Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Golding Shield

Zupełnie zapomniałem, że przez te jego zabawę niemal zginęła, Lust. Teraz byłem wściekły jeszcze bardziej niż dotychczas myślą, że mogłem ją stracić wtedy. Jednak zaatakowanie tego gada nic nie da a na dodatek możemy już się niczego nie dowiedzieć, gdy zniknie nam nagle. Jego ostatnia odpowiedź nic mi nie dała. Poza tym, że próbował namieszać mi w głowie. Jedyne, co mnie cieszyło to, że nie zawsze nas obserwował. To, co robiliśmy będąc sami z Lust to nasza prywatna sprawa i wolałbym, aby to zostawało między nami. Postanowiłem ponownie go jakoś przestraszyć.

- Księżniczki domyślają, że ukradłeś tarcze. A co jak im powiem, że podzieliłeś się informacjami na jej temat z osobami nieupoważnionymi? Na dodatek można zacząć podejrzewać, że ty porwałeś księżniczkę. W końcu masz dość mocy by to zrobić. Co na to powiesz gadzie? - szach mat. Pomyślałem. Miałem nadzieje że to rozplączę mu język.

Gwardia granic

Gwardzista pobiegł zameldować dowódcy o tym, co się dzieje. Klacz siedział właśnie przy szachach przesuwając po planszy kolejne figury jak by nie zwracała uwagi na to, co się wokół dzieje.

- Prze pani - odezwał się gwardzista trochę zdziwiony tym widokiem

- Tak? - spytała znużonym głosem

- Pomimo strat buntownicy kontynuują atak - stwierdził ogier. - Plan się nie powiódł...

- Mylisz się mój drogi. Plan wyszedł doskonale - powiedziała przesuwając kopytkiem kolejną figurę.

- Ja nie rozumiem...

- To oczywiste. Rzeczy, których nie wiesz można by wypełnić naprawdę głęboką dziurę. Buntownicy tak łatwo się nie poddadzą. Gdyby byli tak słabi dawno byśmy ich pokonali. A ja już wiem całkiem sporo - powiedziała znużonym głosem. - Miło, że tu są. Miałam nadzieje, że nas zaatakują. Myślałam, że się zanudzę - powiedziała rozciągając się.

- Co mamy, więc robić?

- Pozwolić im myśleć, że wygrali. Wpadli w pierwsza pułapkę, bo zgubiła ich pewność siebie. Niech, więc dalej tak myślą. Wyślij część żołnierzy na wieże niech wygląda, że się bronimy w akcie desperacji. Każ krążownikom na razie się wycofać - powiedziała przesuwając kolejną figurę

- Ale...

- Tak wiem, że zapewne kilku naszych zginie. Jednak nie zrobisz omletu nie rozbijając paru jajek czyż nie? Niech pegazy rozgonią też ten dym. Zaatakujcie promieniami na razie to powinno wystarczyć - wiedziała już na pewno, że to nie są ci sami buntownicy, którzy zniszczyli posterunek czołgami. To był inny typ walki. Buntownicy są całkiem ciekawym zjawiskiem pomyślała. Jednak za bardzo polegają na prymitywnej sile pomyślała, gdy zbiła figurę na szachownicy i chytrze się uśmiechnęła. Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta.

Krążowniki w jednej chwili się zniknęły z pola walki można to było zauważyć po braku ataku z ich strony. Natomiast można było poczuć, że wiatr się wzmaga jakby starał się zdmuchnąć dym, który stworzyli buntownicy. Nie trzeba było geniusza by domyślić się, że to sprawka pegazów. Na wieżach pojawiło się około 50 gwardzistów, którzy zaczęli atak na wroga strzelając w stronę wroga promieniami. Jeden celny strzał i wróg padał sparaliżowany nie stanowiąc już zagrożenia. Nie ważne czy to piechota czy żołnierze w pojazdach.

Gwardia Canterlot

Gwardziści nagle poczuli, że ponownie poczuli, że ktoś teleportował się do Canterlotu bez kontroli. Natychmiast zareagowali. Ślad był mocny, więc nie mieli problemu z namierzeniem go. Około dwudziestka gwardzistów teleportowała się do budynku, w którym wciąż unosił się ślad nieznanej magii. Zaczęli kierować się do miejsca gdzie wyczuwali ją najbardziej.

Gwardziści nagle poczuli, że ponownie poczuli, że ktoś teleportował się do Canterlotu bez kontroli. Natychmiast zareagowali. Ślad był mocny, więc nie mieli problemu z namierzeniem go. Około dwudziestka gwardzistów teleportowała się do budynku, w którym wciąż unosił się ślad nieznanej magii. Zaczęli kierować się do miejsca gdzie wyczuwali ją najbardziej.

Okręt, który znalazł się w zasięgu wybuchu zaczął powoli opadać na ziemie. Wszystko wskazywało, że dla niego już ten pościg się skończył. Jednak, co ciekawe kolejne krążowniki nie zwróciły na to uwagi. Jednak, co jeszcze ciekawsze nagle się zatrzymały nie lecąc dalej za wrogim samolotem. Wciąż były pokryte energią magiczną. Jednak nagle wydobyła się z nich dziwna fioletowa chmura, która zaczęła zasłaniać cały widok na nie. A same krążowniki natomiast zaczęły powoli się wycofywać. Jakby już nie były zainteresowane Fire. Tak samo zrobiły myśliwce, które ścigały wrogi samolot.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

- Odpuść Golding... Do niego to nawet nie dotrze... W pył go twoja magia nie zetrze. Brak sensu dostrzegam i cię przed błędem zastraszania ostrzegam. Odpuść cię proszę i tym ruchem wcale nie zgrzeszę... Spójrz... Czy rozmawiać z nami nie chce? - zwróciłam się do Goldinga, próbując grać z Discordem w jego grę. Jak bardzo ambitny był nie wiedziałam. Zaczęłam bez zająknięcia zwracają właśnie w jego stronę. Nawet myśleć nie musiałam. gdy rytmizowałam swoją wypowiedź.

- Wybacz... masz jednak tą opinię zreformowanego, ale niestety nadal walniętego... - rzuciłam z odrobiną ironii. - To już nie moja sprawa i wina, to nie z mojej strony drwina... Że chaos posiadasz we władaniu  i nie wiadomo co ci do głowy strzeli... Która klacz za to samca nie zdzieli? To już po tym moim poprzednim zdaniu. Mam nadzieję że prawdę teraz usłyszałam... bo inaczej już dość się na ciebie obraziłam... - Pokręciłam głową. Nie lubiłam go... ale skoro miał coś do powiedzenia chciałam z niego wyciągnąć jak najwięcej.

- Skoro taką wiedzą posiadasz, lub też nic nie wiesz, a my już na pewno nic kompletnie nie wiemy i się z pewnością nigdy nie dowiemy i na pytania nasze jasno nie odpowiesz... Ale wiesz że dla pewności założyłam, że twoje intencje z niczego się nie biorą... Się zwyczajnie słysząc to zdziwiłam... Że radość ci sprawia to że się nad tym kuce głowią? To za proste na moją wizję świata, stąd ta krótka dezaprobata... Skoro grasz z nami i bóstwami tej krainy i znudziły ci się te z nas nierozumne drwiny. Nawet jeśli nic nie powiesz teraz, co to zmieni? Gra twa trwać będzie nadal... Po co to wszystko? Po co komplikować zabawę odkrywaniem się?.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Discord szczerze się roześmiał.

- Ja porwałem Celestię? Żeby się z nią użerać każdego dnia? Też mi coś. Poza tym tamtego wieczoru piłem uroczą herbatkę z Fluttershy - zniknął i pojawił się za nimi wsłuchując się w słowa Lust. Nie zważając na jej zdanie poklepał ją po głowie i przegrzebał grzywę pazurami.

- Piękne rymy, nie powiem, jestem z ciebie dumny. Jednak gdybym miał odpowiedzieć na twoje pytanie, hmm... - przeciągnął się w powietrzu, ale po jego chytrym uśmiechu widać było, że powie coś na co długo czekał. - A co powiecie na jakąś zagadeczkę? Przecież nie macie jeszcze wszystkich odłamków...

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Lust skutecznie wycięła mnie z tej rozmowy. Rymy to nie jest moja specjalność. Na dodatek Discord twierdzi, że ma alibi. Zapewne dość marne. Cóż to za problem dla niego wysłać do Fluttershy klona a samemu pozbyć się księżniczki? Jednak, co do jednego Lust miała racje. Moja magia i siła nic mu nie zrobią. Wobec tego stwora byłem bezradny. Dlatego straszyłem go elementami, bo tylko one są w stanie mu coś zrobić. Miałem nadzieje, że to wystarczy by rozplątać język tego gada.

