Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. Gassot przyjrzał się z podziwem oderwaniu skały samą siłą woli. Chociaż gdy skałą już upadła na ziemię a Taliyah na nią weszła nie bardzo wiedział jaki był w tym cel. Jednak kazała wejść i złapać się mocno, więc zrobił to, nieco niepewnie. Nie bardzo wiedział co zrobić więc po prostu stanął za dziewczyną i chwycił jej bark. - Dobraaa? To co teraz? - zapytał.
  2. - No, fakt, używanie tych mocy tutaj może być ciężkie - zwrócił się do Tarica, po czym zerknął na ranny bok. - No i zostawienie cię samej w walce z armią nieumarłych było by z mojej strony niezbyt rycerskie - tu zwrócił się do Taliyii. Chociaż tak naprawdę rycerzem nie był, miał na celu trochę zażartować. - Mogę iść. We dwóch będzie łatwiej niż w pełnej grupie, więc powinniśmy dać radę wyprzedzić was o całkiem niezły dystans i sprowadzić pomoc - stwierdził.
  3. - Nie pojawi się, albo nie może, albo nie chce - zwrócił się do Taliyii. Potem przyjrzał się zdziwiony Zallenowi gdy ten pojaśniał, ale jego uwagę dość szybko zebrał na sobie Taric. Fakt, nie mieli jedzenia i picia. W zasadzie nie mieli nic, żeby przejść tak długą drogę. A Gassot nie planował tu umrzeć. - Mamy kogoś kto może pokonać ten dystans jakoś szybko? - zapytał. - Bo to jedyne co mi przychodzi do głowy
  4. Gassot zerknął na kikut Zallena, po czym wzruszył ramionami w odpowiedzi na pytanie Shurimianki. Prawdę mówiąc nie wiedział jak w pełni działało przywoływanie Zallena do widoczności. Ostatnio po prostu kazał mu użyć magii. "potrafisz zrobić się widzialny?" przy okazji skupił się na uczynieniu go widzialnym. Raz jeszcze zerknął na kikut. "I czy da ci się pomóc z twoją ręką?"
  5. Sytuacja nie prezentowała się zbyt dobrze. Musieli dotrzeć aż do stolicy, jednocześnie unikając armii nieumarłych. Nie było to oczywiście zadanie niemożliwe, ale z pewnością trudne. Teraz jednak mieli moment na odpoczynek, a przynajmniej taką nadzieję miał Gassot. Tego dnia wydarzyło się zbyt wiele. Na pytanie Shurimianki Noxianin zareagował szybkim spojrzeniem na Zallena. Potem wrócił wzrokiem to Taliyii. - Mniej więcej. Co prawda nie jestem do końca pewien, to na pewno jest znacznie potężniejszy niż zwykły duch. I tak, to on się pojawił. Zabierając przy okazji moją siłę - wyjaśnił po czym znowu zerknął na Zallena.
  6. Gassot poczuł niemałą ulgę widząc, że rana została czasowa zabezpieczona. To zdecydowanie ułatwiało sprawę, nawet jeśli nie było to leczenie a tylko chwilowa poprawa sytuacji. Nie musiał już trzymać rany, więc tylko spróbował wytrzeć ubrudzoną krwią rękę o resztę ubioru. - Dziękuje - zwrócił się do Tarica i kiwnął głową. - Muszę załatwić sobie zbroję... - mruknął jeszcze pod nosem po czym ruszył dalej. - Zdaje mi się, że to z tym naturalnym talentem znaczy, że sam nie wie czy możesz się tego nauczyć - szepnął jeszcze do Shurimianki mając nadzieje, że Aspekt go nie usłyszy.
  7. Gassot dość szybko upuścił głowę niedźwiedzia. Tak długo jak zostanie tutaj, nie będzie problemem. Chyba, że nieumarli się przekopią. Ale może do tego czasu już nie będzie użyteczna? Przynajmniej taką miał nadzieję. Dość szybko poczuł też ranę, chwytając za bok prawą ręką, starając się zatrzymać krwawienie i używaj miecza jako podpory przy chodzeniu. Pewnie rana została po walce z wojowniczką. Starał się mimo wszystko jakoś iść dalej. Chciał poprosić Tarica o pomoc, bo on mówił, że potrafi leczyć magią tych swoich kryształów. Zerknął jeszcze na Taliyah, gdy ta zadała pytanie. - Tak... chyba zraniła mnie ta na dziku... Albo niedźwiedź - powiedział niemrawo zerkając na swoją dłoń i bok. - Taric... Mówiłeś coś, że umiesz leczyć?
