Skocz do zawartości

Recommended Posts

Niedługo później wrota hangaru rozwarły się z piskiem, ukazując biel śniegu i lodu, szare niebo i wpuszczając do środka zimne powietrze z porywistym wiatrem. Śnieżyca. Pogoda zdecydowanie nie sprzyjała wycieczkom.

- Prowadzę. Lecisz za mną, nie możesz zboczyć z trasy nawet o metr. Jeśli się zgubisz, już nie znajdziesz drogi powrotnej, a zamarznięcie na Hoth to kwestia kilkudziesięciu minut, nawet dla takich jak ty... panie.

Silniki ścigacza warknęły i sprzęt uniósł się lekko nad ziemią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatrzymała się u stóp skalistych wzgórz i wyłączyła silniki ścigacza. Zostawiła sprzęt bez zabezpieczenia, na śniegu. Bo kto mógł go tutaj ruszyć?

- Krok w krok za mną - zarządziła i zaczęła wspinać się wąskim, skalnym rozłamem, który wypełniony był lodem. Żeby utrzymać się w pozycji pionowej, Arf musiał się całkowicie skupić.

Plus wynikający z tego położenia był taki, że skały osłaniały przed wiatrem i śniegiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sith wzruszył ramionami i udał się za przewodniczką w górę. Wspinanie się po lodowych ścianach nigdy nie było jego ulubionym zajęciem. Dobrze, że wylatują jak tylko skończy. Ale nie mógł się rozpraszać na tej cholernej planecie, jeśli chciał przeżyć. Skupił się i kontynuował podróż.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pewnym momencie mimo uwagi którą Arf skupiał na wędrówce, kawałek lodu spod jego stopy odłamał się. Sith runął w dół i wylądował na niewielkiej półce w lodowej szramie przecinającej wzgórzę. Upadek zamortyzowała cienka warstwa lodu, która czyniła pułapkę niewidoczną. Aby wejść samemu w górę, było za wysoko. Dno zagłębienia również nie zachęcało do podróży.

Cóż, przynajmniej nic sobie nie zrobił.

- Powiem tak - odezwała się głowa przewodniczki, która pojawiła się nad przepaścią.

-... Mam przy sobie linę i użyję jej, aby cię stąd wyciągnąć. Ale najpierw... Najpierw zrobisz coś dla mnie.

Zdjęła rękawiczki i podwinęła rękawy na tyle, aby Sith znów mógł zobaczyć metalowe obręcze.

- Ja nie mogę ich zdjąć, ale ty jesteś w stanie. Trzeba je otworzyć przy użyciu Mocy. Uda ci się nawet z tej odległości, jeśli tylko będziesz chciał. Ja w twojej sytuacji bym chciała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kage był zły. Na tę planetę, na lód, tę ścianę. Ale nie mógł stąd wyjść sam, bo lód był za kruchy. Spojrzał na nią gniewnie I powiedział:

- Mógłbym cię też unieść, zgnieść kark i odczytać z umysłu drogę do holocronu, ale spodobało mi się to, że jest w tobie silniejsza Ciemna strona oraz twój sposób myślenia. Wykorzystywanie słabości innych w takich chwilach doprowadzi cię wysoko i narobi wielu wrogów - powiedział z uśmieszkiem i machnął ręką, ściągając bransoletki, które poleciały w przepaść. - Więc, jak ci na imię? Czy mogłabyś pomóc mi wyjść?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nazywam się Asai Kortes i mam więcej wrogów niż myślisz - odrzekła. Złapała Mocą spadające obręcze i przyciągnęła do siebie. - To mi się jeszcze przyda. Powiedziałam, że  cię wyciągnę, słowa dotrzymam.

