Ok, wreszcie obejrzałem ten film, a zbierałem się tak długo, ponieważ mi się nie chciało bo czekałem, aż całe zainteresowanie filmem się skończy i będę mógł go obejrzeć "na zimno". Od razu, mówię, że nie czytałem poprzednich komentarzy.
My Little Pony: Equestria Girls - Rainbow Rocks jest filmem lepszym od swojego poprzednika i miło się go ogląda. Nie jest pozbawiony wad, ale myślę, że zasługuje na miano filmu bardzo dobrego. Po pierwsze, jest to jednak MLP i mane 6, więc film dostaje, ode mnie małego plusa, już na starcie. Podoba mi się nowa Sunset Shimmer. I o ile w poprzedniej części, jej przemiana była beznadziejnie głupia, tak tutaj widać, jak ona się zmieniła. Polubiłem ją, i teraz widać, że jej przyjaźń z mane 6 nie jest "na siłę".
Fabuła nie porywa i o ile sama animacja nie cierpi na "syndrom sequela", to już fabuła tak. Jest ona powieleniem (z małymi zmianami) poprzedniej części.
Antagonistki są średnio zrobione, nie mają żadnego celu, podobnie jak Sunset w poprzednim filmie. Chyba nie chcą władać nad światem, co? Poza tym za mało poświęcono im uwagi. Przez chwilę myślałem, że to postacie drugoplanowe.
Piosenki w padają w ucho, ale zdecydowanie za mało tam rocka.Podobał mi się pomysł o dylemacie Twilight. Nie ma tak łatwo, trzeba się trochę pomęczyć.
Masa kucyków, przepraszam ludzi w tle, oczywiście mi się spodobała, podobnie myślę o humorze w filmie. Jest rozbrajający!
Jakoś trudno mi wymienić rzeczy które uważam, za genialne w tym filmie, a jest ich trochę, ale to są głównie pojedyncze sceny/wątki. Jednym z nich jest to, że piosenki, również pisze Fluttershy i jej jest kawałek który pokonuje syreny. Świetne!
Żeby opisać więcej scen/ wątków które mi się podobały, musiałbym obejrzeć film jeszcze raz, więc uwierzcie mi na słowo, że trochę tego było.
Ogólnie, bardzo dobra animacja.
8/10