Skocz do zawartości

Cahan

Moderator
  • Zawartość

    4033
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    139

Wszystko napisane przez Cahan

  1. Rozdział IV się przerabia. Tutaj będą również małe zmiany fabularne, może nie zmieniające wiele, ale jednak ważne.

  2. Używam Herlitzów. Tych starych, co mi zostały jeszcze z czasów dzieciństwa. Ale nie jestem z nich w pełni zadowolona [kredki super, ale bardzo mała paleta barw] i myślę o czymś lepszym. A ten temat jest już nieco nieaktualny, w "Ołówek, kredka, pastel" mam nowy. Bo poziom się zmienił bardzo.
  3. 6 fanfików na koncie. I niech nikt nie mówi, że kuce nie kształcą :3

    1. Foley

      Foley

      Tak? Też coś o tym wiem :P

  4. "Mgieł Avalonu" niestety nie miałam okazji czytać. Podobieństwa może i są, bo Belletyn i Noc Kupały [Letnie Przesilenie] są do siebie w pewnym sensie podobne. Inne inspiracje? Wicca. Oraz tegoroczne obchody Nocy Kupały w Srebrnej Górze. Co do walki na tle religijnym oraz "co dalej" - myślę, że Isleen i reszta ferajny jeszcze kiedyś zawitają na gogle docsy. Jako osobne fanfiki. To jest zwykła obyczajówka i tyle. Miał być klimat oraz trochę filozofowania. Natchnęło mnie pod prysznicem i uznałam, że muszę to napisać. No i zakończenie - celowo pozostało otwarte. I tak się dziwię, że szczęśliwe, bo długo się zastanawiałam, czy nie przegnać ogiera na cztery wiatry. No i coś innego - wolą Isleen nie było poznanie chłopa. Ona po prostu chciała sobie z kimś normalnie porozmawiać, pobawić się, być potraktowaną jak zwykły kucyk.
  5. Ha! Przedstawiam wam już kolejne moje dzieło. Tekst inspirowany pogaństwem i zwyczajami ludowymi. Właśnie, INSPIROWANY. Nie jest to jakiekolwiek odzwierciedlenie czegokolwiek. https://docs.google.com/document/d/1Z30kDJXgXUzSyfxZZP6ACCd-MueT3CIUuUSmMZOVUD4/edit?usp=sharing Opis: Kucyki świętują Letnie Przesilenie. Są szczęśliwe i to bardzo. Nie do końca. Nie wszystkie. Linki do kolejnych części cyklu: - Everyday a Little Death - Kromlech - Przekleństwo Lasair
  6. Coś się szykuje. Kolejny fanfik? Coś więcej... Pogańskie kuce!

