Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Przywitałem się z księżniczkami. Zawsze w takich chwilach stres kuł mnie w serce ale... spokojnie, nie mogę ani na chwilę być rozkojarzony. Nie wolno zbytnio ulegać emocją. Trzeba myśleć.

Spojrzałem głęboko w te błękitnokrwiste oczy. Ciekawy byłem tego, co w nich zobaczę, jednak Celestia odwróciła wzrok. W sumie, nie mogłem się gapić na nią w nieskończoność, przecież za mną stali inni goście. Być może jeszcze sobie z nią porozmawiam.

Otrząsłem się z moich przemyśleń. Nie mogłem tak odpływać, gdyż w tej chwili towarzyszyłem klaczy. Powinienem się nią w pewnym sensie "zaopiekować". Tak więc znaleźliśmy się razem na pierwszym piętrze. Rozglądałem się pobieżnie i spojrzałem na nią pytająco.

- No to jesteśmy. Mam nadzieje, że nie będzie sztywnej atmosfery. Jak Rainbow Dash wraz ze swoją paczką tu wpadną, to właściwie mamy to zapewnione - powiedziałem, przygryzając laskę, Cholera, co ja robię? Natychmiast odstawiłem ją od ust.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrzyłam się z uśmiechem na Luciego. Starałam się nie zachichotać, kiedy gryzł swoją laskę. Odezwałam się do niego miło:

-Słyszałam, że podczas jednej z Gali powierniczki klejnotów harmonii całkiem wtedy zaszalały, a jedna nawet zniszczyła specjalnie strój Blueblood'a. Osobiście chciałabym zobaczyć, jak to wtedy było.

Na samą myśl o tym zachichotałam mimowolnie. Ta Gala musiała być naprawdę szalona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżniczka Celestia i Księżniczka Luna w momencie, kiedy większość gości zaczęło się schodzić, wyszły na główne schody prowadzące na salę balową.

Powoli witały każdego z osobna starając się być jak najbardziej uprzejme. Nie wszyscy goście wchodzili głównymi wejściami, ale im to nie przeszkadzało wszędzie stali strażnicy.

Kiedy wszyscy już przybyli udały się do głównej sali, gdzie stanęły na podwyższeniu uśmiechając się przyjaźnie do przybyłych.

 

LOSOWANIE 3

Numer gracza: 5(Grento)

Numer zadania: 34

 

SPOTYKASZ KSIĘŻNICZKĘ CELESTIĘ!

 

(:D Jakie zadanie się wylosowało do tej misji. Dobra, ale masz szansę z nią porozmawiać)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podszedłem to witających księżniczek. Po czym uroczyście się ukłoniłem i poszedłem do głównej sali. Wraz z resztą kucyków. Wziąłem na talerz trochę przystawek. I przy okazji nalałem sobie kolejny kieliszek cydru. Usiadłem samotnie przy stole. Mimo że lubiłem takie przyjęcia. Raczej nie byłem typem nawiązującym znajomości. Ponadto dziwnie się czułem pierwszy raz miałem okazje być na gali w charakterze gościa a nie ochrony. Bałem się, że mogę w jakiś sposób popsuć przyjęcie. Dlatego postanowiłem obserwować to w milczeniu. Cała sala była naprawdę pięknie ozdobiona. Wyglądała idealnie. Księżniczki się postarały. Mimo że nie byłem na służbie. Stare nawyki pozostały. I cały czas byłem czujny na wypadek jakiś nieprzewidzianych niespodzianek. Pod jedną ze ścian zauważyłem Swifta. Stał tam w zbroi. Najwyraźniej został przydzielony do pilnowania przyjęcia. Niestety nie mogłem z nim rozmawiać. Zwłaszcza teraz, kiedy musiał być czujny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(przepraszam, że lekką desynchronizację z księżniczkami)

Moje uszy drgnęły. Obejrzałem się przez ramię, spoglądając na ogiera w garniturze, jak się zatacza.

- Pijany, czy co? - szeptały między sobą kucyki. To raczej mało prawdopodobnie. Gdy oczy odjechały mu, święcąc samymi białkami, a następnie upadł, dostrzegłem tu problem neurologiczny. Mięśnie ogiera zacisnęły się. Dostał szczękościsku. Trząsł się, a krwawa piana spływała po jego policzkach. Rzucało nim jak porażony prądem. Zebrał się krąg zdezorientowanych gapiów. Niektórzy stali jak słup soli, a niektórzy biegali go strażników, aby zgłosić napad. Jednak najbardziej wnerwiały mnie kucyki, które stały nad ofiarą, przytrzymując ją na siłę oraz klepiąc po twarzy.

