Skocz do zawartości

Wycinanki na skórze


Recommended Posts

Wycinanki na skórze, albo też pseudogolenie żył, czyli bardzo szeroko pojęte, ale cieszące się jakże wielką popularnością, radosne hobby dzisiejszej Młodzieży.

I bynajmniej nie chodzi tu tylko o wzięcie żyletki i przejechaniu sobie po żyłach w celu zakończenia swojego żywota. Nie, nie... To byłoby zbyt proste i mainstreamowe.

Jak zapewne większość użytkowników internetu, zauważyliście o modzie ostatnich lat - ludzie biorą sobie kawałek żyletki, odwalają wzorki na skórze, nagrywają to, robią zdjęcia, wrzucają na strony typu Tumblr albo Instagram. Procesowi temu towarzyszy też trucie dupy wszystkich dookoła o swojej nieszczęśliwości, depresyjne statusy/opisy (koniecznie po angielsku), i od cholery gifów z wycinaniem sobie serduszek na łapkach.

Ponieważ od jakiegoś czasu obserwuję takie zachowania, zastanawiam się co się nagle stało, że ludzie zamiast zwracać na siebie uwagę pozytywnymi rzeczami, chcą żeby inni uznawali ich za słabych. Mogę szczerze przyznać, że uważam takie zachowania za głupie. Dlatego też zakładam ten temat - chciałabym, żebyście przedstawili tu swoje zdanie na ten - jakże częsty ostatnio - temat i ewentualnie przekonali mnie do zmiany toku myślenia, jeśli się mylę.

Link do komentarza

Dla mnie jest to absolutna głupota i coś w rodzaju szpanu wśród młodzieży. Zapalisz papierosa? Będziesz fajny. Upijesz się? Będziesz fajny. Potniesz się? Będziesz fajny. Coś w tym stylu, co mnie ma żadnego sensu. Szczerze? Niezbyt szanuje osoby, które się tną.

Link do komentarza

Głupota totalna. Podzielam twój punkt widzenia i nie popieram takich zachowań w żadnej mierze. Dzisiejsza młodzież (niestety często też podstawówka) to banda jakiś spaczonych indywiduów. Nie wiem skąd im się to wzięło, pewnie przez to, że teraz za młodu ogląda się durnowate seriale na Disney Channel zamiast czegoś mądrego jak smerfy chociażby. 

W każdym razie to żałosne. Słabi ludzie są żałośni więc po co ich udawać? 

 

Jeśli ktoś naprawdę ma problem (patologia w rodzinie, kompletna bieda, śmierć członka rodziny) to jeszcze zrozumiem choć nie poprę tylko spróbuję przekonać, że to nic nie zmieni, a jedynie pogorszy sytuację. 

Link do komentarza

Wyznaję jedna zasadę: Każdy robi, co chce. Jak lubi puszczać krew, to niech se lubi. Jeśli ktoś robi to tylko po to, aby zwrócić na siebie uwagę, to ma po prostu przeciąg między uszami. Są o wiele lepsze sposoby, aby "zasłynąć", niż: O, patrzcie, jaki jestem biedny! Zgubiłem 10 groszy, jak szedłem do domu. Świat mnie skrzywdził. Ból to jedyne rozwiązanie" i inne tego typu wpisy, przepełnione truciem dupy o tym, jakim to się jest nieudacznikiem oraz wklejanie kompletnie z kapelusza cytatów, które nijak maja się do tej całej wypowiedzi. Jak ktoś chce, to niech tak robi. Ja to uważam za coś głupiego i tyle. Znam jednak kilka osób, które dopuściły się tego czynu na skutek depresji, a nie "chęci zdobyci sławy" i o ile coś takiego jest "lepsze" (o ile mogę użyć tutaj tego słowa) niż takie wycinanie serduszek itd. to czegoś w tym nie rozumiem. Jak przecinanie skóry ostrzem ma pomóc w depresji? Jest to nielogiczne moim zdaniem i nie zalecam tego ludziom o niskim samopoczuciu (potępiłem ten czyn u mojego kolegi, lecz jego samego nie).

 

Ogólnie samookaleczanie się jest głupie i o ile ma to jakieś podłoże psychiczne u osoby, które tegoż czynu się dokonała, to nie jest tak źle, lecz jeśli ktoś tnie się "dla zasłynięcia" i wstawia zdjęcia tego na jakieś Instgramy itd., to jest to raczej objaw niepofałdowanej kory mózgowej.

Ale jak chcą, to niech robią...

  • +1 2
Link do komentarza

Wg. mnie to coś typu


Zapalisz papierosa? Będziesz fajny. Upijesz się? Będziesz fajny. Potniesz się? Będziesz fajny

Większość (albo i wszyscy czyli 99%) nie wie co to prawdziwa bieda. To że np. chłopak/dziewczyna ją/go rzuciła to nic wielkiego w porównaniu do np. straty rodziny

Link do komentarza

Wg. mnie to coś typu

 

Większość (albo i wszyscy czyli 99%) nie wie co to prawdziwa bieda. To że np. chłopak/dziewczyna ją/go rzuciła to nic wielkiego w porównaniu do np. straty rodziny

 

Co to ma do rzeczy? Ja nie posiadam żadnych problemów z rodziną czy szkołą, a nie zmienia to faktu, że problem z czymś w rodzaju depresji mam.

 

Błędnie insynuujecie, iż depresja pojawia się jedynie w skrajnych przypadkach, typu totalna bieda, bo to ma, za przeproszeniem, g*wno do rzeczywistości.

  • +1 2
Link do komentarza

Nie wiem jaką radość przynosi im samookaleczanie, ale pewne jest to, że chcą zwrócić na siebie uwagę. Osobą z takim stanem psychicznym nikt się nie rodzi. To się nabywa, a przynajmniej tak mi się wydaje. Są to osoby pokrzywdzone lub samotne, co oczywiście chętnie piszą pod każdą focią, gdzie na ręce mają wyciętą smutną minkę albo serce.

 

Nie wiem też czemu większość moich koleżanek uważa, że to słodkie.  

Link do komentarza

Meh... po tak atrakcyjnym tytule tematu spodziewałem się czegoś innego, lecz czytając treść pierwszego posta, mam wrażenie, iż rozchodzi się tu zaledwo o młódź pilnie poszukującą uwagi, a w tych skrajniejszych przypadkach - podążającą ślepo za modą popularną wśród rówieśników, zaś w tych ambitniejszych - próbującą uzewnętrznić swą tożsamość w taki a nie inny sposób, niemniej~ ^^

 

Tak czy inaczej wg mnie jest to mało wyszukany sposób wykorzystujący ciało jako materiał i ostrze jako narzędzie... bo czymże jest wyryte żyletką serduszko na ramieniu w porównaniu z prawdziwą wycinanką na skórze, która wartością estetyczną dorównuje nawet tatuażom? O tak, widziało się trochę takich krwawych dzieł i chętnie bym się z Wami podzielił niektórymi z nich, ale obawiam się, iż one mogą być jednak aż nazbyt krwawe jak na tutejsze standardy tego forum xI

Edytowano przez DiscorsGreyjoyBass
Link do komentarza

Och. Może przedstawię więc swoje zdanie na ten temat, skoro już tu trafiłam? Z nieco innej perspektywy niż tylko obserwatora. Poniekąd mnie to dotyczy, chociaż etap cięcia się mam za sobą.

