Skocz do zawartości

[Zakończone][DS] Symulacja walki


Advilion

Recommended Posts

Sala do symulacji, podobnie do reszty lochu, była pogrążona w ciemności i wilgoci, a jedyną rzeczą, jaka rozjaśniała ciemność były zielone oczy króla Sombry.

Jeśli myślicie, że macie jeszcze jakąkolwiek szansę odwrotu, to się mylicie. Jesteście teraz moimi niewolnikami i nimi zostaniecie, dopóki nie odniosę niewątpliwego zwycięstwa.

Róg koszmarnego władcy rozjarzył się upiorną magią i nie minęło wiele czasu, nim zamiast w mrocznym lochu, znaleźli się na czarnych skałach, zewsząd zalewanych przez spienioną wodę, zdolną utopić nierozważnych. Na dodatek, zimno ogarniało ich ze wszystkich stron. Nikt nie chciałby walczyć w takich warunkach…

 

skaly-chmury-noc-morze.jpeg

Walka nie będzie miała ograniczeń, a ból będzie prawdziwy, tak samo rany. Jeśli okażecie się wystarczająco silni, by przetrwać, będziecie potrafili się wyleczyć. A jeśli nie, to wciąż mam swoich niewolników, którymi będę mógł was zastąpić. Każdy przeciw każdemu, nawet przeciw mnie. Ale myślicie, że macie ze mną jakiekolwiek szanse? – roześmiał się upiornym śmiechem, który w słabszych budził strach, a i silniejszych napawał niepokojem. – Walczmy – dokończył, przyjmując bojową postawę. Kiedy to mówił, także koło jego nowych niewolników pojawiła się broń.

_______________________________

TRENING SYMULACYJNY JEST OBOWIĄZKOWY

Każdy przed napisaniem posta niechaj spojrzy TUTAJ, tam są omówione najistotniejsze kwestie dotyczące rozgrywki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Devilsplague stał jak stał, jedynie otaczając się magiczną barierą. Nie był wojownikiem, a wsparciem. Mógł leczyć rannych, ożywiać zmarłych, dostawiać kończyny, czy utrudniać walkę przeciwnikom jednak nie nadawał się do potyczek, wolał trzymać się z tyłu i tak też uczynił czekając na pierwszych poległych, których mógłby ożywić by móc dołączyć do walki. Oczywiście nie był na tyle bezmyślny by nie przejmować się walką, swym zimnym i martwym wzrokiem omiatał całą sytuację by wiedzieć przed czym się chronić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Sombra

Rex uśmiechnął się i wystrzelił w kierunku Sombry, strzała upadła kilka metrów od Sombry.
-Ja nie mogę- powiedział cicho Rex- Już rozumiem, to inny łuk, długi, teraz powinienem trawić.
Rex strzelił drugi raz celując w kopyto Sombry. Rex błagał los, modlił się, aby strzała doleciała.

Edit: ((Ważne słowa zostały napisane dużymi literami))

Edit2: Wielkie litery zastąpiłam pogrubieniami. ~Cava.

Edytowano przez Cava Schreave
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lying Hive obserwowała całą okolicę, miała plan jednak musiała poczekać chwilę. Była wojownikiem ale to nie znaczy, że miała się wpychać w 1 lepszego wroga. Bardziej atakowała z zaskoczenia, w jej mniemaniu honor był dla głupich. Ruszyła powoli chowając się za jedną ze skał.

- Powalczcie trochę a ja niczym Sęp dołączę do was. - zachichotała pod nosem obserwując teren zza skały. Na chwilę spojrzała na broń, miecz jednoręczny i sztylet. Czyli coś czym najlepiej się jej walczyło. Zważyła kopytem ciężar obu broni, dla niej było to dość ważne.

Jednak bycie rzekomym niewolnikiem nie było zbyt zachęcającą wizją, ale niewiele miała do powiedzenia. Król by mógł ją zabić jednym ciosem, nie miała co do tego złudzeń. Teraz tylko poczekać kilka minut i można wchodzić do akcji, sytuacji nie polepszał fakt, że było zimno. Ale musiała to wytrzymać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harkon stał niewzruszony na czarnych skałach, lodowaty wicher nie robił na nim żadnego wrażenia gdyż jego ciało od lat było martwe. Rzucił swój drapieżny wzrok w kierunku swych "towarzyszy" po czym wybrawszy ofiarę wypowiedział prostą frazę:

- Niech zacznie się uczta. -

 

/Choco :

 

Harkon  wyciągnął spod swej peleryny swe  pokryte bliznami kopyta. Jego róg i oczy zabłysły szkarłatnych światłem na wznak czego z jego blizn wyciekła pewna ilość krwi która zawieszona w powietrzu zaczęła formowa kształt grotów.

