Skocz do zawartości

The Silver Cheese

Brony
  • Zawartość

    878
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez The Silver Cheese

  1. SpookyPonymeetFBcover.thumb.jpg.bbde6baa0a700516b6e24256438f17fb.jpg
     
    (◣_◢) Spooky [¬º-°]¬
     
    Czy to jest możliwe? Czy to się dzieje? To się stało, bo mamy do czynienia z pełną SETNĄ rocznicą Śląskich Ponymeetów (z paroma połówkami po drodze ( ꙨပꙨ )!
     
    Z tej okazji pragniemy zrobić coś nieco większego, z małym rozmachem, w duchu Halloween, wciąż pamiętając, że szaleć nadal nie możemy, bo wirus, pandemia, przepisy sanitarne.
     
    - A więc kiedy?
    30 października, od 12:00 do 17:00 (godziny mogą ulec zmianie)!!
    //---------------------
     
    - Gdzie się wieść odbędzie?
    Chorzowskie Centrum Kultury w Chorzowie, na Henryka Sienkiewicza 3, 41-530. Konkretnie na niższym piętrze placówki (takie oszklone schody na dół blisko głównego wejścia)
    //---------------------
     
    - Czy mam coś ze sobą zabrać?
    Dostarcz nam świeże ciało, jeszcze ciep ... znaczy Ciebie samego, bo każda osoba jest na wagę złota i będzie tworzyć ten klimat! Oprócz tego może jakieś pluszaki, podobno meet'owe frytki dobrze integrują ludzi! Świetny humor również jest towarem deficytowym!
    //---------------------
     
    - Co jest w planach?
    W planach planszóweczki, mini prelekcje, myślimy również o specjalnym szpeju na tę okazję ┬─┬⃰͡ (ᵔᵕᵔ͜ ) .
    //---------------------
     
    Będziemy was informować o nowościach na bieżąco ~(^-^)~! Zadawajcie pytanie w komentarzach i liczymy na waszą obecność!
    ヽ༼ ಠ益ಠ ༽ノ Fandom z martwych powstanie!!! ヽ༼ ಠ益ಠ ༽ノ
  2. 16 godzin temu, Arjen napisał:

    Powiem Ci, że moje ananasy już dojrzały. Jest szansa na mały szkic? Co w ogóle u Ciebie? :lunahug2:


    Żyć, żyję, no ale jednak czas mnie dopadł oraz moje poczucie z kucami :twiblush:. Well, w serduchu będzie się nadal miało to wszystko, bo to jednak część życia, która mnie ukształtowała xD.

    Tak, wciąż robię, wciąż rysuję, gdzieś też prokrastynacja wygrywa xD
     

    To może po kolei - 2020. Taki render dla kolegi z jego OC:

    Spoiler

    Neij.thumb.jpg.e17b3d1024d582ea675cdd1219d2f893.jpg

     

    Zabawa pastelami:

     

    Spoiler

    2.thumb.jpg.67e926f67c6c4af87bdb1b881abe5c6a.jpg

     

    Dalej zabawa (dla przyjaciółki na urodzinki jej OC):
     

    Spoiler

    001.thumb.jpg.ffd2f1d107da6ed0345e5bf36b1e4f36.jpg

     

    Po drodze w 95% zrobiłem Inktobera, a potem miałem dosyć poważny kryzys (złamana rzepka, rehabilitacja) plus pisanie i kończenie magisterki. 

    W wakacje znowu ruszyłem i takie oto cuda są. Wpierw Genshin Impact i EI, Baal - wpierw Sillhoute

     

    Spoiler

    78876886_ScarfBaal@075x.thumb.jpg.5a478db511dd586a4ef165259b4e65af.jpg

     

    A tu lineart

     

    Spoiler

    45001501_ScarfBaalLine@075x.thumb.jpg.78c84ef3303f0644ca47a5bab2157c30.jpg

     

    A z kucowych rzeczy to bawię tutaj najwięcej - z aukcji charytatywnej wciąż tworzę i robię taki oto theme z Fallout Equestria

     

    Spoiler

    2107784536_FalloutEquestria-Commision@075x.thumb.jpg.4d572cc40ae0682d291a1c15eaac5541.jpg

     

    I w sumie na tym się na razie stoi :RPHVO:

    • +1 1
  3. Po seansie, po przemyśleniach i powiem tak ... ani świetnie, ani też źle :MJTQO:!

     

    Może zacznę od plusów, bo te mogą być później dla mnie trudne do przechwycenia. Animacja 3D bardzo ładna, płynna, modele postaci są dopracowane! Podobał mi się slapstick (osobiście moim zdaniem najlepszy format komediowy), ogólnie dało się wyczuć humor oraz energię jaka bije z większości postaci oraz odgrywanych scen. Na pewno też sporą zaletą są główni bohaterowie, choć nie wszyscy byli dobrze zarysowani (Pipp tak jakoś blado wyszła), nie są kalkami z G4. Piosenki uważam za dobre, niektóre bardzo miłe (pierwsza z Sunny), niektóre dosyć sytuacyjne, ale jakoś wypadły dla mnie bez rewelacji (moment jak Izzy robiła make up reszcie ekipy). Also ... majonez jako zakazane słowo xD UwU. 

     

    Minus zaś to raczej outcome całego seansu, bo jak człowiek dobrze się bawił w trakcie to pod koniec nadal pozostaje niesmak w postaci pytania ... KTO ZA TYM STAŁ!!?? TO WSZYSTKO?!? I nie chodzi mi o mega duży origin z G4, epicką opowieść, a jakiś skrawek informacji od czego się to MOGŁO zacząć. Przecież strach i niepewność znikąd się nie bierze, a człowieka aż korciło dlaczego tak nagle wszystko walnęło i każda rasa rzucała się i tworzyła głupie plotki. Z innych minusów to zbytnie ugniecenie akcji, na początku mamy slow moment, jak wkracza Izzy to tylko i wyłącznie przyspieszamy aż docieramy do momentu z przyjacielskim ogniskiem (mija chyba blisko 45 min). Dosyć nieliniowo, ale to na marginesie, bo to jest film dla dzieci i akcja non stop iść powinna. Przemiana Sprouta jest bezsensowna, chyba najbardziej przenaturzona rzecz w tym filmie zaraz po strachu i reakcjach każdej z ras. 

     

    Sunny po przemianie mi nie przeszkadza, choć można się kłócić czy nie za szybko postanowili twórcy wprowadzili alikornizację (o ile to jest stałe, a nie jakaś czasowa iluzja). Całość bym ocenił na "" 6 "", bo jednak film nie próbował udzielić nam kilku odpowiedzi na dosyć ważne pytania. Zobaczymy czy serial będzie rozwijał przygodę ze "starożytną Equestrią", bo to moim zdaniem jest teraz jedyna rzecz, która będzie snuła najwięcej domysłów, zaraz po tym co się stało z ojcem Sunny. A tak możliwe, że będzie odświeżanie starych konkretów, czyli uczymy się znowu przyjaźni!

     

    Gdybym miał porównać początek G5 do G4, to G4 robiło to znacznie lepiej. (i upakowało to w 45 min xD) Wiadomo, to jest co innego - jest villain, ale mamy zarys z przeszłości, motywacje. Main6 jest dobrze przedstawione. Wszystko jest odhaczone, a G5 ... dało niesmak, a w G4 widać, że wyjaśnienia to parę zdań z książki, które w zupełności wystarczyły, aby pokazać nam na czym stoimy. Po seansie G5 wciąż nie wiemy wiele, tylko to, że magia wróciła, ale kto, co, dlaczego (bez jakiś fajerwerków, flashbacków, a ustnie coś choćby)... well, zobaczymy co zrobią w serialu.

     

    To ja bym zakończył to tak .... nie ma zajebiście, ale jakieś bunkry są :akashrug:!

  4. Hej wszystkim zdrowym i żywym na forum! 

     

    DISCORD LINK: https://discord.gg/7ZVMJ9egn9

     

    Jak co roku o podobnej porze, w miesiącu lutym odbywał się Snowfall. Z powodu sytuacji jakiej się nasz świat i państwo znajduje nie mogliśmy zrobić "normalnego" meeta.  Z tego też względu przenosimy nasze wydarzenie na wersję cyfrową, na Discorda!  Czekać będą na Was ciekawe wywiady, konkursy, zabawy, koncerty.... niemało się już tego nazbierało! 

     

    147994246_4076541465690781_4642318863809928495_o.jpg.2039de143b6ff26b59959da4c3ba1d92.jpg


    Na wydarzeniu oraz serwerze DC będą pojawiać się najnowsze informacje. Start Snowfall'a przewidywany na datę 27 lutego godzina 13:00.  Jednak.....na serwer wydarzenia możesz dołączyć już dziś 

     

    Zapraszamy do dołączenia na wydarzenie!

  5. Dnia 6.09.2020 o 08:52, MarianWisniewski napisał:

    A ja zawiodłem się na twórcach mlp, ponieważ myślałem, że skoro nie chcą przywrócić serialu, to w 5 generacji mane 6 będzie. A tymczasem tak ich "znienawidzili", że najpierw usunęli Twilight, a zaraz boję się, że w śmieciach wyląduje i reszta.

    Nauczka na przyszłość: nie zakochać się w trwającym do dziś serialu.

     

    Whaaaaat ? Rly? Chłopie, serio ogarnij się, bo to co piszesz sprawia jak bardzo jesteś przywiązany do tego serialu. Tak, MLP to fajna kreskówka, fandom też jest spoko, ale jednak ... istnieje coś takiego jak życie i w nim jest też wiele ciekawych (nawet i lepszych) rzeczy niż tylko być przy jednym temacie. Stąd ja bardzo aprobuję G5 i nową obsadę bohaterów tam, bo oto chodzi aby się wyrwać, pokazać coś zupełnie nowego. Może będzie to jakaś dalsza przyszłość i main6 będzie tam wspominane, kto wie :NjdaT:

     

    Tak na dobrą sprawę main6 zostało porządnie wykorzystane, opisane i przedstawione. Gdyby one by były w G5 to byśmy czuli odgrzewane kotlety oraz mocne porównania do G4, a ... już widzimy jak Pony Life jest gniotem na miarę Teen Titans Go, który tylko uprościł charaktery main6. Już Psi Patrol ma lepszą fabułę i trzyma się sensu niż Pony Life :twiblush:. W skrócie, głowa do góry, pora wyjść i poznać zupełnie nowe rzeczy, na czas tworzenia G5 warto obejrzeć inne seriale, kreskówki czy anime. Tego jest od groma i na pewno nie jeden serial będzie dla ciebie zatopioną czarną perłą w morzu innych pereł.  