 

Może zacznę od tego, że mimo wszystko zależy to od osoby, która się w ten sposób zachowuje. Zostanę więc na swoim własnym przykładzie.

Cięcie się zaczęło się w pierwszej gimnazjum, najgorszym okresie życia, bo wszystko się wali, a ludzie którzy cię otaczają wręcz tępią i nabijają się z ciebie. "Przyjaciółka" ma gdzieś, bo jedyne co ją interesuje to to, że dostała lepszą ocenę z ostatniego sprawdzianu od ciebie. Rodzice są zbyt zafascynowani twoim starszym bratem, by zwrócić uwagę, że z tobą jest coś nie tak, a jeśli już to jest to zwykły krzyk o to, że nie wychodzisz z domu do ludzi. 

I wtedy następuje niesamowita chęć zwrócenia na siebie uwagi, bo człowiek potrzebuje czasem tego, by ktoś go zapytał "czy coś się stało?", by móc się najzwyczajniej w świecie wyżalić. A raczej jest to coś w stylu ukrytego wołania o pomoc. Osobiście nigdy celowo nie wstawiałam zdjęcia przedstawiającego pociętą rękę z depresyjnym tekścikiem. Ale zdjęcia na których "przypadkowo" widać całą poharataną rękę? Jak najbardziej. Tylko po to, by ktoś zapytał, co mi jest. To szczególnie na etapie pierwszej i drugiej klasy liceum, chociaż wtedy cięłam się sporadycznie. Tylko gdy naprawdę miałam totalnego doła, a totalny brak akceptacji przez kogokolwiek tylko dodatkowo to pogarszał. I brak ramienia, w które można się wypłakać i wyżalić. Ale zawsze motyw zostaje ten sam, chęć pokazania otoczeniu, że coś jest nie tak, niebezpośrednie wołanie "mam problem, porozmawiaj ze mną".

Ostatni raz zdarzyło mi się to jakieś 1,5 roku temu i teraz wychodzę z założenia, że takich głupot więcej robić nie będę, bo mimo wszystko, wcale nie działa to w ten "zbawienny" sposób, że ból fizyczny zabija ból psychiczny. Chociaż są ludzie, których patrzenie na ściekającą po rękach krew uspokaja, wycisza na tyle, że nie myślą o niczym innym. Cóż, różne rzeczy siedzą w głowach innych osób i nigdy nie jest nam dane wiedzieć wszystko. 

Ale dodam jeszcze, że z czasem bywało, że wycinanie wzorków na dłoni było niczym innym jak efektem nudy. Zwykłej nudy. Głupie prawda? Wręcz kretyńskie. Ale człowiek znany jest z tego, że często zachowuje się bezmyślnie.

 

Oczywiście to był mój przykład. Nigdy nie powiem, że każdy ma te same pobudki, by robić coś takiego, ale praktycznie zawsze jest to chęć zwrócenia na siebie uwagi. Z tą różnicą, że czasem jest to wołanie o pomoc, a czasem chęć zwyczajnego szpanu (szpanujmy paskudnymi bliznami, ale świetne...). Jest to też sposób na odreagowywanie wszystkiego co kogoś otacza, chory sposób na wyciszenie i uspokojenie. 

Z tego wszystkiego cieszy mnie to, że cięcie miałam na tyle płytkie, że blizny zbladły z czasem na tyle, że w ogóle ich nie widać. A niektórzy potrafią robić sobie takie maszkarony, że ślady po tym zostają na całe życie. I nigdy nie wygląda to estetycznie.

 

Jeszcze na koniec dodam, że jeśli znamy kogoś, kto zachowuje się w ten sposób warto z nim o tym pogadać, serio. Prawie nigdy nie ma to skutków, szczególnie na początku, bo cięcie się niestety uzależnia i nawet człowiek, który tego nie robi przez dłuższy czas, może znów do tego wrócić. Ale naprawdę bez względu, czy to chęć szpanu, czy prośba o pomoc, dobrze jest spróbować uświadomić takiej osobie, że to jeden z najgorszych możliwych sposobów. Mimo, że najpierw to zdanie do tej osoby w ogóle nie trafi, to z wiekiem może wreszcie się zorientuje, że to była prawda i czas z tym skończyć. 

 

Rozpisałam się. Mam tylko nadzieję, że obędzie się bez tekstów pokroju "aleś ty głupia byłaś, jakaś kretynka, wcale nie miałaś takich problemów skoro to chciałaś tak pokazać itd" jeśli w ogóle ktokolwiek to przeczyta. 

  • +1 2
Link do komentarza

Zacznijmy od tego, że jak ktoś lubi sobie "wycinać rysunki" na skórze to droga wolna. Każdy jest kowalem swojego losu i jeśli tak mu się to podoba - jego sprawa.

 

Co do sprawy cięcia się etc. Po pierwsze, [sarkazm] to oczywiste, że każdy Polak jest znawcą w dziedzinie ekonomii, polityki, mechaniki, psychologii, informatyki, filozofii, teologii i wielu innych. [/sarkam] Dlatego też wrzucanie wszystkich do jednego worka z napisem "Atencyjne k*rwy i emosy" jest krzywdzące dla osób, które naprawdę mają problem i potrzebują pomocy. Są osoby, które mają w życiu łatwo, żyją na garnuszku rodziców i mniej odporne na pewne problemy; inne mają ciężko, ale są z silną psychiką i dają radę; jeszcze inni nie mają niczego i nie dają sobie rady samemu i tak dalej, i tak dalej. Każdy jest inny, metoda na jedną osobę wcale nie musi działać tak samo na drugą... Jeśli dla kogoś czymś ciężkim jest strata chłopaka/dziewczyny... no to dlaczego taką osobę miałoby się skreślać od razu? Bo nie stracił najbliższej rodziny, bo nie pochodzi z patologicznej rodziny? Świat nie jest czarno-biały, ludzie też nie, jeden będzie miał to gdzieś i sobie poradzi, drugi może mieć poważne problemy ze sobą i potrzebna jest pomoc specjalisty (Prawdziwego, a nie "Janusza psychologii"). Jasne, cięcie się, zamykanie się w domu i nie robienie nic z tym jest złe i kompletnie nic nie zmieni - ale czasem ktoś z zewnątrz musi taką osobę pchnąć do zmiany swego zachowania (oczywiście nie w sposób "oj ależ ty biedny, pogłaszczę Cię po dupci bo masz problem"). Z czasem człowiek przyswaja się z tą myślą i nabiera dystansu do tego (szczególnie to dotyczy naprawdę błahych problemów typu ulubiony muzyk...). Sam muszę niestety przyznać, że jestem z tych osób, które dość emocjonalnie reagują na pewne sprawy (zwykle te nowe dla mnie). Nie, nie tnę się, lel. Do wielu spraw nabrałem już dystansu, do innych jeszcze nie. Może dlatego patrzę na to z trochę innego punktu widzenia...

