Skocz do zawartości

[GRA]Odseparowani


Darnok2

Recommended Posts

- Mam zapasowy garnitur w samochodzie. Poza tym w szafie powinny być jeszcze jakieś rzeczy - powiedział. Wszedł do łazienki, wziął miskę i napełnił ją wodą. Wrócił do pokoju i położył ją na stole.

- Treyna. Możesz na chwilę wyjść? Robi tu się trochę tłoczno. No i wątpię, żebyś chciała oglądać go nago. Wychodzimy za pięć minut także radzę spiąć poślady. I pod prysznicem i tutaj. - Zastanowił się nad tym co powiedział. Znowu brzmi dwuznacznie.

Edytowano przez kameleon317
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie to zmycie z siebie całej krwi nie było takie trudnę. Potem użył wiatru do osuszenia się, bo skoro ma moc to użyje.

- Ej porzyczysz ten garnitur? Or something? - zapytał, zawołał w sumie.

Edytowano przez Mephisto The Lone Wanderer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dość szybko awansowałem na współpracownika - zauważył, uśmiechając się lekko. - Swoją drogą, piękny bajzel, serio - dodał, rozglądając się po pomieszczeniu, a potem uważnie przyglądając się Treynie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie patrz na mnie tak jakby to była moja wina, próbowałam rozmawiać. - dziewczyna wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się smutno. Wyszła przez drzwi i stanęła na klatce opierając się o ścianę. "No tak. Kolejny Semanta. Przynajmniej nie rzucił się na mnie niczym psychol." - Pośpieszcie się. - dodała przez drzwi do mężczyzn w środku. - Hałas jaki wytworzył ten koleś nie mógł przejść w okolicy bez echa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zaraz wracam z ciuchami - powiedziałem wchodząc do kabli po drodze zobaczyłem chłopaka, który uciekał przed 5 policjantów, nagle pojawiłem się za nimi, stanęli porażeni prądem i padli na ziemię będąc do niej przyczepieni elektrycznymi linami za ręce i nogi.

- Ej! Stać! - krzyknąłem przy tym co zatrzymało również uciekającego.

- Czekaj tu! - powiedziałem znikając na chwilę i pojawiając się z ciuchami w rękach - Jestem Killua a teraz chodź bo mam malo czasu - dodałem pokazując mu palcem miejsce docelowe.

Edytowano przez SandroX
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

James ze spokojem otworzył bagażnik. Nie zwracał uwagi na policjantów, którzy gonili jakiegoś faceta. Wyciągnął zapasowy garnitur i poszedł na górę. Dał go Lucasowi i powiedział.

- Niedaleko jest 5 niebieskich. Gonią kogoś - Krasus spojrzał na niego.

- Niech nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby mu pomagać - powiedział. - Gdzie się podział ten od prądu?

Edytowano przez kameleon317
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeszcze przed chwilą się śpieszyłaś - uśmiechnął się Krasus. - Ja jadę. Nie mam czasu na czekanie na osobę, która nie poprosiła mnie o pomoc. On chyba nie jest poszukiwany. I tak zabieram ze sobą o jednego więcej - wskazał na Lucasa. - James. Zostań tu i dopilnuj, żeby tu wysprzątali - powiedział po czym wyszedł z mieszkani i zaczął schodzić po schodach.

Edytowano przez kameleon317
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym momencie wszedłem - No juz jestem, widziałem cię jak patrzyłeś jak niebiescy gonią tego gościa,w sumie chyba szedł za mną, pokazałem mu gdzie ma iść.No na pewno nie gonili go za nic pozatym kamery żadnych informacji o nim nie mają, poza tym że na pewno nic nie ukradł przed chwilą.

Edytowano przez SandroX
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

((SandroX, weź wrzuć jakieś przecinki w swoje wypowiedzi bo ich brak wprowadza ostry chaos))

Jak jesteś to chodźmy. - Treyna wyszła z mieszkania i zeszła po schodach na dół. Przed wyjściem z klatki stanęła przy drzwiach. Zwróciła się do Krasusa. - Mamy okazję. Ktoś uziemił tych policjantów.

Edytowano przez Darnok2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Sry pisane w drodze do domu na fonie ale postaram się))

- A tym kimś byłem ja - powiedziałem wychodząc za Treyną. - W sumie do mnie nie jest daleko a " pod latarnią najciemniej " - dodałem patrząc na nich...

