Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[985] [Lust Tale [Forest Song]]

- Skoro zniknęła to czemu miałoby być to dziwne... - Zaczęłam powoli szukając swojej logiki coraz odważniej... - Nie ma osoby odpowiedzialnej za barierę... - wyliczyłam na kopytku. - Musiała zniknąć ale już się pojawiła... Czyli najprawdopodobniej Księżniczka Luna zastąpiła siostrę na stanowisku. Nie widzę innego wyjścia. Gdyby stało się naprawdę coś złego nie widzielibyśmy ich obu . Zniknęłyby bez słowa jeśli zaszłaby taka potrzeba - urwałam na moment myśląc dalej. - Nie zamierzam się przecież martwić na zapas. Nie mówię że jest wszystko świetnie, ale wolę myśleć że wszystko się ułoży. Przecież Księżniczka Celestia nie opuściłaby nas tak na zawsze. Prawda? - Chciałabym tu zakończyć ale nie oto w gruncie rzeczy mnie pytała...

- Czy jestem ciekawa... - myślałam na głos. - Gdyby stało się coś naprawdę złego Golding musiałby jakoś zareagować. Zniknąć, coś odwołać... To co się dzieję dookoła wpływa na nas... Na dobór słów, język wszystkich gestów. Milczenie też jest pewnym znakiem. Czyli czytając to wszystko. Czy naprawdę może być aż tak źle? - sama wymierzyłam pewnego rodzaju pytanie mimo wszystko jednak retoryczne. Sama na nie odpowiedziałam. - Nie muszę być ciekawa. Ja wiem - stwierdziłam klaszcząc raz kopytkami o siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield, Snow Night

- Wszystko, co mówisz ma wiele sensu Forest - powiedziała spokojnie, Snow słuchając uważnie każdego jej słowa. - Jednak to nagłe zniknięcie bariery było jak zaproszenie buntowników do ataku. Poza tym, dlaczego tak długo zwlekano ze wzniesieniem jej? Poza Kolejna rzecz, której nie rozumiem to jak można było dopuścić by ta informacja trafiła do mediów? - powiedziała lekko zdenerwowana. - Jeśli chodzi o Goldinga to zawsze ciężko było w nim wyczytać jakiekolwiek emocje - powiedziała patrząc na mnie. - Nie zdziwiłabym się gdyby wszystko trzymał w sobie by innych nie martwić - powiedziała, po czym lekko westchnęła. - Przepraszam, że zaczęłam ten temat. Skoro się spotkaliśmy wszyscy razem powinniśmy mówić na radośniejsze tematy niż doprowadzać się do smutku. Może zechcecie zostać na noc? Na pewno jesteście zmęczeni  po podróży a tu jest dużo miejsca i przynajmniej nie będzie tutaj pusto - stwierdziła radośnie mrużąc oczy.

 

Natomiast ja sam ledwo się powstrzymałem by nie wrzasnąć ze zdenerwowania. Wiedziałem, że tak będzie. Ostrzegałem, Lust by zostawiła to mi. Zacząłem się zastanawiać nad możliwościami by się wyrwać od Snow jak najszybciej. Jeśli Lust nic nie wymyśli ja będę musiał coś zrobić. Możliwości było wiele. Jeśli będzie trzeba to nawet nas teleportuje zanim Snow zareaguje już nas nie będzie. Ostatecznie można wymyślić coś z moimi obowiązkami, że jestem teraz potrzebny w Canterlocie i nie mogę na tak długo się oddalać. Coś jednak będzie trzeba zrobić. Byłem pewny, że specjalnie skierowała te pytanie w stronę Lust, bo wiedziała, jaka będzie moja odpowiedź. Więc zapewne miała nadzieje, że w tym wypadku będzie inaczej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Czołg]

- Myślą że w ten sposób uciekną? - spytał sam siebie dowódca pojazdu - Może i im się uda ale na pewno nie wszystkim - Działka miały skuteczny zasięg w zwalczaniu celów powietrznych do wysokości 2,5 km dlatego nie powinno być problemów z dalszym atakiem. Większym problemem była bardzo szybko zużywana amunicja, tym zmasowanym ostrzałem opróżnili już około połowę jej zapasu co oznacza że zaraz będą musieli przeładować broń.

[A-10]

Dalej patrolowały okolicę by nie pozwolić żadnemu pegazowi wnieść się w powietrze, latały na wysokości 2 km i przeczesywały niebo za pomocą radaru. Mimo krótkiego zasięgu wynoszącego zaledwie 10 km powinien spełnić swoje zadanie.

- Wszystkie się pochowały czy co? - Spytał jeden pilot drugiego. 

- Chyba ta, raczej nie zamierzają walczyć... A szkoda bo chciałbym do nich jeszcze postrzelać - odpowiedział lekko zawiedziony pegaz.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Equestria

Kolejny pegaz otrzymał serię pocisków i zaczął spadać ku ziemi. Kolejne starały się unikać ostrzału poza jednym, który na widok martwego towarzysza zaczął szarżować na czołg. Jakby nic go nie obchodziło, że jest na straconej pozycji. Na dodatek lecąc posyłał pociski z promienia prosto w stronę, z której padały strzały. Strzelał wściekle chcąc po prostu ich trafić. W międzyczasie pegazy w górach kończył przygotowania. Jeden z nich podszedł do drugiego.