  7. Co do zapisywania pomysłów, koncepcji i zdań - święta prawda. Sama miałam z tym problem, ponieważ większość rzeczy wymyślam: a) pod prysznicem b) w środku nocy Efekt był taki, że rano pamiętałam, iż miałam pomysł [w swoim mniemaniu oczywiście genialny ], ale co to było, to już nie byłam w ogóle w stanie stwierdzić. Żeby było bardziej głupio: jak zapiszę, to nie muszę nawet na tę kartkę potem spoglądać, bo pamiętam jak pisałam i co. @SolarlsEpic Wiem jak rozwiązać Twoje problemy. 1. Jest tylko jeden sposób - zaprzeć się i pisać. Siadasz do komputera, piszesz 2-3 zdania i nie wiesz co dalej? Norma. Z czasem będzie lepiej. Pisarstwo wymaga konsekwencji i swoistego wejścia w rutynę, przyzwyczajenia mózgu do wykonywania nowej czynności. Inaczej nie wygrasz z największym wrogiem, którym wcale nie jest brak wyobraźni. Z lenistwem. Kiedy wejdzie Ci to w krew, to potem pójdzie już z górki. Skoro masz mało czasu, to nie trwoń go na bzdury, tylko pisz. Lepiej napisać 5 słów niż nic. A co do śmierci bronies i fandomu... Serial jeszcze nie umarł i ma się całkiem dobrze. Zresztą, czym się przejmujesz? Że nie będzie fanfików? Będą, pewnie w mniejszej ilości, ale będą. Za to jakość idzie w górę. 2. Autopodkreślanie byków w Wordzie jest rzeczą dobrą, ale ja korektora radziłabym mieć. Sama nie mam, ale chyba wznowię poszukiwania... Pre reading i korekta to rzeczy dobre, ale nie niezbędne. No i jedna kwestia - kwalifikacje korektora. Z doświadczeń gazetkowych i podań, wiem że niektóre osoby się do tego na daną chwilę mogą nie nadawać, a nawet jak poprawią, to zrobią to złe. W fikach też już widziałam jakie byki niektórzy sprawdzający robią. 3. Pisz i publikuj. Publikowanie i zderzenie się z rzeczywistością uczy nas najwięcej.
  8. Crossover z Wiedźminem to coś co lubię, zdecydowanie. Jednak, ponieważ książki znam niemal na pamięć, a gry przeszłam wielokrotnie, to nie będziesz miał ze mną łatwego życia . Zacznę od Twojego największego błędu - kopiowania scen z książki. Niektóre fragmenty wyglądały na żywcem zerżnięte i przepisane z Wiedźmina [początek oraz scena z konwojem, no i cytowanie rodziców Yennefer w tej manehattańskiej dzielnicy biedoty]. W pierwszym rozdziale było tego tyle, że aż krzywiłam się z niesmakiem, ponieważ to podchodziło pod plagiat. Ale nic, czytam dalej. I co odkryłam? Że się poprawiasz i to bardzo. Twoje autorskie fragmenty są super! Tak, są świetne. I mam nadzieję, że nie będziesz dalej powielał sagi, gier i tomów opowiadań. Ja, wielka fanka twórczości Andrzeja, nie sięgam po ten fanfik, by czytać „Gorszą wersję Wieśka”, tylko TWÓJ własny twór. Całe szczęście, im dalej tym lepiej i parę ostatnich rozdziałów to było „Wow!”