Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[127]
Na to liczyłam, że odezwie się jego współczucie, co każe mu mi pomóc. Ten chwyt z odrobiną perswazji cielesnej i sytuacyjnej, miał mi zapewnić bezpardonowe zwycięstwo. Miałam nadzieję że zna stwierdzenie, że klacz zmienna jest i właśnie tym, wytłumaczy sobie moje zachowanie. Nie zostało mi wiele figur na tej szachownicy, a i czas mnie powoli gonił. Zaczęłam nieostrożność, a teraz płaciłam za błędy. Wyszłam z prawy aż tak bardzo czy zadanie mnie przerosła? Nie wiedziałam... 
- Ja przepraszam - szepnęłam podpychając go delikatnie od swojej osoby jednocześnie wyswabadzając się z jego objęcia i szybkim krokiem udałam się ku wyjściu do ogrodu by tam w ciemności przy świetle gwiazd odegrać jeszcze jedną ostatnią już rolę.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy klacz mnie odepchnęła i wybiegła z sali byłem w niemałym szoku. Chyba na prawdę nie umiałem pocieszać klaczy. Zauważyłem, że kilku gwardzistów szeptało coś między sobą. Pewnie teraz będą mówili o mnie, jakim to jestem potworem bez serca. Nawet kilku gości na mnie dziwnie patrzyło. Nie wiedziałem, co takiego złego powiedziałem. Wiele razy widziałem jak ktoś płacze lub się wścieka. Wielokrotnie próbowano brać mnie na litość lub zastraszyć. Lecz z marnym efektem. Tak jak ostatnio ten sponyfikowany pegaz, który próbował wziąć mnie na litość łzami. Lecz teraz sytuacja była inna. Nie miałem powodu by wzbudzać smutek u tej klaczy. Nie chciałem również by pomyślała o mnie coś złego tak samo jak i samy Canterlocie. Ruszyłem za klaczą przez pięknie udekorowaną salę. Miałem tylko nadzieje, że księżniczki nie zwróciły uwagi na to, co się przed chwilą stało. Nie chciałem żeby miały zniszczony ten wieczór. Zwłaszcza, że teraz mało takich wieczorów już jest. W końcu wyszedłem do parku. Noc wyglądała niesamowicie. Księżniczka Luna się postarała. Cały park jak zawsze też był naprawdę pięknie przygotowany. Wokół biegające zwierzęta i te niesamowite rośliny. W końcu zauważyłem Lust tale. Po czym spokojnie do niej podszedłem.

-Wybacz, jeśli powiedziałem coś, co wprawiło cię w zakłopotanie. Mogę cię zapewnić, że jeśli tak się stało to nie zrobiłem tego celowo

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[127]//telefon...
Moja twarz zwrócona była w rozgwieżdżone niebo, a z mych oczu jakby mogło by się wydawać nie płynęły łzy. Były suche i surowe. Widać że coś się w nich gotuje. Emocje mogą być różne i to one w teorii zaczynały grać główne skrzypce. Lęk, niepewność a może nawet złość przejmowały nade mną kontrolę. Wszystko było oczywiście odegrane. Nie inaczej... Moje uszy zwróciły się w jego stronę na dźwięk jego kroków.
- To ja jestem idiotką której w ogóle nie powinno tu być. To nie twoja wina. Nie powinnam... - rzekłam niepewnie zwracając się w jego kierunku. Byliśmy tu sami bez spojrzeń innych kuców. Ja i ofiara. Nikt więcej. Stanęła naprzeciwko niego. - Nic co się stało nie jest twoją winą tylko i wyłącznie moją. - Próbowałam wziąć całą winę na siebie. Litość taka ciekawa cecha... Łamie najtwardszych czyjąś słabością... Byłam od niego na wyciągnięcie kopyta. Moja twarzyczka skierowana była na jego a oczy miałam je szeroko otwarte od przypływu adrenaliny.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym razem nie widziałem wokół oczu gwardzistów. Co nie znaczyło, że park był częścią, której nikt nie strzegł. Jednak w tym wypadku nie staliśmy tu na baczność. Większość naszych sił zawsze była w pałacu by zapewnić bezpieczeństwo księżniczkom i gościom. Gwardziści, którzy dostawali służbę poza pałacem. Przeważnie robili obchód patrolując teren wokół. W świetle gwiazd klacz wyglądała naprawdę uroczo. Większość moich kolegów z gwardii od razu nazwałaby mnie idiotą, że nic nie robię. Ale wciąż działała we mnie blokada. Pierwszym moim priorytetem dla mnie zawsze jest Equestria. Dlatego nie chciałbym przez swe obowiązki zaniedbać jakiejś klaczy. To był jeden z powodów, dla których wciąż trzymałem się swojej samotności i nie miałem zbyt wielu znajomych poza służbą. Poza tym nie chciałbym doprowadzać kiedyś kogoś mi bliskiego do smutku. Gdy pewnego dnia i ja przepadnę w obronie Equestrii. Tak jak niegdyś zrobił to mój ojciec. Wciąż pamiętałem smutek matki. Ale chciałem pocieszyć klacz. Najwyraźniej słowa nic nie dawały. Lekko objąłem ją kopytem. Po czym na nią spojrzałem.