- Myślisz, że to zadziała? - spytała niepewnie.

- W teorii tak. W praktyce ciężko to ocenić. Jednak nie mamy innego wyjścia. Czy jesteś gotowy? - spytał poważnie na niego patrząc.

- Tak jak każdy z nas oddam życie dla dobra sprawy - powiedział tym razem bardziej pewnie.

- I to mnie cieszy. Pamiętaj, gdy będziesz wylatywał dopilnuj by zbliżyli się jak najbardziej góry my wtedy zaczniemy

- Zgoda - odpowiedział, po czym zasalutował koledze i zaczął lecieć w górę by wydostać się z kryjówki w górze. Jeśli dobrze pójdzie to buntownicy zobaczą jak wylatuje i się nim zainteresują.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Czołg]

Po krótkiej chwili główne działo pojazdu przestało strzelać, akurat w momencie gdy pegaz zaczął zgrywać bohatera i szarżować na czołg. Celowniczy od razu się za to zabrał jednak nie miał szans zdążyć przed atakiem wroga, teoretycznie sytuacja nie wyglądała ciekawie ale w praktyce było inaczej. - Nie dzisiaj kolego - powiedział dowódca strzelając do niego z ciężkiego karabinu maszynowego który był bronią dodatkową na właśnie taki wypadek - Nie ma sensu już stać w miejscu, do przodu - Jednorożec rozkazał kierowcy i czołg ruszył się do przodu, w tym samym momencie oboje otrzymali po jednym strzale z promienia co ich lekko zamroczyło.

 

[A-10]

- Tam! - krzyknął pilot wskazując kopytem na prawo - Jest jeden co chce zginąć - To mu właśnie nie pasowało że jak debil samotnie wylatuje na spotkanie ze śmiercią. To znaczyło że natura nie obdarzyła go dużym rozumem albo wie coś czego nie wiedzą oni. W tej sytuacji składało się tak że obydwie możliwości mogły być tak samo prawdziwe. - Idiota... - Mruknął pod nosem pegaz i zmienił kierunek lotu by lecieć bardziej w jego stronę jednak nie zamierzał go zabić z działek. Zamiast tego wystrzelił rakietę która była przeznaczona do zwalczania samolotów gwardii ale niby czemu nie miała by się nadać na kucyka? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[985] [Lust Tale [Forest Song]]

- Mów co chcesz... Każdy, każdego widzi trochę inaczej... Może to przez to że jestem po prostu zakochana wierzę w to co mówię i jestem pewna że nie jest tak jak ty mówisz? - westchnęłam... - Czasami wolę tłumaczyć sobie świat po swojemu i żyć w nim bo tak łatwiej. - Spojrzałam na nią a mój wzrok wyrażał zrozumienie. - Twoje pytania są słuszne tylko pozostaną bez odpowiedzi i robi się o nie odrobinę za wiele zachodu... Wszystko mogło się zdarzyć. Najprawdopodobniej się jednak nie dowiemy co takiego, a skutki są dane - powiedziałam o kolejnym lustrze rzeczywistości...

 

- Hmm... - zamyśliłam się przybierając parokrotnie kopytami tak jak iluzjoniści na występach. Myślałam chwilę nad tym wszystkim gdy pomiędzy rozszerzającymi się mi kopytami pojawiły się dwa bilety na pociąg do Canterlot na dziś o 18... Bez dymu... Bez światła... Mój róg nie brał w tym udziału. Nie musiał. Starczyły mi powierzchnie kopyt. Od tak pojawiły się w moich kopytkach, a ja spoglądałam na Snow zadziornym wzrokiem że coś mam a ona nie i pewnie również nie wiedziała jak ja to zrobiłam. Wszystko leżało po mojej stronie...

 

- Bilety na dziś... Wszystko mamy zaplanowane co do minuty. Przykro mi... Mamy tylko jeden dzień... Jak zawsze - powiedziałam patrząc na Goldinga. Prosiłam się w duchu by mi przytaknął i może powiedział coś o Gwardii... Że musi coś tam...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Zmrużyłem lekko oczy na widok biletów. Całkiem sprytne zagranie. Jednak nie musiała bawić się w iluzjonistkę. Nigdy nie pojmę, po co robi te spektakle. Taka już chyba po prostu jest. Mina Snow trochę posmutniała na słowa Lust. Teraz patrzyła na mnie jakby miała nadzieje, że coś powiem.

- Wybacz, że ci o tym nie powiedziałem Snow - stwierdziłem patrząc na nią. - Jednak nie spodziewałem się, że będziesz chciała abyśmy tu spali. Nie możemy zostać. Musimy wypocząć jednak, w Canterlocie. Od rana mam obowiązki, których nie mogę przełożyć na później. Sama chyba o tym wiesz? Kapitan by raczej nie zrozumiał gdybym powiedział, że nie wstawiłem się na służbę przez nocowanie u kuzynki. Zwłaszcza w obecnej sytuacji - powiedziałem, po czym wygodnie się oprałem by znów spojrzeć na Lust.