  • +1 3
Link do komentarza

Gdy przeczytałam nazwę tematu to miałam podobne odczucia jak Discors i w sumie po cichu liczyłam, że jednak nie będzie chodziło o to, o co jednak chodzi :rainderp:

 

Freud gdy badał psychikę człowieka porównał ją do góry lodowej. Mała część lodowca znajduje się nad powierzchnią wody i reprezentuje pewną niewielką i mniej ważną sferę psychiki ludzkiej, zaś ta największa i najważniejsza część tejże góry znajduje się pod wodą. Kiedy czytałam wpisy niektórych osób to mam wrażenie, że niestety, ale pływają sobie łódeczką 2 kilometry od wierzchołka tej góry, kiedy piszą że samookaleczenie się to idiotyzm :)

 

Jeżeli ktoś się krzywdzi, bo chce zwrócić na siebie uwagę to może po prostu nie jest idiotą, tylko ma problem? Nawet jeśli np. dla kogoś jest to błahy powód to może dla tej akurat osoby jest to coś ważnego? A może po prostu nie jest problemem cięcie się, ale nieumiejętność radzenia sobie w pewnych sytuacjach? No, ale tak. Tutaj na forum pewnym ludziom w różnych kwestiach łatwo przychodzi powiedzieć/napisać: "tak, to jest czarne, a to jest białe".

 

Tak ciężko wpaść na genialne odkrycie i powiedzieć sobie: "kurde, ale przecież każdy jest inny!" czy nawet: "każdy ma inną psychikę, inną wrażliwość itd.". Kiedyś w Internecie była taka stronka, czy coś w tym rodzaju, gdzie były zdjęcia bardzo drastyczne pochodzące od osób tnących się. I tak, wtedy też było łatwiej powiedzieć: "idiota" niż: "a może nie bagatelizujmy tego, bo ta osoba może mieć poważne zaburzenia psychiczne?".  Więc może osoby, które niby robią to "na pokaz" też mają problem? I może warto byłoby się nad tym w ogóle zastanowić, okazać odrobinę szacunku tej osobie i nie nazywać jej od razu "idiotą".

 

Samookaleczenie, czy w ogóle rozszerzając na problem autoagresji jest dosyć powszechne. Weźmy takie obgryzanie paznokci. Ktoś może gryzie, bo tak reaguje na stres, tyle że przy tym niszczy sobie skórę i paznokcie. O, albo wyrywanie włosów. Znam osoby, które w nerwach potrafią nawet nieświadomie wyrywać sobie włosy z głowy. Znam osoby, które w złości czy ot tak sobie potrafią rozdrapywać ranki na ciele. Znam osoby, które lubią po prostu przygryzać sobie wargi do krwi. I co? To też idioci? :rainderp:

Każdy reaguje na stres czy różne sytuacje inaczej, bo każdy ma inną psychikę. Jedni łatwiej coś znoszą, inni nie. Ktoś zostanie porzucony przez swoją połówkę i pomyśli: "ok, trochę pocierpię, popłaczę, ale dam radę", a ktoś inny nie- sięgnie po żyletkę, cyrkiel, czy cokolwiek innego i przeniesie stres i ból psychiczny na swoje ciało, bo tak jest łatwiej mu przetrwać taką sytuację.

 

Powtórzę to jeszcze raz: każdy jest inny i to jest udowodnione. W ciele człowieka istnieją substancje takie jak neuroprzekaźniki, które mają ogromne znaczenie w działaniu układu nerwowego. Jest kilka ich rodzajów: jedne odpowiadają za pobudzanie, inne za hamowanie itd. Ostatnio czytałam o pewnej teorii dotyczącej chorób psychicznych. Każdy człowiek ma te same rodzaje neuroprzekaźników, ale nie wszyscy mają je w takich samych ilościach i stąd być może poważne choroby takie jak depresja, czy nawet schizofrenia.

 

Ale tak... Cokolwiek bym tu nie napisała i tak będzie źle. Szkoda, że tak mało zrozumienia i jakiegokolwiek przejawu empatii tutaj... Przykro się robi na myśl, że się żyje w takim, a nie innym społeczeństwie, któremu jedyne co dobrze wychodzi to wydawanie sądów, które nie dość, że są mylne to w dodatku krzywdzące.

  • +1 2
Link do komentarza

Okaleczanie się, cięcie się czyli skaryfikacja u niektórych plemion to część inicjacji - wejścia w dorosłość. Dorosła osoba musiała znieść ból (kilka prób). Dopiero wtedy miał prawo do ożenienia się. Ba, u niektórych plemion każdy miał indywidualny wzór (CM?  :rainderp: ) Ma to jakiś cel, to tradycja przekazywana od dawna. 

 

Co innego cięcie się "bo będę fajny jak wrzucę na "jutuba" i "fejsa". Czysta głupota. Ale to jego ciało, jego skóra. To on będzie nosił blizny. Byle później nie żałował.

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza

Trochę czasu minęło i najwyższa pora rozwinąć treść mojego poprzedniego posta! Szkoda, że nie jest to to, o czym na początku pomyślałem, ale nie ma co nad tym dłużej ubolewać (zwłaszcza, że do tego i tak wrócę) i można pisać dalej, od czego by tu zacząć... o już wiem! x] może na początek odniosę się do cudzych opinii, wygląda na to, że w większości początkowych postów królują nieprzychylne opinie na temat tych niekoniecznie rytualnych samookaleczeń, dopiero później, po dość ciekawej wypowiedzi Ukeś pojawiają się zdania bardziej nastawione na obronę... hmm x]
 
~~
 
To idąc za ciosem, dla równowagi chyba wypadałoby wziąć w obronę tych, co nie patrzą przychylnym okiem na zadawanie sobie ran? Gdyż czytając mowy obronne dla osób tnących się, można było odnieść wrażenie, iż ci, zarzucający im głupotę są tymi "złymi", nieczułymi i ignorantami. Winno to nie być trudne, zwłaszcza, iż taką ich postawę łatwo chyba zrozumieć i uzasadnić, nie? Powszechnie uważa się, że lepiej być zdrowym niż rannym, a zadawanie sobie samemu cięć podług tej logiki jest... co najmniej nie halo, trudno więc się dziwić, iż pojawiają się głosy, iż cięcie się jest czystym idiotyzmem x]
 
I tak, mam na względzie także to, że ktoś, kto to praktykuje ma ku temu jakieś mniej lub bardziej poważne podstawy, niemniej te rzeczy wcale się nie wykluczają, albowiem trafią się i tacy, którzy uznają, iż po prostu nie ma takiego usprawiedliwienia, które by tłumaczyło brukanie swego ciała ostrym żelastwem i dla niech wszyscy, którzy to robią to idioci, bez względu na ich problemy, ale to wcale nie znaczy, że są ślepi na nie i głusi na fakt, iż niektórzy z nich potrzebują pomocy! Ba! Sądzę nawet, że mogą być zgodni co do tego, iż tej pomocy zdecydowanie należałoby im udzielić!!
 
