Skocz do zawartości

Recommended Posts

Szara, niewielka kanonierka do której Arfa zaprowadził strażnik, znajdowała się na niewielkim, okrągłym lądowisku usytuowanym nad kanionem. W środku czekał już pilot. Wręczył Sithowi mały metalowy komunikator.

- Jeśli chcesz się ze mną połączyć, dotykasz tego niebieskiego przycisku. Brak odbioru - ponowne kliknięcie - poinformował pilot.

Sith zaopatrzony został w treningowy miecz świetlny, odporne skórzane buty, nadajnik. To było wszystko, czego potrzebował do wykonania zadania.

Huk uruchamianych silników oznajmił start maszyny

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tradycyjnie Cmentarzysko rankorów. Racej bezpieczne miejsce, stamtąd musisz zacząć poszukiwania. Macie te swoje wykrywacze Mocy, czy coś. Holokron zawsze wysyła jakiś sygnał. Nie przejmuj się, to raczej trening niż prawdziwa misja. Wszystko co musisz zrobić to przeżyć i znaleźć ten holokron. Wiadomo, żyją tu stwory które będą chciały cię zabić, ale nie zabił cię duch Sitha ani lata snu w kamieniu to i z tym dasz radę - odrzekł pilot.

Kanonierka zawisła w powietrzu około dziesięciu metrów nad dnem grzybowego lasu.

- Skacz. I kieruj się na północ, w stronę w którą odlecę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arf zeskoczył z kanonierki i mocą złagodził upadek. Pokazał pilotowi, że wszystko w porządku i patrzył jak ten odlatuje. Następnie ruszył w kierunku, w który udał się pojazd. Stwierdził, że lepiej będzie iść po grzybach najdłużej jak się da, choć wiedział, że nie jest ich zbyt dużo i będzie musiał zejść. Ale on był spokojny i skupiony. Mocą wyszukiwał sygnału holocronu oraz wszelkich form życia naokoło niego, a zwłaszcza tych, które zmierzały w jego kierunku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już po chwili od zetknięcia się stóp Arfa ze sztywnym, okrągłym kapeluszem wielkiego, fioletowego grzyba Sith wiedział, dlaczego akurat Felucja została wybrana na pierwszą misję. Cholerna planeta. Zakłócenia mocy docierały dosłownie zewsząd - zewsząd bowiem był otaczany przez żywe istoty, a Felucja dosłownie tętniła życiem. Nie potrzebowała zbyt wiele czasu, aby jej klimat ustabilizował się po ostatniej wielkiej katastrofie ekologicznej spowodowanej zresztą działaniem Ciemnej Strony.

Arfowi udało się przejść przez trzy grzyby, a potem rosły one na tyle rzadko,  że nie umożliwiały swobodnej wędrówki po nich. Im bliżej było Cmentarzyska Rankorów, tym rzadziej występowały rośliny. Przy samym kraterze wypełnionym kośćmi nie rosło już prawie nic.

Miejsce w którym Sith został wysadzony przez pilota znacznie ułatwiło mu dotarcie na cmentarzysko. Musiał przedrzeć się przez maleńki kawałek felucjańskiej dżungli, będąc z dala od wielkiego sarlacca, który jakimś cudem wciąż pozostawał przy życiu. W oddali od czasu do czasu można było zaobserwować powolne ruchy jego macek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sith szedł z mieczem przygotowanym w ręku, ale nie włączonym. Światło i dźwięk jaki wydawał, mógł zdradzić jego pozycję. Szedł spokojnie i luźno. Sarlacci są bardzo niebezpieczne, więc starał się unikać tego, by go zaalarmować. Gdy był na skraju cmentarzyska jeszcze raz spróbował zbadać otoczenie mocą. W miejscu śmierci raczej wiele życia nie znajdzie, więc zakłócenia nie powinny być tak duże. Rozglądał się uważnie, by nie dać się zaskoczyć przez cokolwiek. Trening treningiem, ale jest tu sam, a dżungla, to idealne miejsca na zasadzki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy krok stawiany na skalistej nawierzchni wzmagał tumany szarego pyłu. Trudno powiedzieć czy to przez otaczające skały, czy też ogólnie aurę miejsca, ale zaraz po wkroczeniu wąską ścieżką do krateru zrobiło się jakby... ciemniej. Sith czuł się obserwowany, chociaż nie wyczuwał wokół siebie żadnych większych form życia. Same drobne stworzenia, występujące tu zresztą dość rzadko i świecące bladym, niebieskawym światłem kępki pleśni były wszystkim, co mógł tu znaleźć. No i kości. Cała masa kości, dzięki którym miejsce zawdzięczało swoją nazwę. Leżały wszędzie - na dnie kanionu, na skalnych półkach, różnych wielkości. Jedne stosunkowo niewielkie (i nienależące nawet do rankorów), inne zaś ogrome. Niektóre czaszki które zachowały się w całości były trzykrotnie większe niż cały kage.