- Tak zapewne masz racje - powiedziała dobitnie. - Jednak miałam nadzieje, że wspólnie spędzimy trochę więcej czasu - powiedziała wbijając wzrok w ziemie. Powoli jednak znów podniosła głowę by spojrzeć na Forest. - Mimo wszystko cieszę się, że mnie odwiedziliście i mam nadzieje, że to nie ostatni raz, kiedy mnie odwiedzacie - powiedziała z delikatnym uśmiechem. - Swoją drogą masz sporo talentów Forest. Nie mówiłaś, że zajmujesz się iluzją. Wytłumaczysz mi jak zrobiłaś te sztuczkę z biletami? - spytała z wielkim zainteresowaniem cały czas patrząc na nią.

 

Gwardia Equestria

Pegaz, który szarżował na czołg został trafiony, po czym legł na ziemi. Zobaczył jak czołg jedzie w jego stronę. Co ciekawe kucyk stracił hełm, gdy padł na ziemię. Okazało się, że jest to klacz. Nie była już w stanie latać. Resztką sił ponownie uniosła promień i zaczęła strzelać do jadącego czołgu. Tylko to jej już zostało. Reszta pegazów wykorzystała sytuacje, gdy czołg skupił się na gwardzistce i polecieli na tyle wysoko by być poza zasięgiem dział czołgu. Przynajmniej taką mieli nadzieje.

 

Pegaz miał nadzieje, że plan się powiódł i wrogi samolot go dostrzegł. W jednej chwili ponownie zwinął skrzydła i zaczął spadać z miejsca, z którego wyleciał. W momencie , kiedy na powrót tam wpadł góra zaczęła się lekko trząść. Można było zobaczyć jak spadają z niej niewielkie kamienie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[985] [Lust Tale [Forest Song]]

- Mówiłam że mój znaczek sam w sobie jest trudny do zrozumienia... - Spojrzałam na nią dość lekko kontynuując: - tak jak talent który reprezentuje. A to były tylko sprawne kopyta jakich wiele w Los Pegazus. - Dotknęłam policzka Goldinga muskając go krawędzią swojego kopyta. - Nic więcej, tak jak wyciąganie bitów z zza ucha... - Skupiłam się moment zaciskając zęby by wyszło tak jak powinno. - Złudzenie optyczne że coś się nie porusza... Coś znika i się pojawia nieoczekiwanie. - Wyciągnęłam złotego bita znikąd pokazując jej monetę, która miała znajdować się zza jego uchem. - Prawda jednak jest taka że wszystko jest w danym miejscu dużo wcześniej. Żadna magia... Tylko prosta iluzja jakich wiele wokoło - westchnęłam.

- Nie trzeba się czymś zajmować by czegoś się nauczyć dla prostej przyjemności z tego czy też po to by zastąpić koleżankę na scenie w roli asystentki głównego magika. Tylko trzeba coś wiedzieć... tak zawsze dodatkowy bit w kopyto trafi. - Uśmiechnęłam się. - Jakby to wyglądało gdyby wszystko nie było zgrane w czasie. To musi wyglądać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield, Snow Night

Słuchałem tego, co mówiła Lust z uwagą, gdy nagle poczułem jej kopytko na moim policzku a mój wzrok się skierował na nią. Co ona znowu wymyśliła? Wtedy nagle zobaczyłem jak ta wyciąga bita zza mojego ucha. Nic nie powiedziałem tylko lekko się uśmiechnąłem na ten widok. Cóż sporo talentów ma jak widać. Snow wpatrywała się na to z zapartym tchem na widok kolejnej sztuczki zaczęła klaskać kopytkami.

- To jest niesamowite - powiedziała radośnie. - Golding powinieneś pomyśleć może o emeryturze skoro Forest może sama tworzyć monety to nie będziesz już musiał pracować - powiedziała z nutką żartu w głosie. - Zdarzyło się u was ostatnio coś ciekawego po powrocie z krainy smoków? Oczywiście nie chodzi mi o to, co się dzieje w Canterlocie tylko ogólnie - spytała zaciekawiona.

- Z mojej strony raczej nic szczególnego - stwierdziłem spokojnie patrząc w sufit. Snow nawet nie dopytywała mnie, bo wiedziała, że i tak nie będę nic chciał mówić o swoich sprawach. Zawsze tak było. Miała natomiast nadzieje, że, z Forest będzie inaczej.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[985] [Lust Tale [Forest Song]]
- Za dobrze by było mieć coś z niczego... - westchnęłam z wyraźnie wyczuwalnym zawiedzeniem które było po prostu udawane. Co bym robiła gdybym miała wszystko od tak? Co bym robiła... Za dobrze wiedziałam jak działa świat, ale to miał być przecież żart a nie stwierdzenie profesorów. - Nawet prawdziwa magia ma zasady jakiejś równorzędnej wymiany... W iluzji już coś jest wcześniej. Nie wymigasz Goldinga mną i moimi talentami. - Uśmiechnęłam się. Dobrze się składało. Nie chciałabym zrobić tego nigdy. - Niestety. - Tu można było poczuć pewną nutę zawiedzenia po raz kolejny.

