Skocz do zawartości

Recommended Posts

Przeciwnik chwycił jego miecz, ale Arf się tego spodziewał. Był szybki i manewrował, więc Sith uniósł lewą rękę w górę i zrobił burzę mocy, rażąc wszystko naokoło piorunami. Spodziewał się tego, że on skoczy, dlatego atak od góry nie był jakiś nadzwyczajny. Użył odepchnięcia, by odrzucić siebie w tył szybciej niż sam by skoczył. W locie przyciągnął swój miecz tak, by oponent był na torze ostrza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedi stworzył wokół siebie bąbel Mocy, który ochronił go przed błyskawicami. Dostrzegł, że Sith chce przyciągnąć swój miecz, więc szybko usunął się z linii lotu broni, odbił się od ziemi, wyminął oponenta i powtórzył manewr ze skokiem i pociskiem Mocy, tym razem będąc tak blisko Arfa, że ten nie miał możliwości uciec ani zamortyzować upadku. Uderzył o ziemię, przygnieciony ciężarem ciała oponenta, a pod jego szyją pojawił się granatowy miecz, niebezpiecznie blisko skóry. Na przegubach zacisnęły się metalowe obręcze, zakłócające wykorzystanie Mocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No to chyba mamy remis, bo gdyby ktoś z nas chciał śmierci tego drugiego, to by już to zrobił - powiedział, szczerząc się i spojrzał w dół, na miecz, który przyciągnął i złapał, a który teraz znajdował się przy boku oponenta. Niebezpieczne blisko skóry.

- Zablokowałeś mnie to fakt, ale mam szybkie reakcje i mogę cię zapewnić, że pociągnę cięcie na równi z tobą. I co teraz? - Sith śmiał się szaleńczo w twarz przeciwnika. - To była niezła walka. Swoją drogą Jestem Arf, a ty ptaszyno?

Edytowano przez Serox Vonxatian
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Twój miecz to miecz treningowy. Ryzykuję tylko oparzeniem. Nazywam się Syd - odrzekł wesoło oponent. Dezaktywował jednak miecz pod gardłem Arfa, podniósł się ostrożnie i powoli, żeby nie zawadzić o miecz przeciwnika i tym samym uwolnił Sitha ze swojego ciężaru. Był przygotowany na ewentualny atak.

- Wstawaj, nie będziesz tak tu leżał. Masz zabawkę do zaaportowania swojemu mistrzowi. Wyjął z kieszeni spodni holokron i rzucił go Arfowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No fakt, małe niedopatrzenie techniczne, ale to dlatego, iż jest to mój trening i nie mogłem używać swojego miecza - wstał i chwycił holocron w locie, poruszał widocznie nadgarstkiem i powiedział:

- Zdejmiesz mi może te obręcze? Wiesz, są strasznie niewygodne i nie pasują mi do stroju - obejrzał sobie zdobycz i spróbował wykryć mocą (oczywiście po zdjęciu obręczy.), czy ten holocron, to to czego szukał i czy nie ma podobnego sygnału gdzieś w okolicy. Nie miał już zamiaru atakować ptaka, bo choć walka była przyjemna, to rzeczywiście bez miecza świetlnego, mogło być kiepsko oraz nie było to jego zadaniem. On miał przynieść holocron i zastanawiał się, czy ten sztuczny się zaliczał. Schował go do swojej szaty po obejrzeniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedi podszedł i sprawnymi ruchami zdjął obręcze z rąk Arfa. Szpony - podobnie jak ogon - nie zniknęły po zmianie.