. Tak, czytało mi się to doskonale i z przyjemnością. Fascynująca fabuła, świetna kreacja postaci, przyjemne opisy - ale o tym wszystkim później, najpierw skończę wady. Kolejną bolączką są wyłączone komentarze w pierwszych rozdziałach, a błędy są i to całkiem sporo. Składnia, literówki, interpunkcyjne, parę ortograficznych… I rzeczowe. Z braku wiedzy o koniach. Choćby skręcona kostka Au. Domyślam się, że chodziło Ci o pęcinę, a konkretnie staw pęcinowy. Ktoś też kopał kolanem… Koniowate kopało kolanem… To trochę niemożliwe. To raczej kwestia gustu, ale nie podobają mi się muły jako osobna, pełnoprawna rasa. Osły są u Ciebie odpowiednikiem elfów, więc muły powinny robić za półelfy, ponieważ muł to krzyżówka konia z osłem [nie pamiętam, które ma być klaczą, a które ogierem, ale w drugą stronę jest osłomuł]. Początkowo w dialogach i samej akcji widziałam nieco sztywności, sztuczności i kiczu. Jakbyś pisał opowiadanie AŻ ZA BARDZO wzorując się na grze komputerowej. Takie wrażenie miałam np. podczas wyjmowania rdzeni mózgowych [przy okazji - nie ma czegoś takiego, błędne pojęcie]. Dlatego uważam, że Wiedźmę powinny czekać poprawki. Opisy walki - ha! Podobało mi się nawet, zwłaszcza walka ze Spylline mnie urzekła. Czyli jest dobrze. Ale na początku… Upiór, upiór, ghul… To się już robiło nudne. Zwyczajne opisy - w stylu Sapka, nawet powielasz jego błąd, który popełniał w starszych dziełach. Wiesz o czym mówię? O powtórzeniach. W paru miejscach kopiujesz je z Wieśka, ale im dalej, tym mniej. Ten sposób, żartobliwy, brutalny, o humorze prostym jak budowa miecza, jednak bardzo lubię, więc +. Dobrze Ci to idzie, a widzę, że im dalej tym lepiej, więc jest naprawdę świetnie. Kreacja postaci? Cud, miód i orzeszki. Podoba mi się, naprawdę. Na szczególną pochwałę zasługują Au, Pickpocket, Erynia… O samej Chromii jeszcze do końca nie wyrobiłam sobie zdania. Jest zdecydowanie bardziej idealna niż Geralt i dlatego wolę oryginał od kopii. Mam wrażenie, że nasza zebra jest nieco… nijaka? Brakuje mi w niej sarkazmu i tych wiedźmińskich wulgaryzmów. Może też było jej po prostu za mało i się rozkręci. Nie jest tak, że jej nie lubię, raczej nie wyrobiłam sobie do końca zdania na jej temat. Za to taka Au? Lubię ją, bo daleko jej od ideału. Jest bardziej ludzka, ma poczucie humoru. Fabuła? Jest bardzo dobrze. Szczególnie od momentu, w którym przestałeś ściągać od Sapka jak z Internetów na sprawdzianie. Wkręciłam się w intrygę, pokochałam parę postaci i jestem pewna, że z zapartym tchem będę śledzić dalsze losy. I co najważniejsze - dobrze bawiłam się podczas czytania. Jest też mała wada - potwory na początku. Stężenie bestii 120 na metr kwadratowy. Przesadziłeś nieco z ilością. I te upiory! Po 2-3, to się już robi nieco nudne. Ale śledztwo w Baltimere było świetne, wciągnęłam się, ale dalej nie rozumiem dlaczego Laura prawie co noc chodziła się puchać, choć kończyło się to śmiercią jej kolejnych kochanków… Czy zagłosuję na epic? Nie. Jeszcze nie. W przyszłości jest to całkiem możliwe, ale jak na razie jest tego jeszcze za mało, a początek uważam za nieco kiepski. Dlatego poczekam i poobserwuję jak się to dalej potoczy. Choć myślę, że jednak za tym specjalnym tagiem kiedyś zagłosuję.
  9. I kolejny rozdział [iII] poprawiony.

