Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Golding Shield

"Jeśli tu przyjdziesz Snow nie puści nas do rana. Potrzebuje minimum godziny. Nie jestem w stanie wyjść w ciągu 15 min. Snow poprosiła mnie o małą przysługę i to może chwilę potrwać.". Powiedziałem i znów odłożyłem kamień słysząc kroki Snow, która niosła talerz z jakąś sałatką. Jak zwykle towarzyszył jej przy tym uśmiech.

- Mam nadzieje, że to ci pomoże. A potem wracamy do tego, co zaczęliśmy - powiedziała radośnie.

- Snow nie mam zbyt wiele czasu - odrzekłem patrząc na jedzenie.

- To może powiesz mi gdzie się tak śpieszysz? - spytała zaciekawiona.

- Muszę się z kimś spotkać - powiedziałem spokojnie.

- Z kim? - spytała nakładając sałatkę.

- Cóż to nieważne - powiedziałem również nakładając sałatkę.

- Dobrze, więc dopóki mi nie powiesz nie wyjdziesz stąd - powiedziała z uśmiechem

- No dobrze to Forest. Czy rozumiesz? - Ta tylko się uśmiechnęła się.

- Więc na nią zaczekamy - powiedziała radośnie. - A teraz jedz. Bo musimy sprawdzić jeszcze kilka kreacji - skrzywiłem tylko pysk. Musiałem pomyśleć jak się wydostać. Może pójść do sypialni i uciec oknem? To nie jest głupi pomysł. Rozmyślałem jedząc sałatkę. Wiedziałem, że jeśli Lust tu przyjdzie prędko nie wyjdziemy. A widząc sterty tych "kreacji". Snow ma sporo czasu.

- Nie myśl, że włożę coś dla klaczy - powiedziałem twardo. Ta się zaczęła tylko śmiać.

- Nie martw się do tego cię nie zmuszę. Zresztą w sukience byś raczej nieciekawie wyglądał - powiedziała chichocząc.

Gwardia Equstria

Gwardziści w szoku patrzyli jak kula jest wciągana. Co to wszystko miało znaczyć? Kto i dlaczego zabierał te kulę? Nie mieli zamiaru pozwolić tej bańce uciec. Musieli ją zniszczyć. Zaczęli posyłać kolejne bełty w kierunku bańki. Nie mieli zamiaru zaprzestać ataku.

Pegazy pokonywały kolejne kilometry. Wciąż nie dopisywało im szczęście. Nie znaleziono żadnych śladów po buntownikach. Zaczynano się coraz bardziej zastanawiać czy lecą w dobrym kierunku. Przynajmniej jak na razie wszystko przebiegało spokojnie. W tym czasie w obozie przyszła wiadomość z Canterlotu. Jej treść zadowoliła dowódcę obozu. Pozostało już tylko jedno.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[985] [Lust Tale [Forest Song]]

- Ech... - Milczałam jeszcze moment zanim zaczęłam znowu do niego mówić. Telepatią... Słyszałam jego ciało doskonale... Emocje. On moich niestety nie, lecz ich było i tak od zawsze jak na lekarstwo nie licząc tych krótkich momentów. - Sam widzisz. Kłamać nie umiesz... Miałeś pancerz na sobie. Dlaczego nie skorzystałeś z tego? - pytałam z tego powodu że chciałam zwrócić mu na to uwagę. Czy mogło być to kłamstwem w żywe oczy? Nie. Naprawdę mieliśmy misję do wykonania. - Pilne sprawy... - Słychać było wymowne westchnięcie. - Teraz muszę tam pójść, a chciałam tylko zmotywować do działania - urwałam na moment, by zacząć znowu o wiele łagodniej. - Jednak wyjdziemy z tego na spokojnie. Będę za około 15 minut. Adres mi podałeś. Mieliśmy spotkać się na mieście by do niej wpaść na moment. Miałam coś do zobaczenia w bibliotece. Nie ma już czym się martwić. Może właśnie to część większego planu. Nie przewidzieliśmy tego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Skrzywiłem się lekko na słowa Lust, bo miała racje. Mogłem wykorzystać to, że mam pancerz na sobie, ale nie pomyślałem o tym. Teraz było już za późno. Zwłaszcza martwiło mnie, że Lust tu zmierza. Jeśli tu przyjdzie to sytuacja się wcale nie polepszy. "Daj mi godzinę. Wydostanę się stąd choćbym miał uciec przez okno." Powiedziałem spokojnie jedząc. Snow chyba zauważyła, że jestem jakiś rozkojarzony, bo zaczęła mnie nagle obserwować.

- Coś nie tak? Nie smakuje ci? - spytała lekko przechylając głowę i wpatrując się we mnie.

- Nie to nie tak. Po prostu o czymś myślałem - odparłem spokojnie kończąc powoli posiłek.

- Dobrze - powiedziała również kończąc. - Skoro to mamy z głowy możemy wracać do tego, co przerwaliśmy - powiedziała znowu uśmiechając się. Powoli odeszliśmy od stołu a ta zaczęła za pomocą miarki mierzyć moje wymiary by dopasować kolejny strój.

- Nie taka była umowa Snow - powiedziałem marszcząc brwi i patrząc w lustro.

- Umowa? - spytała szczerze zdziwiona.

