Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. - Nie ma problemu - powiedziała i zniknęła, jako Różowa Błyskawica. Chyba nie skojarzyła LTQ. W sumie niewiele osób by ją skojarzyło. No, a przynajmniej ten konkretny pseudonim. Jednak, na chwile obecną miałeś moment dla siebie. Pogrążając się w myślach. Trwało to jakieś dziesięć minut, no może kilka minut dłużej. Gdy ty gapiłeś się w okno, Pinkie już wróciła, nawet wskoczyła na miejsce tuż obok ciebie, też patrząc w okno. - Gotowy? - usłyszałeś nagle tuż przy uchu. Ale nie było to głośne.
  2. "Docenił bym małą pomoc." Nie odpowiedział strażnikowi. Wpatrywał się w niego, nie wyglądał raczej na zbyt przestraszonego, wyglądał za to na zdenerwowanego. Pieprzeni Frejlordczycy, nie potrafią nawet docenić gdy starasz się ich ostrzec. A Gassot do tej pory uważał, że to Demacjanie są najbardziej dumni ze wszystkich wrogów Noxus. Chociaż co prawda, Noxus święte nie było, to na wołanie o pomoc jakoś by zareagowali, nawet jeśli tylko po to by bronić własnego terytorium.
  3. Klacz zastanowiła się przez chwilę. - Hmm, jakie mamy babeczki? - obróciła się w stronę lady, potem znowu na ciebie. - Najlepsze oczywiście - oznajmiła z uśmiechem. - Wszystkie świeżo przygotowane, więc możesz po prostu poprosić o dowolny smak a ja zapewniam cię, że ci je przygotuję - stwierdziła dziarsko. - A co do oprowadzenia, to ja cię nawet mogę oprowadzić. I tak za niedługo kończę więc zanim zdążysz zjeść swoje babeczki będziemy mogli się przejść - stwierdziła podekscytowana.
  4. Para samym spojrzeniem zasugerowała ci, że zachowanie Pinkie jest dla niej standardem. W czasie gdy ta wysłuchała twoich pytań, prawie natychmiast była gotowa do odpowiedzi. - Ojaa, będę musiała zrobić ci imprezę powitalną a w ogóle to jesteś od teraz strażnikiem Twili? Wooo, ale super, tylko dlaczego dostała gwardzistę? Jej zamek będzie atakowany? Umiesz obsługiwać trebusz i będziesz odpierał ataki? Czy może będziesz stał i będzie można robić sobie z tobą zdjęcia jak z tymi spod pałacu Celestii? Widziałam raz ich, potrafią nie ruszać się przez cały dzień a w ogóle to... - przerwała słysząc dźwięk odchrząkiwania. Wtedy w czasie rekordowo krótkim znalazłeś się przy jednym ze stolików, a Pinkie stała z kartką i ołówkiem w kopytkach. - Całkowicie o tym zapomniałam, co podać? - zapytała i uśmiechnęła się.
  5. Cukrowy Kącik okazał się być cukiernio-kawiarnią. Nie jest to oczywiście jakoś bardzo niespotykane, zwłaszcza, że nie zobaczyłeś w okolicy innej kawiarni ani cukierni. Przechodząc przez drzwi miałeś wrażenie jakbyś ujrzał właśnie Różową Błyskawicę. Kątem oka dostrzegłeś też przerażone twarze starszej Pary za ladą. Różową Błyskawicą zaś, była klacz, powierniczka jednego z Elementów Harmonii, Pinkamena "Pinkie" Diane Pie. Element Śmiechu. Wzięła bardzo głęboki wdech, zdając się przy tym unosić kilka centymetrów nad ziemią, łamiąc wszystkie znane ci prawa fizyki. - Oja! Nie znam cię! Jesteś tu nowy? Kiedy przyjechałeś? Zamierzasz zostać na dłużej czy tylko jesteś na wycieczce? Jak się nazywasz? Co tu robisz? Lubisz babeczki? Ja uwielbiam babeczki. Skąd przyjechałeś? Jesteś gwardzistą? Nie ma tu wielu gwardzistów ale zbroja cię zgadza - krótka przerwa na zachichotanie. - A tak w ogóle to jestem Pinkie Pie miło mi cię poznać - oznajmiła uradowana. Dała ci moment na zareagowanie.
