Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Jechaliśmy już tak z dobrą godzinę, czas się dłużył jednak z tym jednorożcem dobrze się rozmawiało.

- A gdzie pracowałeś jeśli mogę spytać? - zapytałam ciekawa. Ogier rozglądał się czy nie ma po wagonie upewniając się, że nikogo tu nie ma. Po upewnieniu się spojrzał mi prosto w oczy.

- Masz nikomu nie mówić, pracowałem w RFL. Wspierałem Kristiana Thalberga finansowo, gdyby ktoś się o tym dowiedział co najmniej księżniczka osobiście ucięła by mi głowę. Porozmawiamy o tym w moim domu dobrze? - odparł cicho.

- Dobrze, jak ci się żyje w Canterlocie? - powiedziałam po chwili ciszy.

- Już wiem jak się czuli inny gdy mówili, że jestem snobem. Ale cóż, mogło być gorzej. - odpowiedział lekko się śmiejąc. - Tęsknię za Paryżem, ale wytrzymam.

- Rozumiem. - odparłam chcąc po rozmawiać o tym z nim w jego domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstałam rano z łóżka i przeciągnęłam się, ziewając lekko. Czułam się naprawdę świetnie. Długi i przyjemny sen pozytywnie na mnie wpłynął po wczorajszych przygodach. Zjadłam kilka kanapek z sałatą i żonkilem, uczesałam grzywę i wyszłam z domu. Miałam dziś spotkać się w parku z Lucim. Był naprawdę miłym kucykiem, zaprzyjaźniliśmy się ze sobą bardzo. Dotarłam szybko do parku i usiadłam na ławce, oczekując przyjaciela.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcale nie był zaskoczony tylko zdenerwowany nieco. Omiótł całe pomieszczenie i kucyki tam obecne wzrokiem i wyszedł narzucając kaptur na głowę. Jeszcze tylko tego mu brakowało, spoufalania się tymi durnymi kobyłami. To była ostatnia rzecz na świecie którą chciałby robić. Szczerze to bał się innych. Był Gburowaty i Chamski no i przez to nie chciał robić sobie wrogów, bo znając życie zaraz uraziłby jakiegoś kucyka i nie miałby spokoju przez resztę życia. Nie miał nic przeciwko żeby spotkać się z kimś i wypić co nieco, ale takie tłumy go onieśmielały. Aspołeczny z niego typ, a samotność mu nie służy, bo ile można być samotnym... po prostu nie da się żyć cały czas samemu. Travler boi się pomocy od innych...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle zapaliło się światło. Zdałem sobie sprawę że jeszcze w życiu nie widziałem aż tylu balonów i konfetti. Z pomieszczeń obok wyszło sporo kucyków a ja już myślałem że nikt nie przyjdzie. Musiała to chyba odkręcić i jej uwierzyli więc sprawa chyba zażegnana. W sumie w dużej mierze sama się rozwiązała ale mi to nie przeszkadza. Nie wiedziałem jednak jak zareagować. Nikt mi jeszcze nie zrobił imprezy z takiego powodu. Może dla nich to normalne.

- Dziękuje. Jesteś niesamowita... - Brakowało mi słów. Nikt mi nigdy nie urządził z takiego błahego powodu imprezy. Zaczynałem mieć wątpliwości czy dobrze robiłem walcząc za ludzkość.

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byliśmy już w lesie. Zmierzając w kierunku zamku dwóch sióstr. Las stawał się coraz gęstszy, ale nie widziałem jak do tej pory zagrożeń, o których mówił Striding. Gdy byliśmy już w środku lasu z krzaków usłyszałem, jakieś warczenie. Nagle otoczyło nas sześć patyko-wilków. Świetnie tylko ich tu brakowało. Ale Striding się nie bał na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech.
-To jak ja biorę trzy i ty trzy? Dasz sobie radę?
Spojrzałem na niego i lekko się uśmiechnąłem
-Jeśli dasz radę za mną nadążyć i nie wchodź mi pod kopyta
Striding nagle wyskoczył z dużą szybkością prosto na grzbiet wilka. Ten próbował go zrzucić. Ale Stridiig zaczął go prowadzić na drzewo.