Do czego zmierzam? To, że ktoś nazywa kogoś idiotą, nie znaczy automatycznie, że bagatelizuje problem, wszak nazwanie tak kogoś w pewien sposób samo z siebie sugeruje, że ta osoba jednak jakiś problem z sobą ma, no nie? x) no proszę... jak ironicznie tu to słówko pasuje ^^ I nie wiem, ale mam takie skromne wrażanie, iż to właśnie ci "przeciwnicy" drapania się żyletką po nadgarstkach skłonni są raczej stwierdzić, iż taka osoba potrzebuje pomocy~ jeśli nie jest wg niech na nią za późno, ale... czy na pewno jej potrzebuje, hmm?
 
~~
 
Uprzednio napisałem, iż zapewne czynność wspomnianą praktykuję głównie osoby pragnące skupić czyjąś uwagę i nie, nie jest to odkrywcze, pocięty człowiek raczej wzbudzi zainteresowanie... chyba że w środowisku, gdzie się porusza takie rzeczy to powszechność, ale tak, czy wszystkie osoby, które się tym pałają robią to pod publikę (w wąskim i szerokim znaczeniu)? Czy znajdą się osoby, które... jakby to ująć, podcinają się tylko dla siebie?
 
Z doświadczenie skłaniałbym się ku twierdzącej odpowiedzi ^^ Krwawe tatuaże, czyli właśnie to, co mi wpierw przyszło do głowy, gdy przeczytałem temat wątku, czyli dość ambitne wycinanki na skórze ~ jeśli ktoś by był zainteresowany, co to właściwie jest, to polecam obejrzeć filmik na YT pt. Rocket cutting. time laps video. ^^ Owszem, można założyć, że ktoś sobie zrobi takie coś dla szpanu, niemniej równie dobrze może chcieć wykonać sobie takie coś ze względów estetycznych lub, jak pisałem w poprzednim poście, chcąc budować swój wizerunek w taki sposób ^^

 
Czy taka osoba wymaga pomocy specjalisty? A co powiedzie na człowieka o tendencjach masochistycznych? x] taki, co również się podcina dla siebie, dla przyjemności i nie ma zamiaru nikogo tym niepokoić czy imponować~ czy również winien się udać gdzieś z pomocą czy to jest do przyjęcia? No, tu chyba opinie mogą się wahać, oczywiście zarówno krwawe tatuaże, jak i dyskretne okaleczenie dla przyjemności to zupełnie inne wycinanki na skórze, niż przykłady podane w pierwszym poście, ale jakby nie było... wciąż są na skórze cięciami! xD
 
~~
 

Samookaleczenie, czy w ogóle rozszerzając na problem autoagresji jest dosyć powszechne. Weźmy takie obgryzanie paznokci. Ktoś może gryzie, bo tak reaguje na stres, tyle że przy tym niszczy sobie skórę i paznokcie. O, albo wyrywanie włosów. Znam osoby, które w nerwach potrafią nawet nieświadomie wyrywać sobie włosy z głowy. Znam osoby, które w złości czy ot tak sobie potrafią rozdrapywać ranki na ciele. Znam osoby, które lubią po prostu przygryzać sobie wargi do krwi. I co? To też idioci?

No nie wiem, czy można cięcie się porównywać do obgryzania paznokci i wyrywania włosów... w sensie takie obgryzanie to raczej odruch, nieświadomy, człowiek ani się obejrzy, a sobie zrobi krzywdę, sama napisałaś, że znasz takie osoby, które włosy wyrywały sobie nieświadomie, a sądzę, że ci od robienia sobie wzorków od żyletek robią to bardziej z premedytacją, a nie chwila nieuwagi i... serduszko na nadgarstku! Hm, czy idioci? Heh, no, rozgryzanie sobie warg do mądrych rzeczy nie należy, chociaż... mmm, ten słony smak krwi x)
 

Każdy reaguje na stres czy różne sytuacje inaczej, bo każdy ma inną psychikę. Jedni łatwiej coś znoszą, inni nie. Ktoś zostanie porzucony przez swoją połówkę i pomyśli: "ok, trochę pocierpię, popłaczę, ale dam radę", a ktoś inny nie- sięgnie po żyletkę, cyrkiel, czy cokolwiek innego i przeniesie stres i ból psychiczny na swoje ciało, bo tak jest łatwiej mu przetrwać taką sytuację.

Heh, okej, a to akurat dla kontrastu nie brzmi wcale idiotycznie, przeniesienie bólu psychicznego na fizyczny... toż to całkiem praktycznie!! ^^
 

Powtórzę to jeszcze raz: każdy jest inny i to jest udowodnione.

Ech... na słowo wierzę, iż każdy jest inny, ale nie ma bata, abym uwierzył, że jest to udowodnione! :v
 

Ale tak... Cokolwiek bym tu nie napisała i tak będzie źle. Szkoda, że tak mało zrozumienia i jakiegokolwiek przejawu empatii tutaj... Przykro się robi na myśl, że się żyje w takim, a nie innym społeczeństwie, któremu jedyne co dobrze wychodzi to wydawanie sądów, które nie dość, że są mylne to w dodatku krzywdzące.

Ale, ale~ jak można narzekać na brak empatii po przeczytaniu posta Seluny ["Jak zobaczyłam jak ludzie to robią to aż mnie ciało zaczęło boleć."]? I zgodzę się, też nie lubię, gdy ot tak lekką ręką wydaje się sądy, które nie dość, że pochopne, to jeszcze nieraz krzywdzące i... chwila, czy Ty właśnie nie osądzasz całego społeczeństwa?! No nieładnie x]
 
~~
 

Okaleczanie się, cięcie się czyli skaryfikacja u niektórych plemion to część inicjacji - wejścia w dorosłość. Dorosła osoba musiała znieść ból (kilka prób). Dopiero wtedy miał prawo do ożenienia się. Ba, u niektórych plemion każdy miał indywidualny wzór (CM?  ) Ma to jakiś cel, to tradycja przekazywana od dawna.