Gdy tylko spostrzegłem, że swymi szponami dotknął Lust miałem ochotę rzucić się na niego.  Mimo że wiedziałem, że to nic mu nie zrobi. Moje kopyto aż drgnęło do przodu w kierunku tego stwora. To była wściekłość spowodowana tym, że traktował nas jak jakieś zabawki, z którymi może zrobić, co mu się podoba. Jednak starałem się zapanować nad sobą. Zmrużyłem oczy na pytanie Discorda. Nienawidziłem zagadek i gdy ktoś tak się ze mną bawił. Najchętniej bym powiedział, co myślę o jego propozycji. Jednak w tej chwili chyba tylko pozostało dalej grać w te jego pokręconą grę do czasu aż wszystko wyjaśnimy a księżniczka się znajdzie. Jednak nic nie powiedziałem. Lust zaczęła te wojnę na rymy, więc niech ona wybierze. Moje oczy zwróciły się na nią. Chciałem jej tym dać do zrozumienia, że to ona ma zdecydować, co mamy zrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Idąc przez te mniejsze i ciemniejsze uliczki czułam wzrok innych kucyków na sobie, nie wiem czy dobrze, że tu weszłam czy nie jednak zarobić czy zdobyć jakiekolwiek informacje byłoby warto. Przyśpieszyłam kroku rozglądając się w boki, nie wiedziałam czego się jednak spodziewać po tych dzielnicach. Choć wszystko jest lepsze niż więzienie lub kolejny pościg. Po tym Manehattańskim wolę nie być znowu tyle ścigana, tym razem od razu groźba gonitwy to teleportuje się gdzieś daleko... Inaczej się nie da.
- Gdzie by tu zarobić... - mruknęłam do siebie, musiałam coś znaleźć. 

[Bombowce - Manehattan]
Bombowce znalazły się niedaleko miasta, niedługo będą mogły zrzucić 81000 ton bomb z fosforem, to powinno załatwić 3/4 populacji miasta. Za to piloci roześmiali się na ostrzał w nich z krążownika.
- Oni raczej nas z tego kalibru broni nie trafią. - zauważył jeden z nich przez radio na kodowanym kanale, odpowiedziało mu kilka zduszonych śmiechów. A artylerzyści w samolocie dalej strzelali w wrogów aby strącić ich.

[Bombowce - Canterlot]
Bombowce z tej grupy też były niedaleko miasta, leciały wysoko na około 10km nad ziemią. Piloci już za pomocą radia kazali przygotować bomby z fosforem aby mieć to z głowy i zawrócić do Warszawy...

[Warszawa]
W Warszawie w końcu zwodowano okręty, były tak właściwie już jakiś czas temu zwodowane ale dopiero teraz zostały wyposażone w niezbędną broń, obecnie żołnierze zaczęli obsadzać te 18 jednostek, a radio zostało uruchomione by można było się porozumiewać.

[Wojska Krymskie]
Jeden z oficerów polowych położył radio na chwilę na ziemie by posłuchać komunikatu od dowództwa.
- Uwaga! Wierni żołnierze! Czas rozpocząć operację „Wij“, wiecie co robić! - oficer się uśmiechnął. Był o tym planie informowany wcześniej i wydał rozkazy, tak samo jak pozostali oficerowie. Kanał wojsk Krymskich można było usłyszeć jak ktoś się bawił częstotliwością...
Teraz zamiast przeć na posterunek armia rozdzieliła się na 3 części, na środku było około 600 żołnierzy i mieli rozkaz okrążyć posterunek. Reszta zaczęła omijać go po prostu wchodząc za różne wyżyny by ich nie widzieć i nie ostrzelać. Co więcej posterunek dostał się pod ogień z moździerzy i artylerii. Cackać się z gwardzistami nie chciano.

[Wojska Pancerne Krymu]
Szara klacz jednorożca z wiśniową grzywą właśnie siedziała w T-34/85 z wzmocnionym radiem aby można było się komunikować z resztą, miała razem z swoimi dwoma brygadami działać według operacji „Wij“. Nie martwiła się o ostrzał z krążowników, czołgi pod jej dowództwem jechały w rozproszonym szyku więc trafienie ich było sztuką.
Zaczęła na chwilę mówić przez radio do wszystkich czołgów pod jej dowództwem.
- Możecie przyśpieszyć. Mamy rozkaz jechać z maksymalną prędkościa. Szkoda, że jednak nie mamy wsparcia powietrznego. - powiedziała i spojrzała na kierowcę, który wydawał się niezwykle skupiony na kierowaniu tym pojazdem. Uśmiechnęła się, wojska pancerne interesowały ją i w końcu miała okazję się wykazać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia granica

- Ależ oni są głośni - westchnęła klacz widząc jak moździerz rozwala jedną z wierz. Według informacji, które wcześniej dostała od zwiadowców ich posterunek był powoli okrążany. Na dodatek wysłano przeciwko nim pojazdy z ciężką bronią. Czy naprawdę myśleli, że od tak odda im to miejsce? Buntownicy są tacy przewidywalni. Zgodnie z jej rozkazem gwardziści na wieżach kontynuowali ostrzał. Jednak coś dziwnego zaczęło dziać się na posterunku, gdy zaczęły pojawiać się dziwne purpurowe błyski. Zbiła kolejną figurę na szachownicy wszystko szło zgodnie z planem. Teraz niech tylko buntownicy kontynuują, co zaczęli. Dopilnuje by dzisiejszego wieczora już nie stanowili zagrożenia. Czas by wzbudzić strach w ich sercach raz na zawsze.

Gwardia Manehattan

Gwardziści wcześniej dostali uprzedzeni przez radio o zbliżającym się wrogu. Dlatego też ewakuowali cywili do bunkrów, które były przygotowane w razie ataku wroga. Gwardziści natomiast zaczęli obronę strategicznych miejsc rozstawiając potężne bariery magiczne, które miały je uchronić przed zniszczeniem. Buntownicy są naprawdę tępi myślą, że wygrają takimi atakami?

Myśliwce skutecznie omijały wrogie ataki same kontynuując atak. Natomiast krążownik w jednej chwili zniknąłby zaraz pojawiać się tuż przy bombowcach. Jeden skok wystarczył by to zrobić. Teraz, gdy byli na jego łasce ten wystrzelił z całą siłą salwę ze wszystkich dział by zmieść w pył wrogów. W tym czasie myśliwce zaczęły strzelać działkami 20mm w kokpit i silniki bombowców, które należały do słabszych części tego samolotu i powinny zostać uszkodzone. Działa bombowca były zwrócone do myśliwców które leciały za nim więc nie stanowiły zagrożenia dla tych z przodu co zaczęły atak.

Gwardia Canterlot

Informacja została nadana podobnie jak Manehattan jednak tu już dawno wszyscy zostali ewakuowani po pierwszym ataku wroga. Budynki również zabezpieczono a myśliwce były w gotowości do walki. Sam kapitan dalej szukał intruza nie zwracając uwagi, że wróg do nich leci. Jakby to zupełnie lekceważył. Już wybrał sobie cel, który chciał dorwać i nic nie mogło mu przerwać.

Podobną taktykę przyjęły myśliwce, które ścigały bombowce lecące do Canterlotu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- To że mnie olejesz nie znaczy że jak głupia polecę za tobą i się pokażę - westchneła Fire widząc że zawracają, sama skręciła na południowy-wschód nadal trzymając odległość. - Ciekawe co zrobią dalej, na pewno chcą mnie dorwać więc co zrobią jak to im nie wyjdzie? - W dalszym ciągu myślała na głos jednak ktoś jej przerwał.

- Tak jakoś nie przejmują się stratami... Nawet tarczy magicznej nie używają  - zauważył drugi pilot - Chcą żebyśmy myśleli że wygrywamy? To widać że chyba dają nam fory...

 - Coś mi tu śmierdzi, chcą żebym wykonała nierozważny ruch. Tak w sumie może się tego spodziewać przez moją rozmowę z nim podczas pierwszego starcia... - uśmiechnęła się - Nie dzięki ale nigdzie się nie wybieram. 

