Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Wstałem o poranku. Po czym zacząłem się szykować do kolejnego dnia służby. Powoli położyłem śniadanie na stole. Gdy już miałem jeść usłyszałem energiczne pukanie do drzwi. Zdziwiłem się tym. Nikogo się nie spodziewałem a na mojego partnera to za wcześnie. Powoli wstałem od stołu i podszedłem do drzwi. Gdy je otworzyłem. W drzwiach ujrzałem mojego partnera. Miał jakąś niepokojącą minę.
-Swift, co ty tu robisz? Jeszcze mamy czas do służby
-Golding musimy pogadać. To ważne
-Jasne wejdź
Po tych słowach wpuściłem go do domu i zaprowadziłem do salonu. Zastanawiało mnie, co mogło się stać.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Dobra jedziemy z tym zadaniem :D)

Skierowałem się w kierunku centrum Ponyville. Wszystkie napotkane kucyki patrzyły na mnie dziwnym wzrokiem. Co? Jest ze mną coś nie tak? Odwróciłem głowę i rzuciłem okiem na mój wygląd. Nic się nie zmieniło... czyli jest jak zwykle. Pewnie mi się wydaje. Ciekawe gdzie można byłoby się nauczyć lepiej panować nad magią. Postanowiłem się spytać jakiegoś kucyka co mieszka tutaj dłużej niż ja. Zauważyłem już swój cel i podszedłem do niego spokojnym krokiem.

- Dzień dobry. Mam pytanie... Ktoś tutaj prowadzi lekcje magii lub mógłby ich udzielić? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczepionym kucykiem była Vinyl Scratch. Spojrzała na ciebie obrzydzonym wzorkiem i trochę się odsunęła.

- To ty jesteś ta od filiżanek? A może powinnam powiedzieć ,,ten''? Nie zbliżaj się do mnie zboczeńcu - zakończyła i odeszła.

Jednak ciągle spoglądała na ciebie ukradkiem. Jej wzrok wyrażał czystą odrazę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Eee... Co? - Przez moment analizowałem jej słowa i zdałem sobie sprawę że o czymś nie wiem. Dowiedzieli się że tak naprawdę kiedyś byłem facetem? Niby jak... Jednak ktoś musiał usłyszeć jak gadam przy tej tablicy ogłoszeniowej... Dobra koniec z rozmawianiem w formię męskiej nawet jak nie będzie nikogo kto nie powinien tego usłyszeć. Wychodzi na to że zawsze znajdzie się jakaś para uszów która to wychwyci. Tylko skąd te filiżanki? Ktoś pewnie podkoloryzował tą sensacyjną informację. Teraz trzeba to jakoś odkręcić ale do tego celu muszę się dowiedzieć więcej. Po prostu zaczepię kolejnego kucyka tylko tym razem zadam inne pytanie. Postanowiłem iść dalej i czekać aż natknę się na kolejnego kuca. Zaraz po tym jak przeszedłem koło wielkiego drzewa z oknami zauważyłem kolejną osobę. 

-Cześć. Możesz mi powiedzieć dlaczego każdy patrzy na mnie w dziwny sposób i o co chodzi z tymi filiżankami? - Powiedziałem nieco zdenerwowanym tonem i czekałem na reakcje. Miałem nadzieje że sprawa się nieco wyjaśni. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstałam rano z łóżka i zjadłam lekkie śniadanie. Dzisiaj też miałam iść do pracy. Wyszłam z domu i skierowałam się do szpitala. Ubrałam strój pielęgniarski i zaczęłam robić obchód. Miałam zrobić szczepienie ochronne na pegazią grypę dla kilku małych kucyków. Weszłam do gabinetu szczepień i zaczęłam przyjmować małych pacjentów. Żaden z małych pegazków nie lubił być szczepiony. Jeden był za to wyjątkowo przestraszony.

