Skocz do zawartości

[F:E, wersja alternatywna] Błędy przeszłości - Orange Snow (Niklas)


Amolek

Recommended Posts

Dobra... - odparłem. 

 

Zacząłem się rozglądać. Pomieszczenie wyglądało dosyć podobnie do tego z mojej Stajni, ale też nieco inaczej. Był zdecydowanie większy i posiadał więcej - teraz uszkodzonej - elektroniki. 

 

Zdecydowanie wydarzyło się tutaj coś niezbyt dobrego... - stwierdziłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 749
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Za wiele do oglądania nie było. Znajdowały się tutaj drzwi do magazynu, w których zniknął Calamity, wejście dalej w Stajnię oraz małe pomieszczenie techniczne. Zaśmiecone, pordzewiałe i zarośnięte.

Little Pip podeszła do drzwi prowadzących wgłąb kompleksu.

- Nie myślałam, że tutaj jest inna Stajnia. - Klaczka na chwilę odłożyła rewolwer, aby przejrzeć za pomocą magii rzeczy walająca się obok skrzynek z narzędziami. - Tylko ciekawe, co zmusiło tutejsze kuce do jej opuszczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzi mi do głowy sporo rzeczy... że tylko wspomnę uszkodzenie pompy wodnej - mruknąłem. - Chociaż równie dobrze może to też być coś znacznie gorszego...

 

Wolałem już nie dzielić się z nią tymi myślami. Szczerze jednak miałem nadzieję, że ta Stajnia została całkowicie opuszczona, chociaż przeczucie podpowiadało mi, że cokolwiek tutaj zaszło, nie było dziełem przypadku. I miałem też takie wrażenie, jakbym słyszał skrobanie. Nie potrafiłem jednak stwierdzić czy to było naprawdę, czy tylko miałem omamy słuchowe.

 

Nie podoba mi się tutaj... - stwierdziłem. - Nie wiem czy to przez to miejsce, ale... mam wrażenie, że słyszę ciche skrobanie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Więc nie tylko ja to słyszę? - Calamity wyłonił się z drzwi drugiego pomieszczenia. - Trochę denerwujące się robi.

Klaczka odwróciła się do Calamity'ego, lecz nie zdołała nic powiedzieć. Z wnętrza stajni dobiegły was głośniejsze skrobnięcia, nie przybliżały się jednak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszyliście na niższe poziomy Stajni 24, Skrobanie często zmieniało lokalizację, lecz nie ustawało. Poruszaliście się w świetle lamp awaryjnych, z których większość nadal działała. Zaraz dotarliście do rozgałęzienia trasy. Można było stąd ruszyć na poziom mieszkalny i rozrywkowy, albo niżej do pomieszczeń technicznych Stajni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dziwiło mnie działanie alarmów - generatory były niezwykle wydajne, potrafiły działać bardzo długi okres bez konserwacji. W zasadzie zabić je mogły jedynie bardzo długi czas albo sabotaż. 

Rozejrzałem się wokół. Co jak co, ale lepiej było się nie rozdzielać w tym momencie.

Możemy albo od razu iść na najniższy poziom - stwierdziłem - albo wpierw zobaczyć poziom mieszkalny... Może tam znajdziemy jakieś informacje, co się tutaj stało...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chyba lepiej zacząć sprawdzanie tutaj... - Little Pip wskazała głową na sektor mieszkalny.

- Ona ma rację. Przynajmniej nic nam nie wyskoczy jak zejdziemy niżej. - Calamity przytaknął, po czym ruszył do sektora mieszkalnego mając broń w gotowości. Machnął też skrzydłem, żebyście ruszyli za nim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byle tylko nie wyskoczyło nam wyżej... - mruknąłem ruszając za nim. 

Gdy zaś ruszyliśmy dalej, czułem się bardzo zaniepokojony. Już nawet nie odgłosami, tylko ich brakiem... W końcu kiedy tylko postanowiliśmy ruszyć dalej, skrobanie momentalnie ucichło...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szliście w nagłej ciszy przez korytarze sektora mieszkalnego. Po podłodze walały się śmieci, część wyposażenia mieszkań. Gdzieniegdzie, przez nieszczelne ściany, skapywała woda. Poruszaliście się ostrożnie i tym sposobem dotarliście do rozwidlenia korytarzy. Z tabliczek można było odczytać nadal, co się gdzie znajduje. Po prawej było ambulatorium i reszta mieszkań, a po lewej strefa rozrywek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W sumie... - mruknął pegaz, po czym ruszył za tobą razem z Lil' Pip. Do walających się śmieci dołączyły odłamki szklanych probówek, strzykawki oraz inne wyposażenie medyczne.