- Co za bzdura! - krzyknąłem, jednak nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Te kucyki nie wiedziały co robić. Jak nie wiesz jak pomóc, to lepiej nie pomagaj, bo tylko zaszkodzisz. Zerknąłem porozumiewawczo na Amy... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam przestraszona na atak ogiera. Wyglądał tak, jakby miał padaczkę. Do tej pory się z czymś takim nie spotkałam. Wyglądało to wręcz potwornie. Luci spojrzał na mnie i zrozumiałam, że będzie tu potrzebna nasza pomoc medyczna.

-Trzeba coś zrobić, żeby nie przegryzł sobie języka- powiedziałam spokojnie, choć nadal byłam przestraszona. Podeszłam do niego i ułożyłam go na bok oraz umieściłam w pozycji bezpiecznej. Odsunęłam się na bok i pozwoliłam działać Luciemu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedząc zauważyłem, że coś się dzieje na sali. Powoli wstałem nie bardzo mi się to spodobało. Podszedłem do miejsca dziwnego zdarzenia. Zobaczyłem jak ktoś najwyraźniej zasłabł. Dziwne jak to się stało. Kucyki, które próbowały pomóc chyba nie miały doświadczenia medycznego. Trzeba sprowadzić lekarza. Spojrzałem na kucyka, który właśnie krzyknął. Czyżby wiedział, co mu dolega?. Nie byłem teraz na służbie, ale nie mogłem tego zignorować. Spojrzałem na kucyki.

-Proszę się uspokoić! Niech ktoś sprowadzi lekarza! Proszę nie wpadać w panikę!

Cóż bez mojej zbroi. Ciężko mi było uspokoić kucyki. Skoro teraz wyglądałem jak przeciętny kucyk a nie jak gwardzista

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Celestia zauważyła, że coś niepokojącego dzieje się na sali. Podeszła tam trochę szybciej niż chodziła zazwyczaj.

- Luciano, jestem pewna, że sobie poradzisz - powiedziała spokojnie. - Proszę się rozejść będziecie tylko przeszkadzać lekarzowi - dodała uprzejmie i podeszła do kuca, który dostał ataku, zerkając na chirurga i stojącą obok niego pielęgniarkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zerknąłem na kucyka, który kazał wezwać lekarza. Po jego postawie oraz zachowaniu można stwierdzić, że być może należy do gwardii, lecz został zaproszony na Galę w charakterze światka. Cóż, nie miałem czasu na takie rozmyślanie. Amy wyglądała na przestraszoną, jednak potrafiła się zachować jak prawdziwa pielęgniarka. Odtrąciłem jednego z gapiów, który chciał podać coś do picia poszkodowanemu i unieruchomiłem głowę, aby jeszcze bardziej jej nie obił. Rozpiąłem krawat i koszulę. Podczas napadu dochodzi do duszności. Jeśli napad zdarza się po raz pierwszy i nie potrwa dłużej niż ponad minutę, to nie będzie nic groźnego. Najwyżej ze zranionym językiem nie będzie mógł skosztować wieczornych ciast. Na szczęście po chwili ogier uspokoił się.

- Co soso sie stało...? - wymamrotał, łapiąc się za głowę. - Ochh, boolii...

- Proszę się nie martwić - uspakajałem. - Zaraz ktoś po pana przyjdzie. Dostał pan napadu padaczkowego. To normalnie, że boli pana głowa i nic pan nie pamięta.

- Napad? Gsieee? W moim dmu? - podniósł się powoli, rozglądając na boki. - Aaaa, taki naapada. Nigdym nic takiego nie mioł...

- Proszę nie wstawać, bo znowu pan osłabnie - położyłem kopyto na jego barku, blokując go. - Jeśli to pierwszy raz, to nie trzeba podawać żadnych leków. Napad może się zdarzyć raz w życiu i już nigdy nie powrócić...

W tej chwili przyszli ratownicy i zabrali ogiera. Spojrzałem na Amy. W tej chwili zorientowałem się, że nie mam swojej laski. Pospiesznie po nią sięgnąłem, podpierając się nią.