    • +1 2
    • Nie lubię 1
  6. Dnia 18.08.2020 o 08:08, Socks Chaser napisał:

    "Bronies nie muszą wychodzić na ulicę" jest według mnie niepotrzebne, jak mówiłam, to są 2 różne przypadki, o różnej wadze i do których trzeba różnych podejść.

     

    Na obecny moment jest niepotrzebne, bo innymi argumentami wolałbym pewne rzeczy pokazać. Prawda, "ja nie wychodzę, to wy też nie" jest trochę na wskroś, bo jak coś jest nie halo z państwem czy prawem to ludzie muszą udowodnić, że się coś nie podoba (np. obecna Białoruś).

     

    Dnia 18.08.2020 o 08:08, Socks Chaser napisał:

    Wiesz... jednak osoby młode mają świadomość własnego ja. Osoba przed osiemnastką to wciąż człowiek ma prawo do swoich własnych, świadomych decyzji. Też w niektórych miejscach np. daje się prawo do głosowania osobom w wieku 16 lat, w Europie takim miejscem jest np. Austria, właśnie dlatego, że szesnastolatek, mimo że jest człowiekiem młodym, to jest na tyle świadomy, by podjąć odpowiedzialną decyzję i zagłosować w wyborach. Zresztą te same osoby wybierają też czy chcą iść do technikum, zawodówki czy liceum, a to również jest decyzja znacząca i odpowiedzialna. Wiele osób LGBT od młodych lat czuło się "inaczej" od rówieśników, a to właśnie w młodym wieku, nie od osiemnastki, człowiek zaczyna rozwijać swoje życie społeczne - poznawać ludzi, decydować o swoim ubiorze i prezencji, zakochują się, spotykają na mieście, i zwyczajnie decydują o sobie, o swoim "ja".

     

    Poszukiwanie własnego "ja" w kwestii płci czy seksualności można łatwo pogodzić z nauką "wartości uniwersalnych", tym bardziej że właśnie świadomość samego/samej siebie  prowadzi do bycia lepszym człowiekiem. Tutaj nie ma wyboru między jednym czy drugim, nie ma problemu by wybrać oba, bo one się nie wykluczają. Tym bardziej jeśli mówimy o osobach LGBT - jeśli stawimy takim osobom granicę tych 18 lat, i dopiero od niej założymy że są one "gotowe", to oznacza że przez kilka-kilkanaście lat ograniczaliśmy tę osobę, i pełne prawo do poszukiwania siebie ma właśnie przy wejściu w dorosłość. A takie tłumienie siebie nigdy nie wychodzi na dobre. Poza tym pragnę zauważyć że w podobnym tonie nie mówisz o osobach hetero i cispłciowych. No a jeśli uważasz że również osoby hetero i cis powinny decydować o tym czy są cis i hetero dopiero od osiemnastki to... tutaj też uważam, że to będzie niepotrzebne, szkodliwe ograniczenie.

     

    Po prostu trzeba rozmawiać. Nie traktować dziecka, czy nastolatka, jak jakiś wiecznie zmienny byt któremu "się odwidzi", ale rozmawiać, słuchać, brać zdanie pod uwagę, i brać je na poważnie. Dzieci i nastolatkowie mają poczucie własnego ja i chcą decydować o sobie, nie powinniśmy im tego blokować.

     

    Zresztą jeśli chodzi o takie młode osoby trans to jedną z nich był Wiktor, uczeń podstawówki. Artykuł warto przeczytać, bo ukazuje nie tylko słabość wielu instytucji, ale też i zacietrzewienie osób które powinny nam pomagać. Wiktor swojej decyzji o tym, że chce używać męskiego imienia, ściąć włosy, ubierać męskie ubrania, dokonał sam, świadomie. I uważam że powinniśmy skupić się na tym by dla osób takich jak Wiktor tworzyć odpowiednie środowisko do bycia sobą, a nie im to utrudniać.

     

    Nie twierdzę, że osoba poniżej 18 nie jest świadoma własnego ja i tego, że się rozwija. Problem zapatruję na zasadzie wciąż małej wiedzy o świecie, tego że to nadal wiek który nie sprawia, że w 100% wiesz co robić. I tutaj słusznie jest wskazane, aby rozmawiać, mieć kontakt jak i wsparcie, bo dzięki temu się takie osoby lepiej rozumie. Stety lub niestety, ale młodzież ma skłonności do przejaskrawiania, robienia głupot w przestrzeni publicznej, buntować się przed rodzicami ... wciąż od sytuacji zależy jak i przypadku, jednak to jest burzliwy okres i tu trzeba ostrożności, i w pełni taka osoba nie może decydować o tym czy np. chce już transfuzje. Powinny być rozmowy, też i rodzice, aby zweryfikować to i owo, mniej więcej tak jak mamy z jakąkolwiek informacją, aby nie popaść w efekt potwierdzenia, czy to, że 3 moich znajomych z neta się tak zachowuje to pewnie ja też taki jestem. To, że ktoś powie "zastanów się, może daj temu czas" nie znaczy, że jest tłumiony, ale to, że może nadal czegoś nie wie, też i warto zbadać ten temat najlepiej jak to tylko możliwe. Znów ... trzeba patrzeć kiedy się tłumi, a kiedy dziecko dostaje sygnał, aby przemyślało sprawę. Tutaj ciężko granicę postawić, bo przypadków mamy ogrom. Granica 18 jest taka, że wtedy młody dorosły może mieć wyrąbane na zdanie innych i pójść sobie na operacje - może, jest już dorosły (w praktyce prawa). 

     

    Dnia 18.08.2020 o 08:08, Socks Chaser napisał:

    Wiesz, ja się spotykałam z opiniami na zasadzie "Trzeba robić pikniki, integrować się". I takie pikniki integracyjne często są robione przed marszami, a i podczas samego marszu lub przed można przyjść, porozmawiać, poznać się, i nikt tego nie broni. Można zobaczyć że to ludzie różni, z pasjami, bliskimi, z celami w życiu. Trzeba po prostu chcieć. Ale same takie np. "pikniki integracyjne" mają, wbrew pozorom, dość małą skuteczność, a też nie bardzo studzą zapał osób anty - w Szczecinie raz był taki piknik integracyjny, przyszła grupa kiboli, rozpizgała wszystko i tyle z tego było, niestety. :p 


    Marsze równości wbrew pozorom mają działanie pozytywne i wpływają na opinię publiczną. Tutaj też chodzi o to by się spotkać w swoim gronie, mieć taki swój dzień. Osoby LGBT można było poznać w np. "Żywej Bibliotece", inicjatywie, niestety, zaatakowanej przez środowiska anty np. ordo luris. I tu jest ten problem, bo, jeśli dobrze pamiętam, ty właśnie jesteś za tym, by osoby LGBT bardziej pokazywały "siebie". Że więcej zrozumienia, akceptacji dla tego środowiska będzie, jeśli zamiast marszu postawi się na np. piknik integracyjny, na rozmowy, na spotkanie się. Ale nieważne czy mówimy o marszu równości na tysiące osób, czy o inicjatywie w której wśród kilkunastu osób będzie jedna osoba trans z którą można pogadać - nagonka, problem i atak zawsze będzie. To nie jest kwestia tego że np. marsze "drażnią", a piknik bardziej wpadnie w gusta ogółu.

     

    Skuteczność to jedno, narracja jaka z tego płynie to drugie. Marsze mają to do siebie, że wkraczają w przestrzeń publiczną o dużym zakresie, zaś inicjatywy w bibliotekach, kawiarniach, teatrach to przestrzenie pół publiczne, tzn. musisz się namęczyć, aby wejść i odnaleźć tego typu inicjatywę. Człowiek inaczej odbiera narrację: "pomoc dla innych, wolontariat, rozdawanie jedzenie", bo z marszu idzie narracja "jesteśmy" i też czasem jakieś inne pomocne akcje tam też są, ale to "jesteśmy" najbardziej bije ... i tyle. Tak, są, ale co to zmienia? Marsze przez swoją wielkość nie są pilnowane i niemiłe akcje wychodzą i jakoś nikt nie bierze za to odpowiedzialności czy pomyśli co druga strona o tym pomyśli.   

     

    Dnia 18.08.2020 o 08:08, Socks Chaser napisał:

    Kiedyś sama miałam takie nastawienie - że marsze równości bardziej ludzi nerwują niż przyciągają - a potem się kapnęłam, że czy mówimy o marszu, czy o pikniku integracyjnym, czy może o "żywej książce", to dla wielu osób problemem będzie sama inicjatywa. Samo to, że osoby LGBT coś robią, chcą wyściubić nosa i powiedzieć "istniejemy". Ważne jest to, by po prostu robić co się czuje, że jest spoko. A nie martwić się że jakiemuś sebkowi pęknie serce. Ten sebek będzie chciał nas skopać tak czy siak. :p

     

    Jeżeli uważasz, że marsz i inicjatywa rozdawania jedzenia czy pomocy biednym to ta sama narracja to niestety, ale jesteś tutaj w błędzie. "Szedłem ulicą" vs "Dałem koc ubogiej osobie; zrobiłem wykład'; zrobiłem aukcję charytatywną". To brzmi inaczej, to brzmi wholesome! Marsz to marsz, to jest jego główna idea, przez niego mało wychodzi innych rzeczy. Może marsz nie nerwuje wszystkich, ale niektórzy mają niesmak, pewne wątpliwości (jak ja), niektórzy będą triggered ... reakcje są różne, no ale fakt, nie jest bardzo ok jak ktoś zaczyna wołać do kogoś pedał czy świnia, czy życzy śmierci. To, że czujecie, że marsz pomaga LGBT, nie znaczy że ma dobry wpływ na drugą stronę, a chyba tego chcemy, aby każdy miał dobre z tego odczucia. Wywiad dałoby się zrobić, co dany obywatel sądzi o idei marszu jakiegokolwiek.  