Po błyskawiczny uformowaniu i utwardzeniu krwi by zdolna była z łatwością przebić zbroję i ciało machnął kopytem na sygnał czego krwawe pociski błyskawicznym tempem wystrzeliły w Chocolate Punch.

Edytowano przez Rexumbra
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Lying Hive

Wolfast błyskawicznie poderwał muszkiet z ziemi i jak szybko odleciał na odpowiednią odległość. Zaczął się rozglądać za celami.

- Magiczna bariera, nudne. Sombra? Zbyt oczywiste. O tu mamy kogoś interesującego. Tchórz nie będzie się spodziewał ataku.

Wycelował swój muszkiet i oddał pierwszy strzał w stronę nie osłoniętej dobrze ze wszystkich stron wojowniczce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Harkon

 

Chocolate uważnie skanowała otoczenie, wciąż zadając sobie pytanie: "CO JA TU ROBIĘ?!". Lubiła walczyć, ale żeby tak od razu kogoś poważnie okaleczać? Tak czy inaczej - było już za późno na pytania dotyczące moralności, albowiem w jej kierunku leciało wiele zabójczych pocisków. Wykonała kilka zręcznych uników z gracją godną baletnicy, jednak nie całkiem udało jej się ochronić, albowiem strzały trafiły ją w nogę, rozcinając boleśnie w kilku miejscach, polało się trochę krwi. Syknęła. Nie miała magii, ale za to sporo sprytu. Zauważyła, że jeden z kucyków celował do kogoś z muszkietu, w jednej chwili podleciała do niego i popchnęła go w chwili gdy naciskał na spust. Kula zamiast w stronę jakiejś klaczy leciała teraz wprost na maga, który zaatakował Choco. Nie czekając na reakcję przeciwnika dozbroiła się w tarczę i kastety z wysuwanymi ostrzami, a następnie uniosła się tuż nad ziemią i, wykorzystując naturalną osłonę skał, manewrowała między nimi, zbliżając się do przeciwnika. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Viper wykorzystał rozpoczynający się chaos i ukrył kilka sztyletów w swym płaszczu, a następnie szybko ocenił przeciwników szukając ewentualnych "sprzymierzeńców"

i łatwych celi. Jego oczy zatrzymały się na jednej wojowniczce i pomyślał "szybka, sprytna i na pewno silna... wolałbym od niej nie oberwać!" i atakującego ją maga

"używasz krwi co...." po czym Pokrył malutki sztylet silną trucizną paraliżującą.

 

/Harkon

 

Viper wykorzystując rozproszenie Harkona i mało dzielący ich dystans, rzucił w niego ociekający jadem sztylet, nie czekając na efekt spróbował ukryć się za pobliskimi skałami, mając nadzieję iż w spokoju zaplanuje następny ruch.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niemalże natychmiastowo po rozpoczęciu walki, Whisp rozejrzała się, oceniając sytuację. Zaczyna się porządna walka niemal od samego początku, ale wygląda na to, że nikt jeszcze się nie rzucił na pozornie bezbronnego kucyka, który niefortunnie rzucał się w oczy swą połyskującą nikłym blaskiem kryształu sierścią.

 

Gdy wszyscy wykonywali swoje ataki, ona gotowała się do walki, oraz ewentualnego eksperymentowania na poległych i zabójczo rannych. W powietrze wzbiły się wyjęte przez nią z juków magią strzykawki, każda okraszona inną etykietą. Wybrała jedną, po czym dokonała iniekcji (wstrzyknięcia zawartości) na swoim lewym kopytku. Ot, zwykłe substancje polepszające tempo zachodzenia metabolizmu w jej ciele. Po zużyciu jednej ze strzykawek, schowała prawie wszystkie strzykawki do juków, nie licząc jednej z nich, którą złapała w pyszczek, oraz wyciągnęła małą, ale za to zabójczo ostrą piłę amputacyjną. Po tych wszystkich akcjach, zaczęła rozglądać się wokół siebie, aby być gotową na ewentualny atak i znaleźć schronienie. A wszystkiemu towarzyszył ten sam, zamyślony wyraz twarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-„A to ci dopiero nastrojowy zakątek.” – ta myśl pierwsza przemknęła przez głowę Behemota po chwili kontemplacji.

Lawina błękitnych kropel wyrzucana w powietrze po uderzeniu w skały każdej większej fali opadała raz po raz na jego pancerz,  by w jednej chwili wyparować z cichym sykiem. To że sprawiało mu to przyjemność nie byłoby trafnym określeniem, gdyż i tak nie czuł niczego. Ale systemy chłodzące z pewnością  oszczędzą nieco na mocy. Po chwili zaklął, uświadomiwszy sobie że  sakwy z jego wyposażeniem stały się kompletnie przemoczone.

 

Przybycie Sombry, wraz z wygłoszoną przez króla przemową, przerwało mu ocenę stanu swojego ubioru.

-„Cóż, nie powiem że nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy” – pomyślał  gdy Król skończył mówić.