-No już mój drewniany rumaku

Nagle wilk uderzył w drzewo i się rozpadł. Kolejny wilk skoczył w jego stronę. Zanim zdążył dolecieć do niego. Striding już sięgnął po miecz i przebił wilka, który się rozpadł. Został mu ostatni. Sięgnął po dwa miecze. Po czym zaczął nimi kręcić niczym wiatrakami. Skoczył w stronę wilka. Wbijając swoje miecze w ciało bestii i ten się rozpadł. Zostałem teraz ja.

Nagle wilk przygniótł mnie do ziemi. Trzymałem  włócznie w jego pysku żeby się do mnie nie zbliżył. W końcu mój róg zabłysł na żółto. Uderzyłem bestię promieniem magicznym, po czym ta się rozpadła. Biegł do mnie kolejny. Zanim dobiegł rzuciłem w niego włócznią. Wilk się rozpadł, ale straciłem włócznie. Został jeszcze jeden. Postanowiłem użyć zaklęcia, którego nauczyłem się na uniwersytecie. Uznałem, że to będzie dobra próba. Naprężyłem ciało, podniosłem głowę wysoko. A następnie krzyknąłem Ignis Anulum. Stworzyłem koła ognia, które zapaliły wilka. Pozbyliśmy się wszystkich.

-Nieźle Golding. Jestem pod wrażeniem

-Ja również

-Dobra przejrzyjmy okolicę i sprawdźmy czy niema tu czegoś innego, co nas zaskoczy. Najlepiej się rozdzielmy. Jakby, co zawołaj

-Jasne

Po tych słowach. Zaczęliśmy rozglądać się po najbliższej okolicy.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niedługo będziemy na miejscu... - powiedziałam do siebie.

- Panienko, przecież ja nie gryzę. - odparł francuz.

- Wiem, wiem. A popełniłeś jakieś przestępstwo? - zapytałam.

- Nie wiem czy to jest przestępstwo, ale zostawiłem ostatnio pewnemu gwardziście informację, że jest frajerem i burakiem. Ciekaw jestem jego miny jak to zobaczy. - odpowiedział śmiejąc się.

- Aha, pokażesz mi gdzie jest akademia magii?

- Oczywiście. Jak dojedziemy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie uśmiechnęła się.

- NIECH ZABAWA SIĘ ZACZNIE! Ale dlaczego Travler wyszedł? - nie wiadomo skąd znała jego imię. - Zaczekaj! - krzyknęła i wybiegła za nim łapiąc go za kaptur. - To jest twoja impreza, nie możesz odejść!

 

Za to Minuette i Lyra już zaciągnęły Shey do bufetu, a Vinyl puściła jakąś odjazdową muzykę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszedłem po swoją włócznię po wilkach został tylko popiół i patyki. Gdy podnosiłem włócznie zobaczyłem coś ciekawego. Na ziemi leżało jajko. Lecz nie było to zwykłe jajko. Znałem ten wygląd. To było jajko feniksa. Zacząłem patrzeć na gałęzie żeby zobaczyć gniazdo, ale nigdzie go nie było. Nie mogłem go tak zostawić. Zawsze podobały mi się feniksy. Księżniczka też miała feniksa. Cóż, jeśli nie znajdę gniazda zaopiekuje się tym jajkiem. To naprawdę byłoby wspaniałe. Feniks w moim domu coś niesamowitego. Nagle wrócił Striding.

-Nie znalazłem nic ciekawego poza mantykorą. Ale już ją przegoniłem. Nagle spojrzał na mnie i na jajko. -Czy to jest jajko feniksa?

-Na to wychodzi. Ale nie widzę gniazda

-Cóż Rarity poznała mnie ze swoimi przyjaciółkami. Fluttershy zajmuje się zwierzakami. Jak chcesz to zaniosę jej jajko po naszej misji a ona się nim zajmie.