- Miałem ci powiedzieć, z kim się spotkam to mnie wypuścisz - powiedziałem lekko zdenerwowany

- Ja tak mówiłam? Z tego, co pamiętam to powiedziałam, że nie wyjdziesz dopóki mi nie powiesz, ale nie powiedziałam, kiedy to zrobię - powiedziała chichocąc. Skrzywiłem się tylko na jej słowa. - Zastanawia mnie jednak, co tu robisz w zbroi na dodatek zabierając ze sobą Forest. Mam nadzieje, że nie zabierasz jej na wojnę - odparła w moją stronę z wyrzutem.

- Nie to nie to. Ciężko to wyjaśnić - powiedziałem starając się uniknąć odpowiedzi.

- Jak zwykle się wykręcasz - powiedziała kręcąc głową. - Poza tym myślę, że Forest też nie będzie miała nic przeciw by tu przyjść i chwilę porozmawiać. Chwila odpoczynku wam się przyda. Przebyliście jednak długą drogę czyż nie? - spytała mrużąc radośnie oczy. Nic nie odpowiedziałem myśląc jak najlepiej się wydostać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]

Spojrzałam z satysfakcją na zapadający się budynek, bełty gwardzistów niewiele zrobiły jednak mogły coś gdyby bariery nie było. Westchnęłam chwilowo, sukces był bliski. Jednak coś zaczęło nas podrywać ku górze, Sneaky natychmiastowo zareagowała wchłaniając energię z bariery i tworząc grubą linę zakończoną po obu stronach haczykowatym ostrzem które wbiła w ziemię, złapała się nas, teraz wciągnięcie nas do góry mogło być problematyczne, bo jednak ta gruba lina blokowała te nam wrogie. Była ułożona w łuk, więc wciąganie nas do góry przypominało ciągnięcie do góry zwierzęcia przygniecionego drzewem. Podobny stopień skomplikowania, przeciąć mogły ale wpakowano w tą linę jakieś 40% energii. 

Ale przynajmniej zawiązanie słupów z tych linek, uniemożliwiło zgniecenie nas lub poszatkowanie. W końcu były sztywne... A za chwile rozszerzymy to na tyle aby się wydostać, dlatego próbowaliśmy lewitacją przyśpieszyć rozszerzanie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Baza]

Jednorożec po kolejnych dwóch godzinach upił się do nieprzytomności, czuł że na trzeźwo nie wpadnie na żaden pomysł odnośnie zablokowania działania nowej broni gwardii jednak jak to czasami bywa trochę przesadził z ilością tego napoju. Z resztą i tak nic by nie zrobił jak nie wiedział jak dokładnie działa ten promień, przynajmniej tak myślał ale bywa że rozwiązanie przychodzi dosyć niespodziewanie, w najmniej oczekiwanym momencie. 

[A-10]

Pojedynczy samolot leciał od strony południowego-zachodu na wysokości celu czyli jakiejś 2300 metrów nad ziemią, aktualnie przebywał w chmurze ale pilot nie chciał w nią wlatywać by sprawdzić z czym ma do czynienia. Wystrzelił jedną rakietę która skierowała się w stronę wykrytego obiektu, zawierała kamerę dla lepszego celowania która również mogła posłużyć by zidentyfikować potencjalnego przeciwnika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[985] [Lust Tale [Forest Song]]

- Ile stracisz w jej oczach robiąc właśnie to? - spytałam się, siejąc w nim sama wątpliwości. - Zachowasz się na jej standardy normalnie czy dziwnie, na tyle by zacząć podejrzewać coś złego i wiązać kolejne fakty z tym jak wyglądasz. Martwiąc się o to co się stało. Dlaczego się stało. Wieści szybko się rozchodzą - ostrzegałam, gdy mój głos twardniał w przestrodze. To był balans na granicy bezpieczeństwa. Co by sobie pomyślała gdyby pomyślała że uciekł z obrony Canterlot?

- Niebezpieczne fakty dla obu stron pod różnymi względami. Skutki i przyczyny można interpretować na wiele sposobów. W tym tych gorszych, nieprawdziwych realiów rzeczywistości, a ona sama wzięła cię typowym klaczym sposobem pokazując niby wyjście z sytuacji... Byś zrobił to co ona chciała - westchnęłam sama wiedząc co nieco o tych metodach. Sama je używałam. - Pragnieniem za kurtyną. Dałeś wodzić się za nos jak źrebak... Nie nauczyłam cię że na słowa trzeba uważać? - pytałam lekko zawiedziona.

 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Zamilkłem na słowa Lust. Nie wiedziałem jak zareagować. Sama Snow z uśmiechem dalej mierzyła moją szyje nie zwracając uwagi na nic wokół. Jednak jak bym nie myślał Lust miała racje. "Dobrze rób jak uważasz. Tylko nie mów, że cię nie ostrzegałem". Odrzekłem w myśli. Nie bardzo wiedziałem jak się to skończy, gdy Lust tu przyjdzie. Jednak nie sądziłem by dobrze się to mogło skończyć. Snow w tym czasie zaczęła mi dopinać jakąś pelerynę. Bałem się pomyśleć jak zareaguje Lust widząc mnie w takiej sytuacji.