-Ćśś, spokojnie maleńki. Obiecuję, że nie będzie bolało-mówiłam do malucha głaszcząc go po głowie. Szybko zrobiłam zastrzyk, na co on zareagował lekkim pisknięciem z bólu. Po skończonej pracy wyszłam ze szpitala i zaczęłam spacerować po miasteczku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie jestem ogierem i co ja niby robię z tymi przeklętymi filiżankami! - Krzyknąłem na nią a potem dodałem dużo milszym tonem: - Macie jakieś problemy ze wzrokiem że nie widzicie że jestem klaczą a nie ogierem? Każdy musi się ze mnie nabijać i nikt nie może mi powiedzieć o co chodzi tylko wspomina coś o filiżankach i odchodzi. - Odkręcenie tego  może być dużo trudniejsze niż się spodziewałem. Na początek chyba muszę przekonać do siebie jedną z bardziej znanych osób i potem jakoś pójdzie. Przynajmniej mam taką nadzieje inaczej może być ciężko a innego pomysłu na razie nie mam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nalałem herbaty, po czym spojrzałem na Swifta.
-Wybacz, że nie cydr. Ale przed służbą nie pije. Mów, więc. O co chodzi?
Swift zmarszczył brwi. Po czym spojrzał na mnie.
-Golding uważam cię za przyjaciela. Dlatego muszę ci powiedzieć. Co dziś usłyszałem
-Więc słucham
-Słyszałem jak część gwardzistów się z ciebie nabijała. Mówili, że jesteś mięczakiem i boisz się klaczy
-Skąd te przypuszczenia? Czemu miałbym bać się klaczy?
-Nie wiem. Może, dlatego że z żadną nie jesteś
-Jestem tradycyjny. Gdy spotkam te właściwą. Wtedy pomyśle o związku. Co w tym złego?
-Mnie nie pytaj. Ja to rozumiem. Potem zachęcali nas żebyśmy poszli do jakiegoś klubu nocnego
Zmarszczyłem brwi na to stwierdzenie
-Byłeś tam?
-Żartujesz żona by mnie zabiła
-Rozumiem dziękuje za informacje. Przemyśle to. Teraz chodźmy na służbę. Ubrałem zbroje i zabrałem broń. Po czym wyszliśmy w teren. Dziwne czy to jest jakoś powiązane? Może powinienem sprawdzić ten klub. Coś mi tu śmierdzi.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-nie mam nic przeciwko. - Odprowadził wzrokiem Fire i zaczął grzebać w swoich jukach. Nie mógł znaleźć, ale był pewien że gdzieś to ma. Po przeszukaniu toreb wydobył z jednej Fajkę i zręcznie (zkopytnie xP ) nabił ją tytoniem, ale nie miał czym odpalić więc zwrócił się do Fire, bo myśli że jej imię jest jakoś związane z ogniem i może mu odpalić fajkę.

Zwrócił się do niej:

- czy może masz jakiś ogień ? - podszedł kawałek do niej i przystaną oczekując na odpowiedź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[101]//3 osobowy narrator...

Za barem stała jedna z "klaczy". Była to zgrabna jednorożec barwy starego pergaminu i mysiej grzywie z fryzurą na hełm w białym fartuchu z logo firmy, którym był śpiący kot, czyli był niczym innym jak cutie markiem Lust Tale. Szybko podawała kolejne napitki, a gdy doszła do ciebie Blue Cut'cie odrzekła na twe pytanie:

Whisky mamy. - Wskazała na jedną z butelek kopytem. Jej głos był zupełnie obojętny. Jakby mówił automat nie żyjąca istota. - Podać? - spytała się spoglądając w twoje oczy.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz wyciągnęła pożółkły pergamin i pokazała ci go przed nosem

* Wszelkie Księgi Czarnomagiczne i Wojenne(O ludzkich, obrzydliwych wojnach), których pełny spis znajduje się w Bibliotece w Crystal Empire

* Wszelkie medaliony( Z uwzględnieniem Amuletu Alicorna ) czarnomagiczne, oraz inne przedmioty związane z tą magią

* Ludzkie środki odurzające ,,narkotyki''

* Konopie Siewne

* Ludzkie ,,papierosy''

* ,,Wódka''*

* Eliksir Ponifikacyjny 

* Obalone zostały plotki o istnieniu ,,Eliksiru Humanifikacyjnego'', ale karana będzie każda próba jego wynalezienia

* Wywar z łez smoka i śliny patykowilka

* Wywar Arachniczny

* Eliksir Viterabello

* Ektoplazma podmieńców //powinno być podmieńca... lub changelinga...