[Grupa ośmiu buntowników w Canterlot]

- Nie, wiesz co jeszcze musimy zrobić - odpowiedział dowódca grupy spoglądając na niego, reszta tymczasem rozstawiła się po pomieszczeniach by w razie czego móc bronić przesyłki jeśli ktoś się dowie o ich obecności. O ochronę hotelu się nie bali jeśli istniała ponieważ nie mieli dobrego uzbrojenia ale mogli zawołać gwardię która już mogła walczyć. Karabiny maszynowe kalibru 12,7 mm zostały rozstawione w łazience i w kuchni tak by mieć widok na sypialnie i wejście do niej. Trzeci swoje miejsce znalazł na prawo od drzwi wejściowych do apartamentu. To nie była jedyna broń jaką dysponowali jednak mogła łatwo posiatkować tego kto znajdzie się przed lufą. W mieszkaniu było ciemno jednak buntownikom to nie przeszkadzało z powodu prymitywnych noktowizorów wykonanych z kamer o dużej czułości na promieniowanie podczerwone. Rozmieścili to co trzeba i czekali, spokój nie był im dany długo gdy naglę w błysku światła pojawiła się gwardia. Natychmiast otworzono do niej ogień, ci co znajdowali się w sypialni powinni zostać obsypani z trzech ciężkich karabinów maszynowych. Wróg również pojawił się w kuchni i w łazience co trochę zaskoczyło buntowników, pozostała czwórka po bardzo krótkiej chwili ogarniania co się właśnie stało zaczęła strzelać do nich ze strzelb samopowtarzalnych używając amunicji wykonanej ze stali. 

[A-10]

Jeden z pilotów z grupy odebrał zniekształconą wiadomość która nie pochodziła od Fire ani od żadnego innego ich samolotu, skąd mieli taką pewność? Nikt kto chciał się z nimi skontaktować nie robił by tego ze skraju zasięgu radia, postanowili zwiększyć wysokość i przyśpieszyć by szybciej móc odpowiedzieć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Zdałam sobie sprawę, że ten sposób nie ma sensu. Nie mam jak zarobić bitów tutaj, więc jedynie podsłuchałam rozmowę kilku kucyków, nie wyglądali na jakiś porządnych obywateli a kilka z nich mówiło o jakimś „Szarym Johnie. Interesujące to było, padało również słowo kilka razy „Tajemnica’ i „Appleloosa“. Ciekawe. Jednak postanowiłam wrócić do domu, po szybkiej drodze bo było niedaleko dotarłam.
- Wróciłam. - rzuciłam, Sneaky i Sensetive tylko kiwnęli głową. - Niedługo znikamy stąd. - dodałam, chciałam jeszcze tylko sprowokować gwardię używając magii. Byłam ciekawa jak podziała na nich Czarna Magia która była teraz cała do mojej dyspozycji. - Chodźcie do piwnicy. - dodałam, teraz czekałam aż przyjdą.

[Bombowce - Manehattan]
Bombowce które były nad Manehattanem już nic sobie nie robiły z ataku wrogich myśliwców, gwardziści mogli zauważyć jak już zaczęto zrzucać po 9000kg od każdego bombowca. Po zrzuceniu wszystkiego, jeden z bombowców przyjął na siebie strzał z okrętu gwardii przez co rozwalił się na kawałki, jednak reszta robiąc zwrot uniknęła pocisków które mogły wyrządzić poważne uszkodzenia, jedynie zrykoszetowały od pancerza. Teraz bombowce wracały do Warszawy.

[Bombowce - Canterlot]
Druga grupa to samo robiła, zaczęła zrzucać bomby chcąc zagazować Canterlot. Po zrzuceniu wszystkiego zaczęły zawracać do siebie, nic więcej nie robiły.

[Warszawa]
Flota Warszawska po osiągnięciu gotowości wypłynęła z portów, nie z celem ataku na Gwardzistów a płynięciem z ważnym dyplomatą do Arabii Siodłowej, zanim rozpęta się wojnę z kolosem rząd woli mieć poparcie jakiegoś kraju.

[Wojska Krymskie]
- Melduje, że plan się powodzi panie Baronie. - zameldował młodszy oficer głównemu dowódcy ataku, ten się uśmiechnął.
- A jednak Gwardia taka mocarna nie jest. - większość jego sił omijała posterunek z zamiarem wkroczenia do Ukrainy bez walki, czołgi już tak właściwie to robiły. A posterunek długo się nie utrzyma, zobaczył nad sobą pięć samolotów Ju-87 które miały zbombardować posterunek napalmem. Włączyły jeszcze syreny by spróbować oddziaływać na gwardię psychicznie, spojrzał jak ciężarówki z artylerią już jadą za resztą armii. Porażka obecnie była niemożliwa

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

- Zagadeczka zawsze użyteczniejsza niż słowa zupełny brak - rzuciłam bezmyślnie... Co mogłam zrobić innego? Mogłam mu tylko pozwolić mówić, zabierając swoją głowę wykonując przy tym taneczny krok dostawny w bok. Cały czas patrzyłam na niego dość przenikliwie tymi swoimi specyficznymi oczami ... Miałam w głowię od dawna pewną zasadę. O swoim cielę decyduję tylko i wyłącznie ja. Jemu na nic nie pozwoliłam. Zresztą nie zasłużył sobie na nic... Nie zaimponował mi niczym że nogi by mi zmiękły a sama ochała bym i achała..

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Equestria

Zarówno w Canterlocie i Manehattanie zauważono jak zrzucono na nich dziwną broń. Ta okazała się gazem. Jednak atak nie był ani trochę skuteczny. Gwardziści dzięki hełmom i zbrojom byli odporni na wszelkie trujące gazy. A cywile zostali już dawno ewakuowani poza zasięg tej trucizny. Pozostała jeszcze kwestia pozbycia się tej trucizny, co też nie stanowiło problemu. Pegazy w ogromnych ilościach dzięki skrzydłom bez problemu utworzyły wiatr, który zaczęła wywiewać gaz poza tereny miast gdzie nie będzie już stanowić zagrożenia.

Krążowniki i myśliwce straciły zainteresowanie buntownikami po ich ataku i zaprzestały ich ścigania. Jednak wiedziano skąd samoloty nadleciały. Zaczęto zbierać gwardię by przygotować odwet. Nadszedł czas by Warszawa zniknęła z powierzchni ziemi. Nie będzie już stanowić zagrożenia nigdy więcej.

Kapitan gwardii ponownie wyczuł magię tak dobrze znajomą. Czyli intruz nadal tu był? Bardzo dobrze. Jednak, czemu się ujawnił? Coś tu było zdecydowanie nie tak. Jednak nie miał zamiaru się wycofać.

- Znów mam ślad za mną - odrzekł bez emocji do gwardzistów prowadząc ich do miejsca gdzie wyczuł ślad magiczny. Rozmyślał przy okazji nad taktyką.

Krążowniki gwardii i myśliwce dalej nie wykazywały zainteresowania Fire. Dalej wycofywały się jakby już nie stanowiła dla nich celu z radia też nie można było nic usłyszeć. Wyglądało to tak jakby dostali nowe rozkazy a stare mieli zupełnie zlekceważyć.

Gwardia, która pojawiła się w hotelu została natychmiast zaatakowana. Na szczęście zdołali się ochronić polem siłowym, które ocaliło ich życie. W sypialni było 8 gwardzistów starając się unikać ataku buntowników. Czterech w łazience. A kolejnych pięciu w kuchni. Pozostali byli na korytarzu.

Klaczy zostało jeszcze kilka figur na planszy do szachów, gdy nagle chytrze się uśmiechnęła. Buntownicy jednak są przewidywalni. Nawet się nie zastanawiali, dlaczego tak ograniczyła atak gwardii? Szkoda to był ich ostatni błąd. Miała swój cel by wycofać krążowniki z walki. A teraz czas zaczynać. Klasnęła kopytkami na samą myśl. Nagle nad całym posterunkiem i okolicy wokół powstała ogromna fioletowa bańka. Nie przypominała typowego pola siłowego jednorożców. A bardziej jakby była stworzona ze szkła. Zagradzała wszelkie drogi dojścia buntowników poza granicę. Gdy tylko powstała gwardziści zaprzestali ataku a na posterunku znów się zrobiło podejrzanie cicho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Zeszłam razem z Sneaky i Sensetive’m do piwnicy, otworzyłam znowu sejf i wyjęłam skrzynkę z probówkami. Wolałam jej nie zostawiać tym razem, po wzięciu ją typową lewitacja jednorożców. Dla zwykłej prowokacji, bo raczej tu nie mam co już szukać. A jak zarobić to mam pomysł. Ruszyłam z moimi towarzyszami do salonu gdzie po prostu położyłam skrzynkę i usiadłam w rogu na fotelu, przyjmując oryginalną formę.
- I... Co teraz? - spytała Sneaky zdezerientowana, moim zachowaniem widocznie.
- Czekamy na gwardię. W razie czego mi pomożecie, jeśli przyjdzie ich za dużo. - dodałam, nie bałam się ataku z kilku stron, za mną stała wzmocniona ściana pozbawiona całkowicie okien, tak samo z obu stron. Więc mogli tylko z jednej strony cokolwiek zrobić, a jak nawet zburzą ścianę to cały budynek zawali się. 
- Ale... Po co? Czy tamte nie mówiły, abyśmy nic nie kombinowali? - ponownie zadała pytanie Sneaky.
- No tak. Ale i tak nie mamy tu nic do roboty, a Ja mam plan. - odpowiedziałam z uśmiechem na pyszczku. - Zresztą mamy nasze umiejętności i nas nawzajem. - dodałam. Kiwnęli głową tylko pokazując wsparcie dla mnie. Praktyka zawsze jest najlepsza na żywych obiektach...