    1. Geralt of Poland

      Geralt of Poland

      Te poprawki dużo zmieniają w fabule\odbiorze? Bo nie wiem, czy czytać od razu całego fika czy lepiej czekać na poprawione rozdziały.

    2. Cahan

      Cahan

      W fabule nie, ale w odbiorze zdecydowanie. Dochodzi dużo opisów, przemyśleń postaci, poprawiana jest forma, zapis [kiedyś nie umiało się w ogóle pisać dialogów i nie umiałam ustawić akapitów] i stylistyka. Myślę, że niektórzy bohaterowie mogą zostać odebrani zupełnie inaczej. Dlatego obecnie wyglądają jakoś trzy pierwsze rozdziały + prolog oraz parę ostatnich. Jednak większość czekają zmiany i to spore [średnio dochodzi 1000-2000 słów do każdego rozdziału].

  10. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  11. Minął jakoś tak rok od moich pisarskich początków. I pragnę podziękować z tej okazji wszystkich którzy mnie wspierali oraz krytykowali, bo dzięki wam wyszłam na ludzi. Specjalne podziękowania dla haterów, w szczególności dla mojej rodziny, która stwierdziła, że nic ze mnie nie będzie. To właśnie dzięki nim mam dodatkową motywację.

  12. Cahan

    Flash Sentry

    Jakoś w ślub Flasha i Twi nie wierzę, ale jestem jedną z niewielu pegasis, dla których to byłby całkiem fajny związek. Widzę sporo zarzutów typu "on jest pegazem", "on jest gwardzistą"... I co z tego? To bardzo powierzchowna ocena. Kto wie co robi po pracy? Może pisze poezję i interesuje się fizyką kwantową ? Nie lubię takiego stereotypowego myślenia. Ale zgadzam się z jednym- ewentualny chłopak Twi powinien mieć podobne zainteresowania i być na zbliżonym poziomie intelektualnym.
  13. Jedzie ktoś na Teomachię?

  14. @Nicz Superwulkan to coś co może wybuchnąć całkiem niedługo. Wówczas tak, czeka nas praktycznie koniec świata. I jest to moja ulubiona teoria zagłady [zaraz po Gniewie Bogów ]. Co do odmian- nie odmieniam anglojęzycznych nazw miast. Energia z atoma- powiem szczerze, że z tym wyrażeniem spotykam się bardzo często. Tak się mówi na energię atomową [przynajmniej w środowisku, w którym żyję, ale mój Breslau jest podobno dziwny pod tym względem]. PS: Rozbawiłeś mnie tym Tytusem . Wyobraziłam to sobie, może powinnam napisać crossover kucy z tworem Papcia Chmiela... @Poulsen Uczucia Księżniczki określiłabym jako smutek, żal, gorycz i złość. Co do jej sposobu wyrażania się - uznałam, że w prywatnym liście nie musi używać języka oficjalnego, szczególnie w sytuacji, w której jest jej i tak już to obojętne. Do tego dochodzi upływ lat i zmiana zachowania samej bohaterki. Co to wingboner? Luna poszła tylko dlatego, że nocne niebo wygląda bardziej epicko, mrocznie i kojarzy mi się ze śmiercią. To był jedyny powód w zasadzie, bo tak szczerze, to jednak wolę Celestię i Twilight, ale one mi nie pasowały. A samobójstwo? Jestem wielką fanką werteryzmu i motywu śmierci w romantyźmie. Praktycznie we wszystkich moich opkach, jeszcze od podstawówki, wszyscy zawsze umierali. Powiedziałabym, że kocham uśmiercać bohaterów literackich. Fiki z tagiem [sad] lubię średnio, ale [dark] już kocham. Jestem wielką fanką dark fantasy i to się przenosi też na kuce.
  15. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  16. Wyniki z matur- raczej bywaj medycyno i witaj weterynario :)