     

    Dnia 18.08.2020 o 08:08, Socks Chaser napisał:

    Błędnym jest też według mnie oczekiwanie "udowodnienia", i tutaj też nawiązuję do twoich wypowiedzi z pierwszego posta, bo czuję że tego trochę dotykasz. Osoby LGBT to ludzie. Kto chce to może sobie łatwo posprawdzać, poznać, poczytać czy pooglądać. Wywiady, filmy, może się przejść tu czy tam, zajść na marsz. Osoby LGBT na każdym kroku pokazują że są ludźmi - z marzeniami, celami, pracami, problemami, wadami, zaletami, przyjaciółmi. Osoby hetero i cis nie muszą udowadniać czegokolwiek by mieć prawo do ślubu, adopcji, wspólnego kredytu czy pochowania drugiej połówki. Czemu więc osoby LGBT muszą udowadniać, wpisywać się w jakieś ramy, rodzaje i normy ustanawiane właśnie, przez kogo, osoby hetero, by na te prawa zasłużyć?

     

    To samo zdanie mam o podejściu z tym, nazwę to, "pożytkiem publicznym". Normą różnych grup i fundacji jest to, że udzielają się w określonych sprawach. Otwarte Klatki będą działać na rzecz walki z przemysłową hodowlą zwierząt na futra i mięso, Rak'n'Roll będzie działać na rzecz walki z rakiem, tak samo Lambda Warszawa czy KPH działają na rzecz równouprawnienia osób LGBT i walki z homofobią, transfobią itp. i w tym nie ma nic dziwnego i nic złego. Chwalisz "Tęczowych Społeczników", i spoko, bo takie działania również są ważne, ale priorytetem, przede wszystkim, dla nas, zawsze będzie to, by walczyć o prawa osób LGBT. I uważam że błędnym podejściem jest, by mieć o LGBT czy o części ich inicjatyw zdanie sceptyczne przez to, że nie działamy na rzecz ogółu. Zresztą... działamy, ale też grupy LGBT i osoby LGBT już i tak mają wystarczająco problemów własnych, by jeszcze coś temu czy tamtemu "udowadniać". Już nie mówiąc o tym, że wymaganie "udowodnienia" że zasługuje się na jakieś bazowe prawa jest czymś... cóż, trzeba mieć tupet że tak powiem. I łatwo jest się wypowiadać w ten sposób będąc na miejscu uprzywilejowanej większości.

     

    Zło jest złem, zawsze, ale jednak to trochę głupie by stawiać jakiś mniejszy czy większy znak równości między krzywdą wyrządzaną przez LGBT, a krzywdą wyrządzaną dla LGBT. To są rzeczy nie do porównania, i wypowiadam się o tym (i o Margot) niżej.

     

    Czy pierwsza rzecz, którą ja bym chciał wiedzieć to to, że ... ktoś jest homo, gejem, trans, hetero? Tak poznajemy się? Nie! To jest rzecz mega prywatna, ona nie powinna wychodzić od razu, bo to co chcemy raczej wiedzieć o drugim człowieku to to co lubi robić, w co grać, czy muzyka mu odpowiada, czy lubi planszówki ... to jest "udowodnienie", też i są tematy, których nie powinno się na początku poruszać typu jak kto się zapatruje na związki, czy jesteś w kościele, co o polityce sądzisz, za jaką partią ... dość prywatne tematy, które lepiej poruszać jak się nieco już daną osobę poznało. I to TYCZY SIĘ WSZYSTKICH (takie mam wrażenie)! Zaś LGBT ma czasem narrację, że trzeba o tym mówić, jest to ważne! Ważny jest ogół tych wszystkich cech, zachowań które masz, a nie tym że jest się tym a tym z orientacji. Po prostu dyskryminacja LGBT działa tak samo jak Naziści szczuli na Żydów, bo tak ... i tego nie powinno być, nie ma mieć miejsca!  

     

    I nie, jedyne prawo jakie LGBT potrzebuje to to, aby mieć prawo (czy właściwie legalizacje i formę instytucjalizowaną) do związków małżeńskich + prawo do adopcji dzieci, oczywiście jeśli jego rozwój nie byłby zakłócony (badania trzeba by było przeprowadzić - podobno są)! Reszta rzeczy jest bezsensu, bo pochówek np. ateistów istnieje i jest na osobnym cmentarzu i obrządek odbywa urzędnik. Kredyt wspólny ... no idea jak to działa, jak dla mnie iść regułą taką, aby każda osoba miała zdolność kredytową, bo obarczanie jednej osoby ciężarem hipoteki może być dość niebezpieczne. A tak jesteście na równi cały czas, bo problem nie leży w braku praw, a w ludziach. Tym, że ktoś was pobije, że dana osoba nie wyda czegoś w kasie, nie da dokumentu, bo jesteś taki a taki. No ale tak ... dając przykład, "udowadniając" jednoczycie, bo jeśli uważacie, że to tylko wy to nie ... jesteście też częścią tej machiny i też macie potknięcia i to dość rażące, które resztę zniechęca.

     

    Dnia 18.08.2020 o 08:08, Socks Chaser napisał:

     Jakoś nie słychać by policja zatrzymywała osoby z ostatnich marszów faszystowskich, a oni też na pomnikach zostawiali flagi, tylko że biało-czerwone. Flaga tęczowa nie obraża. Tęcza to znak mniejszości seksualnych, znak szczęścia, otwartości, akceptacji. Jeśli ktoś ma o to problem, to dlatego że flaga tęczowa według niego jest zła, wtedy warto zapytać co sądzi o środowiskach LGBT - pedofile, adoptują dzieci by gwałcić, neomarksiści kulturowi?

     

    Obrazić może, ale zależy to jak zostanie użyta niestety. Bo jednak potrafimy dostrzec, że flaga znaczenia nie ma tak długo, aż nie kojarzy się ona z niefajnymi wydarzeniami - bo jednak to co Margot zrobił, czy zostały ubarwione pomniki nie są czynami tolerancyjnymi, a które budzą prowokacje. A niechcący wtedy tęcza obrywa w tym kontekście. 

     

    Dnia 18.08.2020 o 08:08, Socks Chaser napisał:

    Cipkomaryjki - Myślę że nic mi do tego co kto sobie z gliny czy innej porcelany ulepił w prywacie. Nagonka na tę osobę pewnie jej tylko sprzedaż podkręciła, zresztą dochód miał iść na cele charytatywne, więc tym bardziej mi to obojętne, i obojętne powinno być każdemu.

     

    Bycie obojętny w obecnym czasie, i tym co radykałowie LGBT robią jest moim zdaniem wyłącznie hipokryzją i brakiem empatii dla własnego podwórka. Podkreślam w obecnym czasie, bo gdyby tego typu akcje były w znacznej mniejszości, a organizacje LGBT przepraszały czy też próbowały zapobiec tego typu inicjatywą to zdecydowanie by to podniosło opinię publiczną jak i sama narracja "zatrzymania rzeczy nietolerancyjnej" mocno by przemawiała, że jest staranie w ukierunkowaniu na dobrą prezentację grupy. Znów "udowodnienie".

     

    Dnia 18.08.2020 o 08:08, Socks Chaser napisał:

      "Udawana msza święta" to było nabożeństwo ekumeniczne, a zorganizował je biskup Szymon Niemiec. Jest on duchownym mniejszego wyznania starokatolickiego, w 2009 otrzymał święcenia prezbitariatu. W 2012 został konsekrowany na biskupa, a od 2019 pozostaje kapłanem bez juryzdykcji. W praktyce jest on pełnoprawnym duchownym, po prostu jest on innego wyznania niż rzymskokatolickie.

    Szymon Niemiec to nabożeństwo ekumeniczne organizował od 2010 roku, a jako, że jest ono ekumeniczne, to mógł w nim uczestniczyć każdy. Jedną z osób które w nim uczestniczyły był członek Kościoła Latającego Potwora Spaghetti, który wcześniej zapytał Szymona Niemca czy może w nabożeństwie brać udział, i dostał zgodę. Ani Szymon Niemiec, ani ten facio z Pastafarianów nie są winni niczego, ani nikogo nie obrażali. Po prostu rzymskokatolickim kołtunom zamaniło się, że mają wyłączność na nabożeństwa i mogą dyktować zasady duchownym spoza swojego kościoła.

    Tutaj krótki wywiad z gościem od durszlaka.

     

    "Aborcja Jezusa" to jest sprawa z Argentyny a nie z naszego podwórka, i to sprzed trzech lat, a odpowiadają za nią jakieś feministki. Gadają o niej głównie portale w stylu fronda, czyli różne ultrakatolskie szmatławce które nie mają się do czego przyczepić więc wyciągają jakieś stare afery. Czy było niefajne, obrazoburcze? No... myślę że tak, bo o ile popieram wiele radykalnych metod, to uważam że ta akurat nie była zbyt ok. Uważam jednak przy tym, że nie ma sensu poruszać sprawy sprzed trzech lat, która nawet naszego podwórka nie dotknęła, za którą stoją grupy niezwiązane z LGBT. Tym bardziej że wielu informacji poza płaczami na fronda czy telewizjarepublika nie znalazłam


    Ok, "aborcja" jest już starym tematem, wzięli dla sensacji - point. Jednak msza w czasie marszu nie bije narracją dobrą. Kościół ze swoimi obrzędami nie wychodzi poza swoją strefę zamkniętą (kaplice czy katedry, placówki obrządku) czy jeszcze pół publiczną, bo te też się zdarzają (msza przy kapliczce - na wsiach zwykle to jest, msza na wodzie), ale to są sytuację, które nie wchodzą w najbardziej publiczną strefę jaką jest ulica czy rynek i zwykle tam są marsze organizowane (chcą, bo wtedy najwięcej ludzi je widzi). Stąd, zobaczenie takiego obrządku na marszu równości nie bije dobrym wydźwiękiem, a niektórzy wprost zauważyli, że to bije po oczach i nie czują się z tym faktem ok. Jedyne do czego mógłbym przyrównać to to Boże Ciało i procesja, co jest jakimś argumentem, no ale ... państwo katolickie od paru setek lat, nikogo to nie dziwi, a podczas procesji nic nie wychodzi, bo kierujemy się zasadami, dekalogiem, po prostu szanujemy to. 
     