  6. Wychodząc na zewnątrz od razu poczułeś zmianę w temperaturze, było znacznie cieplej niż gdy tu przyszedłeś, no i słońce było wyżej na niebie. Było też znacznie mniej dorosłych kucyków, a znacznie więcej źrebaków, bawiących się na zewnątrz. Pewnie dorośli byli już w pracy. Rzut okiem na okolice, wyjawił ci kilka możliwych budynków w okolicy. Najbardziej wyróżniał się Cukrowy Kącik. Do tego kilka mniejszych barów. Tylko gdzie się udasz?
  7. - Będę o tym pamiętać. A teraz, jeśli pozwolisz, wrócę do pracy. Mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia - odpowiedziała z uśmiechem i zostawiła cię samego. Zresztą, podobnie jak Spike, który poszedł gdzieś na dół. miałeś teraz spokojnie czas, żeby się rozpakować. No i na sprawdzenie znaczka, który na całe szczęście, twój bok dalej był zakryty, no i był zakryty raczej przez cały dzień. Rozpakowanie się nie trwało zbyt długo. Po pozycji słońca mogłeś wywnioskować, że jest już po trzynastej. W sumie oprowadzanie potrwało dość długo. Tylko... co teraz? Co chcesz zrobić?
  8. Twilight gestem zasugerowała żebyś poszedł za nią. - Fakt, spory ten zamek, przez pierwsze tygodnie sama się w nim gubiłam. Do tego biblioteka jest cztery i pół raza większa. I tak, mieszkam tutaj tylko ze Spikiem. Czasem jeszcze przychodzą moje przyjaciółki, no i Spike i jego koledzy grają też czasem w Ogry i Ciemnice. Ale tak to tylko nasza dwójka. Do dzisiaj oczywiście - oznajmiła w czasie w którym mniej więcej dotarliście do kuchni która to była na parterze. - No, a w odpowiedzi na twoje drugie pytanie. Potrafię samemu wykonać swoje prace domowe, nie musisz się tym przejmować. Ale oczywiście, możesz korzystać z kuchni do woli. Podobnie z praniem. Tak długo jak pozostawisz po sobie porządek to nie będzie żadnego problemu - stwierdziła. Okrążyliście cały parter. Oprócz kuchni, zobaczyliście też pomieszczenia które prawdopodobnie były by pomieszczeniami służby gdyby nie to, że nikt w nim nie mieszkał, jednym z pokojów dziennych i w sumie czterema, różnymi toaletami (które różniły się od siebie rozmiarem). Potem pierwsze piętro. To tu była główna sala ze Znaczkową Mapą. Była też biblioteka, która naprawdę była olbrzymia. Usłyszałeś, że możesz z niej śmiało korzystać, podobnie jak z kuchnią, chciała abyś zostawiał po sobie porządek. Do tego dwa kolejne pokoje dzienne i więcej toalet. Wreszcie, trzecie piętro, to tam była większość sypialni gościnnych, jeden pokój dzienny no i toalety. Wyżej była już tylko sypialnia księżniczki. - No, to tu możesz sobie wybrać jeden z pokoi. Moja sypialnia jest na górze. Zdaje mi się, że to już wszystko - stwierdziła z uśmiechem. Dziwne, zamek bez piwnic?