Bliska obecność sarlacca powodowała, że od czasu do czasu wyczuwalne były lekkie wstrząsy - jakby cała planeta była żywym, oddychającym organizmem. Na szczęście sarlacc był bardzo ospały i nawet obecność Sitha jako potencjalnej zdobyczy nie była w stanie wytrącić go z tego stanu. Bardziej zajęty był trawieniem pokarmu, którego na razie miał wystarczająco.

Cmentarzysko było bardzo korzystnym miejscem na rozpoczęcie poszukiwań artefaktu - tylko najbardziej wyraźne sygnały były w stanie tu dotrzeć. I to właśnie tutaj Arf odczuł falę Mocy, lekką, acz wyraźną, emanującą z tunelu pod jedną z półek skalnych. Pozostawała nadzieja, że tunel nie prowadził do wnętrzności olbrzymiego potwora.

Edytowano przez Oksymoron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Zapomniałaś napisać "Światłem" między "niebieskawym", a "kępki" )

Arf obserwował Sarlacca i chodził od kości do kości, by się za nimi chować. Czuł coś niepokojącego, ale obserwacja nic nie ukazała. Nie pozostało mu nic innego jak udać się do tej nieszczęsnej jaskini. Wszedł ostrożnie stawiając nogi. Normalnie włączyłby miecz, by oświetlić sobie drogę, ale z racji tego, że ktoś go najwidoczniej tropił, polegał tylko na swoim wzroku, który był przystosowany do widzenia w ciemności oraz na mocy. Nie wykrył nikogo, więc to mógł być ten starzec, idący za nim i sprawdzający go. Zagłębiał się dalej w czeluści ciemności i zastanawiał się jak przygotować tutaj pułapkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tunel musiał omijać sarlacca, bo z wnętrza nie było czuć charakterystycznego smrodu stęchlizny i gnijącego mięsa towarzyszącego wnętrzościom potwora. Na obrzeżach naturalnego korytarza rosła jeszcze fosforyzująca pleśń, ale im głębiej, tym mniej jej było - zapewne ze względu na brak światła. Sith musiał kroczyć bardzo ostrożne, bo echo odbijało się od sklepienia i ścian tunelu bardzo głośno. Im dalej, tym bardziej wyraźny był sygnał holokronu. W pewnym momencie wstrząsy ziemi były tak silne, że sarlacc musiał być bardzo, bardzo blisko. Słychać było też niskie, gardłowe dźwięki które wydawał.

po kilku minutch pojawiła się plama światła - wyjście z korytarza.

Krajobraz zmienił się gwałtownie. Arf musiał opuścić granice Cmentarzyska, bo teraz roślinność znów gęsto obrastała otoczenie. Drzewa o dziwnej, giętkiej korze i niebieskich lub fioletowych liściach, kolczaste zarośla, wielkie paprocie i z rzadka wyrastające grzyby - oto, co można było zaobserwować. Tym samym przybyło bodźców utrudniających odnalezienie holokronu, ale Arfowi udało się nie zgubić sygnału i chociaż z trudem, mógł jeszcze go wykryć. Prowadził pomiędzy wysokie drzewiaste twory.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arf wyszedł z tunelu i był w niemałym zdziwieniu, ale taka roślinność upewniała w poczucie, że jest tutaj bezpiecznie, przynajmniej od sarlacca. Ale te drzewa wydawały mu się dziwnie. Teraz już nie ryzykował tyle i włączył swój miecz. Trzymając go w pogotowiu ruszył przed siebie w las, uważając na wypadek, gdyby któreś z drzew chciało się poruszyć. Dźwięk miecza wibrował w powietrzu, ale wolał to niż, gdyby coś złapałoby go za nogę, a on musiał najpierw włączyć miecz. Kierował się w stronę celu. Przeczuwał coś nietypowego i nie podobało mu się to, ale tak jak powiedział pilot. Kage przeżył ducha i skamieniałość, więc i to przetrwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arf był coraz bliżej celu, a fala Mocy wysyłana przez holokron była coraz bardziej wyraźna. W pewnym momencie zaczęła niemal bombardować umysł sitha, powodując migrenę nie do zniesienia. Tak, jakby jego głowa zaraz miała eksplodować.

Znalazł niewielkie przejaśnienie między dziwacznymi drzewami. Znajdował się tu szary monolit naznaczony świecącymi znakami, lekko zatartymi - to zapewne pismo leśnych felucjan.