- Wyglądasz niczym hrabia - stwierdziła Snow z uśmiechem. Patrząc na mnie jak stoję przed lustrem w czerwonej pelerynie z czarnym cylindrem w czarnym smokingu, czerwoną różą i monoklem. Wiele bym pomyślał, ale na pewno nie uznałbym siebie za hrabiego w tych ciuchach a za klauna już bardziej. Niech to się już skończy.

Gwardia Equstria

Pegazy dalej leciały przed siebie wciąż nie miały szczęścia jak do tej pory. Nagle stało się coś dziwnego, gdy coś przeleciało z dużą szybkością nawet nie zdążyli się temu przyjrzeć, gdy doszło do potężnej eksplozji, która wytrąciła pegazy z szyku. Ktoś ich atakował to było pewne. Wciąż byli zamroczeni. Jednak wiedzieli, że musieli uciekać. Zaczęli szybko lecieć ku ziemi przy okazji rozdzielając się by ogłupić przeciwnika by musiał zastanawiać się, kogo zaatakować.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[985] [Lust Tale [Forest Song]]
- Co ona tam z tobą robi? - powiedziałam podświadomie kręcąc nosem. Dziwnie to musiało z zewnątrz wyglądać ale sama się tym nie przejmowałam. Szłam dalej będąc coraz bliżej swojego celu. Musiałam tam wbić w taki sposób by wyjść na swoje. Pytanie brzmiało bardzo prosto. Jak ja miałam to zrobić? Zapukać... Brzmiało to tak normalnie... Nieskomplikowanie tylko co miałam zrobić potem? Powiedzieć jej że zabieram Goldinga? Co z moimi wcześniejszymi słowami... Musiałam ich dotrzymać. Tylko to mogło zająć za dużo czasu. O wiele za dużo czasu którego nie mieliśmy prawie wcale. Musieliśmy się przecież śpieszyć na złamanie karku by zdobyć to co ważne i zapewnić wszystkim byt. W tym nie tyle nam co samej Celestii. Jej życie warte tyle co żywot całych mas... Nawet jeśli była kłamcą doskonałym i robiła z nimi to co chciała. Większość wyglądała na szczęśliwą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield, Snow Night

"Niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć." Powiedziałem krótko i dość twardo na pytanie Lust. Przy okazji znów się dekoncentrując na tym, co się działo wokół mnie. Nie łatwo było zachować wszechstronną uwagę. Na szczęście Snow była zbyt zajęta dobieraniem kolejnych dodatków do mej garderoby by cokolwiek zauważyć.

- Sama nie wiem, co by ci bardziej pasowało - stwierdziła patrząc na muszkę i krawat. - Chyba jednak muszka sprawdzi się tu lepiej - stwierdziła radośnie podchodząc do mnie by mi ją dopiąć.

- Snow zaczynasz nadużywać naszych bliskich relacji - stwierdziłem dość twardo. Jednak ta się tylko uśmiechnęła nie przerywając dobierania kolejnych dodatków.

- Sam dobrze wiesz jak to działa. Sami ustaliliśmy kiedyś, że wszystko ma swoje konsekwencje. Ja ci nie kazałam mnie unikać. Mogłeś zachować się jak należy a można było uniknąć tej sytuacji - stwierdziła dalej radośnie.

- Czy przynajmniej nie możemy już na tym skończyć? Chyba już się wystarczająco zrehabilitowałem? - miałem nadzieje, że się zgodzi z tym. Nie chciałem by Lust tu nagle weszła i zobaczyła mnie ubranego w to "coś". Sama Snow przyłożyła kopytko pod brodę zastanawiając się jakby nad tym.

- Nie - powiedziała radośnie. - Licząc wszystkie twoje sposoby by mnie nie odwiedzić to wciąż za mało. Ale nie martw się zostało tego jeszcze trochę. Teraz na chwilę cię opuszczę, bo muszę pójść po kolejne dodatki - stwierdziła radośnie opuszczając pokój. Zmrużyłem lekko oczy. Musiałem pomyśleć jak się uratować, chociaż od tego kłopotliwego mierzenia ciuchów. Nagle wpadł mi do głowy pomysł, co prawda nie do końca w moim stylu, ale może być skuteczny by uwolnić się od tego przymierzania ubrań. To dzięki Lust go wymyśliłem. Przypomniałem sobie jak towarzyszyły jej nieprzewidziane wypadki pod prysznicem w czasie pobytu w smoczej krainie. Jeśli wszystko pójdzie jak planuje to Snow sama zrezygnuje z dalszego przymierzania tych strojów uznając, że się po prostu do tego nie nadaje. Powoli zacząłem realizacje planu. Cofnąłem się celowo od lustra by w pewnym momencie przydeptać pelerynę tylnym kopytem. Nagle straciłem równowagę i stoczyłem się z niewielkiej sceny tocząc się na okoliczne manekiny. Te w jednej chwili na mnie runęły pokrywając me ciało wraz ze stertą ciuchów. Teraz wyglądałem dosłownie jak ofiara mody. W całym domu rozległ się rzecz jasna głośny hałas przez cały ten incydent. Już słyszałem jak Snow tu pędziła by zobaczyć, co się stało. Oby wszystko poszło teraz tak jak zaplanowałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[A-10]

- Czyli to że mamy do czynienia z gwardią potwierdzone... - Nie przejął się tym że pegazy się rozdzieliły, wiedział że i tam wszystkich sam nie zabije dlatego bez zastanowienia zaczął strzelać do najbliższego nie szczędząc amunicji do działek 23 mm. Gdy uda mu się go posiatkować miał zamiar wziąć się za drugiego o ile nie odleci za daleko. Teraz głównie ich straszył, swoje zadanie które polegało na rozpoznaniu z czym mają do czynienia już wykonał.