-Przemyślę to

Znów chwilę na mnie patrzył

-Nie oddasz go. Widzę to w twoich oczach. Już podjąłeś decyzje. Cóż, ale dasz rade mimo wszystko iść dalej?

Schowałem jajko. Szkoda, że nie było Stridinga na gali. Może gdyby popatrzył na Lust Tale. Też zdołałby ją rozgryźć

-Oczywiście, że dam. Stridng, czemu nie byłeś na gali?

-Ja miałem misje od księżniczki Celesti. Jako dawny człowiek znam ich sposób myślenia. Rozpracowywałem właśnie grupę buntowników

-Udało ci się?

-Ujmę to tak. Więcej już raczej o nich nie usłyszymy. Przynajmniej o tej grupie

-Rozumiem

Po tych słowach. Podniosłem włócznie i poszliśmy w kierunku zamku. Cieszyłem się z mojego znaleziska. Kolejny dzień z niespodziankami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kroczyłem ścieżką, bacznie wypatrzując mojej przyjaciółki, aż w końcu dostrzegłem ją, jak czekała, siedząc na tle intensywnej zieleni parku. Przyspieszyłem kroku. Wyglądała naprawdę nieźle, jej sierści w kolorze nieba pasowała idealnie do takiego otoczenia. Zrobiła na mnie wrażenie, lepsze niż wczoraj, kiedy ubrała tamtą suknię. Prostota ma jednak swoje zalety. Podszedłem do niej, uśmiechając się na jej widok.

- Witam Cię, Amy. Jak widzę, dobrze spałaś - powiedziałem, patrząc na jej pogodne oczy. Siadłem obok niej na ławce. - Chyba lubisz przyrodę. Na Gali koniecznie chciałaś zobaczyć królewskie ogrody, a teraz sama wybrałaś park. Miejsce spokojne, pozostawione w ciszy. Ponyville ma to do siebie, że takie już jest. Dobrze wybrałaś, przeprowadzając się tu. Może jeszcze namówisz resztę rodziny, aby się tutaj przeprowadziła. Nie tylko dlatego, że jest tu spokojniej, ale... - przygryzłem wargę. - Ale i bezpieczniej. Coś mi mówi, że w Canterlot nie jest już taki jak kiedyś. Coś nadchodzi. Cisza przed burzą...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzał w jej wesołe oczy gniewnie i wyrwał jej swój kaptur, po czym z powrotem narzucił go na głowę. Kolczuga i miecz zabrzęczały od pociągnięcia za kaptur. Ogólnie taki mroczny z niego typ co nie lubi imprez, a przynajmniej takich imprez.

- nie... mam... ochoty... na... imprezę... - dokładnie wyartykułował każde słowo bo wiedział że takim kucom trzeba mówić powoli i stanowczo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ależ masz, tylko jeszcze o tym nie wiesz. No chodź zobaczysz, czy się spodoba, na pewno ci się spodoba, WSZYSCY LUBIĄ IMPREZY - nadawała Pinkie stając prościutko przed Travlerem - IMPREZY SĄ FAJOWOSUPEROWE! - krzyknęła jeszcze głośno zamiatając jego twarz swoimi włosami.

 

Oświadczam, że Amy i Luciano też dostali zaproszeni na imprezę u Pinkie. Mogą przyjść, ale nie muszą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę się zagotowało w nim. Pokazał kopytojeść miecza, nie zamierzał użyć tego argumentu na serio, ale zazwyczaj takie namolne osobniki odpuszczają po tym.

- dobrze ci radzę. - zrobił wdech i wydech aby opanować nerwy. - Odejdź zanim tego pożałujesz. Nie pójdę tam i nic mnie nie przekona.