    Dnia 18.08.2020 o 08:08, Socks Chaser napisał:

    Poza tym nerwuje mnie to, że jako zło które wyrządza LGBT dla otoczenia podaje się głównie rzeczy nieszkodliwe i łatwe do naprawy (flagi na pomnikach), prywatną twórczość (cipkomaryjka), jednostkowe przypadki sprzed lat (Aborcja Jezusa) lub jakieś totalnie przeinaczone wydarzenia (nabożeństwo ekumeniczne). To często są działania albo przeinaczone na korzyść strony anty ("parodia mszy" to idealny przykład), albo prywatne działania jednostek. Przy tym strona przeciwna często dokonuje rzeczy nienawistnych, które prowadzą do bezpośredniej szkody i cierpienia, lub te nienawistne działania nakręcają, i nie robią tego jednostki, ale całe grupy czy instytucje. Osoby anty jeżdżą busami z głośnikami i mówią że "Lobby chce uczyć masturbacji 4-letnie dzieci", że do LGBT należą nekrofile, zoofile, pedofile, pobili człowieka wychodzącego z klubu gejowskiego, opluli ludzi próbujących mu pomóc, zaatakowali ludzi chcących oddać hołd Milo Mazurkiewicz, osobie trans która popełniła samobójstwo przez zaszczucie. To o czym tutaj napisałam, a jakieś lepienie waginek z gliny, czy położenie kolorowej flagi na pomniku, to są rzeczy nieporównywalne, i tutaj nie ma miejsca na bawienie się w jakikolwiek symetryzm. Tym bardziej że te "cipkomaryjki" i inne flagi na pomnikach to albo działalność prywatna, albo odpowiedź na lata nagonki i odmawianie dialogu. To nie jest jakiś nagły wybuch agresji. To odpowiedź na którą osoby anty zapracowały gnojąc osoby LGBT od lat.
     

    I też ważne - nie uważam by osoby LGBT błędów nie popełniały, bo popełniają. Zresztą swego czasu była afera o to, że na pokazie jedna z drag queen dokonała egzekucji na kukle przedstawiającej Marka Jędraszewskiego, biskupa znanego np. z tego, że osoby LGBT nazwał "zarazą". I tego na przykład nie zamierzam bronić. Ale przy tym trzeba pamiętać, że to jest błąd, zła decyzja, szkodliwy czyn wykonany przez jedną osobę, czyn który środowisko LGBT potępiło, potępił je też np. Adam Bodnar - Rzecznik Praw Obywatelskich który wiele razy stawał w obronie praw osób LGBT. W przypadku np. kościoła rzymskokatolickiego lub środowisk nacjonalistycznych mamy już przypadek w którym instytucja i duża grupa osób dokonuje ataku i dyskryminuje, i ma większe możliwości by zaszkodzić, niż kupienie dmuchanej lalki i urżnięcie jej łba na zamkniętym pokazie. :p

     

    To, że łatwe do naprawy nie usprawiedliwia złej narracji tego czynu. I jestem wyczulonym na to ... NIE PORÓWNUJ ZŁA, ANI GO USPRAWIEDLIWIAJ! To jest najgorsze co może być, bo to za dobra okazja, aby mieć dobrą wymówkę i argument. Zło to zło, jego musimy unikać, i mnie mega boli kiedy ktoś w ten sposób chce usprawieliwić atak na marsz w Białymstoku, aby potem np. bronić Margot. NIE! Popełniło się coś złego, nie ma żadnego ale ... i każda ze stron to przejawia. 

     

    Kukła jest dosyć mocnym pokazem zła i kiepskiej decyzji, to jest prawda. Jednak w całej mojej wypowiedzi chce zaznaczyć wymiar popełnianych czynów oraz akcji każdej ze stron. 

     

    Dnia 18.08.2020 o 08:08, Socks Chaser napisał:

    Myślę że w ostatecznym rozrachunku afera z Margot nie wyszła środowisku LGBT na złe. Ludzie co byli anty dalej będą anty, większość osób co się na to skarżą to albo osoby które już wcześniej były przeciwko LGBT, lub mocno sceptyczne. Nie potrzeba było flag, by Duda mówił o zakazie edukacji seksualnej, by religijne oszołomy krzyczały o "neomarksiźmie kulturowym", a w mediach pojawiały się słowa "LGBT to nie są ludzie". Nie trzeba było flag na pomnikach by na wiecach dudy opluwano, bito i grożono osobom z tęczowymi flagami i nastolatkom z Extinction Rebellion. Tak czy siak, nagonka by trwała. Może teraz ludzie zobaczą że można inaczej niż tylko dopraszać się o to, by ktoś ci pozwolił mówić.

     

    Wiele osób nie ma wątpliwości że Margot powinna zostać zatrzymana, przesłuchana, że powinno się wobec niej toczyć postępowanie (w kontekście ataku na busa). Osobiście uważam że sprawa z busem musiała się wydarzyć prędzej czy później, bo nie da się robić takiej nagonki i nie otrzymać odpowiedzi. Jeśli chodzi o flagi - śmiechu warte ze ktokolwiek ją za to ściga. Ale cóż, to moje zdanie. Żaden ruch ani grupa, czy jacyś robotnicy, czy osoby czarnoskóre, czy sufrażystki nie dostałyby praw, gdyby się o nie głośno nie upominali i ich nie ŻĄDALI. W walce o równouprawnienie jest miejsce na dialog, jak i na radykalniejsze metody.

     

    Aaa ... coś trzeba była zrobić, więc zdewastujmy coś, tak? Wow ... to jest okropne! Nie żeby coś, ale całe Black Lives Matters jest najlepszym tego typu przykładem jak ludzie w swoim gniewem łamali prawo, dewastowali w imię człowieka, który (po wycieku materiału) okazał się być z zachowania ćpunem a policja na spokojnie robiła swoje procedury i doszło do niefortunnego wypadku. Czyli co ... prawo do zła się należy? Oczywiście, coś trzeba było zrobić, ale to nie usprawiedliwia do tego aby czynić zło. To nie jest ok, to nie jest jest poprawne, i bynajmniej to nie pomaga, a bardziej zniechęciło ludzi. Czy LGBT chce, aby radykałowie LGBT prezentowali to środowisko? To ma być ich "udowodnienie"? 

     

    Dnia 18.08.2020 o 08:08, Socks Chaser napisał:

    Ludzie protestują często nie tyle przez to, że Margot została zatrzymana (choć to bardziej w kontekście busa niż flag), ale przez to, że prawo nie traktuje ludzi jednakowo. Policja jest na każde zawołanie władzy, wielu przestępców jest wypuszczanych na wolność i traktuje się ich ulgowo, ale w przypadku młodych osób LGBT policja jest w stanie zareagować raz-dwa. Ludzie protestują właśnie przeciw temu, że zatrzymanie Margot było grą pod publiczkę, policjanci nie potrafili nawet podać zarzutów, że mimo małej szkodliwości czynu, to policja jest w stanie zareagować z dnia na dzień, podczas gdy prawdziwi przestępcy chodzą na wolności. Podczas protestów aresztowano losowego Włocha który miał pecha znaleźć się w pobliżu, ludziom zabierano telefony, odmawiano im kontaktu z rodziną i adwokatami, a przy tym właśnie tym rodzinom i adwokatom wciskano kit że nie można się spotkać, gdy ich bliscy i klienci byli przewożeni do innych komisariatów. Osobę trans MtF pięciu policjantów wyciągnęło na siłę z celi i przeszukało, rzucając transfobiczne obelgi. Byli policjanci nie pozostawili na akcji policjantów tłumiących protest suchej nitki.

     

    To jest już kwestia inna i pokazująca, że nawet organy władzy też do najlepszych nie należą, czy cała ta sprawa jest w dużych powijakach (a tu jest sporo do opowiadania). Wolę się skupić na tym, że żadne ze stron do jedności w ogóle nie dąży.

     

    Dnia 18.08.2020 o 08:08, Socks Chaser napisał:

    Tu nie chodzi tylko o Margot, ale o wszystkie wydarzenia wokół niej, olewactwo dla praw człowieka, natychmiastowe działania wobec jednych, ale olewanie jednoznacznego zła wyrządzanego przez drugich. Każda osoba, nieważne od przewinienia, zasługuje na sprawiedliwy osąd i poszanowanie jej praw - i ludzie co protestują, to oni protestują dlatego, że dla naszej władzy się o tym zapomniało, że wobec prawa każdy powinien być równy.

    I oczywiście, można mówić że powinno się walczyć dialogiem. I jak sama mówiłam, w walce o prawa jest miejsce i na dialog, i na radykalniejsze metody. Ale osoby LGBT dialogu próbowały już od dawna, i były albo wodzone za nos, albo gnojone za sam fakt że mają czelność cokolwiek pisnąć.

     

    Tu nie chodzi wyłącznie o prawa jak i Margot, a każdą ze stron! Bycie po jednej stronie barykady i myślenie, że ta dostanie to i to da spokój jest obietnicą na wyrost. I uwaga, jest osoba, która samym dialogiem sprawiła, że da się coś zmienić - Marthin Luther King i strategia non violence. Ja po działaniach ani LGBT, ani kościoła, ani państwa, ani anty tego nie widzę, i to mnie smuci, stąd jedyne co widzę to kłócące się dzieci, które nawet są zdolne do pobicia i nie ma wśród nich żadnego rodzica (lub ci są bierni), aby wziąć odpowiedzialność za czyny i coś w końcu zrobić, co by skierowało do jedności i wspólnej tolerancji.

     

    Dużo ... dużo ... wolałbym pogadać, bo pisanie tego zajęło mi zbyt dużo czasu.  