Zrzuciła linę, którą zapewne trzymała i czekała, aż Arf wróci na powierzchnię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie potrzebuję ani pomocy twojej, ani twojego mistrza. Z całym szacunkiem, dziękuję za propozycję - odparła. W tym momencie jej oczy zmieniły barwę z zielonych na żółtopomarańczowe i cisnęła Arfem o najbliższą skałę tak mocno, że aż mu zadzwoniło w uszach. Na szczęście miejsce w którym Sith wylądował nie groziło upadkiem z dużej wysokości. Cały sukces operacji polegał na zaskoczeniu.

- Wybacz, ale wyznaję filozofię według której każdy z twoich czynów do ciebie wraca. A losowi trzeba czasem pomóc - dodała, zakładając w skupieniu rękawice.

- Chodź. Śnieżyca będzie przybierać na sile, a jest w stanie nas stąd zmieść.

Ruszyła z powrotem na drogę ku szczytowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kage był zaskoczony jej postawą i zastanawiał się czemu nie powiedziała mu tego wcześniej. Tajemnicza osoba. Otrząsnął się i ruszył za nią, mówiąc:

- A co twoja filozofia mówi i zostawaniu samej na planecie, na której byłaś zdegradowania, do bycia niewolnicą? Skąd masz pewność, że nie popełnisz tego samego błędu co wcześniej, ale innymi ścieżkami? Tak jak mówiłaś, każdy czyn do ciebie wraca. Ty mnie stąd wyciągnęłaś, to i ja to mogę zrobić.Wystarczy, że pozwolisz, by los pomógł tobie. Chyba, że masz tutaj jakiś większy cel.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Asai odwróciła się tak, aby stanąć twarzą w twarz z Arfem.

- Byłam w takiej a nie innej sytuacji przez Zakon Jedi który powierzył mi zadanie ponad siły i Zakon Sithów, którego członkowi zaufałam. Mój plan póki wygląda tak, że po doprowadzeniu cię do twojego holokronu będę wieść cię z powrotem do bazy, ale silnik mojego ścigacza wysiądzie w tak felernym miejscu, że wpadnę w lodową rozpadlinę i skręcę kark. Nic nie mogłeś zrobić, to nie twoja wina. W końcu to ja byłam przewodnikiem - wyjaśniła, szczerząc się przebiegle.

- Jeszcze nie wiem, jak wydostanę się z Hoth. I nie wiem, co zrobię później. Przydałby mi się miecz świetlny, tego jestem pewna. Cóż, niektóre części planu trzeba dopracować... - Ruszyła w dalszą drogę.

-... Ale tak będzie wyglądać moja najbliższa przyszłość. Chyba, że masz do zaproponowania coś ciekawszego i odpowiednie argumenty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kage miał spokojny wyraz twarzy i nie poruszył żadnym mięśniem, gdy Asai się odwróciła i mówiła. Natomiast rzekł:

- Jedi tak? Jak na Jedi, to Ciemna strona jest w tobie bardzo mocna. Tolerują to w ogóle? Może, to zadanie miało na celu pozbycie się ciebie. Myślałaś nad tym kiedyś? A co do planu, to interesujący, raczej realny do wykonania, oprócz tego jak chcesz potem przeżyć na pustkowiu. Ostatnimi dniami byłem na Felucji i udało mi się tam spotkać, walczyć, a nawet rozmawiać z pewnym Jedi. Taki ptakowaty koleś, nazywał się Syd. Jak kiedyś go znajdziesz, to pozdrów go od Arfa. Mój plan jest podobny do tego co mu wtedy zaproponowałem. Jestem w stanie przenieść ciebie na mój statek i jak mistrz pozwoli przetransportować w okolicę waszych układów lub innego miejsca, gdzie mogłabyś się udać do siebie i wystrzelić cię kapsułą długodystansową. To oczywiście jakbyś chciała się stąd wyrwać, a jeśli nie, to znajdź mi dwa kawałki metalu, a zrobię ci kopię tych twoich bransolet, z tą różnicą, że moje nie będą ciebie blokować. Miecza ci nie dam ponieważ dopiero go składam, a nie chcę ryzykować gniewu Tego mistrza za stratę treningowego. I co wybierasz? - Skończył dość wesoło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie należę do Zakonu Jedi - poinformowała. - Tak, komuś zależało na pozbyciu się mnie. I udało się. Na pięć lat! - krzyknęła i przystanęła w miejscu, wpatrując się w drogę przed siebie.