Odwrócił się i miał zamiar odejść, miał złudną nadzieję, że jednak odpuści...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dotarliśmy do murszejących ruin zamku dwóch sióstr. Ale czego my tu właściwie szukaliśmy? Striding nie powiedział, jaką misje zleciła mu księżniczka. Cóż mimo zniszczeń zamek był spory. Łatwiej by mi było gdybym wiedział, czego szukamy.

-Striding? Po co cię tu wysłała księżniczka? Nie powiedziałeś mi, czego właściwie szukamy

-Ah wybacz zapomniałem. Już ci pokazuje. Wyjął nagle jakiś pergamin z obrazem dziwnej księgi. -Księżniczka Twilight potrzebuje tej księgi. Podobno są tam opisane jakieś specjalne zaklęcia, które chce przestudiować

-No to chodźmy do starej biblioteki. Tam na pewno będzie

-Nie tam jej niema księżniczka Twilight. Szukała już jej w bibliotece. Ale nie znalazła. Ale jest pewna, że jest gdzieś w tych ruinach

-Rozumiem. Dobra rozdzielmy się to szybciej pójdzie

-Zgadzam się.

Ja zszedłem na niższe poziomy pałacu. A Striding zaczął rozglądać się po górnej części pałacu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam się na Luciego z uśmiechem na pyszczku. Odezwałam się do niego bardzo miło:

-Tak, od zawsze bardzo lubiłam przyrodę. Kiedyś znalazłam z Dannym bardzo ładną łąkę, na którą często przychodziliśmy w wolnym czasie.

Stwierdził, że w Canterlot nie jest bezpiecznie. Chyba ma rację, w końcu miał się odbyć jakiś zamach, ale nie wiem, czy rodzina byłaby chętna się tu przeprowadzić. Z niewiadomych przyczyn nagle zapragnęłam się znów w niego wtulić, zupełnie jak wczoraj, gdy spałam w pociągu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle wszystko ożyło i dwie klacze których nie znałem zaciągnęły mnie do bufetu. Natychmiast spróbowałem jedno apetycznie wyglądające ciastko. Było dosyć słodkie, pewnie jak wszystko tutaj ale to nie sprawiało że było mniej smaczne. Nagle usłyszałem muzykę. Nie do końca była w moim stylu ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie słuchania trash metalu na tego typu imprezie.

- Pinkie często urządzą imprezy dla nowych? Jestem Shatter jednak domyślam że moje imię już znasz. Głównie przez tą plotkę z.... w sumie nie ważne - Powiedziałem w kierunku klaczy w kolorze lekkiego akwamarynu.

 

[stary magazyn]

Fire nie mogła już dłużej siedzieć bezczynnie po tym jak Travler wyszedł. Zaczęła przeszukiwać magazyn mając nadzieje na znalezienie mniej lub bardziej przydatnych rzeczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lyra uśmiechnęła się.

- Dla KAŻDEGO nowego. Czasem wydaje mi się, że jest trochę dziwna ale... i mam takie pytanieee... byłaś kiedyś człowiekiem? - zapytała, a w jej oczach zapłonął nagle jakiś dziwny blask.

 

Halik:

- Ooo, masz mieczyk, jaki fajny, mogę zobaczyć? Pokaż, pokaż, pokaż - skakała wokół Travlera z taką energią, że to aż nierealne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ruinach nawet w dzień panowały ogromne ciemności. Nawet zaklęcie światła niewiele mi dawało. Cóż znalezienie tej księgi nie będzie tak łatwe. Zacząłem przeszukiwać wszystkie stare komnaty w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Ale jak na razie szczęście mi nie sprzyjało. Nagle coś spostrzegłem. Jakaś księga leżała w jednej z komnat. Nagle spostrzegłem, że jest tam coś jeszcze. Na dodatek to coś się ruszało. Teraz już widziałem to coś kragidyl zrobił sobie tu przytulny pokoik. Bestia chyba mnie zauważyła, bo nagle zaczęła pędzić w moją stronę. W ostatniej chwili ominąłem jej paszcze potoczyłem się na bok. Świetnie atak włócznią odpada. Nie przebije się przez niego. Bestia zaczęła mnie ścigać. W pewnym momencie dostrzegłem jakąś wąską dziurę w ścianie. Przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Gdy bestia się zbliżyła wystarczająco blisko. Skoczyłem jak najwyżej. Jego pysk utknął w dziurze. Wiercił się jak szalony. I nagle przysypały go kamienie. Wróciłem do komnaty po księgę. Po czym ją zabrałem. I poszedłem do Stritinga. Ten nagle mnie spostrzegł.