[Baza]

Informacja o gwardii jako pierwsza dotarła do Rudej, skoro w bazie nie było Shattera ani Fire do jej obowiązków należało poinformować o tym wszystkich w bazie i rozpocząć przygotowania do obrony. Wiedziała co robić, zostało to określone parę dni po pierwszym spotkaniu wrogich dla buntowników pegazów. Nie miała jednak pomysłu jak to powiedzieć, wiedziała że raczej sprawy zmierzają do walki na własnym terenie a nie w Equestrii. Te drugie miały ten komfort że w prawie każdej chwili można było uciec, do w pełni bezpiecznego "domu". Teraz trzeba było go bronić, najprawdopodobniej skończy się luźna atmosfera i żarty. 

- Jak by to zrobiła Fire? - spytała na głos sama siebie, to nie było trudne pytanie ponieważ odpowiedz pojawiła się od razu dlatego włączyła radio by każdy kucyk gdziekolwiek by był ją usłyszał. - Nie jestem w tym dobra ale spróbuje to przekazać tak jakby to zrobiła osoba gdyby tu była. Tutaj drobna podpowiedz, każdy ją zna i jest czasami wredna ale jednak na swój sposób da się ją lubić. - Po tych słowach przeszła z luźniejszego tonu w poważniejszy - Musimy przygotować się do obrony, gwardia jest dosyć blisko i wygląda że jakimś sposobem nas znajdą. Próbujemy coś na to poradzić ale raczej każdy lubi dmuchać na zimne niż niespodziewanie się poparzyć zimnym wrzątkiem... - W tym miejscu nastąpiła chwila ciszy - Zara co? - Strzeliła facehoofa gdy zrozumiała co powiedziała - W każdym razie wiecie co robić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Equestria

Pegaz, który został zaatakowany nie miał szans na ucieczkę. Starał się unikać pocisków wroga jednak w końcu te podziurawiły go jak sito. Jego martwe ciało zaczęło opadać ku ziemi. Kolejne pegazy nie były w stanie mu pomóc. Zadanie było zbyt ważne. Więc byli gotowi poświęcić swe życie dla dobra sprawy. Taka rola gwardii. Jeden z pegazów wleciał do pęknięcia w ziemi, które zauważył by tam się skryć. Kolejne poleciały w stronę gór by skryć się w okolicznych jaskiniach i pomiędzy skałami. W tym czasie reszta pegazów słyszała atak na swych towarzyszy. Pamiętano, co trzeba zrobić. W stronę obozu wyruszyła niewielka grupa pegazów odpowiednio się rozdzielili i lecieli bardzo blisko ziemi by ich nie wykryto. Reszta postanowiła się nie ujawniać. Najwyraźniej samolot ich nie wykrył, więc plan się powinien powieść idealnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 [985] [Lust Tale [Forest Song]]

Huk... To usłyszałam, będąc już naprawdę niedaleko swojego celu ~ jakim był dom Snow. Co się tam wydarzyło? Mogłam się tylko domyślać, chodź po Goldingu wiele się mogłam spodziewać. To czy on naprawdę mógł zrobić coś takiego? Czy mógł być aż tak zdesperowany? Nie wiedziałam... Miało mieć mi dane dopiero wtedy gdyby ktoś otworzył mi drzwi ale nie pukałam. Powstrzymałam się na moment zanim to zrobiłam wyrzucając z głowy wszystkie zbędne myśli. Zbędne myśli, gdy próbowałam na nowo przytoczyć swojej postaci dane emocje. Dalekie od mojego oryginału ~ nie do końca kucze... Wzięłam ostatni oddech zanim moje kopyto spadło parokrotnie o drzwi. Musiałam być znowu tą Forest którą znała Snow.

 

 [Illuminated Lens]

Supły zawiązane na linkach spranie zablokowały rozciąganie większych otworów by się wydostać... Changeling na górze ciągnęła dalej do góry...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield, Snow Night

 

Co aktualnie czułem? Można by to nazwać pewnym stopniem bólu. Nie byłem jednak ranny. Nawet nie miałem siniaków. Ten rodzaj bólu był słaby przy tym, który czuje na swych treningach męcząc swe ciało do granic jego możliwości. Jednak ile bym tego nie robił nigdy nie pozbędę się takich rzeczy jak ból. Po prostu ciało zawsze pozostanie słabe. Chociaż przekroczyłem zdolności fizyczne u przeciętnych jednorożców to wciąż pozostawałem niezadowolony. Snow nie wiedziała o moich sadystycznych treningach, więc najpewniej zmartwi się o mnie widząc, co się stało. To będzie całkiem normalne. Już ją widziałem jak do mnie podchodzi. Sam leżałem nieruchomo przygnieciony tymi kreacjami i manekinami. Ta jednak szła spokojnie kręcąc głową.