* Wszelkie przedmioty związane z chaosem i pochodzące od Discorda

* Wszelka ludzka broń

* kwas magiczny**

* Literatura, muzyka i obrazy zawierające treści popierające agresję

* ,,pornografia'' - ludzkie świństwo

- Wódka jest zabroniona. Whisky nie jest wódką. 3 Bity - W jej tonie nie było słychać krzty emocji.

- Shota poproszę - rozległ się głos po twojej prawej. Była to White Wing, która siadła na krześle zakładając nogę na nogę. Barmanka ignorując przez moment ciebie obsłużyła ją wrzucając do szklanki sprita kieliszek etanolu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[stary magazyn. Obrzeża Ponyville]

- Niestety nie mam. Nie palę więc uważam że nie jest mi potrzebny. - Przez chwilę spojrzała na Travler'a i zdjęła swoje torby. Gdy spadły na ziemie dało się słyszeć cichy brzęk bitów. Nie zwracała więcej uwagi na kuca znajdującego się prawię na drugim końcu magazynu. Zajęła się własnymi sprawami nie mając nic innego do roboty. Wyjęła z torby jabłko. Położyła się i zaczęła je jeść. Zastanawiała się co będzie dalej... w końcu nie po to tyle walczyła przed sponyfikowaniem wszystkich ludzi by poddać się jako kuc. To nie było wytłumaczenie że są słabi, nieliczny i nieuzbrojeni. Ludzie nie raz pokazywali że są zdolni do rzeczy niemożliwych. Dlaczego teraz miałoby inaczej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy był nie daleko klaczy usiadł i zastanowił się przez chwilę, po ponownym przeszukaniu toreb znalazł zapałki i odpalił fajkę. Powoli zaciągnął się dymem i przemyślał parę spraw, między innymi to jak oni chcieli zbuntować się przeciw księżniczkom. Postanowił po prostu się lepiej zapoznać z nią.

-Nazywam się Travler i jestem poszukiwaczem... - przedstawił się i zdał trapiące go pytanie.- Jaki bunt ? a w ogóle jak wy chcecie się zbuntować ? jest was raptem trzech...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wraz z moim partnerem dotarliśmy do parku. Nic specjalnego się nie działo. Ale Swift wciąż mi się ukradkiem przyglądał. W końcu się odezwałem.

-Wyduś to z siebie

-Domyślasz się czegoś. Widzę to po tobie. Znam cię nie od dziś. Co planujesz?

Westchnąłem, po czym spojrzałem na niego

-Po tym jak ostatnio się rozdzieliliśmy. Zdarzyło się parę ciekawych rzeczy. Mnie też proponowano bym poszedł do tego klubu. Ale... odmówiłem. Zapewne domyślasz się, w jaki sposób zareagowałem

-Aż za dobrze

-Teraz dziwnym zbiegiem okoliczności gwardziści się ze mnie nabijają, że boje się klaczy. Domyślam, że to klienci tego lokalu. Myślę, że będę musiał tam zajrzeć

-Oszalałeś?! Nic nie zdziałasz. Są legalni. Mają prawo tu być

-Być może coś ukrywają. Coś... co łamie przepisy

-Nawet, jeśli. To na pewno nie powiedzą tego gwardziście. Nawet bez zbroi inni gwardziści cię poznają. Bo sporo tam ich chodzi

-Dlatego mam pewien plan

-Cóż ciekawe... Podejrzewasz sponyfikowanych?

-Nie... Nie tym razem. Staram się nieco zmienić moje nastawienie do nich. Choć są niektórzy, którzy mi się nie podobają. Jak choćby ostatnio...