[Warszawa]
Linia fortyfikacji była cały czas wzmacniana, a to nowe armaty p-panc i haubice przyjeżdzały a artyleria p-lot. Plus niedługo dopłyną pierwsze transporty uzbrojenia z Nowej Warszawy, co więcej część oddziałów zbierała się dookoła pozycji gwardii chcąc ją ta zablokować na jakiś czas w razie wybuchu działań wojennych.

[Armia Krymu]
Wojska które miały ominąć posterunek zatrzymały się widząc tą bańkę, postanowili bardziej się rozproszyć wiedząc, że jak jest cisza to nigdy to się dobrze nie kończy. 
Dowódca stał na wzgórzu patrząc zamyślony na to.
- Niech nasze armaty p-lot ostrzelają całą przestrzeń powietrzną w odrębie tej bańki. - polecił artylerzystom, po chwili przygotowań działa p-lot kalibru 150mm rozpoczęły ogień zaporowy chcąc znaleźć jakiś wrogi obiekt latający, tym czasem piątka Ju-87 doleciała nad posterunek i zrzuciła bomby napalmowe, po 500kg każda i zawróciły by uzupełnić bomby. Również reszta Katiusz zaczęła wystrzeliwywać rakiety w posterunek jak i wszystko co należało do gwardii niedaleko niego. Chcieli go zrównać z ziemią niżeli zdobywąc, przy ewentualnych wysokich stratach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Gwardia Equestria

Do ataku na Warszawę zaczęto zbierać bardzo liczne i silnie uzbrojone oddziały gwardii. Do ataku postanowiono wykorzystać cały potencjał militarny gwardii. To miał być jeden solidny atak. Nie miało być rozmów. Warszawa wykorzystała swój limit szans. Skoro tak bardzo chcieli wojny to ją dostaną. Jednak postanowiono zaczekać jeszcze chwilę z atakiem z tylko sobie znanych powodów. Pytanie tylko jak długo.

Kapitan i reszta gwardzistów dotarli pod budynek, w którym ukrywał się tak długo poszukiwany intruz. Zmrużył lekko oczy na widok budynku. Wyglądało mu to na klasyczną zasadzkę. Najpewniej mieli wejść do środka a wróg by ich wybił. Bardzo oryginalne zagranie. Chyba naprawdę uważali, że mają do czynienia z idiotą. Kapitan wskazał kopytem na okoliczną chmurę pegazom. Te natychmiast tam poleciały chowając się z nią. Kolejny wskazał dachy sąsiednich budynków. Dobrze wiedzieli, co ma na myśli. Wzlecieli na dachy czekając na sygnał. Kolejny pegazom kazał wzlecieć nad budynek i tam czekać. Ziemskim kucykom i jednorożcom kazał otoczyć budynek ukrywając się w zaułkach. Z samym kapitanem zostały cztery kucyki. Dwa ziemskie i dwa jednorożce. Róg kapitana zaczął intensywnie świecić. Miał pewien pomysł. Chciał nieco namieszać intruzom. Miał zamiar użyć zaklęcia transmutacji i zmienić budynek w wielką galaretkę. Kryjówka intruzów stanie się ich więzieniem. Nie łatwo będzie im wydostać się z wnętrza takiej porcji kleistej substancji. Zaczął, więc zaklęcie transmutacji.

Na granicy po ataku na bańkę zaczęły pojawiać się na niej liczne pęknięcia. Zupełnie jakby nie miała chronić gwardzistów przed atakiem. W samym powietrzu jak i poza bańką nikogo nie było. Zupełnie jakby gwardziści chcieli by buntownicy zaatakowali bańkę tak jak to zrobili. Gdy pojawiło się ostatnie pęknięcie. Bańka się rozkruszyła na kawałki. Jednak po tym doszło do uwolnienia ogromnej fali energii, która była najwyraźniej zmagazynowana wewnątrz tej bariery. Najwyraźniej to było celem tej bańki miała zatrzymywać energię, którą przez ten cały czas zbierali tam gwardziści. Energia uderzyła z ogromną siłą w zasięgu 10km zdmuchując wszystko na swej drodze niczym nic nieznaczące pyłki na wietrze. Drzewa, które oberwały tą siłą leciały we wszystkie strony wyrywane z korzeniami. Więc wrogie pojazdy czy kucyki, które były w jej zasięgu nie stanowiły żadnej przeszkody.

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Teraz skierowała samolot na południowy-zachód. Miała już pewien pomysł jak wrócić do gry, zdziwili ją z tym wycofaniem się ale jaki był tego cel? W ten sposób jej raczej nie zestrzelą więc to się raczej mija z celem. 

- Ciekawe czy stwierdzą że odleciałam... - zastanawiała się Fire - Chyba dali sobie spokój z gonieniem mnie bo byli za wolni.

- Możesz mieć racje, nie wydaje mi się żeby to mogło być jakoś szczególnie szybkie - stwierdził drugi pilot - Nieaerodynamiczny kształt i duża waga nie sprzyja w osiąganiu dużych prędkości.

[Grupa 8 buntowników w Canterlot]

Buntownicy szybko zobaczyli że ich atak jest bezskuteczny, na szczęście nie dysponowali tylko strzelbami i ciężkimi karabinami maszynowymi. Wcześniej po pokojach zostały ustawione miny z zapalnikiem kontaktowym które zawierały 3 kg heksogenu w cienkiej stalowej obudowie. Pech chciał że jeden z gwardzistów w sypialni teleportował się dokładnie na jedną z nich detonując ją, bariera która miała ich chronić tylko wzmocniła siłę eksplozji ponieważ fala uderzeniowa nie miała miejsca by się rozprężyć. Atakujący co znaleźli się w kuchni i sypialni napotkali na podobny problem tylko z tą różnicą że ich nie miało zabić tylko ciśnienie, otrzymali bonusowe 160 wolframowych kulek zatopionych w miękkim metalu rozpędzanych do 1 km/s za pomocą 1 kilograma ładunku wybuchowego. Odłamki miały podobne możliwości przebijania pancerza do ciężkich karabinów maszynowych które co prawda posiadały większą energię kinetyczną ale mniejszy kaliber rekompensował to. Mieli szczęście że ich kopyta akurat nie napotkały na żaden zapalnik ale buntownicy szybko mogli to naprawić. Dowódca który w tym momencie uzbrajał przesyłkę zdecydował się na detonację min drogą radiową, niestety nie mógł wybrać pojedynczych sztuk jednak i tak to zrobił, nie obchodziło go że jedna z nich znajduje się niecałe dwa metry od niego. 

 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Discord uśmiechnął się półgębkiem i poleciał trochę dalej, żebyście mieli na niego dobry widok.

- Odłamków brakuje wam czterech, a ja wiem, gdzie można je znaleźć. A oto zagadka:

Każda część układanki coś sobą przedstawia, a obraz każdej z nich znaczeniem ją umiejscawia. Droga nie będzie prosta, spotka was wiele trudności, podpowiem jednak, że dzień w niedalekim miejscu gości.

Po tych słowach Discord zamilkł, jakby nad czymś rozmyślał.

- Zastanawiam się, czy nie powinienem was o tym poinformować przed zagadką... ale chyba Luna się tu zbliża - wzruszył ramionami z uśmiechem i zniknął.

Rzeczywiście, mogliście już usłyszeć kroki, ale jeszcze nie pod samymi drzwiami.