 

- Coś ty zrobił sobie Golding? - spytała, ale nie czekała na odpowiedź kontynuując swój wywód. - Ale to moja wina. Powinnam się domyślać, że obecnie nie nadajesz się do tego. Tak to już jest z zakochanymi. Wciąż macie umysły w chmurach. Ciałem tu jesteście, ale wasze umysły są nie wiadomo gdzie. Widziałam już, że myślami jesteś gdzie indziej, gdy przebierałam cię w kolejne stroje, ale tego się nie spodziewałam - powiedziała i ciężko westchnęła. - Mam nadzieje, że nic ci się nie stało. Muszę cię teraz wyciągnąć. - Powiedziała, gdy próbowała podnieść manekiny za pomocą lewitacji. Powoli je podnosiła, dzięki czemu mogłem się podnieść, lecz nagle można było usłyszeć pukanie do drzwi efektem tego było, że Snow przerwała zaklęcie a manekiny ponownie na mnie spadły a po domu znów się rozniósł huk. Teraz ból był, doraźniejszy bo manekiny spadły na mnie z dużej wysokości i znów przygniotły mnie do ziemi. Ledwo zdołałem powstrzymać się przed jęknięciem, gdy jeden z nich spadł na moją głowę. Jednak Snow się tym najwyraźniej nie przejęła.

 

- Ciekawe, kto to - spytała samą siebie. - Na klienta za późno no i nikogo nie zapraszałam - nie myśląc dalej skierowała się ku drzwiom. Ja dobrze wiedziałem, kto to jest. Próbowałem się podnieść. Nie chciałem by zobaczyła mnie w obecnym momencie. Czułem się po prostu głupio. Mogłem, co prawda podnieść się bez problemu jednak wtedy zdradziłby się przed Snow, że od początku nie potrzebowałem pomocy a symulowałem by po prostu to przerwać a to by się dobrze nie skończyło. Utknąłem w dość nieciekawej sytuacji.

 

Sama klacz powoli otworzyła drzwi a gdy zobaczyła, kto pukał na jej pyszczku ponownie pojawił się szeroki uśmiech w jednej chwili objęła Forest kopytkami nie dając jej nawet czasu na reakcje. Był to typowy przyjacielski uścisk. Zaraz jednak ją puściła.

- Forest co za miła niespodzianka. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś - powiedziała radośnie. - Nie stój tak wejdź do środka i czuj się jak u siebie - powiedziała radośnie

 

Gwardia Equestria

 

Gwardziści wpatrywali się w szoku na to wszystko. Nie do koca wiedzieli, co tu jest grane. Co gorsza budynek wciąż groził zawaleniem. Nie wiedzieli czy się ewakuować czy atakować dalej. Postanowili się nie poddawać. Jednak nie do końca wiedzieli, co jest ich wrogiem. Ostatecznie jednak zrezygnowali z dalszej walki nie było sensu ginąć w taki sposób. Zaczęli powoli się wycofywać z tego miejsca zanim zostaną zmiażdżeni przez gruzy.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Sandy]

Nie szło już... Niestety. Musiałam zastanowić się chwilę co teraz, wchłonęliśmy energię z naszego rozszerzacza pozostawiając tylko dwie, twarde rurki by cały trud nie poszedł na marne. Podtrzymywały to rozgięcie. Próbowała nas ciągnąć ale blokada Sneaky trzymała nas dobrze, to była świetna wiadomość. Jeszcze używała cały czas energii aby zrobić rozgałęzienia by trudniej było wyrwać te haczykowate ostrza.

- Dobra. Musimy to przeciąć. Innego rozwiązania nie widzę. - powiedziałam tworząc nożyce do metalu, zakładałam, że te linki zostały osłabione jednak i tak włożyłam w te nożyce jakieś 50% energii. Na takie zużywanie jej mogłam sobie pozwolić, miałam jak przywrócić a to było ważne. Po chwili przygotowania nożyc, zaczęłam ostrożnie i nie spiesząc się ciąć jeden odcinek, ponad tym rozszerzonym kawałkiem. Jak się przetnie to można normalnie wychodzić. Nie będzie innych problemów. A zasypanie nas gruzami nie liczę jako tak duży problem, da się uratować przed tym. 

- Czasami się zastanawiam po co to wszystko robimy. - mruknęła Sneaky, jednak zależało mi na tym zastrzyku funduszów. I to bardzo. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[A-10]

- Mam cie - powiedział pilot samolotu widząc że trafił gwardzistę. Teraz przerzucił się na inny cel jednak nie widział gdzie udała się pozostała dwójka - A reszta to zwiała? - spytał trochę zły że zabił tylko jednego. 

- Ta, jeden na przykład do tej rozpadliny w ziemi na lewo od nas. Trochę głupio z jego strony a przynajmniej tak mi się wydaje - odpowiedział drugi kucyk w kokpicie. 

- Możesz mieć racje... - Po tych słowach, cały czas znajdując się w locie nurkowym zrzucił w dziurę cztery bomby o łącznej wadzie 200 kg. Trzy z nich trafiły tylko w okolice za to ostatnia wpadła idealnie do środka. Po tym ataku pilot ledwo zdążył poderwać maszynę i uniknąć zderzenia z ziemią, było blisko ponieważ aktualnie znajdował się trzy metry nad ziemią. 