-Nie myśl tak. Nie jesteś idiotką. Jesteś bardzo miłą klaczą. Po prostu wybrałaś złego towarzysza zabawy. Jak ci powiedziałem unikam wszelkich zobowiązań z pewnych powodów. Nic nie jest tu twoją winą. Pamiętaj, że ta gala ma być dla nas wszystkich radosnym okresem. A uwierz, że skoro tu jesteś. To na pewno nie bez powodu. Wiele kucyków chciałoby być na twoim miejscu i się tu dostać. Więc proszę nie zamartwiaj się w tym radosnym okresie

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LOSOWANIE 4

Numer gracza: 7

Numer zadania: 15

 

POZNAJESZ PINKIE PIE, SPRAW BY CIĘ POLUBIŁA LUB ZNIELUBIŁA

 

Pinkie Pie na gali była tylko na rozpoczęciu. Głównie dlatego, że Księżniczka Celestia ,,z pewnego powodu'' uprzejmie poprosiła by wyszła wcześniej, jednak w zamian obiecała jej bardzo duże czekoladowe ciacho. Lubiła ciacha. Teraz w podskokach udawała się w stronę polany obok starego magazynu w Ponyville. Zbierając kwiatki w coraz bardziej chaotyczny sposób zbliżała się powoli do głównego wejścia do budynku.

 

(Możesz już ją obczajać)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ojej... - jęknąłem. Tylko tyle zdołałem z siebie wydusić, gdy zobaczyłem jej łzy. Chciałem ją jakoś pocieszyć, ale nie wiedziałem jak. Cholera! Tylko na tyle mnie stać...? - Wierze. Twoje łzy przemawiają za tym, że był wspaniały - Wtedy sięgnąłem kopytem i lekkim ruchem zabrałem łzę z jej policzka. Nawet nie drgnęła. Chyba tego nie poczuła. - Jestem pewien, że jest szczęśliwy, gdy widzi jak tęsknisz za nim, ronisz łzy, nucisz pieśni ku niemu, pamiętasz o nim... Jestem przekonany, że jest teraz w lepszym miejscu. Nie cierpi. On nie chcę, żebyś się smuciła. Tak więc nie rób tego...

Moje uszy drgnęły. Wychwyciłem jakieś stłumione głosy nieopodal, dobiegające zza krzaków. Amy spojrzała na mnie pytająco, na co dałem jej znak, aby została. Następnie odwróciłem się i zatapiając się w gąszczu gęstej roślinności, dosłownie wtopiłem się w ciemność. Straciłem z oczu pielęgniareczke, ale mam nadzieje, że za mną nie pójdzie. Właściwie to sam nie wiedziałem, czego mogłem się spodziewać po takim ukrywaniu, lecz mój zmysł, o którym już wcześniej wspominałem, nie dawał mi spokój. Wreszcie sprawdzę, czy to prawda, co się mówi o moim rodzie...

- Masz to? - usłyszałem czyiś głos. Cholera! Naprawdę byłem zaskoczony! W tym zmyśle musi tkwić magia! - Lepiej się pospiesz, Gala nie będzie trwać wiecznie. Teraz mamy idealną okazję.

Zobaczyłem jakiś ruch. A następnie skrawek czegoś szarego. Jednak z mojego ukrycia nie mogłem dostrzec co to dokładnie było. Przede mną rozciągała się mała polana, a tuż obok mnie rosło wysokie drzewo, które palczastymi gałęziami sięgało gleby. Właśnie pod tym drzewem odbywała się rozmowa.