- Powtórzę inaczej... - westchnęłam. - Nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego odbiegającego od ogólnego planu na życie nie licząc paru spotkań i już. - Rozłożyłam kopyta. - Nic o czym można by mówić nie wiadomo ile... - Klasnęłam delikatnie. - Golding jest momentami po prostu trochę bardziej zajęty i już... Nie żebyś sobie coś pomyślała. Nie zbywa mnie w żadnym razie. - Broniłam go by się na niego nie rzuciła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield, Snow Night

- Cóż szkoda, że niema takiej możliwości - powiedziała Snow z nutką żartu w głosie. Prawdą było, że nigdy nie popierała mego wstąpienia do gwardii. - Mam nadzieje, że tak nie robi, bo bym musiała z nim poważnie porozmawiać - ponownie powiedziała z żartem patrząc teraz na mnie.

- O wiele nas pytasz Snow a może byś powiedziała, co u ciebie? - spytałem by jakoś zakończyć tematy gwardii i naszych spraw. Nigdy nie było wiadomo czy nie zabrniemy za daleko a wolałbym nie ryzykować.

- U mnie? - spytała wskazując na siebie kopytkiem. - Cóż w sumie nic ciekawego się nie działo. Mam ostatnio sporo zamówień, ale daje sobie radę. Nie narzekam na brak zajęć. Czasem również gdzieś wyjdę i poznam jakiś nowych znajomych. Ale raczej niema sensu bym o tym mówiła, bo byśmy do rana nie skończyli - powiedziała z uśmiechem i znów spojrzała na Forest.

- Wiesz Forest, gdy przymierzałam stroje dla Goldinga przypomniało mi się, że mam całkiem ładną sukienkę, która powinna na ciebie pasować. Czy zechciałabyś ją przyjąć w prezencie? - spytała ponownie się uśmiechając.

- To raczej nie jest konieczne - powiedziałem spokojnie. - Chyba już nam wystarczy przygód ze strojami - nie sądziłem by Lust była tym zainteresowana. Poza tym nie wiadomo jak długo by to potrwało zanim by się wszystko dobrało i przymierzyło. Jednak Snow chciała usłyszeć odpowiedź Lust a nie moją, dlatego dalej na nią patrzyła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Czołg]

 - Stop - Powiedział dowódca widząc że pegaz spadł przed nimi, nie zamierzał jej rozjechać gąsienicami. Ta gwardzistka mogła mieć materiały wybuchowe których detonacja byłaby niebezpieczna dla załogi. Nie chciał jej pozbawiać resztek życia ale co innego mógł zrobić? Buntownicy nie posiadali więzienia, nie mieli na to zbytnio miejsca ale czy to usprawiedliwia zabicie prawie bezbronnej osoby? Nie chciał o tym myśleć, to wojna a ona po prostu taka jest. Wycelował w nią... I strzelił jednak pociski ominęły ją o metr - Jedziemy na tamto wzgórze - powiedział wskazując kopytem kierunek gdy poczuł że znowu dostał z promienia, czy zrobił dobrze dając jej szanse na przeżycie? Uznał że mimo stracił szansę na pozyskanie działające broni gwardii było warto, przynajmniej odrobinę uspokoi swoje sumienie.

 

[A-10]

Leciał dalej nie zmieniając wysokości, w końcu nie musiał tego robić by trafić rakietą która poleciała prosto za pegazem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Equestria

Klacz spojrzała zdziwiona, że wróg jej nie zaatakował. Mogli ją zabić była na ich łasce i darowali jej życie. Dlaczego to zrobili? Czy chcieli jej w ten sposób odebrać honor? A może chcieli pokazać, że nie jest godna śmierci z ich kopyta? W pewnym momencie padła zmęczona plackiem na ziemi. Nie miała siły nad tym rozmyślać czy się ruszyć. Musiała odpocząć tylko to jej zostało. W tym czasie pegaz wpadł do wnętrza góry i spojrzał na resztę.

- Chyba mnie zobaczyli - powiedziała lekko zdenerwowany. - Jak wam idzie?

- Prawie gotowe. Lepiej stąd wylećmy zanim się zacznie - odpowiedział mu inny gwardzista.

- Dobra, ale lećmy wzdłuż. Droga na górę jest spalona

- Więc lećmy - powiedział, po czym zaczęli lecieć jak najszybciej do przodu. W tym czasie doszło do pierwszej eksplozji wewnątrz, przy której również doszło do lekkiego rozbłysku dziwnej energii. Gwardziści wiedzieli, czym się skończy wybuch wszystkich, dlatego musieli wylecieć jak najdalej i to jak najszybciej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[A-10]

- A więc było was więcej? - powiedział czekając aż się oddalą od tej góry która zaczęła się podejrzanie zachowywać. Po tym usiadł im na ogonie jakieś trzysta metrów za nimi i rozpoczął atak, to znaczy zrobił użytek z działek samolotu by ich zabić. 

- To na pewno bezpieczne? - spytał z wątpliwościami drugi pilot.