- To jest to czego szukasz - wtrącił. - Atrapa, zabawka. Wysyła słabe sygnały, ale nie jest prawdziwą kroniką. Masz już to, czego szukałeś. Co teraz? Gdzie zamierzasz schronić się na noc, Sithcie? - Wpatrywał się w coś małego na swojej dłoni, wykrzywiając twarz w złośliwym uśmiechu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż - zaczął, otrzepując szatę z ziemi, na której się znalazł.- Najpewniej poszedłbym na któregoś z grzybów i za pomocą nadajnika wezwał kanonierkę, która by mnie stąd zabrała. A co, w nocy atmosfera tej planety zamienia się w kwas, który uniemożliwia podjęcie mnie? Sygnalizować ich mogę błyskawicami. Ale skoro pytasz, to pewnie jest jakaś przeszkoda, lub chcesz mi coś zaoferować. Słucham więc Sydzie - odpowiedział krzyżując ręce na piersi i patrząc na niego i przedmiot w ręce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przeszkoda jest taka, że twój komunikator, nadajnik... To małe, szare, jest teraz dezaktywowane. Aktywacja nastąpi jutro o świcie, do tej pory pilot będzie miał w głębokim poważaniu próby kontaktu z twojej strony. To zaś oznacza, że jesteś tu tylko ze swoim mieczem treningowym, z którego najwyraźniej nie lubisz korzystać. I z moich kalkulacji wynika, że jesteś tu bez prawdziwej broni, naprzeciwko swojego śmiertelnego wroga, który sztuk broni ma aż dwie. To o dwa więcej niż twoje zasoby - odpowiedział. Spojrzał za plecy Arfa i przestał się uśmiechać. Podniósł jedną brew.

- byłoby dobrze, gdyby ten ogień się nie rozprzestrzenił. Zgaś to z łaski swojej. - Wskazał na kilka roślin trawionych przez płomienie Sitha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Powiem ci, co zamierzałem zrobić. Zamierzałem cię zamordować, potem nadać sygnał i czekać na przybycie pilota. Następnie zamordować pilota, zabrać statek i wrócić na Coruscant, ale w tym przypadku muszę zmienić swoje plany. Żal mi cię zabijać. Stanowisz zagrożenie, nie tak jak twoi poprzednicy. To było naprawdę żenujące - przyznał, opierając się o drzewo i wpatrując uważnie w swojego niedawnego oponenta niebieskimi oczami bez widocznych białek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeśli nasz statek ma kapsuły dalekiego zasięgu, to można to jakoś załatwić. Poczekamy do rana, wejdziemy na statek, polecimy w miejsce, gdzie będę w stanie wystrzelić bezpiecznie w miejsce gdzie ktoś z twoich cię podejmie, a ja wrócę na Korriban i oboje będziemy zadowoleni, co ty na to? - Spytał, zupełnie nie reagując na ten fragment o zabiciu go.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wybacz, ale nie skorzystam z twojej uprzejmości. Nawet jeśli masz czyste intencje, wolę się o tym przekonać później. Mam zbyt wiele do stracenia w tej chwili - odparł, szczerząc się upiornie.

- Ale proponuję zawieszenie broni i wspólne starania o przetrwanie. Chcę wiedzieć, czemu tyle potrafisz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kage spojrzał groźniej, gdy usłyszał odmowę, ale uspokoił się i odpowiedział:

- To obraza mojego honoru, ale podejrzewam, że teraz jest to uzasadnione. Broń już zawiesiliśmy, po starciu nie walczyliśmy przecież. Zgadzam się na tymczasową współpracę. Choć moje techniki pozostaną na razie tajemnicą. Powiem tylko, że jestem już Sithem i to nie był zwykły trening. To był test.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie chciałem obrazić twojego honoru, ale z dwojga złego lepiej obrazić czyjś honor niż skończyć na stole operacyjnym jako eksperyment... z całym szacunkiem - dodał. Ruszył powoli w stronę dżungli. Wyglądał na zmęczonego.

- Nie, ale naprawdę. Zasada Dwóch była lepsza. Członkowie, czy tam Rada Sithów jest nieostrożna. Wysyłają tu padawanów jak mięso armatnie. Miałem nadzieję, że przybyłeś sprawdzić, gdzie się podziali. Kolejny zawód. Wyjaśnij mi, czemu tak lubią marnować materiał.