- Dlaczego musimy załatwiać to tutaj? - warknął ochrypły głos.

- Niestety wcześniej nie udało nam się zdobyć waszej świętej księgi. Teraz już mamy. Jeden z ostatnich egzemplarzy.

- W porządku - odparł wilczy głos. - Nawet nie wiesz, jak dla nas to ważne. Będzie tak jak ustaliliśmy. Jestem do twojej dyspozycji.

- Rozumiem, że efekt będzie "bombowy"? Co, niedoszły, jeszcze, samobójco?

Samobójco?!

- Taa - warknął głos. Następnie znów dostrzegłem ruch po mojej prawej.

- Dobrze już dobrze. Nie warcz tak - zaśmiał się lekko. - Jak widzisz kucyki mogę się dogadać z "ludźmi". - Usłyszałem trzask czegoś drewnianego. Następnie skrzypienie otwieranej... pewnie skrzyni. A później ten paskudny rechot.

- Dobrze. Chodźmy. Bogowie! Nie każdym im już czekać! Subhana Allah!

O w pytę... Tylko tyle do mnie dochodziło, po usłyszeniu tej rozmowy. Gdy wszyscy już odeszli, wyskoczyłem z krzaków. Ciekawiło mnie, co robi Amy... 

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starałam się otrzeć łzy i uspokoić, mimo, że wspomnienia były dosyć bolesne. Danny był dla mnie niczym starszy brat, naprawdę był wspaniały. Powoli się uspokajałam, nie chciałam się zatracać w złych wspomnieniach. To nie było dobre. Smutek nadal nie znikała z mojego pyszczka, ale czułam się trochę lepiej. Zaczęłam spokojnie i cicho nucić inną piosenkę, którą sama ułożyłam po jego śmierci:

 

Księżyc tak pięknie świeci,

niech drogę ci oświeci.

Nie martw się o mnie już,

ja jestem przy tobie tu.

 

Gwiazdy tak ładnie migoczą,

otaczają cię swą mocą.

Popatrz się dobrze w nie,

a ujrzysz mnie.

 

Czerni nocy nie bój się,

przypomnij sobie dobrze mnie.

Ja ochronię od zła ciebie,

gdy spoczywam teraz w Niebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[127+9=136]

[Gala]

Wzdrygnęłam się czując spodziewany, dobrowolny dotyk ogiera. Objął mnie swoim ciężkim ramieniem. Tu grała litość nic więcej, a ja chciałam, o wiele więcej, niż tylko niepotrzebne mi jego współczucie. Pociągnęłam nosem, przywierając do niego. Był blisko mnie, nęcąc tym jeszcze bardziej. Musiałam przestać, myśleć o tym, co ma być, a bardziej skupić się na tej sytuacji, która w tej chwili była dla mnie wysoce podbramkowa, lecz jeszcze niestracona. Każdy los można odwrócić. Trzeba było tylko wiedzieć jak. W tym wypadku było to wielce trudne, a mi nie zostało wiele kart do wykorzystania, w tym asów, co posiadałam w swoim arsenale. Na ten moment miałam tylko jednego do wykorzystania i od niego teraz wszystko zależało...

- Naprawdę tak uważasz? - spytałam się z nadzieją w głosie, spoglądając w jego oczy. Jego usta były tak blisko moich. Dzieliło je raptem parę centymetrów. To właśnie była granica, którą chciałam przekroczyć. Zahipnotyzowałam się właśnie w nich zbliżając się do nich jakby otumaniona. To miała być jedna z tych magicznych chwil.

 

[Klub]//3 os.

