Skocz do zawartości

[Zakończone][DS] Symulacja walki


Advilion

Recommended Posts

 Młody ogier rozpoczął swój  bezsensowny monolog.  Było dla mnie więcej niż jasne, że grał na czas obmyślając następny ruch.  Mięśnie miał napięte, puls  stale przyspieszał,  potęciał energetyczny w okolicach rogoczaszki narastał.  Szykował się do ataku i nie zdawał sobie sprawy jak bardzo jest to widoczne.

 

-Na wszystkie pytania odpowiedź brzmi : nie twoja sprawa.  – skrzywiłem się i zniecierpliwiony przerwałem potok jego słów.

Zgodnie z   przewidywaniami   posłał w moim kierunku kierunku sztylet.

Nie drgnąłem nawet. Drobne  ostrze przy akompaniamencie  słabego rozbłysku tarczy i głośnego trzasku wyładowania,  odbiło się i upadło z brzdękiem na ziemię. Osobnik w płaszczu definitywnie odebrał przynajmniej podstawowe szkolenie.  Precyzyjnie wycelował w pierwszą znaleźioną lukę w pancerzu,  szkoda tylko że spaprał całą resztę.

 

Westchnąłem ciężko i przybrałem znudzony wyraz twarzy.

 

-Chłopcze – rozpocząłem, kierując wzrok w jego stronę.  - Zacznijmy od tego, że należy się do mnie zwracać per  „Behemot”, „Pan Calamity” lub w ostateczności „Profesorze”.   Po drugie, niezwykle mi żal twojego  mistrza, który z pewnością starał się wbić ci do głowy sposoby identyfikacji  pól ochronnych,  a także techniki ich omijania.  Jeśli masz z tym problemy to zalecam ci lekturę traktatu "O Tarczach i Blokadach Wszelakich" autorstwa Borglasta Kamiennobrodego, w którym to problem ten został przejrzyście wyłuszczony.  Z pewnością znajdziesz egzemplarz w którejś z Canterlockich bibliotek.

 

 Po trzecie - tu pochwyciłem sprzed Cobalt fiolkę z nieokreślonym płynem i przyjrzałem jej  się  z zamyśleniem. - O tym nie ma mowy – zdecydowałem, zgniatając pojemnik lekkim impulsem. Nie miałem pojęcia jaki tym razem był powód nagłego załamania Cobalt,  ale klaczom, zwłaszcza tak młodym, zdarza się to często. Wyjdzie z tego sama. Jak zwykle.

 

Po czwarte – kontynuowałem monolog.  -Czy zawsze rzucasz żelastwem we wszystko co się rusza? Tego właśnie uczą skrytobójców w dzisiejszych czasach? Ponownie kondolencje dla twojego biednego mistrza. To chyba twoje - uniosłem  osmalony i pogięty sztylet a następnie rzuciłem go pod kopyta ogiera. -A teraz zejdź mi z oczu. Chcę wierzyć że twoja głupota jest wynikiem młodego wieku a nie wrodzonej wady umysłu – dokończyłem patrząc mu prosto w oczy.

Edytowano przez EmielRegis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nie przyjmujesz bezpośrednio tylko bronisz tego miejsca... ciekawe" (pomyślał Viper jak zwykle z nieprzerwanym uśmiechem) 

-No i widzisz czy to takie trudne nawiązać konwersacje, chociaż przyznam pomylił się Paaaaan w kilku kwestiach ale to historia na kiedy indziej i zdecydowanie gdzie indziej. Co do twych tarcz to cóż plus dla ciebie jednak od razu widać że nie są magiczne tylko energetyczne "ciekawe co się z tobą stanie gdy pancerz zużyje całą swą moc" (pomyślał). Jeśli chodzi o naszą Panią Doktor to może z tego wyjdzie a może nie, dzięki tobie, to już zależy od Króla.... Mam odejść tak (rozejrzał się po polu walki) widzę że nie mam większego wyboru.... "Dwoje za jednym zamachem, będę musiał podziękować!" (pomyślał o mało nie wybuchając śmiechem)

 

/Whisp i Behemot

 

Natychmiast odskoczył chwytając mocno obezwładnioną klacz, zasłonił się nią oraz przykładając jej sztylet do gardła.

-Przepraszam ale dwa razy zignorowałaś moje propozycje więc tym razem sam wybieram!

