Skocz do zawartości

[Zakończone][DS] Symulacja walki


Advilion

Recommended Posts

Viper nie spodziewał się ataku frontalnego! Z powodu zwiększonego balastu jedyne co mógł zrobić to zasłonić się swą nietypową "tarczą". Na jego szczęście impet uderzenia i większość energii elektrycznej przyjęła na siebie Whisp. Po tkankach żywych prąd roznosi się słabiej jednak nie zmienia to faktu iż Viper mocno odczuł przepływający go prąd. Nie było to zbyt miłe jednak to było za mało by go powalić.

"To ci niespodzianka, a mówią że to ja jestem szalony!", "Brak opcji albo jest ona mu obojętna" (pomyślał bardziej zdziwiony niż zezłoszczony)

-Dobra ja już nie wiem kto ją wyeliminował z zabawy, ja, król czy ty? Ale liczy się skutek.

Niestety przeciwnik po prostu miał lepsze warunki pogodowe. Panująca wilgoć tylko potęgowała elektryczne ataki i z pewnościom wpływało to korzystnie na utrzymywaną temperaturę w generatorach Behemota. 

"Niby mogę ponawiać ataki i użyć cięższego asortymentu ale przebicie się trochę zajmie" (pomyślał tym razem z bardzo spokojnym uśmiechem)

Sprawdził swoją pozycję i odrobinę się cofnął (cały czas trzymając Whisp) Wtem spostrzegł Harkona który miał na twarzy wypisaną żądze mordu.

"Pamiętam go, przewidywalny wybór" (pomyślał rozweselony)

-Widzę do czego to zmierza Profesorze, Najgorsze że inni nie śpią np. tamten gość z którym rozmawiałeś (Devilsplague) od początku nawet się nie ruszył ale ewidentnie coś kombinuje... Tak czy siak naszą potyczkę możesz uważać za zakończoną.

Viper stanął na krawędzi urwiska następnie uderzył Whisp kopytem by jeszcze bardziej ją oszołomić (co nie było zbyt konieczne po takiej seri obrażeń) a następnie popchnął ja do bezkresnej morskiej czeluści.

-Jak mówiłem wcześniej (tylko nikomu nie chce się czytać między wierszami) BAY BAY

Nie czekając na reakcję Behemota pomknął w kierunku Harkona (błyskawicznie zwiększając odległość od pierwszego a zmniejszając do drugiego)

Edytowano przez J#42
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Rex

 

Klacz momentalnie wiedziała co robi. Była już podrywana przez tylu ogierów, że wiedziała co się święci. Lecz można to wykorzystać na swoją korzyść.

- Chcesz mi pomóc powiadasz? - zapytała zmieniając ton na ciepły i miły. - Nie ma takiej potrzeby poradzę sobie... - odparła wstając chwiejnie, pancerz chitynowy na tyle się zregenerował, że mogła stać. Chciała się jednak jeszcze upewnić czy na pewno to robi. O ile kochanków sobie nie szukała to jednak przyjemność z owijania ogierów wokół kopyta jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Viper.

 

- Więc postanowił zmienić przeciwnika, ciekawe - Pomyślał Harkon stając na przeciw Vipera i krzyżując z nim wzrok. - Zwę się Harkon, mniemam że pamiętasz - Powiedział wskazując na miejsce w którym wcześniej tkwił sztylet Vipera - Jak widzę postanowiłeś odpuścić sobie walkę z tamtym mechanicznym molochem i postanowiłeś zmierzyć się ze mną, wspaniałe...wspaniałe wprost,na początku planowałem wziąć cię z zaskoczenie jednak ten sposób też mi wielce odpowiada. Jednak gdzie są moje maniery, wyjaw mi swe imię byśmy mogli w spokoju zasiąść do stołu - Skończył uwalniając jednocześnie ze swego ciała cześć krwi którą pochłonął i nadając jej sobie znane kształty.

Edytowano przez Rexumbra
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Rex

 

- Uważasz, że jestem na tyle słaba abym sobie nie poradziła? - użyła standardowej kwestii która sprawdzała się w 99% przypadków. - Wiesz nie mam zbytniej ochoty jesteś podczas tej całej "walki treningowej". Poza tym mój pancerz chitynowy dopiero się regeneruje. - odparła trochę się chwiejąc szła dalej by zobaczyć co obecnie się dzieje. Jeśli dobrze to rozegra będzie miała również obrońcę który wstawi się za nią w większości kwestii.

Ciekawe czy na serio ją podrywa czy tylko żartuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Lying

-Jesteś przede wszystkim ranna i nie zamierzam pozwolić, aby ktoś Ciebie skrzywdził.- Rex mówił serio- Najlepiej się połóż, odpocznij.- uśmiechnął się przyjaźnie, jakby chciał dodać otuchy, jakby chciał pokazać, że jest oparciem.- Na pewno niczego Ci nie trzeba?