    • +1 2
    • Nie lubię 1
  7. @Socks Chaser wchodzić na forum wchodzę, też i byłem nieco zdziwiony faktem, że ktoś do tego tematu wrócił :NjdaT:. Nie rozumiem jedynie niepotrzebnej agresywnej wypowiedzi (która jeszcze sugeruję, że myślę nadal tak jak w 2018 - na początku jest, że może tak nie myślę, to nieco głupio słyszeć inaczej w dalszej części tekstu) pokroju:

     

    Dnia 16.08.2020 o 01:26, Socks Chaser napisał:

    Więc skończcie (tak, skończcie, bo nie tylko ty, Cheese, taki pogląd jak wyżej masz) go rysować jakby był czymś więcej

     

    Forum jest dość małe, aby właśnie ta większość, o której mówisz, tutaj się pojawiała. Jednak! Przejdźmy do rzeczy, bo tego właśnie chcesz, jak myślę na obecny moment! Zacznę nietypowo, a przede wszystkim od tego, że Bronies =/= to LGBT. Oczywiście to nie jest to samo kropka w kropkę, ale da się odnaleźć pewne zależności, które dotyczą mniejszości, a fandomy to nadal są pewnego rodzaju mniejszość, tylko pod innym sztandarem. I nie ... LGBT nie tylko ma podobne problemy, bo właśnie młode osoby, nastolatkowie, którzy w szkole przyznają się do anime, fandomów, grup również się spotykają z mniej lub bardziej podobną nienawiścią lub wykluczeniem. Oczywiście to działa tylko w tej kategorii wiekowej, bo dorosły nie zauważy nic złego, że ktoś czyta fantastykę czy jest fanem "Sailor Moon". Jednak mówimy o problemie na płaszczyźnie identyfikacji oraz przynależności do grupy. Można się kłócić czy warto to porównywać, ale i tu można dostrzec znieważenie przez swoich rówieśników, a okres młodzieńczy ma jednak dość spory impact na dalsze, dorosłe życie. Są po prostu cechy wspólne, które uważam, że powinny być również uświadamiane w młodym wieku! To, że ktoś ma inne zainteresowania, może zapatrywać się na świat inaczej, że może lubić coś co nie do końca jest skierowane do niego. Stwierdzę, że jest to mniejszy kaliber niż orientacja seksualna, ale i tak równie ważna, aby dzieciaki miały świadomość tego, że każdy jest inny i przejawia inne cechy wśród rówieśników :rd8:

     

    Co do idei tego, czy dziecko jest w stanie określić swoją płeć w młodym wieku ... nie wiem nadal, musiałbym badania poczytać, ale mimo to, na obecny moment kieruję się tym że, człowiek na etapie nastoletni nadal wie niewiele jeśli chodzi o samorozwój, idee tolerancji, dorosłość, etc. i dopiero po 18 zaczyna się to lepiej kształtować. Jestem raczej zwolennikiem tego, aby dziecko, uczeń się skupił na byciu "dobrym, lepszym człowiekiem, który będzie poznawał wartości uniwersalne" niż cały swój wysiłek skupiał na staniu się kim tam chce w kwestii orientacji, bo tak czuje. Po prostu nie powinna to być najważniejsza rzecz dla niego, a jeśli się stała to gdzieś się te uniwersalne wartości podziały na etapie poznawania świata :ajsleepy:.

     

    Co do moich innych poglądów z pierwotnego posta:

     

    Ja do dzisiejszego dnia mam to uczucie, że jakikolwiek marsz to nie jest coś ok. I to też tyczy się innego typu eventu aka marszu nacjonalistów! Dlaczego? Bo to tyczy się jednej grupy w dużej przestrzeni publicznej (ulice, a zamknięta przestrzeń pokroju konwentu to dość spora różnica)! Nie ma tej jedności, bo mamy barykadę ludzi, którzy się gapia, i tych, którzy idą za korowodem. Teraz każda ze stron nalała do garnka za dużo żółci! Nacjonaliści w Białymstoku i Katowicach, LGBT wiesza flagi i aktywiści dewastują ciężarówki, politycy nie chcą działać, a robią większy szum, korpo ludki dają tęczę, bo niby "wspierają" ... sam musiałem się dokopać do materiałów i grup, aby zobaczyć, że da się jednoczyć, da się zobaczyć, że geje i lesbijki to także ludzie, ale ... nie mówi się o tym :twibroken: (np. "Tęczowi Społecznicy" na FB). Niektórzy ludzie od LGBT bronią człowieka, który idzie narracją "pobij, dewastuj, zrób szum" i jeszcze piszą o jakobym męczeństwie! Najbardziej się załamuję gdy są zdania "Oni rzucali kamienia, nazywali świniami", aby potem zobaczyć, że druga strona również nie ma skrupułów, aby pobić drugiego człowieka czy znieważyć pomniki. Zło mniejsze czy większe nie ma znaczenia, to NADAL ZŁO! Nie wiem ile jeszcze będzie konieczne, aby ludzie zrozumieli, że cel nie może uświęcać środków, ale najwidoczniej II wojna światowa nie jest dość dobrą przypominajką historyczną. 

     

    Problem na dzisiejszy moment jest taki, że za tęczę oberwiesz! I nie jest to przejaskrawienie, czy też źle życzę tej społeczności, nie w tym rzecz! Chodzi o wagę problemów jaką każda ze stron nam tutaj ukazała! De facto ci najbardziej radykalni (mam nadzieję, że nie za mocne słowo) aktywiści LGBT tylko zniechęcili resztę społeczeństwa! I tu się wlicza wieszanie flag, cipkomaryjki, udawaną "mszę świętą", "aborcję Jezusa" ... ja chciałbym się dowiedzieć czy każdy z LGBT jest za tym? Bo coś wątpię, aby każdy uznawał te czyny za dobre, czy przychylne do lepszej tolerancji. I to nie tak, że obwiniam ich, bo też mi się słabo robi jak wielu jest "wierzących polaków", których przemocą i słownictwem można z łatwością porównać do kapo czy essesmanów z obozów koncentracyjnych. 

     

    W skrócie, mamy jedno wielkie szambo w 2020! Mógłbym nawet posunąć się do hipotezy, że nikt za LGBT i nacjonalistów nie odpowiada (nie ma jako takiego leadera, przełożonych, etc.), bo każdy inaczej się na to zapatruje. Zatem LGBT to ludzie, też i pewna ideologia dla co poniektórych indywiduów, ale wszystko jest niezorganizowanym i dziwnym tworem :sadsmile:. Ja chciałbym słyszeć częściej narrację "wolontariat, rozdawanie jedzenia, dom dla potrzebujących" (fun fact, "Tęczowi Społecznicy" działają dla wszystkich, nie tylko dla LGBT) ) od tego środowiska, ale obecnie to jest ukierunkowane na nie wiadomo co. 

    • +1 1
  8. BNA obejrzałem, swoje spostrzeżenia też mam, ale wpierw mała uwaga też i spoiler, ale nie jakiś potężny, ot wyjaśnia nieco uniwersum:

     

    Dnia 29.07.2020 o 22:27, Paladyn Zanderson napisał:

    Mamy 21 wieki i ludzie nagle zdają sobie sprawę z istnienia tzw Zwierzoludzi

     

    Spoiler

    Nie, wedle historii tego uniwersum Zwierzoludzie byli cały czas, jak i sam konflikt między nimi a zwykłymi ludźmi. 

     

    Ja bym bardziej porównał BNA do Zwierzogrodu Disneya, ale w szacie bardziej rasistowskiej, nieco bardziej napakowanymi emocjami oraz przemocą. I powiem szczerze, że zamysł w tych 12 odcinkach zarysowano w punkt, bardzo podobnie do tego co mamy aktualnie teraz, z LGBT i nacjonalistami. Biją się i biją, a rozwiązania w sumie nie ma (do czasu). Świat ma bardzo duży potencjał, a wszystko zostało opakowane w 12 odcinkach, gdzie pierwsze 6 uważam za dobry wstęp, przeplatane akcją, ale i też chwilami wytchnienia (nieco slice of life bohaterów), aby przejść do następnych 6 gdzie jak słusznie zostało wskazane, akcja przyspiesza i brakuje tego momentu wytchnienia, żeby poznać nieco więcej na temat pobocznych postaci czy wydarzeń. Też i mam spory niedosyt, bo chciałbym więcej, a są wątki nierozwiązane zupełnie:

     

    Spoiler

    Rodzice Michiru, nieco więcej o przeszłości Ogamiego, Marie Itami (wydry) jak i dyrektora Sylvasta (bardzo pobieżne to było), jak wyglądała "pomoc" Borysa względem Nazuny ... pewnie coś jeszcze bym znalazł. 

     

    Szczerze polecam, potencjał nie został w pełni wykorzystany, ale miło się to ogląda, nie raz byłem zaskoczony i zastanawiałem się jak to w końcu będzie ... Studio Trigger potrafi, co tu dużo mówić :NjdaT:

  9. Jak dla mnie to zakończenie nie miało niczego co by można by było uznać za złe, no może poza tym, że we flashbackach Twilight wymusiła na swoich przyjaciółkach fale emocji i uczuć, zachowując się pasywno-agresywnie (ogólnie dostała spory downgrade w ostatnich sezonach, bardziej lamentując niż coś robiąc). Jak dla mnie ludzie mieli za duże oczekiwania, a czasem jak się ma je za dużo to się przyjmuje, że tak będzie i twórcy oto zadbają. No nie zawsze, i nie warto tego przyjmować w taki sposób, plus ludzie lamentowali, że to już koniec, że fandom umrze, i że życie nie ma sensu. Jak to słyszałem, to aż byłem zażenowany jak niektórzy przekładają to ponad wszystko inne, a jedno z lepszych rzeczy jest zostawić dzieło, zakończyć, ale nadal z furtką do refleksji, bo nie chciałbym aby MLP ciągnęło się dalej niczym Simpsonowie czy South Park, bo to nie ta formuła. Zostało to wykonane dobrze, może nie tak, że wow, najlepsze ever, ale akceptowalne, a to czy ktoś przepada za danym shipem czy nie, to już kwestia osobista :twilight2:

  10. Ja de facto mam to samo - sporo sentymentu, przejrzystość tematów i ich znajdywania, może i też pierwsze w ogóle forum, gdzie się zacząłem udzielać poza jakimiś pojedynczymi postami na forach programistycznych, bo się utknęło z jakimś problemem. FB mimo, że szybki to jednak traci to wszystko, a czasem mam tak, że udzielałem się w jakimś temacie na FB, chciałem to wygrzebać, a FB niestety przy wyszukiwaniu daje tylko niektóre wyniki, a nie wszystkie, więc albo się wie dokładnie co i jak, albo łut szczęścia, że się trafi poprzez ogólne określenia. Jedynym szybszym serwisem, który potrafi być przejrzysty i całkiem fair, jest Reddit, ale też od grupki wszystko zależy, bo na Reddicie MLP rzadko zdarza się trafić na coś ciekawego (głównie recolory, odgrzebywanie artów (i to tych gorszych xD)). Amino (forumowa apka na telefon) chyba wciąż jest, nawet blisko rok się udziałem, ale też ... nie przekonało mnie w 100%.