Dotarliście do drzwi ambulatorium. Wewnątrz widać było niezły bałagan oraz kilka nadal stojących terminali i łóżek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozejrzałem się uważnie patrząc też pod nogi w poszukiwaniu miny-pułapki. Już raz prawie mnie to zabiło i nie zamierzałem pozwolić,by się powtórzyło. Nie dostrzegałem jednakże żadnego zagrożenia... póki co.

Wszystko wygląda w porządku... - stwierdziłem wchodząc do środka. - A teraz... zobaczymy co tutaj mają...

Zbliżyłem się do terminali. Może i nie byłem specem technicznym i większość elektroniki mnie przerażała, ale... jeśli znałem się na czymkolwiek, to na komputerach medycznych. Wbrew pozorom, potrafiłem sporo się dowiedzieć o przebiegu wydarzeń tylko pacząc na terminal. Jak wiadomo, zahasłowanie komputera trwało, więc jeśli coś zdarzyło się nagle, z pewnością nikt nie zdołałby go zabezpieczyć. Z drugiej strony, nie widziałem żadnych uszkodzeń na drzwiach wejściowych, zatem jeśli coś dopadło medyków to na pewno nie w tym miejscu.

Włączyłem jeden z nich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z wnętrza terminala poleciało kilka iskier, coś błysnęło, po czym ekran rozjaśnił się zielonkawymi napisami.

[brak dostępu do sieci ogólnej Stajni. Przywracanie ostatniej sesji. Rozpoczynanie pracy w trybie awaryjnym.]

Na skaczącym ekranie ukazało się kilka notatek oraz różne wykresy i spisy.

W tym samym czasie Calamity ustawił się przy drzwiach, natomiast Pip zaczęła kręcić się po ambulatorium w poszukiwaniu czegoś, co jest jakimś cudem jeszcze zdatne do użycia. Wokół was nadal panowała cisza...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pip, sprawdź zwłaszcza tamte szafki w rogu - powiedziałem. - Zwykle tam trzymają wartościowsze leki.

Sieć ogólna padałą zwykle w momencie włączenia zasilania awaryjnego, więc nie zaskoczyła mnie ta informacja. Ważne, że komputer nie był zahasłowany, nie wyglądało więc na to, by ktoś przeprowadził szturm na Stajnię.

Wykresy kompletnie zignorowałem: zazwyczaj były to jedynie średnie życia, przyrost narodzin i inne podobne rzeczy. Spisy zwykle zawierały listy medykamentów oraz szybki kontakt z ochroną zwykle nazywany Dzwoneczniki Ochronne - ilość xx. Jak zauważyłem, plik pojawiał się też tutaj. 

Bardziej zainteresowałem się jednakże notatkami. Zwykle było na tyle dużo, by zniechęcić najemników do przekopywania się przez nie. Opisywały rutynowe zabiegi, luźne spostrzeżenia pracujących tutaj kucyków, opisy działania leków. Jednak... istniała procedura w chwili zagrożenia. Był to plik udający nazwę leku z wkomponowanym w nią imieniem Nadzorczyni. Przykładowo: jeśli nazywała się ona Orange Sky, w komputerze istniała notatka o tytule w stylu Oranżoskanitoftyna. Tego więc szukałem w pierwszej kolejności. Znałem na pamięć wszystkie leki używane standardowo w Stajniach, więc byłem w stanie oddzielić ziarno od plew.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pip zgodnie z twoim polecenim zaczęła sprawdzać tamte szafki. Ty natomiast przekopywałeś notatki, wśród których coś mogło się wyróżniać. Po odrzuceniu tych wszystkich niepotrzebnych wpisów zostało tylko kilka. Ale nie było notatki, o której myślałeś. Za to znajdowały się inne, lekko wyróżniające się z powodu innego oznaczenia. I były najmłodsze ze wszystkich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otworzyłeś pierwszę z brzegu notatkę. Była dłuższa, niż te, z którymi najczęściej się stykałeś. Jednak zawierała ważne informacje...

 

Chimera
z osobistych notatek Doktora Brierberry, Głównego Medyka Stajni 24
 
Postanowiłem nazwać ten nowy gatunek „chimerą” z, jak mi się wydaje, oczywistych powodów.
Stworzenie jest rezultatem dzikiego, magicznego wybuchu, wytworzonego przez Quantę, raczej
wyjątkowo utalentowaną klaczkę. W błysku niekontrolowanej magicznej energii, Quancie udało się
połączyć kilka pobliskich zwierząt w jedną istotę – w pełni funkcjonalną i zupełnie nową formę życia.
 
Pierwsza stworzona chimera potrzebowała na dorośnięcie kilka dni, zanim ujawniła swoją prawdziwą
naturę. W tym czasie kolejna klaczka, Carrot Tail, została przez nią zaatakowana. Pomimo, że została
szybko przeniesiona do kliniki, zmarła w ciągu godzin od nieznanej magicznej toksyny, wstrzykniętej w
jej ciało przez owo stworzenie.
 