  17. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  18. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  19. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  20. Dobra, czas odpowiedzieć na zarzuty Fistachowi i MaciejKamilowi [jak to odmieniać ?] serdecznie dziękuję za ciepłe komentarze. Powiem, że płakałam, kiedy pisałam. Bo Word skasował mi cały tekst i musiałam pisać od nowa... @Poranny Kapitan Scyfer Moje fanfiki są bardzo różnorodne. Raz piszę totalne bzdury "dla jaj", a innym razem "głębokie o śmierci rozważania" oraz dark fantasy. Dlaczego Luna? Cóż, w fanfikach tego typu zazwyczaj widziałam Celestię/Twilight. No i Luna też z innych powodów. A przede wszystkim jednego. Wyobraziłam sobie odsłanianie nocnego nieba w takiej scenerii, jaka jest w postapokaliptycznej Equestrii i uznałam, że to musi wyglądać kozacko. Dodatkowo często patrzę się w noc i zawsze mi się to kojarzyło ze śmiercią, końcem, nieskończonością, naturalnym cyklem życia... To ta dusza romantyka chyba, ale lubię takie ładne sceny śmierci. Takie bardzo głupie zresztą też, ale czasem mam ochotę na nieco dramatyzmu. Pierwotnie miała to być proza pomieszana z wierszem wolnym, ale nie wiedziałam jakie tagi temu by wówczas dać i zrezygnowałam z pomysłu.
  21. „Wszystkie Drogi Prowadzą do Equestrii”… Dzieło bardzo popularne, znane i lubiane. Z tagiem EPIC! Gdyby nie znane mi wcześniej z innych źródeł fragmenty, to rozczarowałabym się bardzo. Określiłabym to jako typowy pierwszy fanfik. I jak na typowe dzieło nowicjusza, to nie jest najgorsze… Ale, ale! To ma 24 rozdziały! I nikt nie powiedział Mabowi STOP. A trzeba było. Bo w ten sposób, setki fanów, zero krytyki, to się nie dojdzie do niczego. Zacznę może od tego, że generalnie nie przepadam za Human In Equestria, a ten fanfik jest wielką sztampą tego typu. Jest sobie brony, którego życie jest do zadu, nagle przy pomocy artefaktu trafia do Equestrii jako imba alikorn. Co jest nie tak? Hmm… Zacznijmy od tego, że miałam wrażenie, iż się zgubiłeś i nie wiesz w jakim kraju Maron mieszka. Polska? Stany? Trochę konsekwencji z nazewnictwem, a nie kompletny miszmasz. Czytam dalej, a tam praca w pseudomacu, zły szef i ogólnie tak bardzo złe życie. Trafia do Equestrii i co się dzieje? Zaraz po trafieniu do kraju pastelowych taboretów, wylądował w Everfree, napotyka Mane 6, wskrzesza Twilight, pokonuje smoka w jej umyśle… Tyle poświęcenia! Magia typu „Celestia tego nie zrozumie, bo jest za słaba i za głupia! Wow!”… Dodatkowo, jeśli nie wie co robić, to słyszy głosy, które mu pomagają. Na początku Mane6 chcą go zabić, bo myślą, że zabił Twilight, więc chłopina ma problem. Nie zna języka, więc się nie wytłumaczy. Ale trafia do Zecory, która rozwiązuje jego problemy, Twi się respi, więc klacze przepraszają i trafia do Biblioteki w Ponyville. Potem uczy się języka w jedną noc, a podręczniki do magii żre jak chipsy. Co z tego, że taka Twalot uczyła się tego latami. On opanuje w sekundy! Motywy, że nie zna języka i ma formę źrebaka były całkiem fajne, ten pierwszy jednak został schrzaniony całkowicie. Nasz Scientusik dał radę w jedną nockę, więc… Mam mówić coś więcej? Autor poszedł na łatwiznę i to widać. Po prostu fajny pomysł go przerósł i to widać. Dalej mamy Marona chodzącego do szkoły. Wszyscy na niego lecą, nawet Granny Smith [to akurat żart], ale serio, te CMC, które niemal chciały z nim robić orgię, to mnie przerażały, a ja w końcu jestem złem wcielonym. Później jest to wyjaśnione, ale imho kiepsko. Dlaczego? Bo czy wszystkie ogiery Equestrii zaczynają