  8. Gdy znaleźli się w odciętym tunelu Gassot postarał się wrócić do normalnej postaci, nie do końca pewny jak to zrobić. "Zallen, jak wrócić do mojej... normalnej postaci?" Uznał, że może zapytać Darkina, jeśli nie uda mu się tego zrobić sposobem polegającym na skupieniu się bardzo na wróceniu do oryginalnej formy. Gdy już udało mu się jakimś sposobem wrócić do normalnej postaci, zaczął przyglądać się głowie niedźwiedzia. Nie planował co prawda ją zachować, a tylko uniemożliwić odzyskanie jej i ponowne wskrzeszenie niedźwiedzia. Wziął kilka głębszych wdechów po czym zerknął na dziewczynę, potem na Tarica. - Więc... Musimy też znaleźć lodową wiedźmę. To ona tworzy tych nieumarłych - stwierdził. Potem raz jeszcze zerknął na Shurimiankę. - Nie mówiłaś, że umiesz kontrolować skały - odezwał się.
  9. Brak reakcji ze strony Darkina ostatecznie utwierdził Gassota w potrzebie odwrotu. Zwłaszcza, jeśli ludzie już uciekli, lub zaczęli uciekać, też musiał tak ruszyć. Kiwnął głową do Tarica, ale najpierw jeszcze postanowił spróbować pozbawić martwego już niedźwiedzia głowy, jeśli by mu się udało, zamierzał wziąć ją ze sobą, byle by ta bestia nie mogła wstać ponownie. - Ta wojowniczka została poskładana do kupy, nie pozwólmy im poskładać tego niedźwiedzia - powiedział do Tarica po czym ruszył w kierunku tunel wskazanego przez tarczę Valoranu, szybkim tempem. Zerknął jeszcze na Shurimiankę, zastanawiając się dlaczego wokół niej nieumarli się nie kłębili.
  10. ~Pewnego Razu Na Dzikim Zachodzie~ Onyxcrag, zawdzięczało swoją nazwę kopalnią węgla w okolicy. Było to miasto spokojne, wręcz nudne. Jednak od stosunkowo niedawna całość się zmieniła. W kopalniach odkryto Upioryt, co wielokrotnie podniosło wartość całej okolicy oraz ściągnęło dość sporo przedsiębiorców, jednocześnie zasilając bank i skarbiec miasta. Miasto rozrosło się i zaludniło, co niestety w dłuższym rozrachunku przyniosło więcej problemów niż korzyści. Pierwsze dziwne zdarzenie miało miejsce zaledwie cztery miesiące temu gdy ze cmentarza wstało kilka trupów. Chociaż poradzono sobie z nimi dość szybko a potem wprowadzono politykę palenia zwłok, był to zaledwie zwiastun nadciągających problemów. Atmosfera w mieście powoli się pogarszała. A co noc, księżyc zdawał się roztaczać coraz bardziej zielonkawą aurę na ulicach. Doprowadziło to do opuszczenia miasta przez niektórych, co oczywiście nie było już na korzyść władz miasta. Wtedy też pojawiło się ogłoszenie. Dla każdego kto rozwiąże problemy, przewidywana była nagroda w wysokości dwudziestu pięciu tysięcy dolarów (co na tamte czasy było kupą kasy). Pojawiło się już kilku śmiałków, ale na razie wszyscy polegli. Czy teraz będzie inaczej? * * * * * W pociągu było zaskakująco mało ludzi. Chociaż to jeden z wagonów był tym na którym teraz się skupimy. Pociąg jedynie przejeżdżał przez Onyxcrag, więc sporo osób przez nie przejeżdżało. Niewielu naprawdę tu wysiadało. Dzisiaj mieliście to być wy. W rzeczonym wagonie, było kilka postaci, znacznie istotniejszych dla tejże historii. Piątka śmiałków kierująca się do Onyxcrag aby odnaleźć