Skocz do zawartości

[GRA]Odseparowani


Darnok2

Recommended Posts

Czekał w samochodzie, zastanawiając się co tam się konkretnie dzieje. Znaczy, byłby naiwnym idiotą, gdyby założył, że broń z tłumikiem to tylko straszak. "Nie wnikaj" znów się skarcił w myślach, gdy zobaczył, jak mężczyzna wraca.

- No jak już po wszystkim to jedziemy - odpowiedział spokojnie. Nie miał zamiaru o nic pytać, jeszcze życie mu miłe w razie czego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krasus odpalił samochód i nacisnął gaz.

- To czym dokładnie się zajmujesz - spytał. - Może będę mógł skorzystać z twoich... usług - "znowu brzmię jak jakiś zwyrol. No, ale co zrobię." - Potrzebujesz czegoś? Pieniędzy, broni, ochrony - lubił kiedy ludzie wisieli mu przysługę albo byli w jakiś sposób od niego uzależnieni. Ułatwiało mu to przyjęcie danej osoby do jego siatki szpiegów i zabójców.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Everest przyglądał się osobie zamaskowanej, jednak znanej mu jak brat. Postać weszła do jednego z budynków, a zanim Everest. Zatrzymał się przed wejściem do jednego z mieszkań, Everest zniknął w cieniu i znalazł się po drugiej stronie. – Nieładnie tak nie odbierać telefonów Ben – powiedział stojąc w cieniu tak, aby go nie było widać. – Everest właśnie zamierzałem odzwonić – odpowiedział, a w głosie było słychać próbę zamaskowanie strachu. – Nie kłam! – krzyknął wyskakując za Benem – Chcę tylko informacji. –  Rozmówca na te słowa wyraźnie odetchnął ulgą. Everest znał Bena od dzieciństwa, kiedyś byli najlepszymi kumplami, teraz jednak Everest miał go za dłużnika i zdrajcę.  – Powiedz mi, co ci wiadomo o łowczyni wartej 100 milionów szekli -. Benowi aż serce skoczyło do gardła, gdy to usłyszał. – Nie… nie mogę ci tego powiedzieć ­– odpowiedział wyraźnie martwiąc się o skórę. – Posłuchaj, albo powiesz, co wiesz albo spłacisz swój dług z nawiązką – powiedział, ciągle był spokojny co denerwowało rozmówcę jeszcze bardziej. – Dobrze. Ostatni raz widziano ją w Ajacco – odpowiedział. – To wiem, co się stało później? – spytał i zaczął chodzić po pomieszczeniu. – Nie wiem, zniknęła, jednak wiem, że towarzyszą jej dwaj Semanci i zniknęli w kanałach. Raczej tam szukaj – odpowiedział. Everest usatysfakcjonowany odpowiedział zniknął jak się pojawił. – Więc do Ajacco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Killua. Jestem Treyna. Ale to pewnie wiesz. - powiedziała dziewczyna maczając Pizze w dipie.

Gdy wszyscy zjedli dobiegły ich dziwne dźwięki zza okna. Treyna wyjrzała za nie i zobaczyła kolesia grającego na gitarze na dachu. Odwróciła się do Killui i Lucasa i zapytała. - To normalne w Oldtown że jakiś pajac gra na gitarze na dachu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie to niezbyt normalne na ulicy owszem ale ci grają słabo a ten dość dobrze - odparłem podszedłem do okna spojrzałem na gościa a następnie swój wzrok skierowałem w stronę w którą patrzył, zobaczyłem okno i jakiegoś gościa który coś jadł. " Czekaj Przecierz to Ben ! " zerwałem się i po chwili już byłem w drodze na dach. " Pewnie semanta a ja mam chronić tego czubka do jutra żeby dostać ten zjebany materiał do stroju..., no cóż będzie trzeba z nim pogadać" - pomyślałem stając za plecami tego gościa przyjmując naturalną postać - Ej ty! - zacząłem - Jeśli masz zamiar zabić Ben'a to mam do ciebie prośbę, zrób to jutro czekam aż mi da chajs i pewna rzecz którą mogę dostać aktualnie tylko od niego. - powiedziałem stanowczo

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcus  wrócił do mieszkania. Nic się nie zmieniło od jego wyjścia. Ponownie obmył ręce. W kuchni przygotował sobie na szybko posiłek, składający się z papryki oraz kurczaka. Z ledwie zipiącej lodówki wyjął flaszkę i nalał sobie nalewki, którą osłabił sokiem.