niemal orgazmować na widok Królewskich Sióstr? No chyba nie. Dalej jest konkurs talentów. Oczywiście dzieją się rzeczy niezwykłe, a dobry, szlachetny, TEN który świat uratuje [co było wiadome od początku] wykazuje się szlachetnością i dobrocią w stosunku zebrogaza [pegaz x zebra- też na początku myślałam, że to jakiś GAZPROM albo gaz bojowy, ewentualnie coś typu Cyklon B]… Wieje nudą. W zasadzie, to mogłabym zjechać każdy fragment, bo fabuła całościowo jest do luftu i raczej już nic z tym nie zrobisz, chyba, że ponownie napiszesz, ale mi się po prostu nie chce. Jestem chora, mam rozwalone łapy i nie jestem w nastroju do bycia miłą i wyrozumiałą Cahan. Dlatego zajmę się kreacją postaci? Zacznę oczywiście od Marona Scientusa, alter ego Maba. Maron myśli, że zna się na biologii, ale się myli. Maron nie wie nawet jak koń jest zbudowany, a że nie jest parzystokopytny, lecz nieparzystokopytny, to dopiero dla niego abstrakcja. Scientus jest mega potężnym, szlachetnym, dobrym, blablabla, chętnym do pomocy… Nie, proszę! On nie ma żadnych wad. To chodzący ideał. Wszystkie na niego lecą. Jeszcze ma durne kompleksy, by być bardziej Gary’m Stu. „Trudne Sprawy: Maron Scientus ma problem, bo jest ogierem alikornem.” Operator Żelaznej Dziewicy wstał i zaczął klaskać. No, poważnie? Kto normalny traktowałby to jako problem? To nie jest Seksmisja i świat feminazizmu, a on ma problem, bo jest ogierem! Zakłada, że będzie miał problem, bo ma skrzydła i róg? Bo w serialu nie było faceta pegazorożca? Z mojego, na ludzki: widzisz w życiu trzy klacze kuca walijskiego, jesteś człowiekiem, widziałeś masę innych zwierząt. To tylko pierwsze kucyki jakie widzisz. Potem ktoś ci pokazuje rodzaj męski. Dziwisz się, że istnieje? Nie. Był bronym. Uczy się z prędkością światła. Potrafi nauczyć się wszystkiego. Jest mega silny. I czytelnie rysuje człowieka, podczas próby rysowania paszczą! Latać uczy się w 2 sekundy… Biała Bogini! Zmiłuj się nade mną, że musiałam to czytać! To najgorzej wykreowany bohater świata, przebija chyba nawet Richarda Cyphera z „Miecza Prawdy”, a to sztuka. Avaritius albo Malavaris - typowy czarny charakter? Serio, on jest płytki i do zadu. Dlaczego? Siedzi na miejscówce i czeka, ma własne Blood Fall, tysiąc i jednego głupich pachołków, wali pseudomroczne teksty i miał tragiczne dzieciństwo. Smuteczek. Plusy, bo to smok i to złoty, a nie czerwono-czarny. Snappers - jeszcze gorszy niż jego szef. To samo co wyżej + głupi śmiech. Miało być mrocznie, wyszło głupio. Loża Bufonów i inne Bigmouthy - serio? Gorzej się tego zrobić nie dało. Mamy walkę ze złymi dręczycielami, którzy są niedobrzy do szpiku kości. Taki podział na dobro i zło, jak w bajkach typu „Jaś i Małgosia” jest według mnie czymś niedopuszczalnym w dziełach przeznaczonych dla dorosłych. A teraz… Mane6 NIE! NIE! NIE! Najgorzej oddane bohaterki kanoniczne w historii fanfików. Miałam wrażenie, że zrobiłeś po wycinku jakiś dwusekundowych scen z serialu, olałeś całość, przerysowałeś i wyszło, jak wyszło. Klacze stały się nijakie do szpiku kości, są chyba tylko po to by wychwalać Marona, matkować mu i… właściwie to tyle. Księżniczki za to zachowywały się jak nastolatki, ich rozmowy dyplomatyczne były na poziomie „z kumplem na grillu”. Nie czuło się od nich ani krzty majestatu. Dolar chwalił postacie drugoplanowe. O ile kuce z biura do pegazorożców, coś tam, były naprawdę fajne, o tyle reszta nie zapadła nawet w moją pamięć, no może poza panem, który mówił „Co za utrapienie!”