Haha, wygląda na to, że ten wątek to temat rzeka, bo to jeszcze co innego! No tak, niektóre kultury mają takie formy inicjacji czy choćby ozdób - pamiętam jak oglądałem w telewizji dokument z Afryki, gdzie kobiety nosiły blizny na brzuchu jako biżuteria, tyle bólu tylko po to, aby wyglądać, haha, ale jeśli ktoś pomyśli, że to barbarzyństwo i głupota, to przypominam, że u nas są kolczyki (a uszy same się nie przekłują) xP
 
~~
 
I... dobra, koniec wstępu!! Czas na właściwą część posta!! :D

I wtedy następuje niesamowita chęć zwrócenia na siebie uwagi, bo człowiek potrzebuje czasem tego, by ktoś go zapytał "czy coś się stało?", by móc się najzwyczajniej w świecie wyżalić.

Zasadniczo mam dwa pytania, jeśli pozwolisz, a mianowicie, czy nie dało się tego uniknąć? W sensie miast zwracać na siebie uwagę, w tym przypadku harataniem się, po prostu podejść i powiedzieć, że ma się problem do kogoś bliskiego? A drugie moje zapytanie tyczy się tego, na ile było to skuteczne? Ktoś się tymi obrażeniami zainteresował, hm?

Edytowano przez DiscorsGreyjoyBass
Link do komentarza

Ja uważam, że samookaleczanie się jest taką jakby odskocznią od bólu psychicznego. Sam chyba nigdy nie miałem ochoty się ciąć, ale parędziesiąt razy chciałem zabić się skacząc z mostu, dusząc się itp. Choć wciąż mam czasem taką chęć, to zmiana wiary mi pomogła. Tną się ateiści i ewentualnie jakieś anomalie teologiczne. Wątpię, żeby to było zwracanie na siebie uwagi, chociaż... mówi to ktoś kto nigdy towarzystwa nie potrzebował. Zawsze radziłem sobie sam. Znajomych mam... trzech w zasadzie. Takich z którymi często rozmawiam. Haha! Rodzice nie przejmmowali się, że staję się satanistą (LaVeyan Satanism to jest, a nie Lucyferianizm!). Nawet nie zauważyli tego!

Wysłane z mojego drewniaczka o jakże dumnej nazwie LG-E400

Link do komentarza

Powszechnie uważa się, że lepiej być zdrowym niż rannym, a zadawanie sobie samemu cięć podług tej logiki jest... co najmniej nie halo, trudno więc się dziwić, iż pojawiają się głosy, iż cięcie się jest czystym idiotyzmem x]

 

No właśnie, lepiej jest być zdrowym niż rannym! Tylko dlaczego żyjemy w tak durnowatych czasach, gdzie choroba fizyczna jest czymś normalnym, ale psychiczna to już idiotyzm? Idąc tym tokiem myślenia osoby chore fizycznie (np. nowotworzy, czy nawet zwykłe przeziębienie) również można nazwać idiotami. Cięcie się po traumatycznym przeżyciu nie jest przyczyną, a skutkiem i wołaniem o pomoc. No chyba, że spotkałeś kogoś kto zamiast być cicho i wyładowywać naprawdę złe emocje (Proszę Cię o nie porównywanie tutaj parodniowych dołów do prawdziwej depresji, bo to jest żałosne) na sobie podchodzi do kogoś z najbliższej rodziny i mówi: "Hej, wiecie, że uważam siebie za śmiecia i chętnie bym się zap!@#$dolił? Pomóżcie mi.". Wtedy zwracam honor.

 

 

I tak, mam na względzie także to, że ktoś, kto to praktykuje ma ku temu jakieś mniej lub bardziej poważne podstawy, niemniej te rzeczy wcale się nie wykluczają, albowiem trafią się i tacy, którzy uznają, iż po prostu nie ma takiego usprawiedliwienia, które by tłumaczyło brukanie swego ciała ostrym żelastwem i dla niech wszyscy, którzy to robią to idioci, bez względu na ich problemy, ale to wcale nie znaczy, że są ślepi na nie i głusi na fakt, iż niektórzy z nich potrzebują pomocy! Ba! Sądzę nawet, że mogą być zgodni co do tego, iż tej pomocy zdecydowanie należałoby im udzielić!!

 

Ludzie, którzy dyskutują o czymś o czym nie mają zielonego pojęcia są i będą kretynami. Niestety, ale zauważyłem, że to bardzo częste zjawisko, gdzie ego bierze górę i daje się swoje rady i opinie na przysłowiowe "wydaje mi się, że tak jest". Przykładów takich mogę szukać bez końca i jestem pewien, że jeden z Was miał taką sytuację. Tutaj macie np. "Janusza Psychologii" (Wiem, Wypok, ale nic lepszego nie trafiło mi się). A teraz fakt - jeśli trafiłbyś na kogoś kto ma naprawdę bardzo poważną depresję i powiedziałbyś do niej, że jest idiotą, nieudacznikiem, Attention Whore z tego powodu, że ma zaburzenia psychiczne, albo co gorsza: mówiłbyś do takiej osoby "Weź się w garść"... No to życzę Ci szczęścia i mam nadzieję, że nie rzuci się na Ciebie i nie trafisz przy tym na OIOM. Wiesz od czego się bierze tak właściwie depresja, czego jest przeciwieństwem i tak dalej? Może rozmawiałeś z taką osobą? Albo chociaż pytałeś psychologa/psychiatry o to? Jeśli nie odpowiedziałeś na żadne z tych pytań "Tak" - Nie masz absolutnie ŻADNYCH podstaw, żeby osądzać taką osobę.

 

 

 

Uprzednio napisałem, iż zapewne czynność wspomnianą praktykuję głównie osoby pragnące skupić czyjąś uwagę i nie, nie jest to odkrywcze, pocięty człowiek raczej wzbudzi zainteresowanie... chyba że w środowisku, gdzie się porusza takie rzeczy to powszechność, ale tak, czy wszystkie osoby, które się tym pałają robią to pod publikę (w wąskim i szerokim znaczeniu)? Czy znajdą się osoby, które... jakby to ująć, podcinają się tylko dla siebie?

 

Owszem, znaczna część osób robi to po to, żeby zwrócić na siebie uwagę. Ogólnie osoby, które się tną można podzielić na kilka grup:

 

Osoby, które tną się po to, żeby zwrócić na siebie uwagę:

- Ci, którzy robią to tylko po to, nie mają żadnych problemów, są zwykłymi AW;

- Ci, którzy mają jakiś problem, z którym nie mogą sobie poradzić i negatywne emocje przenoszą na swoje ciało;

- Ci, którzy mają poważne zaburzenia psychiczne i są w depresji. 

 

Osoby, które wycinają sobie jakieś serduszka, ponieważ to lubią, są związani a jakąś (sub)kulturą czy inne. 