- Pewnie nie do końca ale... Co z tego? - odpowiedział pegaz wzruszając skrzydłami - Czy wojna jest bezpieczna? Chyba nie a jednak niektórzy przeżywają 

 

[Czołg]
Dotarli na szczyt góry, jak na razie nie było widać żadnego innego oddziału gwardzistów dlatego ruszył na patrol wzdłuż górskich grzbietów, może się jeszcze na coś natkną. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[985] [Lust Tale [Forest Song]]

Spojrzałam na Snow... Czy ja chciałam sukienkę? Każdą mogłam sobie prawie dosłownie stworzyć... Pytanie mianowicie brzmiało odrobinę inaczej i to wytrąciło mnie delikatnie z równowagi. Czy Forest Song chciała sukienkę. Mi ta rzecz wydawała się delikatnie zbędna ale ta postać... Nie powinna odmówić. Jak miałam z tego wybrnąć? Spojrzałam na zegar... Zlustrowałam też bilety... 40 minut... Zagryzłam wargi. Co ja miałam niby z tym fantem zrobić? Co ona powinna zrobić. Mój wzrok spoglądał raz na Goldinga a raz na Snow. Biły się we mnie dwie wartości. Dwa stany. Wzięłam głęboki oddech. Musiałam wybrnąć obronnym kopytem. Naprawdę obronnym. Nie istniało inne dla mnie wyjścier z tej sytuacji.

- Chętnie tylko czas nas zaczyna gonić - stwierdziłam zgodnie z prawdą pokazując zegar - więc tylko jedna sukienka... - zastrzegłam na początku. Miałam nadzieję że Golding mnie za to nie zabije... - Jeśli wszystko będzie pasowało nam oboje wezmę ją. Jeśli nie... Któraś z nas będzie miała uwagi...  To będzie okazja kiedy indziej by to zrobić. Nie ucieknie nic. - Uśmiechnęłam się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield, Snow Night

Wbiłem swój wzrok w sufit. Po tym, co powiedziała Lust miałem związane kopyta i nie mogłem w żaden sposób zapobiec całemu pomysłowi Snow. W końcu się zgodziła. Czy mogłem być na nią zły? Czas nas gonił niestety coraz bardziej. Ale jeśli by się nie zgodziła mogłaby urazić Snow. Znam dobrze swoją kuzynkę i wiem jak mogłaby zareagować. Poza tym to moja wina, że tu utknęliśmy. Więc jeśli już to mogłem być zły tylko na siebie. Przynajmniej, Lust określiła, aby  zrobić to szybko. Pozostało mi tylko czekać aż skończą.

 

Snow w międzyczasie zmrużyła oczy dokładnie przyglądając się Forest. W pewnym momencie przyłożyła kopytko pod brodę. Wyglądało jakby się nad czymś głęboko zastanawiała.

- Więc będzie nam potrzebny pośpiech - powiedziała zamyślona i nagle jej wzrok zwrócił się na mnie. - Normalnie bym powiedziała by Golding może się gdzieś przeszedł byśmy mogły dobrać coś odpowiedniego. Bo wiem, że to by chwilę trwało a on by się nudził. Bądź, co bądź mojego kuzyna raczej nie interesuje świat mody. Jednak skoro nie mamy zbyt wiele czasu. Cóż nie sądzę by jego obecność cię krępowała - powiedziała lekko chichocąc. - Ale wracając do sprawy. Bo czasu mamy niewiele. Powiedz mi proszę, jakie kolory lubisz i podaj mi swe wymiary to nam uprości dobranie odpowiedniego stroju i nie stracimy zbyt wiele czasu - powiedziała uśmiechając się.

 

Gwardia Equestria

Pegazy coraz bardziej się oddalały lecąc w z dłuż góry, gdy nagle zostali zaatakowani. Nie spodziewali się tego. 5 pegazów padło martwych po ostrzale. Reszta zrezygnowała z dalszego oddalania się od góry by zwabić samolot jak najbliżej/ Byli ciekawi czy buntownicy będą na tyle głupi by za nimi lecieć. Z samej góry zaczęły wydostawać się strumienie światła połączone ze wstrząsami. W międzyczasie pegazy, które uniknęły ostrzału czołgu dalej kierowały się naprzód widząc, że najwyraźniej wróg ich zignorował lub o nich zapomniał. To była dla nich szansa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[A-10]

- Co jest z nimi nie tak? - spytał sam siebie nie będąc w stanie pojąć tego co widzi. Dlaczego zbliżają się do tej góry z którą ewidentnie jest coś nie tak? Chwilę wcześniej starali się uciec jak najdalej od niej a teraz nagła zmiana zdania, nie podobało mu się to. Coś podpowiadało mu że w tej sytuacji coś mu nie pasuje dlatego zrezygnował z pościgu jednak nie zamierzał im do końca odpuścić. Postanowił znieść się wyżej, na jego zdaniem bezpieczną wysokość i w pewnej odległości od góry by ich obserwować. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Equstria