Wykorzystując sytuacje iż Behemot był jeszcze lekko przygwożdżony do skał błyskawicznie podniósł magią liczną ilość walających się po ziemi ostrzy, a następnie posłał 4 z nich w kierunku zgięć w każdym z kopyt. 

-No dalej pokaż na co stać twoje ego!

Edytowano przez J#42
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Rex

 

Lying mierzyła wzrokiem dwóch ogierów, uznawała ich za zagrożenie i słusznie. Jeden był pseudo wampirem a drugi nieprzewidywalnym fanem łuków i srebra. Szczególnie tego drugiego.

Choć również ten bardziej szalony wyglądał jakby pożerał ją wzrokiem, lepiej dla niej. Zdziwiła się gdy te 4 strzały pomknęły w jej stronę, była przygotowana do odskoku więc to zrobiła używając skrzydeł. Niestety jedna wbiła się w kopyto, druga w skrzydło a trzecia zaklinowała się w dziurze. Czwarta nie wiadomo gdzie jest. Zielona krew spływała na ziemię.

- Mogło być gorzej... - wycedziła rzucając magią sztylet również zwiększając prędkość jego lotu, miał trafić prosto w kopyto którym naciągał łuk, ewentualnie w skrzydło. Wyciągnęła w tym czasie wszystkie strzały ze swojego ciała zgryzając zęby z bólu, nigdy nie była strasznie wytrzymała. Postanowiła jednak pójść za ciosem i ruszyć z normalnym atakiem na niego. W razie potrzeby posili się uczuciami jak będzie zbyt osłabiona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Lying

Rex miał przygotowaną strzałę( żelazną), więc automatycznie wystrzelił.

-Osz...- powiedział ogier, gdy dostał sztyletem w kopyto-Zemszczę się!- wykrzynął, na szczęście sztylet nieunieruchomił mu kopyta, więc mógł strzelać dalej, załadował szklanego pogromcę, jego ulubiony rodzaj strzały, cała wykonana ze szkła, a w środku trucizna spowalniająca- Szklanką po kopytkach- powiedział i strzelił celując w pierś klaczy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Rex

 

Była już niedaleko idąc zygzakiem do swojego przeciwnika, kolejna strzała wbiła się w tylne kopyt. Bolało i to bardzo, lecz dobrze, że nie trafiło w uda. Wtedy było by źle, zauważyła w jego kopytach strzałę od której odbijało się słońce. Zanim naciągnął i wystrzelił odskoczyła na tyle, że zrobiła jej jedynie długą ranę na całej długości korpusu, jednak była to płytka rana. Trochę ją zmęczyło coś, nie wiedziała dokładnie co to jest pewnie jakaś inna substancja wyciągnęła wszystkie strzały ze swojego ciała w krótkiej chwili . Podmieńce mają to do siebie, że jak walczą to jako Rój uzupełniają się i mają pewne nawyki. I tu był jeden taki, że jak coś leci szklanego w twoją stronę to trzeba wykonać unik.

Jednak doszła w końcu na tyle by grzmotnąć go raz a porządnie, złapała magią za łuk. Nie była w tym ekspertką jednak trochę się pomęczy i zamachnęła się mieczem tak aby uderzył płazem prosto w jego głowę. Miało to go zdezorientować a nie załatwić na amen.

- Jeszcze mi podziękujesz... - powiedziała do niego z uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolfast wreszcie znalazł to czego szukał. Nowego lśniącego muszkietu z lunetą. Nikt chyba go nie widział skoro go nie atakowali. Schował pistolety i wziął do kopyt muszkiet. Następnie udał się za osłonę w postaci bardziej wysuniętego od pola bitwy kamienia i zaczął szukać niedokończonej sprawy. Gdzie jest ta klacz, która dostanie to na co zasłużyła. Mam cie...

 

/Choco

 

Wolfast wycelował w nią, zgrał przyrządy celownicze, wstrzymał oddech i wykonał strzał w jej tułów. Strzał w glowe jest zbyt ryzykowny, najlepiej jest związać ją bólem i gdy będzie jeszcze w szoku, dobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rex uśmiechnął się.

-Straciłem łuk, lecz mam jeszcze strzały!- wykrzyknął i wyciągnął skrzydłem stalową. Miecz Lying zatrzymał się na strzale, lecz Rex musiał trochę się cofnąć.