-Co masz na myśli

-Ostatnio jakiś sponyfikowany pegaz. Chciał się dostać do księżniczek bez pozwolenia. Na dodatek zachowywał się jakby go wyłowili z jakiegoś rynsztoku

-Na Celestie. Błagam powiedz, że nie zrobiłeś mu krzywdy

-Nie... Uciekł mi. Ale jego biuro jest pod obserwacją. Zrobi coś głupiego i będzie miał kłopoty. Podejrzewam, że to buntownik

Nagle usłyszałem z partnerem jakieś krzyki. Szybko pobiegliśmy w stronę źródła hałasu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[101]

- Dziękuję. - Uśmiechnęła się zalotnie. - Ja tu mam wszystko na firmę... - ucięła przemyśliwując dalszą część działania. - Naprawdę nie musi Pan... - Czekała aż się przedstawisz.

 

//Lust Tale

Zeszłam ze sceny. Gdy szłam przez zaplecze poczułam pchnięcie. Krzyknęłam zaskoczona, ale zaraz znalazłam przyciśnięta do ściany a moje usta zostały zasłonięte bym nic nie powiedziała. Otworzyłam nerwowo oczy. W słabym świetle dostrzegłam kogoś kogo się nie spodziewałam.

- Wiesz że jesteś tylko moja - rzekł zachłannie Iron odsłaniając mi usta i liżąc szyje na całej długości.

- Co się stało? - spytałam zaniepokojona jego zachowaniem.

- Dlaczego całowałaś kogo innego? Obiecałaś... - mruknął. Jego kopyto zaczęło błądzić coraz niżej.

- Wiesz że niczego nie robię bez powodu? Zaufaj mi zrobiłam to dla naszego dobra. - Odtrąciłam jego kopyto. - Nie tutaj - dodałam wyswabadzając się z jego sideł. - U mnie? - spytałam się znając jego odpowiedz. Przejechałam mu zachęcająco ogonem po nosie.

//wszyscy wiemy co będzie dalej... Cenzura... a niech cię.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobiegłem z moim partnerem w miejsce gdzie dochodził krzyk. Znaleźliśmy wielką dziurę. Z jej wnętrza można było usłyszeć rozpaczliwe wołanie o pomoc. Gdy się dokładnie przyjrzeliśmy zobaczyliśmy tam źrebaka.

-Nie bój się zaraz ci pomożemy! Swift dasz radę po niego wlecieć?

-Dziura jest zbyt wąska złamie skrzydła. Może ty użyj magii i go wyciągnij

-Spróbuje

Skoncentrowałem sie by wyciągnąć źrebaka. Ale nie byłem w stanie go unieść było tam coś ciężkiego. Gdy się przyjrzałem zauważyłem, że źrebak jest przysypany kamieniami.

-Nie wyciągnę go magią kamienie są za ciężkie

-To spróbuj je zdejmować pojedynczo

-I, co wtedy? Mogę przypadkowo zasypać

-To, co robimy?

Chwilę myślałem. Po czym się odezwałem

-Masz linę?

-Tak

-Dobrze. Daj ją.

Użyłem magii by się nią obwiązać

-Dobrze teraz tam zejdę. A ty nie puszczaj liny. Jasne?

-Dobra

Swift wziął linę w zęby. A ja zacząłem schodzić coraz niżej. W końcu dostałem się do źrebaka. Był kompletnie przerażony

-Spokojnie. Nic ci nie będzie. Zabiorę cię do rodziców

Zacząłem powoli wydobywać źrebaka spod kamieni. W końcu udało mi się

-Swift! Wciągnij nas!

Dobrze, że Swift miał dość siły by nas oboje wciągnąć. W końcu wydostaliśmy się z dziury

-Co ty tu robisz mały?

-Ja... ja się bawiłem. Byłem z rodzicami na pikniku. Pobiegłem za motylkiem i nie zauważyłem tej dziury

-Rozumiem. Dobrze, choć poszukamy twoich rodziców.