przeznaczenie, zarobić albo po prostu dowiedzieć się czegoś ciekawego. Wśród całej grupy osób była jedna zwracająca na siebie uwagę znacznie bardziej niż reszta. Czarnoskóra kobieta, z sępem jakimś cudem przemyconym do środka pociągu. Nie tylko jej wygląd (i ptasi towarzysz) był tym co zwracało na siebie uwagę. Owa kobieta rozmawiała z jakimś starcem na temat najlepszych sposobów na ból krzyża. Zarówno starzec jak i jego współmałżonka słuchali z zainteresowaniem ale i dziwnym podziwem, jakby nie wierzyli w to, że ktoś taki może się na tym znać. Kolejną wyraźnie zwracającą na siebie uwagę osobą była kolejna kobieta, ta jednak nie wyróżniała się swoim kolorem skóry a eleganckim wyglądem i specyficznym urokiem który zgarnął jej uwagę wielu mężczyzn. To one zwracały na siebie większość uwagi, chociaż mężczyzna w dziurawej koszuli też zebrał na sobie kilka spojrzeń. Głównie nieufnych, temu też siedział samemu. Był też inny mężczyzna który to zdawał się zabawiać jakąś młodą dziewczynę karcianymi sztuczkami. Ostatni z istotniejszych postaci też był mężczyzną, przy którym to kilka osób siedziało, bo zwyczajnie woleli unikać osobnika z dziurawą koszulą. Do uszu całej piątki, oraz reszty, ale cywilami zajmiemy się później, dobiegł odgłos tętniących kopyt. Było ich sporo, chociaż ciężko określić ile dokładniej. Po całym wagonie przeszły podejrzliwe szepty. Na szybach zebrała się para, a światła zaczęły dziwacznie błyskać. Usłyszeliście też kroki na dachu wagonu a siedzący przy oknie Aleksy dojrzał odcisk dłoni, z drugiej strony. Cokolwiek to było, raczej nie było człowiekiem. Usłyszeliście walenie do tylnych drzwi. Coś próbowało się wedrzeć do środka, naglę ten sam odgłos dobiegł z drugiej strony. I z dachu. Byliście otoczeni. Wreszcie, drzwi z tyłu puściły a do środka wtoczyło się coś... co najłatwiej opisać czterorękim szkieletem, w starej zniszczonej koszuli, płaszczu i dziurawym kapeluszem kowbojskim. Za nim kolejny, podobny, ale jednak miał standardową liczbę kończyn. I kolejny. Trójka trupów stanęła w wyjściu. Do tego inne chyba napierały z drugiej strony. Musicie działać!
  11. Mephisto The Undying

    [Gra]Kampania EqW

    Centurion przyjrzał się uważnie źrebakowi. Jednak nie zareagował na surowe podejście, nawet trochę się z nim zgadzał. To nie było najlepsze miejsce na bycie miłym. A zresztą, Aelius był żołnierzem, więc rozegrałby to tak samo. Upewnił się jeszcze tylko czy źrebak da radę wstać i ruszyć razem z nim. Analizując jego zachowanie. Jeśli dałby radę wstać, po prostu pokazałby mu ruchem głowy, żeby ten ruszył za nim. Jeśli nie, wziąłby go na swój grzbiet a potem ruszył za klaczą.
  12. Gassot był niemalże gotowy pobiec i pozwalać nieumarłym powrócić w objęcia śmierci. Do tego nagły przypływ sił, Darkińskie ciało i miecz potęgowały uczucie chęci walki. On po prostu chciał teraz przetestować moc jeszcze bardziej. Jednak wciąż słyszał głos rozsądku z tyłu głowy i nie ruszył do biegu. Tylko wstał po czym zerknął na Tarica. - Fakt... powinniśmy... - zwrócił się do Tarica walcząc z chęcią zaatakowania. - Co z ludźmi z wioski? - zapytał.