 

[Baza]

Po paru minutach na korytarzach panował większy ruch niż zwykle, częściowa ewakuacja nie musiała przebiec błyskawiczne ale dosyć sprawnie. Chodziło o przeniesienie części uzbrojenia i pojazdów w inne miejsce na wypadek gdyby gwardia zamierzała oblegać bazę jakby była twierdzą. Według części buntowników był to dosyć prawdopodobny wariant wydarzeń. 

 

 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chrome Star

Klacz coraz bardziej oddalała się od Canterlotu właściwie już przekraczała tereny Equestrii. Wciąż nie miała właściwie celu podróży po prostu leciała przed siebie. Nie znała zupełnie tych terenów. W pewnym momencie coś rzuciło się jej w oczy. Chyba zauważyła jakiś obóz. Postanowiła się dowiedzieć gdzie właściwie jest. Powoli zaczęła przymierzać samolot do lądowania miała nadzieje, że to nie jest błąd i ktoś jej nagle nie zaatakuje. Nie miała wrogich zamiarów w końcu.

 

Gwardia Equestria

 

Pegaz, który wleciał do jamy nie miał szans i wyniku eksplozji zginął. Reszta pegazów natomiast dalej siedziała w ukryciu czekając aż wróg odleci. Nie mogli się na razie ujawniać. Tylko część pegazów wracała do obozu by złożyć raport. Musieli przygotować alternatywny plan gdyby obecny nie wypalił.

 

Z Mannehattanu wyleciało kilka krążowników wszystkie kierowały się w kierunku Warszawy. Co ciekawe ciągnęły ze sobą coś ogromnego. Nie było widać, co dokładnie to jest, ale było w kuliste i zawiązane w papiery. Wkrótce powinno dotrzeć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[A-10]

- Reszty nie złapiemy nawet jakbyśmy chcieli więc nie ma sensu się za to zabierać - Stwierdził pilot jednocześnie zwiększając pułap lotu. Zanim jednak zniknął gwardii z oczu na wysokości około kilometra zatoczył parę kółek wypuszczając palące się jasnożółtym płomieniem flary. Były widoczne z daleka, jakby specjalnie informował gdzie się znajduję i szukał tak zwanego guza. Buntownik wiedział jednak że gwardia nie zdecyduje się na walkę i po około minucie zmierzał w kierunku zachodu.

[Baza]

W hangarze jak i z terenu przed nim zaczęło się robić pusto, samoloty i tak nie są użyteczne na ziemi a gwardia na pewno nie dała by im wystartować. Nikt do końca nie był pewny czego się spodziewać po przeciwniku, czy zamierzają ostrzeliwać bunkier buntowników dzień i noc z dział krążowników czy po prostu spróbować zaatakować szturmem z zaskoczenia. 

[Fire]

Po paru godzinach doleciała w okolice kryształowych gór, wyglądały na jedne z większych i wydobycie z nich tego czego potrzebują może nie być takie proste. Na szczęście brak tlenu którego jest coraz mniej wraz z wysokością nie będzie im przeszkadzać, może nie byli na to specjalnie przygotowani ale na rozszczelnienie poszycia samolotu ponad troposferą już tak. Po chwili grupa sześciu kucyków teleportowała się na szczyt jednej z gór, mieli przeprowadzić wstępny rekonesans za jakąś jaskinią gdzie byłoby łatwiej zdobyć kryształ niż przekopywać się przez parę metrów śniegu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chrome Star

Samolot powoli zaczął lądować. Jednak zanim klacz zdołała go opuścić została w jednej chwili otoczona przez gwardzistów. Zapowiadało się na to, że nie będzie tu zbyt miło. Pytanie tylko dręczyło ją jedno. Skąd się tu wzięła gwardia? Przecież to już nie są tereny Equestrii. Jednak nie miała czasu by długo się nad tym zastanawiać, bo zaraz można było usłyszeć krzyk jednego z gwardzistów w jej stronę.

 

- Opuść pojazd! Natychmiast! - wrzeszczał wściekle. I po co te nerwy? Zastanawiała się spokojnie. Raczej nie miała za dużego wyboru. Powoli opuściła samolot. Spostrzegła jak gwardia mierzy do niej swą bronią.

 

- Kim jesteś i czego tu szukasz?! - ponownie odezwał się ten sam gwardzista.

 

- Przybywam z Canterlotu. Nazywam się Chrome Star. Właściwie sama nie wiem, co tu robię - odrzekła spokojnym głosem. Gwardzista tylko zmarszczył brwi.

 

- Zaraz to wyjaśnimy. Chodź za mną i żadnych sztuczek - klacz nie mając zbyt dużego wyboru tylko kiwnęła głową i ruszyła otoczona przez gwardzistów.

 

Gwardia Equestria

Gwardziści w milczeniu obserwowali flary samolotu. Czy oni naprawdę myśleli, że są aż tak głupi by zdradzić swoją pozycje? Tak mogą prowokować źrebaki, ale nie ich. Czekali w milczeniu aż oddalą się odpowiednio daleko by móc polecieć dalej. Wciąż musieli namierzyć dokładną pozycje ich bazy a skoro buntownicy ich zaatakowali to był tylko dowód, że są już blisko swego celu. W międzyczasie gwardziści, którzy się wycofali by zdać raport w obozie pokonywali spokojnie kolejne odległości. Mieli szczęście, że wróg ich najwyraźniej nie dostrzegł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[985] [Lust Tale [Forest Song]]

- No już... Domyślam się jak długo na mnie czekałaś... - zaczęłam się tłumaczyć jak to ja nie wiadomo nawet po co. Po prostu czułam się jakby winna temu wszystkiemu... a to jednocześnie było jednym wielkim kłamstwem, co już było w moim stylu. Wyuczona znajomość kuczej psychiki. Ustępowanie pola ale nie tak do końca.