Posłana w stronę Sombry przez Krwawogrzywego ogiera strzała oraz rój nieokreślonych pocisków wypuszczonych przez maga o oślepiająco śnieżnej karnacji, stały się dla mniej śmiałych najemników sygnałem, by ochoczo skoczyć sobie do gardeł.

 

Po chwili jego uwagę zwróciła jednak nieznana mu klacz, która skryła się za formacją skalną na nieco odległej wysepce, tuż na wprost Behemota. Coś mu jednak nie pasowało. Wyregulował układ receptorów, i po chwili miał już pewność. Za skałą nie kryła się klacz. Zmiennokształtna w  (na ile mógł ocenić)  jej prawdziwej postaci  była niezwykle ponętna i pewnie zdążyła już w ciągu swojego życia zawrócić w głowie wielu ogierom.  Ze trzy wieki temu on sam też zapewne by się złapał na ten lep. Ale i tak podziwiał ją,  tak jak podziwia się dzieło sztuki. Ku jego irytacji po chwili zniknęła mu z oczu, w chmurze odłamków wznieconej przez strzał niewidocznego w tej chwili agresora.Westchnął ciężko.

 -„Było, minęło...”

 

Na chwilę odwrócił uwagę od wydarzeń na arenie by przyjrzeć się wspomnianej przez ich Pana broni. Po chwili zastanowienia wybrał długi stalowy drąg, podobny do swojego własnego, pozostawionego w koszarach. Nagle wyczuł zawirowanie aury i to całkiem niedaleko. Calamity błyskawicznie uaktywnił generator tarczy. Powietrze wokół maga zadrżało jak pod wpływem gorącego powietrza, blokując dostęp do środka kopuły wszelkim typom energii.  A następnie rozejrzał się. Po chwili zobaczył źródło anomalii. Przebywający razem z nim na skale nienaturalnie wychudzony  jednorożec w czarnej   szacie właśnie otoczył się  barierą i leniwie śledził chaotyczne potyczki odbywające się na innych skałach. Calamity  z wizgiem motorów wykonał zwrot i ruszył w kierunku sąsiada.

 

Miażdżone z chrzęstem pod kopytami Behemota kamienie zwróciły na niego uwagę maga o niezdrowej aparycji. Powolnym ruchem obrócił  się w stronę Behemota. Ten dopiero teraz ujrzał twarz jego sąsiada. Istocie brakowało prawej części twarzy, a  oczy  barwy lodowca  śledziły go uważnie. Ciężko to uznać za miły widok, ale w ciągu swojego życia widywał gorsze rzeczy. Czasami w  lustrze. Nie wyczuł jednak żadnej woli agresji.  Tylko chłodną obojętność. Jednorożec w szacie nie rokował zbytnich szans na  udaną konwersację, ale Calamity nie miał wielkiego wyboru, zważywszy na to że innych pochłonęło bez reszty wyrzynanie się nawzajem.

 

Przybrał na twarzy grymas, który w założeniu miał być uśmiechem.

 

/Devilsplague

 

-To zadziwiające jak szybko i bez zbędnych pytań ta dzieciarnia bierze się za łby – odezwał się kierując wzrok ku walczącym, a po chwili ponownie ku twarzy rozmówcy. -  Nie sądzisz przyjacielu?

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Edytowano przez EmielRegis
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

El rozejrzał się i przyjął postawę defensywną. Jako snajper, niewiele mógł zdziałać z bliska, a mógł porządnie oberwać. Odbiegł na bezpieczną odległość.

 

/Behemot

Według rozumowania, Behemot stwarzał dla El największe zagrożenie.

Rzucił granatem oślepiającym jednocześnie rycząc do niego: "Hej! Pimpuś!" aby zwrócić na siebie jego uwagę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mówiłem, że nie macie nawet co próbować - powiedział z pogardą Sombra, łamiąc w locie strzałę. Spotykał się z o wiele potężniejszymi przeciwnikami, zwyczajna strzała była dla niego niczym.

Rozejrzał się po swoich nowych poddanych. Większość z nich wolała się kryć i bronić. Tchórze. Dwóch widocznie się znało. Będzie musiał to dokładniej zbadać i wykorzystać to na swoją korzyść. Inni postanowili zaatakować. Szczególną uwagę zwrócił na brązową klacz. Miała opory przed zabijaniem. Trzeba jej pokazać, że tutaj nie ma miejsca dla łagodności i dobra. Nie miał jednak zamiaru używać na nią swoich najmocniejszych zaklęć. Wystarczą te słabsze, by udowodnić jej, jakim nic nieznaczącym robakiem jest.

Drobny, pozornie niegroźny kamień uniósł się, otoczony mroczną aurą króla Sombry. Wystarczyło jedno zaklęcie, by przemienił się on w ostry miecz o barwie identycznej jak skała, z której przecież pochodził. Sombra wykonał nim kilka cięć w stronę klaczy. Zgubi ona trochę piórek i upuści kilka kropel krwi, nie ulegało to żadnej wątpliwości.