- Pięć lat upokorzeń, zimna, upokorzeń, traktowania jak śmiecia, braku imienia, upokorzeń, braku wartości, braku dostępu do Mocy!

- Dlaczego miałbyś mi pomagać? - zapytała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kage zaśmiał się maniakalnie, gdy usłyszał jej wyrzuty. Śmiał się dość dłuższy czas zanim się opanował i spojrzał na nią obłąkanym wzrokiem. Chichocząc powiedział:

- Pięć lat? Tylko pięć? Wiesz kiedy się urodziłem? Gdzieś między sześćsetnym, a osiemsetnym rokiem po podpisaniu traktatu na Curuscant, a wiesz kiedy to było? Tak, dokładnie! Około trzech zasranych tysięcy lat temu! Wiesz czemu żyję? Bo zostałem zamknięty w cholernym grobowcu przez ducha. Trzy tysiące lat siedzenia w pustce, którą stworzył. Bez niczego. Życia, świadomości, ciała, tożsamości, Mocy, NICZEGO. Wisiałem tak aż ten cholernik się nie rozpadł z szaleństwa. Byłem zasuszoną mumią przez eony i kiedy wreszcie odzyskałem wolność, byłem wycieńczony i prawie umarłem zagrzebany w jego mogile, a wiesz co jest najgorsze? Że zdążył mi zabrać wszystkie wspomnienia o mojej przeszłości sprzed akademii oraz wszystko co wiedziałem na temat mojego mistrza! Jestem teraz w obcym wszechświecie, nie znając niczego co się wydarzyło od tego czasu. Nie wiem, które planety są nasze, a które nie - Gestykulował przy tym dziko i szaleńczo, kontynuując dialog. - Czemu miałbym ci pomagać? Bo mi teraz pomogłaś. Oprócz mojego mistrza jestem jedyną osobą znającą alchemię Sithów. Jestem chodzącą skamieliną, tablicą pełną wiedzy o przeszłości i gdybym teraz umarł, wiele tajnik starej epoki po prostu by prysło. Uratowałaś moją wiedzę i moje życie, więc jestem ci cholera coś winny! A ja nienawidzę marnotrawstwa bardzo, ale to bardzo mocno. Ale o tym się chyba przekonałaś - zaśmiał się na koniec już nieco mroczniej i tajemniczo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta podeszła bliżej i bardzo gwałtownym ruchem chwyciła Sitha za brodę, a następnie pociągnęła w dół, żeby zrównać się z nim wzrokiem.

- Te pięć lat to kwestia honoru, który mi odebrano. O wiele mniej niż trzy tysiące lat, ale o ile więcej wspomnień?

Puściła jego twarz i uśmiechnęła się uprzejmie.

- Daj mi czas na zastanowienie się. Mówiłeś mi, jak ci na imię?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kage z uśmiechem spojrzał jej w oczy i odpowiedział:

- Tak, to kwestia honoru, po trzech tysiącach nie żyje już nikt kto mógłby pamiętać o moich winach, ale ty przynajmniej dalej tkwisz w Swoim świecie. Masz tyle czasu ile chcesz, aż nie wykonam swojego zadania - odpowiedział prostując się na swoją wysokość. - Mówią na mnie Arf- dodał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiwnęła głową i ruszyła przed siebie.

Na miejscu byli kilkadziesiąt minut później. Owym miejscem była niezbyt głęboka grota osłonięta od wiatru lodowymi nawisami.

W środku, kilka kroków od wyjścia, w skalnym zagłębieniu stała metalowa skrzynia, a w niej zapewne holokron.

W tym czasie burza śnieżna zdążyła przybrać na sile i w zasadzie nie było widać nic poza bielą. Huk wiatru o skały właściwie zagłuszał wszystkie możliwe dźwięki z otoczenia.