- No, to raczej już tak sztywno na tej Gali nie jest... - uśmiechnąłem się zmieszany, drapiąc tył głowy. - Ciekawe czy przyjdzie tu księżniczka. Stało się to tuż obok... 

W tej chwili spojrzałem na pielęgniarkę i odkryłem coś dziwnego. Odwróciłem się powoli i ostrożnie, i zobaczyłem, że tuż za mną stała biała alicorn z falującą grzywą. Pochyliłem głowę przed władczynią, patrząc na nią podekscytowany.

- J-już wszystko w porządku, księżniczko. Tamtemu kucykowi nic nie będzie... Amy, pielęgniarka z którą pracuje, dotarła pierwsza do poszkodowanego - obróciłem się mruknąłem porozumiewawczo. Następnie spojrzałem na księżniczkę, czekając na to, co powie.

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier z przyjęcia najwyraźniej był lekarzem. Udało mu się pomóc poszkodowanemu na całe szczęście. Nagle spostrzegłem, że księżniczka tu dołączyła. Chyba znała tego ogiera. Nie chcąc przeszkadzać. Cofnąłem się na swoje miejsce. Cóż miejmy nadzieje, że to będzie jedyny taki wypadek tego wieczoru. Na całe szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie. Pomyślałem, po czym napiłem się cydru z kieliszka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[127]//no to zaczynamy polowanie...

Weszłam na główną salę jednym z bocznych wejść. Kojarzyłam rozmieszczenie pomieszczeń, ze wspomnień strażników, na których wcześniej żerowałam. Stanęłam sama przy stolę, racząc się jednym z słabych drinków, pod samym oknem z widokiem na ogród przykrytym cieniem nocy. Rzuciło mi się ukradkiem w oczy parę ogierów, ale wszystkich odrzuciłam nie traktując ich jako żadne wyzwanie... chciałam czegoś niezwykłego i ekscytującego na tą noc.

Nagle typowe hałasy, takiego przyjęcia, zostały przerwane przez niemałe zamieszanie. Nawet sama Celestia skierowała swe kroki w tamtą stronę. Od niej wolałam się trzymać z daleka... Moją uwagę przykuł ogier rozganiający tłum. Szybko przypomniałam sobie jego imię.

Golding Shield jesteś mój - szepnęłam pod nosem kończąc napój. Odłożyłam naczynie kierując swe kroki w stronę upatrzonego celu.

 

 Golding Shield? - spytałam się rzeczonego osobnika, zachodząc go od tyłu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dalej piłem cydr z kieliszka. Jak na razie na przyjęciu panował spokój. Jak zawsze zresztą. Tylko samobójca zrobiłby coś głupiego w takim miejscu. Wszędzie gwardziści i księżniczki. Takie połączenie robiło wrażenie. Nigdy na gali nie było problemów. No cóż może za wyjątkiem tego jak kiedyś elementy harmonii trochę rozkręciły przyjęcie. Ale to było raczej zabawne. Uśmiechnąłem się pod nosem na to wspomnienie. Nagle zauważyłem czyjś cień. Wtedy usłyszałem głos klaczy, która powiedziała moje imię. Dziwne, że tyle osób mnie zna. Nigdy robiłem wokół siebie jakiejś sławy. Powoli wstałem od stolika i spojrzałem na klacz. Cóż wyglądała naprawdę uroczo. Jednak nie mogłem sobie przypomnieć skąd bym mógł ją znać.

-Zgadza się. A pani, kim jest?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam, że stoi za mną księżniczka Celestia. Uklękłam więc szybko przed nią tak, jak trzeba. Była naprawdę piękna. Jeszcze nigdy nie stałam tak blisko niej. Odezwałam się drżącym z przejęcia głosem:

-W z-zasadzie t-to n-n-nie zrobiłam n-nic wielkiego. P-po prostu wykonałam pierwszą pomoc. K-każdy by tak postąpił n-na moim miejscu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[127]