 

___________

Sombra - strzała Rexa by doleciała, ale król poradził sobie z nią przed momentem, w jakim sprawiłaby mu jakiekolwiek zagrożenie. Bez strat, pozostaje 100 HP.

Lying Hive - została obroniona przez Choco przed strzałem Wolfasta. Bez strat, pozostaje 50 HP.

Rex - strzała została zastopowana w locie i nie trafiła Sombry. Nie został zaatakowany. Bez strat, pozostaje 50 HP.

Harkon - użył magii krwi, utrata 3 HP oraz trafiony sztyletem przez Vipera, strata kolejnych 3 HP. Dodatkowo, trucizna utrudnia ruch. Kula z muszkietu Wolfasta ominęła go o ledwie parę centymetrów, nie powodując żadnych uszkodzeń. Pozostało 44 HP.

Wolfast - nie został zaatakowany, lecz strzał zboczył z kursu przez Choco, teraz zmierzając w kierunku Harkona. Bez strat, pozostaje 50 HP.

Whisp - nie została zaatakowana. Dodatkowo, jest przygotowana do obrony. Bez strat, pozostaje 50 HP.

Devilsplague - nie został zaatakowany. Utworzona tarcza zmniejszy następne otrzymane obrażenia o 5. Bez strat, pozostaje 40 HP.

Calamity - nie został zaatakowany. Utworzona tarcza zmniejszy następne otrzymane obrażenia o 5.Dla mechanicznego monstrum, granat oślepiający nie uczynił żadnej krzywdy. Bez strat, pozostaje 70 HP.

Choco - krwawe pociski Harkona zraniły ją za 6 HP. Skutecznie wyciągnęła broń. Dodatkowo, Sombra wykonał w nią kilka słabych cięć, skutecznie odbierając jej 2 HP. Pozostaje 42 HP.

Lyniv - Udało się mu trafić, ale granat oślepiający nie był dobrym wyborem przeciwko Calamity'iemu. Nie został zaatakowany. Bez strat, pozostaje 50 HP.

Viper - skutecznie ukrył się za skałami. Ma chwilę spokoju na rozplanowanie ruchu. Nie został zaatakowany. Bez strat, pozostaje 50 HP.
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ajajaj.- powiedział Rex widząc, że jego strzałą nie trafia, po chwili spojrzał na innych najemników i powtórzył.-Ajajaj.- zebrał się w sobie i rzekł- Hej, wszyscy tutaj zebrani! Czy mnie słyszycie? Mam pomysł, abyśmy wszyscy się zebrali i zaatakowali naszego pana Sombrę! Ktoś jest za, ktoś mnie poprze?- zapytał pod koniec wypowiedzi.

 

/Sombra

 

-Chciałem Ciebie tylko rozgrzać, panie, teraz pora na dalszy ostrzał!- mówiąc to Rex wyjął z kołczanu srebrną strzałę i wycelował w swojego pana- Od czego była srebrna strzała?- powiedział, cicho, sam do siebie- Może srebrna była antymagiczna? Któż by je spamiętał. Raz się żyje!- I wystrzelił strzałę srebrną w kierunku szyi Sombry, załadował kolejną srebrną strzałę i ją też wystrzelił w tym samym kierunku.

Edytowano przez Rex *Monster* Crusader
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harkon czuł trucizny która była na sztylecie który go zranił, musiał się spieszyć:

- Natychmiast znów zaczął manipulować krwią w swym ciele zapobiegając rozpanoszeniu się trucizny poprzez usunięcie zatrutej już vitae z ciała i zgromadzeniem jej w formie kuli w prawym kopycie, zaś za miejsce wyjścia krwi użył rany w której znajdował się sztylet który na skutek ciśnienia zaklinanego płynu opuścił ciało wampira.

 

- Następnie by zwiększyć dystans między sobą a Chocolate i Viperem teleportował się w okolice skąd zaczynała Chocolete korzystając tym razem ze swej magi jednorożców, po czym znajdując się już na miejscu na nowo skupił się na polu walki.

Edytowano przez Rexumbra
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lying odwróciła się zaskoczona słysząc huk muszkietu, zdziwiło ją tym bardziej to, że jakaś klacz popchnęła przeciwnika.

- I tak byś nie trafił. Twój błąd. - skomentowała pod nosem, musiała zmienić kryjówkę. Nie lubiła rzucać się na wroga ani trochę. Szybko wzlatując nad ziemię poleciała na kolejną wysepkę chowając się tym razem w lepiej osłonionym miejscu, też skałami ale chroniły z 3 stron.