[Zaklęcie: 57 - nieudane]

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Wstałam w końcu i spojrzałam na Sneaky i Sensetive, więc jak widać gwardziści raczej nie mają ochoty wejść do tego domostwa. No cóż, mi to było na kopyto. Miałam więcej czasu aby się przygotować.
- Chodźmy może do jakiegoś dobrego punktu do obserwacji. - rzuciłam, ci kiwnęli głową i ruszyłam na piętro. Moi towarzysze też i zatrzymaliśmy się na kolejnym piętrze.
- I co teraz? - zapytała Sneaky.
- Czekamy raczej. Nieważne co zrobią mamy mnie. - odparłam niezwykle pewna siebie wskazując jeszcze na swoją pierś.
- Oby. - odpowiedziała Sneaky z nastawieniem raczej pesymistycznym. - I tak pewnie rzucą na nas wszystko co mają i na nic się zda, że znasz wszystkie poziomy magii i czarną do tego. - dodała.
- Może. - rzuciłam z nieco popsutym humorem, nie chciałam się na razie z nią kłócić. Gdyby nie Ona byłabym jednak w lochach w Crystal Empire i tyle by z tego było.

[Warszawa]
W Warszawie nastąpiły szybkie wybory by zmienić rząd i w wprowadzić ostatnie możliwe reformy przez pewną wojną. Na razie największe mają szanse konserwatyści i sojusz socjalistyczny.

[Flota Warszawa]
Flota dalej płynęła do Arabii Siodłowej w celu dotarcia tam z przedstawicielem dyplomatycznym, lepiej mieć poparcie jakiegoś kraju na arenie międzynarodowej. Ataku Equestrii się nie obawiano, na statku flagowym powiewała flaga informująca o transportowaniu dyplomaty.

[Armia Krymska]
Oficerowie widząc, że bariera pęka aż za łatwo postanowili rozłożyć specjalne bariery z polszenem. Przypominały blokady przeciwczołgowe, ale na stalowych ściankach były przyczepione kryształy Polszenu. Bo szybkim rozlokowaniu pewnej ich ilość zauważyli, że bariera pęka, szybko jednorożce rozlokowały bariery a do tego pojedyńczy żołnierze rozstawili, specjalne osłony zbudowane specjalnie z myślą o obronie przed tornadami, powinni nie odlecieć, bo te cudeńka były skuteczne przeciwko silnym tornadom.
Czołgi po prostu otoczyły się barierą, może i było małe prawdopodobne, że wytrzymają ale zredukuje to uszkodzenia. 
Jak fala energii zaczęła przechodzić bariery z Polszenem zaczęły wyraźnie świecić pochłaniając dużą część energii z tej fali, teraz pytanie czy to wystarczy. Bynajmniej prawdopodobnie posterunek był zrównany z ziemią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Z uwagą słuchałem zagadki Discorda. Jednak nic mi nie przychodziło do głowy. Cały Discord wiecznie robi problemy zamiast dać nam odpowiedź na tacy. Mam już dosyć tych problemów. Wciąż kolejne zagadki. Każda gorsza od poprzedniej a odpowiedzi nadal brak. Dzień w niedalekim miejscu gości? Co on chce nam powiedzieć? Z mojego zastanowienia wyrwały mnie kolejne słowa Discorda. Księżniczka się tu zbliża? Pomyślałem przerażony. Gdy nagle Discord w jednej chwili zniknął. Przeklęty gad specjalnie przeciągał te rozmowę byśmy wpadli w kłopoty.

Już słyszałem kroki księżniczki jak się zbliża. Musimy się stąd wynosić lub ukryć i to szybko. Nawet ja, chociaż mogę poruszać się po zamku mam zakaz wchodzenia do komnat księżniczek. Chętnie bym chwilę pomówił z księżniczką o tym, co tu znaleźliśmy. Jednak teraz nie była pora na to. Samo wtargnięcie tu to jedno, ale jakby dowiedziała się, kim jest Lust nigdy bym sobie nie wybaczył. Rozejrzałem się szybko po pokoju i mój wzrok skierował się na łóżko. Szybko się pod nie wczołgałem. Moje oczy zwróciły się na Lust.

- Lust szybko schowaj się - szepnąłem w jej stronę. Miałem nadzieje, że schowa się tam gdzie ja. Wtedy będę mógł nas teleportować w razie gdyby nas odkryto.

Gwardia Equestria

Krążowniki dalej się cofały. Coraz bardziej oddalając się od agresora. Widać było po dowódcy, który już wcześniej walczył z tą klaczą z samolotu, że nie jest tym zachwycony. Jednak nie miał na to wpływu. Musiał zrobić, co kazano. Nagle spojrzał na gwardzistów.

- Pozakładajcie je na wszelki wypadek na okolicznych górach - zwrócił się do pegazów. Te tylko kiwnęły głową i zaczęły odlatywać z krążownika i kierować się ku ziemi.

Gwardzista, który wpadł na bombę nie miał szczęścia i natychmiast poniósł śmierć. Gdy doszło do kolejnej serii wybuchów trzech gwardzistów podzieliło los towarzysza będąc za blisko źródła eksplozji. Dwóch kolejnych zostało rannych. Gwardziści, którzy przetrwali nie mieli zamiaru dać buntownikom kolejnej okazji do ataku. Wszyscy zaczęli atak w ich kierunku z broni zwanej promieniem. Mieli zamiar wziąć ich żywcem by później przesłuchać. Strzelali w stronę buntowników chowając się za ścianami i meblami by ci ich nie trafili swoją bronią.

Kapitan zmarszczył brwi widząc, że plan się nie powiódł. Chyba zesztywniał od tego siedzenia za biurkiem. Ale co mu szkodziło spróbować jeszcze raz? Ponownie zaczął zbierać energię by przygotować zaklęcie transmutacji. Miał nadzieje, że tym razem mu się jednak powiedzie. Gwardziści wciąż czekali na sygnał z jego strony.

Energia wyzwolona przy wybuchu nie zwracała uwagi na polszen. Można było założyć, więc że nie jest utworzona z magii. Tak samo wyzwalała wielką siłę na barierach jednorożców. Widać było, że nie stanowiły one dla niej jakiejś potężnej przeszkody. Samego posterunku dalej nie było widać. Fruwające drzewa i ziemia przysłaniały wszelki widok na posterunek i gwardzistów.

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Czekałam nudząc się aż w końcu nie miałam zamiaru czekać. Ja tak oni nie wejdą to inaczej ich sprowokuję. Zeszłam a raczej zbiegłam po schodach z towarzyszami, chciałam wyjść tylnym wyjściem na zewnątrz. Po dojściu do drzwi przekręciłam klamkę wchodząc do podwórka które było z tyłu. Tu było się trudniej bronić, bo w końcu walka z kilku stron jednak trudniej podejrzewać to miejsce o zasadzkę.
Po wyjściu na zewnątrz odrazu odwróciliśmy się przodem do budynku i cofaliśmy obserwując szczególnie dachy, było to popularne, że pegazy tam siedzą. Niestety. 
- To możemy załatwić ich ilu nam się podoba? - zapytał Sensetive, kiwnęłam głową przytakująco na co On się szerzej uśmiechnął. Zawsze mamy jednego asa w rękawie. 

[Armia Krymska]
Fala Energii zdmuchnęła na pewną odległość żołnierzy jednak nie zabiła wszystkich, czołgiści mieli te szczęście, że w czołgach istniały takie rzeczy jak poduszki więc się nie poobijali śmiertelnie.
Gorzej było z piechotą, ale ci którzy mogli teleportowali się na ziemię kiedy byli w powietrzu i próbowali lewitacją złapać swoich. Było to trudne ale możliwe, priorytet miały pegazy które mogły pomagać w łapaniu swoich. Choć straty istniały, ale nie bez powodu to była armia ochotnicza. Straty można było szybko uzupełnić.

[Warszawa]
Wybory ostatecznie wygrała koalicja komunistów i socjalistów, którzy zaczęli wdrążać szybko reformy o gospodarce centralnie planowanej, nawet udało im się zdobyć dużą władzę w państwie co wykorzystali by szybko zmienić oficjalne umundurowanie i flagę państwową która nie była dobra ich zdaniem.
Próbowano jeszcze zorganizować dyplomatę by do ostatniej chwili opóźnić atak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Gdy była 250 km na południe od Canterlot zwiększyła wysokość i prędkość do maksymalnej, chwilę potem odpaliła cztery rakiety. 

- Może jeszcze ze dwa ustrzelę... - powiedziała zawracając, nie była tego pewna ponieważ byli na granicy zasięgu. Zerknęła na poziom paliwa, jeszcze nie było z nim tak źle.

- Nie wydaje mi się, są za daleko. Musiałabyś się zbliżyć do nich - odpowiedział drugi pilot co o tym myślał.

- Możesz mieć racje... - Jej głos był lekko zawiedziony - Ale na zmianę decyzji za późno, za moment się przekonamy czy się uda.