- Nikim ważnym... - stwierdziłam uśmiechając się delikatnie, w jego stronę. Był okazalszy, niż na tym wspomnieniu, gdzie część jego ciała okalała zbroja. Byłam trochę niższa od niego... Postanowiłam sprawdzić w nim parę rzeczy. Zdobywając przy okazji parę dodatkowych informacji o nim. Te które posiadałam mogły być delikatnie mówiąc przekłamane. - Zwą mnie Lust Tale - przedstawiłam się podnosząc prawe kopyto do góry. Jak jest taki jak przewidziałam, to powinien wiedzieć, co chce mu przez to przekazać, pomyślałamNadszedł czas wybrania roli, którą będę musiała odegrać zanim pójdę krok dalej.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż jednego byłem pewny nigdy nie spotkałem klaczy o tym imieniu. Albo moja pamięć szwankuje. Ale na to są małe szanse. Zawsze miałem dobrą pamięć do imion i wyglądu kucyków. Jednego byłem pewny. Gdybym już widział te klacz to na pewno bym ją zapamiętał. Gdy klacz wyciągnęła kopyto w moją stronę domyśliłem się, o co chodzi. Znałem zasady dobrego zachowania.

-Miło mi panią poznać. Złapałem jej kopyto i lekko pocałowałem. -Nie mogę sobie pani przypomnieć. Czy to pierwsza pani Gala? I czy jest coś, co mogę dla pani zrobić?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[127]

Czyli to nie jest gwardzista gorszego sortu. Odnotowałam w głowie, spoglądając w jego pełne, niebieskie oczy. Czeka mnie z nim ciężka przeprawa. Zabrałam kopytko, gdy skończył mnie witać, jak prawdziwy gentleman. Do dzieła. Moje oczy zmrużyły się na moment.

- Pierwsza, a w tym mieście, jestem od dość niedawana. Dopiero się zadomawiam - powiedziałam niepewnie, spoglądając nerwowo na ten cały ten tłum. - Szukałam towarzystwa... - przerwałam przez moment - a pan wpadł mi w oko rozganiając tłum od tamtego biedaka - skończyłam przyśpieszając.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż zapewne nie łatwo odnaleźć się w takim miejscu i na takiej Galii. Zwłaszcza jak się nikogo nie zna. Ja nigdy nie miałem tego problemu. Canterlot był moim domem od zawsze jedyne miejsca, w jakich jeszcze byłem. Kryształowe królestwo, Manehattan. No może byłem jeszcze na ziemiach spornych z gryfami. Ale tak to nigdy nie opuszczałem tego miejsca na dłuższy okres.

-To bardzo miłe z pani strony. Że chciała pani mnie poznać. Jednak nie zrobiłem nic nadzwyczajnego. Wiem, że tego aktualnie nie widać. Ale jestem królewskim gwardzistom. Mimo że mam wolny wieczór. Nie mogłem nic nie zrobić. To zawsze należy do moich obowiązków. Nie jestem też pewny czy spodoba się pani moje towarzystwo. Nie wiele kucyków znosi dłuższą znajomość ze mną. Chciałem jeszcze zapytać skąd pani wiedziała jak się nazywam?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padocholik za mapę zabieram ci 5 bitów.

 

Księżniczka uśmiechnęła się uspokajająco.

- Wiedziałam, że sobie poradzicie. Bardzo dużo słyszałam o waszych zasługach w szpitalu w Ponyville - powiedziała jedwabiście i uniosła lekko głowę. - Teraz, kiedy wszystko wróciło do normy życzę wam miłego przyjęcia - dodała i powoli odeszła kierując się do swojej siostry.

Twilight też już przyszła i stała w rogu sali w otoczeniu pozostałych Elementów Harmonii. Jako, że była to jej pierwsza gala jako Księżniczki była strasznie zdenerwowana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[127]

- Że jest pan gwardzistą to słyszałam z paru drobnych plotek, łącznie z całym opisem, w kawiarni. - Zasłoniłam usta, jakbym powiedziała odrobinę za dużo, zmierzyłam go przy tym jednocześnie całego wzrokiem. - Widzę że te były prawdziwe, co rzadko się zdarza. Po prostu miałam szczęście że kolory się zgadzały. Nic więcej. Od takie zrządzenie losu... - urwałam przeklinając się w myślach. Powinnam wejść na niego z kieliszkiem. Wyglądałoby to bardziej naturalnie... Teraz jest już za późno. Walka trwa. - Jeśli jestem tu niepotrzebna... to sobie pójdę. - Zrobiłam zawiedziona jeden mały krok do tyłu by się odwrócić.