-Masz coś? Bo u mnie słabo

-Tak znalazłem ją

-Świetnie. Były jakieś kłopoty?

-Jeden kragidyl. Nic, o czym warto mówić

-Rozumiem. Więc chodźmy stąd nie podobają mi się te ruiny

-Zgadzam się z tobą

Oboje opuściliśmy ruiny. Po czym wróciliśmy do lasu. I zaczęliśmy kierować się z powrotem do miasta.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-nie możesz ! i odejdź odemnie ! - ze złością i podniósł głos na nią.

Próbował ją omijać i tak wyszło że wymanewrował spowrotem przed wejście do cukrowego kącika gdzie trwała zabawa. Ze smutkiem spuścił głowę i oklapły mu uszy.

(jak lyra go o to zapyta i jak powie że zabił pewną osobę i to okaże się być shatter)

Edytowano przez Halik
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[156]

White spojrzała w jego oczy po czym zbliżyła się do jego ucha.

- Cieszę się że ci się spodobało. Słodka była twoja krew ale tego nie potrzebuję do przeżycia... a teraz mówię ci dobranoc. - Uderzyła go mocno w głowę, tak by stracił przytomność, po czym zeskoczyła z niego na twardą podłogę. Widać po jej zachowaniu że nie do końca była zadowolona z obrotu sprawy...

- Do roboty... - mruknęła smutna zmieniając się w changelinga, odblokowując tym cały wachlarz swoich umiejętności robotnicy, z których nie mogła skorzystać, gdy była zakamuflowana. Pochwyciła go w swoją magię i zaczęła nieść do przechowalni ukrytej pod budynkiem.

- White? - powiedziałam by zwrócić jej uwagę na siebie. -  Chcesz go odzyskać? - spytałam się przypominając o jednym eksperymencie, który mieliśmy przeprowadzić na kucach.

- Przecież to nie możliwe. Teraz będzie spał wiecznie. Nie rób mi nadziei - odpowiedziała autentycznie załamana, że jej nie wyszło z uwodzeniem, lecz to nie była jej wina.

- Wprowadź to do kokonu, gdy go zamkniesz i zajrzyj tam jutro z samego rana. Nie zawiedziesz się. - Uśmiechnęłam się rzucając jej półlitrową fiolkę z czerwoną zawartością gęstości kisielu z sejfu po czym poszła dalej.

 

["Przechowalnia"]

Była tak naprawdę studnią wykopaną pod budynkiem w kształcie studni z komorami po bokach z kolejnymi zielonymi kokonami. Jedne były puste inne zajmowały pechowe kucyki śniące o czymś, co jest niemożliwe i może zaszkodzić interesom changelingów. White władowała ogiera do jednej z tych "organicznych cel", po czym dolała do gęstego śluzu zawartość pojemnika, który dostała, wykonując polecenie.

- Miłych snów - rzekła przykładając kopyto do ściany po czym odleciała. 

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musi zadawać tak niewygodne pytania? Wolałbym nie kłamać... przynajmniej nie za dużo.

- Tak kiedyś byłam człowiekiem. U ludzi nikt by nie urządził imprezy z powodu że jest nowy. - Powiedziałem i spojrzałem jej w oczy. Nagle sobie zdałem sprawę że może mieć obsesję na punkcie ludzi lub coś w tym rodzaju. Niestety było już za późno na zmienienie zdania.