     

    No i bym powiedział, że wraz z Discordem oraz FB zaczęła się pewna ekspansja fandomu, a jeśli mnie opowieści nie zawodzą to to forum było takim pierwszym, solidnym miejscem gdzie Polscy Bronies się zbierali, zresztą wyniki ilości userów mogą to udowodnić. Tylko to też były czasy, kiedy była na to swoista "moda", a wraz z modą wiemy, że się za nią idzie albo i ni,e i od 2013 zaczęło się już wszystko powoli przygasać i dało się zobaczyć kto był, ja bym to powiedział, wierny i brał nieco do serca to gdzie się znalazł i chce to pogłębiać i kawałek życia temu poświęcić czy też w ogóle o tym nie zapomnieć i jakoś w tym być. Nie wspomnę o molochach jakie powstały w skutek rozłamu Irvina i jego własnego forum oraz forume stworzone przez Accu, które również no ... spadło z rowerka. 

     

    A tak po innych forach nie chodzę, może kiedyś będzie okazja to na forum Warframe się wypowiem, bo ma bardzo silną społeczność, silnik ten sam co tutaj, a gierka mnie trzyma, czasem silniej, czasem mniej.  

    • Lubię to! 1
  11. Patrząc na poziom twoich rysunków @Phylian powiedziałbym (no ale mogę się mylić :twilight4:), że dopiero zaczęłaś swoją przygodę z rysowaniem. Wiadomo, początki zawsze bywają nieco koślawe, ma się wrażenie, że rysowanie to trudna sztuka, ale nawet przy tym da się odnaleźć rozwiązania i się uczyć :NjdaT:. To co można na pewno wyróżnić to to, że jako takie oko do przerysowania się już jakieś ma, bo widać, że drugi rysunek Blackjack ma nieco więcej kształtów i uczucie głębi niż pierwszy. Poradników jest mnóstwo, na rysowanie kuców też.

     

    To co bym polecał to obczaić proporcje oraz bryły, ale stricte na postaci MLP, bo nie będę tutaj do anatomii człowieka odsyłał. Jednym z lepszych obrazkowych tutoriali ma Assassin-or-Shadow (aka Ink Potts odpowiedzialni za animatici do skucykowanej wersji Hrabiego Monte Christo). Jest to intuicyjne i na pewno lepsze niż pójście w klasyczne wektory z serialu :). Link: https://www.deviantart.com/assassin-or-shadow/gallery/49889714/tutorials

     

    Gdyby się chciało wejść nieco dalej, pobawić się z otoczeniem, światłocieniem jak i perspektywą to gorąco polecam poradniki Yakovleva-Vada (na pewno już bardziej zaawansowane): https://www.deviantart.com/yakovlev-vad/gallery/52219375/tutorials

     

    Tego jest masa, wybrałem tylko 2, które pamiętam i również w pewien sposób mi pomogły. Życzę powodzenia w dalszym rysianiu :pinkiesmile:

  12. @MarianWisniewski serial się skończył, tak, ale fandom nie umrze tak łatwo, a wraz z nim to co go tworzy, a tym są ludzie i meety oraz kontent w postaci artów, fan ficów, muzyki, projektów (gier dla przykład), etc. Jeżeli nie wszedłeś w któreś z tych rzeczy, to nie dziwię się, że nie widzisz sensu, bo dawanie swojego życia tylko na serial jest niestety bardzo ograniczające i mało rozwojowe. Bez zaangażowania w cokolwiek będziesz miał to wrażenie, że wszystko jakby umarło, ale to jest fałsz. Equestria Times, grupki na FB, meety w realu, a ostatnio też był online, który zebrał 400 użytkowników i możliwe, że znaczna ich część była jakoś aktywna w trakcie eventu ... muzycy fandomowi jak JycRow, PrinceWhatever, animatorzy też są i tworzą, ostatnio CaptainHoers wrzucił animacje i pewnie wielu innych nad czymś też pracuje. To co ... to są oznaki umierania :NjdaT:

     

    No właśnie nie, tylko że większość z nas, czyli osoby, które pewnie w liceum / na studiach zaczynały przygodę teraz mają dorosłe życie, i też nie zawsze mamy na to czas, no ale widać, że jest tu wielu, którzy nie zapominają o fandomie, a ten będzie silniejszy niż wszystkie odcinki razem wzięte, bo on jest prawdziwy, realny, a serial to pretekst, aby dać temu większy sens, rozpocząć temat i skończyć go może na religii, budowie domu czy programowaniu aplikacji :pinkiesmile:.  

  13. Nie chcę tutaj kolegi @fallout152 obrażać, ale ciężko mi uwierzyć, że to wyostrzyłeś :rd2:. W każdym razie, niech trochę magii Photoshopa się stanie :X! Ostrzejsze, bo teraz o wiele lepiej widać lineart, bo nadal miałem wrażenie, że jest bardzo rozmazany. Następnie bawienie się nasyceniem odpowiednimi obszarami - pewną poprawkę na światło wziąłem, stąd musiałem uważać, aby za bardzo nie podkreślić i nie wydobywać żywszych kolorów, bo w założeniu obraz na pewno jest szarawy a bardziej jaskrawe barwy są, ale nie powinno one krzyczeć w całokształcie. Ostatecznie leciutko się nasycenie podniosło (szanuję pracę robione w akwarelach) . W moim mniemaniu jest z całą pewnością lepiej, również jak ktoś ma zastrzeżenia to pisać mi śmiało ;)

     

    Spoiler

    HBoicl1.thumb.png.70c8d482bdc6f0a98e5d99d830b41e6f.png

     

    • +1 1
    • Mistrzostwo 1
  14. 1 godzinę temu, Triste Cordis napisał:

     @The Silver Cheese - moim zdaniem nic na siłę. Może wystarczy pogadać? Przecież nie musisz być jej chłopakiem żeby jej pomagać. Jeśli związek ciebie męczy, to po co się zmuszać?

     

    Tylko jak mówiłem, za bardzo bierze do siebie to co teraz się dzieje, jednak ... nie umiałbym, mimo to że wiem, że tą pomoc chcę nieść

  15. Cóż, żali ciąg dalszy, ale teraz to ... sam nie wiem jak ma do tego podejść, bo tego nawet internety nie objawiły mi. Znowu, po tatuażu nadeszło coś czego sam nie spodziewałem się. Zacząłem mój związek 8 miesięcy temu, było to po Pyrkonie, odezwała się do mnie wtedy dziewczyna i cóż ... dałem wtedy szansę, nie wiedząc nawet, że jeszcze do końca nie rozumiem uczucia jakim jest miłość. I były dobre jak i złe dni, ale jednak odbijają mi się sytuację jak metaforycznie wskakiwała do dołu, ja ją wyciągałem, i tak znowu i znowu. Początkowo nie miałem jakoś z tym problemu, ale im bardziej się to powtarzało to tym bardziej czułem, że nie mogę być partnerem, który ma wyłącznie ratować i wyciągać z jednego z jej problemów (a parę udało się rozwiązać). Także i to, że wie w co chcę iść, jaką ścieżkę objąć, a ona niestety jeszcze nie wiem, szuka tego :wrWgR:.

     

    To co jednak tu chciałem przekazać, to to, że dzięki niej mniej lub bardziej zrozumiałem czym miłość właściwie jest i że nieświadomie, nie planowo dokonałem zdrady :despair:. Przed związkiem jakoś zawsze lubiłem patrzeć na jedną artystkę, jak była na meetach to lubiłem chodzić też na jej wykłady. I nie czułem, że to coś znaczy, nawet miło z nią rozmawiam, proszę od czasu do czasu o pomoc. Tylko, że ... nie wiedziałem że to może coś znaczy, że już wtedy, te 8 miesięcy temu się jakby starałem, ale nie że jednak się zbliżyć, poznać bardziej, bo coś mnie do niej ciągnie. I to nie tak, że ... no wiecie, do łóżka, nie pociąg w tym sensie. 

     

    I teraz mam decyzję, która boli - że aby poznać to uczucie miłości muszę zadecydować, a żadna strona nie zyska niczego. Jeśli bym został przy starym związku to będę się bił, że przez ten cały czas starałem się o inną, nie wiedząc nawet, że to coś jest i nie wiedziałem, że coś takiego myślę. Jeśli zerwę, a nie mogę powiedzieć, że było aż tak źle, było wiele miłych chwil - tylko zostawiam dziewczynę w dość złej sytuacji, za parę miesięcy ma maturę, a mimo to wiem, że jej chcę okazać pomoc, troskę, ale nie jako partner, bo czuję że jej się to należy (jak i wierze od strony religijnej, że też chcę i powinienem, ale przede wszystkim chcę). Tylko jest jasne, że ... nie będzie chciała zostać przyjaciółką. Co o tym myślicie, czy ja już jestem ostatnim debilem? 

  16. 11 godzin temu, PervKapitan napisał:

    Ale napisałeś, że Tobie tatuaż negatywnie się kojarzy, więc przypuszczam, że może w tym postrzeganiu tatuaży jest problem? To jest zakorzenione w naszym społeczeństwie. To jest tak zwany "mem", który wyewoluował już w zupełnie inną drogę niż był pierwotnie. Dziś tatuaże nie oznaczają żadnego naznaczenia, przestępstwa czy marynarza. Dziś tatuaż jest podobną ozdobą ciała jak koraliki, bransoletki, apaszki. Tylko bardziej upierdliwe do "zdjęcia". 