White Tail, właśnie tańczyła na głównej scenie z innym changelingiem, co przybrał postać obsydianowej klaczy kucoperza. Gdy jej czerwone oczy, dojrzały osobnika (Padocholiku, o ciebie mi tu chodzi), którego próbowała zdobyć, nie tak bardzo dawno temu. Pamiętała, że uciekł z niewiadomych jej powodów, tak naprawdę bez słowa... Posłała parę swych myśli do partnerki, która odpowiedziała jej drapieżnym uśmiechem, wyraziła tym aprobatę jej pomysłu. Zaczęły jeszcze bardziej pokazywać co potrafią wśród niemałych gwizdów o więcej. A to wszystko by pokazać się temu jednemu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem odpowiedzieć klaczy, gdy nagle spostrzegłem jak blisko siebie jesteśmy. W świetle gwiazd i blasku księżyca wyglądała naprawdę niesamowicie. Powoli przysunąłem głowę w jej stronę. Jednak w ostatniej chwili znów do głowy powrócił mi zdrowy rozsądek. Nigdy nie mogłem się wyrzec siebie i swoich zasad. Niezależnie jaka by to była okazja. Tak się nie powinno zachowywać. Nie powinienem wykorzystywać tego, że ta klacz jest samotna i przerażona. Gdy kogoś otaczają takie uczucia. Nie myśli racjonalnie. Nawet zwykły pocałunek musi być przejawem czegoś większego niż tylko chwilowy zauroczeniem. Lekko cofnąłem głowę i opuściłem ją w dół.

-Tak naprawdę tak uważam. Wybacz, jeśli tym uściskiem wprawiłem cię w zakłopotanie. Nie chciałem przez to ci wysyłać jakiś sygnałów. To był po prostu przyjacielski uścisk. Ja po prostu nie mogę. Postawiłem przed sobą zasady, których nie chciałbym się zrzec. Jestem pewny, że kiedyś spotkasz niesamowitego ogiera, z którym będziesz mogła ułożyć wspólną przyszłość. Lecz wież mi ja nie jestem dobrym partnerem

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amy wydawał się być pogrążona w rozkminie. Podbiegłem do niej, potrząsając lekko. Znów poruszała ustami, zapewne nucąc pieśń. Ehh... dalej wyglądał na smutną. Moja słowa nie dodały jej otuchy. Tamten kucyk... nie, tamten człowiek musiał znaczyć dla niej naprawdę wiele. Rozejrzałem się nerwowo i otarłem spocone czoło. Zauważyłem przy okazji, że mój strój wyjściowy jest miejscami zadrapany, lecz nie miało to teraz znaczenia.

- Amy... - złapałem ją za ramiona, patrząc głęboko w oczy. Moja twarz spoważniał po raz pierwszy tego wieczoru. - Wiem, że jest ci smutno, ale teraz musimy się skąd ewakuować. I to w trybie natychmiastowym!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam się przestraszona na Luciego. Szybko zrozumiałam, że coś złego nam grozi. Ze strachem wymamrotałam:

-Co się stało? Dlaczego musimy uciekać? Grozi nam niebezpieczeństwo?

Wstałam szybko na równe kopyta patrząc w oczy mojego towarzysza. Z wyrazu twarzy wyczytałam, że to na pewno coś poważnego. Miłam nadzieję, że nie będziemy mieli poważnych kłopotów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[136]

[Gala]

A było tak blisko... Prawie nagięłam jego zasady. No cóż, przegrałam tą rozgrywkę... Chociaż, czy ja kiedykolwiek się poddałam? Nie, to nie byłoby ani trochę w moim stylu... Ja wiecznie muszę działać. Nie przywykłam do porażek i do głowy przyszła mi jeszcze jedna logiczna droga, dojścia do niego. Może na okrętkę, z możliwością dojścia później, ale czego nie robi, by osiągnąć cel?

- Skoro tak mówisz... - stwierdziłam, myśląc intensywnie. - Ja wiem o tobie tyle, że jesteś gwardzistą... ty mnie wypytałeś o parę rzeczy... - zaczęłam myśleć na głos pokazując moje tory myślenia - Opowiesz mi coś osobie. Cokolwiek co mogło przybliżyć mi twoją historię... - powiedziałam urywając co jakiś czas, patrząc na niego pokazując na kim mi by zależało. 

 

[Klub]

White Tail po skończonym występie, skierowała swe kroki najpierw do baru po shoota, po czym dosiadła się, bez pytania, do ogiera obserwowana bacznie przez resztę klientów, którzy mieli nadzieję że to właśnie przy nich zajmie miejsce. Ona jednak miała jasno ustaloną drogę, którą chciała podążyć. Oparła głowę o swoje kopyta, na których ładnie prezentowały się białe skarpetki w tygrysie czarne paski. Nie wiedziała czemu właśnie dziś takie założyła ale nikt nie narzekał na ich widok...Tak wyglądała drapieżniej, jak to określiły jej siostry w przebieralni. 