Wraz z sygnałami nasiliło się także uczucie bycia obserwowanym. Zapewne było tu dużo stworzeń, a więc i obserwujących oczu nie brakowało, ale kage odczuwał, że coś jest nie tak. Wyczuwał niebezpieczeństwo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszym co zobaczył, były oczy. Okrągłe, jaskrawoniebieskie oczy o dużych, okrągłych źrenicach, zawierające w sobie ten rodzaj szaleństwa i gwałtowności, jaki często spotykany jest u gadów. Następnie pojawiła się twarz. Twarz zdecydowanie humanoidalna, niemal ludzka, ale o ostro zarysowanych kościach policzkowych i wystającym nosie. Na głoie zamiast włosów znajdowały się gęste, ostro zakończone pióra, niektóre koloru grafitu, inne zaś bladoniebieskie, jeszcze inne jasnoszare.

Postać siedziała wygodnie na gałęzi jednego z niższych drzew. Z całęgo ciałą widoczne były głównie kończyny górne, z których sterczały długie pióra - skrzydła, ale niepozbawione dłoni. Ręce skrzyżowane były na klatce piersiowej i oparte o podkurczone kolana. Spod piór wystawał długi ogon owinięty wokół drzewa i zakończony podwójnym grzebieniem.

Stwór wpatrywał się w Sitha z pewnym rozbawieniem - kąciki ust skierowane były lekko w górę. Nie wyglądał jak ktoś, kto obawia się czegokolwiek ze strony oponenta.

Arf nie miał pojęcia z czym miał do czynienia - nigdy w życiu nie zobaczył jeszcze tej rasy. Pewne było jednak, iż ów osobnik był wrażliwy na Moc, bo to on bombardował jego głowę sygnałami.

Edytowano przez Oksymoron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atak został odparty, ale przeciwnik nie wydawał się tym specjalnie zdruzgotany. Uśmiechnął się szerzej, ukazując drobne, ostre zęby. Było ich więcej niż u większości ras humanoidalnych.

- Atakuj, nie krępuj się. Ale jeśli zamierzasz użyć wyładowań elektrycznych, czy tam błyskawic Mocy, będę rozczarowany - odrzekł w mowie powszechnej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kage zmrużył oczy, coś mu nie pasowało w jego przeciwniku. Był zbyt pewny siebie i zważywszy na to, że ciężko było go wykryć mógł być na podobnym poziomie co ten starzec, ale jednak zaryzykował i zgromadził cała swą nienawiść, do tej istoty, która zbierała się podczas tego bólu i ukształtował pocisk bólu, który posłał w jego stronę. Jednocześnie wycofywał się za kamień, by dalej szukać holocronu

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Już lepiej. Szukasz czegoś może? - zapytał beztrosko. - Tego?

Podniósł wysoko pazurzastą dłoń o czterech palcach. Trzymał w niej metalowy sześcian, którego szczegółów Arf nie mógł dostrzec z dala.

- To nie jest część treningu. Obserwuję was już długo i muszę przyznać, że zawiodłem się na Zakonie. Lekkomyślni, pyszni, coraz słabsi. Zasada Dwóch wydawała się lepszym pomysłem, nie uważasz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sith był wściekły. Dlaczego każdy jego trening samemu musi mieć takie wielkie komplikacje. Najpierw duch i ta pustka, a teraz jakiś kosmita, którego nie znał ukradł mu holocron. Ale miał już dwa pomysły na walkę z nim, choć drugi bazował raczej na możliwości odejścia z tego miejsca z holocronem i dopiero wtedy mógłby atakować. Najbardziej jednak drażniła go hipokryzja tego użytkownika mocy. Sam był pewny siebie, pyszny i jeśli jest dość słaby, to lekkomyślny. Czas sprowadzić go na ziemię. Wyciągnął rękę przed siebie, wskazując na przybysza:

- Kim jesteś? I po co ci ten holocron? - To była tylko zmyłka, ponieważ chciał przy pomocy mocy urwać tę gałąź, na której siedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jestem kimś, kto zabrał twoją zabawkę i nie zamierza ci jej oddać tak łatwo, jakbyś chciał. Bo to nie jest prawdziwy holokron. Wiedziałeś? - zapytał. Zgrabnie zaskoczył na ziemię, uważając aby nie zostać przygniecionym przez złamaną gałąź.

- Jaki masz plan?

Edytowano przez Oksymoron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie interesuje mnie, czy jest prawdziwy, czy nie. Wysłano mnie po niego jako cholerny trening i przyniosę im go nawet jeśli miałbym go zabrać z twoich odciętych dłoni - warknął Kage, Ciemna Strona Mocy w nim wrzała, dając mu siłę na tę walkę. Oczy błysnęły żółcią, ręką runęła w dół, sprawiając, że gałąź, na której siedział ptak urwała się. Drugą rękę wyrzucił w przód i zaatakował błyskawicami naładowanymi alchemią, by nie zadawały tylko bólu, ale rzeczywiście smażył napotkaną materię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwna postać błyskawicznie poderwała się z ziemi, aby ominąć gałąź. Wzleciał w powietrze, gwałtownie skręcił i wylądował za Arfem, w dłoniach trzymając dwa granatowe miecze świetlne, które miały ochronić samego wroga przed wyładowaniami elektrycznymi.