    Szkoda kończyć taki związek, ale też nie dobrze jest, kiedy jedna osoba w nim źle się czuje.

     

    Wiem, że czasy są już zupełnie inne i tatuaż to nie jest od razu wyznacznik bycia kryminalistą czy bycia w towarzystwie, które tatuażu wymaga. Mimo to, moje uczucia nie potrafią obejść tego, nie umiem się przekonać, bo cały czas mam to przeświadczenie, że to nie jest droga, w której bym ja wspierał partnera. Pół biedy jakby to było coś innego (inny gust muzyczny dla przykładu), gdzie to można schować, wiedzieć i akceptować to bo każdy jest inny. Tylko, że tatuaż jest stały, nie wymaże się go od tak, obcowałbym z tym na każdym dniu i ciężko mi tu mówić, że to jej wybór i jej ciało kiedy ... ja mam być najbliżej i mnie gorszy coś takiego :sadsmile:

    • +1 1
  17. To czas na moje żale, ale takie, że sam już nie wiem co mógłbym lepszego zrobić.

     

    Otóż ja oraz moja dziewczyna napotkaliśmy coś z czym nie potrafimy dojść do ładu - tatuaże. Ona - zrobiła pierwszy jako pamiątkę po 18 (miałem mieszane uczucia, ale zrozumiałe, miało to sens i nie zatrzymywałem, ba nawet nieco zgłębiłem temat aby pomóc),. Tylko, że tydzień po zrobieniu tatuażu poczuła, że chce kolejny, a to ... tknęło mnie bardzo, inaczej niż jak pierwszy raz mi o tatuażu mówiła. I niedawno temat wrócił, a ja jako, że zacząłem myśleć nad sobą, tym co czuję wobec tego oraz że znowu poczułem mega dyskomfort jak ten temat wrócił to ... zrozumiałem, że nie widzę się z partnerem który by tatuaże robił i myślał o nich. Nie jest to w moim mniemaniu dobra droga do podjęcia. 

     

    I wiem jak to brzmi, ja wiem że to ograniczające dla drugiej strony, ale ... nie umiem tego obejść. Mi się tatuaż kojarzy negatywnie z naznaczeniem, konsekwencjami. I nie mam problemu jak ktoś na ulicy czy znajomy ma (ot jego życie, sztuka to też jest). Członek rodziny? Cóż, bym coś powiedział, ale nie mam prawa mu tego zakazać, i to samo się tyczyć powinno partnera życiowego, ale ... nie widzę się w czymś takim, w tym że najbliższa do końca życia mi osoba miałaby się tatuować, nie ważne czy w dużych czy małych tatuażach. 

     

    I jest dylemat, bo temat rozwinęliśmy, drążyliśmy i na 99% mieliśmy zerwać, ale jednak ... spotkaliśmy się, myślimy i coś nas pcha nadal, ale temat nie jest zamknięty i dręczy. Macie jakieś przemyślenia, alternatywy (nie, tatuaże z henną nie wchodzą w grę)? Pierwszy raz nie umiem dojść do czegoś rozsądnego, bo dając decyzję "ja albo tatuaż" nie jest dla mnie ok, zaś ta wynika z tego co wierzę i co czuję i sam bym nie chciał się męczyć z takim partnerem, ale też nie jest mega fair, że moja dziewczyna musi żyć z tym co zdecydowała :twibroken:

  18. Wszem i wobec, ustanawia się ... rozpoczęcie rejestracji !

     

    Tak jest, zaczynamy, zbieramy się i zapraszamy bo zostało już tylko niecałe 1,5 miesiąca do wydarzenia! Czekamy na wasze zgłoszenia jak i rejestracje na wydarzenie :NjdaT:. Będziemy wraz z czasem informowali o pozostałych rzeczach. Udało się na wszystko dograć, więc nic nie stoi na przeszkodzie aby ruszyć pełną parą! Pozdrawiamy!

     

    Link do strony z info i rejestracjami: 

     

    https://broniessilesia.pl/snowfall-ponymeet-2020/

     

    Link do wydarzenia na FB (publikujemy tam wszystko, zachęcamy do śledzenia wydarzenia):

     

     https://www.facebook.com/events/652296845303633/

     

    Ponad to zapraszamy do zapoznania się z naszymi infografikami :rwink:

     

    898598530_combine@033x.thumb.png.951a66b5eada0bee615f1b852b002010.png

     

     

    ~The Silver Cheese

  19. Bez_nazwy-1.thumb.png.91b4420cd47703ba630da96de47ec83c.png

     

    Halo? Tak ty! Mamy dla ciebie coś bardzo ważnego do przekazania tobie oraz twoim przyjaciołom!

    Wsłuchaj się uważnie, bo dzięki temu zrozumiesz o co w tym wszystkim chodzi :D !

     

    A więc, nie wiem czy wiesz, ale 22 lutego, w 2020 roku odbędzie się kolejna, już 3 edycja

     

    Snowfall Ponymeeta w Katowicach!

     

    Zapytasz się pewnie gdzie dokładnie, ale tu większego zaskoczenia nie ma.

     

    Miejsce to Miejski Dom Kultury Koszutka, Filia „Dąb”, który znajduje się przy ulicy Krzyżowej 1, z kodem pocztowym 40-111.

     

    Mam nadzieję, że już zastanawiasz się nad zarezerwowaniem miejsca w kalendarzu, bo przejdziemy do szczegółów.

     

    Ponymeet potrwa od 10:00 do 18:00, a w tym czasie będzie masa świetnych atrakcji, m.in.:

     

    - Prelekcje dla osób ciekawych fandomu czy świata,

    - Gamesroom dla ludzi głodnych rywalizacji z przyjaciółmi,

    - Artroom dla tych co bazgrają nieustannie po szkicownikach i kartkach,

    - Konkursy, w których będziesz miał okazje zdobyć super nagrody,

    - Stoiska, gdzie znajdziesz sporą ilość kucowych i niekucowych gadżetów,

    - Aukcja charytatywna, dzięki której każdy grosz idzie na cele wolontariatu (czy to schronisko, czy dzieci w potrzebie)

    - I pewnie coś jeszcze, ale …

     

    … to ale oznacza, ze jeszcze coś nadciąga! Obserwuj wydarzenie, bo nigdy nie wiadomo co może się stać, co może zostać zaprezentowane i ogłoszone!

     

    Zatem widzisz o czym jest mowa i musisz nam powiedzieć czy się pojawisz! Jak zawsze chcemy aby każda kolejna edycja była wyjątkowa, i nie pozostaje nam nic innego jak powiedzieć tobie, ty innym i my innym, że SERDECZNIE ZAPRASZAMY!

     

    Niech i tym razem zróbmy wspólnie kolejne spotkanie, w fantastycznym gronie, fantastycznych ludzi!

    Wydarzenie na FBhttps://www.facebook.com/events/652296845303633/

    • +1 3
  20. Może warto zacząć od tego, że wszystko zależy od tego z jaką grą mamy do czynienia. Gatunków i mediów jest cała masa, tak samo od nas zależy na czym się w rozgrywce skupiamy, i czego od gry oczekujemy. Na pewno gry mają za zadanie zapewnić nam rozrywkę, nie ważne jaka, czy to gra strategiczna czy gra poważna (określenie o grach, które mają uczyć). Ot można wprowadzić do gry naukę, ale wciąż ma to nam sprawiać przyjemność, bo dzięki temu uczymy się grając, i w teorii jest to dla nas przystępniejsze :rd8: .

     

    Jednak nie trzeba od razu myśleć o tworzeniu gry stricte do tego, aby uczyła. Zwykle starsi gracze mają tendencje do analizowania i przeżywania wielu aspektów gier wideo, przede wszystkim fabuły, bo z niej na pewno wyciągniemy takie podwaliny do analizy. Mechanicznie też można naukę zaimplementować, Portal 2 jest temu przykładem, że da się zrobić klimatyczną grę, w której jest pełno łamigłówek i co trzeba zrobić, aby przejść do kolejnego poziomu. Według badań gracze podobno cechują się lepszym skupieniem oraz bardziej intuicyjnym podejściem do technologii (bądź co bądź z GUI obcujemy, sztuczną inteligencją też, więc taka osoba jakąś zajawkę otrzymuje) i to tylko z grania jako takiego, a tych atrybutów jest pewnie więcej. 

     

    Cóż, tego można sporo wymieniać, ale też ... wiele zależy od graczy jak do tego chcą podejść, bo to że gry czegoś tam może uczą, nie znaczy, że jest to coś co powinno się robić, bo jednak i gry potrafią doprowadzić do nałogu. Ja szukam w grach czegoś więcej niż tylko rozrywki, ale też jest to dobra okazja aby się zrelaksować i odstresować. Tylko trzeba uważać, aby z tym nie przesadzić ;)     

    • +1 1
  21. @Natuszka tak jak @Cahan napisała, nie masz się przejmować tym co inni pomyślą, bo de facto to niech ich biznes, nie ich życie. Ty i twoja druga połówka macie być szczęśliwe i zwracanie uwagi na niezrozumiałe i mało logiczne głosy rodzinne nie mogą wam przesłonić tego co dla was się najbardziej liczy, a przecież na pewno pełnoletniość osiągnęłyście. Trzeba odróżnić kiedy rozmowa i kontakty są zdrowe, a kiedy mamy do czynienia ze ścianą zrobioną z betonu, do której druga strona wali i nie rozumie, że ta nadal stoi, a ich pewnie boli głowa. Opuszczenie kraju nie wiele da, bo obowiązek i dorosłość będzie i nic na to nie poradzisz niestety :crazytwi2:

     

    Będziesz musiała się zmierzyć z dorosłością, a to że zostałaś w pokoju nie jest winą niczyją inną jak twoją. Jest to przykre, ale musisz sobie to uświadomić i jeśli zależy ci na relacji jaką masz z Perv to musisz zacząć działać, a nie bezustannie myśleć i ubolewać. Doświadczenie nie przyjdzie pod choinkę, a tu i nie mam na myśli doświadczenia zawodowego - doświadczenie życiowe przyjdzie wyłącznie przez działanie. Nasz umysł to fajna rzecz, ale mawia się tak: Technologia jest dobrym sługą, ale złym panem. Podobnie mamy z naszym kochanym organem w głowie. Świetna sprawa, miliony scenariuszy i myśli, jednak dojdzie też do tych myśli złych, przekombinowanych. Wraz z nimi przyjdzie stres, a ten chętnie rozładowujemy na prokrastrynacji, aby chwilowo o tym zapomnieć. Tylko ... to wróci i mamy cykl nieustannego powracania i tkwienia w martwym punkcie (aż Dark Soulsami powiało XD), a ten przełamiemy wyłącznie czynem. Stąd to co musisz zrobić to ... zacząć coś robić, znaleźć stałą pracę, może poprawić kontakt z rodziną, itp. po to aby nabrać pewności siebie w życiu codziennym.