/Lying

-Za co miałbym dziękować?- zapytał i rzucił w nią szklanym pogromcą- Chcesz walki masz walkę!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Rex

 

Lying się uśmiechnęła, nie wiedzieć czemu. Rzucona strzała niewiele zrobiła oprócz zostania złapaną w locie, rzuciła ją gdzieś w kąt. Wykorzystując to, że musiał odpierać miecz strzałą. Postanowiła uderzyć go kopytem z całej siły w brzuch. Drugim natomiast próbowała na tyle go przytłoczyć by go przewrócić.

Również przewiercała go wzrokiem, zwykle działało to na tyle aby męski przeciwnik za bardzo się wpatrzył i przegrał walkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybowałam między chmurami, obserwując otoczenie, gdy poczułam ostry ból w skrzydle. Zaczęłam spadać z dużej wysokości, a ból przeszkadzał w myśleniu. Zachowałam jednak na tyle zdrowego rozsądku by zdrowym skrzydłem zacząć hamować i nie grzmotnąć z całej siły w ziemię. Upadek był bolesny <choć nie tak bardzo, w porównaniu z postrzałem>, jednak kontrolowany, przybyło mi kilka siniaków i zadrapań. Zrozumiałam, że ten kucyk nie da mi spokoju póki żyję, trzeba było się nim zająć od razu - mój błąd. Przeciwnik zabrał mi olbrzymią przewagę, jaką było latanie. Muszę więc wykorzystać to, co mi pozostało.

 

/Wolfast

 

Zaczęłam szarżować na kucyka slalomem między skałami, wiedząc, że długą bronią ciężko jest manewrować na prawo i lewo. Z krótkiego dystansu strzelec nie będzie miał przewagi nade nade mną. Dzieliła nas już niewielka odległość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Rex

 

- Przestań przedłużać tego co nieuniknione. Oboje wiemy, że ja wygrałam. - powiedziała patrząc mu w oczy i czekając na ewentualny atak, skrzydeł na razie nie może używać. Może się wzniesie ale latanie będzie trudne. Wzięła znowu magią tamten sztylet który był ubrudzony krwią i znowu nim rzuciła celując w skrzydło, jak nie trafi to pozostanie jeszcze jedna rzecz aby go uziemić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trafienie w latającego pegaza jest trudne, zwłaszcza gdy Rex nie przebywa w jednym miejscu, więc nie było zbyt wielkim zdziwieniem, że sztylet nie trafił w pegaza.

/Lying

-A czy ja powiedziałem, że ja wygrywam?- mówiąc to wyjął wybuchową strzałę i rzucił nią w klacz- Złap mnie jeśli potrafisz!- mówiąc to wzbił się jeszcze wyżej w powietrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harkon z uśmiechem obserwował starcie Rexa i Lying - Zadziwiające co żywi są w stanie zrobić jeśli położy się na szali ich życie - Pomyślał. Ów walka była dla niego wielce korzystna gdyż jak to się mawia "gdzie dwóch się biję tam trzeci korzysta". Krew Rexa i Lying, każda przelana przez nich kropla była przywoływana i pochłaniana przez Harkona wzmacniając go przy tym i łagodząc jego głód.

- Walcie, kaleczcie się i karmcie mnie dalej, przegrany stanie się moją następną ofiarą natomiast wygrany..... jego może czekać z goła odmienny los - Myślał dalej patrząc na dwójkę walczących nieprzerwanie pochłaniając przy tym ofiarowaną mu przez nich krew.

Edytowano przez Rexumbra
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sombra ze spokojem przyglądał się starciu pegaza i podmieńca. Mimo iż ten pierwszy wyglądał na zwykłego idiotę, to jego upór i zdolności do improwizacji mogły okazać się przydatne. Obydwoje są pewni siebie, nawet zbyt pewni siebie. W końcu dowiedzą się, jak słabi są w porównaniu z nim. Przesunął wzrok na walkę dwóch jednorożców. Z góry widać było przewagę wiekowego, opancerzonego sługi, lecz ten drugi się nie poddawał. Czego jak czego, ale uporu dla jego poddanych nie brakowało. Kolejną parą walczących był Wolfast i Chocalate Punch. Tutaj nikt nie wysunął się na prowadzenie, więc Sombra uznał, że ich walka była nudna.