Długo nie musieliśmy szukać. Rodzice źrebaka szukali go po całym parku. Byli bardzo szczęśliwi, że ich dziecku się nic nie stało. Pożegnaliśmy się z nimi. Po czym wróciliśmy do służby

-Dobrze, że nic poważniejszego się nie stało. Prawda Golding

-Masz racje Swift. Na całe szczęście byliśmy w odpowiednim miejscu

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[101]

Zarzuciła delikatnie grzywą, by opadła jej na lewą stronę. Zamrugała oczami. Pierwszy raz próbowała zrobić coś czego uczyła się tylko w teorii od starszych sióstr.

- Jestem White Tail - powiedziała nie skrępowana i uśmiechnięta, wyciągając zadbane kopytko w jego stronę. - Ja nie gryzę - próbowała zażartować próbując rozrzedzić atmosferę ośmielając stronę przeciwną do dalszego działania. Miała co do niego już dość sprecyzowane plany a tym zagraniem chciała... Sama do końca nie wiedziała ale wierzyła że tak trzeba.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[stary magazyn. Obrzeża Ponyville]

- Moje imię już znasz więc przedstawianie się będzie zbędne. Ta co wyszła nazywa się Shatter. Miała do załatwienia parę spraw. - Zrobiła przerwę i potem kontynuowała dużo ciszej. - Nie mów o tym tak głośno. Im później się dowiedzą tym będzie lepiej dla nas. Tak naprawdę jeszcze nie wiemy. Musimy się zorientować co jest w zasięgu naszych możliwości i ustalić priorytety. Tak jest nas trzech, z Shatterem czterech ale naprawdę myślisz że na całą Equestrię tylko naszej grupie nie podoba się obecny stan rzeczy? Wystarczy że ktoś zrobi pierwszy krok. Wystarczy że chociażby lekko zranimy Celestie. Ona nie może być cały czas chroniona na tyle by nie można było zorganizować zamachu. Jeśli nie jesteś zainteresowany to trudno. Poradzimy sobie bez ciebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-kto powiedział że nie jestem zainteresowany? wchodzę w to. - popalił fajkę i odpowiedział - to jak mógłbym się przydać dla waszego buntu... właściwie macie już jakąś nazwę ?

Przemyślał konsekwencje... cóż raczej nie zabiją go za to... najwyżej wypiorą z tożsamości. Tego się nie obawiał bo nie miał nic do stracenia, ani nie miał rodziny czy też dobytku. Jednak pozostawała kwestia jak chcą zrealizować ten bunt. Zapewne potrzeba było im więcej takich jak oni. Nie wypranych z człowieczeństwa kucyków, tylko gdzie ich szukać ?

Przypomniał sobie jak jego dziadek opowiadał mu o polskiej konspiracji podczas II wś. (tak ma polskie korzenie, jednak to tylko przekazywanie historii bo dziadek wiedział to od pra dziadka). Chciał się zapisać jakoś w historii. Móc znowu być człowiekiem... już prawie zapomniał jak to jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[101]

Klacz pokręciła głową słysząc słowa ogiera.

- Powiedz mi. - Zagryzła wargi, oblizując je . - Czy ja... - Przejechała kopytkiem po swej piersi. - Różnie się od ciebie? - spytała się, kładąc kończynę na jego sercu. - Twoje bije tak samo jak moje. - Westchnęła, zbliżając się do niego. Jesteśmy tacy sami i nieważne, co było kiedyś. Liczy się tu, teraz i to, co z tego może wyniknąć... - Spojrzała proste w jego oczy. - Naprawdę nie ma sensu się zamartwiać. Proszę bądź bardziej... - przerwała - radosny? Miał w sobie więcej życia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[101]
White zamrugała parę razy orientując, co się właśnie stało. Zadawała sobie pytanie: Co ja własnie zrobiłam źle? Chciała go tylko rozchmurzyć, ośmielić, a w ostateczności zaciągnąć do łózka. Chciała... Zamieniła się myśląc o tym. Było to dla niej coś nowego. Co znała tylko w abstrakcyjnej postaci od sióstr... Wiedziała dokładnie czego chciała, tylko to osobnik, był nieodpowiedni. Jeszcze chwilę analizowała rozmowę, po czym zneutralniała.
- Co poszło nie tak? - spytała się sama siebie z wyrzutem, kładąc kopyta na blat, po czym wypiła swojego drinka na raz.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Dom Luci'ego/150 bit]