     

    Osobiście polecam Ci poczytać "REGUŁA 5 SEKUND" Mel Robbins. Jest to bardzo lekka lektura z pogranicza couchingu i psychologii, ale napisana językiem dla typowego laika, który siedzi w mediach społecznościowych. Mnie i mojej drugiej połówce bardzo pomaga w relacjach jak i na co dzień, a przez to, że jest napisana w prosty sposób to można spokojnie się w niej odnaleźć i zobaczyć, że nie trzeba iść do jakiegoś zakonu mnichu w Himalajach, aby odnaleźć nowy sens życia :cheese:. Życzę Ci powodzenie, i mówię - tylko przez robienie i działanie dojdziesz do czegoś, też do takich rzeczy jak motywacja, odwaga, pasja oraz pewność siebie ;) .      

    • +1 2
  22. Ok, nie tylko ja miałem słuszne spostrzeżenia, że Spike w całym tym wszystkim wygląda jak napakowany maminsynek. Osobiście cicho liczyłem na taki design, gdybyśmy coś dostali z przyszłości main6:

     

    Spoiler

    920172403_AdultSpike.thumb.png.0e91be62bbc4f10dd207d4468788f81b.png

     

     

    Co to odcinka to ... mam zastrzeżenia do Twilight po raz kolejny, bo niestety ale twórcy postanowili iść w stronę tej bezradnej i mało zaradnej przyszłej księżniczki Equestrii. Dla mnie to było mega dziwne, jak Twilight mega przeżywała to wszystko, że jej przyjaciółki się tym jakby nie przejmują, że przecież nie będą się widywać, itd. W momencie, w którym zmusiła całe grono do płaczu to nie czułem, że to było ok, bo to tak jakby wymusiła te uczucia, tak jakby potrzebowała potwierdzenia, że jednak jej przyjaciółki się troszczą i o Twilight będą myśleć i się nadal, w mniejszej częstotliwości, się spotykać. Nie żeby coś, ale ... 9 sezonów, tyle przygód i przeżyć, a ta nie była pewna wobec swoich przyjaciółek, które widać, że to zaakceptowały i były gotowe na to co przyniesie przyszłość. Twilight się z tym nie pogodziła i widzę w tym mega zależność, zresztą tak jak w finale też płacze i ubolewa nad przyjaciółkami, które same wskazują, że takiej Twilight nie chcą i ... oczywiście na 5 min się Twilight zbiera w sobie i powiedzmy, że jest cacy. Tylko no ... wygląda to źle. 

     

    To jest moje jedynie duże zastrzeżenie, które się mega kłóci z tym na co nasze bohaterki miały być gotowe. Wolałbym aby Twilight przyjęła dewizę Starlight, która emanuje niezależnością, ale nie boi się też współpracować i też pielęgnować swoich relacji. Ta jest po prostu współzależna, zaś Twilight to momentami chodzące, płaczące źrebię, które zostało księżniczką i chyba na tym stanowisku zmądrzała, co nie zmienia faktu, i to już zaznaczyłem w ocenie finału, że jedna z best pony dostała downgrade charakteru i rozwoju, a to nie jest ok w moim odczuciu patrząc na jej dokonania :twilightsparkle:.  

     

    Reszta odcinka jak najbardziej dobra, miły widok na przyszłość :rd8:. Nie zdradzali twórcy wszystkiego, bo to wciąż dla nas jakaś furtka do przemyśleń i dalszego tworzenia i brnięcia w to uniwersum. Miałem osobiście uczucie takiego - "Szlak, to był ostatni odcinek xD", ale dość pozytywny, bo zakończyło się to, ale też i nie. Jak ktoś zinterpretował to jako koniec wszystkiego, to życzę mu wszystkiego co najlepsze, ale niech żałuje wejścia w fandom i jego twórczość - bo ta sprawia, że się to nie kończy, a rozwija dalej. I najlepiej to podsumuję (możliwe, że powtórzę to, ale i tak adekwatne jak nie wiem) mały cytat z książki do rysowania:

     

     

    "Gdy w kimś żyje artysta, wtedy - bez względu na rodzaj pracy - człowiek ten staje się istotą
    pełną inwencji, poszukującą, śmiałą i wyrazistą. Wzbudza zainteresowanie innych. Niepokoi,
    złości, oświeca, otwiera drogi ku lepszemu rozumieniu. Gdy ci, nie będący artystami, próbują 
    zamknąć księgę, on pokazuje, że możliwe są jeszcze dalsze stronice.
    "

     

    Robert Henri, The Art Spirit, 1923     

    • +1 1
  23. Osobiście widziałem finał dobre miesiąc temu jak to holenderski wyciek wyszedł na światło dzienne, w czasie kiedy to się bawiłem na Czequestrii. Co mogę powiedzieć o finale? No ... jest słaby i chyba mocno przypomina coś w rodzaju spin offu Avengersów.

     

    Dużo jest tutaj zgrzytów, a największy mam z Twilight, która w 9 sezonie dostała jakiegoś downgrade'a. Przypomnijmy sobie, że to ona potrafiła znaleźć siły i walczyć ze Starlight w różnych liniach czasowych i udało się ją przekonać do zrozumienia jej złych uczynków. Ona też niczym kamikaze wleciała w Ciemność, aby ratować Stygiana, mimo, że nie wiedziała co się z tym wiążę, że może jej się coś stać. A od kiedy rozpoczęła swoją magiczną przygodę ze szkołą, to ta stała się mega zależna od innych. Nie podoba się szkoła i regulamin - popłaczę się w łóżku. W czasie finału jak złodupcy niszczą Canterlot to Twilight płaczę zamiast zrozumieć rację reszty ekipy. A potem nadal czuję się bezsilna i bezradna. Nie żeby coś, ale ta Twilight z 9 sezonu nie dałaby rady pokonać Starlight przed jej nawróceniem, bo ta prędzej zaczęłaby się użalać jak jej przyjaciółki i księżniczki skończyły. Z determinacji przechodzi w bezradność, ma wrażenie, że ona musi mieć kogoś aby działać, a wcześniej dostawaliśmy sygnały, że jednak nie :MJTQO:

     

    Brak konsystencji w tym wszystkim i nie dziwię się, że Discord próbował na swój, głupi sposób naprostować Twilight. Mnie bardzo boli jak źle to wszystko zostało poprowadzone, bo tylko Starlight pokazała, że jest OP i wie co ma zrobić zaś Twilight, księżniczki oraz filary dostały dosłownie, przepraszam za słowo, wpie****. Nawet jeśli wszystko to idzie szybko i widz ma być tym wszystkim zaskoczony to po głębszej analizie jest to wszystko mega płytkie i nie ma na siebie pomysłu. O tyle da się rozumieć finał 4 sezonu (Twilight vs Tirek) jak zajawkę i nawiązanie do Dragon Balla, to tu aż kipi czymś co nie przypomina tego serialu. Walka, walka, walka, a pod koniec nagle wszyscy uświadomili, że przecież przyjaźń to magia i jeb z tęczy wszystko załatwimy. Nie twierdzę, że pokonanie złoczyńców było najlepsze, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, że jak druga strona jest tak uparta, tak zła i tak nie potrafi dojść do zdrowego rozsądku to trzeba powiedzieć, że nie da się nic więcej zrobić i odciąć ich od tego co robią, bo inaczej narobiliby więcej zła niż marnować na nich siły. Jest to dla mnie zrozumiałe i ma sens, choć częściej widzieliśmy jak Main6 bardziej dawali im manto niż jakiekolwiek lekcje i jest zgrzyt z tym "pokonaniem".

     

    Słabo to wyszło. To przypomina coś w stylu "Ej, nie mamy już fajnych pomysłów to zróbmy jedno wielką bitkę w stylu Avengers, i każdy to kupi". Pewnie wielu to kupiło za pierwszym podejściem, bo za drugim wszyscy się orientują ile jest w tym nieścisłości i braku jakiegoś wnętrza i refleksji. Szczerze, w tym finale chyba było więcej przemocy niż we wszystkich sezonach IV generacji. Co mam tu więcej powiedzieć ... wyszło idiotycznie i ten finał pozostawia wielki niesmak. Powiedziałbym, że jest to 4/10, więcej nie dałbym :hBB25:

    • +1 3
  24. @Chipszczerze? Zmień robotę, a jak masz niepodważalne dowody to możesz jeszcze to zgłosić. 

    I nie mówię tego od tak, tylko że są ku temu powody dla których nie powinieneś się tam męczyć. Sam sobie szkodzisz, bo tak na dobrą sprawę mimo wypowiedzenia zostałeś i nadal tam pracujesz. Jeśli ci ta robota i atmosfera nie odpowiada, i czujesz się z tym źle, to trzeba od tego odejść. Sam sobie w takim momencie wyrządzasz krzywdę, że tam jesteś i robisz, mimo tego, że wiesz jak to wygląda. Odnośnie historii, to takie rzeczy nie powinny być w ogóle tolerowane w pracy, zwłaszcza jak na stanowisku szefa pracuje ktoś kto nie szanuje pracowników i widać, że ich wykorzystuje. Nie warto na to tracić energii, raz pokazać, że tak nie może być, ale jak szef to ściana to dać sobie z tym spokój, lepiej już pracować gdzie indziej, ale być zadowolonym z atmosfery i szefostwa, które nie napiera na ciebie w negatywny sposób.

×
×
  • Utwórz nowe...