- A jednak wróciłeś tutaj - zagaiła do ogiera, odwracając delikatnie w jego stronę głowę. W zacienionym przejściu widziała błyszczące złote oczy Romantic Heard, co przyszła popatrzyć, co czyni młoda adeptka podrywu, która postawiła sobie za cel zaprowadzenie swojego celu na zaplecze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[100 hajsu)

Mam ochotę zabić tego kto rozpuścił tą plotkę. Wszyscy mnie omijają i patrzą z obrzydzeniem a ja nie wiem dlaczego. Za kłamstwo? Nikogo nie okłamałem. Nikt nie zapytał się czy jestem ogierem czy klaczą. Sami mnie uznali za klacz więc mogą być tylko źli na siebie. Tylko co ja robię z tymi filiżankami że ich spojrzenia są takie pełne pogardy do mnie. Co można robić z tymi filiżankami... Miałem jeden ohydny pomysł ale nie spodziewałem że kucyki mogłyby coś takiego wymyślić. Jak widać sporo rzeczy o nich jeszcze nie wiem. Gdy byłem  w pobliżu magazynu zobaczyłem różowego kucyka, przystanąłem na chwilę jednak nie przejąłem się nią. Ta rozmowa i tak szybko by się skończyła. Po chwili ponownie skierowałem swoje kroki do wejścia magazynu.

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie Pie zobaczyła kucyka, który wszedł właśnie do magazynu.

- OOO! - krzyknęła, choć kwiatki trzymane w zębach lekko to stłumiły - Kusssyk, possnamyy sssię lepeej!

Pobiegła za nim. Wydawało jej się, że widzi go po raz pierwszy, a przecież zna tu wszystkich.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bunt... w sumie to nie jest zły pomysł, chciałby się przyłączyć, ale on zawsze działa solo. Nie mniej jednak chciał odrodzenia ludzkości, a jeżeli przez jego "nietypowe" zachowanie na kilometr biło od niego, że jest nie szczęśliwym sponifikowanym, który do tego zachował wspomnienia i zachowuje się jak człowiek, po przez częste mylenie słów jak "podaj pomocną dłoń" zamiast "kopyto". Trochę zdziwiło go, że jeszcze nikt się nim nie zainteresował w takim stopniu, że chcieliby go zamknąć i ponownie wyprać mózg. Jemu udało się uniknąć przepierki bo myśleli, że skoro celestia go sponifikowała to jest zaufaną osobą. Przyglądał się jeszcze trochę tej fire. Jemu to się trafiło ani pegaz ani jednorożec. Wygląda jak ponury mały konik, który ma gdzieś cały świat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie widziałem nic złego w pytaniu klaczy. Moja historia nie była tajemnicą. A tak, chociaż jakoś zmieni się temat. Od tej niezręcznej sytuacji.
-Skoro tego pragniesz. Opowiem ci moją historie. Więc moja mama jest nauczycielką na uniwersytecie w Canterlocie. A tata był dla mnie bohaterem. To on mnie szkolił w walce. Na chwilę posmutniałem.-Zaginął w walce z, podmieńcami gdy miałem dwanaście lat. Mogę sobie tylko wyobrazić, co z nim zrobiła plugawa królowa. W wieku siedemnastu lat wstąpiłem do gwardii. I od tego czasu służę Equestrii. Walczyłem od tego czasu z gryfami, podmieńcam i ludźmi z takich organizacji jak FOL i RFL. Nie walczyłem jednak w ostatniej w walce pod barierą. Bo byłem na ziemiach spornych z gryfami. Obecnie pilnuje Canterlotu. Tak wygląda moja
historia. A jaka jest dokładnie twoja? Też chciałbym się o tobie więcej dowiedzieć

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kłopoty to dopiero się zaczną - powiedziałem, nie puszczając jej ani na chwilkę. - Nie ma co mitrężyć. Musimy powiadomić księżniczkę Celestie. Jeśli nie zdążymy, poleje się dużo krwi. Błękitnej krwi... Później przyjdzie czas na wyjaśnienia. - zamilkłem na sekundę, patrząc na jej zszokowaną twarz. Można powiedzieć, że byłem już "przyzwyczajony" do takich ekstremalnych sytuacji, a ona... po prostu nie wiedziała czego się spodziewać, lecz czuła, że jest nie tak. I to bardzo! Jak wspominałem, życie rzadko kiedy daje mi chwilę na wytchnienie. Zawsze musi się zdarzyć jakaś pieprzona przygoda ze śmiercią w roli głównej.