  9. Księżniczka podniosła wzrok zza listu. - Nawet jeśli, większość tych wypadków jestem w stanie rozwiązać samemu. Z pomocą moich przyjaciółek nawet wszystkie - powiedziała poważnie. - Ale jeśli naprawdę tego wymaga ode mnie księżniczka to chyba muszę się zgodzić na to żebyś został moim strażnikiem - oznajmiła. - Cóż, miło mi cię poznać Moonlight Meadow. I proszę, mów mi po prostu Twilight. Nie lubię być nazywana per "księżniczka". To wciąż trochę dziwne - przyznała. - W zamku jest dość pokoi, że mogło by tu mieszkać z trzydzieści osób więc pewnie po prostu zamieszkasz tutaj - stwierdziła. Potem zamilkła. Ta cisza trwała kilka dobrych sekund. - Masz jakieś pytania? A może powinnam cię oprowadzić? - zapytała po chwili.
  10. Księżniczka zaskoczona wzięła od ciebie list, zauważyłeś jak jej oczy spoglądają szybko na pieczęć, tylko po to by zaraz ją przełamać i otworzyć kopertę, wyjąć z niej pergamin i zacząć czytać. Wnioskując po ruchach jej oczu, czytała naprawdę szybko. Prawdopodobnie przeczytała też całość kilka razy. Z każdą kolejną chwilą zdawała się być coraz bardziej zaskoczona. Wreszcie spojrzała na ciebie. - Masz być moim gwardzistą? - zapytała zaskoczona. - W sensie, to wszystko pisze w tym liście, ale, dlaczego? Ponyville to spokojne miasto. A poza tym, jestem w stanie obronić się sama - raz jeszcze spojrzała na list.
  11. Smok przyjrzał się tobie uważnie, teraz jeszcze jakby zaskoczony twoim zachowaniem. - Dawno nie słyszałem, żeby ktoś nazywał Twilight jaśnie panią.No ale dobra... Szeregowy Moonlight - otworzył drzwi szerzej. - Wejdź do środka, ja pójdę po Twilight. - gdy już wszedłeś do środka smok ruszył w kierunku schodów - Poczekaj tu moment - zawołał jeszcze na odchodnym i pobiegł na górę. Wrócił po chwili, w towarzystwie księżniczki która to obdarzyła cię przyjaznym uśmiechem. - Dzień dobry. Spike mówił, że przybywasz do mnie z listem. Tak? - zapytała przyjaźnie.
  12. Najbliżej zamku była jakaś niewielka restauracja, ot zwykły fast food, nic przesadnie porządnego, nie jest to też najlepsze śniadanie, ale raz na jakiś czas sianoburger raczej cię nie zabije. A przynajmniej właśnie taką masz nadzieje. Śniadanie śniadaniem, a teraz przyszła kolej na główny punkt dnia dzisiejszego. Udanie się do księżniczki. W zasadzie to i tak zwlekałeś już wystarczająco długo. Z racji, że fast food który odwiedziłeś był stosunkowo niedaleko zamku, dotarłeś tam w zaledwie kilka minut. Rozejrzałeś się jeszcze po okolicy, ale nie zobaczyłeś nic niezwykłego. Zapukałeś... Czekałeś kilka chwil zanim usłyszałeś kroki, ale nie był to stukot kopyt, po chwili nawet zobaczyłeś, że drzwi się otwierają, a tym kto je otworzył był niewielki, fioletowy smok. Asystent księżniczki, Spike. Spojrzał na ciebie zdziwiony i podniósł brew. - Dzień dobry, kim pan jest? - zapytał.
  13. Jak się okazało, klaczy już nie było. Została zastąpiona przez ogiera, prawdopodobnie skończyła się jej zmiana no i zastąpił ją inny pracownik. Ogier jednak odpowiedział uśmiechem i zabrał twoje klucze. - Proszę bardzo, polecamy się na przyszłość - oznajmił. Zaraz potem wrócił do przeglądania księgi gości którą to miał przed sobą, dopisując coś w niektórych miejscach. Pożegnał cię też gdy już wychodziłeś. Tym razem ulice były prawie pełne, głównie dorosłe kucyki chodziły po ulicach, wchodząc do wszelakich sklepów, czasem do domów. Ot życie niewielkiego miasteczka. Jednak, wciąż byłeś głodny. Znalezienie jakiejś jadłodajni trudne raczej nie będzie. Ale wpierw musisz zadecydować, gdzie pójdziesz najpierw.