- Przepraszam cię za to. Chciałam zobaczyć jedno miejsce zanim mieliśmy wpaść na chwilę do ciebie... a moment mi zajęło skojarzenie wszystkich faktów gdzie mogłaby być moja zguba... - Spojrzałam ciekawsko do środka wchodząc tak, skoro dostałam takie zaproszenie to czemu miałam nie skorzystać? - Mam nadzieję że nie stało się nic złego pod moją nieobecność? - spytałam mając wyraźną nadzieję na twierdzącą odpowiedź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield, Snow Night

- Oh ależ nic się stało - powiedziała radośnie Snow powoli idąc za Forest do środka jak zawsze towarzyszył jej przy tym miły uśmiech.

- Tak w sumie niedawno się dowiedziałam, że tu jesteś. Golding chyba chciał mi zrobić niespodziankę. Niestety jednak zawsze wiem jak go odpowiednio podejść, więc nic z tego mu nie wyszło - dodała radośnie. Na pytanie Forest nagle otworzyła szeroko oczy idąc do pokoju gdzie nadal leżałem pokryty manekinami i strojami.

 

- Cóż właściwie to nic specjalnego się nie stało. Golding mi trochę pomagał. Ale chyba wiesz jak to jest z zakochanymi ogierami wciąż roztrzepani. Jednak myślę, że nic poważniejszego mu się nie stało - powiedziała spokojnie. Jednak w głosie miała niepewność. Mimo wszystko nie wiedziała jak bardzo jestem wytrzymały. Nigdy się nad tym nie głowiła. Powoli weszła do pokoju i na mnie spojrzała z ulgą, że najwyraźniej nic mi nie było, bo nadal byłem przytomny. Zaczęła powoli podnosić manekiny za pomocą lewitacji.

 

- No już Golding musisz się doprowadzić do porządku nie powinieneś w takim stanie widzieć się ze swoją wybranką - mówiła podnosząc ze mnie kolejne rzeczy. Nic nie odpowiedziałem przyglądając się wszystkiemu ze skupioną miną i lekko marszcząc brwi. Czyli miałem racje to Lust przyszła. Takie moje szczęście, że musiała przyjść w najmniej odpowiednim momencie. Zastanawiałem się tylko jak my teraz niby mamy wyjść? Czy Lust miała jakiś plan? Zapewne wkrótce się dowiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Heh... - Uśmiechnęła się - To ja jak zwykle zostawię brudną robotę innym... - powiedziała wygodnie kładąc się na fotelu, nie była leniwa ale ten rodzaj pracy szczerze mówiąc jej nie kręcił ani trochę. Mogła z nimi polecieć do celu ale niezbyt miała chęć pomóc im w poszukiwaniach. Tymczasem grupa na ziemi walczyła z trudnymi warunkami atmosferycznymi takimi jak silny wiatr i względnie obfite opady śniegu jednak dzięki kucykowej wersji kolców na buty śmiałkowie dzielnie trzymali się lodu po którym stąpali nie spadając w żadną przepaść. 

 

[Baza] 

Pozostałe dwa duże samoloty zniknęły z rejonu bazy, tak samo jak pięć pojazdów i część kucyków. Reszta, która nie była zajęta przenoszeniem nieprzydatnego sprzętu który i tak w razie oblężenia byłby kompletnie nieprzydatny zaczęła zajmować się sprawą zatytułowaną jako obrona. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 [985] [Lust Tale [Forest Song]]

- To dziwne... Golding ostatnio nie wydawał się inny... - rzuciłam po czym szybko zmieniłam zdanie jak to często bywa klacz. - To znaczy był taki jak zawsze przy mnie. Jakim cudem mógł wywinął taki numer? To do niego nie podobne... - Zaczęłam się zastanawiać co się właściwie stało... Forest się zastanawiała... Ja to po prostu wiedziałam. Nie zmieniało to faktu że musiałam się po prostu o niego połowicznie martwić. Przecież wiedziałam że nic mu się nie stało. Umyślnie skrzywdził się tylko głupi...

 

- Co kazałaś mu zrobić że skończył tak jak skończył? Stać na jednej nodze... - snułam przypuszczenia. Mogła się zacząć po prostu tłumaczyć co byłoby mi po prostu na kopyto... Straciłaby pole na którym właśnie stała.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield, Snow Night

Snow podniosła ze mnie już wszystkie manekiny. Teraz byłem pokryty już tylko ciuchami. Jakieś spodnie wisiały na moim rogu. Na kopycie zaplątała się jakaś koszula. Inne ciuchy pokrywały mój grzbiet. Mojego ogona nie było widać, bo również był pokryty różnymi ciuchami. Powoli zacząłem się podnosić, gdy usłyszałem słowa Lust. Snow szeroko otworzyła oczy na to, co usłyszała od Forest.