 

Rana po strzale całkowicie zregenerowała się, gdy przemienił się w chmurę, więc o nią nie musiał się martwić. Wiedział już, do kogo skieruje swe następne kroki, do wampira, który zdołał już popisać się swoją arogancją. Pora mu udowodnić, że nie jest wart nic więcej od płatku śniegu na lodowym pustkowiu. Ale po co się wysilać, może go zmusić do posłuszeństwa nawet z takiej odległości.

 

/Harkon

- Posłuchaj, arogancki głupcze, próbujący udawać, że jesteś silny - zimny głos Sombry rozległ się w umyśle Harkona, nikt więcej nie mógł i nie musiał go słyszeć. - Wiedz, że nie jesteś, a w starciu ze mną nie masz szans. Ty karmisz się czymś tak przyziemnym jak krew, mi wystarczy twój strach i złość. Zostaw tę dwójkę, pasożycie. A jeśli tego nie zrobisz, to będę zmuszony ciebie powstrzymać - przy tych słowach, z skały wyłonił się czarny kryształ, swym ostrym krańcem dotykający do piersi Harkona. - Na mój rozkaz ten kryształ się wydłuży, przebijając twoje serce. Jeśli nie chcesz, by to się stało, sam znajdź swój pokarm, nie idąc tą prostą drogą. Zrozumiałeś? - po ostatnim słowie kryształ rozciął kawałek skóry Harkona. Sombra nie żartował.

Edytowano przez Advilion
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kula dosięgła celu lecz nie w to co celował. Jednak efekt był lepszy niż to planował. Ranne skrzydło, które już jej na razie nie utrzyma.

 

/Choco

Wolfast wycelował w pegazicę ponownie jednak stwierdził, że za bardzo się wierci i ponadto szarżuje na niego. Jak to dobrze, że on ma zdrowe skrzydła, na których się wzbił w powietrze.

-Mam cie teraz blisko siebie, to twój błąd wojowniczko.

Jest odważna i zadziorna. Może jednak się przyda.

Założył muszkiet na plecy i wyciągnął znowu pistolety. Wycelował węższym w klacz i wystrzelił. Z lufy poleciała strzałka, a nie kula.

Strzałka nasączona jest specjalnym wywarem, który nazywa Pnączami Everfree z racji efektu jaki wywołują. Mieszanka różnych dziwnych roślin, których było mu pod dostatkiem w tym lesie wywołuje bóle, paraliż i do tego halucynację pnączy wyłaniających się spod ziemi i oplątujących ofiarę, tworząc bardzo realistyczną wizję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Rex

 

Lying coś tam wymamrotała pod nosem. Nie miała zamiaru go gonić bo to było pozbawione sensu. Jedyne co zrobiła do odskoczyła gdy strzała wywołała huk w miejscu gdzie przed chwilą była. Spokojnym krokiem podeszła do kamienia i usiadła opierając się o niego i przyglądając się ranom.

- Trzeba będzie zająć potem się tym a tkankę w skrzydłach odbudować... - powiedziała do siebie patrząc na dziurawe skrzydło od strzały. Trzymała się jednym kopytem o drugie by krew cały czas się nie wysączała. Powstała by jeszcze zielona kałuża pod nią, na razie ignorowała całe otoczenie myśląc jak szybko wrócić do gotowości. Jednak również ściskała zęby z bólu, gdy coś przebija twoje kopyto ból pozostaje na dłużej na pewno.

Cóż na razie walka jest też pozbawiona sensu, z góry była teraz na przegranej pozycji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uświadamiam sobie co się święci  długie sekundy zanim ogier wykonuje pierwszy ruch. Jestem jednak zbyt wolny.

Już  po chwili skrytobójca wygłasza pełne samozadowolenia odgłosy i tchórzliwie zasłania się Cobalt.

Nie starałem się ich nawet zrozumieć. Było to tylko wycie zwierzęcia.  I tak samo zamierzałem go potraktować.  

 

Posyła  w moim kierunku  kolejne 4 sztylety które tak samo jak poprzedni odbijają się od  pola i lądują osmalone na ziemi.  Nie rozumiałem co chciał tym osiągnąć.   By przeciążyć tarczę trzeba czegoś więcej niż kilku kawałków metalu  o znikomej  prędkości. Lub dogłębnej wiedzy o projektorach ochronnych, której najwyraźniej nie posiadał.  

