Skocz do zawartości

[GRA]Odseparowani


Darnok2

Recommended Posts

"Czyli to tak wygląda śmierć semanty? Czerwona kula? Ehh... Czuje się dziwnie nie wiem dlaczego inni nie potrafią pojąć że ona jest już po naszej stronie?" - Nie martw się Treyna zrobimy wszystko byś wiecej nie musiała tego robić! Prawda Lucas? - powiedziałem wchodząc kablami do mieszkania spowrotem.

Edytowano przez SandroX
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Heheszu, ja, Mephisto, SandroX i martwy Parabellum jesteśmy w Oldtown w mieszkaniu Kameleona. Kameleon i Ukeź jadą do nas. Lucjan, Ciastko i UMBRA są...szczerze mówiąc nie wiem.))

Treyna odsunęła się od Lucasa i stanęła w pokoju. Dezaktywowala zbroję i spojrzała na Lucasa i Kiluuę. - Poczekajmy tutaj na Krasusa. - mruknęła ponuro i usiadła na kanapie. Podciągnęła kolana pod brodę i objęła je.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Killue to imię nie ma odmiany ę i ą))

- No ale jedzenie poszli się epcyć bo ten głupek misia ogniem buchnąć - powiedziałem patrząc na o dziwo ocalałe pudełko z nugetsami i drugą nieotwartą pizzę

Edytowano przez SandroX
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Dajcie spokój. - powiedziała cicho Treyna wpatrując się w okno. Jej myśli były zupełnie gdzie indziej. - Jesteśmy w tej jego zakichanej krwi prawie po kostki, nie ma co sprzątać. Bogu dzięki tylko zbroja się pobrudziła. - mruknęła smutno - Gorzej z włosami. Idę się umyć. Znowu.

***

Na murach cytadeli odgradzającej ją od miasta stało dwóch mężczyzn. Senator Oldtown, Richard, umięśniony mężczyzna przed trzydziestką o łysej jak kolano głowie i bujnym rudym wąsie i Łowca Semantów, Jeffrey Landrax.

-Wiesz gdzie szukać? - zapytał pierwszy obojętnym tonem. Richard nie gardził Semantami, ale jakikolwiek sprzeciw wobec woli Arcykonsula uznawał za występek godny śmierci.

-Yhm. - mruknął Landrax. - Ajacco. Zacznę od rozwalonego bloku. A raczej od dachu sąsiedniego.

-Doskonale. - Senator odpalił papierosa - Zatem ruszaj Jeff. Przynieś zgubę wrogom narodu!

-Przynoszę tylko głód i śmierć Senatorze. - Landrax oblizał wargi - Lecz tym razem przyniosę też jej głowę. I esencję.

Łowca nie czekając na odpowiedź zeskoczył z muru. W powietrzu przekształcił swoje ręce w skrzydła z lekkiej stali którymi poszybował na jeden z dachów. Cofnął przemianę i ruszył do północnej części Ajacco gdzie miał zacząć robotę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Wspaniale :> ))

 

Lucas po chwili wyjął rękojeść, gdy pojawiło się ostrze wbił je w podłogę po sam jelec a następnie wyciągnął, zrobiła się dziura przez którą krew spływała w dół, bardzo, bardzo powoli, ale spływała. Sam Lucas wyciągnął wszystkie cukierki i lizaki na stół po czym zdjął bluzę oraz koszulkę po czym zaczął je wykręcać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Sonny  - przedstawił się. - To raczej nie są jakieś ważne papiery. Znaczy takie mające mniej "zabezpieczeń" jeśli tak to mogę nazwać i podlegające mniejszej kontroli. Ale kto wie, może coś ci faktycznie kiedyś podrobiłem. - Uśmiechnął się lekko. - Ale jakbyś coś drobnego do roboty miał to ja chętnie. Właśnie to dzisiejsze coś nie wypaliło. - Wzruszył ramionami. - I faktycznie, raczej prostytutki w tamtych terenach wyglądają.. inaczej. Swoją drogą, to w sumie dzięki za zgarnięcie mnie stamtąd. Raczej z buta miałbym spory kawałek drogi żeby wynieść się w sympatyczniejsze miejsce. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krasus zatrzymał się przy swojej kryjówce.

- Jeśli wybierasz się do Peunion albo Silens to chodź ze mną. Coś czuję, że będę musiał tam kogoś jeszcze zawieźć - westchnął i zobaczył wychodzącego z zaułku mężczyznę w długim czarnym płaszczu i kapeluszu tego samego koloru. W rękach trzymał niewielki karabinek SMG.

- A więc co takiego się tam działo, James - spytał przybysza.

- Prawdę mówiąc nie wiem. Widziałem jakiegoś faceta z gitarą, a później krew i ogień w mieszkaniu. Następnie jakieś kamienie i teraz jest cicho.

