magów, których wspierają przywołane dusze legendarnych bohaterów. Bezwzględnie polecam, chociażby dla duetu Wavera i Aleksandra Wielkiego. Muzyka spoko, animacja bardzo dobra, fabuła może nieco zawodzić pod koniec.
2. Hellsing Ultimate - remake miejsca 6., tym razem w pełni opierający się na mandze. Fabuła, animacja, muzyka, postacie - wszystko świetne. Nic tylko oglądać. Niektórych mogą jednak odstraszyć hektolitry krwi na ekranie. Mimo to, jest to perełka.
1. Gundam Unicorn - ta seria nigdy chyba nie zejdzie z mojego piedestału. Opowiada o zwykłym chłopaku, Banagherze Linksie, który przypadkiem zostaje pilotem tytułowego Unicorn Gundama, będącego nie tylko niezwykle potężną bronią, ale i kluczem prowadzącym do Laplace's Box - przedmiotu mogącego odmienić losy świata. Animacja - świetna, zarówno tradycyjna, jak i CGI (chyba pierwsze, które tak dobrze współgra z resztą). Muzyka miażdży w mojej opinii wszystko, mam już na mp3 chyba wszystkie trzy soundtracki (tak, dla 7-odcinkowej stworzono trzy oddzielne soundtracki, czyli z kilkadziesiąt utworów). Fabuła niby prosta, a jednak... Mogą irytować nieco dialogi, które zwykle są mocno filozoficzne. Postacie do nielubienia są najwyżej dwie. Do tego jest małe puszczenie oczka do fanów Yaoi. No i najważniejsze w tym wszystkim, mechy. Są po prostu miodem dla oczu, taka Banshee (aktualnie avatar i sygnatura) czy Sinanju... *nergazm*. Serię gorąco polecam każdemu.