Pegazy ponownie wleciały do wnętrza góry jakby nie zwracając uwagi na to, co się z nią dzieje. Nie byli pewni czy ten samolot poleciał za nimi jednak nie bardzo mogli to sprawdzić. W międzyczasie strumień światła zaczął otaczać górę wyglądał jakby kroił ziemię wokół niej. Kolejne strumienie światła zaczęły opuszczać górę i uderzać o okoliczną ziemie, przez co zaczęło dochodzić do niewielkich wstrząsów. W międzyczasie pegazy, które uniknęły ataku dalej leciały naprzód nie zwracając nawet uwagi na wszystko, co tam się działo. Nie mieli na to czasu. Były ważniejsze sprawy jak dokładna lokalizacja bazy buntowników.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[985] [Lust Tale [Forest Song]]
- Harmonia monochromatyczna będzie za prosta... - mówiłam dość szybko streszczając się. - Zresztą sukienka powinna podkreślać to i owo, a ten sam lub bardzo podobny kolor za bardzo zlewa się z samą sierścią... - Pogłaskałam się po swoim ciemno zielonym kopytku. - Co innego mocne czerwienie czymś złamane i mieszaniny fioletu z pomarańczą w stylu zachodzącego słońca na tle morza... Zawsze myślałam że one na mnie dobrze wyglądają bo delikatnie kontrastują z moją osobą... Co do wymiarów... - Znowu się zamyśliłam ale na chwilę dłużej. - Żeby nie kłamać, o ile dobrze pamiętam to moje wymiary przedstawiają się następująco: [...]. Nie wiem czy nie będzie trzeba ich sprawdzić na bieżąco - stwierdziłam trochę nie pewniej. - A co do Goldinga... Czy raz mnie widział? - Uśmiechnęłam się i miało to swój kontekst.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[A-10]

- To już jest przesada - powiedział zdziwiony patrząc co się dzieje z tą górą. Skąd to powstało i skąd czerpało moc? Nie znał odpowiedzi na te pytania ale był pewny że lepiej będzie nie zbliżać się do tego więc zwiększył już i tak sporą odległość - Nie podoba mi się to - Stwierdził pilot - Można im to jakoś przerwać? Cokolwiek? 

- Ja bym raczej nie tykał tego nawet długim kijem... Nie wiemy czy nie pogorszymy sprawy, nie wiemy jak to działa.

 

[Czołg]

- Co z tymi pegazami co zdołały się przedrzeć? - spytał kierowca dowódcę.

- Zajmą się nimi inni... A nawet jeśli nie to i tak nie znajda bazy - odpowiedział lekko nieprzytomnym głosem - Jest cała przysypana śniegiem, jak ją niby zobaczą?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Golding Shield, Snow Night

W milczeniu słuchałem wymagań Lust, co do sukienki. Musiałem przyznać, że opisała strój, który by chciała ciekawie. Widać, że trochę się jednak na tym znała. Gdy jawybierałem się po jakieś ciuchy to raczej nie szukałem czegoś wyrafinowanego. Po prostu wybierałem coś, co mi się podobało i wychodziło. Ale w końcu Lust jest klaczą, więc czemu się tu dziwić? Nic nie mówiłem nie mieszając się do tej rozmowy nie widziałem ku temu sensu. Zresztą, co miałem powiedzieć?

 

- Domyślam się tego - stwierdziła z lekkim chichotem zakrywając usta kopytkiem. Gdy nagle przestała chichotać i jakby zaczęła myśleć nad tym, co usłyszała. - Masz bardzo wyrafinowany gust Forest - powiedziała Snow z uśmiechem i dalej zastanawiając się nad wszystkim, co powiedziała. - Naprawdę wydajesz się mieć sporo talentów. Być może powinnaś kiedyś pomyśleć o krokach ku światu mody. Muszę przyznać, że barwy, które podałaś są naprawdę interesujące i stanowią niewielkie wyzwanie, ale z pewnością znajdę coś, co ci się spodoba - stwierdziła dalej się do niej uśmiechając się. - Dobrze, więc na początek wezmę twoje dokładne wymiary a potem znajdę coś odpowiedniego - Powiedziała podchodząc powoli do niej i za pomocą lewitacji użyła miarki by dokładnie zmierzyć jej ciało. Na początek wzięła wymiary w okolicy szyi a następnie w okolicy bioder. Gdy już skończyła odłożyła miarkę na miejsce.

 

- Tak sądzę, że znajdę dla ciebie coś odpowiedniego tylko musisz dać mi małą chwilkę. Bo muszę pójść do pokoju gdzie są wszystkie kreacje. Tu ich niestety nie trzymam. Możesz zaczekać tu chwilkę na mnie z Goldingiem? - spytała dalej się do niej uśmiechając.

 

Gwardia Equstria

Światło, które do tej pory otaczało górę przybrało formę przezroczystej bańki, która ją w pełni otoczyła jednak na tym nie stanęło. Bańka zaczęła się rozrastać z dużą prędkością. Niewielkie skały, które stały jej na drodze natychmiast były niszczone po zderzeniu z nią. Ciężko było ocenić jak daleko i zarazem wysoko rozrośnie się ta bańka. Gwardziści siedzieli wewnątrz. Mieli nadzieje, że zdołali zwabić wroga na tyle blisko by ten zderzył się z tą niszczycielską siłą. Ostatecznie ochroni ich na tyle dług by wróg w końcu odpuścił a oni mogli kontynuować misje.