Edytowano przez Rex *Monster* Crusader
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Rex

 

- Zadziwiasz mnie. Najpierw strzelasz we mnie wszystkim co masz pod kopytem a teraz się o mnie troszczysz. - odparła zdziwiona, nie rozumiała go. I to chyba nawet dobrze. - Jak się położę to jeszcze Król udzieli jeszcze "pomocy". Wolę nie ryzykować, a ty raczej niewiele mu zrobisz. Dam sobie radę. - dodała, myślała jak to rozegrać dalej. - Dbasz o mnie jak o jakieś drogocenne dzieło sztuki nie biorąc pod uwagę, że prawie nic nie wiesz o mojej rasie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Lying

-Przecież jesteś drogocenna.- Rex pozwolił sobie na czarujący uśmieszek- Możliwe, że nic nie wiem, ale widząc Ciebie wyrabiam dla twojej rasy w swoim umyśle pozytywne uczucia.- Rex uśmiechnął się ponownie- I co jest w tym dziwnego? Troszczę się, ponieważ ...- Rex'owi załamał się głos

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Rex

 

Odpowiedzi już się spodziewała, było to oczywiste. Te słodkie słowa, uśmiech, trzeba być tępym jak but aby tego nie zrozumieć.

- Przecież jest wiele klaczy twojej rasy, Ja jestem tylko Changelingiem. Raczej nikt by mnie nie uważał za drogocenną. - odparła smutniejszym tonem co było tylko zwykłą pozoracją, chciała w końcu usłyszeć te słowa. Bo raczej nic innego nie powie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Rex

 

Nie odpowiadała przez chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Nie jestem dalej pewna czy troszczenie się podczas treningu jest dobrym pomysłem. Przynajmniej dokończ to dlaczego się o mnie troszczysz. - odparła przybierając błagalny wyraz twarzy, był trochę zbyt naiwny myśląc, że poderwie podmieńca który ma długi staż w uwodzeniu innych. Inna sprawa, że nie wiedział o tym i niech tak lepiej pozostanie.

Chitynowy pancerz zdążył się już zregenerować, mogła się poruszać z lekkimi bólami ale było dobrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Lying

-Troszczę się o Ciebie z kilku powodów.- Rex uśmiechnął się- Po pierwsze: Chcę odkupić moje karygodne zachowanie względem Ciebie. Następnie uważam Ciebie za wspaniałą wojowniczkę, żal byłby kogoś takiego stracić.- Rex uśmiechnął się czarująco- A po trzecie, nie będę obwijał w bawełnę, zauroczyłaś mnie i to potwornie. Wiem, że mogę brzmieć jak idiota, ale to szczera prawda!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Rex

 

Lying na chwilę odwróciła głowę w stronę przeciwną od Rexa, nie mogła powstrzymać triumfalnego uśmiechu który wchodził na jej pysk, opamiętała się jednak stosunkowo szybko. Spojrzała z udawanym zdziwieniem na niego.

- Zaskoczyłeś mnie... - zaczęła udając niepewność. - Jednakże może później o tym pogadamy. Teraz nie jest na to zbyt dobra pora. - dodała odchodząc w stronę rzeki, chciała teraz zobaczyć czy może komuś wbić sztylet w plecy. Przelewitowała do siebie jeszcze swoją broń.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Lying

-Trzymam Ciebie za słowo, pogadamy o tym później.- mówiąc to odszedł w kierunku Wolfasta.

Gdy był w odpowiedniej odległości wyjął swoją ulubioną strzałę- szklanego pogromcę.

/Wolfast

Rex wycelował w pierś ogiera, gdy wypuścił strzałę powiedział.

-Nikt się nie spodziewa Rex'a!

Edytowano przez Rex *Monster* Crusader
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sombra czuł się zażenowany. Ale do rzeczy dochodzi, gdy poddanych nie trzyma się krótko, tylko daje im zbyt wielką swobodę, jak Cadance. Pora wziąć sprawę w swoje kopyta.
- Poddani! - powiedział, wzmacniając swój głos za pomocą magii, tak by każdy go usłyszał. - Przerwijcie swe walki i to... coś - powiedział z niesmakiem, patrząc na zachowanie Rexa. - Jesteśmy tu, by wiedzieć jak walczyć z wrogiem, licznym jak my sami. Dlatego przygotujcie się na kolejny test. Czy jesteście zdolni walczyć z cienistymi żołnierzami? Sprawdźmy.
Na rozkaz króla, cienie uformowały się w dwadzieścia form, podobnych do kucyków, jednak przypominające stwory z najgorszych koszmarów, z czerwonymi ślepiami i sierścią ciemniejszą niż noc. Wyposażone były w najróżniejszą broń, od muszkietów, przez łuki i miecze, aż po sztylety. Jedyne czego nie potrafiły, to korzystanie z magii, ale i tak były wystarczającym zagrożeniem. Nie czekały na reakcje podanych króla, tylko od razu rzuciły się na nich. Może w końcu wydarzy się coś ciekawego...