Wyjrzała na chwilę, zauważyła jakiegoś jednorożca który tu się przed chwilą teleportował. - Ciekawe co zrobisz... Pomęcz się trochę jak zrobię resztę. - zachichotała cicho obserwując kuca i to co będzie robił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Devilsplague stał niewzruszony patrząc wprost w oślepiające światło pocisku. Jednak cóż ono mogło uczynić skoro jego oczy były niewidzące? Jednak wiedząc iż inna jednak zwracają na niego uwagę zaczął wzmacniać swoją tarczę, by lepiej chroniła wciąż jednak skupiając się na całości pola bitwy, a czekając na pierwszych poległych, bez których miał marne szanse na dołączenie do walki.

 

/Behenot

 

-Prawda. Ci śmiertelni nie są dość sprytni by uszanować swoje życia, choć ich utrata wciąż może się okazać dla nich o wiele bardziej zbawienna w skutkach. Jednak po cóż tak głupio walczyć skoro żaden z nas w pojedynkę nie jest w stanie równać się z naszym panem, Sombrą? -Mimo iż pochłonięty rozmową, jego umysłu nic nie mąciło, a większość uwagi skupiała się na ewentualnej obronie lub ataku. Choć mimo to, rozmowa najwidoczniej wielce go ciekawiła. -A czemuż ty nie walczysz, mechaniczna istoto?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolfast całkowicie się nie spodziewał natarcia toteż zmarnował pocisk. Na jego nieszczęście jego cel zorientował się, że był namierzony i skrył się lepiej. Nie chciał marnować czasu na obchodzenie skał, skoro ona musi kiedyś wyjść. Skupił się natomiast na osobie, która sprawiła, że spudłował.

 

/Choco

 

Ogier przeładowując odleciał jeszcze trochę w tył, by zyskać odległość, po czym przymierzył, spowolnił oddech, poczekał na idealną okazję i wystrzelił w stronę "Obrończyni". Choć fakt, że pomaga drużynie I atakuję jednocześnie sprawia, że współpraca na polu bitwy będzie możliwa. Zastanawiał się jak wiele osób, będzie ślepa. Dwie bańki ze sobą rozmawiają, podchody czy przymierze? To będzie musiał sprawdzić później.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Ciekawa propozycja" powiedział do siebie Viper gdy usłyszał pomysł zaatakowania Sombry. Rozejrzał się po polu bitwy i po chwili zastanowienia opuścił kryjówkę. Trzymając sztylet spokojnym krokiem i z uśmiechem na twarzy podszedł na bezpieczną odległość do przyjmującej pozycję obronną kryształowej klaczy (Whisp).

 

-Całkiem niezłe zamieszanie nieprawdaż? Większość się ukrywa, skupia na obronie lub rozmawia .... Cóż sam nie jestem lepszy... Tak czy siak man do szanownej Pani pewną propozycję (tu wskazał na Choco) tamta "biedna klacz" otrzymała całkiem porządne obrażenia co może się dla niej źle skończyć, zwłaszcza iż tylko nieliczni rozpoczęli walkę! Jej siła może okazać się całkiem pożyteczna jednak trup do niczego nam się nie przyda... Wnioskując po Pani wyposażeniu zgaduje iż może Pani w pewnym stopniu jej pomóc... Oczywiście w zamian ja też mogę oferować "pomoc".

 

Używając magii wyciągnął dwa ostrza i wycelował je w kierunku kryształowej klaczy natomiast wcześniej wyciągniętym przyjął pozycję obronną.

 

-Wybór należy do ciebie, jednak w przypadku odmowy będę zmuszony wyeliminować potencjalne zagrożenie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł nie wypalił. El myślał, że uda się oślepić Calamity'ego, a bezbronny będzie łatwym celem. No cóż, nie wiedział, że na nieumarłych to tak nie działa...
 
/Wolfast
Nagle zobaczył, że Wolfast atakuje Choco. Zareagował dlatego, że to była klacz, a jednak klaczom coś się od życia należy.
Wyciągnął swój ukochany karabin, wycelował w pierś ogiera, i pociągnął za spust.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwe każdemu magowi trzecie oko ostrzegło go, jeszcze zanim agresor wykonał ruch.

 

Calamity  obrócił głowę.  Gdy uaktywniły się systemy analityczne czas dla maga zwolnił, a on sam ocenił zagrożenie. Obracając się powoli, kryształowa kula barwy świeżo ciętego lodu  leciała w jego stronę.  Czuł  emanujące ze środka śladowe  ilości energii.   Doskonale mu znane (choć niezwykle koślawo wykonane),  płytko wyżłobione  wzory  kanałów energetycznych, pokrywały sferę na całej powierzchni.  Granat oślepiający. Kiepskiej produkcji zresztą . Po chwili zlokalizował właściciela  wątpliwej jakości uzbrojenia. Ogier o mrocznej karnacji, wyglądał  zza wysokiej, ostro zakończonej skały.

