Aż się wypowiem. Na wstępie zaznaczę, że jestem za aborcją na życzenie do 3 miesiąca życia włącznie. Dlaczego? Wątpię by jakakolwiek kobieta, nawet najgłupsza młoda siksa traktowała to jako antykoncepcję awaryjną. Dlaczego? Bo to jednak nie jest przyjemna rzecz. Nawet na miejscu najpustszej Karyny wolałabym pigułki dzień po/spiralę/kondomy niż aborcję. Aborcja to ostateczność. Za to zrobiłabym coś co nie napędzałoby podziemia aborcyjnego i chroniło kobiety - aborcja na życzenie nie byłaby refundowana. W efekcie ciąże usuwano by bezpiecznie, być może wiele kobiet psycholog odwiódłby od tej decyzji, a kasa zasiliła służbę zdrowia. Czyli same profity.
I tak jeszcze odnośnie tego, że dla wielu osób laski usuwające ciążę z wpadek to głupie egoistki i w ogóle - inteligencja jest w dużej mierze dziedziczna. Skoro to według Was idiotki, to naprawdę chcecie, żeby się rozmnożyły ?
Nie uważam płodu za coś co ma jakieś szczególne prawo do życia. Do pewnego etapu zwierzątko to nie czuje bólu, nie ma mózgu i jest czymś mniej niż kijanka. Oczywiście vege zmasakrowaliby mnie za propozycję zabijania kijanki, ale to ich problem, a nie mój. Czym jest bowiem człowiek? Jedni powiedzieliby, że jest to istota posiadająca DNA gatunku Homo sapiens sapiens i na swój sposób mieliby rację, bo to faktycznie należy do gatunku jakim jest człowiek rozumny. Ale jest coś jeszcze - człowieczeństwo i świadomość. Nie jestem tylko ciałem, w sumie moje ciało to tylko niewielka część bycia Cahan. Cahan to wspomnienia Cahan, jej charakter, świadomość istnienia... O czym takim możemy mówić w przypadku istoty, która jeszcze nie ukształtowała sobie mózgu? Tak, nie rozumiem przejmowania się losami zygot, blastuli i płodów.
Ale tu nie chodzi o płody, tylko o kobiety, które żyją pełnią życia, czują, mają swoje charaktery, wspomnienia. Dlaczego ktoś skazuje je na takie poświęcenie? Depresję, mdłości, ból? Ciało po ciąży też często jest mało estetyczne. Może część swoje niechciane dziecko pokocha. Inne będą chciały się zabić, jak spojrzą w lustro i przypomną sobie co się z nimi działo przez ten czas. A co z tym dzieckiem? Do tego przejdę za chwilę.
W przypadku zdrowego dziecka scenariusze są różne - zostanie z matką, która będzie je kochać bądź nie albo trafi do adopcji, jeśli ktoś dopilnuje papierów. Może też pół życia jak nie więcej spędzić w bidulu. W zasadzie nie jest źle.
Gorzej z dzieckiem chorym. Jakoś niedawno w TV widziałam sprawę chorego dzieciaka (upośledzony psychicznie i fizycznie), którego matka zostawiła w szpitalu. Zgadnijcie czy ktoś chce go przygarnąć? Podpowiedź: nie. Mamy tylko małą kulę u nogi, która będzie rosła, coraz bardziej ciążyła, a jej żywot raczej nigdy nie będzie dobry. Czy nie lepiej byłoby tego oszczędzić dziecku i światu? Ilu wrogów aborcji dba o urodzone dzieci niepełnosprawne? Ilu ich leczy? A przygarnie... Łatwo jest chronić "życia poczętego" w słowach. Takie dziecko niszczy rodzinę, bo rodzice muszą skupić się na tym konkretnym osobniku. Ojcowie wtedy często odchodzą, a matki są uwiązane aż do śmierci swojej lub potomka. Jeśli można, to rodziny często próbują jakoś pozbywać się problemów, np. posyłając dość małe dzieci do specjalnych szkół z internatem. Tak się składa, że chodziłam do takiej w ramach wolontariatu.
Dlatego uważam, że to powinien być wybór kobiety, a aborcja refundowana w 3 przypadkach:
1. Ciąża z gwałtu.
2. Zagrożenie dla życia matki.
3. Chory płód.
Ciąże z gwałtu zdarzają się częściej niż mówią o tym różne statystyki. Dlaczego? Bo kobiety wstydzą i boją się zgłaszać gwałty. Szczególnie, że dopuszczają się ich głównie znajomi i członkowie rodziny, a nie tajemniczy mężczyźni, czający się w ciemnych bramach. Gwałt jest dla kobiety (i mężczyzny też, ale to nie ten temat) czynem straszliwym. Ciężko o gorsze upokorzenie i większość fatalnie to znosi. Ja przyznaję, że wolałabym śmierć niż to. A dziecko gwałciciela wielu kobietom przypomina tylko zwyrodnialca, który je skrzywdził. Trudno o większą torturę niż nakazanie jej urodzenia owocu plugastwa.
Jeśli chodzi o przypadek 2 to chyba nie muszę nic pisać, bo to aż nazbyt oczywiste.
W przypadku chorego płodu skazujemy na cierpienie przynajmniej jedną istotę - dziecko. Godna śmierć? Godne życie? Wolałabym się nigdy nie urodzić, zostać uśmiercona nim poczuję cokolwiek. Albo przynajmniej dobita zaraz po urodzeniu. Kiedyś używano mizerykordii - to specjalny sztylet przeznaczony do dobijania rannych. Misericordia znaczy miłosierdzie, bo czasami jedyną łaską, jaką można komuś dać, jest śmierć. A narażanie rodziny dziecka na patrzenie jak to umiera w męczarniach jest dodatkowo nieludzkie.