. Na pewno są to najlepsi bohaterowie fika. Sombra… Yyy… Nie, nie i jeszcze raz nie! Król Cieni na usługach jakieś przyzadziasa? Nie kupuję tego. Opisy. Niektórzy chwalą to opko za nie. Ja nie. Zbyt szczegółowe, niepotrzebne i ze złym doborem przymiotników, który wcale nie miał sprawiać, że wygląda to komicznie. Określiłabym to jako „przerost formy nad treścią”. Opis dachów, fug między kaflami, każdej pierdółki typu spłuczka od kibla… Co to kogo obchodzi? Opisy mają nadawać klimat, ale jeśli przesadzimy i zaczniemy używać nieadekwatnego słownictwa, to wygląda to źle. Na dodatek starasz się używać mądrych słów, a robisz to źle. Wybitnie źle, np. „na ścianach wisiały miecze, coś tam i gladiusy”. Gladius jest rodzajem miecza. Podobnie robiłeś z kolorami typu „czerwono-karmazynowy”. Karmazynowy jest odmianą czerwieni. Albo się używa koloru podstawowego, albo odcienia. Tak, kolory! Robisz to źle, daltonisto. Zapytałam kilkanaście osób i wszystkie uznały, że Fluttershy nie jest złota, ani szaro-złota, tylko jasnożółta. Bawisz się w jakieś dziwaczne odcienie i to zupełnie niepotrzebnie. Ja rozumiem niektóre z nich. Ale „w kolorze gumiguty” to była już przesada… A anatomia konia… Wysłać Ci tablice anatomiczne? Pytałeś się mnie też, czy koń może aż tak zgiąć nogę w stawie pęcinowym. Może. A może to ja jestem jakaś dziwna, że strony dla wetów wertuję, kiedy o kucach piszę… Właściwie to generalnie- jeśli się o czymś pisze, to najpierw należy zebrać o tym wywiad. Bo inaczej wychodzi nie za fajnie. I teraz coś ciekawego! U Ciebie potrafi wystąpić jednoczesny przesyt dialogów, jak i ich niedomiar. Miało to miejsce w niektórych dialogach, podczas których bohaterowie trajkotali jak najęci, a cały świat nagle znikał. Były to miejsca ścian dialogów. „Wszystkie Drogi Prowadzą do Equestrii” mają bardzo różny poziom rozdziałów. Nad większością się załamywałam, zarówno ze wzglądu na wyjątkowo źle napisane postacie, dziwaczne opisy i kiepski styl, z wyjątkowo okropnym szykiem zdań. Ale, ale! Niektóre czytałam z przyjemnością. Np. rozdział 24, który mile mnie zaskoczył. Jest to opowiadanie przewidywalne do szpiku kości i w obecnej formie nie poleciłbym go nikomu. Jest w nim jednak parę naprawdę dobrych pomysłów i myślę, że po sporych przeróbkach mogłoby być nawet dobre. Rodzina alikornów, biuro do spraw pegazorożców, nauka w szkole, brak znajomości języka, więź z Avaritiusem, nauka w Equestrii - gdyby to tylko lepiej poprowadzić… Tak, to jest fanfik zmarnowanego potencjału. Typowe błędy początkującego [wydziel dialogi i dorób akapity], któremu nikt niestety nie pomógł. A, co do korektorów! Nazwy nauk typu „zoologia” piszemy z małej litery.
  22. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  23. TAK! W końcu kolejny rozdział! Napisałabym więcej, ale jestem chora i wyczerpana, a muszę jeszcze skomentować dzisiaj parę rzeczy. Wiedz jednak, że Cahan aprobuje, aczkolwiek akcja dzieje się nieco chaotycznie.
  24. Cahan

    MLP zabrało mi koleżankę!

    Zostańcie larpowcami. To skutecznie kończy takie problemy.
  25. Nauczono mnie coś tańczyć. Świat się skończył.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [1 więcej]
    2. Cipher 618

      Cipher 618

      Podstawówka, matematyka: "Dwójka? Proszę pana, ale ja się uczyłam!". Matematyk: "Karolina. Uczyłaś się, ale nic się nie nauczyłaś" Jakby na to nie patrzeć miał rację.

    3. Cahan

      Cahan

      Nauczyłam się belgijki, zaczynam powoli ogarniać kendera i coś jeszcze, co nie wiem jak się nazywa.

    4. Wielki JO

      Wielki JO

      Naucz się tańczyć congę :D!

×
×
  • Utwórz nowe...