  14. Cichy dźwięk dzwoneczków zabrzmiał wraz z otwarciem drzwi. Usłyszałeś też szelest kartek, odłożonych na biurko zasłonięte przez ladę. Na krześle siedziała znudzona klacz której uszy lekko podniosły się do góry gdy wszedłeś do środka. Po chwili skierowała na ciebie też swój zmęczony wzrok. - Dob... - jej wypowiedź przerwało ziewnięcie. - Ach, przepraszam bardzo. Dobry wieczór. - niestety, raczej nie zaspokoiłeś jej nadziei na pogawędkę bo przeszedłeś od razu do sedna sprawy. Zabrała twoje dwanaście bitów za jedną noc i wręczyła ci obojętnie klucz do pokoju, szybko wracając do swojej lektury. Ty zaś udałeś się do swojego pokoju który to był w zasadzie standardowy. Nie było tu zbytnego luksusy, ale było na tyle wygodnie, że nie miałbyś problemu z zaśnięciem. Zabawna sprawa, mógłbyś przysiąść jakby o trzeciej w nocy coś przysiadło na parapecie i gapiło się na ciebie. W czasie gdy ty doświadczyłeś paraliżu sennego. A może tylko śniłeś? Kto wie. Promienie słońca z zawiścią bombardujące twoją twarz były tym co cię obudziło, jakimś cudem, promienie potrafiły zawsze trafić do pomieszczenia, nawet przez najmniejsze szpary w zasłonach. Zaiste była to najpotężniejsza ze zdolności Celestii. Nie byłeś pewny dokładnie która godzina, ale dałeś radę określić, że jest raczej przed dziesiątą. No i po siódmej. Zanim jednak zdążyłeś podjąć decyzje poczułeś burczenie w brzuchu. Znak, że pora coś zjeść. To jak, bar, potem Twilight?
  15. Nawet bez pytania nikogo, zamek udało się znaleźć zaskakująco łatwo, w końcu było to wielkie kryształowe drzewo. Jednak gdy już pod nim stanąłeś okazało się, że jedno ze świateł zaiste, świeciło się. Głuchy dźwięk postukiwania o drewno nie spotkał się jednak z niczym. Nie usłyszałeś nawet kroków. W sumie, światło było raczej na jednym z wyższych pięter, więc pewnie cię nie usłyszeli. Tak oto zostałeś zmuszony do swojej drugiej opcji, poszukaniem baru, chociaż jeśli chodzi o nocleg, to bardziej motelu, no albo noclegowni. Na twoje szczęście na twojej drodze znalazł się niewielki motel, światło na parterze wciąż było włączone światło, no i znak na drzwiach mówił "Otwarte 24/7". Oczywiście, mogłeś jeszcze iść do baru.