 

Oczywiście broniąc osoby, które to robią miałem na myśli jedynie tych, którzy mają problemy i/lub zaburzenia psychiczne. Attention Whore, którzy to robią tylko dla zwrócenia na siebie uwagi, bez żadnych problemów, tylko po to, żeby się o tej osobie mówiło - Takimi gardzę. Co do reszty nie mam zdania, są mi obojętni.

 

 

No nie wiem, czy można cięcie się porównywać do obgryzania paznokci i wyrywania włosów... w sensie takie obgryzanie to raczej odruch, nieświadomy, człowiek ani się obejrzy, a sobie zrobi krzywdę, sama napisałaś, że znasz takie osoby, które włosy wyrywały sobie nieświadomie, a sądzę, że ci od robienia sobie wzorków od żyletek robią to bardziej z premedytacją, a nie chwila nieuwagi i... serduszko na nadgarstku!

 

Uwierz mi, że dla takiej osoby, która ma już poważny problem jest już wszystko jedno i można porównać to do takich nieświadomych odruchów jak obgryzanie sobie paznokci. Ogólnie rzecz biorąc - za wszystkie nawyki, które znamy, rzeczy, które robimy podświadomie są odpowiedzialne tzw. Jądra podstawy. To dzięki nim np. nie musimy się zastanawiać w jaki sposób wiąże się but, "zaprogramowaliśmy" sobie już nasz mózg i robi to całkowicie podświadomie. Co lepsza - one nas nie ograniczają i jeśli chcielibyśmy zrobić coś inaczej niż zwykle to nie ma problemu. Jądra podstawy po prostu odciążają naszą świadomość od ciągłego zajmowania się wszystkimi rzeczami. Tak samo z częstą reakcją na stres - odgryzanie paznokci. Czy jeśli świadomie to zauważymy to czy możemy to zatrzymać? Pewnie, że tak! Oczywiście, w przypadku zaburzeń psychicznych może być różnie jeśli chodzi o to przejęcie świadomości, ale generalnie tak to działa. Tak samo nie każda reakcja na stres może być zwalczona przez świadomość. Osoba, która tnie się bardzo często, prawdopodobnie już ma w taki sposób ustawiony umysł i dla niej to zwykły nawyk. Inną kwestią może być tylko zwalczenie tego.

 

 

 

Heh, okej, a to akurat dla kontrastu nie brzmi wcale idiotycznie, przeniesienie bólu psychicznego na fizyczny... toż to całkiem praktycznie!! ^^

 

 

Naprawdę nie ma co oczekiwać od osoby, które mają problemy i reagują emocjonalnie racjonalnego myślenia...

 

 

 

Ale, ale~ jak można narzekać na brak empatii po przeczytaniu posta Seluny ["Jak zobaczyłam jak ludzie to robią to aż mnie ciało zaczęło boleć."]? I zgodzę się, też nie lubię, gdy ot tak lekką ręką wydaje się sądy, które nie dość, że pochopne, to jeszcze nieraz krzywdzące i... chwila, czy Ty właśnie nie osądzasz całego społeczeństwa?!

 

Wszyscy doskonale wiemy o co chodzi i o kogo. Takie łapanie za słówka wcale nie jest na miejscu, nie sądzisz?

 

 

 

Choć wciąż mam czasem taką chęć, to zmiana wiary mi pomogła. Tną się ateiści i ewentualnie jakieś anomalie teologiczne. Wątpię, żeby to było zwracanie na siebie uwagi, chociaż... mówi to ktoś kto nigdy towarzystwa nie potrzebował.

 

Serio, wciskanie religii do tego? Uważasz, że tylko ateiści i "anomalie teologiczne" się tną? Uważaj, bo mogę Ci naprawdę znaleźć bardzo dużo przykładów gdzie tną się również Chrześcijanie, dodatkowo przez osoby związane z Kościołem...

 

 

 

Wszystkim osobom, które mają jakieś zastrzeżenia wobec depresji polecam przeczytanie książki pt. "Anatomia Depresji. Demon w środku dnia.". Ciekaw jestem ile osób po jej przeczytaniu będzie w stanie jeszcze raz cokolwiek powiedzieć o osobach z zaburzeniami psychicznymi. Naprawdę to smutne, że choroba, która zbiera coraz większa żniwa (szczególnie w Polsce) jest tak bardzo źle oceniana... Cóż, życzę by osobom, które nazywają samobójców tchórzami i idiotami nie odwróciło się nagle życie o 180'. Przy okazji - Od ciężkiej depresji do psychopaty naprawdę krótka droga...

  • +1 2
Link do komentarza

 

I... dobra, koniec wstępu!! Czas na właściwą część posta!! :D

Zasadniczo mam dwa pytania, jeśli pozwolisz, a mianowicie, czy nie dało się tego uniknąć? W sensie miast zwracać na siebie uwagę, w tym przypadku harataniem się, po prostu podejść i powiedzieć, że ma się problem do kogoś bliskiego? A drugie moje zapytanie tyczy się tego, na ile było to skuteczne? Ktoś się tymi obrażeniami zainteresował, hm?

 

Och, wiesz to wygląda znacznie prościej z perspektywy czasu i z całkiem innego położenia. Dzieciak, cierpiący na fobię społeczną, nie radzący sobie z tym co go otacza, nie mając nikogo bliskiego szuka pomocy rozpaczliwie, gdziekolwiek, byle ktokolwiek się nim zainteresował. Pisałam, że "pseudo-przyjaciółka", jedyna osoba z którą jako tako miałam jakiśtam niby bliższy kontakt miała wszystko gdzieś, przy zwykłych próbach wyżalenia się. Ale jak już zwróciła uwagę na ładne kreseczki na ręku, to jednak była bardziej chętna wysłuchać co komuś leży na sercu. Teraz może człowiek na to patrząc myśli "głupie to było, nie warto się takich ludzi czepiać, jak mają gdzieś twoje problemy, a "przyjaciółmi" są tylko jak sami czegoś potrzebują, ale kiedyś się to odbierało inaczej. W sumie szczerze mówiąc, jak tak pomyślę najgorszy etap cięcia się miałam na początku liceum, bo wtedy wylądowałam nie dość, że w obcym miejscu, 150 km od domu, nie znając nikogo, to jeszcze bardzo "miłe" rzeczy słyszałam na swój temat, od ludzi, którzy mnie nie znali w ogóle. Tu pocięcie się było raczej odskocznią od tego co otaczało, ale były też osoby, może nie do końca odpowiednie do zwierzeń, które jednak się zainteresowały i dzięki temu, że komukolwiek szło się wypłakać, jakoś przez to przebrnęłam. Ale mówię, ja mam ten etap już za sobą, bo przykładowo, kiedyś słysząc plotki pokroju "ona jest lesbijką i chodzi ze swoją współlokatorką, nie wiadomo co one tam wyczyniają w tym pokoju!" (oczywiście to akurat takie no, powiedzmy, ładniej ubrane w słowa) chciało mi się ryczeć i pewnie znowu bym się poharatała, a teraz słysząc coś takiego będę jeszcze się tej współlokatorce na korytarzu przy ludziach na szyję rzucać, mówiąc do niej "kochanie", a potem się z tego śmiać. 