Edytowano przez Oksymoron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kage szedł za Jedi i odruchowo go poprawił:

- Akolitów, my mamy akolitów, nie padawan - posłuchał dalej i wzruszył ramionami. - Taka tradycja jeśli ktoś umarł podczas treningu, to znaczy, że był zwyczajnie za słaby, by zostać Sithem, a takich nie potrzeba w armii, dlatego kiedyś jeden Sith był wart dziesięciu Jedi, ponieważ jeden na dziesięć Jedi był w stanie zatrzymać Sitha, byliście armią, ale jakościowo gorsi od nas. Co do Zasady Dwóch, to za moich czasów się sprawdzała. Zostałem zatrzymany w czasie przez ducha w grobowcu na Korribanie. Obudziłem się wczoraj. Nie wiem nic o dzisiejszej galaktyce - szedł spokojnie i tak też mówił, nie wyjawiał swojej wiedzy całkowicie, ale wiedział, że ma bardzo dobrą kartę przetargową, jeśli chcieliby się dowiedzieć od niego czegokolwiek, to potrzebowaliby go żywego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To, że nie zbiera się zwłok akolitów którzy polegli w czasie treningu jest dla mnie logiczne. Ale nielogicznym jest fakt, że nie sprawdzono DLACZEGO polegli. To brak ostrożności i zbyt duża pewność siebie. Dlatego twierdzę, że Zakon Sithów zmierza w złą stronę. Cóż, to musiało być osobliwe siedzieć w kamieniu przez lata. Wiesz dokładnie, ile? - zapytał. Rozglądał się wokół, dokładnie lustrując otoczenie i odgarniając przed sobą gałęzie gęstych zarośli. Ponieważ wchodzili w dżunglę coraz głębiej, robiło się coraz ciemniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czasem zadaniem akolity jest dowiedzieć się czemu coś zabiło jego poprzednika, zaraportowanie i wykonanie jego zadania, chyba że cel jest niemożliwy do osiągnięcia w tym momencie - odparł bez najmniejszych emocji, to dla niego jako opowiadanie co dziś robił. - Tak z 89 lat plus czas między Bitwą pod Yavin, a 2673 rokiem starej rachuby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arf rozglądał się za pożywieniem oraz sondował je mocą, odbierał wiele życia, ale skupiał się na znalezieniu ruszającego się życia.

- Niekiedy wysyłano nas w pustynie Korribanu mając tylko bukłak wody. Tak uczono nas podtrzymywania życia przy pomocy samej mocy. Jeden dzień na pewno wytrzymamy w razie czego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ale po co, skoro można coś szybko i sprawnie zdobyć? - zapytał. W tym momencie Sydney rozpoczął powolną przemianę, bezpieczną. Powoli wydłużały się kości i mięśnie, włosy zastępowały pióra, które pojawiały się również na rękach, teraz przekształcanych w skrzydła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kage przewrócił oczami i odpowiedział propagandowo:

- A nas czasem nazywali omenami śmierci i rozpaczy, a tak naprawdę to obywateli imperium nie krzywdziliśmy, no bo po co? Wzorowych obywateli się nie dręczy, bo są jak swoi. A z jakiej planety pochodzisz? Być może byłem na niej kiedyś i albo was nie widziałem, albo byłem tam nawet przed wami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ciekawe. Nie wiedziałem tego. - Spojrzał na twarz Sitha i zatrzymał na niej na chwilę wzrok.

- Gdybyś się postarał, wyglądałbyś jak omen śmierci. Zwłaszcza w ciemnościach Quarzitu. Co do planety... To dość drażliwy temat. Jakkolwiek śmiesznie może to brzmieć, nie mogę powiedzieć skąd pochodzę. To dość daleko. Jest nas mało i staramy się chronić to, co posiadamy - odrzekł.

Edytowano przez Oksymoron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 twarz Smitha

052212-blogs-will-smith.jpg

 

- To akurat rozumiem. I przepraszam, że nie wyglądam teraz jak objawienie śmierci, ale ostatnio robiłem to kilka tysięcy lat temu na pustyni w pustynnych sztach, tworząc wokół siebie swoistą burzę piaskową. Tak wtedy to było coś, ale to zależy od mojego humoru i sytuacji - odpowiedział z humorem. - Ciekawe jak teraz wygląda Quarzite. Ale bardziej interesuje mnie kto tam teraz rządzi - to zdanie powiedział ze szczerą nienawiścią w głosie i zaciskając pięść, po której przebiegły pioruny.

Edytowano przez Serox Vonxatian
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...