 

- Nie powinniśmy ich zostawiać - stwierdził jeden z gwardzistów, którzy coraz bardziej oddali się od miejsca walki.

- Każdy ma swoje rozkazy a my je przyjęliśmy. Wiedzieliśmy jak to się może skończyć. Każdy z nas wiedział, że może oddać życie dla dobra sprawy. Jeśli teraz tam wrócimy by im pomóc to tylko zmarnujemy ich ofiarę dla dobra Equestrii - stwierdził drugi.

- Dobrze, ale co teraz? Jest nas coraz mniej a na dodatek wszędzie ten śnieg utrudnia nam poszukiwania

- Tak to jest prawda. To dość dziwne, że tyle go napadało akurat w tej okolicy - powiedział zamyślony obserwując dokładnie otaczającą ich okolicę.

- Co masz na myśli?

- Myślę, że to buntownicy wywołali ten śnieg by nam utrudnić poszukiwania

- Sądzisz, że tak dobrze nauczyli się panować nad pogodą?

- Któż to wie? Jednak wciąż daleko im do nas. Jeśli myślą, że śnieg ich uratuje to są w błędzie - spojrzał w niebo, po czym wskazał innym gwardzistą kopytem niebo ci kiwnęli mu głowami i zaczęli za nim kierować się w wyznaczoną stronę.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[A-10]

- Nie może być... - Prawie krzyknął nie wierząc w to co widzi, nie miał jak się spodziewać ponieważ nigdy się z takim atakiem nie spotkał. Na jego twarzy było widać strach, szczerze mówiąc nie wiedział jaki to może mieć zasięg ale widząc że ma jeszcze chwilę czasu na reakcje gwałtownie poderwał samolot do góry by znieść się wyżej. Mógł zrobić tylko tyle i nic więcej, reszta zależała od szczęścia i wytrzymałości maszyny. 

 

Wzniesienie się ponad góry nie było dobrym pomysłem, pegazy które to uczyniły miały szybko poznać swój błąd i za niego zapłacić. Były oddalone o 9,5 km od dwóch samolotów patrolujących okolicę, gwardziści byli już na ich celowniku i za parę minut przekonają się że dzisiaj lepiej było zostać w domu. W kierunku wroga zostały wystrzelone cztery rakiety który osiągały większą prędkość niż A-10 buntowników więc do celu dotrą szybciej niż one same. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Equestria

Bariera w pewnym momencie przestała się rozrastać. Pegazy wewnątrz zauważyły brak reakcji wroga, co ich niezbyt zadowoliło. Wychodzi na to, że wrogi samolot zdołał się oddalić na bezpieczną odległość a bariera nie zrobiła mu żadnej krzywdy. Teraz musieli coś wymyślić. Utknęli tu na godzinę potem bariera zniknie. Pozostało im mieć nadzieje, że do tego czasu wrogowi się znudzi i odleci. Ostatecznie będą musieli wymyślić plan ucieczki. Obecnie byli bezbronni by stworzyć te bańkę musieli wykorzystać całą posiadaną broń.

 

Pegazy, które zostały niespodziewanie zaatakowane zupełnie się tego nie spodziewały. Pocisk uderzył prosto w jednego, który leciał z przodu. Siła eksplozji zabiła kilka innych, które były najbliżej niego. Te, które przetrwały były ogłuszone siłą wybuchu i zaczęły spadać ku ziemi.

 

Dowódca obozu dalej siedział z Chrome Star zastanawiając się nad wszystkim, co usłyszał. Sytuacja nie wyglądała za kolorowo. Nagle jednak wbiegł jeden z jego podwładnych i mu zasalutował.

- Pan wybaczy, ale powinien to pan usłyszeć - powiedział lekko zdenerwowanym głosem.

- Co znowu? - skrzeknął powoli wstając od stołu.

- A co ze mną? - spytała trochę zirytowana Chrome widząc, że ten najwyraźniej o niej zapomniał.

- Na razie jesteś wolna. Jednak lepiej uważaj mamy cię na oku - powiedział powoli opuszczając pomieszczenie. Ta tylko wzruszyła ramionami na jego słowa i poszła do swego samolotu. Chciała sprawdzić czy wszystko z nim w porządku i jak najszybciej stąd odlecieć.

 

Na dowódcę czekało kilka pegazów były to te same, które wysłał na poszukiwanie bazy buntowników. Widział, że byli zmęczeni po locie jednak skoro przybyło ich tylko kilku to znaczyło, że coś poszło nie tak.

- Jakie wieści przynosicie? - spytał poważnie na nich patrząc.

- Buntownicy nas zaatakowali. Zgodnie z rozkazem się wycofaliśmy byśmy mogli was poprowadzić tam gdzie do tego doszło. Nie wiemy, co się dzieje z innymi - powiedział jeden z przybyłych gwardzistów ciężko dysząc.