 

[stary magazyn]

Drewno... Drewno... Więcej drewna... Ogólnie nic ciekawego. Postanowiła przeszukać inne pomieszczenie. Skierowała się w stronę czegoś co kiedyś przypominało gabinet.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu wspólnie wydostaliśmy się z lasu. Tym razem nie napotkaliśmy przeszkód. Cóż dawno nie miałem tyle zabawy, co dziś. Striding był drugim sponyfikowanym, który zrobił na mnie wrażenie. Pierwsza była Desire. Cóż życie jest pełne niespodzianek. Wyciągnąłem księgę i dałem ją Stridingowi

-To twoja misja. Więc ty ją oddaj

-Dziękuje. Zapewne teraz wrócisz do Canterlotu?

-Nie jeszcze nie. Trochę się rozejrzę i wtedy wrócę

-A, co z jajkiem?

-Miałeś racje. Podjąłem już decyzje. Zatrzymam je

-Rozumiem

-Striding. Dlaczego nie wybrałeś ochrony księżniczek w Canterlocie?

-Powiem to najłatwiej jak umiem Golding. Serce nie sługa. W Ponyville jest coś, czego niema w Canterlocie. A teraz na mnie już czas. Muszę wracać. Być może jeszcze się kiedyś spotkamy

-Kto wie być może

Gdy Striding odszedł. Sam ruszyłem w kierunku miasta. Miałem w planach prosić później księżniczkę o lekcje magii skoro już tu jestem. Ale na razie trochę pozwiedzam w końcu to mój pierwszy wypad do Ponyville.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydawało mi się, że znów posmutniała. Dostrzegłem, że podświadomie nachyla się ku mnie. Z mowy ciała można wyczytać znacznie więcej niż ze słów. To aż 70% tak zwanej komunikacji niewerbalnej, która obnaża nasze myśli. Objąłem ją kopytem za szyję, przyciągają do siebie klaczkę, lecz nie za blisko, aby zbytnio jej nie krępować. Spojrzałem na nią badawczo, dostrzegając lekki rumieniec na twarzy.

- Może przejdziemy się po parku. Opowiem ci o paru historiach, jakie mi się wydarzyły - powiedziałem, zmieniając temat. - A potem Ty mi. A no właśnie, zmierzając tutaj słyszałem, że Pinkie Pie urządza dzisiaj imprezę. Możemy tam pójść później. Fajnie będzie, zobaczysz. Znasz Pinkie, prawda? Mało kto jej nie zna w Ponyville.

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie Pie uradowała się.

- A więc przyszedłeś! Zapraszam do bufetu! - pisnęła.

 

Za to Lyra zaczęła swoją tyradę.

- Tak, a jak to jest nim być? czy używanie dłoni jest fajne? A co to są samochody? A w jakim kraju mieszkałeś?

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stał przez chwilę przed wejściem rozważając czy warto, potem stwierdził, że nie warto.

-Słuchaj mnie uważnie... - spoważniał momentalnie.

- Nie szukam przyjaciół, nie zostaniesz moją przyjaciółką, nie mam przyjaciół i nie mam zamiaru mieć, nie lubię takich zabaw... -jak wymieniał to trochę się zasmucił na moment, jednak zaraz opanował emocje.

- więc wybacz, ale pójdę sobie w swoją stronę...

Odwrócił się i poszedł przed siebie.

Wiedział jak postępować z takimi kucykami co chcą się bawić i zaprzyjaźniać, musiał znaleźć jakiś jej słaby punkt w który mógłby uderzyć. Zraziłby ją do siebie ale miał to gdzieś.

Edytowano przez Halik
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie Pie zacisnęła zęby z zaciętością.

- A więc pora na operację ,,Zrobiłam-Imprezę-I-Masz-Na-Niej-Być''. Potem uśmiechnęła się i zaczęła biegać wokół Travlera.

- MUSISZ IŚĆ NA IMPREZĘ, MUSISZ, MUSISZ, NIE DAM CI SPOKOJU, BĘDĘ NAWIEDZAĆ CIĘ W SNAAAACH!

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...