Skocz do zawartości

Advilion

Brony
  • Zawartość

    500
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Advilion

  1. - Czyli ja i Melody będziemy spać w sypialni moich rodziców - powiedziała Cherry - a Law będzie nocował w pokoju jednego z moich braci. Zgadzacie się ze mną?
  2. Tak. Masz trylogię "Władcy pierścieni" w jednej książce?
  3. Stalin zacytował to z książki pewnego niemieckiego pisarza, nie pamiętam już jakiego. Na temat: Człowiek jest (w większości przypadków) egoistą, więc wybrałby ratunek swojego przyjaciela ponad życie stu nieznanych mu ludzi. Po takim wydarzeniu niezbędna będzie terapia, wątpię, by na kimś względnie normalnym takie wydarzenie nie odcisnęłoby piętna. A co ja bym zrobił? Gdybym wierzył w przyjaźń, skłoniłbym się ku ratunku przyjaciela. Niestety, magia przyjaźni to według mnie pojęcie abstrakcyjne w tym świecie. Ale jeśli byłby to ktoś z mojej rodziny, to nie wahałbym się przed poświęceniem innych. Ale gorycz pozostałaby na zawsze.
  4. - Wybacz, że pytałam - klacz podeszła i sama przytuliła człowieka. W pasie, bo wyżej nie sięgała - jest u mnie dosyć miejsca, aby każdy nocował osobno. Chyba, że ktoś nie chce być sam - dodała głośniej, tak, aby Melody też usłyszała.
  5. - Od razu jak mnie zobaczyłeś, to chciałeś mnie pogłaskać, a teraz chcesz tulić. Nie wiem czy to u ludzi jest normalne, ale wydaję mi się, że czegoś ci brakuje. Ale najpewniej mi się tak tylko wydaje...
  6. - Jeśli tego tak bardzo chcesz... - popatrzyła uważnie na Lawa. Wydawało się jej, że to trochę dziwne, że ktoś tak bardzo potrzebuje kogoś utulić, przecież tak niedawno dała mu się pogłaskać - mogę się ciebie o coś zapytać? Jak nie będziesz chciał, to nie musisz odpowiadać.
  7. [Ziew... *patrzy na zegarek* to już wpół do północy? Nie może być! A herbatka była dobra, mimo tego, że wiśni było w niej mniej niż maliny. Ale piernik gratis!] - Możesz się poczęstować, leżą w misce na stoliku - powiedziała Cherry do Melody. Popatrzyła na zamyślonego Lawa - „nie będę mu przeszkadzać" - pomyślała i położyła się na kanapie.
  8. Advilion nie ukrywał satysfakcji z tego, że udało mu się zadać rany dla przeciwnika. Nie było jednak czasu na cieszenie się. Walka była jeszcze nieskończona, a oponent odpowiedział z taką samą siłą, jeśli nie większą. Ogniste promienie raziły zbyt gęsto, aby ich uniknąć. Trzeba zareagować szybko, inaczej walka mogłaby skończyć się za szybko. - Aegis! Maga otoczyła cienka warstwa powietrza, skutecznie blokująca niemalże całą siłę wrogiego zaklęcia. Właśnie, niemalże. Wciąż panowało niemiłosierne gorąco, a w miejscach w których tarcza była wyjątkowo słaba, promienie parzyły ukrytą pod ubiorem skórę. Nie były to rany śmiertelne, lecz piekący ból znacząco utrudniał skuteczny kontratak. Advilion szukał w swojej pamięci zaklęcia, które przywróciłoby mu przewagę. Znalazł. - Oxytolle Zaklęcie pozornie nie robiło nic. Pozornie, gdyż tak naprawdę pozbawiało tlenu całą arenę. Poza oczywistym skutkiem, czyli osłabieniem przeciwnika brakiem tego życiodajnego gazu, wiązki płomieni zmniejszyły swą średnicę, a pozbawione ognistej otoczki, stały się łatwymi do uniknięcia promieniami, na dodatek niemalże niegroźnymi. Czar mógłby zakończyć tę walkę, ale Advilion domyślał się, że przeciwnik ma już w zanadrzu odpowiedź na to zagranie, na dodatek rzucenie dwóch tak potężnych zaklęć w tak krótkim odstępie czasu znacząco osłabiło maga.
  9. - Nie jesteś ani szary, ani czarny - powiedziała Cherry do Lawa - a kucyki dobierają imiona głównie po wyglądzie. Albo przeczuciu. [Okazało się, że wiśniowa herbata ma 0,3% wiśni... ale jest!]
  10. - I wiśnie, i czekoladę po prostu kocham - krzyknęła entuzjastycznie Cherry - rodzice mieli mnie nazwać, Chocalate Cherry, ale dla babci się nie spodobało, wciąż nie wiem czemu. Chcecie może coś zjeść? Niekoniecznie z wiśniami, ale ich mam najwięcej. Albo może coś do picia? Herbatę z wiśniami na przykład? [Przez Cherry zaraz pójdę i sam sobie zrobię herbatę z wiśniami]