- Rozumiem - stwierdził krótko dowódca. Sam nie wiedział, co zrobić. Ich siły topniały i jeszcze te wieści, które przyniosła ta klacz. Co powinni teraz zrobić? Rozmyślał nad tym wpatrując się w niebo, gdy nagle w środku obozu doszło do dużego rozbłysku światła a wraz ze światłem pojawił się jednorożec w zbroi gwardzisty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[A-10]

- Coś wam nie wyszło? - spytał gwardzistów gdy zorientował się że jeszcze żyje, nie liczył na odpowiedz ponieważ nawet go nie słyszą. - Chyba będą tam siedzieć... Ciekawe jak wytrzymała jest ta tarcza - Postanowił poddać obronę pegazów próbie wytrzymałości w postawi dwóch rakiet i trzy sekundowego ostrzału z działka kalibru 30 mm. Zbliżył się na odległość kilometra i użył swojej broni. Widział jak pociski przeciwpancerne rozpryskują się na barierze jednak miał nadzieje że za moment ich ochrona puści. Gdy przeleciał 400 metrów przerwał atak z zamiarem wzniesienia się na poprzednią wysokość. 

 

- To by było na tyle... - powiedział pilot widząc że idealnie trafili cel bo każdy pegaz spadał w dół - Ciekawe tylko dlaczego się zdecydowali wznieść ponad góry, to było dosyć nierozsądne z ich strony.

- Raczej się już tego nie dowiemy - Stwierdził jednorożec - Nawet jeśli kogoś pominęły odłamki zabije ich uderzenie w ziemie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Equestria

Pociski, które uderzyły w barierę wywołały wstrząs a sama bariera zaczęła chwilę dygotać niczym galareta jednak nadal tam była. Pegazy również odczuły te wstrząsy jednak wiedziały, że ataki, jakie prowadzi ten samolot na niewiele się zdadzą. Szanse, że tylko 1 samolot zdoła zniszczyć ich tarczę są naprawdę niewielkie, więc spokojnie czekali by móc wykonać dalsze ruchy.

 

Część pegazów, które wciąż były oszołomione po wybuchu wroga zdołało się ocknąć przed bolesnym upadkiem na ziemię, który mógł się skończyć dla nich śmiercią. Natychmiast rozłożyli skrzydła by się ratować. Udało im się uratować nawet kilku wciąż nieprzytomnych towarzyszy zanim się rozbili. Jednak nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Kilka pegazów rozbiło się  na ziemi i zakończyło swe życia. A nawet kilku połamało kopyta i skrzydła próbując wylądować jednak zbyt późno rozłożyli skrzydła. Obecnie ich siły były zbyt osłabione by kontynuować dalszy lot. Musieli zająć się rannymi i pomyśleć spokojnie nad kolejnymi ruchami

 

Dowódca obozu powoli skierował swe kroki do jednorożca, który pojawił się w obozie. Jak zawsze towarzyszyła mu obstawa w postaci dwóch innych gwardzistów. Spojrzał na jednorożca i mu zasalutował a ten zrobił to samo w stronę dowódcy obozu.

- Co przysyła posłańca do nas? - spytała zaciekawiony dowódca.

- Dostaliśmy waszą wiadomość od waszego rannego towarzysza. Podobno jesteście bliscy odnalezienia bazy buntowników. Jednak wasza obecna rola się zmieniła. Nie zdołacie wygrać sami. Nie z bronią, którą dysponują tutejsi buntownicy. Dlatego też przysyłamy do was wsparcie. Musicie wybaczyć, że tak długo. Jednak doszło do pewnych incydentów - powiedział jednorożec ciężko wzdychając. - Księżniczka Celestia zaginęła. Doszło do ataków na Equestrie. To już przelało czarę goryczy - stwierdził gniewnie. - Podejrzewamy, że to buntownicy mogą być odpowiedzialni za zniknięcie księżniczki. Poza tym ten atak... W każdym razie postanowiliśmy ostatecznie skończyć z zagrożeniem ze strony buntowników - powiedział, gdy w okolicy zaczęły za pomocą teleportacji pojawiać się kolejni gwardziści w coraz liczniejszych grupach. Na niebie pojawiły się krążowniki, które ciągnęły wielkie skrzynie pełne broni. - W tej chwili już trwa atak na miasto buntowników Warszawę. Teraz przyszedł czas na to miejsce. W tym momencie tracisz swoje stanowisko dowódcy. Czas zabawy w podchody już się skończył. Macie nam wskazać miejsce gdzie udali się wasi zwiadowcy a my już dokończymy zadanie. Znajdziemy tych tchórzy choćbyśmy mieli zmieść to miejsce z powierzchni ziemi - powiedział gniewnie patrząc na pegaza.

- Czy to nie są zbyt radykalne środki? - spytał dawny dowódca obozu. Trochę zdziwiony i przerażony tą mową.

- Musisz zrozumieć obecną sytuacje. Albo pomożesz albo wracaj do Canterlotu. Zrozumiano? - spytał patrząc na niego gniewnie. Dowódca wbił wzrok w ziemię, po czym w milczeniu kiwnął głową. - Dobrze, więc poczynimy ostatnie przygotowania i wyruszamy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...