Asai usiadła w głębi jaskini i czekała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arf wszedł do jaskini i mówił:

- Widzisz, współpraca jest kluczem moja droga. Jesteś wolna, a mimo wszystko nie dotarłbym tutaj bez twojej pomocy i mi jej udzieliłaś. Teraz ja mogę udzielić jej tobie i dzięki temu dotrzemy razem dalej niż w pojedynkę. To nauka, której Jedi i Sithowie nie są w stanie pojąć i stąd te walki. Tak naprawdę, to wszyscy jesteśmy Jedi, tylko my Sithowie używamy technik przez nich zakazanych, stąd był te wszystkie schizmy i rozłamy. Zapewne wiesz jak złożyć miecz prawda? Nie musisz korzystać z tego holocronu - podszedł do skrzynki i otworzył ją. - Jestem alchemikiem i potrafię transmutować pewne obiekty w inne. Na przykład mógłbym zamienić któryś z tych lodowych sopli w jakiś kryształ, a twoje bransoletki w rękojeść i dzięki temu dać ci miecz świetlny, do swoich celów. A przynajmniej mogę spróbować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miecz świetlny wyglądał na sprawny i równie dobrze działał. Jedyny problem jaki istniał polegał na tym, że miał dwa ostrza z dwóch stron.

- Walczyłam takim - wtrąciła Asai. - Świetny, jeśli zrozumiesz jak zagrozić nim wrogowi, nie sobie.

Miecz składał się z dwóch segmentów, które można było rozdzielić, tworząc tym samym dwa osobne miecze o czerwonych ostrzach.

Holokron natomiast widocznie nie zamierzał się aktywować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kage mając Asai za plecami zrobił minę tak by ona jej nie widziała i spojrzał raz jeszcze na swoją nową protezę. Przy nieudanej próbie włączenia holokronu westchnął i wyłączył miecze:

- Ech, czyżby kolejna atrapa? Mistrzowie Sithów mają cholernie kiepskie informacje, lub poczucie humoru. To już drugi taki bezużyteczny kawałek w tym tygodniu. Ale po coś mnie mistrz tutaj wysłał, więc nie dam ci tego miecza, póki do niego nie dojdziemy. Wtedy jeśli jego wola taka będzie i ten plan wybierzesz, to otrzymasz jedno ostrze. Mój mistrz za starych czasów uczył mnie głownie posługiwania się alchemią i piorunami, a także trochę znikania i magią Sithów. Powiedzmy, że walka jednym ostrzem była już mocno w tyle, więc tylko jednego bym używał z tego kompletu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta wyrwała Arfowi z rąk holokron i przyjrzała się mu uważnie.

- Jest prawdziwy, tylko dobrze zamknięty. Ja nie zabezpieczałabym w ten sposób wiedzy o konstrukcji mieczy świetlnych, to podstawy. Twój mistrz jest cholernym perfekcjonistą, albo to coś w środku ma całkiem niezłą wartość i nie może wpaść w niepowołane ręce.

Oddała holokron. Na jego powierzchni było mnóstwo kolistych wzorów. Co ciekawe, niektóre elementy dekoracyjne były ruchome. Niewielkie kółka, każde tego samego rozmiaru - dało się je podnieść, a pod nimi znajdowały się płytkie wgłębienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kage schował holokron do torby, a miecz rozczepił i przypiął do paska. Wolał mieć dwa przy sobie, bo podwójnym i tak nie będzie walczył. Wstał i spojrzał na wyjście z tunelu:

- Nie wiem czy to dobry pomysł teraz wychodzić. Powinienem się śpieszyć, ponieważ mistrz tego chce, ale chyba tym razem zaryzykuję. Przy okazji może uda mi się otworzyć ten artefakt - Znów usiadł i wyjął urządzenie. Zamyślił się na chwilę i dopowiedział:

- Może trzeba je wsadzić w odpowiednie miejsca? Albo ustawić w pewien schemat?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...