-”Kolejny  który najpierw działa, potem myśli...Przydałoby się wybić mu to z głowy.”

 

W tej chwili granat dotarł do środka swojej trajektorii i z potężnym  blaskiem uwolnił  ładunek.

Skomplikowany system przesłon zmniejszył natężenie przyjmowanego światła, całkowicie niewelując efekt granatu. Na tym się jednak nie kończyła jego droga w powietrzu. Na twarzy Behemota wykwitł złośliwy uśmieszek.  Minęło kilka setnych sekundy  gdy wreszcie przedmiot znalazł się w jego zasięgu.

Chmura kamiennych odłamków wzniosła się nad ziemią gdy Calamity gwałtownym ruchem ciała przyjął dawno temu wyuczoną pozę. Jednocześnie róg maga słabo zaświecił ciemną zielenią. Potężnym telekinetycznym impulsem zmusił swoją  stalową laskę do wykonania zamaszystego  zamachu.  Rozległ się głośny świst  i niemal jednocześnie  głuchy odgłos uderzenia stali o kamień. Wszystko to trwało nie więcej niż sekunda.

 

-„Dobrze wiedzieć że wyuczone wieki temu nawyki wciąż działają”  - z zadowoleniem pomyślał Calamity, obserwując jak uderzona  lagą martwa bryła kryształu  pomknęła, niczym kula armatnia, z powrotem do właściciela.   Uśmiechnął się  szeroko. Aż żałował że nie jest teraz na uniwersyteckim boisku.  To wybicie z pewnością  spotkało by się z applausem. Dobre czasy. I jedne z nielicznych miłych wspomnień.

 

Głos Wychudzonego maga, który zdecydował się w końcu na przerwanie milczenia, wyrwał go z pełnego samozachwytu zamyślenia.

/Devilsplague

-Istota rozumna zawsze woli stać na uboczu.  Świat znacznie lepiej widać, kiedy samemu jest się skrytym w mroku.

 

Coś jednak nie dawało mu spokoju. Przeskakiwał od jednego trybu widzenia do innego, obracał głowę raz po raz. Termowizja, analiza auralna, podczerwień...nic. Wreszcie znalazł to czego szukał. Cobalt stała na jednej z sąsiednich skał. W dodatku ktoś jej towarzyszył.  

Cały czas wpatrując się się w odległą kryształową klacz, odezwał się do Jednorożca w szacie.

-Musisz mi wybaczyć ale opuszczę cię teraz - rzucił na odchodne.

 

Obliczając najbardziej optymalną trajektorię skoku, zastygł na chwilę w bezruchu. Po chwili  oddalił się na odpowiednią odległość od krawędzi skały. Chmura pyłu wzniosła się w powietrze gdy wykonał nagły zryw i pognał galopem ku przepaści . Przy każdym uderzeniu kopyta o ziemię  dudniło,  a odłamki rozgniatanych  skał leciały na wszystkie strony.  Gdy tylko Calamity dotarł do krawędzi klifu tylne kopyta, z siłą młotów pneumatycznych  grzmotnęły o skałę  wyrzucając  go w powietrze. Lot trwał sekundy. Wylądował,  wzniecając deszcz siekących wszystko dookoła i grzechoczących  o pancerz kamiennych odłamków. Pęd po skoku okazał się jednak zbyt duży.  Bezskutecznie  próbował  wyhamować,   z głośnym trzaskiem złamał młodą sosenkę  po czym wpadł na pokaźnych rozmiarów owalny głaz.  Spowodowany tym wyczynem wstrząs  powalił na ziemię zaskoczonego jego pojawieniem się  Jednorożca,  w obszernym szarym płaszczu .

 

Calamity powoli podniósł się z rumowiska.  Cobalt,  z jej jak zwykle znudzonym wyrazem twarzy stała  kilka metrów dalej.

Skupił się teraz na ogierze brązowej maści  który właśnie pozbierał się z szoku spowodowanym jego własnym lądowaniem i pośpiesznie podniósł upuszczoną parę sztyletów.

Zmarszczył czoło. Czyżby kolejny psychol?  Już powoli zaczynali mu działać na nerwy.

Wzrok Behemota  wwiercał się w brązowego jednorożca , a po  jego pancerzu przebiegło z głośnym trzaskiem błękitne wyładowanie  energii.

Zakręcił stalową laską skomplikowany młynek.  

 

/Cobalt

 

-Czy ten ogier sprawia ci kłopoty Whisp? – zapytał, wskazując  jednorożca czubkiem laski.

Edytowano przez EmielRegis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będąc przygotowaną, zauważyła nieparzystokopytnego jednoroga w płaszczu zbliżającego się w jej kierunku na tyle wcześnie, że miała nawet chwilę na dokładne przypatrzenie się mu; wątła budowa, dwa krótkie sztylety uchwycone za pomocą podstawowej telekinezy, oraz płaszcz, utrudniający znalezienie krytycznych punktów w ciele kucyka. Brak ciężkiego pancerza ani zaklęć chroniących przed magią, ale taką ochronę mógł sobie wyczarować.