Wziąłem wdech i zapytałem:

- Musimy ostrzec księżniczkę. Czy jesteś ze mną? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Oczywiście, że jestem z tobą. Jeśli jest coś, w czym mogę pomóc Equestrii, zrobię to na pewno- odpowiedziałam do Luciego. Wiedziałam już, że na pewno jest bardzo źle. Zaczęłam iść szybkim krokiem z powrotem do zamku razem z przyjacielem, który dotrzymywał mi kroku. Miałam jedynie nadzieję, że wszystko będzie w porządku i nikomu nie stanie się krzywda. Obyśmy zdołali powiadomić księżniczkę odpowiednio szybko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy byłem w drzwiach magazynu usłyszałem lekko stłumiony krzyk. To wystarczyło bym odwrócił głowę i spostrzegł tą różową klacz biegnącą w moim kierunku. Ciekawe co chciała ode mnie. Nie słyszała plotek? Raczej nie słyszała. W sumie co mam do stracenia pogadam z nią. Może uda mi się czegoś dowiedzieć i raczej nic nie stracę. Zawróciłem i poszedłem w jej kierunku spokojnym krokiem. Gdy byliśmy w miarę blisko odezwałem się.

- Cześć. Co mówiłaś? Nie zrozumiałem przez te kwiaty... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie wypluła kwiaty na trawę pod swoimi kopytkami.

- CZEŚĆ, jestem Pinkie Pie i powiedziałam, że chciałabym cię poznać lepiej, bo ja znam tu wszystkich, ale ciebie nie znam i to by się nie zgadzało z tym, że znam wszystkich - zakończyła entuzjastycznie. - A jak masz na imię? Muszę wiedzieć co napisać, jak będę robić ci imprezę! Oczywiście z filiżankami, nie martw się ja to akceptuję - i zakręciła się wokół własnej osi z szerokim uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkroczyliśmy bardzo szybko, prawie wbiegając. Strażnicy zwrócili na nas uwagę, jednak póki co postanowili ograniczyć swoje działania tylko do obserwacji. Jednak zdawałem sobie sprawę, że w podartym garniturze, ganiając przez salę pełną kuców, musiałem wyglądać na nawiedzonego. Kucyki odsuwały się widząc mnie i Amy, która cały czas dotrzymywała mi kroku.

Gala nie jest mała! I gdzie ja znajdę księżniczkę Celestie... ehh, myśli Luci. Uspokój się. Myśl...

Po chwili chwyciłem pielęgniareczke za kopyto i ruszyłem do następnej sali. Przestałem kuśtykać. Laskę trzymałem w zębach. Gdy już się tam znaleźliśmy, zobaczyłem Celestie wraz z jej młodszą siostrą, które obserwowały tańczące pary, dyskutując to z niektórymi szlachetnie urodzonymi kucami. Odczułem ulgę. Tańce rozpoczynają się po oficjalnym otwarciu Gali, a zaraz po tym kucyki zaczynają tańczyć. Tańce rozpoczęły się przed chwilą, co było słychać przy akompaniamencie walca angielskiego, tak kto inny miałbym rozpocząć Galę, jak nie księżniczki?

Przedarliśmy się przez tańczące pary, wytrącają co niektóre z rytmu, ale i tak było to lepsze niż bycie rozsadzonym przez fanatyków religijnych.

Dotarliśmy do księżniczek, aby móc wreszcie z nimi porozmawiać.

- Księżniczko... - zamilkłem. Tchu mi zabrakło, a niech to struna strzeli! Z Amy było podobnie. Stres zacisnął swoje imadło na naszych gardłach. Celestia spojrzała zdziwiona. - Mam ważną wiadomość. Musisz mnie wysłuchać! Dla Twojego dobra. Dobra wszystkich tu zgromadzonych. Dla dobra Equestrii...

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jednak słyszała ale nadal chce ze mną rozmawiać. Chyba można nazwać to przełomem.