Usiadł przy stole i w milczeniu zjadł. Później przeniósł się na trzeszczący fotel, gdzie sącząc drinka czytał dramat.

Jedynie czytając dramaty zapominał, że całe jego życie jest dramatem. Przez większość swojego życia wierzył, że z Sillens zdoła wynieść się w lepsze miejsce. Jedynie dramaty pomagały mu w zapomnieniu - alkohol nie miał na niego żadnego wpływu. Lubił jednak ten smak, cierpki jak myśli o życiu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((SandroX whe the...? Coś Ty właśnie zrobił xD?))

Treyna ze zdziwieniem spojrzała na Lucasa, chociaż on niezbyt chyba się przejął tym że Killua wyleciał nagle z pokoju i pojawił się za nowocześniejszą wersją "Skrzypka z dachu". Mimo wszystko zapytała go. - Masz Ty jakiś pomysł co się właśnie stało?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skrzywił się lekko. "Może będę mógł skorzystać z twoich... usług"... jak to w ogóle zabrzmiało? Jakby co najmniej dawał dupy na prawo i lewo za kasę.

- Żeby nie było, moje "usługi" jak już to ująłeś to drobne duperele, pokroju podrabiania różnych papierków - wytłumaczył krótko, bo w sumie nie wiedział, czy jest sens się nad tym rozwodzić. Wątpił. by ten potrzebował amatorsko, choć całkiem nieźle podrabianych dokumentów.  - Wiem, że z moją twarzyczką mógłbym dorabiać w inny sposób, ale aż tak zdesperowany nie jestem - parsknął śmiechem. - I nie dzięki. Na chwilę obecną nic nie potrzebuję. - "A nawet jakbym potrzebował, to chwilowo wolałbym unikać jakiegoś rodzaju zobowiązań z kolesiem, który właśnie poszedł kogoś zastrzelić." 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Do wszystkich w mieszkaniu))

 

Nagle u sufitu zaczęty zbierać się szare niczym ołów burzowe chmury. Nie było to zaskakujące, lecz niepokojące było to co stało się po chwili. Spadła pierwsze kropla prosto na twarz dziewczyny. Potem druga... trzecia... To nie była woda. Płyn miał kolor szkarłatny i był przesiąknięty żelazem. Padało krwią. Postać na dachu nadal grała. Dało się zauważyć ze wypowiada jakieś słowa, po czym usłyszeliście z przedpokoju mieszkania słowa: - Hello me, meet the real me. - Po chwili krótka wyraźna solówka dobiega wraz z kolejnymi słowami: - In the hands of death... - Głos urwał się i wyszedł jego właściciel. Trzymał w rękach gitarę przygotowany do zagrania konkretnej nuty. - Wreszcie Cię znalazłem. Teraz już nikt Cię nie ochroni demonie. Poślę Cię prosto w otchłań piekła skąd przybyłaś. - Powiedział patrząc na dziewczynę. Kompletnie nie zwraca uwagi na pozostałych

Edytowano przez Parabellum Edge
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucas spokojnie patrzył jak krew pada w całym mieszkaniu. Po chwili wyciągnął z rękawa rękojeść, po chwili pojawiło się ostrze tak że całość przypominała katanę. Spojrzał na gitarzystę.

- Niby wszędzie roztaczasz krew ale to ją nazywasz demonem. - stwierdził patrząc na niego - I teraz jak ocenić które jest nim naprawdę. - dodał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Szkoda że SandraX zagadał do Ciebie na dachu))

Treyna wstała i spojrzała na przybysza. Wtem z podłogi wysunęła się kamienna ręka która podcięła przybysza. Gdy upadł kolejne dwie dłonie rozdzieliły mu ręce by nie mógł grać na gitarze. Aktywowała zbroję i znów wyglądała jak wtedy gdy była łowcą. Nie zaatakowała go jednak tylko warknęła. - Nieładnie wpadać tak bez zapowiedzi. Nie było nawet "dzień dobry". - wyprostowała się - Jesteś zwykłym Semantem. Gdybyś był Łowcą, znałabym Cię. Tylko że ja już nie robię w tym fachu, wręcz jestem pod drugiej stronie barykady. Wstrzymaj atak. Kto atak. Kto Cię nasłał?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Jego inni nie obchodzą w obecnej chwili Damok. Wszyscy, którymi nie jest w danej sytuacji zainteresowany mogą biadolić co chcą. On ma inny cel i tego się będzie trzymał.))