  16. ~Akt 1~ Witamy w Ponyville Przydział dostałeś już kilka dni temu, dzięki temu miałeś dość czasu, żeby przygotować wszystko do podróży, spakować się i pożegnać. Oczywiście, czasu było wystarczająco dużo na zrobienie wszystkiego, w tym na zastanawianie się. Na przykład nad tym, że nie wiedziałeś o zamku w Ponyville. Słyszałeś o starym zamku w lesie Everfree, ale jak się okazało, to nie tam byłeś wysłany. Do tego, dzień przed datą twojego wyjazdu przyszedł do ciebie twój dowódca przekazując ci list, który to miałeś wręczyć Księżniczce Twilight Sparkle. No i oczywiście, nie otwierać go pod żadnym pozorem, ale to było raczej oczywiste. Trasa z Ponyville do Canterlotu należy do tych dłuższych, od rana, do nocy, a z racji na to, że wyruszyłeś o szóstej trzydzieści cztery (z dwoma minutami opóźnienia), miałeś cały dzień nic nie robienia. Czytanie, obserwowanie widoków, muzyka, sen, wszystko by zabić chociaż trochę czasu. Jedna z tych drzemek się przedłużyła. Z błogich objęć, całkiem przyjemnego snu, wybudził cię głos konduktora. "Stacja Ponyville! Stacja Ponyville! Pamiętajcie, żeby zabrać wszystkie swoje rzeczy! Stacja Ponyville..." stale powtarzana formułka, tylko po to aby każdy usłyszał była świetnym budzikiem, zwłaszcza, że podświadomie pamiętałeś aby się tu zatrzymać. Przez tą drzemkę musiałeś zebrać swoje rzeczy w pośpiechu, żeby zdążyć przed zatrzymaniem pociągu. Idąc do wyjścia zauważyłeś, że niewiele kucyków tak naprawdę wysiada na tej stacji. Pociąg miał ich przed sobą jeszcze kilka, więc w sumie miało to sens, no i Ponyville było raczej niedużym miasteczkiem. No ale wreszcie dotarłeś, stanąłeś na podłodze stacji i zerknąłeś na zegar wiszący na ścianie. Wskazówki wskazywały dokładnie "8:21". Na zewnątrz było już ciemno, rozświetlany przez znacznie mniejszą ilość ulicznych latarni niż w Canterlocie. Ulice były w zasadzie puste, tylko czasem przemykały nieliczne kuce. Do tego większość sklepów zdawała się być już zamknięta. No, poza barem. Witamy w Ponyville, gdzie pójdziesz najpierw?
  17. Gassot nie planował pozwalać strażnikowi na chwytanie go i grożenie. Chwycił dłonią rękojeść miecza i skierowując ją w jego brzuch, szybko spróbował uderzyć głowicą w brzuch strażnika, jednocześnie trzymając jego nadgarstek lewą ręką. - Puszczaj - wycedził zdenerwowany. Nie sądził w zasadzie, że strażnicy są aż tak irytujący.
  18. Jak się okazało, faktycznie nie była martwa. Człowiek który ją ocenił najwyraźniej lekarzem nie był. Chociaż, na pierwszy rzut oka rana wyglądała źle. Na szczęście rannej, był ktoś kto znał się na leczeniu. No, to sugerowała. - Chyba tylko ona - kobieta stojąca obok polaka powiedziała wgapiając się w całą scenę w wykonaniu czarnoskórej. Mężczyzna który został poproszony o wodę stał tak zdziwiony aż wreszcie zaczął się rozglądać. Ktoś wyjął z torby niewielki bukłak i podał go jemu, mężczyzna zaś podsunął go Mhinie. - Eee... to się nada? - zapytał.
  19. - Coś nowego? Lodowy niedźwiedź przewodził dość dużej armii istot które potrafiły przeżyć dość sporo ciosów mieczem i dalej walczyć. Do tego kobieta ujeżdżająca dzika której bronią jest kiścień z bryłą lodu jako bijakiem która podobnie jak reszta, wytrzymała znacznie więcej niż normalny śmiertelnik. Co więcej? Zmierzają na południe, również w tę stronę. Wybijając każdego po drodze. Wasza królowa ma za nic to, że ktoś morduje jej poddanych? - zapytał wpatrując się w strażników z zimnym wyrazem twarzy. Zupełnie jakby ich osądzał.
  20. Wciąż, amnezja to bardzo słaby środek narracyjny. No ale rozumiem, że spadła z wysokości, uderzyła się w głowę ale jakimś cudem przeżyła. W takim razie, słowo populacja albo mieszkańcy oddaje lepiej przekaz. Innymi słowy, jest to rasa Mary Sue? Więc to reklama książki?