Podsumowując, pomagało? Pomagało, ale teraz patrząc szłoby wszystko ogarnąć i bez tego. Ale nie potrafiłam tego wtedy zrobić, więc nie można ot tak od razu kogoś uważać za głupka, bo chciał w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. Poza tym, dlatego pisałam też, że warto powiedzieć i uświadomić takiej osobie, żeby się nie cięła, nawet jeśli na początku to nic nie da, w końcu to do niej dotrze. 

Link do komentarza

Serio, wciskanie religii do tego? Uważasz, że tylko ateiści i "anomalie teologiczne" się tną? Uważaj, bo mogę Ci naprawdę znaleźć bardzo dużo przykładów gdzie tną się również Chrześcijanie, dodatkowo przez osoby związane z Kościołem...

Chrześcijanie i cięcie się... to jacy to z nich chrześcijanie, bo chyba tylko się za takich podają. W wierze chrześcijańskiej o ile się nie mylę (już w tym nie siedzę) to popełniane samobójstwa jest grzechem na pewno, a samookaleczanie dobre nie jest.
Link do komentarza

Chrześcijanie i cięcie się... to jacy to z nich chrześcijanie, bo chyba tylko się za takich podają. W wierze chrześcijańskiej o ile się nie mylę (już w tym nie siedzę) to popełniane samobójstwa jest grzechem na pewno, a samookaleczanie dobre nie jest.

Czyli insynuujesz że jak ktoś popełnia jakiś grzech to nie jest chsześćjaninem? To tak samo jak branie prochów i narkotyków. Też się krzywdzisz i tak jest to pewien rodzaj grzechu. Więc nie truj że jak ktoś się tnie to nie jest chsześćjaninem bo jeszcze pomyśle że "chsześćjanie" to tylko czyste duszyczki co nie grzeszą.

  • +1 2
Link do komentarza

Czyli insynuujesz że jak ktoś popełnia jakiś grzech to nie jest chsześćjaninem? To tak samo jak branie prochów i narkotyków. Też się krzywdzisz i tak jest to pewien rodzaj grzechu. Więc nie truj że jak ktoś się tnie to nie jest chsześćjaninem bo jeszcze pomyśle że "chsześćjanie" to tylko czyste duszyczki co nie grzeszą.

Po 11 - nie będziesz robił sobie tatuaży,

Po 12 - ani skóry ciął nadaremno :rainderp:

Swoją drogą dlaczego 9 na 10 dyskusji schodzi na religię? Trochę to dziwne...

Link do komentarza

Swoją drogą dlaczego 9 na 10 dyskusji schodzi na religię? Trochę to dziwne...

 

Bo niektórzy nie mogą zrozumieć tego, że cała reszta ma w dupie jaką wiarę wyznajesz..

 

 

 

Chrześcijanie i cięcie się... to jacy to z nich chrześcijanie, bo chyba tylko się za takich podają. W wierze chrześcijańskiej o ile się nie mylę (już w tym nie siedzę) to popełniane samobójstwa jest grzechem na pewno, a samookaleczanie dobre nie jest.

 

Janusz Teologii się znalazł... https://www.youtube.com/watch?v=G45v1cH-4Xg#t=154

Link do komentarza

:giggle:

 

No właśnie, lepiej jest być zdrowym niż rannym! Tylko dlaczego żyjemy w tak durnowatych czasach, gdzie choroba fizyczna jest czymś normalnym, ale psychiczna to już idiotyzm? Idąc tym tokiem myślenia osoby chore fizycznie (np. nowotworzy, czy nawet zwykłe przeziębienie) również można nazwać idiotami.

No właśnie nie... to zupełnie nie tak, dlaczego ludzi, którzy się tną zwą idiotami? Bo są chorzy psychicznie? Nie, bo się tną, dlatego ich tak zwą! Robią sobie sami krzywdę! Jak sam zauważyłeś w społeczeństwie nie wszyscy są psychologami i nie mogą stwierdzić, czy ktoś jest chory czy zdrowy na umyśle na pierwszy rzut oka, niemniej są w stanie zauważyć, że ktoś się tnie i ocenić to zachowanie jako idiotyczne bądź nie. Zaś to czy za tym idzie faktyczny problem czy nie... tego nie są w stanie ocenić.
 
I masz odpowiedź na pytanie, dlaczego to chorych psychicznie zwie się idiotami, ich choroby (jeśli faktycznie nią jest) nie widać, ale własnoręcznie zadane rany już się w oczy rzucają i... nawet jeżeli w istocie za tym kryją się jakieś zaburzenia postronni mogą jedynie ujrzeć ich efekty, mogą nawet dyplomatycznie wysnuć wniosek, iż tak, cięcie się to idiotyzm, aczkolwiek nie taki bez przyczyny i osoba, która to robi wcale idiotą nie jest, ale ma inny problem.
 
No, a skoro nazywanie kogoś idiotą [mam już dość tego słowa .__.] bierze się od czynów (jak mówiłem, cięcie się do mądrych rzeczy nie należy), a nie od stanu (czy jest ktoś zdrowy na ciele czy umyśle czy nie, cięcie się wciąż raczej nie będzie postrzegane korzystnie) masz też odpowiedź, dlaczego chorych fizycznie nie zwykło się chrzcić mianem idiotów, może i są chorzy, ale sobie nie szkodzą, chociaż... nie do końca - nieraz palaczy też zwą idiotami, gdyż wypalają swoje zdrowie tytoniem. Heh, ale tak na dobrą sprawę, aby otrzymać takie przezwisko wcale nie trzeba robić czegoś niewłaściwego, na pewno znajdą się tacy, co po prostu lubią nazywać tak innych ^^

 

Cięcie się po traumatycznym przeżyciu nie jest przyczyną, a skutkiem i wołaniem o pomoc.

Tak długo jak ktoś nie tnie się bez powodu, tak długo cięcie się pozostanie skutkiem, ale przyczyną też jest, przyczyną dlaczego niektórzy mogę mieć niekorzystne zdanie na temat tej osoby, wiesz, rany na nadgarstkach widać, traumatycznych przeżyć w przeszłości już niekoniecznie. Owszem, ja mogę sobie zakładać, iż nie bez przyczyny te blizny się na rękach u tej osoby pojawiły, ale na pewno sporo ludzi już wyda na niej wyrok, chociażby z braku czasu, aby poznać ich prawdziwe źródło~

 

No chyba, że spotkałeś kogoś kto zamiast być cicho i wyładowywać naprawdę złe emocje (Proszę Cię o nie porównywanie tutaj parodniowych dołów do prawdziwej depresji, bo to jest żałosne) na sobie podchodzi do kogoś z najbliższej rodziny i mówi: "Hej, wiecie, że uważam siebie za śmiecia i chętnie bym się zap!@#$dolił? Pomóżcie mi.". Wtedy zwracam honor.