[Grupa 8 buntowników w Canterlot]

Paru gwardzistów padło jednak nie tak wiele jak buntownicy sobie życzyli zamiast tego pochowali za meblami i ścianami i po chwili zaczęli do nich strzelać jednak z powodu panującej ciemności w pomieszczeniach nie widzieli gdzie dokładnie jest ich cel. Dowódca który był w zasięgu działania miny oberwał ośmioma odłamkami, siedem z nich trafiło w zbroję z której zaczęła wypływać dosyć gęsta ciecz a ostatni trafił w strzelbę niszcząc ją. Widząc że jeden z gwardzistów schował się do wanny a drugi za szafką poczęstował ich dwoma granatami zawierającymi 1 kg heksogenu z zapalnikiem uderzeniowym więc nie było szans by go odrzucić. Był gotowy w razie czego dobić przeciwnika używając do tego celu strzelby. Buntownik obsługujący karabin maszynowy otrzymał dwa trafienia z promienia jednak nie przeszkadzało mu to by strzelać do wroga znajdującego się w sypialni.

Sytuacja w kuchni wyglądała podobnie, w kierunku wroga zostało rzuconych cztery takie same granaty. Wszyscy otrzymali po jednym trafieniu z promienia, kucyk który obsługiwał 25 kilogramowy karabin skierowany w stronę największego z pokoi próbował posiatkować gwardię przez co oberwał dwa dodatkowe strzały z jej broni.

W sypialni gdzie było najwięcej gwardzistów sytuacja wyglądała najgorzej, buntownik z karabinem maszynowym dostał cztery strzały ale był na tyle przytomny by otoczyć się słabą tarczą magiczną. Ostrzał z ckm jednak nie ustał i rozsypywał meble oraz ściany na kawałki. Drugi żołnierz rzucił w nich dwa granaty z ładunkiem wybuchowym i trzeci z którego wydobywał się gęsty trujący dym. Kucyk znajdujący się obok niego otrzymał trzy trafienia z broni gwardii i próbował zabić kogoś ze strzelby. 

[Baza]

Rozpoczęto pracę nad nowym źródłem energii elektrycznej w bazie, oprócz tego starano się ulepszyć jedną z broni.

[Shatter]

 Przekrzywiłem głowę i spytałem samego siebie - Ale jak to sprawdzić samemu? 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Equestria

Krążowniki dalej leciały nie zwracając uwagi na samolot wroga jakby o nim zapomnieli. W tym czasie pegazy zgodnie z rozkazem zaczęły przygotowania. Każdy pegaz wylądował w różnych miejscach na ziemi a następnie za pomocą kopyt wykopali małe dziury, do których wrzucili dziwny klejnot świecący fioletowym światłem. Gdy go umieścili natychmiast je przysypali ziemią. W tych miejscach zaczęło pojawiać się światło, które zaczęło wręcz przebijać się przez ziemię. Teraz już trzeba było tylko czekać.

Gwardzista widząc granat w wannie próbował się ratować przed eksplozją, lecz gdy już wyskakiwał doszło do eksplozji, która go odrzuciła. Wciąż żył, ale teraz leżał na ziemi plackiem ciężko oddychając. Drugi za szafką w samą porę zobaczył granat i zdążył wyskoczyć posyłając przy okazji serie z promienia w miejsce, w które został wyrzucony granat. Miał nadzieje, że trafi. Jednak nagle poczuł jak coś trafiło go boleśnie w okolicy żebra. Czuł jak krew opuszcza jego ciało. Jednak leżąc na ziemi posyłał kolejne pociski we wroga do czasu aż nie zginie będzie walczył.

Jeden z gwardzistów oberwał w kopyto, na co wrzasnął z bólu starając się schować przed kolejnym ostrzałem. Przy okazji wystrzelił serie z promienia próbując się ukryć. Kolejni zdołali w porę zareagować na ostrzał i granaty rzucone w ich kierunku. Kontynuowali ostrzał starając się pomóc rannemu towarzyszowi. Mieli też problem gdyż zaczynało brakować kryjówek przez te ogromne zniszczenie.

Sytuacja tutejszych gwardzistów była najlepsza. Dzięki zamroczeniu, jakie sprowadzili na wroga nie mieli większych problemów z unikaniem ostrzału wroga. Starali się wysłać kolejne pociski w ich stronę by w końcu któregoś sparaliżować ostatecznie. Zastanawiali się, jakim cudem ci buntownicy jeszcze stoją. Być może mają w pancerzach coś, co osłabia promień. Trzeba to później zbadać.

W hotelu zapanował chaos, gdy usłyszano walkę. Natychmiast wszystkich ewakuowano a ochrona została wysłana by sprowadzić więcej gwardzistów by skończyć te walkę.

Pegazy, które schowały się w chmurach zauważyły jak trójka nieznanych osobników opuściła budynek. Czyli plan nie wyszedł tak jak chcieli. Kapitan nie musiał już próbować rzucać zaklęcia. Najwyraźniej intruzi ich nie zauważyli, co postanowili wykorzystać. Każdy z ukrytych pegazów wymierzył promień w kierunku nieznanych osobników. Jeden celny strzał i będą leżeli sparaliżowani przez 8 godzin. Niezależnie czy to kucyk czy podmieniec. Ich magia już wcześnie zdradziła, że to podmieńce. Natychmiast zaczęli ostrzał w ich kierunku. Ostrzał został zauważony przez kapitana i innych gwardzistów i ci zaczęli ruszać w kierunku gdzie był atak.

Klacz zmrużyła oczy widząc, że fala nie zatrzymała buntowników. Co ciekawe posterunek stał nienaruszony. Ciężko westchnęła na to wszystko. Najwyraźniej i tutaj nie znajdzie tego, czego szuka. No cóż przynajmniej można jeszcze się pobawić i skończyć te zabawę póki buntownicy są osłabieni. Była ciekawa jak wiele woli walki w nich jeszcze pozostało. Machnęła kopytem w kierunku gwardzistów by rozpocząć atak i zetrzeć to niby wojsko z powierzchni ziemi. Na polu walki pojawiły się katapulty. Pociski wysmarowano łatwopalną ciężką do zgaszenia cieczą i zaczęli ostrzał. Reszta gwardzistów zaczęła otaczać teren w okolicy buntowników by wystrzelać ich promieniami. Klacz spojrzała w niebo i spostrzegła jak powoli na niebie zbierają się czarne chmury. Wszystko szło zgodnie z planem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Rozglądałam się dookoła by zobaczyć gdzie są gwardziści, miło przynajmniej, że mam okazję załatwić kilku. Ostatnio to tylko mi się od nich dostawało... A teraz, mam okazję. Kątem oka spojrzałam jak obok nas trafił w ziemię jakiś promień. Instynktownie otoczyłam nas jadowicie zieloną barierą, nie jestem pewna ile by wytrzymała magiczna najsłabsza, ale ta stworzona z energii trochę wytrzyma.
- Widzę, że już zauważyli nas. - zachichotałam, brakowało mi możliwości zrobienia czegokolwiek oprócz uciekania. Bardzo mi tego brakowała. A kiedyś bym nie pomyślała o walce, teraz jednak mamy sporo czasu zanim coś nam zrobią. Bariera blokowała skutecznie promienie. 
- A jak przyjdą lądowe posiłki to co robimy? - zapytała z uśmiechem Sneaky, widać mój pozytywny nastrój do załatwienia kilku puszek też się jej udzielił.
- Bierzemy trofea czyli ich zbroje i znikamy stąd. Mogą nas gonić nawet cały dzień, i tak nie dogonią. - odpowiedziałam, myśląc co potem. Preferowałabym do Manehattanu na krótką chwilę, tam najłatwiej o pieniądze. 

[Warszawa]
Decyzja o zmianie umundurowania na „rewolucyjny“ została zaakceptowana, przez szybkie spotkanie Czerwonej Ręki czyli partii socjalistycznej. Pozwolono im wygrać w szybkich wyborach tylko dlatego, że najlepiej przemówią do ludności by bronili granic Warszawy. Choć posuwają się trochę za daleko, bo już zmieniają flagę i nazwę kraju.
Propozycją flagi jest flaga ZSRR a nazwa to Warszawska Republika Socjalistyczna, nie przedobrzyli jednak ich pierwsze plany są wyjątkowo niepokojące.