  21. Znaczy no. Dobrze napisany Alicorn jest okej. Ten dobrze napisany nie jest. Standardowa Mary Sue z mocami światła i mroku. Ziemowit przyczepił się do pisowni, ja przyczepie się do czegoś innego. Ale po kolei: Dlaczego piszesz, że chce uwolnić inne królestwa spod władzy ludzi? Po przeczytaniu tego odniosłem wrażenie, że ona po prostu wyruszyła na morderczą wycieczkę w której zabijała monarchów innych ras niż ta jej. Przydało by się wyjaśnić kim są Aiko i "grupka". Są dość istotnymi postaciami w tej historii, a jak na razie, są tylko kartonowymi wycinkami postaci. Motyw amnezji to bardzo słabe narzędzie narracyjne. Nie tylko zostało użyte już zbyt wiele razy, ale i może być odbierane jako zwykłe lenistwo i chęć wrzucenia jakiegoś dodatkowego fillera do opowiadania. No i inna sprawa, wypadało by też przybliżyć te sylwetki aniołów. Dlaczego? Ludności na wyspie smoków? To sugeruje, że są tam ludzie. Okej, energia światła i mroku jest energią czy jakąś istotą? Bo to zdanie jest dość dziwaczne. Do tego jej energie łączące się. W jaki sposób światło może połączyć się z mrokiem? Jeśli mrok to brak światła, a światło niszczy mrok? Wyjaśnij proszę jak to działa. (no i jeszcze jedna kwestia ale to za moment) Jej znaczek to Yin i Yang. Ale ale Yin i Yang oznaczają nie tylko mrok i światło (to jest istotne, bo to yin oznacza mrok a yang światło). Oznacza też pasywność i aktywność, negatywne i pozytywne, kobiecość i męskość (serio). To dwie przeciwdziałające sobie siły które nie mogą bez siebie istnieć. Nie łączą się (a mrok i światło w twojej postaci jakoś się połączyły). Jednak jeśli twoją postać ma mieć symbol równowagi na zadku jej charakter powinien być... nieistniejący. Powinna być absolutnie neutralna. Na każdą pozytywną cechę powinna istnieć cecha zła przeciwna jej. Tak samo z każdą negatywną cechą. No i tak na sam koniec, Yin i Yang odpowiada też za wszystkie żywioły A właśnie, dalej nie wiemy czym jest książka. Ani czym jest Awast i czy zaktualizowała już bazę wirusów?
  22. Celem Gassota było porozmawiać ze strażnikami. Domyślił się, że to najszybsza droga na audiencje. - Osoby które zwykły jeździć na wakacje na ogół nie muszą martwić się obowiązkami - odpowiedział jeszcze, zanim ruszył do strażników. - Dobra, spróbuje załatwić nam audiencje - zwrócił się jeszcze do dziewczyny po czym podszedł do jednego ze strażników. - Witam. Chciałem, prosić o audiencje z władcą - powiedział.
  23. - Wakacje, taka... wycieczka, żeby wypocząć i tak dalej - powiedział, po czym po chwili zrozumiał, że jest to raczej koncept szlachecki. - Fakt ruszajmy - odpowiedział jeszcze, ruszając za dziewczyną. Musiał szybko obmyślić plan jak ruszyć dalej, jego głównym pomysłem było po prostu poproszenie u audiencje u władzy tej twierdzy.
  24. "No nie wiem, masz różne dziwne moce". - Nie wiem czy jak zwłoki, ale wiem, że jest zimniejsza - powiedział po czym też podszedł do krawędzi mostu i spojrzał w dół. - Ładny widok - powiedział opierając się o barierkę. - Frejlord jest pięknym miejscem - dorzucił po chwili dalej obserwując otoczenie. - Całkiem dobre miejsce na wakacje - dodał po chwili bardziej dla żartu, potem zamilkł pozwalając dziewczynie nacieszyć się widokiem. Czekał aż sama powie, że mogą ruszać.
  25. - Nie, to raczej nie ona - stwierdził. - Mam wrażenie, że coś z nią nie tak. Do tego Zallen mówi, że jest zimniejsza niż normalny człowiek - te słowa już szepnął do dziewczyny. Dalej podążając wzrokiem za kobietą. "Jak te trupy z którymi walczyliśmy?" Przez chwilę spoglądał na orszak i potem zerknął na zamek. - Chodźmy już lepiej - dodał po chwili.
×
×
  • Utwórz nowe...