- Brzmi tak absurdalnie, że Ci uwierzę - powiedział po czym otworzył bagażnik i wyciągnął z niego taki sam karabinek. - Sonny idziesz z nami, zostajesz w samochodzie czy idziesz w swoją stronę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wybierałem się do Sillens pierwotnie, więc skoro mówisz, żeby z tobą iść w tym wypadku to pójdę. Coś zbyt... niespokojnie dziś. - Fakt faktem, im mniej będzie się samotnie włóczyć dzisiaj po ulicach, tym chyba lepiej. Przynajmniej na to wyglądało, biorąc pod uwagę wszystko co się dziś działo. Stanął więc obok. - Czy to wszystko ma jakiś związek z tym zamieszaniem i masami wojskowych dzisiaj na mieście? - zapytał w końcu. - Bo podejrzewam, że dobrze mi się wydaje. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chodź z nami i sam się dowiesz - powiedział wyciągając pistolet zza marynarki i wymontował tłumik. Podał go chłopakowi i odpalił papierosa.

- Widzisz tak jak mówiłem. Pomagam semantom. Z różnych powodów. Dla normalnego obywatela jestem biznesmenem z wieloma kontaktami, który stara się o fotel senatora jednej z dzielnic. Jest to tylko przykrywka dla mojej prawdziwej działalności. Naprawdę zabijam ludzi, gromadzę informacje, ratuję semantów, kradnę, oszukuję i jeszcze wiele innych rzeczy. Przy okazji pomagam. Prawda, James - spytał patrząc na mężczyznę w kapeluszu.

- Prawda. Krasus pomógł mi uregulować długi karciane i skończyć z hazardem - uśmiechnął się. - Bez niego leżałbym pewnie zadźgany w jakimś rynsztoku Smoother.

- Dlatego właśnie każdemu napotkanemu podaję mój numer. Jestem jak dobry wujek tego parszywego miasta - zabójca skierował się w kierunku kamienicy. Wypuścił dym z płuc i spytał. - To co? Idziemy?

Edytowano przez kameleon317
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wziął broń od mężczyzny, oglądając ją dokładnie. W gruncie rzeczy, to nie wiedział, czy jego celność byłaby w razie czego lepsza ze zwykłej broni, czy rzucając czym popadnie za pomocą telekinezy, no ale. To się i tak przydać może. Bo skoro dostał broń, mając z nimi iść, to wcale nie będzie narzekał i jej oddawał.

- Dobry wujek, ale na pewno mający w tym wszystkim w dużym stopniu swój własny interes - stwierdził, uśmiechając się tylko. - W każdym razie, dzięki, znajomości zasadniczo się przydają, choć póki co nie grozi mi więcej niż ewentualna łapanka, tak myślę. Idźmy więc - dodał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W tym świecie nie ma nic za darmo. Pomagam innym, bo sam często potrzebuję pomocy. Łatwiej pomóc komuś kto zrobił coś dla Ciebie wcześniej. Ludzka natura - mówił wchodząc po schodach. Spojrzał na drzwi do swojej kryjówki. Spod nich wylewała się krew. Wskazał byłemu hazardziście, żeby wyważył drzwi.

- Nawet jeśli nic im nie jest to przynajmniej zrobimy sobie dobre wejście - powiedział szeptem do Sonnego i przesunął go lekko ramieniem za swoje plecy. Dał znak do wywarzenia. James wziął zamach nogą i drzwi wyleciały z zawiasów.

- Tajna Policja. Wszyscy na ziemie - wykrzyknął Krasus po wbiegnięciu do mieszkania i wybuchł śmiechem. - Dzięki za zrujnowanie mi mieszkania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Coś w tym jest - przyznał, idąc za nim.

Krew wylewająca się spod drzwi dobrze nie wyglądała i w jednej chwili Sonny'emu przez myśl przemknęło, że może lepiej było się tu nie pchać, ale szybko odepchnął od siebie takie rozważania. Nie potrzebne mu to teraz. Za to zaraz uznał, że facet ma dość dziwne poczucie humoru, ale czepiał się nie będzie.

- No okej, wejście oryginalne, nie powiem - stwierdził, włażąc za nim do środka po chwili. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Treyna suszyła włosy gdy Krasus wpadł do mieszkania. Z początku serio wzięła go za policję i była nawet gotowa do ataku, zobaczyła go jednak i się uspokoiła. - To Ty. - powiedziała - Wybacz to mieszkanie. Jakiś Semanta z gitarą stwierdził że nas pozabija. Wyszło tak jakby na odwrót.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odmieniłem się jak tylko usłyszałem wyważanie drzwi i oparłem się o scianę  - Hej przecież tu jest nie tylko krew ale też dużo płynnego metalu można by go wykorzystać - powiedziałem - Zwłaszcza że byle jaki to on nie jest - dodałem podnosząc kawałek zastygłego już metalu

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krasus zobaczył dziurę w podłodze i powiedział.

- Nie dość, że zrujnowaliście mi mieszkanie to jeszcze piętro niżej? James. Zadzwoń do Ruperta. Niech przyśle tu jakies ekipy sprzątające. A trupa tam gdzie zawsze. Smoother - spojrzał na upaćkanych od krwi semantów. - Widzisz Sonny z kim ja muszę pracować? - Spytał chłopaka po czym krzyknął. - Na co czekacie? Treyna pod prysznic, a wasza dwójka bierzę miski z wodą i myję się w pokoju. Tylko szybko.

Edytowano przez kameleon317
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...