No, powiedzmy że takie przypadki też były mi znajome, acz niczego to nie dowodzi, jak wszyscy zgodnie ustaliliśmy, każdy jest inny i każdy reaguje inaczej, stąd i dla takich sytuacji znajdzie się miejsce, podobnie jak dla tych, gdzie ktoś miast głośno się tak wykrzyczeć będzie próbował emocje wyładować po cichu, starając się równie dyskretnie zwrócić czyjąś uwagę...
 

Ludzie, którzy dyskutują o czymś o czym nie mają zielonego pojęcia są i będą kretynami. Niestety, ale zauważyłem, że to bardzo częste zjawisko, gdzie ego bierze górę i daje się swoje rady i opinie na przysłowiowe "wydaje mi się, że tak jest". Przykładów takich mogę szukać bez końca i jestem pewien, że jeden z Was miał taką sytuację. Tutaj macie np. "Janusza Psychologii" (Wiem, Wypok, ale nic lepszego nie trafiło mi się).

Ci "Janusze", haha, lol xD ale ekhm, w sumie mówi całkowicie z sensem, wziąć się w garść i przestać użalać, mhm, no tak, tak to byłoby nawet wskazane...co nie zmienia faktu, że ta mała rada jest raczej mimo wszystko wątpliwie pomocna, w sensie łatwiej powiedzieć, trudniej wykonać, tu chyba tkwi sedno problemu, ale jakby nie było, nic na to nie poradzimy, że tacy ludzie egzystują i działają... nie każdy rodzi się psychoanalitykiem. Mnie tylko zastanawia, czego się spodziewała osoba wylewająca żale wśród obcych z Sieci? Przecież internet roi się od różnego rodzaju trolli, które wręcz nie mają najmniejszego zamiaru być pomocne :/
 

A teraz fakt - jeśli trafiłbyś na kogoś kto ma naprawdę bardzo poważną depresję i powiedziałbyś do niej, że jest idiotą, nieudacznikiem, Attention Whore z tego powodu, że ma zaburzenia psychiczne, albo co gorsza: mówiłbyś do takiej osoby "Weź się w garść"... No to życzę Ci szczęścia i mam nadzieję, że nie rzuci się na Ciebie i nie trafisz przy tym na OIOM. Wiesz od czego się bierze tak właściwie depresja, czego jest przeciwieństwem i tak dalej? Może rozmawiałeś z taką osobą? Albo chociaż pytałeś psychologa/psychiatry o to? Jeśli nie odpowiedziałeś na żadne z tych pytań "Tak" - Nie masz absolutnie ŻADNYCH podstaw, żeby osądzać taką osobę.

Hmm... chyba nie wszyscy reagują agresją w takiej sytuacji? Ale mniejsza o to, jakby nie było, to mało sprytne jest rzucanie takich tekstów do załamanej osoby, z tego dobrze sobie zdaję sprawę, chociaż jestem w miarę pewny, iż znajdą się i takie osoby o zgoła odmiennym zdaniu. A co do braku podstaw... niektórzy ludzie bardzo ostrożni są w ocenach innych, ale są i tacy, którzy naprawdę nie wymagają zbyt wiele, by wydać na kimś wyrok, ot choćby w skrajnym przypadku mogą kogoś ocenić na podstawie samego wyglądu...
 
Z pewnością nie przyklasnęlibyśmy takiej postawie, bo~ naprawdę, jak można traktować serio kogoś, kto ocenia bliźnich na podstawie wyglądu?? Ale jak rzekłem - to skrajny przypadek, zaś całkowitą tego przeciwnością jest nie oceniać wcale, kolejna skrajność, powstrzymać się od wszelkich opinii lub zachować je dla siebie, też nie wiem, czy to dobra droga, z kolei pomiędzy tymi skrajnymi ścieżkami ocen znajdują się ci wydający bardziej pochopne lub ostrożne opinie i tu rodzi się pytanie, które z nich są coś warte? Skoro po jednej stronie są te powierzchowne i bezwartościowe opinie, a po drugiej stronie nie ma ich wcale? Hmm... poza tym...

 

Osoby, które tną się po to, żeby zwrócić na siebie uwagę:
- Ci, którzy robią to tylko po to, nie mają żadnych problemów, są zwykłymi AW;
- Ci, którzy mają jakiś problem, z którym nie mogą sobie poradzić i negatywne emocje przenoszą na swoje ciało;
- Ci, którzy mają poważne zaburzenia psychiczne i są w depresji.

Jak je rozróżnić, wszystkie te osoby?! Przecież robię dokładnie to samo! Nawet w tym samym celu - coby uwagę zwrócić! Gdzie leży granica między AW a tymi, co mają prawdziwy problem? Czy to nie jest aby subiektywny podział? Ktoś może uznać, że tygodniowy stan depresji to poważny problem, z kolei inny zbagatelizuje to i powie, że to nie jest prawdziwa depresja i problemu nie ma, i w ogóle to wszystko po to, aby żebrać uwagę... ech, to chyba będzie zależeć od opinii, a jak napisałem akapit wcześniej, jest ich wiele, a zarazem mało, tych wartościowych, jeśli takowe w ogóle istnieją.
 

Wszyscy doskonale wiemy o co chodzi i o kogo. Takie łapanie za słówka wcale nie jest na miejscu, nie sądzisz?

Nie, nie uważam tak, to nie jest jakiś tam błąd gramatyczny czy zagubiony przecinek, a niekonsekwencja w treści... A o kogo chodzi? Hmm, Cahan? Cahan wypowiedziała się w ostrzejszym tonie, niemniej wciąż nie tworzy ona całego społeczeństwa, by tak orzekać o nim całym, by wrzucać ich wszystkich do jednego wora z napisem "Ci pozbawieni empatii i zrozumienia", to dość arbitralny sąd, ci, co uważają cięcie się za idiotyzm mogą mieć ku temu tyle samo powodów, co osoby tnące się mogą mieć, aby to robić.
 
~~
 
@Ukeź
Heh, no tak, z perspektywy czasu wszystko wydaje się prostsze x) i trolling miast cięcia się, haha, fair trade xD tak czy inaczej wielkie dzięki za odpowiedź! Dobrze, że teraz jest lepiej niż swego czasu było, mam nadzieję, iż tendencja ta się utrzyma ^^ hmm... ale za bardzo nie wiem, jak miałbym odciągnąć kogoś od praktykowania haratania się, wiesz, skoro przyznajesz, iż jednak jakiś efekt to dało, więc jakby te blizny nie poszły na marne...

Link do komentarza
×
×
  • Utwórz nowe...