 

Zbliżam się powoli. Ogier robi się nerwowy, mocniej  zaciska sztylet na szyi Cobalt a ja wyraźnie widzę drobną kroplę krwi spływającą  po skórze.  Szarpnął ją, przyciągnął możliwie jak najbliżej do siebie. Doskonale zdaje sobie sprawę z własnej przewagi.  Wie że nie mogę go tknąć bez trafienia zakładniczki.

Spoglądam w jej wciąż zamglone oczy i uświadamiam sobie że klacz nie wie nawet co się z nią dzieje.  

 

Pasuje mi to.

 

Dźgam Whisper prętem prosto w brzuch i uwalniam  drzemiący w nim ładunek.

Edytowano przez EmielRegis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harkon oglądał walkę Rexa i Lying i w spokoju zbierając krwawe owoce z drzewa które zasadził do czasu aż warstwa jego umysłu została naruszona i głos Króla przeszedł jego uszy, mimo że Harkonowi ochrona umysłu nie była obca to stając na przeciw Mrocznego Pana mógł jedynie nie dawać mu czytać swoich myśli, z całą resztą był całkowicie bezbronny. Nagle wyłonił się przednim czarny kryształ który przebijając zbroję zatrzymał się ja jego piersi - sam znajdź swój pokarm, nie idąc tą prostą drogą. Zrozumiałeś  - Usłyszał jako ostanie zdanie. - Jak sobie życzysz mój Panie - Odpowiedział Królowi odchodząc od dwójki walczących w kierunku konfliktu który go zainteresował, konfliktem tym było starcie Behemota z Viperem z których Harkon dokładnie pamiętał sztylet drugiego .

- Miałem nadzieję na inny finał jednak mój pierwotny cel został tu spełniony, czas kontynuować. Nie warto wchodzić w konflikt z osobą która jest avatarem cieni -. Pomyślał teleportując się na półkę skalną położoną niedaleko jego nowych celów.

Edytowano przez Rexumbra
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rex będąc w powietrzu szukał na ziemi swojego łuku.

-Znalazłem!- powiedział sam do siebie i wylądował obok niego, załadował trzech szklanych pogromców i jednego wybuchającego Jack'a( strzała wybuchowa nazwana po Rex'owemu). Wycelował w Lying i powiedział.

/Lying

-Witaj, jestem Rex. A ty to kto?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Rex

 

Spojrzała błagalnie na Rexa, cóż nie miała już zamiaru walczyć. Zasłoniła się kopytem na znak, że dość.

- Dobra już dość. Za dużo strzał weszło w moje ciało. Ta walka i tak nie ma sensu. Proszę... - wydusiła z siebie, nie chciała być podziurawiona jeszcze bardziej. - Odpowiedając na twoje pytanie jestem Lying. - dodała patrząc mu w oczy.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Rex

 

- Znam się na walce bronią białą więc wiadomo. - odparła zabierając kopyto sprzed twarzy. - Cóż szkoda, że nasze poznanie jest w takich okolicznościach ale cóż poradzić? - dodała czekając aż te rany się zregenerują na tyle aby mogła zacząć coś robić oprócz leżenia. - I przy okazji gratuluje. Nie wiem co to za strzały ale nieźle mnie poturbowały. - powiedziała zażenowana tym, że przegrała.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Lying

-Coż jak widziałaś ja jestem łucznikiem.- powiedział Rex- Te strzały są całe ze szkła, a w środku mają truciznę spowalniającą.- pegaz uśmiechnął się- Uznajmy, że nastąpił pat. Uznajmy, że nikt nie wygrał.- mówiąc to zdjął strzały z cięciwy- Co ty na to?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Rex

 

- Niech będzie... Pat. Ja tam trochę poleżę a Ty tam baw się tymi strzałami z kim popadnie. - odparła wysilając się na uśmiech mimo bólu, czekała aż pancerz chitynowy się zregeneruje. Changelingi miały kilka cech szczególnych które odróżniały je od kucy, chodzi głównie o wewnętrzne. Teraz jednak musiała pomyśleć co dalej, tamten pseudo wampir był dość niebezpieczny, jednak musi być ktoś kogo można z zaskoczenia załatwić.

Na pewno jest ktoś taki tylko rozejrzeć się trzeba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...