Był zdecydowanie szybki. Zbyt szybki, ale póki co nie miał zamiaru zabijać Arfa, co było widać po defensywnej walce. Przykucnął i pochylił się do przodu, jakby gotowy do skoku. Wpatrywał się wprost w żółte oczy Sitha.

- Kage. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z twoją rasą. Podobno jesteś wytrzymały. Jak to skomentujesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A ja nigdy nie widziałem przedstawiciela twojej rasy. Jesteś szybki, nawet bardzo, ale ja jestem magiem Sithów - powiedział falę mocy skierowaną w stronę ptakoczłeka i zapalając ją. Może i miecze świetlne są w stanie przechwycić elektryczność, ale na pewno nie ścianę ognia. A na Felucji jest pełno roślinności do podpalenia, choć bardzo wilgotnej. Przeciwnik był zwinny, ale warto spróbować czegoś bardziej frontalnego. Gdy przeciwnik będzie chciał odlecieć przed ogniem Kage miał zamiar pociągnąć jego skrzydła w dół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciwnik zdołał osłonić się przed ścianą ognia Mocą, ale nie zatrzymał jej, w związku z czym niektóre rośliny z otoczenia zaczęły się palić. Inne, odporniejsze, bądź nie zawierające łatwopalnych związków chemicznych tylko się osmaliły.

Na Jedi którym był oponent Arfa, ten ruch wywarł całkiem spore wrażenie. Poprzedni sithowie wysyłani na Felucję na trening nie radzili sobie dobrze z wykorzystywaniem Mocy, a i o walce mieczem świetlnym można było dyskutować.

Postanowił, że postara się zbliżyć do przeciwnika i zacząć atakować mieczem.

W tym celu przeszkadzały jednak skrzydła, a więc chwilowo postanowił się ich pozbyć.

Cechy które pozwalały na lot zaczęły szybko zanikać. Ręce skróciły się, pióra znikły, klatka piersiowa nieznacznie się pomniejszyła. Teraz, w trakcie przemiany, był bardzo słaby. Kości kurczyły się szybciej niż organy wewnętrzne, a zatem powodowały ucisk i tym samym ból oraz problemy z oddychaniem. Nie powinno się robić tego tak szybko, ale wróg nie mógł czekać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kagę patrzył ze zdziwieniem na to co się właśnie działo, lecz nie czekaj aż ten skończy, to była idealna okazja na atak. Zdecydował się na swoistą kombinację, ale dość ryzykowną. Postarał się chwycić przeciwnika w biodrach mocą, by nie mógł ruszać stawami i tym samym wyłączyć mu większe ruchy nogami, do zwykłych pochyleń. Następnie rzucił mocą swoim mieczem świetlnym tak by trafił go właśnie w pasie i zaraz za mieczem cisnął kolejny pocisk nienawiści. Wiedział, że przeciwnik też jest dobry w mocy, gdyż dobrze blokował go i był świadom, że może zwyczajnie odbić miecz na bok, lecz na to się też przygotował. Na droidyczną dłoń puścił swoisty kawałek alchemii, która miała mu dać możliwość zbijania miecza, bez uszkodzeń, jednak to byłyby tylko odbicia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedi spodziewał się ataku, więc wypuścił jeden ze swoich mieczy z ręki, przycisnął go nogą i manipulując Mocą złapał miecz świetlny Sitha, zanim ten ugodził go w brzuch. Nie udało mu się odepchnąć fali Mocy, więc wylądował na jednym z drzew i upadł na ziemię. Teraz już jednak transformacja się zakończyła i mimo bólu mięśni był gotowy do walki. Wstał i wyprostował się, asekurując jednocześnie, aby nie zostać ponownie pchnięty Mocą.

Był wyższy niż Arf, zapewne przez specyficzną budowę nóg, których stawy poniżej łydek wygięte były do tyłu. Niestety, ogon przeciwnika był elementem stałym, to zaś oznaczało doskonałe wyczucie równowagi. Ubrany był w czarny bezrękawnik i workowate spodnie, obuwia nie posiadał.

Przyciągnął swój drugi miecz i zaatakował. Biegł zygzakiem, a na końcu drogi wyskoczył w powietrze i skoczył na Arfa, potęgując siłę upadku pociskiem Mocy. Cała akcja trwała nie więcej jak kilka sekund. Miecz treningowy Sitha został z tyłu, na ziemi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...