Czy można być przez cały czas neutralny i nie odpowiadać się po żadnej ze stron? Zawsze starałem się trzymać z dala od kłopotów, żyć spokojnie, ale nie nudno. Chciałem tylko umrzeć i zostać zapamiętany. Czasem jednak podjęcie decyzji jest nieuniknione...

Ostatnio w powietrzu zacząłem węszyć jakieś niepokoje. Mam taki zmysł, pewnie odziedziczony po ojcu, który był kapitanem, a także dziadku i pradziadku... Jest to jedyna rzecz, jakiej racjonalnie nie potrafię wytłumaczyć. Po porostu wiem, jaki jest stan duszy mieszkańców, a on mówił mi, że ptaki już zbyt długo śpiewają na pokój. Ruchy oporu mogą wkrótce wyjść z ukrycia.

- Sponyfikowani ludzie... - pomyślałem. Ogniste języki świec zamigotały, spływając w dół ciepłym światłem po przedmiocie w moich kopytach.

- Nic się nie zestarzałeś... - mruknąłem, owijając podłużny przedmiot płótnem. Dobrze będzie go mieć przy sobie, na wypadek jakiś kłopotów...   

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padocholik - 40 bitów

 

MISJA 1

 

Wielka Gala Grand Galopu

 

Już za kilka chwil miała rozpocząć się tegoroczona Wielka Gala Grand Galopu! Oczywiście bilety dostali tylko najznamienitsi z Equestrian. Zaliczał się do nich Golding Shield, Luciano - chirurg z Ponyville, oraz Amethyst - pielęgniarka. Czy ktoś inny się tam dostanie? Cóż, nie wiadomo, jednak będzie to idealna okazja do zwiedzania zamku i poznania Księżniczek. Wszystko przed nami.

 

NAGRODA ZA NAJŁADNIEJSZE POSTY I PRZYKŁADANIE DO MISJI: 200 bitów (na początek bez niczego więcej)

 

(Oczywiście proszę pamiętać, że Księżniczkami jestem ja. Niestety teraz znikam :). Ale wrócę)

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Interesujące... - Obracałem kopertą, patrząc uważnie na znaczek i inne dane. Kąciki moich ust zaokrągliły się ku górze. Nawet bez otwierania mogłem się domyślić, co tam się znajduje. Wielka Gala Grand Galopu jest już tuż tuż, a ja dostaje wiadomość z Canterlot. Siadłem w kuchni przy małym stoliku, zerkając co jakiś czas na parujące garnki stojące na kuchence. Złamałem pieczęć królewską i tak jak przewidywałem, ujrzałem owy bilet. Czyżbym zdążył się już na tyle wysławić, że ktoś o mnie pomyślał, wysyłając mi zaproszenie? Nie powiem, żeby mi to przeszkadzało, a właściwie cieszyłem się, że ktoś wziął mnie pod uwagę. Być może pomoc w oczyszczeniu Rainbow z zarzutów dało mi to honorowe miejsce. W końcu sprawa zagrażała Equestrii. Eh, stare czasy... no, tamten okres raczej nie należał do tych przysłowiowych "starych dobrych czasów".

Gdyby zdobył sympatie księżniczek, mógłbym śpiewać na dworze królewskim jako bard... ee nie nie! To już, niestety, przeszłość...  

Z zamyśleń wyrwało mnie dzwonienie trzęsących się garnków. Szybko je zdjąłem z ognia i nalałem sobie rosołu.

- Dobrze, że rano odkopałem "to" z moich piwnic. Ten kraj jest rozdarty, czuję to. Nigdy nic nie wiadomo... - pomyślałem i wychyliłem pierwszą łyżkę zupy.

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...