 

- Nie ja bym nigdy nie kazała mu zrobić czegoś takiego - zaczęła mówić nerwowo. - Naprawdę przecież nic mu się nie stało - powiedziała patrząc na mnie i jakby szukając jakiś ran lub zadrapań na moim ciele kątem oka. - To był tylko wypadek. Nie zrobiłabym tego umyślnie. Prawda Golding? - Pytała szukając wsparcia widziałem zmartwienie w jej oczach. Domyślam się, co teraz myślała. Bała się, że Forest nie będzie chciała byśmy ją więcej odwiedzali i pogorszą się ich relacje. Powoli wstałem na równe kopyta rozplątując się przy okazji z części garderoby, która na mnie spoczywała i skierowałem swoje kroki ku Lust.

 

- Spokojnie kochanie. To była tylko i wyłącznie moja wina. Za bardzo się rozproszyłem - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. Musiałem również dopasować się do roli, jeśli wszystko miało wyjść bez zastrzeżeń. Jednak to nie powinien być problem. Musiałem jednak teraz powiedzieć prawdę inaczej to by do mnie nie pasowało a ona by mogła zauważyć że coś jest nie tak. Snow dalej miała lekko przestraszoną minę patrząc na nas w milczeniu jakby czekała na reakcje Forest, że wszystko jest w porządku. Musiałem przyznać, że Lust to rozegrała całkiem nieźle, ale czy to wystarczy by nas wyrwać od niej?

 

Gwardia Equestria

Pegazy widząc, że wrogi samolot się oddalił zaczęły opuszczać kryjówki. Musieli lecieć dalej. Co prawda zostali zaatakowanie, ale bazy jeszcze nie znaleźli, więc odpoczywać nie mogli. Dowództwo i tak wkrótce się dowie o tym, co tu zaszło. Jednak oni muszą lecieć dalej. Ponownie zaczęli lecieć w swym szyku by zakończyć to, co zaczęli. Mieli nadzieje, że teraz ich tak łatwo nie znajdą. Zbyt wielu zginęło by teraz to przerwać.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[985] [Lust Tale [Forest Song]]

Westchnęłam głęboko używając do tego całej objętości płuc jak na muzyka przystało posługując się czymś takim jak przepona... Kuce o niej bardzo często zapominały, a dawała tak wielkie możliwości... Co ja miałam z nią zrobić? Mogłam wyjść na kuca bez emocji tylko czy taki strój by mi po prostu odpowiadał? Nie sądziłam. Nie ja wiedziałam że nie mogłam tego zrobić. Nie w postaci Forest, co miała właśnie taki charakter a nie inny.

- Snow, Snow, Snow... - kręciłam głową parokrotnie powtarzając jej imię... Grałam na czas sama nie wiedząc co dokładnie miałam zrobić. Co mi przychodziło na myśl nie spełniało moich oczekiwań względem Forest, a nie mnie samej. Ja mogłam zrobić cokolwiek co pasowałoby mi do reszty zmiennych... Kuc postępował inaczej... Co i ja musiałam zrobić.

- No nie wiem... Sama stwierdziłaś że zdarzył się wypadek, a on miał jakieś przyczyny... - ciągnęłam dalej może odrobinę się zgrywając. Rzeczywiście sama dała mi argumenty na tacy. Mogłam je wykorzystać tak łatwo... Dlaczego miałam nie grać ciekawej co się właśnie wydarzyła zanim weszłam do domu? Było to problematyczne... Złe pytania dla niej... Spełniające jednak swoją zaporową rolę.

 

[Iluminated Lens]

Linki, jak już wcześniej było powiedziane, zostały wykonane z dużo gęstszego tworu energetycznego, co stanowiło właśnie wyjątkowość Lens w jej sztuce... Siła skupiona w małej objętości, co nie było tak widowiskowe jak u Mask... Siła skupiona przeciwko fali uderzeniowej niszczącej wszystko na swojej drodze... Siła niewyobrażalnie małej powierzchni na ostrze z tego samego materiału które doskonale było widać. Czy coś więcej trzeba było stwierdzić by wiedzieć że to nie może się od tak udać. Cięcie powietrzem ołowiu... Do tego można było to porównać.

Coś złego zaczęło dziać się z podłożem... Ziemia zaczęła drzeć od częstotliwości, a cały grunt w coraz szybszym tępię robił się sypki gdy drgania rozbijały jego strukturę na pył... Drgania harmoniczne i rezonansowe rozchodziły się w wielkiej skali gdy okna w wieżowcach zaczęły drgać powodując całą gamę dźwięków jak w szklanej harfie... Pięknie to brzmiało acz niepokojąco. 

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Gdy minęła godzina Fire nadal patrzyła na ciemnoniebieskie chmury znajdujące się niżej od niej, robiła już to wiele razy ale nadal nie nudziło to jej. Ten widok, mimo że w pewnym stopniu powtarzalny nigdy nie był idealnie taki sam. 

***

- To na pewno ma jakikolwiek sens? - spytał kucyk ziemny jednorożca który ich prowadził, pegazów nie zabrali ponieważ istniało zbyt duże ryzyko odmrożenia skrzydeł. - Widoczność to ledwo ponad piętnaście metrów przy tej śnieżycy - Skarżył się dalej strzepując lód ze zbroi.

- Ma dopóki widzimy cokolwiek - odpowiedział dowódca - A teraz idź dalej.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...