[Armia Krymska]
Udało się uratować większość żołnierzy, około powyżej 3/4. Jednak resztę trzeba będzie pochować bo ich uszkodzenia są „spore“. Choć te słowo to duże niedomówienie. Na drugim brzegu rzeki obyło się prawie bez żadnych strat w kucach i sprzęcie, co pozwoliło szybko przygotować sprzęt do walki.
- Nacierają! - krzyknął jakiś szeregowiec, przyciągając uwagę innych. Faktycznie leciały w nich pociski z katapult oraz gwardziści nadchodzili. Pociski zostały uniknięte przez zręczne przegrupowanie rozproszonych i rozbitych oddziałów. Teraz tylko odeprzeć kontratak gwardzistów, w tym celu większość rzuciłą się na ziemie.
- Ognia! - ryknął porucznik Balshoy, po chwili rozległ się huk ciężkich karabinów maszynowych typu Maxim Mg 08. Były wyposażone w nową amunicję która bez problemu przebija pancerze gwardii. Rozległy się również huki rkm’ów Mg 08/15, karabinów Mosin wz. 07 i Ak-47. Każda z tych broni miała podobnie zmodyfkowaną amunicję co Mg 08. Czyli wysoko-penetracyjna i przystosowana do walczenia z gwardzistami. Przy okazji dało się usłyszeć ponownie ryk syren Ju-87 które nadlatywały aby zająć się katapultami. Tym razem wyposażone w typowe bomby burzące 500kg. Była to ponownie piątka samolotów, która startowała z lotniska polowego które było poza zasięgiem tej fali energii. Jak się uda odeprzeć ten atak, pozwoli to na przegrupowanie się i rozpoczęcie kontrataku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Po paru minutach rakietom skończyło się paliwo i zaczęły opadać w kierunku Canterlot.

- Mówiłem? - spytał drugi pilot.

- Nie wymądrzaj się, przynajmniej rozwalimy trochę miasta.

[Grupa 8 buntowników w Canterlot]

Dowódca odruchowo padł na ziemie gdy wyskoczył gwardzista zza szafki i o mały włos nie oberwał promieniem, wystrzelił jeszcze trzy razy w jego kierunku by go dobić a potem wrócił do uzbrajania bomby. Ciecz która wypływała z siedmiu dziur po odłamkach spływała mu po brzuchu i kapała na ziemie. 

Gwardziści już nie mieli osłon, żadnych. Jedyna szafka w tym pomieszczeniu została rozwalona. Jednorożec który oberwał tylko jednym promieniem przejął karabin maszynowy  już sparaliżowanemu przyjacielowi i ciągłą serią przeciągnął po całym pomieszczeniu, od prawej strony do lewej lufę broni. Nie mieli gdzie się ukryć lub uciekać, chyba że wykazali się dużym refleksem i zdążyli paść na ziemie. Tym miał się zająć drugi buntownik który oberwał drugim promieniem rzucił w ich kierunku trzy pozostałe granaty w tym dwa burzące i korzystając ze strzelby starał się dobijać tych co mieli okazję przeżyć. 

Sytuacja buntowników nie była najlepsza, kucyk z karabinem maszynowym był bliski utraty przytomności jednak jego tarcza się trzymała, ledwo ale jednak. Buntownik uzbrojony w działo bezodrzutowe zdecydował się go użyć, nie celował w gwardię bo nie musiał... Żarty się skończyły. Próbował tak trafić by samemu nie oberwać. Pocisk kalibru 84 mm uderzył w ścianę i praktycznie po całym pomieszczeniu rozpylił materiał wybuchowy, ułamki sekund potem została zdetonowana. Nie było gdzie uciekać, dało się przeżyć tylko w rogu który zajmowali buntownicy ale nie było pewne że oni też wyjdą z tego w pełni zdrów. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Gwardia Equestria

Z ziemi gdzie wcześniej zostały zakopane kamienie światło zaczęło się robić coraz intensywniejsze. W pewnym momencie promienie zaczęły uderzać prosto z ziemi w kierunku nieba niczym reflektory. Kilka takich promieni stało na drodze do Canterlotu. Chmura stworzona przez krążownik, która do tej pory była nieruchoma zaczęła się kierować na światła. Dowódca krążownika patrzył na cały spektakl przez lornetkę z uśmiechem. Teraz brakowało jeszcze tylko jednej rzeczy w postaci wrogiego samolotu. Miał nadzieje, że jednak przyleci dokończyć dzieła a wtedy on uruchomi pułapkę i zniszczy te buntowniczkę raz na zawsze. Nagle zauważono rakiety które zbliżały się w stronę Canterlotu. Na ich drodze pojawił się jeden z krążowników dzięki skokowi otaczając się barierą przyjął atak na siebie.

Gwardzista, który wyleciał z wanny ocknął się. Nie był w stanie się podnieść na dodatek kręciło mu się w głowie. Wiedział, że zbyt wiele już nie zrobi. Zobaczył w okolicy ciało towarzysza, do którego zaczął się czołgać. Spojrzał na promień. Ta broń już mu się nie przyda nie jest w stanie nawet dobrze wycelować. Ale jego towarzysz miał coś jeszcze. Jeśli ma tutaj zginąć to zabierze tego drania ze sobą. Zerwał torbę towarzysza gdzie miał kilka ładunków wybuchowych. Uzbroił je a następnie rzucił w stronę buntownika i padł znów na ziemię wykończony.

Możliwości ucieczki się ograniczały. Gwardziści postanowili iść w ślady buntowników. Padli na ziemię ranni. Nie mieli już gdzie uciekać. Zostało już tylko jedno wyjście. Jeden gwardzista padł wykończony. Kolejny strzelał ledwo żywy będąc już jednym kopytem w grobie, podczas gdy ostatni rzucił w stronę buntowników torbę z uzbrojonymi ładunkami wybuchowymi. Miał nadzieje, że to pozwoli wykończyć ich raz na zawsze.

Gwardziści nie zdołali uchronić się przed wybuchem. Jeden z gwardzistów jeszcze ciężko oddychał leżąc przygnieciony kamieniami. Nie miał już siły by walczyć. Na dodatek był nieprzytomny. W tym czasie w stronę hotelu powoli kierowały się posiłki powiadomione przez ochronę hotelu.

Pegazy kontynuowały atak, gdy nagle zaczęli zewsząd wybiegać inni gwardziści otaczając podmieńce i celując do nich z broni. Wszyscy oprócz jednego. Kapitana gwardii Canetrlotu, którego zbroja wyróżniała go od innych. Spojrzał na bańkę, w której ukrywała się trójka intruzów. Przyłożył nagle kopyto do pyska jakby nad czymś myślał.

- Co my tu mamy? - wskazał kopytem na Sandy i Sneaky. - Dwa obrzydliwe robale, które starają się udawać klacze i...  - wskazał na Sensitiva - Nie mam pojęcia, co to jest, ale wygląda pokracznie i widać, że jego inteligencja nie przerasta naszych źrebaków. Zadam wam pytanie zanim z wami zrobię porządek. Czy Chrysalis w gnieździe hoduje same bezmózgie okazy czy wy akurat należycie do tych, którym zapomniano wyhodować ów organ? Według umowy z Manehattanem mamy uwolnić każdego złapanego podmieńca. My jednak żadnego nie złapaliśmy. Więc nie spełniacie warunków umowy. Według informacji mojego zaufanego gwardzisty niema już żadnego podmieńca w Canterlocie. Jest tylko wasza trójka. To wielka szkoda. Gdyby była was, chociaż dwudziestka to byłyby równe szanse a tak? Powiedzcie mi jak bardzo lubicie ogień? - spytał dość wrednie. Gdy nagle jeden z pegazów rozlał jakąś ciecz wokół bariery Sandy a kapitan rzucił na nią zapałkę, przez co ta momentalnie stanęła w ogniu. - Bańka wiecznie was chronić nie będzie i nie trudź się łatwo tego nie zgasisz. Obrażasz nas robalu używając magii przeznaczonej dla jednorożców. Poddajcie się to będę dla was łaskawy - odparł kapitan.

Gwardziści ukryli się w okopach przed ostrzałem wroga a potem sami odpowiedzieli ogniem w ich stronę. Na katapulty nałożono zaklęcie kamuflażu, dzięki czemu te stały się w jednej chwili niewidzialne dla oczu wroga. To samo zrobiono z pociskami. Teraz nie sposób było określić skąd nadciąga atak. W tym czasie na niebie pojawiły się myśliwce, których zadaniem było strącenie pojazdów wroga. Niebo robiło się coraz bardziej czarne. Można było usłyszeć też grzmoty w okolicy na dodatek wiatr się również wzmagał. Nie wyglądało to na zwykłą burze.