"-Całkiem niezłe zamieszanie nieprawdaż? Większość się ukrywa, skupia na obronie lub rozmawia .... Cóż sam nie jestem lepszy... Tak czy siak man do szanownej Pani[...]"

 

Tyle udało się jej usłyszeć, nim swoim zwyczajem odpłynęła gdzieś w obłoki, jako temat obierając wszystkie możliwe sposoby na obezwładnienie obcego, nakładając na widziany przed sobą obraz zapamiętany z księgi rysunek anatomii jednorożca. W tej pozycji w sprawę wchodzą trzy metody: metodą magiczną porazić go prądem, co zazwyczaj było przez nią stosowane jako zastępstwo dla defibrylatora, ale z nieco zwiększoną mocą mogło służyć jako broń krótkiego zasięgu, oskalpować, co byłoby bardziej bolesne niż szkodzące, ale przy obecności rogu i nakrycia głowy ciężko wymierzyć miejsce, gdzie znajduje się czubek głowy. Ostatnia opcja to poziome cięcie, skierowane w tętnicę szyjną. Bez natychmiastowej pomocy medycznej z użyciem magii, opatrunków i stosownych witamin jest to śmierć na miejscu, ale punkt ten jest stosunkowo łatwy w obronie.

 

Jej rozmyślań nie przerwało nawet głośne łupnięcie w podłoże kilka metrów dalej i usunięcie jednorożca z jej pola widzenia. Podczas, gdy to się działo, była już mniej-więcej w tym momencie zamyślenia, gdzie zazwyczaj zastanawiasz się nad sensem życia i miejscem kucyka we wszechświecie. Z owego stanu nieświadomości wyrwał ją dopiero robotycznie brzmiący głos Calamity. Zamrugała kilka razy, rozglądając się za jego źródłem. Jak się można domyśleć, sztuką jest ominięcie wzrokiem wielkiej góry metalowej blachy, więc czynność ta nie zajęła jej wcale długo. Zastanawiała się chwilę nad sensem jego wypowiedzi. Przecież tu nie było żadnego ogiera. Pomyślała, a dopiero pół minuty po tej myśli spostrzegła owego jednorożca, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko sobie przypominając.

 

/Calamity

 

- Nie, Cal. Ale dzięki za troskę - powiedziała, dalej wpatrując się w Vipera.

 

/Brown Tail

 

- Potrzebujesz może pomocy? - podeszła bliżej miejsca niefortunnego upadku Brown'a, z sobie tylko znanego powodu wyciągając z juków nożyce chirurgiczne.

Edytowano przez KubaGR8
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zamierzam odpowiadać na atak Sombry, to by się mijało z celem - nie ma sensu od razu rzucać się na najsilniejszego przeciwnika. Kiedy kontynuuję powietrzne manewry między skałami, do moich uszu dochodzi znany mi już huk strzału, kula przelatuje kawałek ode mnie. Trudno jest uniknąć trafienia, jednak jeszcze trudnej trafić pegaza w locie slalomem, w dodatku przy takim wietrze. Zauważam, że Wolfast celuje do mojego przeciwnika. "Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem" - ktoś kiedyś powiedział, a ja się z tym w zupełności zgadzam. Zauważam, że większość kucyków skupia się na atakach dystansowych, a ja, jako wojownik - preferuję walkę w bliskim kontakcie. Mimo wszystko postanawiam na razie nie brać udziału w bezpośrednim starciu.

 

/Calamity

Jako pegaz wiem, jak kształtować pogodę. Korzystając z zalet otoczenia, zaganiam ciemne, naładowane elektrycznie chmury nad głowę na wpół (a może nawet bardziej?) metalowego kuca. Metal przyciąga pioruny, więc mój plan zapewne przyniesie efekty, a burzowych chmur jest na tyle dużo, że nie sposób byłoby przed nimi uciec, nie opuszczając skał. Nie czekając na efekty odlatuję i znajduję osłonięte miejsce, gdzie mieszam się w tłum.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strzała Rexa przebiła się przez pancerz Sombry. Spowodowało to lekkie krwawienie, ale jednorożec miewał już poważniejsze rany i przeżył, więc nie martwił się o swoje życie. Postanowił przetestować swoją siłę, sprawdzić, czy potrafi to samo, co kiedyś. Popatrzył po swoich poddanych, sprawdzając kto może poddać się jego mocy. Jakaś lekarka. widocznie chcąca kogoś wyleczyć. Ciekawe, jak poradzi sobie z najgorszymi koszmarami, pochodzącymi z najgłębszych zakamarków jej umysłu.

