Dafuq am I doing... In Manechester's city,
Where mares are so pretty,
I first set my eyes on sweet Molly Malone...
Imię: Perfect Tempo
Gatunek/rasa kucyka: Jednorożec
Płeć: Klacz
Wygląd: drobna, do tego zwykle chodzi zgarbiona. Jej sierść ma barwę czystego śniegu, a grzywa i ogon jesionu. W zwyczajne dni włosy nosi związane w długi warkocz, przed występami rozpuszcza je. Oczy zawsze przesłaniają jej okulary z czarnymi, cienkimi oprawkami, a na kopycie wisi staromodny zegarek po dziadku. Cutie mark ti zwykły mikrofon.
Nie nosi żadnego kostiumu.
Supermoce i wyposażenie: Tempo potrafi pięknie śpiewać. Jest zawodową śpiewaczką, występującą w lokalnych barach. To chyba jednak nie czyniłoby z niej bohaterki, prawda...?
Klacz nabyła w dzieciństwie umiejętność wnikania w różne obiekty oraz ich kontroli. Im większy, masywniejszy, bardziej skomplikowany, etc. obiekt, tym trudniej jest jej go kontrolować.
Historia: Nigdy nie byłam bohaterką. Ba, jestem tchórzem. Tchórzem przez wielkie T.
Urodziłam się w Manechesterze. Oczywiście, w rodzinie zawodowych muzyków, artystów i im podobnych. A jakże. Rodzice od początku dbali, by ich córeczka wyrosła na to samo. Nie winię ich i nie mam z tego powodu traumy. Lubię zawód, w którym pracuję, innym kucom też się podoba... Mniejsza z tym.
Jak mówiłam, rodzice dbali, by ich pociecha poszła w ich ślady. Ojciec grał na fortepianie, a matka była śpiewaczką, jak ja. W sumie nawet nie wiem, o czym by tu gadać, dzieciństwo jak dzieciństwo. Ponoć zachowywałam się jak "na młodocianą damę przystało". Gdy tylko podrosłam, wysłali mnie do szkoły, a potem co wywiadówkę krzyk, płacz i zgrzytanie zębów. Mimo, że byłam piątkową uczennicą.
Nie mam zbyt wielu ciekawych wspomnień z tego okresu... Najwspanialsze zawsze były odwiedziny dziadków. Mnóstwo słodkości, rozpuszczania i prezentów. Potem ich... zabrakło, ale i tak coś po sobie zostawili *patrzy na zegarek na kopycie*.
Znaczek pojawił mi się podczas śpiewania, tak, wiem, epicka historia.
Najgorszy był okres dojrzewania, wtedy to wariowałam. Chociażby zaczęłam pić to świństwo *pociąga łyka z kieliszka*. No i inne głupoty. Imprezki do rana, kiedy rodziców nie było, alkohol, nieznani ogierzy... Czyli zwyczajne życie nastolatki. No, nie zachowywałam się aż tak źle. Robiłam to głównie przez presję grupy. Mówiłam, jestem tchórzem. I czarnowidzem, dodajmy.
Wielkim tchórzem... przez to właśnie odkryłam swoją "moc", czy jak ktoś chce to nazywać. Myślałam, że ktoś się włamuje do domu... Potem nie mogli mnie przez dwie godziny znaleźć. Nie wiem, skąd to mam. Jakieś dziwne promieniowanie, pająk, kosmici czy inna magia, kogo to zresztą obchodzi.
Teraz śpiewam w takich barach jak ten. Nic specjalnego, wiadomo, ale wyżyć się za to da. Szczególnie, od kiedy mieszkam z narzeczonym... Zobaczymy, co przyniesie jutro.
Informacje dodatkowe: Tempo jest alkoholiczką. To dzięki alkoholowi ma odwagę wchodzić na scenę.
Wiem, na odwal się. Śpiący jestem ;-;.