  13. Mephisto The Undying

    [Gra]Kampania EqW

    Aelius starał się po prostu do wody nie wejść. Wiedział co może w niej być, dlatego zwyczajnie wolał tego uniknąć, bądźmy szczerzy, było to obrzydliwe. Chociaż przechodził czasem przez rzeczy równie obrzydliwe. Przy okazji starał się nasłuchiwać odgłosów podziemia, jednak te z nad ziemia trochę przeszkadzały. No i był też fakt, że centurion nie był tropicielem. - Jeśli będziemy z czymkolwiek walczyć. Bo wciąż nie wiadomo czy ten cały krokodyl tu jest - stwierdził. Przez zwolnienie kroku klaczy Centurion zrównał z nią krok, jednak nie zwrócił na to uwagi. Bardziej skupił się na wypatrywaniu czegoś. - W krokodyla z kamienia? Cóż, widziałem sporo dziwnych rzeczy, jednak nigdy kamiennego gada. Chociaż zdaje mi się, że to bardziej miejska legenda, jednak, nie wykluczam możliwości istnienia czegoś takiego - odpowiedział, dalej rozglądając się za czymkolwiek wartym uwagi.
  14. Mephisto The Undying

    [Gra]Kampania EqW

    Centurion wybrał pochodnie zamiast magii, w końcu i tak nie czarował. Pochwycił jedną i zapalił jedną po czym chwycił ją w zęby. Ruszył za Tempest, mieszając pomarańczową łunę ognia ze światłem które roztaczał jej róg. Teraz przynajmniej nie było tak zielono. Chociaż nie wiedział czy to z czymś pomoże, jeśli faktycznie był tu krokodyl z kamienia, pewnie miał podobny kolor jak reszta tuneli. Chociaż widział kilka specyficznych rzeczy, kamiennego gada nigdy. W sumie to całkiem możliwe, że to tylko miejsca legenda. Zerknął jeszcze na osobę z którą to był. Była jednorożcem, musiała znać trochę magii. A takie coś by się przydało, nawet jeśli zasięg nie byłby zbyt duży. - Znasz jakieś zaklęcia na wykrywanie życia? - zapytał po chwili, głosem wręcz pozbawionym emocji, takim typowo żołnierskim.
  15. Bycie sterowanym jak marionetka nie było zbyt przyjemne, ale znośne w ogniu walki. Zwłaszcza, że dało mu nieco przewagi nad niedźwiedziem. Siłowanie się z nim było zdecydowanie zbyt trudne, nawet w obecnej formie, głównie z powodu zmęczenia. Musiał coś wymyślić. Szybko chwycił miecz i wykorzystując drugą rękę jako swego rodzaju rozpraszacz wymierzył pchnięcie w szyję stwora, od boku, tak by trudniej było mu się obronić, jednocześnie próbując powstrzymać uścisk. Powoli zaczął ignorować to co się działo wokół, skupiając się na zabiciu niedźwiedzia.
  16. Zallen kiwnął głową do Darkina po czym pochwycił miecz i ruszył na pomoc Taricowi. Starał się nie myśleć o tym co stało się, że zdobył siłę. Nie chciał myśleć o tym biednym staruszku. Wziął kilka głębokich wdechów w tym czasie przeleciał też gdzieś głaz, ale nie wiedział skąd się wziął. Rozejrzał się szybko szukając kogokolwiek, kto kamieniem by rzucił, ale szybko zrezygnował i skierował wzrok na niedźwiedzia, po czym ruszył na niego szybko, licząc na to, że uda mu się go oflankować.
  17. Gassot podparł się na mieczu gdy Zallen spopielił wojowniczkę. Jednak zaczął tracić siły, to niezbyt mu się podobało. - Wystarczy... - rzucił do Zallena. - Potrafisz... kraść siłę innych? - wysapał kierując wzrok na resztę trupów. - I czy możesz dać ją mi? - zapytał po zerkając na Darkina. - Bo jak tak dalej pójdzie padnę ze zmęczenia, na razie ogranicz czarowanie - zwrócił się podnosząc miecz oburącz i biorąc kilka głębokich wdechów, skupiając uwagę na otaczających go trupach. No i było jeszcze pytanie Tarica. - Mój miecz! - odpowiedział tylko. Zamierzał ciąć łeb pierwszego trupa w zasięgu.
  18. "Tak..." Nie spodziewał się tak szybkiej reakcji trupa, pewnie gdyby zareagował tak nie będąc w tej formie padłby martwy. Nie miał jednak zbyt długo czasu żeby leżeć bo zaczął odpędzać się od trupów przy pomocy miecza, tylko po to by postarać się wstać. Widząc szarżującą wojowniczkę postanowił nie próbować atakować a odskoczyć na bok, najlepiej ten przeciwny do ręki w której broń trzymała nieumarła. Tym razem miał też zamiar spróbować sparować uderzenie, jeśli magia Zallena jej nie powstrzyma.