  11. - Och, dobrze skoro jest już ustalone, że o 12, to niech będzie o 12. A teraz już chodźmy - raźno pomaszerowała w kierunku swojego domu. Dużo czasu nie minęło, gdy dotarła do jego drzwi. Po ich otwarciu, na zewnątrz rozniósł się zapach czekolady. Taki już w końcu był urok pracy w cukiernictwie. Za małym gankiem był salon z wszystkimi meblami utrzymanymi w kolorze ciemnej czerwieni, ulubionego koloru klaczy. Przy ścianach stały dwie kanapy, a pomiędzy nimi mały stolik, wykonany z drewna, a jakże, wiśniowego. Stała na nim szklana miska, pełna wspomnianych przez Cherry wcześniej wisienek w czekoladzie. Na jednej ze ścian wisiał ogromny obraz przedstawiający uśmiechniętą rodzinę kucyków. W środku nie było żadnych drzwi, więc wszędzie można było dojść bez problemu. Na piętrze znajdowały się cztery sypialnie, w tym jedna z podwójnym łóżkiem. - Zapraszam do środka - powiedziała do ludzi, mających zamiar u niej nocować - rozgośćcie się.
  12. - Tak, chodźmy, już Celestia opuszcza słońce Wybacz, Megi, że tak szybko się rozstajemy. Do zobaczenia! - krzyknęła radośnie do pozostałych, wstając z trawy i kierując się w stronę miasteczka. Obróciła się jeszcze na chwilę - ale może powinniśmy jeszcze uzgodnić, gdzie i kiedy się znowu spotkamy?
  13. - Na wisienki będziecie musieli poczekać, aż do mnie dojdziemy - powiedziała Cherry, sugerując tym samym dla Melody, że nie ma nic przeciwko kolejnym gościom - cześć, yyy... jak masz na imię? Bo ja Cherry - zwróciła się do nowoprzybyłej klaczy.
  14. - Nie płacz - powiedziała cicho. Nieco zdziwiła ją uczuciowość Lenki, ale postanowiła, że nie będzie tego krytykować - U mnie znajdą się jeszcze dwa łóżka, kiedyś żyła tam cała moja rodzina, ale porozchodzili się po świecie, wiecie jak to jest - powiedziała już głośniej - a lubicie może wiśnie w czekoladzie? Albo samą czekoladę? Albo same wiśnie?
  15. Cherry zakaszlała cicho, kiedy dym dotarł do jej nozdrzy. - Dlaczego ty wdychasz ten dym? - zapytała się Dantego.
  16. - Tak, Law, chętnie ciebie przyjmę - uśmiechnęła się znowu. Zdążyła polubić tego człowieka - ktoś jeszcze chce pójść do mnie? A wy, ludzie, to dopiero macie ciekawe imiona, takie długie i skomplikowane.
  17. - Tak właściwie to możemy pójść do mnie, ale nie wiem jak inne kucyki zareagują na widok ludzi. A patykowilki... - Cherry przełknęła ślinę - Coffe wystarczająco dobrze to wyjaśniła. Ale w Everfree żyją nie tylko patykowilki...
  18. - Jesteś narzędziem rolniczym? - Cherry zapytała się Lawa z zaciekawieniem - wy, ludzie, potraficie zmieniać się w przedmioty?
  19. - Raczej nie, a z tego co widziałam, jest to całkiem przyjemne - klacz uśmiechnęła się i z powrotem podeszła do mężczyzny, przy okazji zauważając kolejną osobę. Zdążyła się już nieco oswoić z ludźmi, więc powiedziała tylko: - Tak, kucyki i... cześć. [btw, czemu na karcie postaci trzeba było podawać narodowość? I tak wszyscy gadają po equestriańsku/angielsku]
  20. - Eee... cześć - powiedziała Cherry do kolejnych ludzi, robiąc krok w tył. Ta sytuacja ją z lekka przytłaczała, za dużo się wydarzyło w tak krótkim czasie.
  21. - Tak właściwie, to spotkaliśmy się pierwszy raz... - odpowiedziała dla Lawa - ja mam na imię Cherry - skoro ludzie się przedstawili, to czemu ona nie miałaby tego zrobić? Ostrożnie podniosła kopytko, aby podaç je dla mężczyzny - i miło mi was poznać - przekonała się do nich. Gdyby chcieli zaatakować, to przecież mieli ku temu już wiele okazji.
  22. Cherry wyszła zza krzaka. Nie ufała wprawdzie tym stworom, ale skoro i tak już wiedziały o jej istnieniu, uznała, że nie ma sensu dalej się kryć. - W-witajcie człowieki - powiedziała, nie znała przecież poprawnej odmiany tego słowa - ale dlaczego ona się śmieje? - zapytała, wskazując na Melody.
  23. A ja jestem Cherry - powiedziała do pozostałych kucyków. Spojrzała w stronę lasu i zobaczyła wysokie postacie, nie przypominające żadnych znanych jej stworzeń. Po chwili znalazła się za krzakiem, tuż obok Coffe. - T-tam jest c-coś str-strasznego - powiedziała do drugiej klaczy, szczękając zębami i wskazując kopytem na wnętrze lasu.
×
×
  • Utwórz nowe...