Wiedziałam że schrzanię... Wyszłam z wprawy przez tych prostych tłuków których obsługuję. Jeszcze raz myśl logicznie a będzie dobrze. Uspakajałam się przypominając sobie podstawowe zasady.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba ją uraziłem. Nie chciałem zranić uczuć tej klaczy. Nie chciałem również żeby przez mnie miała popsuty ten piękny wieczór. Na gali wszyscy powinni się dobrze bawić. Kątem oka zauważyłem, że na przyjęciu pojawiły się nawet powierniczki klejnotów z księżniczką Twilight. Cóż zapowiada się ciekawy wieczór. Ciekawe czy znów rozkręcą przyjęcie. Znów spojrzałem na klacz.

-Nie chciałem pani urazić. Oczywiście, jeśli pani chce mogę pani dotrzymać towarzystwa. Powiedziałem lekko uśmiechając się

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[127]

Uśmiechnęłam się szatańsko, stojąc do niego tyłem. Ten prosty numer, dawał mierne dalsze efekty, ale zwykle skuteczne teraźniejsze, choć nie jako wymuszone. No cóż trudno... Przecież klacz zmienna jest i nie lubi jak się jej za daje za dużo pytań, jak ona chce to zrobić. Obróciłam się do niego, uśmiechnięta dość wymuszenie i niejako w środku zadowolona z tego obrotu sytuacji. Klacz nie powinna być sama na balu, a wszystko da się odbudować... Tylko muszę grać dalej słabą klaczkę...

- Jak nie chcesz, nie będę cię zmuszać... - zaczęłam by po chwili dodać - ale było by miło. - Zakończyłam szczerym uśmiechem.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż nie byłem raczej typem do towarzystwa. Ale jak powiedziałem na tej gali powinien każdy dobrze się bawić. No i szkoda mi było nieco klaczy. Skoro mieszka tu od niedawna i nikogo raczej nie zna. To głupio byłoby ją zostawiać samą. W końcu dotrzymać komuś towarzystwa to nic złego.

-Cóż, więc chętnie ci go dotrzymam. Napijesz się cydru?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[127]

Zadziałała ta cecha charakteru, rodowitych kuców , którą lubiłam najbardziej. Chodziło tu oczywiście o ich dobrze wykształcone współczucie, co każe od zawsze nieść im pomoc jak tylko mogą. Wiele razy udało mi się ją wykorzystać to lepiej lub gorzej dla własnej korzyści, z konwertytami sprawa wygląda odrobinę inaczej... Jeszcze nigdy się na niej nie przejechałam. Postanowiłam iść za ciosem. 

- Z chęcią - powiedziałam, po czym dodałam pytająco - a później na parkiet? - Zatrzepotałam delikatnie rzęsami. Nie ma to jak granie niewprawnej klaczki... 

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podszedłem do stolika, po czym wziąłem dwa kieliszki cydru. Jeden dałem Lust Tale a drugi wziąłem dla siebie. Niestety wprawiła mnie w małe zakłopotanie. Pomimo że nie byłem jakiś wstydliwy. Dziwnie się czułem w większym pomieszczeniu będąc w kimś w parze. I nie byłem pewny czy to idzie w dobrą stronę. Musiałem uważać, aby nie posunąć się za daleko. Zawiązać znajomość to jedno, ale pójść o krok dalej. To już zupełnie inna sprawa.

-Cóż szczerze mówiąc nie jestem najlepszym tancerzem. To jedna z rzeczy, która nie idzie mi najlepiej

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No nieźle. Jesteśmy tu dopiero od piętnastu minut i już zdążyliśmy porozmawiać z księżniczką - powiedziałem, zwracając się do Amy. Zauważyłem także, że grupka kucyków, która była świadkiem tych ekstremalnych wydarzeń, patrzyła na nas i szeptała między sobą. Trochę mnie to skrępowało, a Amy pewnie czuła się podobnie. Właściwie wypełniliśmy tylko nasz obowiązek. Na ostrym dyżurze dla nas to codzienność, no ale nie dla tych kucyków. Nachyliłem ku pielęgniareczce.

- Jakoś nie pasują mi te ślepia wpatrzone w nas - oznajmiłem, zerkając co chwilę na otaczające nas kucyki. - Może przejdźmy się gdzie indziej? Oczywiście jeśli chcesz gdzieś ze mną pójść - dodałem pospiesznie. - Jeżeli masz coś do załatwienia, to mi po prostu powiedz. A może nawet będę mógł pomóc. Kto wie... 

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...