  19. Gassot widząc wojowniczkę którą to wcześniej Zallen pozbawił głowy zdziwił się, będzie trzeba sprawić, żeby już nie mogli jej poskładać. Rzucił jeszcze okiem na armię trupów za nią i na wielkiego niedźwiedzia który zaatakował Tarica, chociaż on da sobie radę. Celem Noxianina była wojowniczka. Wiedział, że dramatyczne kroczenie w jej kierunku nic nie da, dlatego szybko pochwycił miecz oburącz i zaczął biec w jej kierunku. "Jak utnę jej łeb, dasz radę ją spalić? Tak żeby nie dali rady znowu ją poskładać?" Gdy już by dotrze zamierzał wykonać cięcie mieczem w gardło wojowniczki.
  20. Transformacja była teraz znacznie ciekawsza, chociaż poczuł to po raz drugi dnia dzisiejszego, to tym razem czuł, że ma kontrolę nad ciałem i wyszczerzył się radośnie. To było świetne uczucie. Zerknął na Zellena, wręcz odwzajemniając jego uśmiech. Potem zerknął na broń która nagle wydawała się znacznie mniejsza. "Świetnie uczucie" Zerknął też na Taliyah gdy ta odskoczyła ze strachu. Faktycznie, musiał wyglądać groźnie. - Ja też się nie spodziewałem - powiedział jej, pozbywając się uśmiechu z twarzy. Zaraz potem przybył niedźwiedź na którego natychmiastowo spojrzał. Potem na Tarica. Wielkość niedźwiedzia prezentowała się niezwykle imponująco... a do tego mówił. Zastanawiał się czy Taric zareaguje, ale zaraz potem sam wykonał krok w przód. - Poselstwem od kogo? - zapytał niedźwiedzia.
  21. Mephisto The Undying

    [Gra]Kampania EqW

    Aelius zszedł po drabinie, nie wyglądało jakby miał z tym jakiekolwiek problemy, mimo ciężkiej zbroi. Chociaż nie "ześlizgnął się po bokach drabiny" jak Forest, wolał standardowe rozwiązania. Gdy już dotarł na dół rozejrzał się po wnętrzu kanałów, jak to w takim miejscach na ogół było, nie pachniało tu zbyt przyjemnie. Ale zignorował to, nie był to najgorszy zapach jaki czuł. Usłyszał jeszcze o tym, że gladius i miecz nie zranią kamiennego krokodyla. Wzruszył ramionami. - To uderzaj jelcem, albo głownią. To powinno wystarczyć - stwierdził.
  22. Gassot wsłuchał się w rytm kroków. Szybko skojarzyło mu się wojsko Noxus w którym też brakowało rytmu. Chociaż wiedział, że teraz nie będzie walczył z istotami żywymi, a u jego boku zamiast armii były dwie osoby, Tarcza Valoranu i Shurimianka Procą. No i demoniczny miecz w jego rękach. Z Darkinem materializującym się obok. "Chcę nowych możliwości. Potrzebuję ich jeśli mam przetrwać. Oraz jeśli chcę pomóc tym ludziom. Zatem zgadzam się, będziesz mógł wpływać na otoczenie, a ja dostanę kontrolę. A teraz zabijmy trochę truposzy..." Chwycił miecz lewą dłonią i zaczął się rozglądać, analizując otoczenie i czekając na zdobycie mocy Darkina. - To będzie trudna walka... - burknął.
  23. Gassot dostrzegł ową sowę i zerknął na nią. Czyli Wiedźma już wiedziała gdzie byli, teraz już na pewno nie mieli szans na ucieczkę. - Wątpię aby się udało - zwrócił się do Taliyah i wskazał na sowę siedzącą na dachu. - Fakt, pewnie przybędą wkrótce. "Wiem, że chcesz się zabawić. I domyślam się, że chcesz móc pozabijać. Ale musi być coś cię interesuję cię równie bardzo, prawda?"
×
×
  • Utwórz nowe...