- Nazywam się Shatter ale można mówić do mnie Shey. Jak kto woli. - Powiedziałem lekko zaskoczony po czym dodałem: Jesteś pierwszą osobą która rozmawia ze mną normalnie od czasu gdy wszyscy uwierzyli w tą plotkę o filiżankach. Nie wiem co w niej takiego było ale to wszystko o filiżankach to kłamstwa. Niestety nie mogę im tego wyjaśnić bo nikt mnie nie słucha. - Powiedziałem to nieco ze smutkiem. Nigdy nie przepadałem za kucykami ale jeśli się żyje miedzy nimi to trochę to boli jak traktują cie z taką pogardą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[136]

[Gala]

Zmiana tematu na luźniejszy, zawsze jest dobrą decyzją, o ile przedłuża rozmowę w sposób naturalny. Do poprzednich tematów zawsze można wrócić, kiedy indziej... chociażby na randce, którą chce mu zaproponować, by rozgromić plotki na jego temat, ale to będzie tematem na później... Nie ukrywam podobał mi się ten osobnik ze względu na jego charakter, który był dla mnie nie małym wyzwaniem. Większość ulegała mi po pierwszych 10 minutach, reszta była formalnością, zanim zaciągnęłam ich do łózka.

W to że moja matka zabiła jego ojca, to raczej nie wierzę. Królowa zamyka takie kuce w kokonach, obdarzając wiecznym snem w krainie fantazji, gdzie mogą robić co chcą, produkując przy okazji dla nas pożywkę. Niestety jest jej za mało byśmy mogli na niej wyżyć z tego powodu powstają kluby i inne rzeczy mające zapewnić nam przetrwanie...

- To smutne - przyznałam gdy skończył mówić. Nie powiedziałam dziś nic bardziej fałszywego. - Moja historia nie jest lepsza. Wychowałam się na Manechatnie w sierocińcu, gdzie byłam tak długo aż nie dorosłam na tyle, by móc go opuścić... Tam też zaczęłam przeklinać życie za mój znaczek. Co może być talentem osoby, co ma śpiącego, czarnego kota na zadku? - próbowałam zażartować z siebie. - Długo szukałam zatrudnienia z moim dość średnim wykształceniem... potem pojawiła się ziemia. Byłam na niej trochę. Nasz ośrodek był dość spokojnym miejscem a tamtejsi ludzie byli dość mili. O zamieszkach dowiadywałam się z tego. No... czarnego pudła z obrazkami i głosem... - Udawałam że nie mogę sobie przypomnieć że chodzi o telewizor. - Potem po pochłonięciu ziemi wróciłam do Equestrii ale nie powróciłam do "rodzinnego miasta". Nic mnie tam nie trzymało oprócz paru wspomnień. Przybyłam tu i pracuję jak mogę na działalności gospodarczej dzięki dofinansowaniu. Tak mniej więcej wygląda moja historia - zakończyłam melancholicznie wpatrując się gdzieś daleko.

 

[Klub]

- To brzmi dość logicznie - zaczęła. Słodko wyglądała tak zakłopotana, nie wiedząca co ma powiedzieć. - Nie pomogę ci ze zmianą w człowieka... bo to raczej nie możliwe. Do tego chyba są zdolne tylko księżniczki... - Puknęła się w czoło delikatnie kręcąc przy okazji głową. - Nie mam po za tym rogu - Uśmiechnęła się słodko. - Jedyne co mogę zrobić to pokazać że te życie nie jest takie złe. Trzeba iść z prądem. Zapomnieć o tym co było i je sobie osłodzić czymś innym. Nie wiem jak to jest przejść taką metamorfozę i się raczej nie dowiem. Te ciało też ma swoje plusy które mogę ci pokazać. - Przejechała ci czubkiem kopyta po twoim ramieniu pokazując jak bardzo potrafi być delikatna jeśli naprawdę tego chcę. 

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na moim pyszczku pojawił się wyraz zrozumienia. Klacz przeżyła naprawdę wiele ciężkich chwil w życiu. Domyśliłem się, o jakim urządzeniu mówiła. Gdy zaczęliśmy wojnę z ludźmi. Dokładnie zgłębiliśmy ich technologię i metody walki. Teraz te rzeczy są zakazane i tak powinno pozostać. Słyszałem też wiele razy o kucykach, które nie wiedziały, co oznacza ich znaczek. Zdarzało się, że pojawiały się w dość dziwnych sytuacjach. Ja miałem tyle szczęścia, że od razu wiedziałem, co jest mi pisane gwardia była moim przeznaczeniem.
-Również wiele przeszłaś w życiu. Ale nie możemy żyć przeszłością. Trzeba patrzeć w przyszłość. Powiedziałem szczerze uśmiechając się do klaczy.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...