 

/Whisp

Róg Sombry rozjarzył się, zaszczepiając koszmarne wizje w umyśle Whisp. To w końcu potrafił robić najlepiej, straszyć. A każdy strach powodował wzrost jego mocy. Dzięki temu w końcu ciemiężył przez wiele lat Kryształowe Królestwo. Teraz nadeszła pora, by je odzyskać.

 

/Wolfast

Przemienił się w czarną chmurę i poleciał w kierunku Wolfasta. Tym razem jednak nie po to, by go skrzywdzić, lecz by sprawdzić jego lojalność w pewien szczególny sposób. Wylądował i z powrotem przemienił się w kucyka.

- Odetnij swoje kopyto - rozkazał, podając miecz dla ogiera i łamiąc jego muszkiet w pół. Sombra wiedział, że stojąc tak blisko jest narażony na atak ze strony Wolfasta. Na zdradę, Wiedział też, że zdrajca nie posłuchałby rozkazu, zamiast tego zaatakowałby w niego jego własnym mieczem. A jeśli byłby słaby, puściłby broń i zaczął błagać o litość. - Szybciej - warknął, robiąc kolejny krok w stronę ogiera.

 

 

 

_______________

Od tej pory oficjalnie macie dowolną liczbę postów i ruchów, oczywiście w granicach rozsądku i uczciwości. System HP został zniesiony, a wy sami opisujecie swoje rany. Tylko żeby nie było unikania wszystkiego!

 

Chcę jeszcze tylko wspomnieć, że Sombra zbliżył się do Wolfasta chwilę po tym, jak kula została wystrzelona przez Ela. Wciąż nie jest wiadome, czy go trafiła, czy nie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po jego strzale muszkiet nagle pękł, więc Wolfast rozejrzał się i ujrzał Sombrę. Zbliżył się do niego by wziąć miecz. Miał sobie odciąć kopyto? Nonsens. Stanął twarzą w twarz z Władcą i chłodnym, opanowanym tonem rzekł do niego.

 

/Sombra

 

-Nie zrobię czegoś, by osłabić ci armię. To głupie i może kosztować cię wygraną. Gdyby każdy na twój rozkaz odcinałby sobie coś, szybko miałbyś armię kaleków słabo nadających się do wojny. Wiem doskonale czemu chcesz bym to zrobił. To łatwe do odgadnięcia. Mam nadzieję, że twoja taktyka nie będzie równie przewidywalna. To nie jest test na lojalność tylko na fanatyzm, a fanatyzm nigdy nie prowadzi do wyznaczonego celu, bo sam fanatyzm sam w sobie jest spaczony. Ja jestem Myśliwym z Cienia i ty Sombro kupiłeś moją lojalność, a ja jej nigdy nie łamię. Nie, póki wiem, że otrzymam zapłatę. -Tutaj Wolfast uśmiechnął się szeroko ale jego oczy pozostały w tym samym grymasie.- Nie wykonam tego rozkazu, bo jest to cios nie tylko przeciw mnie ale również przeciwko tobie. A jeśli ci to nie odpowiada, cóż nie mam nic. Żadnej rodziny, domu, niczego co mógłbym stracić, więc nie mam nic do stracenia i nie mam powodu bać się śmierci. A jeśli mam żyć pod twoim dowództwem to wydaj mi inny rozkaz, a go wykonam.

 

Mentalnie starał się przygotować na ewentualny cios i był gotowy do uników, gdyż wiedział, że nie uda mu się zablokować niczego tym mieczem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harkon stał na półce skalnej przyglądając się polu bitwy, na jego twarzy nie gościła już żądza krwi którą emanował od początku starcia a chłodny spokój drapieżnika. Teleportował się w to miejsce nie tylko dla ładnych widoków miał w tym drugi cel którym była krew.....krew którą poprzednio użył do ataku Chocolate jak i ta która przelała się z jej ran, w tej chwili znajdowała się w jej zasięgu i była przez niego wzywana i pochłaniania.

 

Spojrzał z gniewem na miejsce rany zadanej mu przez Vipera która dzięki jego regeneracji już zdążyła zniknąć.

- Tak się dzieję kiedy pozwalam by kierował mną głód, niewielka ilość krwi tej pegaziej klaczy powinna go na moment utrzymać bym mógł znów jasno myśleć – Pomyślał po czym szybko wrócił do obserwacji swych przeciwników / towarzyszy / ampułek na krew. Jego uwagę zwróciły tylko trzy osoby:

  • Wykazujący niezachwiany spokój Kuc od którego biła chłodna aura nieżycia podobna a jednocześnie inna od jego własnej.

  • Mechaniczna Potworność której krew wskazywała na długowieczność.

  • Mroczny Król który obecnie bawił się z jednym z wielu najemnych ostrzy.

Na ten moment Harkon postanowił się na chwilę przyhamować i oglądać show – krew i tak przeleje się wcześniej bądź później. - Pomyśał.

Edytowano przez Rexumbra
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...