Edytowano przez Advilion
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Sombra

-Panie!- wykrzyknął Rex, a po chwili kontynuował- Panie! Rozumiem, że chcesz nas tylko rozgrzać, ale tylko 20? Każdy wie, że prawdziwy mag przyzwałby conajmniej 30! Również przyjemną liczbą jest 66! Popracuj nad tym!

/Cienie stworzone przez Sombrę

-Gońcie się.- mówiąc załadował jednego wybuchowego Jack'a i wystrzelił w pierwszego lepszego wroga

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W trakcie zmieniania swej pozycji Viper szybko popatrzył w kierunku Behemota

"Stoi jak stał, naprawdę dziwny gość, byłem pewien że będzie mnie gonił lub ratował Panią doktor" (pomyślał)

Potem przyjrzał się miejscu gdzie posłał Whisp

"Nie ma jej, czyli co, faktycznie się utopiła?", "Woda mogła pomóc jej się ocucić ale widać zaklęcie Króla było naprawdę potężne... albo ona ma niezwykle słabą psychikę", "Jak to się zabawnie czasem układa, osoba z którą chciałem współpracować została moją ofiarą... cóż 1 punk dla mnie" (pomyślał z złowieszczym uśmieszkiem)

Viper stanął przed Harkonem

 

/Harkon

 

-Witam Pana Harkona, na imię mi Brown Tail lecz od pewnego czasu wszyscy zwracają się do mnie po prostu Viper. Jak dobrze mieć w końcu przeciwnika który wie czym są dobre maniery. (szczerze się uśmiechnął)

Viper widząc iż Harkon coś kombinuje natychmiast wyjął pokaźnej wielkości sztylet i przyjął pozycje obronną.

[wtedy dobiegł go głos Sombry i pojawiły się cienie]

-A to ci niespodzianka... Najmocniej Pana przepraszam (Harkon) jednak podejrzewam iż zostaliśmy zmuszeni do zawieszenia broni. Nie wiem jakie było Pana doświadczenie z działaniami Króla ale ja przekonałem się iż trzeba brać jego działania na serio. Co Pan na chwilowy rozejm?

 

/Cienie stworzone przez Sombre

 

Nie czekając na odpowiedź Viper użył ostrza by zbadać nowego przeciwnika (odciął głowę najbliższemu z cieni)

-Bezrozumne mięso armatnie (mimo odciętej głowy cień dalej atakował) ale wytrzymałe trzeba przyznać!

[usłyszał krzyki Rexa]

-66?! Czy ty wiesz o co prosisz? Narwany idiota... ale lubię go. (powiedział do siebie z ... tak zgadliście, z uśmiechem na twarzy)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuc miał dość czasu by przygotować swe zaklęcie, gdy inni czekali bijąc się bez sensu. On jednak trwał zbierając moc i obserwując, teraz jednak pojawił się nowy cel i to nim postanowił się zająć zamiast owej zgrai żywych istot.

 

/Cienie

 

Devilsplague lekko stuknął kopytem o ziemie kończąc swe zaklęcie które tak długo składał, a z jego aury wyleciała chmara pocisków zmierzająca z przeróżnych stron w każdego z cieni, utrudniając im jakąkolwiek obronę. Czar ten miał zdjąć z pola walki kuce które były zajęte zbędną walką między sobą, ale skoro Król zadecydował inaczej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Viper.

 

Harkon szykował się do walki Viperem mając w pamięci jego truciznę która niedawno jeszcze płynęła w jego lodowatych żyłach.

- Brown Tail Viper. Zapamiętam, niech więc zacznie się krwawa... - Nie zdążył dokończyć gdyż wszech dobiegł głos Króla i po chwili dodatkowo pojawiła się masa cieni.

- To już drugi ras gdy przeszkadzasz mi w posiłku Królu -  Pomyślał z niezadowoleniem Harkon.

Mimo że był stworzeniem nocy Harkon nie miał za dużego doświadczenia w walce z czarną magią, przez lata swego nieżycia skupiał się jedynie na swej magi krwi jak i wampirzych mocach odstawiając inne szkoły na bok.

 

/Cienie.