Edytowano przez SandroX
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krasus spojrzał na Killua.

- Ty tak na poważnie? Unieszkodliwiasz niebieskich pod moim domem - powiedział podchodząc do leżących policjantów. Ściągnął marynarkę i wyciągnął przez nią broń jednego z nich. Zamontował tłumik i strzelił każdemu z nich w głowę. Wyciągnął telefon i wystukał numer.

- 5 sztywnych. Będą w mieszkaniu w północnym Oldtown. Tylko szybko - rozłaczył się, wyrzucił broń i założył marynarkę. Szybkim krokiem ruszył do samochodu.

- Tak się kończy okazywanie komuś dobrego serca. Myślcie czasami. Policja przetrząsnełaby cała okolice w poszukiwaniu sprawcy. I jestem pewien, że znaleźliby 2 mieszkania zalane krwią - wsiadł do samochodu i spytał. - Jedziemy?

Edytowano przez kameleon317
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- K den, jak dla mnie możemy jechać. Poza tym ja nie zabijam policjantów. A na pewno nie w tak oczywistych miejscach jak to. - powiedział Lucas siadając na tylnym siedzeniu. Wziął lizaka i zaczął go jeść, na spokojnie i w ogóle. - Swoją drogą, dało by radę zdobyć jakiś miecz? Skoro i tak jesteś zabójcą to chyba wiesz gdzie takie dostać. - stwierdził. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Treyna wsiadła do samochodu z przodu i zapięła pas. - Wsiadajcie już, w tych czasach nawet w Oldtown człowiek nie może być bezpieczny... - powiedziała cicho.

***

Jeffrey Landrax stał przed wejściem do kanałów. Jego wskazujący palec u lewej ręki był delikatnie ubrudzony czerwoną mazią. - Taś, taś, taś Semantko. - zachichotał psychicznym głosem - Chyba zgubiłaś trochę krwi Treyno. - dodał patrząc się na swój palec. Zmienił swoją rękę w piłę i rozciął wejście do kanału. Zeskoczył lądując w ściekach po kostki. Mając wybór iść w dwie strony z tego wejścia wybrał Oldtown - wybrzeże odrzucił, nie ma tam gdzie się schować. Zaśmiał się zadowolony, poprawił swój czarny, filcowy kapelusz i ciągnąc za sobą płaszcz ruszył przed siebie. Odgarnął długir czarne włosy z na wpół spalonej twarzy i zaśmiał się na całe ścieki. - Taś, taś, taś Semantko. - dodał sucho - Taś, taś, taś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" I weź takiemu wytłumacz że ich znasz...." - Jak tam chcesz ja wracam do siebie - odparłem wskazując palcem na kieszeń w której Treyna miała telefon i mój numer zapisał się w jej telefonie. A ja ruszyłem do siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z(( NO sory mieszkam tu tak ? to jak chodząna patrole to się ich zna zwłaszcza że pracuje jako kurier, a prądem ich tylko powaliłem żeby przestali go gonić nie miałem zamiaru ich zabijać))

"No i powiedz mi że on nie jest semantą " - pomyślałem z uśmiechem na twarzy - No Idę do siebie mam kilka spraw do załatwienia gdybym był potrzebny Treyna ma mój numer - powiedziałem na odchodnem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Ej wiem, że moja postać nie dawała oznaku życia, ale ja tam wciąż jestem btw i jestem przy was no XD))

 

- Dobra, ja się stąd chętnie już zabiorę, tyle wrażeń - odezwał się w końcu rudzielec. Sonny chyba na dziś widział już naprawdę dużo. Bardzo dużo. "Ile to ciekawych rzeczy można doświadczyć i zobaczyć jednego dnia". Wsiadł do samochodu, z tyłu, zajmując miejsce za Treyną. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Nie no Lucjan. Bądźmy poważni. Jak miałem na to zareagować? Poza tym nie strzelałem serią tylko pojedyńczo))

- Ta. Jak będziesz potrzebny to zadzwonimy. - "Ja na pewno nie będę do niego dzwonił. I tak przysporzył mi wystarczająco kłopotów." - A ty? Przyjaciół szukasz? - Powiedział do przybysza. - Masz. Nie mam czasu na pogawędki - wyrzucił kartkě ze swoim numerem telefonu i odjechał w kierunku Sillens.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...