Po dojrzeniu, chimera ponownie zaatakowała, tym razem konserwatora o imieniu Greyhorn. Tym
razem chimera oraz jej ofiara były w pełni dorosłe. Bazując na przypadku Carrot Tail, leczyliśmy
Greyhorna czarami i napojami przeciw truciznom, jednak bez rezultatu. Greyhorn wytrzymał trzy razy
dłużej niż Carrot Tail i był w ekstremalnej agonii przez większość tego czasu. Dopiero po jego śmierci
poznaliśmy kluczowy komponent, z którego powstała chimera.
 
Jak możesz zaobserwować na zdjęciach załączonych do tego dokumentu, kocie i wężowe elementy
fuzji są dość oczywiste (Patrz zdjęcia C-1 i C-2). Nie zdawaliśmy sobie jednak sprawy, nie mogliśmy
podejrzewać, że gdy Quanta rzuciła swój czar w klasie był jakiś rodzaj insekta, i on także został
nierozłącznie wcielony w stworzenie. Jak widać, kły chimery nie przypominają kłów grzechotnika, lecz
są raczej podobne do owadziego pokładełka.
 
Zachowanie tego gatunku jest bardzo agresywne. Atakują one każdego odpowiadającego żywiciela,
w którym mogą złożyć jaja. W ciągu jednego dnia, jaja te dorosną w ciele żywiciela, po czym miot
nowych chimer utoruję sobie drogę na zewnątrz zainfekowanego kucyka, ostatecznie zabijając go,
jeśli ten jeszcze nie był martwy. W przypadku Greyhorna, pięć nowych chimer wyrwało się z jego ciała
mniej niż godzinę po stwierdzeniu zgonu. (Patrz zdjęcie C-3). Możesz wyobrazić sobie wyraz twarzy
mojego asystenta (Lecz nie musisz. Patrz zdjęcie C-4).
 
Na szczęście, z przypadku Greyhorna i okazów młodych chimer, których nam dostarczył, zdołaliśmy
opracować i stworzyć napój przeciw chimerom. Niestety, część z potrzebnych ziół mamy w tragicznie
małym zapasie i prawdopodobnie nie będziemy w stanie wyprodukować ilości wystarczającej dla
wszystkich. Nadzorca trzyma jedną butelkę zamkniętą w swoim biurze, razem z recepturą, podczas
gdy ja przechowuję resztę w lodówce medycznej tutaj w klinice, czekając na decyzję Nadzorcy
dotyczącą sposobu rozdziału.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakląłem pod nosem. Teraz miałem już wizję tego, co wydarzyło się w Stajni. I nie był to miły dla oka widok.

Pip, Calamity... chyba mamy nieco przesrane... - stwierdziłem. - Znalazłem winowajcę tych zniszczeń... - dodałem wskazując na ekran terminalu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Calamity i Pip zerkneli na terminal przez twoje ramię. W miarę czytania ich miny okazywały coraz większy strach.

- Ja bym radziła się stąd zabierać. - Klaczka nerwowo stąpała w miejscu. - Szczególnie, że tutaj nie ma nic w lodówce z lekami...

Calamity otwierał usta, żeby coś powiedzieć... i w tym momencie doszło was znowu skrobanie. Tym razem dobiegało z korytarza i stawało się głośniejsze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chimera ma chyba inne plany... - stwierdziłem. - A stawiam, że jedyna trucizna na nie jest u Nadzorcy... Oby tylko nie były za bardzo odporne na nasze bronie...

Oddaliłem się od komputera i przygotowałem ostrze. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Calamity ustawił się naprzeciwko drzwi, a Little Pip stanęła przy jakimś biurku bliżej drzwi z rewolwerem gotowym do strzału. Stanąłeś przy drzwiach, lewitując swoje ostrze. Wyjrzałeś za drzwi. Skrobanie się przybliżało, jednak nic nie mogłeś zauważyć w głębi korytarza. Skrobanie rozlegało się bliżej, coraz bliżej...

- Są w wnetylacji! - Krzyk Pip sprawił, że natychmiast się odwróciłeś. Zanim jednak zrobiliście więcej, jedna z kratek została wyrwana i na środek pomieszczenia wskoczyło coś przypominające kota. Zamiast sierści miało jednak łuski, a także wiele większe kły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde... spodziewałem się czegoś większego po opisie! - mruknąłem szykując broń do ataku.

Nie byłem pewien czego się spodziewać, nie znaliśmy odporności tych bestii na pociski, ani na stal. Wolałem jednak, by chimera nie obrała sobie Pip za cel (wyglądało na to, że reagowały na głośność). Dlatego po prostu wymierzyłem i nie czekając na reakcję Calamity'ego, zaatakowałem bestię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...