 

Usłyszawszy propozycję rozejmy daną przez Vipera poczuł na początku niesmak który nie dał po sobie poznać, jednak biorąc pod uwagę że nie miał doświadczenia w wale z tego typu stworzeniami postanowił przyjąć ofertę - Zgadzam się na ten sojusz, jednak więc jedno Viperze. Jeśli w trakcie walki znajdę w swoich plecach jeden z twoich noży obiecuję że pokażę ci wtedy prawdziwą głębię rozpaczy - Skończył formując z wypuszczonej krwi ostro zakończony bicz którym przepołowi w pasie dwa cienie próbujące na niego skoczyć.

Odwracając wzrok ku ich truchłom zauważył że ów twory zrastają się i regenerują - Interesujące - Powiedział po czym przebił biczem oba zregenerowane cienie tworząc makabryczny szaszłyk i rzucając je oba w odmęty spienionych fal.

Edytowano przez Rexumbra
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Wolfast

 

Zasłoniłam się zdobytą na początku treningu tarczą, strzała wbiła się w nią (dla niedowiarków - moment zdobycia tarczy na stronie pierwszej, post siódmy od góry). Właśnie zbierałam się do wykonania kontrataku, gdy zauważyłam hordę zbliżających się cieni

- Hmmm, może tymczasowy sojusz przeciwko tym istotom? - pytam strzelca, jednocześnie przyjmując pozycję obronną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolfast uniósł głowę, by zobaczyć Co takiego Sombra im przygotował, gdy naglę szklana strzała wbiła mu się w bok i pękła. Szybko wyciągnął ją ale toksyna zaczęła działać i utrudniała mu ruszanie prawą nogą.

 

/Choco

-Strzelałem, bo taki był rozkaz. Teraz rozkaz się najwidoczniej zmienił, więc nie widzę już powodów cię atakować. Teraz należy się skupić na wrogu, który ma już ponad dwukrotną przewagę.

 

/Cienie

Wolfast schował pistolety. Wyjął muszkiet i starał się wycelować w cień, który dążył do nich.

Edytowano przez Serox Vonxatian
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Cienie

 

Lying na razie olała Rexa ciesząc się w duchu, że jemu bardziej się dostało. Cóż On robił wrażenie kretyna, może po symulacji się ogarnie, teraz jednak czas zająć się cieniami. Było dwóch na jednego, więc trzeba podejść defensywnie do tego.

Gdy tylko jakiś cień się zbliżał robiła pchnięcie lub było ich kilku to młynek, jedyne co zrobiła to przecięła na pół jednego z nich który się zregenerował i był gotowy do dalszej walki.

- Ciekawe... - powiedziała do siebie przyjmując postawę obronną. Atak przy przewadze liczebnej wroga był głupim pomysłem, to wiadomo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rex uśmiechnął się.

-Każdy uważa mnie za idiotę.- powiedział cicho- Teraz pora wyciągnąć asa z rękawa.

/Cienie

Rex wyciągnął jedną ze strzał trzymanych na czaarną godzinę, mianowicie czarne kruki, strzały te były całe czarne i pokryte trucizną szału( w sensie trucizna nic ciału nie robi, za to podrażnia nerwy). Rex niewiele myśląc, wycelował w cień będący najbliżej Lying i wystrzelił. Jaka radość pojawiła się na pysku ogiera, gdy strzała trafiła w cień, który po chwili zaczął się szamotać.

Edytowano przez Rex *Monster* Crusader
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Viper bez większego trudu manewrował pomiędzy niezwykle przewidywalnymi cięciami dwojga atakujących go cieni

[usłyszał odpowiedz Harkona]

''Sztylet w plecy? Nie ja nigdy nie stosuje takich sztuczek na sprzymierzeńcach!'' (pomyślał rozweselony)

-To mnie zaprowadzi donikąd (westchnął znużony tymi unikami)

Odskoczył na większą odległość i niestety podczas lądowania w lewym kopycie złapał go silny skurcz.

"Co! Dlaczego?" (przypomniał sobie wcześniejszą walkę) "No tak to było by zbyt piękne by po takiej dawce ładunku elektrycznego wyjść tylko z kilkoma siniakami!" (pomyślał)

Wiedząc iż jest na chwilę unieruchomiony natychmiast zanurzył jeden sztylet w olejku własnej produkcji i rzucił go w kierunku broni trzymanej przez cienie. Można powiedzieć że na swój sposób cień z łatwością odbił sztylet jednak wywołana iskra podpaliła olej co zaowocowało całkiem przyzwoitym wybuchem.

-Dobra nie wiem czy to je załatwi ale na pewno mam odrobinę wolnego czasu.

Mówiąc to zaczął rozmasowywać miejsce skurczu.

-szkoda że jest tu tyle wody, ogień się nie utrzyma

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...