 

-Sprytnie... Ale ja jestem sprytniejszy... - Zza okna dobiegła was brakująca nuta i słowa: - BURN BABY BURN! - W pomieszczeniu wszędzie przy ścianach wstrzeliły jęzory ognia tworząc klatkę z płomieni. Osoba na dachu jak i złapana w ziemię zaczęły się topić, a po chwili zmieniły w kałuże ciekłego metalu. - Nie znasz mnie... Ich też nie znałaś... - Rozniosło się po pomieszczeniu dziwne metaliczne echo, a krew, która napadała zebrała się najpierw w kałużę, potem w cztery mniejsze. Krew zaczęła się piętrzyć, aż utworzyła cztery urny. - Nie znałaś ich imion, nazwisk... Mojego też nie poznasz... Jak dużo zabiłaś semantów? A ilu ucierpiało przy tym niewinnych? - Głos był wszędzie w pomieszczeniu razem z ognistą klatką. - ILU!?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucas w międzyczasie chwycił miecz ostrzem do tyłu, czekał aż Semanta spróbuje zaatakować, wtedy dopiero użyje swojej mocy, na razie nie miał zamiaru tego robić. Przewrócił oczami. Teraz musiał iść kupić nowe ubrania, a połowę zdobytych pieniędzy zawsze wyczerpywał na cukierki. Fakt, Treya zabiła wiele osób, to było złe, ale dla niego samosąd nigdy nie jest wyjściem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Podrabianie papierów? Może nawet wykonywałeś dla mnie jakieś dokumenty - powiedział z uśmiechem. - Jestem Krasus. Zapomniałem się przedstawić. Gdzie moje ma... - Krasusowi przerwał dzwonek telefonu. - Przepraszam na chwilę - odebrał.- Słucham. Co? Dobra. Zaraz tam będę. Wyślij tam kogoś, a w razie czego sam wkrocz do akcji - rozłączył się i zdecydowanie przyśpieszył. - Nie można sobie w spokoju porozmawiać - westchnął. - Ktoś zaatakował kogoś kto poprosił mnie o pomoc. Wracając. Dość często robię nowe dokumenty. Chyba masz nowego klienta. I nie, nie miałem na myśli prostytucji. Wyglądasz na zadbanego. Nie załatwiałbyś tego typu "interesów" w Smoother - uśmiechnął się przyjacielsko.

Edytowano przez kameleon317
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(jakim cudem sie niby w metal zamieniłem ???)

Gdy tylko dotarłem do reszty kałuży kable telewizora przepalone ogniem puściły iskry wykorzystałem moment i resztkami świadomości wróciłem do kabli a chwilę później z dachu obserwowałem jak w mieszkaniu tworzą się urny

Edytowano przez SandroX
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Za dużo. - Treyna warknęła i całe pomieszczenie się zatrzęsło. Przybysza otoczyło setki małych kamyczków, potem tysiące i miliony. W ich miejsce przyszły kolejne, większe i liczniejsze. Utworzyły grobowiec którego wystawała tylko głowa. Nad nią w powietrzu dziewczyna stworzyła kamienny kolec który upadł przebijając czaszkę i zamykając klinem grobowiec. Dla tego semanty to był już koniec. Treyna opadła na ziemię dysząc. Z jej oczu poleciały łzy - Więc dlaczego muszę zabijać kolejnych...DLACZEGO? - krzyknęła złamanym głosem. Z ciała przybysza wyleciała czerwona kula która lewitowala w powietrzu. Treyna złapała ją w rękę i zmiażdżyła. Spojrzała na Lucasa ze łzami w oczach. - Dlaczego? Dlaczego gdy chcę nam pomóc nikt nie słucha?

((A panu podziękujemy. Zasada o byciu OP złamana, a postać okazała się zdecydowanie zbyt destruktywna dla sesji. Błagam reszte - nie przesadzajcie z byciem powaleńcami i zachowajcie odrobine logiki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Bo mają o tobie opinie którą boją się zmienić, to po prostu cecha bycia człowiekiem. Ciężko zrozumieć zmiany, ciężko je zaakceptować. - powiedział do dziewczyny, faktycznie, wcześniej była jego wrogiem, ale teraz... teraz nie była w ogóle tą samą osobą która chciała go zabić. Podszedł do niej i ją przytulił. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((SandroX - Nie ty, tylko jeden z moich klonów z dachu zamienił się w metal ;) Damok - Przyznaje realiów świata nie znam ale sądziłem, ze wpadnięcie na pomysł, że zamieniłem się w tą klatkę jest łatwe Jak widać pomyliłem się. Inna sprawa - myślisz, ze czemu piłem tyle kaw? No ale trudno, życzę miej gry ;) ))

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...