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Grupa ośmiu buntowników w Canterlot]

- Jak mnie głowa boli... Trochę jakbym miał kaca... - powiedział do dowódcy kucyk z karabinem maszynowym który otrzymał dwa trafienia z promienia. Odwracając się spostrzegł że ktoś się czołga po ziemi, chwilę mu to zajęło zanim skontaktował że to gwardzista który zdążył już zerwać niezbyt przyjaźnie wyglądające coś. Z lewej! - próbował odepchnąć obiekt zaklęciem ale niestety nie udało mu się. Dowódca zauważył jednak co się dzieje i zły że kolejny raz mu przerywają teleportował się na drugi koniec łazienki i został tylko rzucony o ścianę, podniósł się i jak gdyby nic wrócił do poprzedniego zajęcia. Był zdeterminowany to zrobić a gwardia cały czas mu przerywała, nie przejmował się kucykiem który uratował mu życie chociaż wiedział że z nim raczej nie jest najlepiej. Ktoś się nim powinien zająć jeśli żyje.

Torba którą rzucił gwardzista nie dotarła do celu, przeszkodziła jej w tym ściana działowa budynku która została odepchnięta przez falę uderzeniową pocisku zdetonowanego w sąsiednim pomieszczeniu. Do buntowników dotarły tylko odłamki gipsu i kartonu które nie były w stanie przebić się przez zbroję zrobionych ze znacznie wytrzymalszych materiałów.

- To chyba mamy teraz tylko dwa pokoje... - Jeden z nich postanowił trochę rozluźnić atmosferę. Mina mu zrzedła gdy zobaczył wylatującego kucyka z łazienki wraz z karabinem maszynowym. Do niego dotarła jednak fala uderzeniowa z ładunku gwardii i widocznie wgniotła zbroję na brzuchu, poruszał się jakby nie był do końca zdrów ale starał się to ukryć.

W sypialni kucyki które spowodowany tą dużą eksplozję przetrwały, zbroję wytrzymały chociaż w wielu miejscach było widać pęknięcia a jeden z buntowników miałby w gałce ocznej masę odłamków szkła gdyby go nie zamknął. Chwilę potem przed oczami przeleciał im jakiś czworonożny obiekt a gdy upadł na ziemie nie ruszał się. Postanowiono mu pomóc jeśli żył, przetransportowano go do łazienki i próbowano ocenić rany jednak przez zbroję było to trudne do wykonania. Jeden z nich przeładował swoją broń i ubezpieczał resztę gdyby okazało się że gwardii jest więcej. Buntowników zdolnych do walki było coraz mniej, tylko dwóch w ogóle nie oberwało promieniami, jeden był martwy, drugi był sparaliżowany a kolejny niezbyt szybko ogarniał co się dzieje.

[Fire]

Krążownik który pojawił się na drodze rakiet oberwał dwiema a dwie zdołały go wyminąć i polecieć w stronę Canterlot. 

- Da się jakoś powiększyć zasięg tych pocisków? - spytała Fire przez radio kucyka który zajmował się ewentualnymi naprawami po otrzymanych trafieniach.

- A niby jak chcesz to zrobić? Cudotwórcą nie jestem - stwierdził jednorożec - Chociaż gdybyś wzleciała jeszcze wyżej to by poleciały dalej.

- Właśnie nie mogę, jestem na maksymalnej wysokości - powiedziała zła Fire, wiedziała że im dalej od krążowników tym bezpieczniej - Z drugiej strony... Czego ja się tak boję?

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]
Patrzyłam spokojnie na bezskuteczne ataki pegazów na naszą bańkę, w końcu wyszła reszta i ich dowódca. Po pelerynie która od razu rzucała się w oczy, pewnie ma duże ego. Jak zresztą większość gwardzistów którzy są wysocy stopniem. Był conajmniej śmieszny, jego słowa nas rozśmieszały... A Sensetive nawet nie przejął się tą jawną obelgą.
- Och. Dzięki ci litościwy i miłosierny, że chcesz być dla nas łaskawy. Naprawdę, twa oferta jest nie odrzucenia a mądrość z twego pyszczka płynie strumieniem. - odpowiedziałam z tonem jakbym przemawiała do jakiegoś tłumu, po chwili zaczęłam się śmiać. Widać było, że jawnie z niego kpie. Po chwili podpalili naszą kopułę, to dało się łatwo zgasić.  - Sneaky, zrób drugą kopułę i przygnieć ten ogień. - rzuciłam w jej kierunku.
Sneaky kiwnęła głową i po chwili skupienia pojawiła się kolejna, niewiele większa kopuła, przygniotła ogień przez co ten pozbawiony tlenu po chwili zgasł. A bariera się wzmocniła przy okazji.
- Masz coś lepszego jednorożcu od siedmiu boleści? - zapytałam pewnym sobie tonem. - Bo na razie sam pokazujesz, że twoja inteligencja... Jest niska. Choć to duże niedomówienie. - dodałam, chciałam uderzyć w jego ego.

[Armia Krymska]
Piloci Ju-87. Zapamiętali gdzie stoją katapulty, a jako iż byli blisko zrzucili swoje 500kg bomby na nie, zamieniając szybko tą groźną artylerię w złom. Akurat tego się przetrwać nie dało.
Tym czasem reszta żołnierzy skutecznie się broniła powoli się łącząc ponownie jedną armię, chcieli załatwić tych gwardzistów szybko. Plus czołgiści obici ale żywy zaczęli się ogarniać i stawiać swoje czołgi na gąsienice.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Equestria

Kapitan tylko wzruszył ramionami na widok jak ogień gaśnie. Słowa tego żałosnego owada nie zrobiły na nim wrażenia. Obelga od gorszego gatunku nie istniała.

- Nie martw się moja droga ja mam sporo czasu i chętnie się z wami pobawię. Jednak najpierw muszę rozpakować skorupkę, w której wam tak wygodnie - powiedział ze szczerym rozbawieniem cofając się od nich z kilkoma gwardzistami, gdy  był już wystarczająco daleko machnął kopytem w stronę nieba. Dwa pegazy znalazły się nad magiczną barierą i zrzuciły 30kg ładunków wybuchowych.

- Jak wam tam się podoba? - spytał z udawanym zmartwieniem patrząc na eksplozje. Czekał teraz na jakąś zabawną ripostę z ich strony.

Krążownik, który stanął na drodze pociskom nie zdołał przetrwać ataku pomimo bariery, która miała go ocalić. Doszło do całkowitego zniszczenia. Gdy generator został uszkodzony uwolniła się z niego ogromna moc w postaci fali uderzeniowej, która uderzyła w dwa pociski, które spadały na Canterlot. Dzięki temu doszło do zmiany trajektorii ich lotu i te zaczęły spadać poza zasięg miasta nie stanowiąc już dla niego zagrożenia. Jednak moc nie z generatora nie dotarła do miasta i w pewnym momencie zaczęła się cofać w stronę kamieni, które wyzwalały coraz większą energię. Dowódca zmarszczył brwi na widok zniszczonego krążownika. Miał już dosyć tych ataków na odległość. Trzeba było wybawić wroga by się zbliżył. Postanowiono wykorzystać barierę krążowników w innym stylu niż dotychczas. Krążowniki zaczęły zbierać energię tak jak poprzednio. Lecz tym razem zamiast bańki powstała ściana magiczna, która miała blokować ataki wroga w stronę miasta. Chyba, że się bardziej zbliży do nich. Ściana była stworzona dzięki scalonej mocy kilku krążowników, więc była znacznie twardsza od zwykłej bariery

Na korytarzu pozostali jeszcze 4 gwardziści jednak z jakiegoś powodu nie wchodzili do środka. Wymierzyli promienie w ściany gdzie słyszeli całą awanturę i zaczęli ostrzał pomieszczenia, w którym powinni być buntownicy. Wiedzieli, że ściany czy meble nie są przeszkodą dla promieni. Nawet, jeśli trafią swojego to i tak promień go nie zabije. W tym czasie w stronę hotelu zaczęły kierować się pegazy z powietrza jak i gwardziści mogący poruszać się tylko po ziemi. Postanowiono zrobić małą niespodziankę dla buntowników, którzy się tam zabunkrowali.

Zniszczeniu uległo 20% katapult. Bo gwardziści wciąż wiele mieli ukrytych nie wystawiając ich na pole walki. Więc zaraz wyniesiono nowe na pole walki by kontynuować atak. Tak jak poprzednio rzucono na nie i pociski zaklęcie kamuflażu i ustawiono gdzie indziej by wróg ich tak łatwo nie namierzył. W tym czasie gwardziści kontynuowali ostrzał a myśliwce zaczęły ostrzał wrogich bombowców. Z zebranych chmur zaczęły uderzać pierwsze pioruny, które trafiły bezpośrednio tam gdzie znajdywali się wrodzy żołnierze. Jednak na tym wciąż się nie kończyło. Niebo błyskało coraz bardziej a wiatr stawał się z każdą chwilą potężniejszy. Można było mieć wręcz problem z ustaniem na kopytach a jeszcze gorzej było się ruszać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...